środa, 31 marca 2021

RAZEM ALBO OSOBNO

KOCHANI TAK JAK I WY JA RÓWNIEŻ OGLĄDAM NOWE ODCINKI BRZYDULI I MAM WRAŻENIE, ŻE TA DWÓJKA POGUBIŁA SIĘ. NIE POTRAFIĄ ZNALEŹĆ WSPÓLNEJ DROGI.  ZARTACILI COŚ CO NAZYWA SIĘ UMIEJĘTNOŚCIĄ ROZMOWY. A PRZECIEŻ KIEDYŚ POTRAFILI TO ROBIĆ DOSKONALE. JAK MYŚLICIE CZY ONI BĘDĄ RAZEM I TAK JAK W TEJ PIOSENCE MAREK BĘDZIE MÓWIŁ TYLKO Z ULĄ A ULA, ŻE TYLKO Z MARKIEM? 

PRZESYŁAM WAM ODROBINĘ WSPOMNIEŃ JAK TO BYŁO KIEDYŚ. 
Filmik nie jest mojego autorstwa. Został stworzony przez esperanza635


Pragnę również Was przeprosić, ale kolejna część "Siłaczki|" zostanie opublikowana późnym wieczorem w piątek bądź też w sobotę rano.

piątek, 26 marca 2021

SIŁACZKA część XII

 W tym samym czasie kiedy Ula szykowała się, w jednej z dzielnic Warszawy można było usłyszeć rozmowę. 
- Aleks co się dzieje? Od kilku dni chodzisz jakiś struty - mówiła jego narzeczona.
- Poza tym, że moja siostra kolejny raz wyprowadziła mnie z równowagi i nawet nie zamierza odebrać telefonu, gdy dzwonię to nic takiego - odpowiedział.
- A co ona takiego znowu wymyśliła? 
- Wyobraź sobie, że ta zadzwoniła parę dni temu do Heleny i zażądała od niej astronomicznej kwoty w zamian za wycofanie sprawy z sądu. Ta kwota to cztery miliony złotych. Próbowałem do niej dzwonić, ale ta nie odbiera albo odrzuca moje połączenie. Obiecałem coś z tym zrobić. Ale jak widać niewiele mogę - mówił zdenerwowany Aleks. 
- Aleks nie myśl o tym dzisiaj. W poniedziałek usiądziemy wspólnie z Markiem i spróbujemy coś wymyśleć. Za niespełna dwie godziny jadę po Ulę i jej synka. W tym samym czasie, gdy mnie nie będzie przyjedzie Marek i zajmiecie się przygotowaniem grilla - mówiła Julia. Aleksa to jednak nie uspokoiło, ale przyznawał jej rację, że nie czas i pora na zamartwianie się tym teraz. Tego dnia mieli bawić się wyśmienicie. Po cichu liczył, że to popołudnie będzie przełomowe w relacji Marka i Uli. Gdyby tylko wiedział, że już coś się zmieniło między tą dwójką byłby zadowolony. 

- Ulka coś ty naszykowała? - dopytywała Julia będąc w Rysiowie i widząc jak ta z lodówki wyciąga półmisek z sałatką z pomidorkami koktajlowymi. A na kuchennym blacie stała blacha z ciastem.
- Nic takiego. Ale nie mogłabym przyjść z pustymi rękoma. To nie wypada - odpowiedziała. Julia tylko pokręciła głową nie mówiąc nic więcej - Julia możesz jeszcze chwilę poczekać muszę iść do mojego przyjaciela i zabrać z jego auta fotelik dla Przemka. Wczoraj wróciłam później niż zwykle do domu, a dzisiaj od rana zajęta byłam i nie zdążyłam - rzekła.
- Ale ja mam fotelik - odparła i widząc zdziwioną minę Cieplak dodała - pożyczyłam od kuzynki. 
Ula jeszcze tylko dopakowała na przebranie małego i już mogli wychodzić. Pożegnali się a niespełna godzinę później były już na miejscu. 
Cieplak przywitała się z oboma panami, ale miała dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Dało się wyczuć jakieś napięcie. 
- Julia czy między Markiem a Aleksem doszło do jakiejś sprzeczki? - podpytywała Ula kiedy obie zajmowały się szykowaniem wszystkiego na stół. 
- Nie między nimi wszystko jest w jak najlepszym porządku. To tylko Paulina nadal psuje im krew - wyjaśniła.

