piątek, 28 lutego 2020

NOWY ROZDZIAŁ część VI

Panowie wzięli bagaże i całą czwórką powędrowali do samochodu Aleksa. Podróż z lotniska minęła im w dobrych nastrojach. Dziewczyny siedziały z tyłu. Ula zastanawiała się czy oby na pewno jej szef nie wiedział o prawdziwych powodach jej wyjazdu do Włoch. Bo tego, że nie jest to wyjazd do pracy zrozumiała tuż po tym jak zobaczyła Aleksa i Marka. Obaj przecież nie mieli nic wspólnego z firmą, w której pracowała ona oraz Edyta. Firma, której byli współwłaścicielami zajmowała się modą. Ale i ucieszyła ją perspektywa spędzenia kilku dniu zdala od spraw dnia codziennego, że odpocznie a dodatkowo będzie mogła bliżej poznać młodego Dobrzańskiego.
- Dzisiaj jest już trochę późno, a i wy zapewne jesteście zmęczone po podróży. Ale od jutra wraz z Markiem pokażemy wam Mediolan i kilka innych miejscowości – odezwał się Aleks.
- Na dzisiaj zapraszamy na wspólną kolację przy lampce wina – dodał Marek odwracając się do tyłu i uśmiechając się.
Wszystko przebiegało w jak najlepszej atmosferze aż do wieczora, gdy nagle Ula posmutniała po odczytaniu wiadomości.
- Ula czy wszystko w porządku? – zapytała Edyta widząc minę przyjaciółki. – Coś z tatą albo dzieciakami? – dopytywała przyjaciółkę.
- Z nimi wszystko jest dobrze – odparła.
- To, co się stało?  - nie dawała spokoju Edyta.
- Łukasz – odpowiedziała jednym słowem.
- Kim jest Łukasz? – zapytał Marek. A Febo zauważył jego niespokojne ruchy.
- Ula, co on jeszcze od ciebie chce? – zapytała Edyta nim Ula zdążyła cokolwiek odpowiedzieć Markowi.
- Przysłał mi wiadomość – odpowiedziała Ula jednocześnie wyciągając telefon w kierunku przyjaciółki z treścią wiadomości.

„Mam nadzieję, że pamiętasz o naszej umowie. I pojawisz się w wyznaczonym terminie. Bo inaczej wiesz co się może stać”

