piątek, 29 września 2017

KOPCIUSZEK-INNA BAJKA cześć I

W jednym z biur na piątym piętrze siedziało dwóch bardzo przystojnych mężczyzn. Byli przyrodnimi braćmi ale jednak braćmi. Oprócz nich była jeszcze siostra jednego z nich rodzona, a dla drugiego przyrodnia. Mimo wszystko cała trójka trzymała się razem. Jeden z nich to Marek Dobrzański. Brunet o oczach koloru górskiego lodowca i dołeczkach w policzkach. Piastował stanowisko wiceprezesa do spraw reklamy i promocji. Był również jednym ze współwłaścicieli domu mody. Drugi z mężczyzn to Aleks Febo w połowie Polak, a w połowie Włoch. Równie przystojny co Marek. O oczach czarnych jak węgiel i iście włoskim temperamencie. Będącym drugim współwłaścicielem na stanowisku wiceprezesa do spraw finansów. Była jeszcze Paulina Febo rodzona siostra Aleksa, a przyrodnia Marka. Chodząca piękność o kruczoczarnych włosach i oczach równie czarnych co jej brata Aleksa. Rodzeństwo Febo wychowywali rodzice Marka po tragicznej śmierci swoich rodziców. Od samego początku ta trójka trzymała się razem. Bez względu na wszystko zawsze i wszędzie razem. Nawet uczelnie wybierali tą samą, różnicą był tylko kierunek tychże studiów. Aleks ukończył finanse i bankowość, Paulina - Public Relations i doradztwo medialne, a Marek - reklamę.
Tej trójki nic i nikt nie był wstanie poróżnić. Ani firma ani kobiety jeśli chodzi o Marka i Aleksa.
Obaj panowie pełnili funkcję wiceprezesa gdyż żaden nie chciał przyjąć władzy i schedy po seniorze Dobrzańskim.
Pewnej niedzieli siedząc u rodziców Marka Krzysztof oznajmił swoje odejście z firmy.
- Moi kochani nadszedł czas aby firmą zarządzał ktoś młody - mówił senior do nich wszystkich.
- Ale jak to? - odezwali się niemalże jednocześnie nic z tego nie rozumiejąc
- Coś się stało? Źle się czujesz - zaczął zadawać pytania jedno po drugim Marek. Febo siedzieli jak skamieniali wciąż nie mogąc uwierzyć w to co usłyszeli. Jak to firma Febo&Dobrzański bez Krzysztofa? Przecież to takie nierealne. Przecież on był zawsze filarem tej firmy. A tu nagle takie coś.
- Lekarze po ostatnich moich badaniach zalecają abym przestał pracować - rzekł Krzysztof - dlatego postanowiłem rozpisać konkurs aby każde z was miało równe szanse. Również i ciebie Paulinko to dotyczy. Przedstawicie mi plan rozwoju firmy na przyszłość i ewentualne zyski - kontynuował senior
- O nie, ja się nie nadaję na stanowisko prezesa - mówiła Paulina
- No ale dlaczego? - dopytywała Helena
- Mnie jest dobrze, tam gdzie jestem - odparła ta pierwsza
Marek z Aleksem popatrzyli na siebie i już wiedzieli, że żaden z nich nie chce tego stanowiska.
- Krzysztof, ale ta firma bez ciebie nie istnieje - mówił Aleks
- Tato Aleks ma rację. Spróbujmy znaleźć inne rozwiązanie. Ja również nie zamierzam stanąć do tego konkursu - mówił Marek
Kilka dni później ponownie spotkali się wszyscy przy rodzinnym stole w domu Dobrzańskich.
- Słuchajcie ja chyba mam pomysł - rzekła Paulina
- Mów co to za pomysł - rzekł Aleks a pozostali zwrócili swój wzrok w kierunku Pauliny
- Otóż, pomyślałam sobie, że skoro Krzysztof nie może już pracować a żadne z nas nie chce przejąć po nim władzy w firmie to zróbmy tak. Ja zostaje na swoim stanowisku. Krzysztof nadal jako prezes a wy jako wiceprezesi. I to wy w imieniu prezesa będziecie reprezentować firmę posiadając stosowne upoważnienia - opowiedziała o swoim pomyśle
Wszyscy słuchali jej z zapartym tchem. Przez chwilę panowała wręcz grobowa cisza. Każdy z nich analizował to co ona mówiła.
- To jest świetna myśl - powiedziała Helena tym samym przerywając panującą ciszę - myślę, że to mogłoby się udać - dodała
- Wiesz Helenko i ja tak uważam - rzekł senior z uśmiechem na ustach - jestem z was wszystkich bardzo dumny. Serce człowiekowi rośnie jak widzi własne dzieci, potrafiące iść ramię w ramię - dodał a jego oczy zwilgotniały.
Ani Krzysztof ani Helena od kiedy rodzeństwo Febo pojawiło się w ich rodzinie po tym strasznym wypadku nie traktowali ich inaczej niż Marka. Oni stali się również ich dziećmi. Od całej trójki oczekiwano i wymagano tego samego. Nigdy nie faworyzowali żadnego z nich. Owszem może i Pauli pozwalano na więcej i pobłażano bardziej niż chłopakom. Lecz jak to bywa wśród rodzeństwa najmłodszy ma najlepiej. A jeszcze jak jest to dziewczynka to już w szczególności. Ona od zawsze była świadoma swej urody. Czasem nawet to wykorzystywała. Umawiała się z różnymi mężczyznami, nie zawsze o dobrej reputacji. Lecz ona wiedziała, że z takich opresji uwolnią jej dwaj starsi bracia. I tak też bywało. Później obaj nawzajem kryli się przed Krzysztofem i Heleną. Bo nie raz bywało iż, któryś miał podbite oko.
Był w ich życiu moment, gdy Helena chciała aby Marek i Paulina stworzyli parę.
