sobota, 25 listopada 2017

PRAWDZIWA MIŁOŚĆ PRZETRWA WSZYSTKO mini

DZIŚ WYJĄTKOWO MINIATURKA Z OKAZJI MOJEGO MAŁEGO SUKCESU. DZIŚ MIJA ROK JAK ZACZĘŁAM SWĄ PRZYGODĘ Z BLOGIEM. DZIĘKUJĘ ZA TEN WSPÓLNY ROK WSZYSTKIM, KTÓRZY CZYTAJĄ MOJE OPOWIADANIA. SZCZEGÓLNE PODZIĘKOWANIA DLA TYCH, KTÓRZY ZOSTAWIAJĄ SWÓJ ŚLAD W POSTACI KOMENTARZY. 
BARDZO DZIĘKUJĘ RANCZULI, tajemniczej G, JUSTYNCE29, MARZYCIELCE, MAŁGORZACIE SZYLER,  ANN,  ULAIMAREK69
W swoim gabinecie na piątym piętrze siedziała piękna kobieta. O najpiękniejszych oczach na świecie. oczach koloru lazurowego. Te oczy jeszcze dziś rano wyrażały radość. Lecz jedno wydarzenie i ten lazur zaczął tonąć we łzach.
Siedziała w restauracji ze swym przyjacielem a może i nawet chłopakiem Piotrem. Po pożegnaniu się z nim postanowiła przesłuchać wiadomość, którą zostawił jej Marek. To co usłyszała wstrząsnęło nią. Na nagraniu usłyszała, że ten jadąc samochodem miał wypadek. Poderwała się na równe nogi i podbiegła w kierunku, w którym poszedł Piotr. Powiedziała mu co się stało i chciała aby zawiózł ją do szpitala.
- Ja muszę tam jechać - mówiła płacząc
Piotr dowiedział się gdzie zabrano Marka. Ona zanosiła się płaczem, a w duchu modliła aby jemu nic się nie stało. Dotarli do szpitala i to tam powiedziała Piotrowi, że nie może z nim być.
- Przepraszam cię Piotr, przepraszam że cię nie kocham. Ale to między nami nie ma sensu - mówiła ze łzami w oczach
Ze szpitala wróciła do firmy. Była przybita i wyczerpana dzisiejszymi wydarzeniami. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Będąc już w firmie zamknęła się w swoim gabinecie i rozpamiętywała co powiedziała jej panna Febo
- Nie ma takiej potrzeby ani życzenia ze strony Marka, żeby tu pani była. Dał lekarzom mój numer telefonu. Dlatego ja tu jestem
Ten wypadek dał jej do zrozumienia iż ona nadal KOCHA Marka. Ale swoim postępowaniem straciła go na zawsze. On tyle razy próbował ją przeprosić i wyjaśnić ale ona była uparta. Nie chciała go słuchać, ucinała za każdym razem gdy on tylko zaczynał temat. Przecież widziała jak się starał, jak robił wszystko aby ona znowu mu zaufała. W takim stanie zastała ją Violetta.
- Ula co się stało. Dlaczego płaczesz - pytała panna Kubasińska
- On mnie już nie kocha - mówiła przez łzy
- Kto Piotr? - pytała Violetta
- Nie, nie Piotr. Tylko Marek - odpowiedziała Ula
- Ulka co ty za głupoty gadasz. Sama słyszałam jak ostatnio gadał do Seby jak bardzo cię KOCHA - mówiła Violetta
- Może i mówił ale jak pojechałam do niego do szpitala spotkałam się z Pauliną. A ona powiedziała, że on nie chce mnie widzieć i to do niej zadzwonił - odparła Cieplak
Viola pokręciła tylko głową i powiedziała
- Ja zaraz wracam - i wyszła z gabinetu Ulki. Czuła, że musi coś zrobić. Od kiedy Paulina wypowiedziała jej tą niby przyjaźń bardziej zakolegowała się z firmową brzydulą. O przepraszam już nie brzydulą ta stała się piękną kobietą.
Wprost z jej gabinetu pobiegła do Sebastiana, wpadła do niego bez pukania
- Viola czy ty możesz najpierw zapukać, przez ciebie dostałbym zawału - rzekł Sebastian do dziewczyny
- Sebastian musisz mi pomóc. A raczej Ulce - powiedziała Viola, nie zaprzątając sobie głowy jakimkolwiek przywitaniem
- A co się stało - pytał mężczyzna
- Ona siedzi u siebie w gabinecie i płacze. Bo twierdzi, że Marek jej nie kocha - odpowiedziała
- Jak to nie kocha. Byłem u niego i jest załamany, bo myślał, że jak się dowie o wypadku to ona przyjedzie... - przerwała mu Violetta mówiąc
- Ale ona tam była.
Sebastian nic z tego nie rozumiał
- Skoro była to dlaczego nie weszła do niego - pytał ze zdziwieniem
- Bo Paulina jej nie wpuściła - odparła dziewczyna
Ten długo nie myśląc udał się do Cieplak, ale jakie było jego zdziwienie gdy gabinet zastał zamknięty. Już miał odchodzić
- Sebastian ona tam jest - usłyszał za sobą głos Ani - zamknęła się w nim mówiąc, że chce zostać sama.
Ten przez jakiś czas prosił aby mu otworzyła ale na nic te jego prośby.
Ona siedziała w swym gabinecie i nie miała zamiaru z nikim rozmawiać. Chciała zostać sama z tą swoją niedolą.