- To drań – usłyszeli wszyscy.
- Dziewczyny możecie powiedzieć, o co chodzi? Może moglibyśmy jakoś pomóc? – mówił Aleks.
- Nie sądzę, aby można było mi pomóc – niemal wyszeptała Ula.
- Ula proszę powiedz, co się dzieje. Nie ma sytuacji bez wyjścia – odezwał się Marek i przysiadłszy się bliżej Cieplak ujął jej dłoń zamykając w swojej.
Ula siedziała i zastanawiała się czy wyjawić swoją tajemnicę.
- Ula? – odezwała się Edyta.
- Łukasz to mój były chłopak – zaczęła – na ostatnim roku studiów się rozstaliśmy. Jednego razu poszliśmy do klubu, a on tamtej nocy mnie… - nagle przerwała, bo słowa grzęzły jej w gardle, a w oczach pojawiły się łzy.
- A ten drań podał jej pigułkę gwałtu i zgwałcił, a następnego dnia z nią zerwał – dokończyła za Ule przyjaciółka. Po usłyszeniu tego obaj panowie wydali się być w szoku. Edyta postanowiła pociągnąć temat dalej i powiedziała, co teraz ten człowiek chce od Uli – Jakiś tydzień temu, gdy Ula była w Rysiowie spotkała tego drania i on szantażuje ją, iż rozpowie różne rzeczy, jeśli ta nie złoży zeznań w sądzie na jego korzyść. Znów wplątał się jakieś kłopoty i liczy, że ona da mu alibi. On sam czuje się bezkarny, bo ma wpływowych rodziców, którzy wierzą w to, co on im mówi – Ula siedziała ze spuszczoną głową jakby wstydziła się tego, co jej zrobił Szewc.
- Ula nie powinnaś zgadzać się na to i nie składać zeznań na jego korzyść – odezwał się po chwili milczenia Marek.
- I nie zamierzam. Postanowiłam, że pójdę do sądu, ale powiem, jakim on jest podłym człowiekiem i co mi zrobił – wyjaśniła – ale obawiam się, że jego rodzice i on sam nie dadzą mi spokoju. A nawet jestem tego pewna – dodała.
- Jeśli będą cię nękać albo w jakiś sposób próbowali ci zaszkodzić, to wówczas wytoczymy im sprawę – odezwał się kolejny raz Marek.
- To miłe co mówisz, ale mnie nie stać na adwokata – rzekła Cieplak.
- Tym się nie martw – odparł Febo, a Marek tylko poparł przyjaciela.
- No dobrze skoro wszystko już wyjaśniliśmy sobie, to może zmieńmy temat – rzekła Edyta i dodała – jakie plany na najbliższe dni?
W odpowiedzi usłyszała o wielu atrakcjach jakie panowie zaplanowali. Reszta wieczoru minęła już w dużo lepszej atmosferze. Ula wreszcie widać było, że się rozluźniła i coraz częściej na jej ustach gościł uśmiech. Uśmiech, pod urokiem, którego był Marek. Było dość późno, gdy rozchodzili się do swoich sypialni od następnego dnia mieli zwiedzić Mediolan, ale i nie tylko.
Podczas tego pobytu faktycznie wiele zwiedzili, ale i nie tylko. Również odpoczęli zwłaszcza obie panie. Widać było, że właśnie tego potrzebowały.
Marek dodatkowo starał się, aby Ula nie rozmyślała o tym co ją czeka po powrocie, a dokładnie mówiąc żeby nie myślała o swoim byłym chłopaku. Lecz, gdy była sama w swojej sypialni tuż przed snem zastanawiała się czy wszystko się uda i ten drań wreszcie da jej spokój. Mimo tego uważała ten czas spędzony z Markiem i pozostałą dwójką za bardzo udany. A sam młody Dobrzański okazał się urzekającym o radosnym uśmiechu mężczyzną. Pod koniec pobytu coraz częściej ten czas obie pary spędzały osobno.
Ale co dobre szybko się kończy i nadszedł czas na powrót do szarej rzeczywistości. W niedzielę Aleks odwiózł całą trójkę przyjaciół, a raczej dwójkę przyjaciół i swoją ukochaną na lotnisko. Ten pobyt pozwolił się zbliżyć do siebie Aleksowi i Edycie, padło wiele wyznań ze strony ich obojga.
Pożegnali się i już trójka przyjaciół wracała do Warszawy, a stamtąd Ula wraz z Edytą miała pojechać do Sosnowca.
- Posłuchajcie mam pomysł – rzekł Dobrzański tuż po opuszczeniu lotniska, obie panie spojrzały na niego z niemym pytaniem w oczach.
- Zamiast tłuc się pociągiem kilka godzin, proponuję podwózkę. Najpierw podjechalibyśmy do mnie, przebrałbym się, zostawił bagaże i następnie odwiózł was do Sosnowca – obie przyjęły jego propozycję. Edyta, bo dzięki temu nie będzie musiała szarpać się z bagażem. Natomiast Ula dzięki temu będzie mogła dłużej pobyć z tym sympatycznym mężczyzną. Zrobili jak mówił Marek i niespełna półtorej godziny później jechali już w kierunku Śląska.
- A może tak byśmy coś zjedli? – odezwała się Ula.
- Świetny pomysł. Znasz jakieś dobre miejsce Marek? – poparła ją Edyta i pytając się Marka o jakieś miejsce na posiłek.
- Jasne – odparł i już zmierzał w tylko sobie znanym kierunku. Kwadrans później już parkował pod jedną z Warszawskich restauracji.
Do Sosnowca dotarli dość późną porą. W pierwszej kolejności Marek odwiózł Edytę i pomógł z bagażem. Panie pożegnały się i już bez przeszkód dotarli do mieszkania Uli.
- Może wejdziesz na górę? Zrobię kawy, a ty odpoczniesz chwilę przed drogą powrotną – zaproponowała Ula, a on nie zamierzał odmówić. Każda możliwość spędzenia z nią chociażby kilku minut była dla niego czymś wspaniałym. Wyjął z bagażnika walizkę i ruszył wraz z Ulą do mieszkania. Do Warszawy wyjeżdżał to było grubo po dwudziestej drugiej z obietnicą, że będzie do niej dzwonił codziennie.
- Proszę daj znać jak dojedziesz – prosiła Ula.
- Obiecuję odezwać się zaraz po przyjeździe – mówił będąc już w drzwiach. Tego też wieczoru po raz pierwszy na pożegnanie Marek odważył się i pocałował ją. Pocałunek był bardzo  delikatny niczym muśnięcie motyla. Marek tak jak obiecał dzwonił codziennie.