- O nie Helenko. Nie ma mowy - mówiła Paula
- A co nie podobam ci się - mówił Marek z tym swoim nonszalanckim uśmiechem - No ale już tak całkiem na poważnie. Mamo to nie ma szans, my z Paulą kochamy się a i owszem ale jako rodzeństwo - tłumaczył Marek
- Dokładnie, jest tak jak mówi Marek. My traktujemy się jak rodzeństwo - dopowiedziała Paula
- No cóż, skoro tak uważacie - odparła  Helena, ale w jej głosie słychać było coś w rodzaju żalu. Kobieta sądziła iż tych dwoje świetnie by do siebie pasowało. Odpuściła całkowicie dopiero po rozmowie z mężem.
- Helenko nie możesz im układać życia. Jeśli oni tak uważają, to musisz to uszanować. Oni są dorośli i wiedzą co chcą - mówił wówczas Krzysztof.
Podczas studiów do tej "świętej trójcy" jak ich nazywano dołączył Sebastian Olszański. On tak jak i Marek studiował reklamę. Odbiegał trochę od nich. A zwłaszcza zachowaniem bardzo różnił się od Aleksa. Sebastian był typem hulaki i lubił wolny czas spędzać w nocnych klubach. I o ile Marek a czasem również Paula dawali namówić się Sebie na takie wyjścia to Aleks wolał ten czas spędzać o wiele spokojniej. Miła, urocza i przytulna knajpka to były jego klimaty. 
To właśnie tam poznał swoją dziewczynę. Bardzo atrakcyjna blondynka zawróciła mu w głowie. Nazywała się Julia Sławińska. I przez jakiś czas wszystko układało się między nimi jak najlepiej. 
Aż pewnego razu ich miłość i przyjaźń Aleksa z Markiem została wystawiona na próbę. Okazało się, że panna Julia lubi czasem się zabawić.
W jeden z lipcowych weekendów rodzeństwo Febo wybierało się do Mediolanu.  Gdzie mieszkała ich babcia. Aleks proponował ten wyjazd również Julii. Wymigała się różnymi obowiązkami. A on nie naciskał. Nie miał nawet pojęcia, co za plany a raczej obowiązki ma jego ukochana na ten czas.
CDN...

piątek, 22 września 2017

NIGDY...częśćXXVII

Ów panna nie bardzo rozumiejąc zachowanie Uli przyjęła tenże bukiet.
- A teraz proszę odwróć się - rzekła Ula
Przed oczami panny ukazał się obraz, o którym marzyła od dawna.
Na kolanach wszyscy zgromadzeni ujrzeli Aleksa Febo, który w dłoni trzymał skromne pudełeczko a w nim piękny pierścionek
- Julio, wiesz jak jesteś ważna w moim życiu. Wiele czasu zmarnowałem, żyjąc w bólu i samotności. Już tak nie chcę. KOCHAM cię tak bardzo, że aż nie umiem tego wyrazić słowami. Jeśli ty również tak czujesz, to czy możesz mnie uszczęśliwić jeszcze bardziej. I zgodzisz się zostać moją żoną - mówił wzruszony a zarazem przerażony Aleks. Bojąc się jej reakcji.
Julia stała i nie mogła wydusić z siebie słowa. A przecież marzyła o tym od tak dawna. Dopiero szept Uli do jej ucha przywrócił ją do świata żywych. 
- Tak Aleksie Febo, wyjdę za ciebie, bo również bardzo mocno cię KOCHAM - odparła wzruszona a on wsunął jej pierścionek na palec po czym mocno przytulił i ucałował. Ciąg dalszy oczepin był nie potrzebny, gdyż Marek swą muszkę przypiął Aleksowi.
Po tych nie typowych oczepinach oraz zaręczynach znów popłynęły gratulacje oraz życzenia wszystkiego najlepszego. W tym czasie doszło do jeszcze jednego bardzo miłego incydentu. Gdy do nowo zaręczonych doszedł Marek z gratulacjami oraz życzeniami z ust Aleksa padły słowa
- Dziękuję bracie, to najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Czym zszokował Marka, gdyż ten nie spodziewał się takich słów od Febo. Owszem wyjaśnili sobie wszystko i pogodzili się po powrocie Aleksa wraz Ulą ze Stanów. 
Reszta wesela trwała do czwartej rano.
Młodzi otrzymali wiele różnych prezentów, lecz prezent otrzymany od rodziców Marka wprawił ich w osłupienie. Mianowicie seniorzy przepisali całą posiadłość na Marka i Ulę. 
Młodzi w dwa dni po ślubie wyjechali na dwa tygodnie do Florencji. Zwiedzili największy park we Florencji - Ogród Boboli gdzie znajdowała się fontanna Neptuna
Zwiedzili kilka muzeów, których w samej Florencji jest wiele. Dużo spacerowali przytuleni do siebie i często uśmiechali się. Ula w końcu zupełnie się wyciszyła. 
Wrócili po dwóch tygodniach wypoczęci i uśmiechnięci. Ulka promieniała. A Markowi serce się radowało, że jego ukochana nareszcie jest taka jak dawniej. Nawet jej cudowne oczy się uśmiechały. Za tydzień miał odbyć się ślub ich przyjaciół.
I tak jak oni trzy tygodnie temu teraz tych dwoje przysięgało sobie wierność i uczciwość małżeńską w obliczu Boga, przyjaciół oraz rodziny. 
W czasie świąt wielkiej nocy na ślubnym kobiercu stanęła Paula z Danielem. I tak jak w przypadku Uli tak również u Pauliny honory ojca panny młodej pełnił Krzysztof. A podczas przemowy na weselu mówił
- Moi kochani gdy trzydzieści pięć lat temu ja stawałem na ślubnym kobiercu a później zostałem ojcem nie sądziłem, że los obdarzy mnie takim szczęściem. Oboje z Heleną mieliśmy jednego syna, później w przykrych okolicznościach los obdarzył nas córką i drugim synem. I tak jak cztery miesiące temu zyskaliśmy drugą córkę tak dziś los obdarzył nas trzecim synem, a wkrótce również trzecią córką. Z czego oboje z Heleną jesteśmy bardzo szczęśliwi. Następnie zaczął już wychwalać przymioty charakteru Pauliny. 