W końcu Olszański zadzwonił do Marka. Myślał, że może jak Marek do niej zadzwoni to ona wyjdzie z biura
- Marek posłuchaj, możesz zadzwonić do Uli - prosił przyjaciela
- Seba ale po co, przecież ona już wybrała. Wybrała Piotra. I ja muszę to uszanować - odpowiedział
- Posłuchaj, tak wybrała ale nie tak jak ty myślisz. Ona była w szpitalu ale nie mogła wejść do ciebie bo Paulina jej zabroniła. Wmawiając jej, że do siebie wróciliście. Teraz ona zamknęła się w gabinecie i nikogo nie chce wpuścić. Zasłoniła nawet żaluzje. Boimy się aby sobie czegoś nie zrobiła - tłumaczył Sebastian
Z każdym wypowiedzianym słowem przez Sebastiana w Marku wzrastała złość na Paulinę.
- Jak ona mogła coś takiego powiedzieć jego ukochanej Uli. Już on się z nią policzy. Nie daruje jej tego - pomyślał
Chwycił za telefon aby zadzwonić do Uli ale za każdym razem słyszał "Tu Ula, Ula Cieplak zostaw wiadomość". Postanowił, że zadzwoni na telefon firmowy. W międzyczasie do jego sali wróciła Paulina.
- Marco, czy coś się stało, źle się czujesz - pytała widząc jego niewyraźną minę
- Wyjdź z tej sali zanim stracę cierpliwość - odparł
- Ale... - nie dokończyła
- Po tym co zrobiłaś, nienawidzę cię jeszcze bardziej. Jak mogłaś tak powiedzieć Uli - mówił ze złością
- Ja tylko chciałam żebyś do mnie wrócił - mówiła 
- Ty chyba żartujesz. Ile razy mam powtarzać, że nie kocham ciebie tylko Ulę. Czy to tak ciężko zrozumieć - mówił coraz głośniej, już nie panował nad sobą. Bo przecież ile razy można mówić aby wreszcie wszyscy zrozumieli. Jak  dla niego taką oczywistą rzecz. Najwyraźniej do jego byłej narzeczonej oraz matki to nie docierało. Był już tym zmęczony. Ciągła walka o to by Ulka spojrzała na niego przychylniej. I te wieczne tłumaczenie wszystkim dookoła co on czuje do panny Cieplak. Tak prawdę mówiąc to nikt mu nie wierzył. Jedyną osobą, która mu uwierzyła była niegdyś jego kochanką a nazywała się Klaudia Nowicka. Z początku nawet jego najlepszy przyjaciel w to nie wierzył.
Ta już wiedziała, że z Markiem nic nie wskóra. Widziała jaki jest zły. Postanowiła opuścić jego salę i rzecz jasna sam szpital.
- Mimo wszystko życzę ci wszystkiego najlepszego  - rzekła jeszcze będąc już przy drzwiach.
Już dłużej nie zwlekał wybrał numer firmowego telefonu. Lecz ten cały czas milczał. Wykonał ponownie telefon do Sebastiana ale ten nie miał dla niego nic nowego. Ulka w dalszym ciągu siedziała zamknięta w swoim gabinecie.  Sebastian wraz z Anią i Violą jeszcze przez chwilę próbowali namówić dziewczynę aby im otwarła. W końcu wezwali Władka aby otworzył te drzwi.
To co ukazało się ich oczom przeraziło ich.
Ulka siedziała na kanapie trzymając w jednym ręku opakowanie tabletek nasennych a drugiej szklankę whisky. W momencie dobiegła do niej Ania wytrącając tabletki.
- Ula, coś ty chciała zrobić, mam nadzieję, że ich nie zażyłaś - wołał przerażony Sebastian. Pokręciła głową potwierdzając słowa Sebastiana
Ona siedziała wciąż na kanapie i zalewała się łzami i w kółko powtarzała, że to jej wina.
- O czym ty mówisz, jaka twoja wina - pytała Ania nie bardzo wiedząc o co chodzi
- To przeze mnie już nie będziemy razem. To ja zniszczyłam wszystko - mówiła przez łzy
- Ula zobaczysz jeszcze będziecie razem - mówiła Viola
- Ja nie umiem bez niego żyć. Najlepiej jak bym mogła zasnąć i więcej się nie obudzić - mówiła
Gdy nagle w gabinecie pojawił się Marek. Spojrzał w kierunku Uli a na stoliku przy kanapie ujrzał tabletki. Przez jego głowę nagle przewinęło się mnóstwo myśli. Doszedł do niej i padł przed nią na kolana.
- Ula coś ty chciała zrobić - pytał z przerażeniem w oczach
Przyjaciele postanowili opuścić gabinet aby ta dwójka mogła spokojnie sobie wszystko wyjaśnić.
Cała trójka widziała jak bardzo jedno kocha drugiego. A mimo to nie potrafili się porozumieć. Może teraz coś się zmieni. 
- Ula, proszę pozwól mi abym mógł ci wszystko wyjaśnić - prosił Dobrzański
Widząc, że nie ma żadnej reakcji ze strony Uli postanowił mówić. Liczył, że może teraz uda się mu wyjaśnić i powiedzieć co do niej czuje. Delikatnie chwycił jej twarz w swoje dłonie i uniósł tak aby na niego spojrzała. 
