piątek, 22 września 2017

NIGDY...częśćXXVII

Ów panna nie bardzo rozumiejąc zachowanie Uli przyjęła tenże bukiet.
- A teraz proszę odwróć się - rzekła Ula
Przed oczami panny ukazał się obraz, o którym marzyła od dawna.
Na kolanach wszyscy zgromadzeni ujrzeli Aleksa Febo, który w dłoni trzymał skromne pudełeczko a w nim piękny pierścionek
- Julio, wiesz jak jesteś ważna w moim życiu. Wiele czasu zmarnowałem, żyjąc w bólu i samotności. Już tak nie chcę. KOCHAM cię tak bardzo, że aż nie umiem tego wyrazić słowami. Jeśli ty również tak czujesz, to czy możesz mnie uszczęśliwić jeszcze bardziej. I zgodzisz się zostać moją żoną - mówił wzruszony a zarazem przerażony Aleks. Bojąc się jej reakcji.
Julia stała i nie mogła wydusić z siebie słowa. A przecież marzyła o tym od tak dawna. Dopiero szept Uli do jej ucha przywrócił ją do świata żywych. 
- Tak Aleksie Febo, wyjdę za ciebie, bo również bardzo mocno cię KOCHAM - odparła wzruszona a on wsunął jej pierścionek na palec po czym mocno przytulił i ucałował. Ciąg dalszy oczepin był nie potrzebny, gdyż Marek swą muszkę przypiął Aleksowi.
Po tych nie typowych oczepinach oraz zaręczynach znów popłynęły gratulacje oraz życzenia wszystkiego najlepszego. W tym czasie doszło do jeszcze jednego bardzo miłego incydentu. Gdy do nowo zaręczonych doszedł Marek z gratulacjami oraz życzeniami z ust Aleksa padły słowa
- Dziękuję bracie, to najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Czym zszokował Marka, gdyż ten nie spodziewał się takich słów od Febo. Owszem wyjaśnili sobie wszystko i pogodzili się po powrocie Aleksa wraz Ulą ze Stanów. 
Reszta wesela trwała do czwartej rano.
Młodzi otrzymali wiele różnych prezentów, lecz prezent otrzymany od rodziców Marka wprawił ich w osłupienie. Mianowicie seniorzy przepisali całą posiadłość na Marka i Ulę. 
Młodzi w dwa dni po ślubie wyjechali na dwa tygodnie do Florencji. Zwiedzili największy park we Florencji - Ogród Boboli gdzie znajdowała się fontanna Neptuna
Zwiedzili kilka muzeów, których w samej Florencji jest wiele. Dużo spacerowali przytuleni do siebie i często uśmiechali się. Ula w końcu zupełnie się wyciszyła. 
Wrócili po dwóch tygodniach wypoczęci i uśmiechnięci. Ulka promieniała. A Markowi serce się radowało, że jego ukochana nareszcie jest taka jak dawniej. Nawet jej cudowne oczy się uśmiechały. Za tydzień miał odbyć się ślub ich przyjaciół.
I tak jak oni trzy tygodnie temu teraz tych dwoje przysięgało sobie wierność i uczciwość małżeńską w obliczu Boga, przyjaciół oraz rodziny. 
W czasie świąt wielkiej nocy na ślubnym kobiercu stanęła Paula z Danielem. I tak jak w przypadku Uli tak również u Pauliny honory ojca panny młodej pełnił Krzysztof. A podczas przemowy na weselu mówił
- Moi kochani gdy trzydzieści pięć lat temu ja stawałem na ślubnym kobiercu a później zostałem ojcem nie sądziłem, że los obdarzy mnie takim szczęściem. Oboje z Heleną mieliśmy jednego syna, później w przykrych okolicznościach los obdarzył nas córką i drugim synem. I tak jak cztery miesiące temu zyskaliśmy drugą córkę tak dziś los obdarzył nas trzecim synem, a wkrótce również trzecią córką. Z czego oboje z Heleną jesteśmy bardzo szczęśliwi. Następnie zaczął już wychwalać przymioty charakteru Pauliny. 
Niespełna trzy miesiące po ślubie Pauliny związek małżeński zawarł Aleks z Julią. 
W ciągu tego roku seniorzy doczekali się trójki wspaniałych wnucząt. U Marka na świecie przywitano Magdalenę Liwię Dobrzańską, Paulina również urodziła córkę Wiktoria Agnieszka Orzycka, a Aleks wraz z Julią doczekali się syna Krzysztof Francesco Febo. Również tego roku Violetta Olszańska została matką ale bliźniąt. Rok po zaślubinach Uli i Marka również Maciek postanowił się ustatkować i tak we Wigilię Świąt Bożego Narodzenia oświadczył się swojej dziewczynie Ani. Ich ślub odbył się pół roku później.
Życie ich wszystkich w końcu przystopowało i wkroczyło na właściwe tory. Nikt nie wspominał a może nawet nie pamiętał o incydencie ze Stanów.
Firma prosperowała świetnie. 
Ula wraz z Markiem, Beatką oraz malutką córeczką zamieszkali w domu, który otrzymali od Dobrzańskich. Seniorzy bardzo się cieszyli z tego faktu. Uwielbiali swoją synową, jej siostrę a za małą Dobrzańską przepadali. To było ich oczko w głowie. Owszem pozostałe wnuki również kochali. 
Gdy mała Magda miała półtora roku Ula ponownie zaszła w ciążę. Tym razem na świat przyszedł Krzysztof Józef Dobrzański. On tak jak i jego starsza siostra po Marku odziedziczył te urocze dołeczki w policzkach ale oczy miał tak samo intensywnie błękitne jak Uli. 
- Wiesz Ula, gdyby mi ktoś jakiś czas temu powiedział, że będę tak niewyobrażalnie szczęśliwy, to nie uwierzył bym - mówił Marek gdy wieczorem leżeli w swej sypialni. 
Od ogłoszenia wyroku w sprawie Sosnowskiego nigdy więcej o nim nie wspominano. Ula przestała tych dwoje porównywać ze sobą. Dla niej liczył się tylko ten jedyny. A od kiedy dowiedziała się o pierwszej a raczej o drugiej ciąży bo nigdy przecież nie zapomniała o dziecku, które straciła i później wyszła za mąż. I to za wspaniałego człowieka zaczęła wierzyć, że teraz już będzie tylko lepiej. 
I tak jest rzeczywiście. Nareszcie ma u swego boku kochającego męża oraz dwójkę cudownych dzieci. Jej rodzeństwo jest szczęśliwe. Ma wspaniałych teściów i równie świetnych przyjaciół. Teraz już wie, że z doktorkiem nigdy nie była by szczęśliwa. Nigdy ani ona jego nie kochała ani on jej nie kochał. Zrozumiała, że nie należy nigdy działać pod wpływem emocji, a ona wtedy tak postąpiła. I zapłaciła za to najwyższą z kar. Ale teraz jest już szczęśliwa przez duże "S" pisane. I nigdy by tego nie zamieniła na nic innego.
KONIEC