Niespełna trzy miesiące po ślubie Pauliny związek małżeński zawarł Aleks z Julią. 
W ciągu tego roku seniorzy doczekali się trójki wspaniałych wnucząt. U Marka na świecie przywitano Magdalenę Liwię Dobrzańską, Paulina również urodziła córkę Wiktoria Agnieszka Orzycka, a Aleks wraz z Julią doczekali się syna Krzysztof Francesco Febo. Również tego roku Violetta Olszańska została matką ale bliźniąt. Rok po zaślubinach Uli i Marka również Maciek postanowił się ustatkować i tak we Wigilię Świąt Bożego Narodzenia oświadczył się swojej dziewczynie Ani. Ich ślub odbył się pół roku później.
Życie ich wszystkich w końcu przystopowało i wkroczyło na właściwe tory. Nikt nie wspominał a może nawet nie pamiętał o incydencie ze Stanów.
Firma prosperowała świetnie. 
Ula wraz z Markiem, Beatką oraz malutką córeczką zamieszkali w domu, który otrzymali od Dobrzańskich. Seniorzy bardzo się cieszyli z tego faktu. Uwielbiali swoją synową, jej siostrę a za małą Dobrzańską przepadali. To było ich oczko w głowie. Owszem pozostałe wnuki również kochali. 
Gdy mała Magda miała półtora roku Ula ponownie zaszła w ciążę. Tym razem na świat przyszedł Krzysztof Józef Dobrzański. On tak jak i jego starsza siostra po Marku odziedziczył te urocze dołeczki w policzkach ale oczy miał tak samo intensywnie błękitne jak Uli. 
- Wiesz Ula, gdyby mi ktoś jakiś czas temu powiedział, że będę tak niewyobrażalnie szczęśliwy, to nie uwierzył bym - mówił Marek gdy wieczorem leżeli w swej sypialni. 
Od ogłoszenia wyroku w sprawie Sosnowskiego nigdy więcej o nim nie wspominano. Ula przestała tych dwoje porównywać ze sobą. Dla niej liczył się tylko ten jedyny. A od kiedy dowiedziała się o pierwszej a raczej o drugiej ciąży bo nigdy przecież nie zapomniała o dziecku, które straciła i później wyszła za mąż. I to za wspaniałego człowieka zaczęła wierzyć, że teraz już będzie tylko lepiej. 
I tak jest rzeczywiście. Nareszcie ma u swego boku kochającego męża oraz dwójkę cudownych dzieci. Jej rodzeństwo jest szczęśliwe. Ma wspaniałych teściów i równie świetnych przyjaciół. Teraz już wie, że z doktorkiem nigdy nie była by szczęśliwa. Nigdy ani ona jego nie kochała ani on jej nie kochał. Zrozumiała, że nie należy nigdy działać pod wpływem emocji, a ona wtedy tak postąpiła. I zapłaciła za to najwyższą z kar. Ale teraz jest już szczęśliwa przez duże "S" pisane. I nigdy by tego nie zamieniła na nic innego.
KONIEC

piątek, 15 września 2017

NIGDY...częśćXXVI

Marek zauważył jak Ula cały czas się tajemniczo uśmiechała. Nie pytał o nic. Zwolnił ją wcześniej jak prosiła jednocześnie umawiając się, że ona wróci do firmy i oboje wrócą do domu. 
Po godzinie siedemnastej Ula już czekała na Marka pod firmą. 
- Kochanie jesteś jakaś odmieniona, czy coś się stało? - zapytał Marek przyglądając się jej zanim ruszyli spod firmy.
- Nie, nic się nie stało. Ale mam dla ciebie niespodziankę - odrzekła nadal się uśmiechając
- Niespodzianka, lubię niespodzianki, a co to takiego - dopytywał
- Dowiesz się w domu - odpowiedziała
Gdy tylko dotarli na Sienną jego ciekawość mąciła mu zmysły.
- O co chodzi - zastanawiał się 
Po wejściu do mieszkania Ula poprosiła go aby jeszcze chwile poczekał, a ona znikła w sypialni. Wróciła do salonu po kilku minutach i podała mu kopertę na, której widniał napis 
"TWOJA WINA"
- Kochanie o co chodzi - pytał ze zdziwieniem Marek. 
- Zajrzyj do środka a wszystkiego się dowiesz - odparła tajemniczo, a na twarz przybrała poważną minę. Co w tym momencie nie było łatwe. 
Marek rozerwał drżącymi dłońmi kopertę a przez jego głowę przelatywały miliony myśli, cóż mógł takiego zrobić. W kopercie znalazł liścik, który mimo że krótki to wyjaśniający wszystko
"GRATULUJĘ PŁYWAKOWI, KTÓRY WYGRAŁ ZAWODY. 
  NAGRODĘ MOŻESZ ODEBRAĆ ZA OSIEM MIESIĘCY"
Na twarzy Marka nagle pojawił się uśmiech po czym spojrzał na Ulę a ona aż promieniała ze szczęścia.
- Ula to pewne - pytał, choć po niej było widać, że tak.
Ona tylko pokiwała głową, potwierdzając.
- Ula jestem bardzo szczęśliwy - powiedział tuląc ją do siebie
- Ja też Marek. Już myślałam, że po tym co się wydarzyło tam w... - nie dane jej było dokończyć bo Marek jej nie pozwolił
- Skarbie nie myśl o tym co było. Zobaczysz teraz będzie już tylko lepiej. Proszę zamknij już tamten rozdział. Ja jestem przy tobie i tak już zostanie. Ja nie pozwolę aby miało coś być nie tak. 
Wiesz kiedy widziałem się po raz ostatni z twoim tatą to coś mu obiecałem. I zamierzam słowa dotrzymać.