- Wiem jak bardzo cię skrzywdziłem moim zachowaniem. Uwierz nie chciałem tego. To ty zawsze byłaś przy mnie. Czy było dobrze czy źle. Zawsze miałem cię blisko. Później ta cała intryga - mówił mimo iż z jej jakże pięknych oczy wylewał się potok łez. Wytarł delikatnie kciukiem te łzy. Wiedział, że to z jego powodu. Ale nie może się wycofać. Bez względu co ona postanowi po tym wyznaniu, on musi jej to wyjaśnić. Postanowił kontynuować - Sebastian zaczął mieszać mi w głowie. Oczywiście to nie usprawiedliwia mnie w żaden sposób.  Posłuchałem go i zacząłem umawiać się z tobą. Tak na początku robiłem to ze względu, żeby nie stracić weksli. Ale z  czasem coraz bardziej pragnąłem tych spotkań. Przestałem sam siebie rozumieć. Nigdy tak się nie zachowywałem. Nawet względem Pauliny. Dopiero gdy zadzwoniłaś, że jesteś nad Wisłą. Zrozumiałem co do ciebie czuję.  Później nasz wyjazd do SPA tylko mnie w tym utwierdził. Od tego czasu żyję jak mnich. Powiedziałem nawet Sebie, że albo ty albo żadna inna. Ula KOCHAM cię i nic już tego nie zmieni. Ja nie jestem wstanie żyć bez ciebie - skończył mówić i mocno przytulił ją do siebie. Tak jakby się bał czy ona teraz nie odejdzie
- Ale Paulina... - zaczęła mówić jak tylko zaczęła się uspokajać
- Ona kłamała. Ula ja zaraz po tym zarządzie rozstałem się z nią i odwołałem ślub. Zgadza się, że zadzwoniono do niej ale to nie byłem ja. Zrobił to ktoś ze szpitala i w dodatku na telefon domowy - rzekł przerywając jej
Siedzieli w ciszy, która pozwoliła aby każde mogło przemyśleć to wszystko. Gdy nagle tą ciszę przerwał harmider w sekretariacie
- Tam nie możesz - krzyczała Viola
- Chcę rozmawiać z Markiem - usłyszeli 
Marek podszedł do drzwi aby sprawdzić co się tam dzieje. W sekretariacie zastał Domi. 
- Co tu się dzieje do cholery - odezwał się Dobrzański
Modelka jak tylko go ujrzała chciała się rzucić mu na szyję. Lecz ten zdążył chwycić jej ręce w nadgarstku i wysyczeć przez zęby
- Możesz mi powiedzieć co tu robisz? 
- Wiesz Marco, pomyślałam że skoro nie jesteś z Pauliną to moglibyśmy być razem - mówiła kokieteryjnie modelka
- To źle myślałaś - odparł 
Ta chciała coś jeszcze powiedzieć ale Marek był szybszy
- A teraz jeśli chcesz zachować posadę to opuścisz to miejsce.
Domi nie widząc żadnych szans wyszła z sekretariatu. Mimo to nie rozumiała zachowania Marka zawsze potrafiła go owinąć wokół palca a tu taka zmiana. 
Marek wrócił do gabinetu. Tam Ula nadal siedziała na kanapie i wydawała się jakby była obecna ciałem ale duszą była gdzieś daleko.
- Ula może wyjdziemy stąd - zaproponował czym wyrwał Ulę z zamyślenia
Kiwnęła głową na zgodę. Wstała z kanapy zabrała tylko torebkę i wyszła wraz z Markiem z gabinetu.
- Viola my wychodzimy. Raczej dziś już nas nie będzie. Pilnuj nam firmy - powiedział Marek. Po czym splótł swą dłoń z dłonią Uli i opuścili firmę. Trzymał ją za dłoń nawet w windzie. Zachowywał się tak jakby bał się, że może mu uciec. A on by tego już nie wytrzymał. On jej powiedział o swych uczuciach a ona nadal mu nie powiedziała co czuje. Wiedział, że go kocha ale mimo to nie powiedziała tego.
Początkowo chciał pójść do parku lecz zmienił zdanie. Zatrzymał taxi i gdy tylko zajęli miejsce wewnątrz Marek powiedział aby zawieziono ich nad Wisłę.
Wiedział, że tam będą sami i może Ula się uspokoi. W taxi to ona przytuliła się do niego. Jej głowa oparła się o jego tors na wysokości serca. A wokół jego serca rozlało się ciepło. 
- Pamiętaj ono bije tylko dla ciebie - szepnął jej do ucha. A na jej twarzy dostrzegł tego dnia po raz pierwszy coś na kształt uśmiechu. Już wiedział, że to przełom. 
Taksówką podjechali w pobliże ich ulubionego miejsca nad rzeką. Usiedli na tym samym zwalonym pniu co tamtego pamiętnego wieczoru.
- Marek, ja też chciałam cię bardzo przeprosić za to jak cię traktowałam - mówiła będąc już spokojniejszą niż jeszcze kilkanaście minut temu - widziałam jak starasz się mi pokazać, że ci na mnie zależy. A ja ciągle udawałam, że tego nie widzę. Ale ja najzwyczajniej w świecie bałam się ci zaufać. Owszem wybaczyłam ale nie umiałam zaufać. Obawiałam się kolejnego zranienia. Sama siebie próbowałam okłamać, że nic już do ciebie nie czuję. Ale to nie prawda. A gdy byłam w szpitalu spotkałam Paulinę. I gdy powiedziała, że nie życzysz sobie mnie widzieć zrozumiałam iż straciłam to wszystko.  Wówczas wróciłam do firmy i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chciałam po prostu nie być, najzwyczajniej zasnąć - mówiła. A on jej słuchał i nie przerywał tak samo jak ona jemu. 