Mały Przemek z początku nie bardzo chciał odstąpić od Uli i niemalże był do niej przyklejony. Wszyscy zgromadzeni doskonale to rozumieli. Malec nie znał ich, był w obcym środowisku. Lecz to nie trwało długo. 
- Zobacz co ja mam - rzekł Dobrzański do malca, a ze pleców wyjął piłkę. Przemek chwycił piłkę i już chciał pognać na zewnątrz. Jednak Ula zatrzymała go słowami.
- Co się mówi? - mały spuścił wzrok a po chwili rzekł.
- Dziękuję - i tyle go widzieli. 
Całą czwórką usiedli w ratanowych fotelach i przyglądali się malcowi. Gdy ten w pewnym momencie podbiegł do nich i zwrócił się w stronę Marka.
- Wujku zagras razem ze mną - wyseplenił.
- Oczywiście - odparł młody Dobrzański. 
- No tak wujek Marek będzie grał w piłkę a ja? - mówił żartobliwie Aleks - mnie zostawicie samego? - Marek z uśmiechem na ustach pochylił się nad Przemkiem i coś mu szepnął na ucho. Mały podbiegł do Febo i rzekł.
- Tez chodź - po czym chwycił go za rękę i pociągnął. 
- Ula ten twój synek to takie cudowne dziecko - rzekła z jakimś rozmarzeniem Julia.
- Dziękuję. Staram się go wychowywać jak najlepiej. Ale prawdą jest, że gdyby nie pomoc taty to z całą pewnością byłoby mi znacznie trudniej. Dzięki tej pomocy mogłam pójść do pracy - mówiła Ula. Tę ich rozmowę przerwał mały. 
- Mamusiu będę lazem z wujkami lobił gila - mówił sepleniąc. 
- Synku, ale będziesz im tam tylko przeszkadzał - mówiła co sprawiło, że mały posmutniał. 
- Hej kolego co jest? - zapytał Dobrzański.
- Mamusia mi nie pozwala lobić gila - rzekł takim tonem, że cała czwórka o mało co a wybuchła by śmiechem. 
- Synku tłumaczyłam ci, że będziesz tylko przeszkadzał. Wujek dał ci piłkę pograj sobie albo w swoim plecaczku masz kilka autek - tłumaczyła, ale to zdało się na nic, bo wszedł jej w słowo Marek.
- Spokojnie Ula z całą pewnością nie będzie nam przeszkadzał - ta już wiedziała, że stoi na przegranej. Była nieco zła na Dobrzańskiego, ale wiedziała, że jej syn tak właśnie potrafi. W domu również stosował te swoje sztuczki, na które nabierali się wszyscy. Marek jednak zauważył jej zmieniony wyraz twarzy i poczuł się dość nie swojo. Chciał dobrze a wyszło jak zwykle. Znowu coś schrzanił. 
- Ula przepraszam - rzekł siadając obok niej. 
- Nie masz za co mnie przepraszać - odparła i dodała - Marek to miało być przyjemne sobotnie popołudnie. A Przemek każdego tak potrafi owinąć sobie wokół palca. I nie miej z tego powodu wyrzutów sumienia - uśmiechnęła się do niego. 
- I przecież takie jest - odparł Dobrzański. A w tym samym czasie kiedy ta dwójka rozmawiała mały już kręcił się obok Aleksa - Ula i jak z tym mieszkaniem. Znalazłaś coś innego? 
- Nie. I chyba jednak wynajmę to co oglądaliśmy - odpowiedziała, co jednak nie bardzo pasowało Markowi. 
 I nic dziwnego, że nie podobało mu się. Mieszkanie było zniszczone, okna nieszczelne a i sama dzielnica nie należała do ciekawych. Ula tłumaczyła się, że nie stać jej na inne. 
Mówiła, że z chwilą swojej przeprowadzki będzie miała na utrzymaniu to mieszkanie, siebie oraz małego a dodatkowo musi dawać część na dom i rodzinę w Rysiowie. Marek w pewnym sensie nie rozumiał tego. Miał wrażenie, że jej rodzinie jest tak wygodnie, że ona ich utrzymuje. Wiedział jakie jest zdanie Józefa na temat przeprowadzki. Sam nawet słyszał jak senior Cieplak mówił.
- Ula jak my sobie bez ciebie tu damy radę. Ja mam niską rentę a i to co na dzieciaki to też nie jest wiele - dla samego Marka to było dość dziwne. Ten mężczyzna zamiast się cieszyć, że ta próbuje ułożyć sobie życie to jeszcze ma z tym problem. Ale nie chcąc burzyć tego co jest między nimi nie skomentował tego. 
Ich rozmowę, a raczej końcówkę usłyszała Julia, która podeszła do stolika przynosząc kawę .
- Czy ja słyszałam, że szukasz Ula mieszkania? - zapytała. Ta potwierdziła to kiwnięciem głowy.
- Ula znalazła jedno i nawet byliśmy obejrzeć, ale jak dla mnie to nie można nazwać tego mieszkaniem - rzucił Marek. 
Po chwili do rozmowy dołączył Aleks. Rozmawiali rozważając kilka sytuacji. Padła nawet propozycja kupna lecz Ula twierdziła, że to nie wchodzi w grę. Tłumacząc brakiem takiej kwoty. 
- Słuchajcie, wiem mam rozwiązanie - odparła Julia a wszyscy z zaciekawieniem spojrzeli na kobietę - ja mam mieszkanie.
- Faktycznie - wszedł jej w słowo narzeczony - Julia ma mieszkanie po babci. 
- Dokładnie tak. Ono stoi puste od kiedy zamieszkałam razem z Aleksem.  Są to dwa nieduże pokoje z kuchnią. Tak prawdę powiedziawszy to miałam w planach je sprzedać. Ale jeśli mogę ci pomóc to możesz tam zamieszkać nawet dziś - mówiła Julia. 
Ula siedziała przez chwilę zastanawiając się nad propozycją Julii. 
- Ula jeśli potrzebujesz czasu aby się zastanowić to nie ma problemu - rzekł Aleks. 
Resztę dnia spędzili na luźnych rozmowach i zabawach z małym synkiem Uli. 

W poniedziałek cała czwórka spotkała się w firmie. Marek po raz pierwszy odważył się na bardziej śmiały ruch i na przywitanie z Ulą musnął jej policzek delikatnym niczym muśnięcie motyla pocałunkiem. Ta nie zaprotestowała, co młody Dobrzański uznał za przyzwolenie na kolejne. Ten gest zauważył Aleks i aż uśmiechnął się pod nosem. Cieszyło go to, bo uznał iż ich relacja wchodzi na właściwe tory. A jak wiadomo on oraz jego narzeczona kibicowali tej dwójce. 
Panie poszły do sali konferencyjnej i tam miały na spokojnie popracować. A panowie do gabinetu Aleksa.
- Rozmawiałeś z Paulą? - pytał Marek.
- Tak, ale dopiero dzisiaj udało mi się to zrobić. Ale ona chyba nie ustąpi - odpowiedział mu Febo - pozostaje nam zebrać taką kwotę albo ciągać się po sądach.
- Nam? Aleks przecież ona żąda tych pieniędzy od Dobrzańskich - mówił prezes.
- No niby tak. Ale twoi rodzice są również moimi, a ty jesteś jak brat. Więc nie mogę pozostawić tego od tak sobie - mówił Aleks. 
- Ale co zamierzasz? Ja choćbym chciał to nie mam takiej kwoty. Ostatnio robiłem remont i wymieniałem cały sprzęt. Mam jakieś pół miliona na koncie - mówił zmartwiony Dobrzański,
- Ja będę miał coś około miliona. I tyle jestem w stanie dać w tej chwili. 
- Aleks, ale nie musisz - padło ze strony Marka. 
- Może i nie muszę, ale chcę i uważam temat za zamknięty - odparł Febo. Marek chciał jeszcze coś dodać, ale Aleks nie pozwolił - Marek mamy łącznie półtora miliona i resztę też zdobędziemy. 
- A niby jak? Co napadniesz na bank? - pytał Marek. 
- Nie zamierzam napadać - końcówkę tej rozmowy usłyszały dziewczyny. Ula uznała to za możliwość pokazania na co ją stać. Że potrafi myśleć ekonomicznie.
- Nie chcę się wtrącać, ale mogę pomóc - odezwała się Cieplak - można by zobaczyć jakie oszczędności można wygenerować w firmie. Tylko nie wiem o jaką kwotę chodzi. Dodatkowo już za dwa tygodnie pokaz i zapewne wpłynie jakaś większa kwota - wyjaśniła widząc pytające miny pozostałej trójki. 
- Potrzebujemy jeszcze dwa i pół miliona. Ale po pracy pojadę do rodziców i porozmawiam z nimi obojgiem - rzekł Marek.
- Chcesz powiedzieć o tym Krzysztofowi? - dopytywał Aleks.
- W obecnej sytuacji nie mam wyjścia. Postaram się to zrobić delikatnie - odparł. Rozmowa trwała jeszcze kilka minut i każde z nich wróciło do swoich zajęć. 