- A mogę wiedzieć, co - zapytała
- Przyrzekłem, że sprowadzę cię do kraju i zrobię wszystko abyś była szczęśliwa - odparł 
- Jesteś bardzo słowny Marku Dobrzański. Udało ci się mnie sprowadzić do Polski a ja jestem bardzo szczęśliwa z tobą u boku - rzekła i przytuliła się do Marka 
- No nie do końca, bo to Aleks tam był nie ja - powiedział, a w jego głosie można było wyczuć pewnego rodzaju smutek
- Wiemy dobrze, że nie miałeś ważnej wizy i to tylko dlatego nie było tam ciebie, ale wspierałeś mnie telefonicznie. Te nasze rozmowy dodawały mi wówczas otuchy. To też było dla mnie ważne - odparła
Ten dzień zakończyli kolacją przy świecach a noc była pełna miłosnych uniesień i miłosnych wyznań. Wyznań o dozgonnej miłości.
Marek pragnął podzielić się tą informacją już teraz. Chciał aby wszyscy wiedzieli o ich szczęściu.
Lecz Ula hamowała te jego zapędy. Tłumacząc to zbyt wczesną ciążą. I jeśli może aby zachował tą wspaniałą wiadomość do dnia ślubu. Zgodził się uznając to za świetny pomysł.
Ślub zbliżał się wielkimi krokami. Na tydzień przed ślubem Marek z Ulą i dzieciakami gościli w domu Dobrzańskich seniorów. Gdy po obiedzie nagle Marek wyjął pewną teczkę, w której znajdowały się jakieś dokumenty.
- Marek co to za dokumenty - zapytała zaskoczona Ula 
- Już wszystko wyjaśnię - odparł po czym zwrócił się do młodego Cieplaka
- Jasiu to co tu mam, to mój prezent dla ciebie. Za tydzień święta i nasz ślub więc nie będzie na to czasu - mówił do swego przyszłego szwagra jednocześnie podając mu ów teczkę z dokumentami.
Młody Cieplak odebrał od niego teczkę, a to co ukazało się jego oczom wprawiło go w osłupienie.
- Marek ale ja nie mogę tego przyjąć - mówił drżącym od emocji głosem
- Jasiek czego nie możesz przyjąć - pytała Ula będąc zaskoczona reakcją brata
- Marek przepisał na mnie swoje mieszkanie Ula - odpowiedział siostrze
- Ależ oczywiście, że możesz. Przecież stale wszyscy nie będziemy mieszkać razem. Ja już zacząłem rozglądać za domem dla nas - powiedział Marek
- Synu, Marek ma rację, a my się z tym zgadzamy - poparł swego syna Krzysztof
Jasiek ze łzami w oczach dziękował Markowi. On nigdy nie sądził, że będzie właścicielem choćby kawalerki a co dopiero apartamentu. Cały czas pracował jako goniec w F&D oraz dorywczo jako model i nadal studiował. Lecz on już wiedział, że po skończonych studiach ma zagwarantowane zatrudnienie. Seniorzy Dobrzańscy wraz z Markiem obiecali mu po studiach pracę na stanowisku kierownika działu informatycznego. Co było silną motywacją dla tego młodego człowieka. Również Ula podziękowała za to Markowi.
Wreszcie nastał dla nich obojga ten upragniony dzień. Dzień, który miał otworzyć przed nimi nowy, lepszy a zwłaszcza szczęśliwszy rozdział ich życia. Ona już w pełni ufała Markowi. Niejednokrotnie on dawał jej powody aby mogła mu zaufać. Bo przebaczyła dawno temu. A tak naprawdę to przebaczyła mu jeszcze przed wylotem do USA.
- Już nigdy więcej nie zwątpię w Marka i jego uczucie do mnie. Teraz już wiem, że nigdy nie byłabym tak szczęśliwa u boku kogoś innego. On jest, był i pozostanie moim całym światem - myślała
- Dobrzański jesteś szczęściarzem, ta cudowna istota wybaczyła i zaufała ci. Dla niej jestem wstanie zrobić wszystko. Nigdy jej nie zdradzę i nie skrzywdzę. Ale i nie pozwolę aby ktoś inny miał ją skrzywdzić - rozmyślał Marek
Marek oczekiwał na Ulę w kościele, a obok niego stał Aleks. Ten drugi co chwilę zerkał w stronę jednej z ław kościelnych. I on w końcu był szczęśliwy. Nagle rozbrzmiały kościelne organy, a w kościelnych wierzejach Marek ujrzał dumnie krocząca pod rękę z Krzysztofem Ulę. 
Tak to Krzysztof  miał ten zaszczyt, gdyż sama Ula go o to prosiła. 
Wyglądała prześlicznie w tej sukni zaprojektowanej przez samego Pshemko, która podkreślała jej sylwetkę. Od góry dopasowana, przylegała jak druga skóra, zaś rozszerzana ku dołowi.Wyglądała jak bogini, jego bogini.
W końcu nadszedł czas ceremonii zaślubin. Każde z nich słowa przysięgi wypowiadało z należytą powagą. Gdy usłyszeli słowa kapłana
- Teraz możesz pocałować pannę młodą
Oboje wyszeptali sobie
- Na zawsze razem, nigdy osobno.
Po opuszczeniu kościoła i przyjęciu życzeń młodzi wraz z zaproszonymi gośćmi udali się na salę weselną. Już na miejscu po wygłoszonych przemowach oraz pierwszym tańcu młodzi stanęli na podium dla orkiestry aby móc ogłosić radosną nowinę.
- Kochani prosimy jeszcze o chwilę uwagi - zaczął Marek
- Mamy dla was wszystkich radosną wiadomość a mianowicie - kontynuowała Ula
- Już za siedem miesięcy zostaniemy rodzicami - dokończył Marek
Gratulacjom nie było końca. 
W końcu zabawa weselna trwała w najlepsze i nadszedł również czas na oczepiny. Ale te oczepiny miały być nie typowe. Za plecami Uli ustawiły się wszystkie panny będące na weselu. I gdy te były gotowe aby złapać bukiet Ula zrobiła coś innego. Nagle się odwróciła w ich stronę i podeszła do jednej z nich wręczając jej bukiet.