Widać ta rozmowa była im potrzebna. Aby wyjaśnić wszystko. By oboje zrozumieli ile dla siebie znaczą. 
A gdy tylko Marek usłyszał te dwa jakże piękne słowa poczuł się najszczęśliwszym z ludzi. 
- KOCHAM cię - powiedziała Ula patrząc  mu w oczy
- KOCHAM cię - odpowiedział jej jak echo i mocno przytulił  do siebie.
KONIEC

piątek, 17 listopada 2017

PRZEZNACZENI część7

Następnego dnia już z rana jechał do szpitala. Bał się, nie wiedział co te dwie głupie mogły jeszcze nagadać Ulce. Do tego wszystkiego był zły na Sebastiana. Po tym jak tamten zadzwonił do niego z pretensjami. 
Ten drugi liczył na dobrą zabawę, a Marek swoim zachowaniem w klubie tylko wszystko zepsuł. Koniec końcem Sebastian został sam w klubie. Bo Marek nie mając ochoty na zabawę z nowo poznaną panną wrócił do domu. Co spowodowało, iż owe dziewczyny również opuściły lokal. Olszański już od jakiegoś czasu zauważył zmiany w zachowaniu się przyjaciela. I musiał przyznać sam przed sobą, że nie rozumie takiego zachowania. Przecież od rozwodu z Mirabellą nie odmówili sobie wspólnego wypadu. I dobrej zabawy. Gdy tylko Marek mu tłumaczył co jest powodem takiego zachowania ten się tylko uśmiechał.  
- Co ty bredzisz, źle ci gdy jesteś wolny - powtarzał  za każdym razem Olszański
- Po prostu jestem już w takim wieku, że najwyższy czas się ustatkować. Nie mam zamiaru całego życia przesiedzieć w klubach i zabawiać się z różnymi pannami. Marzy mi się aby mieć żonę, dzieci czyli najzwyczajniej w świecie być szczęśliwym. To coś złego - mówił w takich razach
W końcu dotarł do szpitala. Trzymając bukiet róż udał się na oddział gdzie leżała Ula. Wszedł po cichu do sali a ona leżała odwrócona w stronę okien. 
Ona przez niemal całą noc nie mogła zasnąć. Długo rozmyślała o tym co usłyszała od Doroty i Mirabelli. Nie wiedziała czy to co mówiły było całą prawdą czy też nie. Lecz to co mówił jej ojciec o Marku było tak inne. Inne niż to jak one go przedstawiły. Miała wrażenie jakby słyszała o dwóch jakże różnych osobach.  Nie miała pojęcia co dalej. Komu powinna zaufać. W efekcie postanowiła iż jeśli on przyjdzie to go wysłucha. Pozwoli mu powiedzieć wszystko a później go będzie mogła ocenić. 
- Witaj Ula - odezwał się niemal szeptem aby jej nie wystraszyć
Ulka odwróciła się w jego stronę 
- Witaj - odpowiedziała
- Ula  ja chciałem z tobą porozmawiać i wyjaśnić ci kilka rzeczy. Pozwolisz - rzekł patrząc w jej oczy
- Oczywiście - odparła. 
W jego oczach zobaczyła coś czego nie umiała nazwać. Lecz musiała przyznać, że miał piękne oczy. Te oczy kolorem przypominały górski lodowiec. A te dwa dołeczki ukazujące się w policzkach jeszcze bardziej dodawały mu uroku. 
Usiadł na metalowym krześle stojącym obok jej łóżka. Widać było jak zbiera się w sobie aby wszystko jej wyjaśnić.
- Ula nie wiem co obie ci na mnie naopowiadały. Ale chcę abyś usłyszała co ja mam do powiedzenia w tej sprawie. 
Prawdą jest to, że byłem dwukrotnie żonaty. I prawdą jest, że lubiłem się zabawić w klubie. Zgadza się również to iż zdradzałem ale nie zawsze tak było. Ale to już przeszłość. 
Pierwszy raz ożeniłem się w wieku  dwudziestu pięciu  lat. Myślałem, że się kochamy. A ona w kilka miesięcy po ślubie zaczęła mnie zdradzać. To  ja złożyłem pozew o rozwód bo dłużej tak nie mogłem. To właśnie była Mirabella. Do dziś dnia nie mogę  się od niej uwolnić. Ona widzi we mnie doskonałe źródło dochodowe, żywy chodzący bankomat mimo iż od rozwodu nie dałem jej nawet złamanego grosza. To właśnie po tym małżeństwie zacząłem wycierać się po klubach. I bawić się z przygodnie poznanymi pannami. Zawsze w takich wypadach towarzyszył mi przyjaciel Sebastian Olszański. Chwilę po rozwodzie zacząłem spotykać się z kimś. Ale to małżeństwo było raczej małżeństwem aranżowanym , biznesowym. Po pewnym czasie a raczej po wielu namowach mojej matki. Ożeniłem się ponownie. To była Paulina Febo, współwłaścicielka F&D. Z Paulą znamy się od dziecka. Moi rodzice po tragicznej śmierci jej rodziców postanowili zaopiekować się  Paulą i jej bratem Aleksem. I tu jest prawdą, że zdradzałem ja. Tak to ja byłem tym niewiernym. Paulinę zdradzałem jeszcze długo przed ślubem i robiłem to nawet gdy byliśmy już po ślubie. To małżeństwo nie miało racji bytu. W końcu moja druga żona nie wytrzymała i wniosła pozew. I tak skoczyło się moje drugie małżeństwo. I o ile pierwszy ślub brałem z miłości tak drugi z przymusu. Od dnia rozwodu z Paulą mam poprawne stosunki. No ale może to jest spowodowane dobrem wspólnej firmy.  