13 komentarzy:

  1. Zgadłam!!! Bukiet dostał się Julii!
    Piękne, bajkowe zakończenie. Doceniam to, że wymieniłaś wszystkich swoich bohaterów i ułożyłaś im szczęśliwe życie. Po wielu perypetiach, życiowych zakrętach każdy z nich dobił do szczęśliwego portu. Uwielbiam takie zakończenia, ale pewnie stałam się już nudna podkreślając to za każdym razem. No taka już jestem, że rozpływam się ze wzruszenia i gloryfikuję autora za happy end. Teraz niecierpliwie czekam na nową opowieść.Pozdrawiam. :)

    Ps.
    Znalazłam takie zdanie: - Zwiedzili kilka muzeów, których w samej Florencji jest kilka. - Może zamiast tego drugiego "kilka" napisać "wiele" lub "mnóstwo"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś nudna. Taki miałam plan od samego początku. Po raz kolejny próbowałam pokazać, że również rodzeństwo Febo mają prawo do szczęśliwego życia.
      Następne opowiadanie już za tydzień jak dobrze pójdzie. Właśnie zmieniłam adres zamieszkania i nie mam połączonego neta. Mimo to mam nadzieję, że uda się wstawić nowe opowiadanie.
      Dziękuję, że komentujesz każde moje opowiadanie.
      Bardzo mi miło.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
    2. Komentowanie Twoich opowiadań to prawdziwa przyjemność i naprawdę do niczego nie muszę się zmuszać. Ty tylko pisz, a komentarzy na pewno nie zabraknie.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Cuuuudnie. To koniec rozdziałów "Nigdy" ? Ale pięknie piszesz. Ale zawsze dodawałaś w sobote a teraz w piątek a poza tym jest ślicznie. :-)
    Pozdrawiam serdecznie💝😘😍 wszystkie czytelniczki i autorke tekstów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wpis.
      Ostatnio owszem dodałam nowe części w piątek a nie w sobotę. Powodem jest chwilowe zamieszanie z przeprowadzką. I muszę kombinować z netem.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Śluby, dzieci . Wszyscy zdrowi , szczęśliwi , radośni, bez żalów i nieporozumień. Zakończenie jak w bajce. Brakuje tylko a później żyli długo i szczęśliwie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A później żyli długo i szczęśliwie - mówisz i masz.
      Bardzo lubię szczęśliwe zakończenia. I tak było tym razem.
      Dziękuję za wpis i wszystkie komentarze.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Ale piękne zakończenie. Rozpływam się :) Już nie mogę doczekać się kolejnych opowiadań.
    Pozdrawiam serdecznie
    Andziok <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wpis. Następne opowiadanie już za tydzień.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  5. Nastała słodka idylla dla Marka i Uli oraz ich przyjaciół.Każdy z osobna doczekał wyśnionego ślubu,ślicznych pociech i szczęśliwego życia.
    Czekam na nowe opowiadanie. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki był mój plan aby wszyscy w końcu byli szczęśliwi.
      Dziękuję za komentarze pod każdym z opowiadań.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  6. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie 🙂. Takie zakończenia to ja lubię 🙂. Nawet słowa Aleksa mnie zdziwiły. Cała reszta opowiadania wspaniała 🙂

    OdpowiedzUsuń