- Rozmawiałem o tym co zażądała Paulina z Aleksem i postanowiliśmy ją spłacić - mówił Marek będąc późnym popołudniem u rodziców.
- O czym ty synku mówisz? - zapytał senior Dobrzański. 
- Paulina chce abyśmy ją spłacili a w zamian za to wycofa pozew z sądu - wyjaśniła Helena. Krzysztof  był w szoku słysząc to. A po chwili dodał - ile chce?
- Cztery miliony. Uprzedzając twoje kolejne pytanie tato, mamy dotychczas półtorej miliona - odpowiedział mu syn. 
- To skąd weźmiecie pozostałą kwotę? - dopytywała zmartwiona Helena. Marek wzruszył ramionami na znak, że nie ma pomysłu. Krzysztof wstał z fotela i zaczął chodzić po pokoju. W końcu się odezwał. 
- Jutro do południa przelejemy ci z mamą drugie tyle ile już macie. Więcej nie jestem w stanie dać. 
- Dziękuję wam bardzo - odpowiedział Marek. 
W ten sposób mieli już trzy z czterech, ale to już napawało ich optymizmem, że jeszcze wszystko się uda. Ula będąc wtajemniczoną w to co się działo również pomogła przeanalizowała cały budżet firmy. Jak się okazało to nie musieli wiele robić gdyż pokaz nowej kolekcji przyniósł wymierne skutki. I tak umówili się na spłatę pannę Febo za dwa tygodnie. Ustalili, że ta przyleci do Polski, spiszą odpowiednią umowę, a po spotkaniu wreszcie będą mogli odetchnąć.  A dzięki temu skupić się na innych sprawach. 
Marek pomógł Uli przeprowadzić się do mieszkania po babci Julii. Mały Przemek miał iść do przedszkola. Ale co nie okazało się takie proste. Małec nie chciał w pierwszych dniach tam zostawać, a Uli krajało się serce na widok załzawionych oczu synka. Nawet jednego razu mówiła o tym Markowi. 
- Chyba ta przeprowadzka była złym pomysłem - mówiła, gdy wyszli na lunch - Przemek nie chce zostawać w przedszkolu. Codziennie płacze i prosi abym go nie zostawiała. 
- Ula, a może on potrzebuje więcej czasu? - rzekł Marek.
- Zastanawiam się nad powrotem - usłyszał. Nie był przekonany aby to był dobry pomysł. Uznał, że trzeba znaleźć sposób na rozwiązanie tego kryzysu. 
- Mam pomysł. Pojedziemy po małego razem - zaczął Dobrzański.
- Ale ty masz inne zapewne plany - przerwała mu Cieplak.
- Dobrze wiesz, że moje plany już od dawna związane są z wami. Prosto z przedszkola pojedziemy do moich rodziców. Już najwyższy czas aby poznali prawdę o nas. 
Tak, ta dwójka niemalże od tego grilla u Aleksa zaczęła tworzyć związek. Marek nie tylko pokochał Ulę, ale i jej synka. 
CDN...

piątek, 19 marca 2021

SIŁACZKA część XI

 Helena była oburzona tym co usłyszała od swojej przybranej córki. Nie chciała mówić o tym mężowi w obawie o jego zdrowie. Postanowiła pojechać następnego dnia do firmy i o wszystkim opowiedzieć Markowi i Aleksowi. Ale najpierw musi ochłonąć. 
- Z kim rozmawiałaś Heleno? - usłyszała głos męża. Miała nadzieję, że nie słyszał całej rozmowy. 
- Dzwonili z fundacji - odparła.
- Z fundacji? I dlatego jesteś taka zdenerwowana? - dalej dopytywał Krzysztof widząc zdenerwowanie żony.
- Tak. Dzwonili z informacją, że jeden z darczyńców chce się wycofać i muszę tam jutro jechać - skłamała. 
- Spokojnie kochanie na pewno wszystko się ułoży. Pojedziesz i dowiesz się wszystkiego na miejscu. Z całą pewnością da się to jeszcze jakoś załatwić - próbował pocieszyć żonę. 
Mimo próby uspokojenia jej przez męża miała problem z zaśnięciem przez pół nocy. W jej głowie kłębiły się myśli.
- Co myśmy zrobili takiego złego, że ta nas tak nienawidzi. Daliśmy jej dach nad głową, nie pozwoliliśmy aby trafiła do domu dziecka. A ona tak nam się odwdzięcza. Mam nadzieję, że chłopcy coś mi doradzą i pomogą. 

Wysiadła z windy, wzięła pocztę i poszła do siebie. Kilka minut po Uli przyszedł również Marek. Spojrzał na kobietę, którą kochał skrycie. A która ewidentnie cierpiała i nie wiedział jak ma sprawić aby to w końcu się skończyło. Chciał by ona się zaczęła uśmiechać. Zmieniła wygląd, wygrała sprawę w sądzie, miała pracę, a i tak wciąż wyglądała jakby spowijał ją jakiś smutek, że czymś się zadręcza. 
- Dzień dobry Ula - rzekł.
- Dzień dobry - odpowiedziała jak zawsze ze smutkiem w głosie. 
- Ula możemy porozmawiać? 
- Przecież rozmawiamy - odpowiedziała. Marek pokiwał głową, że nie. On nie nazwałby tego rozmową. Zazwyczaj na pytanie czy wszystko jest w porządku słyszał tylko jedną odpowiedź.
- Tak, jestem tylko zmęczona - lecz prawda była całkiem inna. 
Oboje miotali się. Ula z jednej strony chciała porozmawiać z Markiem, ale obawiała się jego reakcji. Bo jak sama uważała, to sama jest winna temu, że ten się od niej oddalił. Za to Dobrzański po rozprawie nie chciał kolejny raz się narzucać z pomocą. I oprócz zwykłych pytań, czekał aż ta sama zwróci się do niego o pomoc. 
- Nie Ula my nie rozmawiamy - odparł.
- Nie? A jak to można nazwać? - pytała. 
- To jest tylko i wyłącznie przekazywanie informacji związanych z pracą - tłumaczył.
- A o czym chcesz rozmawiać? - zapytała. 
- Wiesz chciałbym ci wiele powiedzieć, ale to nie jest miejsce ani czas na tego typu rozmowy - wyjaśnił - ale jeśli masz dzisiaj chwilę w porze lunchu albo po pracy - mówił. 
- Myślę, że najlepszą porą będzie jak spotkamy się po pracy - odparła. Marek w duchu ucieszył się, liczył iż może wreszcie uda im się porozmawiać. 
Ula też poczuła, że to dzisiejsze popołudnie może pozwoli im dojść do porozumienia. Zgadzała się z jego słowami, że to co jest teraz nie wygląda na rozmowę. Ale przecież ona sama do tego doprowadziła, sprawiła iż Marek odsunął się od niej. 
- Miałabym jeszcze tylko prośbę - widząc pytający wyraz twarzy wyjaśniła - jeśli moglibyśmy wyjść jakieś półgodziny wcześniej to byłabym wdzięczna. Mam jeszcze coś do załatwienia. Marek nie widział powodu aby się nie zgodzić. 