Tego wieczoru gdy tylko przyszedłem do klubu ujrzałem ciebie. Siedziałaś przy barze i od razu mi się spodobałaś. Wówczas przyszedłem do tego klubu po długich namowach Seby. Już wtedy przestały mnie bawić tak spędzane wieczory. Muszę przyznać, że te moje zmiany zaczęły się niedługo po moim drugim rozwodzie. Gdy podszedłem do ciebie i spojrzałem w twe oczy po prostu utonąłem. Po tym jak wyszłaś ja kilka razy przychodziłem do tego klubu. Ale tylko dlatego, że miałem nadzieję spotkać cię ponownie. Śniłem niemalże każdej nocy o tobie.
I gdy spotkaliśmy się przypadkiem w parku myślałem, że to jakiś cud. Resztę znasz - opowiedział jej wszystko jak na świętej spowiedzi nie ukrywał przed nią niczego
- Ula to co teraz powiem może wydać się dziwne. Ale ja się w tobie zakochałem już tego pierwszego wieczoru - powiedział widząc, że ona nic nie mówi. Chciał aby wiedziała co do niej czuje. 
Ona na wpół leżąc wpatrywała się w niego nie wiedząc co ma powiedzieć. Widziała, że mówił prawdę. 
- Marek, ja nie wiem co mam ci odpowiedzieć na to wyznanie. Ale bardzo szanuję to iż powiedziałeś mi o tym wszystkim. Wiem, że po tym wszystkim byłeś cały czas tu ze mną. Bardzo to doceniam. Lecz abym ja mogła się określić co do ciebie czuję muszę mieć więcej czasu - odparła
- Dziękuję ci Ula, że mimo wszystko nie odtrącasz mnie. Dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebować - rzekł i chwycił jej dłoń w swoją i ucałował. 
Odetchnął z ulgą. Czuł się naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Wierzył iż z czasem i ona obdarzy go takim samym uczuciem jak on ją. Siedzieli chwilę w ciszy i co dziwne żadnemu to nie przeszkadzało. W pewnym momencie tą ciszę przerwała Ula
- Wiesz Marek, zastanawiam się co one chciały osiągnąć mówiąc mi to wszystko
- Jeśli chodzi o moją byłą to ten sam scenariusz stosowała gdy byłem z Paulą. Po prostu ona w swoim mniemaniu sądzi iż jeszcze będziemy razem. Za to co chciała osiągnąć Dorota to nie wiem. Rozmawiałem z nią gdy byłaś w śpiączce. Mówiłem jej co do ciebie czuję. To od niej dowiedziałem się o tobie kilku rzeczy. Ale teraz zastanawiam się ile z tego było prawdy - mówił
Oboje zastanawiali się nad motywem postępowania obu kobiet. Ula postanowiła, że jak tylko Dorota przyjdzie do niej to postara się to wyjaśnić. Tego dnia Marek przesiedział prawie cały dzień u Ulki. Rozmawiali, śmiali się, żartowali widać było iż dobrze czują się we własnym towarzystwie. W końcu nastała pora aby się pożegnać. 
Podszedł i przytulił Ulę do siebie. Nie broniła się przed tym. Po czym ucałował ją delikatnie w usta. Tak samo delikatnie jak po jej wybudzenie. 
- Dobranoc Ula. Jutro przyjadę - rzekł i wyszedł. Będąc już na zewnątrz uniósł głowę do góry i spojrzał w niebo, które dziś wyjątkową było pięknie usłane gwiazdami. A z jego ust nie znikał uśmiech. Radość rozpierała mu serce. Ula nie powiedziała nie.  On jej wszystko wyjaśnił a ona mu uwierzyła. Te jego rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz "Paula"
- Witaj Paulina, coś się stało? - mówił po odebraniu
- Cześć Marco. Słuchaj była u mnie twoja była żona - odparła Febo
- Mirabella, po co - pytał a jego złość na tą durną kobietę w nim aż kipiała
- Mówiła, że podobno masz jakąś nową kochankę i ja powinnam zrobić z tym porządek - mówiła 
- Paula a możemy się spotkać. Nie chcę rozmawiać przez telefon. Jesteś w domu? - rzekł junior
- Tak jestem w domu. Możesz wpaść i pogadamy - odparła Paula
Długo nie myśląc zadzwonił jeszcze do Mirabelli aby również przyjechała do Pauliny. Chciał ze swą byłą żoną porozmawiać. Ale wolał aby przy tej rozmowie ktoś był. Co by nie mówić Paulina nadawała się do tego. Po czym wsiadł do samochodu i ruszył w kierunku domu Pauli. Dotarł do niej na kilka minut przed Mirabellą. Dzięki temu zdążył ją powiadomić o jeszcze jednym gościu. Paulina widziała jaki był zły. Znała go dobrze. Również jego pierwszą żonę dobrze znała. Ona jej nie raz zaszła za skórę, gdy była z Markiem. Gdy tylko ta przekroczyła próg domu Pauliny Marek nie wytrzymał
CDN...