Dzień przed terminem rozprawy Marek niespodziewanie pojawił się pod firmą Uli tuż przed piętnastą.
- Marek co ty tu robisz? – pytała zdziwiona Ula po wyjściu z pracy i ujrzawszy Marka.
- Dzień dobry – przywitał się – pomyślałem, że przyjadę do ciebie i zawiozę do Warszawy. A po rozprawie będę chciał z tobą porozmawiać – mówił.
Było kilka minut po dwudziestej jak Marek parkował pod domem ojca Uli.
- Ula jak chcesz to przyjadę jutro rano i zawiozę do sądu – mówił zanim się ta wysiadła.
- Jeśli chcesz to możesz przyjechać – odparła, ale w jej głos był inny niż dotychczas.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. A on odpowie za to, co zrobił. Ja będę tam czekał na ciebie.
- Rozprawa ma się rozpocząć kwadrans po dziewiątej – odpowiedziała i pożegnała się z Dobrzańskim.

- Nazywam się Urszula Cieplak – zaczęła Ula stojąc na miejscu dla świadków – proszę Wysokiego Sądu nie zamierzam kryć tego oto człowieka – mówiła i wskazała na Szewca siedzącego na ławie oskarżonych – to podły człowiek. Podczas studiów byliśmy parą. Ale niespełna dwa lata temu udaliśmy się do klubu, gdzie podał mi coś do drinka i mnie zgwałcił – mówiła ze łzami w oczach.
- Czy jest pani w stanie mówić dalej, czy potrzebuje pani chwilę przerwy aby się uspokoić? – usłyszała głos sędziego.
- Nie Wysoki Sądzie – odpowiedziała i zaczęła dalej mówić – po tym wszystkim się rozstaliśmy. A na miesiąc przed tą rozprawą najpierw jego ojciec próbował się ze mną skontaktować, lecz bezskutecznie. Ale to nie zraziło Łukasza i jak tylko przyjechałam do rodziny spotkał mnie podczas spaceru z moją młodszą siostrą i zażądał abym zeznawała w jego sprawie. Chciałam odmówić, ale powiedział, że jeśli nie będę zeznawać na jego korzyść to rozpowie o mnie w Rysiowie, że jestem… - znowu głos jej się załamał.
CDN…