Po porannej niezbyt miłej wymianie zdań każde z nich zajęło się swoimi sprawami zawodowymi. Ula miała jeszcze do załatwienia kilka spraw związanych z pokazem. Siedziała pochylona nad jakimś dokumentem, gdy usłyszała czyjś głos. Podniosła wzrok, a jej oczom ukazała się Helena Dobrzańska.
- Dzień dobry pani Helenko - przywitała się.
- Dzień dobry ja do Marka. Jest? - rzekła starsza kobieta. 
- Tak - odpowiedziała jej Cieplak - może zrobić coś do picia? - zaproponowała zanim Dobrzańska weszła do gabinetu syna.
- Nie dziękuję. Ale jeśli mogę mieć do ciebie dziecko prośbę - Cieplak skinęła głową na tak - poprosiłabyś Aleksa aby przyszedł do Marka? - ta niemalże natychmiast chwyciła za telefon i wystukała ciąg czterech cyfr numeru wewnętrznego a po chwili mówiła.
- Aleks tu Ula dzwonię z prośbą abyś przyszedł do Marka. Pani Helenka o to prosiła - Aleks pojawił się w biurze Marka w ciągu dosłownie paru minut. 
Dobrzańska opowiedziała im co usłyszała od Pauliny. Widać było oburzenie wymalowane na ich twarzach. Żadne z nich nie umiało zrozumieć tego całego zachowania panny Febo. 
- Czy tato wie o tym? - pytał Marek. 
- Nie, nie mówiłam mu nic. Nie chciałam jeszcze bardziej go denerwować - odpowiedziała mu matka. 
- To dobrze. My postaramy się jakoś to załatwić i wyjaśnić - rzekł Aleks. 
Postanowił zadzwonić do siostry i rozmówić się z nią. 
- A może wpadlibyście w sobotę na obiad, Julię również będzie nam miło widzieć - rzekła pani Dobrzańska na koniec. 
- Z wielką chęcią, ale to może na przyszły tydzień mamo. Na tę sobotę mamy w planach grilla - usłyszała od syna. 
- W takim razie zapraszam na następną sobotę - rzekła, a Aleks chyba dla rozładowania atmosfery rzekł. 
- Możliwe Helenko, że nie tylko ja przyjdę ze swoją ukochaną - uśmiechając się w stronę Marka. 
- Chłopcy czy jest coś o czym nie wiem?
- Nie - odparł Marek. 
- Tak - rzekł jednocześnie z młodym Dobrzańskim. 
Kobieta popatrzyła na tych dwóch młodych mężczyzn i uśmiechnęła się. Całą trójką posiedzieli jeszcze chwilę. Helena opuściła firmę i wróciła do domu. Panowie zostali jeszcze w gabinecie Marka. 
- Co to miało być? - dopytywał prezes swojego przyjaciela. 
- Co? - odezwał się Febo, jednocześnie domyślając się o co chodzi Markowi.
- Ty już wiesz - mówił.
- Oj, przyjacielu przecież wszystko jest na dobrej drodze abyście byli razem. W końcu po to ten grill w sobotę - mówił Aleks z pewnością w głosie, że tak właśnie będzie. 
Marek tylko pokiwał głową z niedowierzaniem. Był można by powiedzieć, że nieco zły na Aleksa za to. Ale prawdą było, że chciałby aby Ula w końcu zaczęła traktować go nie jako szefa. 
Było kilka minut przed piętnastą, gdy z gabinetu wyszedł Marek. 
- To co Ula idziemy? 
- Tak możemy iść. Tylko powyłączam wszystko i pochowam - odparła. 

Szli parkową alejką w pobliżu stawu, w którym pływało stado pstrokatych kaczek i para łabędzi. Przez dłuższą chwilę ten spacer był w kompletnej ciszy. 
- Ula może usiądziemy - zaproponował Dobrzański - o tu jest wolna ławka - ta skinęła głową na potwierdzenie. Ławka ustawiona była nieopodal samego stawu, ale i też osłonięta krzewami Tawuła Van Houttea.



- Marek chciałam cię bardzo przeprosić - zaczęła Ula jak tylko usiedli - proszę pozwól mi pierwszej - dodała widząc, że mężczyzna chce coś powiedzieć. Marek skiną głową zgadzając się - tak jak mówiłam chciałam cię przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że nie chciałeś niczego złego, a jedynie pomóc. A ja odtrąciłam tę pomoc. Rozumiem, że mogłeś poczuć się tym urażony, ale nie tego chciałam. Jestem ci bardzo wdzięczna za twą pomoc. Lecz chcę, abyś też zrozumiał mnie samą. W moim życiu zbyt wiele się działo i nie zawsze to było coś dobrego. Od śmierci mamy musiałam nauczyć się bycia silną, to na mnie w dużej mierze spadły obowiązki domowe, opieka nad niemowlęciem oraz nauka. Będąc na pierwszym roku zaszłam w ciąże, a ojciec dziecka sam wiesz jak się zachował. Nauczyłam się walczyć, chociaż było trudno. I tak jest cały czas - mówiła a Marek siedział słuchając tego wszystkiego nie przerywając jej. Był pod ogromnym wrażeniem tego jak ta kobieta dawała sobie radę. I tym bardziej chciał być dla niej wsparciem, aby nie musiała wciąż zmagać się ze wszystkim samej. Ula skończyła i ponownie zapanowała cisza. 
- Ula ja nigdy nie chciałem sprawić ci jakiejkolwiek przykrości a jedynie pomóc. Chciałbym być twoim przyjacielem. Chociaż przyjaciel to za mało powiedziane - mówił. Cieplak spojrzała na Marka i nie bardzo rozumiejąc ostatnie zdanie rzekła.
- Czy ty Marek chcesz mi powiedzieć, że... - tym razem to on jej przerwał.
- Tak Ula - chwycił jej dłonie w swoje i kontynuował - chcę ci powiedzieć, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Że to co do ciebie czuję to nie tylko przyjaźń a najpiękniejsze z uczuć - spojrzał w jej oczy tak przenikliwie, że aż spuściła wzrok - to miłość Ula. Wiem, a raczej domyślam się, że ty sama może nie jesteś gotowa na związek. Lecz proszę cię abyś pozwoliła mi być blisko, pomóc jeśli taka będzie potrzeba, wspierać - ta siedziała jak wmurowana. Jednak Maciek miał rację. 
- Masz rację nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek. Ale mam prośbę daj mi czas. Dodatkowo sam wiesz, że ja nie jestem sama. Pozwól mi oswoić się z tym - usłyszawszy to poczuł, że nie wszystko jest stracone. Najważniejsze, że nie powiedziała nie. 
- Dziękuję ci Ula, że nie skreśliłaś mnie. To, że masz synka mnie nie przeszkadza. A czasu dam tyle ile będziesz potrzebowała - uśmiechnął się - musisz już wracać? - zapytał widząc, że zerknęła na zegarek. 
- Jeszcze nie - odparła i jednocześnie uznała, że poprosi go o pomoc - jestem umówiona na oglądanie mieszkania. Postanowiłam wyprowadzić się wraz z Przemkiem z Rysiowa. I miałabym do ciebie prośbę. Może pojechałbyś razem ze mną? - Markowi na tę prośbę aż zaświeciły się oczy. Chociaż zastanawiał się co było powodem jej przeprowadzki do stolicy.
- Oczywiście, że pojadę. A mogę zapytać co się stało?
- Dąbrowska po tej przegranej sprawie zaczęła rozsiewać plotki na mój temat. Nastawiła wiele osób przeciwko mnie. Ze mnie zrobiła puszczalską  a jej synuś i ona sama są ofiarami moich intryg. Dlatego uznałam, że przeprowadzę się tu, a  małego mogłabym zapisać do przedszkola gdzieś w pobliżu firmy. 