sobota, 11 listopada 2017

PRZEZNACZENI część6


 Któregoś dnia spotkasz kogoś wyjątkowego, kogoś, kto rzuci cię na kolana jednym uśmiechem. Kogoś, kto zniewoli twoją duszę jednym spojrzeniem pięknych oczu. Nagle kula ziemska przechyli się na swojej osi i wskaże właśnie na nią. I będziesz wiedział, że spotkałeś swoje przeznaczenie.


W końcu nastał ten moment, że Ula całkowicie się wybudziła. Po przeprowadzeniu badań i sprawdzeniu wszystkich parametrów na aparaturze monitorującej lekarz stwierdził, że wszystko jest w porządku. I popołudniu przeniosą ją na normalną salę.
Rozejrzała po pomieszczeniu i ujrzała twarz ojca.
- Dlaczego tu jestem, co się stało? - pytała
- Jesteś w szpitalu, zostałaś ranna - pamiętasz córcia mówił Józef.
- Tak coś pamiętam - odparła. Widać było, że próbuje sobie przypomnieć co się wydarzyło
- Poszłam ze znajomym na kawę... o Boże, Marek, co z Markiem - nagle przypomniała sobie jak Marek szarpał się z jednym z bandytów
- Jestem, nic mi nie jest - doszedł do niej chwytając jej dłoń w swoją.
W jej oczach pokazała się słona ciecz. Ucieszyła się  na  jego widok.
- Nie płacz. Już wszystko w porządku - mówił Marek pochylając się nad nią.
Gdy tylko ta się uspokoiła przeprosił ich oboje.
- Bardzo was przepraszam ale muszę wyjść na jakieś dwie godziny. Po moim powrocie jak będzie pan chciał  to odwiozę pana do domu - pożegnał się z Józefem poprzez uścisk dłoni, a z Ulą delikatnym niczym muśnięcie motyla pocałunkiem.
Miał już wychodzić gdy zatrzymał go głos Uli
- Ale wrócisz tu? - pytała
- Oczywiście - odparł.
Wyszedł ze szpitala, musiał jechać do firmy. Dziś odbywało się posiedzenie zarządu. A on jako prezes musiał być. Nim ruszył spod szpitala zadzwonił jeszcze do Doroty z informacją iż Ulę już wybudzono. Owszem nie polubił dziewczyny, lecz nie mógł przecież odizolowywać Uli od jej znajomych. Lecz gdyby tylko wiedział co zamierza Dorota. Nie sądził aby chciała mu zaszkodzić w jakikolwiek sposób.
Zebranie zarządu zakończyło się pomyślnie. Raport finansowy został zatwierdzony. Poinformował rodziców iż Ula już jest wybudzona, a on od poniedziałku wraca do pracy. Dobrzańscy cieszyli się, że ich syn może wkrótce będzie szczęśliwy.
Jak na razie to jego życie wyglądało jak pasmo samych porażek. Najpierw jedno małżeństwo zakończone rozwodem, a później następne również nie udane.  I o ile zawodowo nie miał żadnych problemów. Spełniał się w tym co robił, a Krzysztof był bardzo dumny ze swego syna. Czego nie można było powiedzieć o jego przybranym synu Aleksandrze Febo. 
Ten drugi ciągle knuł i rzucał Markowi kłody pod nogi. Znacznie uspokoił się po rozwodzie Marka z Pauliną. Lecz nadal zdarzało się, że Febo coś kombinował.
Krzysztof nie chciał go usuwać z firmy tylko i wyłącznie przez wzgląd na pamięć jego rodziców. Postanowił tylko, że będzie go bardziej kontrolował. Co bardzo nie spodobało się Paulinie.
Wreszcie Marek po załatwieniu wszystkiego mógł wrócić do szpitala. Postanowił jeszcze dziś wyznać Uli co do niej czuje. Gdy tylko zostaną sami, on nie zmarnuje tej okazji. Musi jej to wyznać i dowiedzieć się co ona czuje do niego.
Wrócił do szpitala po tym jak już odwiózł ojca Uli do domu i jakie było jego zdziwienie gdy ujrzał u niej Dorotę wraz z Mirabellą.
Ula leżała na łóżku i słuchała co mają jej do powiedzenia obie dziewczyny.
- Marek nie jest stały w uczuciach, nie potrafi kochać, no chyba oprócz siebie samego. On był już dwukrotnie żonaty. Ja byłam jego pierwszą żoną ale rozwiodłam się z nim bo mnie zdradzał. To samo było z jego drugim małżeństwem - mówiła Mirabella
- Ulka mówię ci on nie jest wart tego aby z nim być. Wiele razy widywałam go z kilkoma kobietami w klubie. Potrafił przyjść do klubu z jedną, z drugą się bawić a jeszcze z trzecią wyjść z tego klubu - mówiła Dorota
On stał w drzwiach i nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Jak one mogą tak mówić. I o ile był wstanie jakoś wytłumaczyć sobie swoją byłą, bo te same numery wykręcała gdy był z Pauliną. To już Doroty nie rozumiał w ogóle. Przecież rozmawiał z nią i myślał, że zrozumiała. A jednak się mylił.