CDN...

sobota, 9 września 2017

CO DALEJ miniaturka

Pewnego dnia w letnie popołudnie w ogródku jednej z Warszawskich restauracji spotkało się dwoje mężczyzn. Obaj panowie nigdy nie przepadali za sobą. Wręcz można by rzecz działali na siebie alergicznie. Lecz w tym momencie ich własna niechęć do siebie nie miała najmniejszego znaczenia. Każdy z nich miał na uwadze szczęście swojego najlepszego przyjaciela. 
Jeden to Maciek Szymczyk zawodowo dyrektor generalny firmy PRO- S a prywatnie najlepszy przyjaciel Uli Cieplak. 
Drugi to Sebastian Olszański zawodowo również dyrektor HR FEBO&DOBRZAŃSKI a prywatnie przyjaciel Marka Dobrzańskiego.
Obaj panowie wiedzieli, że ta dwójka darzy się wielkim uczuciem lecz kłamstwa, oszustwa ze strony Marka są powodem iż ich drogi się rozeszły.
- Witaj - przywitali się nawzajem uściskiem ręki
- To co jest powodem, że chciałeś się spotkać - zapytał Maciek Sebastiana
- Powód jest bardzo prosty. Chodzi mi o Marka i ... - nie zdążył dokończyć 
- Nie, nie mam zamiaru rozmawiać o tym casanovie od siedmiu boleści - wszedł w zdanie Olszańskiemu Szymczyk
- Tak wiem, że go nienawidzisz i masz do tego powody. Ale Maciek jeśli tylko możesz to wysłuchaj mnie a później wyrazisz swoje zdanie - prosił Maćka Sebastian
- No dobra. Zamieniam się w słuch. Lecz nie obiecuj sobie po tej rozmowie zbyt wiele - odrzekł Maciek
- Posłuchaj wiem, że bardzo mocno skrzywdziliśmy Ulę. Tak my oboje, bo to ja namówiłem i wkręciłem Marka w tą całą intrygę. Bo myślałem, że ona wraz z tobą będzie chciała przejąć firmę, gdyby coś poszło nie tak. On mi mówił, że to nie możliwe bo ją zna. Lecz ja mu nie wierzyłem, powtarzając jaki on jest naiwny. Z czasem zaczął mi wierzyć i zaczęły się te ich niby randki. To wtedy on zaczął się w niej zakochiwać. A mnie nawet przez myśl nie przeszło, że on się zakocha w Ulce. Bo z czasem przestał mi mówić czy z nią się spotkał. Jedyna wówczas zmiana jaką zauważyłem to, że przestał chodzić do klubu. A i jeszcze jedno przestał spotykać się z modelkami i tymi wszystkimi pannami.
A teraz wiem i widzę jak on ją kocha. 
On się zmienił i ja to widzę. Maciek on ją kocha i nie może sobie darować tego jak ją potraktował - Sebastian opowiedział Maćkowi o tym co dzieje się z Markiem, i jak to wszystko wygląda
- Sebastian ale co ja mogę, co my możemy. Ja też widzę jak ona się męczy bo nadal go kocha - rzekł Maciek
- Może powinniśmy spróbować ich ze sobą pogodzić. Ale nie wiem czy to dobry pomysł. Przecież ona jest teraz z Piotrem i nawet nie przyjechała do szpitala po tym wypadku - powiedział Sebastian
Maciek popatrzył na swego rozmówcę nad czymś się zastanawiając aby po chwili rzec
- Jak to nie była przecież sam Piotrek ją zawoził i wówczas się rozstali. 
- Chwila jak to była, rozmawiałem z Markiem i twierdził, że oprócz Pauliny nikogo u niego nie było - odparł Olszański
- No tak teraz to już wszystko jasne - mówił Maciek
- Co jest jasne, to była czy nie, bo ja już nic nie rozumiem - mówił Sebastian
- Była ale to Paulina jej do niego nie wpuściła, twierdziła iż Marek nie chce się z nią widzieć. Ulka do domu wróciła cała zapłakana oraz załamana. I wtedy pokazałem jej ten list od Marka ale wówczas ona powiedziała, że już za późno. Bo on podobno wyjeżdża do Włoch wraz z Pauliną. To prawda? Bo wiesz ona tego dnia przepłakała cały wieczór i noc - mówił Szymczyk a w jego głowie układał się plan jakby tych dwoje ze sobą pogodzić
- Wiem tylko, że Marek ma zamiar wyjechać do Włoch w dniu pokazu. Nie wiedziałem, że Paulina nie wpuściła jej do niego - odpowiedział Sebastian - i co teraz? - zadał pytanie po chwili milczenia
Obaj siedzieli przez chwilę w ciszy i zastanawiając się co tu zrobić. Wiedzieli, że jeśli tych dwoje nie dojdzie do porozumienia to zawsze będą nieszczęśliwi. 
- Musimy doprowadzić do ich spotkania - odezwał się Szymczyk
- No tak, ale jak chcesz to zrobić - dopytywał Sebastian
- Wiesz może gdzie oni najczęściej chodzili, wiesz takie ich miejsce. Mnie Ulka nic nie mówiła o tych ich randkach, bo znała moje zdanie na ten temat - dopytywał Maciek
Olszański przez chwilę zastanawiał się nad tym co mówił Maciek. Gdy nagle przypomniał sobie jak Marek zaraz po tym jak Ulka odeszła gdzie kazał się zawieść. 