Nastała sobota Ula szykowała siebie i synka. A mała Beatka chodziła narzekając, że ona musi zostać w domu. 
- Beatko tłumaczyłam ci kochanie, że tam nie będzie żadnych dzieci. A Przemusia zabieram aby tata mógł odpocząć. Ale na jutro zaplanowałam coś ciekawego - tłumaczyła jej Ula. Faktycznie małego zabierała ze sobą aby odciążyć trochę ojca. Ten przecież zajmuje się jej dzieckiem całymi dniami kiedy ta jest w pracy. Dlatego postanowiła zabrać go ze sobą. 
CDN...

piątek, 12 marca 2021

SIŁACZKA część X

 Aleks wyszedł z kancelarii niepocieszony. Chociaż niepocieszony to mało powiedziane on był wściekły. Nie umiał pojąć jak można być taką podłą, pozbawioną jakichkolwiek uczuć osobą. Paulina była jego rodzoną siostrą, ale miał wrażenie jakby jej w ogóle nie znał. Zastanawiał się jakim trzeba być człowiekiem aby tak nienawidzić innych. Zwłaszcza tych, którzy tak wiele dla nich zrobili. 
- Jesteś podłą kobietą - rzucił od progu Aleks po powrocie od adwokata. 
- Nie przesadzaj. Ja tylko chcę dostać to co mi się należy - odparła.
- A co takiego są ci winni Dobrzańscy? - mówił podniesionym głosem jej brat - dostałaś od nich wystarczająco dużo. Miałaś niemalże prawdziwą rodzinę, dach nad głową. Czego ty jeszcze od nich chcesz. Dobrze wiesz, ze równie dobrze mogli nas oddać do sierocińca i tyle. 
- Nie bądź śmieszny braciszku. Myślisz, że jak próbowali zastąpić mi matkę i ojca to będę im wdzięczna teraz do końca życia? Rozczaruję cię, ale nie.  Za to jak zostałam potraktowana ostatnio mówi samo za siebie.
- A niby jak cię potraktowali. To ja i Marek zdecydowaliśmy o twoim odejściu z firmy. Tak samo jak Turka i Olszańskiego. Zasłużyliście na to. Nikt nie będzie nikogo poniżał, tylko dlatego, że jest biedniejszy albo ubiera się inaczej niż wszyscy. Zapamiętaj, że jeśli nie wycofasz się z tego głupiego pomysłu, to zapamiętaj, osobiście dopilnuję aby Krzysztof i Helena złożyli pozew przeciwko tobie.
- Tak a niby co mi zarzucicie? - pytała kpiącym tonem.
- Mówi ci coś takiego jak zniesławienie? - mówił kładąc nacisk na ostatnie słowo.  Tym zdaniem zakończył rozmowę i udał do swojego pokoju. 

W czasie pobytu Aleksa we Włoszech junior Dobrzański miał spotkać się z modelką Domi. Umówił się z kobietą w siedzibie firmy, tak jakby przeczuwał jakieś problemy. Dodatkowo chciał prosić kogoś aby mu towarzyszył, ale w ostateczności zrezygnował. Jednak nie zamierzał tego pozostawić bez dowodów na odbyte spotkanie. Na początku rozmowa miała odbyć się w sali konferencyjnej lecz zmienił zdanie. Czekał na swojego gościa przed windą, wiedział o jej przybyciu od ochrony. 
- Zapraszam do mojego gabinetu - rzekł po przywitaniu się grzecznościowym zwrotem dzień dobry i uściśnięciem dłoni.
Kiedy tylko weszli i zamknęły się za nimi drzwi kobieta zaczęła swoją grę. Próbując swoich sztuczek próbowała zbliżyć się do Dobrzańskiego lecz ten zdawał się być nie czułym na to co wyczyniała ta kobieta. W końcu miał już serdecznie dość tego jej zachowania i kiedy ta próbowała zarzucić mu ręce na szyję ten chwycił ją za nadgarstki i wysyczał. 
- Możesz mi powiedzieć co wyprawiasz i po co przyszłaś? - jednak nie usłyszał odpowiedzi więc odezwał się za nią - jestem przekonany, że zostałaś przysłana przez Paulinę - Domi wciąż milczała. Wreszcie się odezwała.
- Nikt mnie nie przysłał. 
- A to ciekawe. W takim razie po co przyleciałaś do kraju? Bo chyba nie po to aby się tylko ze mną spotkać - wysyczał przez zęby. 
- Poniekąd chciałam się spotkać. Nie wiem czy pamiętasz, ale kończy mi się kontrakt - mówiła i próbując ponownie zbliżyć się do Marka wykonując te swoje kocie ruchy. 
- Doskonale pamiętam, ale i pamiętam jak mówiłem wówczas o tym, że to twoja ostatnia umowa z FD - odparł. 
- Jeszcze tego pożałujesz - usłyszał od modelki jednak nie przejął się tym. Miał nagrane całe spotkanie. 
- Na twoim miejscu uważał bym na słowa - rzekł po czym otworzył drzwi dając tym samym do zrozumienia swojej rozmówczyni, że właśnie skończył dyskusję. Domi wyszła wściekła, a jednocześnie zaniepokojona, że plan się nie udał. Obawiała się zemsty ze strony Febo. Doskonale wiedziała jak potrafi być Paulina. 

Dwa dni później do kraju wrócił Aleks, wciąż licząc na chociaż odrobinę zdrowego rozsądku ze strony siostry. Że ta może jednak wycofa ten absurdalny pozew. Był również ciekawy, co takiego chciała od Marka Domi. Prosto z lotniska pojechał do firmy. Wysiadając z taksówki pod firmą ujrzał dwie piękne kobiety jedna z nich to jego narzeczona, ale tej drugiej na pierwszy rzut oka nie rozpoznał. 
- Dzień dobry paniom - rzekł jak tylko zrównali się. 
- O Aleks - niemalże krzyknęła Julia i rzuciła się narzeczonemu na szyję. 
- Witaj kochanie - odparł i wycisnął na jej ustach namiętny pocałunek - przedstawisz mi swoją znajomą? - dodał po przywitaniu się.
- No co ty Aleks, Uli nie poznajesz? - mówiła z uśmiechem na ustach kobieta. 
- Ula? Przepraszam, ale nie poznałem cię - mówił jakby nieco zawstydzony Febo swoim zachowaniem - pięknie wyglądasz. Nie było mnie raptem dwa dni a tu takie zmiany. 


- Prawda, że pięknie wygląda? - pytała Julia.
- Pięknie to mało powiedziane - odparł Febo. Ula stała ze spuszczoną głową, a jej twarz przypominała kolorem buraka. Miała wręcz wrażenie, że zaraz spłonie.
- Chyba nieco przesadzacie. To ja Ula Cieplak - mówiła zawstydzona.
- Kochana nie przesadzamy. A Aleks ma rację wyglądasz cudownie. Jestem ciekawa reakcji Marka na twój wygląd - mówiła Julia.
- To Marek nie wie nic o tej twojej przemianie? - zdziwił się mężczyzna. Obie panie pokiwały przecząco głowami - no to chodźmy. Z wielką przyjemnością zobaczę minę mojego przyjaciela - dodał i już całą trójką weszli do firmy w wyśmienitych humorach. Nawet nie przypuszczali, że taka przemiana Uli wywoła takie zachwyty wśród załogi FD. Zaraz po wyjściu z windy natknęli się między innymi na Pshemko. 
- Urszulo, ależ ty jesteś piękna - wzdychał na jej widok. Ten cały harmider spowodował wyjście również Marka z biura. Z początku nie bardzo wiedział co się tam dzieje. Wśród zgromadzonych ujrzał między innymi Aleksa i Julię, ale i jeszcze kogoś. Podszedł, a jego wzrok skrzyżował ze wzrokiem niezwykłej piękności.
- Przecież ja znam te piękne oczy - pomyślał i z uśmiechem na twarzy podszedł, a na głos rzekł - Ula, wyglądasz prześlicznie - czym wprawił ją w zakłopotanie. 
- Ten to ma oko. Widać, że kocha tę kobietę - pomyślał Febo. Był pełen podziwu dla Marka, że potrafił rozpoznać Ulę bez problemu. 
Cieplak jak tylko mogła to uciekła do siebie i przez resztę dnia nie zamierzała rzucać się w oczy, chociaż to wydawało się wręcz niewykonalne. Bo jej wygląd teraz jeszcze bardziej rzucał się w oczy. 

- Kochanie jakich czarów użyłaś wobec naszej Uli? - pytał Aleks swojej narzeczonej. 
- To żadne czary mój drogi. Wystarczyło tylko zmienić okulary na szkła kontaktowe, wizyta w moim ulubionym salonie fryzjerskim i odwiedzenie kilku butików - mówiła Julia - Aleks ona po prostu zawsze była piękną kobietą. W dniu kiedy ty wyleciałeś do Włoch mi udało się umówić z Ulą na kawę po pracy. Wiesz ona bardzo potrzebowała kogoś kto ją wysłucha. A kiedy mi opowiedziała o sobie zrozumiałam skąd u niej taki wygląd. Ta kobieta przeszła bardzo wiele, doświadczyła dużo złego. Ale też wiem, że jest pod urokiem naszego Mareczka. A co udało ci się załatwić z siostrą? - zmieniła temat.
- Cieszę się, że pomogłaś Uli. A co do twojego pytania to nie wiem, czy coś do niej trafiło. Próbowałem z nią rozmawiać, ale to tak jakbym rzucał grochem o ścianę. Ja mówię jedno a ona myśli swoje. Wygląda tak jakby była zaślepiona jakąś zemstą na Dobrzańskich. Powiedziałem jej co o tym myślę i co może się stać jeśli nie odpuści, ale czy to do niej dotarło nie wiem - mówił Febo. Ale widać było, że jest zmartwiony tym wszystkim. 
- Nie martw się kochanie na zapas. Może jeszcze to wszystko ona sobie przemyśli i wycofa ten pozew - próbowała uspokoić Febo - wiesz co mam pomysł. Skoro już wróciłeś to może urządzimy w sobotę grilla i zaprosimy na niego Ulę i Marka - zaproponowała aby chociaż na trochę odciągnąć myśli narzeczonego od Pauliny. 
- Myślę, że to dobry pomysł. Zaraz pójdę do Marka i zaproszę go - odpowiedział.
- A ja spróbuję namówić Ulę. Ale zapewne będzie się wymigiwać i tłumaczyć, że nie ma z kim zostawić synka i  takie tam. 
- To powiedz aby przyjechała z małym - zaproponował Aleks.
- Czytasz w moich myślach mój drogi - odparła po czym podeszła do mężczyzny i pocałowała go namiętnie. 

Marek puścił Aleksowi nagranie jakie zrobił podczas spotkania z modelką. Febo był w szoku, ale z drugiej strony domyślał się jaki może być przebieg tego spotkania. 
- Domyślałem się, że ta będzie chciała coś wykombinować - mówił Aleks - dobrze zrobiłeś nagrywając całe to spotkanie. A teraz z innej beczki. W sobotę wraz z Julią urządzamy grilla i chcieliśmy zaprosić ciebie... i Ulę wraz z synkiem. Przyjdziesz? 
- To na którą mam być? - zapytał. 
- Myślę, że godzina piętnasta będzie odpowiednia - odpowiedział mu Aleks - Marek a mogę cię o coś zapytać?
- Jasne pytaj.
- Skąd wiedziałeś, że to Ula?  Znamy ją niemalże tyle samo czasu, a  ja nie rozpoznałem jej jak wracała do firmy z Julką.
- Widzisz, to tak chyba jest jak facet jest zakochany. Przecież ty swoją narzeczoną rozpoznałbyś zawsze i wszędzie. A dodatkowo te oczy, które śnią mi się prawie każdej nocy - odpowiedział. Aleks bez namysłu przyznał mu rację, bo on Julkę to nawet jakby mu oczy zakryto rozpoznałby ją. 

Julii udało się przekonać Ulę aby przyjechała wraz z synkiem na sobotę do nich. Tak jak przewidywała Ula próbowała wykręcić się obowiązkami w domu, opieką nad synkiem i mnóstwem innych rzeczy. Miała również pewien plan związany z tym dniem. 