- Dzień dobry -odezwał się 
Obie kobiety odwróciły się w jego stronę. Mirabella natychmiast ruszyła w jego stronę aby móc się z nim przywitać. Marek chwyciwszy ją za nadgarstki i tylko wysyczał przez zęby
- Daruj sobie
- Cześć Marek - odezwała się po chwili Dorota
Marek obrzucił ją tylko spojrzeniem, którym jakby mógł to by zabił. Nie odpowiedział jej. 
- Chciałbym porozmawiać z Ulą na osobności czy to możliwe - powiedział do obu dziewczyn
- Ale my dopiero co przyszłyśmy - odparła Dorota 
W tym czasie do Marka zadzwonił telefon. Nie chciał wychodzić w obawie, że te dwie mogą chcieć jeszcze bardziej namieszać. Odrzucił połączenie. Następne również ale ten ktoś nie przestawał. 
- Może odbierzesz - odezwała się dotychczas milcząca Ula
- Może to twoja była żona dzwoni - rzekła Dorota
W Marku aż kipiało ze złości. W końcu postanowił wyjść i ochłonąć. Wiedział, że dziś już nie ma szans aby móc z Ulą porozmawiać. 
- Pożegnam się już. Nic tu po mnie. Żegnam panie - rzekł i wyszedł. Nie mógł dłużej tam zostać. Wyszedł ze szpitala i zadzwonił do Sebastiana i umówił się z nim w klubie.
Nie miał zamiaru podrywać żadnych panien chciał tylko z kimś pogadać. 
Chwilę po Marku szpital opuściły Dorota z Mirabellą. Pierwsza z nich była zadowolona ze swego planu. Widziała, że zasiała ziarno niepewności w Ulce. Liczyła iż tych dwoje nigdy nie będzie razem. A wówczas ona będzie mogła zakręcić się wokół przystojnego Dobrzańskiego. Sądziła iż po tym co Ulka usłyszała od nich to nie będzie chciała znać Marka.
Jakże była w błędzie. Nie przyszło jej do głowy aby Ula chciała wysłuchać Marka i dać mu szansę.
Ulka została sama i mogła spokojnie pomyśleć nad tym co usłyszała od dziewczyn. Sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Tata mówił jej, że Marek nie odchodził od jej łóżka przez cały czas jak była w śpiączce. Dzisiejszy pocałunek. Miała mętlik w głowie. Nie wiedziała czy on jeszcze przyjdzie. Lecz postanowiła, że jeśli Marek przyjdzie to pozwoli mu wyjaśnić. 
Tymczasem w klubie przy szklaneczce whisky siedział Marek wraz z Sebastianem i rozmawiali. Gdy do ich stolika doszły dwie dziewczyny. 
- Możemy się dosiąść - zapytały kokieteryjnie
- Oczywiście, zapraszamy - odezwał się Seba. Co nie bardzo spodobało się Markowi.
Dziewczyny przysiadły się do nich i na początku chwilę rozmawiali, po czym Sebastian jedną z nich porwał na parkiet. Zostawiając przyjaciela samego z drugą z dziewczyn. Ta liczyła również na dobrą zabawę. Lecz Marek nie miał na to najmniejszej ochoty. Cały czas myślał o Uli i o tym co usłyszała od dziewczyn.
Może i mówiły jej po części prawdę co do jego przebywania w klubach. I o tym że często zmieniał dziewczyny. Ale on już tak nie chciał żyć. Chciał w końcu ułożyć swoje życie. Mieć własną rodzinę. Wiedział już, że zakochał się w Uli. I to z nią chce być. 
Postanowił wrócić już do domu, a jutro pojedzie do niej i nawet jeśli nie będzie chciała go wysłuchać, on jej musi wyjaśnić wszystko. Nie podda się.
CDN...

sobota, 4 listopada 2017

PRZEZNACZENI część5


Po złożeniu zamówienia Marek zaczął
- To o czym chciałaś rozmawiać 
- Chodzi mi o Ulę i ciebie. Trochę cię znam i wiem, że lubisz się bawić kobietami, a Ula taka nie jest.  Jeśli to ma być z twojej strony chwilowe to proszę odpuść. Ona już wiele w swoim życiu przeszła. I nie potrzeba jej kolejnego rozczarowania i później cierpienia - mówiła Dorota
- Twierdzisz, że mnie znasz. To ciekawe co mówisz - zadał pytanie 
- Nie raz widziałam cię jak bywałeś w tym klubie i jak się tam zachowywałeś - odparła
- Nie znasz mnie a oceniasz bo widziałaś kilka razy w klubie. Nie masz pojęcia jaki jestem a wydajesz opinie - mówił wyraźnie zdenerwowany tą rozmową.
- Wiem, że byłeś dwa razy żonaty, że zdradzałeś. Widywałam jak do klubu przychodziłeś z jedną panną a z drugą wychodziłeś - mówiła
- Tak owszem byłem dwa razy żonaty. Ale to co już dlatego jestem nie godzien bycia z kimkolwiek. Nie mam prawa do szczęścia. Nie znasz prawdy o tym a oceniasz. Ta cała rozmowa nie ma sensu - mówił coraz bardziej zirytowany tym wszystkim. Ta cała rozmowa zaczęła go bardzo irytować.