- Maciek przecież to proste. Tym miejscem jest Wisła. Po tym jak Ulka odeszła z firmy on kazał mi jechać nad Wisłę. Nie miałem pojęcia po co kazał mi tam jechać. Najwyraźniej to tam dotarło do niego co on do niej czuje.                                                                                   Widziałem tam również was, odjechaliście wówczas chwilę przed naszym przyjazdem. Lecz nic mu nie powiedziałem - mówił Sebastian
- Masz rację. Pamiętam, że gdy jechałem z nią do Warszawy to bardzo nalegała abym się tam zatrzymał. Bo ona chce się  przejść. Wówczas tego nie rozumiałem.                                                                                                                               No to wiemy gdzie, teraz tylko jak ich tam sprowadzić - zastanawiał się przez chwilę Maciek
Siedzieli tak jeszcze przez jakiś czas uzgadniając w jaki sposób doprowadzić do spotkania tych dwoje. Postanowili, że każde z nich przywiezie nad Wisłę swojego przyjaciela a gdy będą na miejscu to oni odjadą zostawiając ich samych. Liczyli a może nawet wierzyli w powodzenie swojego planu. 
W czasie tego spotkania również oni wyjaśnili sobie wiele nieścisłości jakie powstały między nimi. I może nie stali się przyjaciółmi to spojrzeli na siebie inaczej. Rzec by można, że stali się dobrymi znajomymi. 
Pokaz FD GUSTO zbliżał się wielkimi krokami więc i oni musieli działać. Uzgodnili, że swój plan wcielą w życie na dzień przed pokazem. Tak też zrobili.
Maciek przyjechał po Ulkę do pracy pod pretekstem pomocy przy zakupie dla niego garnituru na pokaz. Natomiast Sebastian miał namówić Marka na wyjście na squasha po pracy. I jak w związku z Ulką Maciek nie miał problemu, to już z Markiem Sebastian miał pewne problemy. Ten próbował się wykręcać pakowaniem. No ale konic końców udało mu się go namówić.
Gdy tylko każde już było w drodze ze swym przyjacielem i zorientowało się, że nie jedzie tam gdzie powinno zaczęli dopytywać 
- Maciek gdzie ty mnie wieziesz, mieliśmy jechać po garnitur - dopytywała Cieplak
- Spokojnie Ula, zakupy nie uciekną ale miłość może - odparł tajemniczo
- Możesz jaśniej bo nic nie rozumiem - dopytywała
- Ula wszystko w swoim czasie. Tylko proszę abyś się nie denerwowała, bo robię to dla twego dobra. Wiem, że jeśli dwoje ludzi się kocha a nie mogą dojść do porozumienia to trzeba im w tym pomóc. Ula zawsze powtarzałaś, że każdy zasługuje na drugą szansę - odparł
- Ale... - zaczęła 
- Nie ma żadnego ale. Proszę zaufaj mi. I pozwól sobie pomóc - wszedł jej w słowo Maciek - daj sobie wyjaśnić. Ja wiem jak on ciebie skrzywdził, ale wiem też jak bardzo kocha - dodał
W tym samym czasie w samochodzie Sebastiana odbywała się podobna rozmowa.
- Seba ale squash jest w przeciwnym kierunku - mówił Marek
- Wiem, ale ty masz najpierw do załatwienia coś ważniejszego niż gra ze mną - odpowiedział Sebastian
- O czym ty mówisz, ja nie mam nic ważnego do załatwienia. No chyba jedynie co to jeszcze muszę się spakować, przed jutrzejszym wylotem - odparł 
- Zaraz, zaraz przecież my jedziemy nad Wisłę, po co mnie tam wieziesz - dodał Marek
- Posłuchaj, wiem i widzę jak się miotasz i jak bardzo ją kochasz, ona też tam będzie. Rozmawiałem z Maćkiem i on twierdzi, że ona ciebie również. Ale czuje się bardzo zraniona To ostatnia szansa na to abyście sobie wszystko wyjaśnili. Zanim będzie za późno na cokolwiek - mówił spokojnie Sebastian
- Seba to bezsensu. Ona jest z doktorkiem i nie będzie chciała nawet na mnie spojrzeć. Wiesz przecież, że nawet nie było jej w szpitalu- tłumaczył Marek
- Nie jest z doktorkiem, i co najważniejsze była u ciebie w szpitalu tylko Paula jej nie pozwoliła wejść do ciebie. Człowieku ona cię kocha. Czego ty jeszcze potrzebujesz aby to zrozumieć. Chcesz całe życie żałować, że ten ostatni raz nie spróbowałeś. Idź tam i wyjaśnij jej wszystko i nie skazuj was na cierpienie. A jeśli to nic nie da to wyjedziesz do Włoch - powiedział Sebastian
Kiedy dojechali na miejsce Maciek z Ulą już był i czekali na Sebastiana z Markiem. Widać było, że Ulka jest zła na swego przyjaciela. Gdy tylko Maciek ujrzał auto Sebastiana zostawił ją samą na brzegu rzeki i udał się do swojego auta.
Marek wysiadając z samochodu Seby dostał jego dokumenty oraz kluczyki aby później miał jak wrócić wraz z Ulą i usłyszał od obu 
- Powodzenia
Ci odjechali samochodem Maćka pozostawiając tych dwoje samych. Bardzo chcieli aby tych dwoje się dogadało.
Marek podszedł do Uli i ściszonym głosem rzekł
- Ula proszę porozmawiajmy, daj mi szansę wyjaśnić
Ona stała tyłem do niego zapatrzona w nurt rzeki. Nie zareagowała na jego głos. Nie chciała, a raczej bała się, że jeśli spojrzy na niego to wszystko powróci. Marek nie chciał się poddać nie tym razem, wiedział iż to ostatnia szansa.Chwycił ją delikatnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę lecz ona stała ze spuszczoną głową. 
- Ula spójrz na mnie - prosił. 
Ale ona nadal nie reagowała. Postanowił się nie poddawać. Delikatnie podniósł jej głowę ku górze tak aby na niego spojrzała. Udało się spojrzała w jego stalowo-szare oczy a on już wiedział, że mimo tego bólu jaki w niej jest ona go kocha. To co zobaczył w jej oczach z jednej strony go przeraziło. W jej oczach był ból, rozpacz i strach przed tym co teraz. Ale też dało do zrozumienia, że musi to wszystko jej wyjaśnić i powiedzieć jak bardzo ją kocha. Nawet jeśli będzie chciała mu przerwać to, on to musi jej powiedzieć. 
- Ula, wiem jak bardzo cię skrzywdziłem ale proszę wysłuchaj mnie. 
Tak owszem na samym początku udawałem. Robiłem to dla firmy i tych przeklętych udziałów. Ale z czasem sam zacząłem dążyć do spotkań z tobą nie wiedząc, że to miłość. A tego wieczoru tu nad Wisłą zrozumiałem to co wiem teraz na sto procent. Ula KOCHAM cię. KOCHAM bardziej niż własne życie, jesteś sensem tego mojego życia. Ja już nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Każdy dzień bez ciebie jest dniem straconym. Ula proszę wybacz mi jeśli potrafisz. Zmieniłem się dla ciebie. Proszę uwierz mi. Niczego więcej nie pragnę, tylko być z tobą - mówił do niej patrząc cały czas w te piękne chabrowe oczy i nie wypuszczając jej z objęć. A w jego samych oczach było widać łzy. Nie krył ich. Cierpieli oboje ale musiał jej to wszystko wyjaśnić. Ona bo człowiek, którego pokochała zabawił się jej uczuciami. A on bo gdy zrozumiał jak bardzo ją kocha ona nie chce mu uwierzyć. Tak prawdę mówiąc to oboje cierpieli z miłości.
- Ula, błagam powiedz coś - mówił gdy ta nadal milczała
Nagle mocno przytuliła się do niego i mocząc mu koszulę powiedziała tylko dwa słowa. Słowa na które on tak bardzo czekał i już nawet przestał wierzyć, że kiedyś je usłyszy
- Kocham cię Marek
On już wiedział, że mu wybaczyła a on musi teraz zrobić wszystko aby byli razem na zawsze. Objął ją swymi ramionami po czym zaczął ją całować. Te pocałunki były pełne namiętności a ona je oddawała równie mocno.
KONIEC.

sobota, 2 września 2017

NIGDY...częśćXXV

To milczenie Daniela było niepokojące. 
- Danielu co się dzieje. Od chwili wyjścia od Heleny i Krzysztofa nic nie mówisz - ponownie zapytała Paulina
- Czy coś zrobiłam? - pytała 
- Paulina dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś ze mną w ciąży?  Czyżbyś się mnie wstydziła? - odezwał się w końcu 
- Daniel to nie tak, to nie o ciebie chodzi - odpowiedziała
- A o co, może ty nadal coś czujesz do Marka - odezwał się ni to stwierdzając ni to pytając
- Porozmawiamy jak już będziemy w domu - odparła, wiedziała iż ta rozmowa nie powinna się odbyć w samochodzie. 
Ponownie w samochodzie zapanowała cisza. Paulina wiedziała, że Daniel będzie drążył ten temat i ona musi to wyjaśnić. Kochała tego człowieka i nie mogła sobie pozwolić na jego stratę. Ona przy Danielu poczuła co znaczy być szczęśliwym. Już teraz wiedziała i rozumiała Marka. Gdy ten jej tłumaczył dlaczego oni nie mogą być razem. Przy Marku nie czuła tego co przy Danielu. Gdy tylko dojechali do domu ona zaparzyła kawy i usiedli w salonie.
Przez krótką chwilę milczeli oboje. Daniel bo czekał aż ona zacznie, a ona bo próbowała zebrać myśli.
- Danielu pytałeś mnie czy coś czuję do Marka - zaczęła
Orzycki tylko skinął głową potwierdzając.
- Tak kocham go... - oczy Daniela nagle się powiększyły - ale tak jak kocham Aleksa czyli jak brata. Już dawno wyjaśniliśmy sobie wszystko. To ty jesteś dla mnie najważniejszy - mówiła patrząc w jego oczy.- To skoro nie chodzi o Marka to o co? - pytał - przecież cieszyłaś się wraz ze mną na wieść o ciąży -  dodał
- I nadal się cieszę. Ale chodzi o Ulę - odparła
- O Ulę. Nie rozumiem, co ona ma z tym wspólnego - pytał z niedowierzaniem. Nie rozumiał co ma z tym wszystkim wspólnego panna Cieplak
- Już wszystko ci wyjaśnię, lecz uprzedzam nie będzie to nic wesołego a przynajmniej na początku - powiedziała i zaczęła opowiadać Danielowi. Uznała iż najlepiej będzie jak zacznie od tego jak rodzina Dobrzańskich poznała się z jej rodziną. O tym jak powstała firma. O nieszczęśliwym wypadku, w którym zginęli jej i Aleksa rodzice, a Dobrzańscy zajęli się nimi. Opowiedział jak wyglądał jej związek z Markiem
- Byliśmy razem przez sześć lat. Ale wiecznie się kłóciliśmy. On mnie zdradzał z dziewczynami z klubów, po których się szlajał wraz ze swym przyjacielem i upijał. Oprócz panien z klubów były jeszcze modelki z firmy oraz jedna z piosenkarek. W tym czasie do firmy przyjęła się Ulka. Wszyscy wołali na nią brzydula. Miała nie modne ciuchy, okulary zasłaniające pół twarzy i do tego aparat na zębach. I tylko Marek stawał po jej stronie. Nie rozumieliśmy tego. Lecz w dniu zarządu wyjaśniło się wiele spraw. Ulka posiadała weksle na udziały Marka. Bo aby ratować firmę a raczej jego na stanowisku prezesa wzięła dwa kredyty. Jak się okazało zrobiła to z miłości do niego. A jego przyjaciel wymyślił, że Marek ma ją uwodzić do czasu spłaty kredytów. Wszystko było dobrze do czasu aż Marek sam się w niej zakochał ale na samym początku, sam siebie nie rozumiał. A raczej swoich uczuć jakie do niej żywił. I tak powstała intryga. W przeddzień zarządu ona dowiedziała się o wszystkim. W gabinecie Marka znalazła kartkę napisaną przez Sebastiana i szufladę wypełnioną prezentami w postaci biżuterii. To miało być dla niej. Odeszła z firmy. A on zrozumiał, że ją kocha, zerwał zaręczyny. Wraz z Krzysztofem udało się ją namówić aby wróciła do firmy. On oddał jej nawet stanowisko prezesa. Miała pomóc w uratowaniu F&D. Przed powrotem do firmy nasz mistrz zrobił z niej piękność. Marek całkiem oszalał na jej punkcie a ja jej wręcz nienawidziłam. Tak wtedy uważałam iż przez nią Marek mnie zostawił. Gdy wróciła do firmy okazało się, że ma kogoś. Marka trafił szlak. Robił dosłownie wszystko aby ona mu wybaczyła i ponownie zaufała. Ale tak się nie stało. Po pokazie FD Gusto ona wyleciała do Stanów z tym swoim chłopakiem. Jeszcze tu w kraju okazało się, że to damski bokser. Mimo to wyleciała. Ten koleś zgotował jej tam piekło na ziemi. Okazało się, że Ulka była w ciąży z Markiem. Tamten tak ją pobił, że straciła to dziecko. Pozbawił ją kontaktu z rodziną i przyjaciółmi. W czasie pokazu ja z Markiem polecieliśmy do Włoch. Ja miałam jeszcze nadzieję na odbudowanie naszego związku. Lecz Marek dobitnie i rzeczowo wyjaśnił mi, że między nami nic nie będzie. On wrócił do Polski ja jeszcze zostałam we Włoszech. Gdy Ula była w Bostonie zmarł jej tata. Wówczas jej rodzeństwem a zwłaszcza siostrą zajął się Marek. On gdy tylko dowiedział się, że tamten nie jest taki idealny. Postanowił, że zrobi wszystko aby ją tu sprowadzić. 