piątek, 21 lutego 2020

NOWY ROZDZIAŁ część V


Edyta przez chwilę milczała aż w końcu odezwała się.
- Siedziałam w sobotę wieczorem – zaczęła dość tajemniczo – i oglądałam ten film z Julią Kamińską, co mam na płycie, gdy zadzwonił telefon – przerwała, aby zrobić łyk kawy i kontynuowała, – ale numer, który się wyświetlił był zupełnie mi obcy. Za pierwszym razem nie odebrałam, wiesz, że nie odbieram, jeśli nie znam – Ula pokiwała głową na znak potwierdzenia, – lecz ten ktoś nie odpuszczał i zadzwonił jeszcze parę razy, więc w końcu odebrałam. Nawet nie zgadniesz, kto to był.
- To na pewno, mów wreszcie – ponagliła Edytę przyjaciółka.
- Sam Aleksander Febo – wyrzuciła z siebie.
- Ten Febo? – Zapytała ze zdziwieniem w głosie Cieplak. Edyta tylko pokiwała głową na „tak” – i co? – dopytywała Ula.
- Najpierw się przedstawił, przeprosił i na koniec zaproponował wspólne wyjście na kawę – mówiła rozemocjonowana Edyta. Z jej barwy głosu można było wywnioskować, iż jest pod ogromnym wrażeniem tego półkrwi Włocha.
- I co zgodziłaś, i co było dalej?
- Poszliśmy na tę kawę, ale skończyło się na uroczej kolacji, po której odprowadził mnie do domu.
- Ciekawe skąd miał twój numer telefonu? – zastanawiała się panna Cieplak.
- A czy to ważne. Zapewne dostał od prezesa – mówiła Edyta, która tym najmniej się przejmowała.
Posiedziały jeszcze trochę i pożegnały się, a Edyta wróciła do siebie. Ula wzięła prysznic i położyła się od jutra zaczynała nowy pracowity tydzień.

- Udało się tato, Ula będzie zeznawać na moją korzyść – mówił młody Szewc.
- To dobrze, martwiliśmy się z mamą, co by się stało, gdyby Ula nie chciała ci pomóc. Chyba jednak nadal coś do ciebie czuje – mówił ojciec.
- Nie rozumiem jak ta dziewucha może rzucać oskarżenia i tak szarpać czyjeś dobre imię – mówiła jego matka.
- Odrzuciłem ją to teraz się mści, ale w tym dniu byłem z Ulą i ona to potwierdzi mamo – mówił z całą pewnością siebie.

Czas płynął swoim rytmem może tylko dla jednych spokojniej, a dla drugich z większymi porywami serca. Tak właśnie było w przypadku Edyty. Aleksander Febo, mimo iż wyleciał do Włoch nie było dnia, aby nie dzwonił i nie rozmawiał. Pytał jak mija jej dzień, jak się czuje, ale najważniejsze dla niej samej było, że sprawiał, iż uśmiechała się częściej niż dotychczas. Nawet nie zauważyła, kiedy nastał czas, kiedy zaczęła coraz bardziej tęsknić za nim i nie mogła doczekać kolejnej rozmowy z Aleksem.
A gdy jednego razu Febo zaprosił ją do Włoch nawet się nie zastanawiała nad odpowiedzią i zgodziła natychmiast.
- Oczywiście, że przyjadę, ale nie wiem czy dostanę w tym czasie urlop – mówiła ze smutkiem w głosie Edyta.
- Jestem pewny, że nie będzie problemu – mówił pewny swego Febo.
Edyta kolejnego dnia udała się do swojego kierownika zmiany z prośbą o udzielenie jej urlopu w określonym terminie. I tak jak sądziła kierownik miał obiekcje, co do tego urlopu. W czasie przerwy wysłała wiadomość do Aleksa, że tak jak myślała, nie dostanie tego wolnego. W odpowiedzi przeczytała, że niech się nie denerwuje, bo jeszcze nic nie jest przesądzone.
A on sam wpadł na pewien pomysł, dzięki, któremu nie tylko kobieta, na której mu zależy będzie uszczęśliwiony. Obiecał, że wieczorem zadzwoni to porozmawiają.
Edyta nieświadoma niczego poszła do Uli podczas przerwy.
- Wiesz Aleks zaprosił mnie do Włoch, ale raczej nie pojadę w najbliższym czasie – mówiła zasmucona Edyta.
- Bo? – Zdołała wydukać Ula. Wiedziała, że ta dwójka ma ze sobą kontakt cały czas. Ale nie sądziła, że ich relacja jest tak zażyła, lecz cieszyła się ze szczęścia przyjaciółki. I cicho marzyła o swoim szczęściu. Chwilami łapała się na tym, że myślała o Marku i żałowała, iż nie dała mu swojego numeru telefonu.
- Kierownik nie chce dać mi w tym właśnie czasie urlopu – wyjaśniła przyjaciółka.

W tym samym czasie, gdy przyjaciółki rozmawiały w firmowej stołówce o swoich dylematach. W jednym z gabinetów trwała rozmowa prezesa z jednym z dyrektorów, który miał polecenie, że dwie konkretne osoby mają polecieć do Włoch w danym czasie.
Również Aleks dzwonił, ale nie do firmy gdzie pracuje Edyta, z Ulą lecz do Warszawy i rozmawiał z Markiem.
- Posłuchaj przyjacielu, jeśli możesz to za dwa tygodnie w czwartek przyleć do mnie do Mediolanu, będę miał dla ciebie niespodziankę – mówił Febo.
- Aleks coś ty znowu wymyślił? – dopytywał młody Dobrzański – A właśnie udało ci się załatwić ten numer do Uli? – padło kolejne pytanie.
- Jeszcze nie, ale wszystko jest na dobrej drodze – mówił i chociaż nie chciał powiedzieć przyjacielowi prawdy to był pewny, że niespodzianka, jaką przygotował na pewno mu się spodoba.

Skończyła się przerwa i obie udały się do swojego miejsca pracy.
- Ula dostałem dyspozycję od samego prezesa, że za dwa tygodnie w piątek masz lecieć do Włoch a mówiąc dokładniej do Mediolanu – usłyszała Cieplak od swojego dyrektora.
- Oczywiście panie dyrektorze – odpowiedziała – a na jak długo ten wyjazd? – zapytała jeszcze na koniec rozmowy.
- Wylot jest w piątek o godzinie piętnastej trzydzieści, a powrót planowany jest na niedzielę tydzień później o godzinie jedenastej – usłyszała w odpowiedzi.
Edyta natomiast usłyszała od swojego kierownika, iż ma udać się do dyrektora Wasika. Tam dowiedziała się o wylocie do Włoch. Ta w przeciwieństwie do Uli doskonale zdawała sobie sprawę, kto za tym stoi, nie wiedziała jeszcze, że również Ula leci wraz z nią.
Wyszła z gabinetu dyrektora i wysłała wiadomość do Aleksa z podziękowaniami. Z Ulą miała się widzieć po pracy, więc miała zamiar jej powiedzieć dopiero wtedy.
- Ten Aleks jest niemożliwy – zaczęła Edyta jak tylko obie opuściły zakład.
- Dlaczego? – zapytała Cieplak.
- Mówiłam ci rano, że nie dostanę urlopu na ten wylot do niego i taką też wysłałam mu wiadomość. A on wyobraź sobie załatwił mi wyjazd do Włoch za dwa tygodnie w piątek, a powrót w niedzielę tydzień później – Ulka słuchała tego wszystkiego i niedowierzała aż po chwili rzekła.
- To lecimy obie do Włoch – Edycie aż oczy się zaświeciły na samą myśl, że będą tam we dwie.
- Wiesz co Ula? A może uda ci się tam spotkać tego Marka – rzekła przyjaciółka.
- No coś ty, przecież ja tam jadę do pracy – mówiła Cieplak, wciąż wierząc, iż będzie tam pracować.
Wieczorem zadzwoniła do ojca z informacją, iż w niedługim czasie będzie musiała lecieć do Włoch na tydzień czasu.
- Córcia ja też miałem do ciebie dzwonić – mówił ojciec.
- Dzisiaj listonosz przyniósł pismo z sądu, że za miesiąc odbędzie się rozprawa sądowa.
- To dobrze, zdążę wrócić z tego Mediolanu – ewidentnie ucieszyła ją ta wiadomość.
- No panie Szewc już niedługo będziesz się cieszył wolnością, oj postaram się o to – pomyślała.