- Co ona sobie myśli. W ogóle mnie nie zna. Po co ja mam jej się tłumaczyć. Co ją to może obchodzić - myślał
- Marek zrozum ja się o nią martwię. Ona już raz cierpiała przez faceta. Okazał się podłym draniem, który twierdził, że ją kocha. Ale ta jego miłość kończyła się z chwilą gdy wydębił od niej kasę i zamykały się za nim drzwi. Nie raz dowiadywała się o tym, że ją zdradza z innymi. On się bawił za jej ciężko zarobione pieniądze a ona siedziała w domu. W klasie maturalnej straciła matkę - wyjaśniała spokojnie aby jeszcze bardziej go nie denerwować
- Ja nie zamierzam jej skrzywdzić. Spodobała mi się już tamtego wieczoru. Dziś chciałem prosić ją o możliwość kontynuowania naszej znajomości - odparł nieco spokojniej - zależy mi na tym i będę starał się zrobić wszystko aby tak było - dodał
Po skończonym posiłku każde z nich udało się w swoją stronę. Słowa Marka dały kobiecie dużo do myślenia. Widziała jak zachowuje się on wobec Uli i jej ojca. Może ona faktycznie oceniła go zbyt pochopnie. Uznała iż nie będzie więcej się wtrącać, ale i będzie trzymać rękę na pulsie.
Marek udał się do szpitala aby odwieźć ojca Ulki do domu i wrócić ponownie do szpitala. 
Nie chciał jej zostawiać samej na dużej niż to było konieczne. 
W czasie tej drogi obiecał Cieplakowi iż będzie go informował o wszystkim i da znać gdy będą mieli ją wybudzać.  
Następnego dnia pojechał do siebie aby się przebrać. Tego dnia miał jechać jeszcze do rodziców. Umówił się z nimi, że będzie u nich na obiedzie. Przed godziną trzynastą zaparkował przed willą swoich rodziców.
- Marek, synku nic ci się nie stało - zaczęła od progu Helena
- Nie nic mi nie jest - odparł
- Tak się z mamą przestraszyliśmy jak Sebastian nam powiedział o tym wydarzeniu z restauracji, gdy przyszliśmy do ciebie - rzekł senior
- No tak mogłem się tego spodziewać. On ma zbyt długi jęzor - odparł, był zły na przyjaciela.
- Podobno byłeś tam z jakąś kobietą - mówiła matka
- Tak poszliśmy na lunch i wówczas do środka weszło dwóch bandziorów. I o ile mnie nic się nie stało to Ula jest w ciężkim stanie w szpitalu - mówił a jego głos się załamywał
- Co to za Ula, znamy ją - dopytywała matka
- Nie, nie znacie, lecz mam nadzieję iż będzie ku temu okazja. Bo zakochałem się w tej dziewczynie i bardzo bym chciał aby ona poczuła to samo do mnie. Wczoraj w tej restauracji chciałem o tym z nią porozmawiać ale nie było nam dane. Teraz jest w szpitalu po tym jak ją postrzelił jeden z tych bandziorów. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie - mówił
- Nie martw się synu, na pewno będzie dobrze - pocieszali go oboje Dobrzańscy.
- A wiesz byliśmy wczoraj w firmie bo mamy dla ciebie niespodziankę - rzekł Krzysztof 
Marek spojrzał na ojca 
- Niespodziankę, ale z jakiej to okazji - dopytywał
- Chcieliśmy wraz z mamą przepisać na ciebie nasze udziały - odparł senior
Marek nie dowierzał w to co słyszał. 
- Ale, kochani to jest przecież wasze zabezpieczenie - mówił
- My z mamą już podjęliśmy decyzję - odparł senior
- Dziękuję wam bardzo - odparł wzruszonym głosem
- Wiemy, że Paulina swoje udziały przepisała na Aleksa, a więc teraz będziecie równorzędnymi partnerami - mówiła matka
- Co? Paulina przepisała na Aleksa swoje udziały? - pytał z nie dowierzaniem. Teraz już był pewny, że jego była żona zrobiła to celowo.
Po zjedzonym obiedzie niezwłocznie udał się do szpitala. 
Czas płyną a on nie odstępował jej łóżka. Niejednokrotnie czy to pielęgniarki czy też lekarz mówili mu aby poszedł do domu. Aby przespał się on w takich razach powtarzał, że nie może a raczej nie chce jej zostawiać samej.
Siedział przy jej łóżku i trzymając ją za rękę opowiadał jej o firmie, o sobie i jak  to zakochał się w niej. Jak bardzo marzy aby i ona go pokochała.  
W końcu nadszedł ten dzień, w którym mieli ją wybudzać. Po tym jak uzyskał takie informacje od lekarza zaraz zadzwonił do jej taty. Pan Cieplak bardzo chciał być przy niej w takiej chwili.
- A to może ja po pana przyjadę - zapytał Marek
- Jeśli to nie będzie dla ciebie kłopot - odparł Józef
- Żaden kłopot, będę u pana do godziny. Lekarz powiedział, że gdy skończą obchód to dopiero wtedy zaczną ją wybudzać - odpowiedział Marek 
Cieszył się, że wreszcie będzie mógł jej wyznać całą prawdę. Ale gdzieś tam z tyłu głowy ogarniał go strach. Strach czy ona też go pokocha, a może najzwyczajniej w świecie go wyśmieje. To było dziwne, bo przy żadnej z innych kobiet tak się nie czuł. 
Przywiózł Józefa i wraz z nim oczekiwali aż Ula zacznie się wybudzać. W końcu nastąpił ten moment. Powoli zaczęła się wybudzać.
CDN...