A po tym jak przyszedł do niego list od niej. On oszalał, ale nie mógł do niej polecieć bo nie miał wizy. Wówczas poleciał tam Aleks. 
Ona Danielu była wrakiem człowieka. To nie była ta sama Ulka jaką wszyscy pamiętamy. Marek wręcz staje na głowie aby ją wspierać. Jest z nią prawie że przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Długo miewała koszmary, często zamykała się w łazience nie wpuszczając nikogo. Dlatego też nie chciałam mówić nic o ciąży, bo wiem jak bardzo ona przeżywa stratę swojego dziecka. Później Marek bardzo długo nie może jej uspokoić a ona znów się zamyka w sobie. Teraz mnie rozumiesz - zapytała na koniec
Daniel przez chwilę siedział wstrząśnięty tym co usłyszał.
- Teraz rozumiem, ale przecież nie ukryjemy tego przed nimi. A co z tym człowiekiem, on poniósł jakąś karę - mówił
- Tak został skazany na dwadzieścia lat. Teraz mam nadzieję, że Ula zacznie żyć tak jak przed tym wszystkim. Wiesz ona zawsze była radosna, uśmiechnięta a ten typ to wszystko w niej zabił. 
Marek mówi, że ona od niedawna zaczęła się częściej uśmiechać - powiedziała Paula
Czas płynął swoim rytmem a oni wszyscy zgodnie pracowali. Co napawało Krzysztofa dumą, a jego serce rosło z radości.
Aleks po tym jak zrozumiał, że źle postąpił wobec Julii zadzwonił do niej z przeprosinami. Wręcz błagał aby mu wybaczyła i dała koleją szansę. Od tego czasu każdy weekend spędzał w Londynie. Chciał chociaż dwa dni w tygodniu spędzić z ukochaną.
W październiku mieli już załatwione wszystko w związku ze ślubem. Począwszy od sali po zaproszenia i listę gości. Postanowili wybrać swoich świadków.  
- Wiesz Marek chciałam poprosić Paulę aby została moją świadkową. Ale nie wiem czy się zgodzi - mówiła Ula
- Sądzę, że powinna się zgodzić. Ula mam  pomysł jeśli Paula się zgodzi to może ja poproszę na świadka Aleksa. Co sądzisz - mówił
- To świetny pomysł. To ja idę do Pauliny a ty idź do Aleksa - odparła 
I tak też uczynili. Oboje mieli szczęście rodzeństwo Febo zgodziło się. 
Ula już wiedziała o ciąży Pauliny. Lecz tym razem zareagowała zupełnie inaczej niż w przypadku ciąży Violetty. Widać było, że naprawdę ucieszyła ją ta wiadomość. Gratulowała im obojgu. Owszem po cichu im zazdrościła, że tak jak i Olszańscy zostaną rodzicami.
W krótki czasie okazało się, że ci drudzy już w drugą sobotę stycznia zaplanowali ślub. Ich świadkami mieli zostać Ula i Marek.
Pod koniec listopada Ula zaczęła się źle czuć. Miała zawroty głowy, poranne nudności. Postanowiła udać się do lekarza. W tajemnicy przed Markiem udała się do przychodni gdzie pobrano jej krew do badania a po odbiór miała się zgłosić następnego dnia.
Nazajutrz po odebraniu wyników udała się do lekarza, ten po dokładnym przejrzeniu wyników spojrzał na Ulę mówiąc
- Gratuluję pani, jest pani w ciąży. Proszę aby z tymi wynikami udała się do gabinetu numer dwieście siedem tam przyjmuje ginekolog, doktor Mączyński.
Ula myślała, że się przesłyszała, odebrała od lekarza wyniki i udała pod wskazany gabinet. Niemalże natychmiast została przyjęta przez lekarza.
Doktor potwierdził, iż jest to czterotygodniowa ciąża, zrobił również USG. Zlecił więcej odpoczynku, wypisał recepty na witaminy i kwas foliowy.
Po wyjściu z przychodni miała wrażenie, że ze szczęścia aż się unosi kilka centymetrów nad ziemią.
Postanowiła zrobić Markowi niespodziankę w tym celu poprosiła Helenę o pomoc w opiece nad jej rodzeństwem. 
Helena nie pytając o nic zgodziła się. Po czym udała się do firmy. Około godziny piętnastej poprosiła Marka aby zwolnił ją wcześniej bo ma coś do załatwienia na mieście.
CDN...