piątek, 28 września 2018

ZAKAZANY OWOC część XII

Gdy ojciec rano szykował się do wyjścia Marek poprosił go, aby mógł zabrać się razem z nim do firmy. 
- Po co chcesz jechać? - dopytywał senior
- Chciałem spotkać się z Sebą, a później mam wizytę kontrolną w szpitalu - odparł. 
Nie chciał mówić ojcu o prawdziwych powodach swej wizyty. Obaj panowie podjechali do firmy i będąc na miejscu rozstali się. Młody Dobrzański udał się w pierwszej kolejności do przyjaciela, następnie do gabinetu Uli. W sekretariacie nie zastał nikogo, podszedł do drzwi gabinetu gdy usłyszał podniesiony głos Uli. Co było dość dziwne, bo ona nigdy nie krzyczała. 
- Nie, nie spotkamy się dziś, jutro ani nigdy - usłyszał Marek 
- Ale dlaczego? - mówił mężczyzna
- Bo nie. Czy ty nie możesz zrozumieć, że nie mam ochoty spotykać się z tobą - mówiła coraz bardziej zdenerwowana Cieplak
- Puść to boli - usłyszał Marek i długo nie myśląc otwarł gwałtownie drzwi - co tu się dzieje, Ula wszystko w porządku? - odezwał się od progu
- Tak. Ten pan już wychodzi - odparła. 
Marek spojrzał na Ulę, a w jej oczach ujrzał strach,  obawę i łzy, które płynęły po jej policzkach. Podszedł do niej i przytulił gładząc jednocześnie po plecach próbował uspokoić.
- Dziękuję ci - powiedziała, gdy tylko się uspokoiła. 
- Kto to był? - odważył się zapytać Dobrzański
- Grzesiek, dawny znajomy jeszcze z czasów studiów - odparła - a ciebie co tu sprowadza? Sprawdzasz mnie - zmieniła temat i próbując wysilić się na żart zapytała
- No coś ty - obruszył się - przyjechałem aby pogadać z Sebastianem, postanowiłem odwiedzić również ciebie i pomyślałem, że może uda mi się zaprosić cię na lunch - dodał.
- Wiesz po tym co tu zaszło z wielką chęcią gdzieś wyjdę - odparła z uśmiechem 
Udali się do Ogrodów Smaku, a później na krótki spacer po parku. Mimo iż był już listopad to pogoda rozpieszczała ich nadal ciepłymi dniami. Na parkowych alejkach drzewa ścieliły piękny dywan z kolorowych liści.
- Wiesz Ula chciałem cię o coś zapytać - rzekł jak tylko usiedli na jednej z ławek w pobliżu stawu. Ona spojrzała na niego dając mu niemą zgodę na zadanie pytania.
- Pamiętasz ten list, który mi napisałaś krótko przed twoim wyjazdem? - ona skinęła głową na tak - właśnie, nie rozumiem co się stało, dlaczego, oraz o jaki prezent chodziło Sebastianowi? Mówił mi, że jakiś mi oddałaś - pytał
- To nie ważnie Marek. Było minęło i nie ma co wracać do tego - odparła 
- Ula proszę powiedz mi - prosił
- Nie ma o czym mówić. Proszę daj spokój - prosiła. Nie chciała o tym mówić. Co to by dało. Przecież on jej nie pamięta. A ona nie chciała na nim niczego wywierać, nie chciała aby czuł się winny czemukolwiek. 
Widząc, że raczej niczego się nie dowie, postanowił nie ciągnąć tego tematu. Przypuszczał, że ona nie chce o tym mówić, gdyż jest to kierowane strachem, obawą iż musiała by wyznać mu co do niego czuje. I tak też było. