Gdy
intryga wyszła na jaw Ula odeszła z FD. Postanowiła wyjechać jak
najdalej od Marka, od firmy.
-
Tak bym chciała o nim zapomnieć - myślała.
Marek
dzwonił, pisał SMS, ale ona nie reagowała na to.
Nic
go nie cieszyło, chodził, a raczej snuł się po firmie, po
domu jak duch. Był, ale tak jakby go nie było.
Pewnego
dnia postanowił pojechać do niej do domu. W domu zastał tylko pana
Józefa ojca Uli.
-
Panie Józefie wiem, że bardzo skrzywdziłem Ulę. Ale gdybym mógł
jej to wyjaśnić, przeprosić, a w szczególności gdybym mógł jej
powiedzieć jak bardzo ją kocham. Proszę mi powiedzieć gdzie ona
jest. Dla mnie świat przestał istnieć gdy jej nie ma.
Józef
popatrzył na Marka i wiedział, że jego córka też go kocha.
A on sam widać bardzo żałuje tego co zrobił.
-
Panie Marku Ula jest na Mazurach, tam gdzie byliście podczas
weekendu.
Marek
wypił jeszcze herbatę, podziękował za to, że Cieplak go wysłuchał i
zrozumiał.
Marek
pojechał do domu, spakował kilka swoich rzeczy. Zadzwonił do
Sebastiana, że nie będzie go w pracy do końca tygodnia po czym
wyruszył w drogę. Gnał na złamanie karku.
On
pragną spotkać tylko swoją Ulę. W głowie układał co chce jej
powiedzieć. Tak pragnął aby mu wybaczyła, uwierzyła. Już po
kilku godzinach był na miejscu. W hotelu nikt nie chciał mu
powiedzieć, w którym pokoju się zatrzymała. Nie pomogły prośby,
tłumaczenia iż jest jej narzeczonym i to jest bardzo ważne.
Postanowił
więc się przejść i nie mógł uwierzyć we własne szczęście
gdy ją spotkał.
Dziewczyna
spacerowała po plaży próbując zapomnieć o Marku, o firmie. Lecz
im bardziej chciała tym bardziej nie mogła.
Nagle
usłyszała wołanie, poznała ten głos, wszędzie by go poznała.
-
Kurcze, czy ja już zawsze i wszędzie będę słyszeć i widzieć Marka? -
pomyślała.
Zatrzymała
się lecz nie odwróciła głowy w kierunku z którego dobiegało
wołanie.
Znów
słyszała jak ją woła, popatrzyła tylko w gwieździste niebo i
tak bardzo pragnęła aby on tu był, aby ja objął swoimi
ramionami. Tymi ramionami, w których zawsze czuła się bezpiecznie.
Mimo krzywdy jaką jej wyrządził ona nadal go kochała.
I
wtedy poczuła jak ktoś ją obejmuje i szepta jej do ucha - Ula skarbie mój, co mam zrobić abyś mnie wysłuchała
i mi wybaczyła.
Była
już pewna, że on tu jest. Czuła ten jego cudowny zapach i te tak
silne, a zarazem bezpieczne ramiona.
Odwróciła
się do niego i szepnęła tylko trzy słowa
-
"NIE KŁAM KOCHANIE"
Koniec
Fajnie, że zaczęłaś pisać i mam nadzieję, że na dłużej, bo są osoby które nagle znikają.Początki zawsze są trudne, ale mi osobiście czytało się lekko i przyjemnie. Podoba mi się też wyszczególnienie kluczowych słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Witaj dziękuje za komentarz ale zamiast odpowiedzieć na Twój komentarz wystawiłam nowy komentarz.
UsuńBardzo dziękuje za te słowa również mam nadzieję, że szybko nie zniknę. Na razie głowa pełna pomysłów. Już nie długo nowe opowiadanie.
OdpowiedzUsuń