Te dwa tygodnie zleciały jak z bicza strzelił, nim się obejrzeli, a już Aleks witał na lotnisku młodego Dobrzańskiego.
- No mów, co wymyśliłeś, że mnie tu ściągnąłeś – dopytywał Marek podczas drogi z lotniska do domu Febo.
- Wszystko w swoim czasie przyjacielu. Dowiesz się jutro popołudniu. A dzisiaj możesz się rozerwać w jakimś klubie albo, co tam będziesz chciał – usłyszał w odpowiedzi Aleks.
- Wolę odpocząć po podróży – odparł Dobrzański – a co tu w firmie?
- Spokojnie, pomału zaczynamy się szykować do pokazu. Pshemko przysłał już wszystkie wytyczne i wiemy, co i jak – odpowiedział Febo – dostałem zaproszenie na ślub Pauliny z tym Igorem – dodał.
- Tak domyśliłem się, że już dostałeś zaproszenie, była również u moich rodziców z zaproszeniem oraz prośbą, aby ojciec poprowadził ją do ołtarza. Moi rodzice jej odmówili i na ślubie ani tym bardzie na weselu nie będzie od nas nikogo – mówił Marek już tym razem bez emocji.
- Nie dziwi mnie to, że was nie będzie. W końcu przecież was wszystkich zawiodła, a ciebie zwłaszcza – odparł Aleks.

Ula wzięła urlop od poniedziałku i w sobotę pojechała do Rysiowa, aby pobyć trochę z rodziną. W czwartek była ponownie w Sosnowcu i wraz z Edytą w piątek poleciały do Mediolanu.
Edyta była podekscytowana, że przez tydzień będzie mogła czas spędzić z Aleksem. Niemalże przez całą podróż usta jej się nie zamykały.
Natomiast Ula jakoś mniej była zaabsorbowana tą podróżą. Jak podejrzewała jej pobyt miał być związany z pracą.
Po prawie dwóch godzinach samolot wylądował w Mediolanie. Kiedy były już po odprawie i wychodziły do hali przylotów gdzie czekali na swoich bliskich Ula nagle stanęła i nie dowierzała własnym oczom. Szarpnęła delikatnie za rękaw przyjaciółkę i wydukała.
- Ja chyba śnię? Zobacz, kto stoi obok Aleksa.
Edyta uśmiechnęła się i rzekła.
- To wszystko sprawka Aleksa.

- Aleks czy to jest ta twoja niespodzianka? – Febo tylko uśmiechnął się i skinął głową w odpowiedzi.
- Dziękuję – tylko tyle zdołał wydukać młody Dobrzański.
- Wiedziałem, że będziesz zadowolony – usłyszał.
Kilka minut później cała czwórka już się witała. Rzecz jasna Edyta z Aleksem pocałunkiem a pozostali zwykłym uściskiem.
CDN…

piątek, 14 lutego 2020

NOWY ROZDZIAŁ część IV


Siedziała przy kuchennym stole i pijąc kawę opowiadała ojcu o jej życiu w Sosnowcu. Mówiła, że, mimo iż tęskni to jest dobrze.

- Mam pracę, za co się utrzymać. Ale najważniejsze, że mogę wam jakoś pomóc. I to rekompensuje mi tę rozłąkę z wami wszystkimi.

- Cieszę się córcia z tego, że tak wszystko się układa. Ale martwi mnie to, że wciąż jesteś sama. Powinnaś już dawno założyć własną rodzinę – mówił Józef.

- Przyjdzie i na to czas tato – odparła, ale nie chciała nic więcej mówić.

- Ula, a możesz mi powiedzieć, o co chodzi z Szewcami? – zapytał Cieplak, gdy zostali sami w kuchni.

Ula przez moment myślała jak to powiedzieć ojcu, miała na uwadze jego schorowane serce. W końcu zaczęła opowiadać jak to było między nią a młodym Szewcem. Józef nie mógł uwierzyć w to wszystko.

- Ula, ale dlaczego nic mi nie powiedziałaś?

- Wstydziłam się - zdołała tylko tyle wydukać.

- Teraz wszystko rozumiem. To, dlatego postanowiłaś wyjechać jak najdalej stąd – mówił.

- Poniekąd tak, ale i brak zatrudnienia również było powodem – wyjaśniła ojcu.



W tym samym czasie, gdy Ula spędzała czas ze swoją rodziną Marek próbował zdobyć numer do niej samej.

- Witaj Aleks – mówił jak tylko usłyszał głos przyjaciela w słuchawce.

- Witaj. Jak podróż spokojna?

- Spokojna jak najbardziej, ale i bardzo udana.

- Czyżby było coś na rzeczy?

- Właśnie tak mój drogi – odparł mu Marek – wyobraź sobie, że pewna piękna brunetka podróżowała tym samym pociągiem i nawet rozmawialiśmy.

- Ty to masz szczęście – usłyszał z drugiej strony słuchawki.

- I mam i nie mam – odparł.

- Czyli co?

- Poznałem jej imię oraz to, że mieszka w Rysiowie pod Warszawą, ale nie zapytałem o numer telefonu – wyjaśnił. A po drugiej stronie usłyszał tylko śmiech – ja ci mówię jak jest a ty się śmiejesz. Ale mam w tej sprawie też prośbę do ciebie. Jesteście jeszcze z Carlo w Sosnowcu? Jeśli tak może udałoby się zdobyć jej numer z akt personalnych – mówił młody Dobrzański.

- Zobaczę, co da się zrobić i zadzwonię do ciebie – odparł Aleks.

- Dziękuję i czekam na jakieś wieści – pożegnał się z przyjacielem, rozłączył i poszedł pod prysznic. Następnego dnia miał jechać do rodziców.



Szła z siostrą, gdy usłyszała jak ktoś ją woła odwróciła głowę w kierunku, z którego dobiegał głos i ujrzała swojego byłego.

- Ula proszę zaczekaj – usłyszała jak ten był tuż obok.

- Śpieszę się – odparła i chwyciwszy siostrę za rękę przyspieszyła kroku.

- Chciałem tylko porozmawiać – mówił idąc tuż za nią.

- My nie mamy, o czym rozmawiać – odparła nie odwracając się.

- Potrzebuję twojej pomocy – usłyszała i aż przystanęła, odwróciła się spojrzała w jego oczy, po czym rzekła tonem niewyrażającym żadnych emocji.

- Ale ja nie widzę powodu abym miała ci w jakikolwiek sposób pomóc – odwróciła się i ruszyła w kierunku domu.

Lecz młody Szewc nie dawał za wygraną przyspieszył kroku i wyprzedziwszy Ulę zagrodził jej drogę i zaczął mówić.

- Potrzebuję abyś dała mi alibi na konkretny dzień – ta popatrzyła na niego i uśmiechnęła się szyderczo i rzekła.

- Zapomnij.

- Przez wzgląd na dawne czasy….

- Właśnie przez te jak to powiedziałeś dawne czasy możesz zapomnieć – przerwała mu w pół zdania.

- Jeśli tego nie zrobisz to wyjawię pewną tajemnicę – użył szantażu.

- Nie możesz tego zrobić – rzekła z przerażeniem w głosie.

- Chcesz się przekonać?

- Dobrze zrobię to – odparła i odeszła. Szewc był pewny swego, że panna Cieplak zrobi wszystko w obawie przed wyjawieniem tego, co wydarzyło się jakiś czas temu.



- I jak synku wracasz do Włoch czy zostajesz w kraju? – zapytała matka, gdy siedzieli na patio we trójkę i popijali lemoniadę.

- Dużo się ostatnio wydarzyło, a i wy powinniście wraz z tatą wyjechać gdzieś, aby móc podreperować jego zdrowie, więc i postanowiłem zostać i zająć się firmą. Rozmawiałem z Aleksem i wiem, że on da sobie radę tam we Włoszech a ja zajmę się firmą tu na miejscu – seniorów Dobrzańskich ucieszyła ta wiadomość.

- Bardzo nas to cieszy synku – odezwał się jego ojciec. 

Siedzieli już jakiś czas i rozmawiali o różnych sprawach, gdy usłyszeli dzwonek do drzwi, a po chwili ujrzeli wchodzącą Paulinę wraz z jej nowym chłopakiem.

Przywitała się z seniorami i już miała to samo zrobić z Markiem, ale ten uprzedził jej zamiar mówiąc do swoich rodziców.

- To ja się już pożegnam – i nie zaszczyciwszy swojej byłej narzeczonej nawet spojrzeniem opuścił posiadłość swoich rodziców.