Tego dnia jeszcze Aleks i Marek mieli w planach jechać do seniorów aby opowiedzieć o wizycie tego pierwszego w Mediolanie. Febo opowiedział o tym czego się dowiedział i jak to wygląda. Wciąż obaj panowie milczeli w sprawie dotyczącej samego Marka. 
Następnego dnia Helena odebrała telefon.
- Dzień dobry Helenko - usłyszała w słuchawce pani Dobrzańska dobrze znany głos.
- Dzień dobry - odpowiedziała oschłym tonem - co takiego się stało, że dzwonisz? 
- Dzwonię w wiadomej sprawie. Na początku powiem, że nie musieliście wysyłać do mnie Aleksa. Przecież mogliśmy sami się porozumieć - mówiła panna Febo.
- Jeśli dzwonisz aby nam o tym powiedzieć to szkoda twojego i naszego czasu. Mogę ci jedynie powiedzieć, że my nie zamierzamy się poddać twoim żądaniom - usłyszała Paulina w odpowiedzi, a co ją zirytowało. Lecz opanowanym głosem rzekła.
- Ja po rozmowie z Aleksem miałam czas na przemyślenia i podjęłam decyzję.
- W takim razie zamieniam się w słuch - odpowiedziała jej Helena. 
CDN...

piątek, 5 marca 2021

SIŁACZKA część IX

 Chciała pójść do Marka i spróbować porozmawiać, ale kolejny raz coś, a raczej ktoś przeszkodził. Zaniosła kawę na biurko i udała do dyrektora finansowego. W gabinecie oprócz Aleksa była jeszcze jego narzeczona. 
- Ula pozwól, że przedstawię ci, moja narzeczona Julia Sławińska - mówił Aleks Ula wyciągnęła rękę w kierunku kobiety i z uśmiechem na ustach rzekła.
- Miło mi, Ula Cieplak. Asystentka Marka - po czym odwróciła się w stronę Febo  i odezwała - chciałeś coś ode mnie? 
- Tak. Widzisz Julia ma nam pomóc przy reklamie naszej kolekcji i chciałem abyś ją wprowadziła w szczegóły - tłumaczył. Miał nadzieję, że jego plan się powiedzie. Julia miała postarać się dowiedzieć co o Marku myśli Ula, a później spróbuje tę dwójkę połączyć. 
- Oczywiście, zrobię wszystko co potrzeba - odparła Cieplak i zwróciła się do Julii - jeśli pani pozwoli to za godzinkę będę miała wszystko co jest potrzebne.
- Po prostu Julia - rzekła i dodała - nie ma problemu. 
Obie panie umówiły się za około godzinę w konferencyjnej. 
- Bardzo sympatyczna dziewczyna - rzekła Julia i dodała - ale bardzo też nieśmiała. Myślę, że to przez ten wygląd. Wiesz może gdybym pomogła jej trochę w przemianie to wówczas byłoby jej łatwiej.
- Dobry pomysł. Lecz musisz uważać, bo ona jest bardzo wrażliwa i wiesz nie chciałbym aby odebrała to źle. Ja idę do Marka powiedzieć mu o twojej współpracy. 

- Cześć bracie mam dla ciebie świetną wiadomość. W ramach pomocy przy promocji zatrudniłem moją Julię na umowę zlecenie - mówił Febo.
- Co ty kombinujesz? - dopytywał Marek.
- Nic - odparł z uśmiechem na ustach. 
- Już ja widzę to nic - rzekł Dobrzański. Aleks nie zamierzał tłumaczyć się i tylko dodał.
- Julia będzie współpracować z Ulą. Prosiłem już ją aby zapoznała Julię z materiałami związanymi z kolekcją - jeszcze wymienili ze sobą kilka zdań związanych z firmą i pożegnali się. 
Ula tak jak obiecała przygotowała wszystko co było potrzebne i udała do sali konferencyjnej. Rozmawiały już jakiś czas kiedy Julia zmieniła temat. 
- Masz piękne oczy Ula - rzekła. Ula spojrzała w jej kierunku po czym spuściła wzrok - przepraszam Ula jeśli sprawiłam ci przykrość, ale nie myślałaś o szkłach? - ta pokręciła tylko głową zaprzeczając. 
- Nie mogę nosić szkieł, bo podrażniają mnie - wyszeptała. Tego dnia już nie wracały do rozmowy o wyglądzie Uli, ale Julia nie zamierzała odpuścić. 

Krzysztof Dobrzański wyszedł ze szpitala tydzień później i o mały włos, a nie wrócił by tam ponownie. 
Dzień po tym jak wyszedł otrzymali pismo z jednej z Włoskich kancelarii prawnych. Zawarta tam informacja mówiła o odszkodowaniu na rzecz Pauliny Febo. Kwota jaka tam widniała o mało co nie doprowadziła seniora do zawału. Seniorzy postanowili spotkać się z Markiem i Aleksem aby pokazać im to pismo. Ale nie wiedzieli, że Marek również dostał pismo tylko znacznie bardziej szokujące. Dla dobra ojca nie zamierzał im o tym mówić. Według tego co tam pisało jakaś panienka oskarża go o molestowanie seksualne w pracy. Był w totalnym szoku. Owszem zdarzały mu się jakieś tam krótkie romanse, ale to było na początku jak zaczął pracę w firmie. Jednak z czasem uznał, że to nic dobrego. Dodatkowo te wszystkie kobiety zaczęły uzurpować sobie do niego prawo. I każda z nich uważała, że zrobią karierę przez łóżko. Pokazał to tylko Aleksowi. 
- Wiesz może, która? - zapytał Febo.
- Myślę, że to ktoś opłacony. Podejrzewam Domi ona powinna być we Włoszech. Lecz nie sądzę aby sama na to wpadła, ktoś jej w tym pomaga - mówił Marek.
- Paulina - bardziej stwierdził niż zapytał Aleks. Dobrzański tylko skiną głową na poparcie jego stwierdzenia. 
I kiedy seniorzy pokazali im pismo byli już pewni, że to pismo do Marka jest również sprawką panny Febo. Jednak nie wspomnieli o tym rodzicom. Postanowili zająć się tym samemu. Również tym pismem do rodziców. Marek miał umówić się na spotkanie z adwokatem, natomiast Aleks postanowił polecieć do Mediolanu i spróbować porozmawiać z siostrą. 
- Spróbuję jeszcze dzisiaj zabukować jakiś bilet do Włoch na jutro i pogadać z Paulą - mówił do Marka jak tylko wyszli z domu seniorów. 

Ula kolejny raz wróciła do domu ze łzami w oczach. Jak widać pani Dąbrowska nie zamierzała odpuścić i wciąż próbowała pokazać jaka to podła jest Ula. Że jak ona mogła podać najpierw jej biednego syna, a teraz ją samą o alimenty. Wciąż mimo wyniku badania twierdziła, że to nie Bartuś jest ojcem dziecka Cieplak. 
- To wszystko było ukartowane, przez tego jej fagasa. Co to ją kilka razy podwoził - mówiła.
- Chyba trochę pani przesadza. Przecież takich rzeczy raczej nie da się podrobić - mówiła jedna z plotkar, z którymi zadawała się Dąbrowska.
- Za pieniądze można wszystko - odburknęła urażona Dąbrowska uznając iż ta nie wierzy w jej słowa.
Takich plotek było wiele i wszystkie roznoszone przez jedną kobietę. 
Ula w pewnym momencie miała wrażenie jakby cały Rysiów był przeciwko jej. Miała tego serdecznie dość. 
- Postanowiłam się wraz z Przemkiem wyprowadzić się do Warszawy - rzekła podczas kolacji. 
- Ale dlaczego córcia? - dopytywał zaskoczony decyzją swojej najstarszej córki Józef.
- Bo nie dadzą mi tu żyć. Mam wrażenie jakbym była jakaś trędowata, że jestem samotną matką. Matką, która walczy o dobro dziecka z jego ojcem i babką - wyjaśniła. 
- Córcia ludzie pogadają i przestaną za chwilę znajdą nowy temat do rozmów. Proszę przemyśl to - mówił zmartwiony Cieplak. 
Jednak ta już podjęła decyzję i nie zamierzała się wycofywać. Tam w wielkim mieście będzie miała spokój, synka zapisze do przedszkola i w ten sposób spokojnie będzie mogła pracować. 

Aleksowi udało się wylecieć do Włoch następnego dnia dość wcześnie rano. 
- O Aleks. Czemu zawdzięczam twoją wizytę? Mogłeś zadzwonić odebrałabym cię z lotniska - usłyszał tuż po przekroczeniu progu. 
- Nie udawaj, że nie wiesz po co przyleciałem - wysyczał przez zęby. Był tak wściekły na swoją siostrę, że najchętniej to rozszarpałby ją.
- Czyżby rodzinka Dobrzańskich dostała pozwy? - mówiła będąc niemalże pewną swego.
- Tak dostali. Przez ciebie i twoje egoistyczne zachowanie Krzysztof o mały włos nie przypłacił tego zawałem - mówił.
- A co mnie to może obchodzić? - odparła.
- Wiesz zastanawiam się jakim cudem jesteśmy rodzeństwem. Bo poza nazwiskiem nic nas nie łączy, nie jesteśmy w ogóle do siebie podobni. Przyjechałem abyś wiedziała, że nie pozwolę ci na to co sobie umyśliłaś w tej swojej głowie. Jeszcze dziś zamierzam spotkać się z tym twoim adwokatem. Mam komplet pełnomocnictw - podążył z wyjaśnieniem, gdy zauważył, że ta chce się odezwać - po tym spotkaniu spodziewam się, że ten adwokacina przejrzy na oczy i odwiedzie cię od tego. Albo sam zrezygnuje. Nie wiem skąd u ciebie tyle nienawiści do tej rodziny. Dobrze wiesz, że gdyby nie oni trafilibyśmy do sierocińca. To oni dali nam miłość, dach nad głową, wykształcenie - mówił, ale Paulina zdawała się mieć to serdecznie gdzieś, co mówił jej brat. I najwyraźniej nie zamierzała odpuścić. 
Aleks uznając, że dalsza rozmowa nie ma sensu, bo do niej tak jakby nic nie docierało udał do swojego dawnego pokoju, odświeżył się. Miał jeszcze około półtorej godziny do spotkania z adwokatem siostry, sprawdził przywiezione ze sobą dokumenty i zadzwonił jeszcze do Marka.
- Cześć, jak rodzice, jak tam w firmie? - zapytał prawie po tym jak tylko przywitali się.
- Tato jakoś się trzyma, ale widać po nich oboje, że bardzo przeżywają tę całą sytuację. Natomiast w firmie spokój - odpowiedział.
- Dobrzański, ale ja nie o to pytam - rzekł Febo.
- Nie? A to niby o co? 
- Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz? Pytam co z Ulą. Rozmawiałeś z nią? 
- Jeszcze nie, bo dzwoniła z prośbą o możliwość przyjścia nieco później do pracy - odpowiedział -  a ty rozmawiałeś z Pauliną?
- Tak, ale mam wrażenie, jakbym mówił do ściany. Ona zachowuje się tak jakby ktoś wyprał jej mózg. Nie widzi niczego złego w swoim zachowaniu. Ale spokojnie, kiedy jechałem z lotniska udało mi się skontaktować z jej adwokatem. Nie przedstawiłem się z prawdziwego nazwiska i powiedziałem, że mam pilną sprawę i udało mi się umówić z nim na dzisiaj. Jadę na to spotkanie za godzinę, przedstawię mu wówczas wszystko i mam nadzieję, że to pozwoli na odstąpienie od roszczeń.
- Powodzenia. I daj znać co załatwiłeś - usłyszał Aleks z drugiej strony słuchawki i odrzekł.
- Zaraz po spotkaniu zadzwonię. Wiesz pomyślałem, że może spotkałbym się jeszcze z Domi.
- To nie będzie konieczne, bo ona jest w Polsce. Dostałem od niej wiadomość z prośbą o spotkanie. Ubiegając twoje pytanie, zgodziłem się. Ale umówiłem się z nią w firmie.
- Sadzę, że to dobry pomysł. Jednak proszę uważaj na nią - odparł Aleks. 

Było kilkanaście minut po czternastej jak Aleks wszedł do kancelarii, przedstawił się nazwiskiem jakie podał podczas rozmowy telefonicznej, gdy tylko zostali sami z mecenasem rzekł.
- Moje prawdziwe nazwisko to Aleksander Febo i jestem bratem pana klientki Pauliny Febo. Tu mam pełnomocnictwa od państwa Heleny i Krzysztofa Dobrzańskich oraz osobne od pana Marka Dobrzańskiego. Przyleciałem do Mediolanu aby móc wyjaśnić panu jak przedstawia się sytuacja w rzeczywistości, bo jak sądzę moja siostra nieco przeinaczyła fakty - adwokat siedział tak jakby mu odebrano głos i jedynie co robił to słuchał tego co ma do powiedzenia Aleks. A ten opowiedział mu o tym jak Dobrzańscy zaopiekowali się nim oraz Pauliną. Jak łożyli na ich edukację, że otrzymali wiele miłości i wsparcia od wspólników swoich rodziców, gdy tych zabrakło. Opowiedział o przyjaźni z Markiem. Wyjaśnił również sytuację związaną z oskarżeniami wobec juniora Dobrzańskiego. Ale i o tym, że jeśli nie odstąpią od tych wszystkich roszczeń to spotkają się w sądzie, ale z powództwa przeciwko Paulinie. 
- Panie Febo ja nie mogę niczego obiecać. W pierwszej kolejności muszę porozmawiać z klientką i to tylko od niej samej będzie zależało jaka zapadnie decyzja. 
CDN...