- Możesz nas oświecić i powiedzieć, po co przyszłaś? Chyba dość jasno wyraziliśmy się na twój temat? – mówił Krzysztof głosem pełnym oburzenia.

- Chciałam, a raczej chcieliśmy was zaprosić na nasz ślub – rzekła z uśmiechem na twarzy najwyraźniej nie przejęła się tonem, jakim mówił jej przybrany ojciec.

- Przykro nam Paulino, ale nie będzie nas na tym ślubie – odparła Helena.

- Ale jak to? – odezwała się piskliwym głosem panna Febo.

- Ty śmiesz jeszcze pytać dlaczego? Mało to nam wstydu przyniosłaś tym, co zrobiłaś? – grzmiał senior Dobrzański.

- Przecież jesteście moimi rodzicami, przybranymi, ale jednak rodzicami i sądziłam, że ty Krzysztof poprowadzisz mnie do ołtarza – mówiła Paulina, ale widząc, że są nieubłagalni postanowiła zagrać inaczej i rzekła – mój ojciec zapewne były szczęśliwy, i chciałby abyś to ty go zastąpił w tej sytuacji.

- Nie bierz nas na litość Paulina. Powiedzieliśmy nie i zdania nie zmienimy – rzekła Helena.

Paulina była rozczarowana postawą zwłaszcza samej Heleny, bo ta zawsze faworyzowała ją. Liczyła, że to się nie zmieni, a jednak to, co zrobiła ich jedynemu synowi było na tyle podłe, że wręcz niewybaczalne.



Było kilka minut przed jedenastą, gdy Ula zbierała się do wyjścia na autobus do Warszawy, gdy kolejny raz tego dnia odezwała się jej komórka. Spojrzała na wyświetlacz i odrzuciła połączenie.

- To znowu on? – zapytał Józef. Ula kiwnęła tylko głową na znak potwierdzenia.

- Czy on ci już nie da spokoju?

- Da i to już nie długo. Obiecuję – rzekła do ojca nie wdając się w szczegóły – mam tylko prośbę na nasz domowy adres przyjdzie wezwanie do sądu. Odbierz je i daj mi znać, na kiedy wyznaczona jest data rozprawy. A i jeszcze jedno, gdyby któryś z Szewców wypytywał o mnie to powiedz, że będę na rozprawie – wyjaśniła ojcu.

- Dobrze córcia, zrobię tak jak prosisz – rzekł i już żegnała się z całą swoją rodziną.

Była już w pociągu relacji Warszawa – Gliwice, gdy usłyszała przychodzącą wiadomość.



„Mam nadzieję, że nie zapomnisz stawić się na rozprawie. Tak jak zapomniałaś się ze mną pożegnać”



Odczytała wiadomość, lecz nie odpisała na nią. Reszta podróży przebiegła już spokojnie, a na dworcu czekała na nią miła niespodzianka, w postaci samej Edyty. Dziewczyny przywitały się i ruszyły w kierunku postoju taksówek i podając adres taksówkarzowi pojechały do mieszkania Uli.

- Ula to mów co chciał od ciebie ten dupek– Ula opowiedziała Edycie o całym spotkaniu z byłym chłopakiem, ale również wtajemniczyła ją w swój plan.

- No panno Cieplak nie spodziewałam się tego po tobie, ale muszę przyznać, że mnie się podoba ten pomysł – mówiła z uznaniem Edyta. Następnie Ula opowiedziała przyjaciółce o spotkaniu z Markiem i o tym, że wspólnie podróżowali do samej Warszawy.

- Edyta, co ty taka tajemniczo milcząca jesteś? – zapytała ją przyjaciółka, gdy ona sama skończyła opowiadać o swoim weekendzie.

- Bo w ciągu tego weekendu wydarzyło się coś, w co sama nadal nie mogę uwierzyć – mówiła Edyta.

- To zdradzisz mi, co się takiego stało czy mam się domyślić – mówiła ciekawa wydarzeń z weekendu Ula.

CDN…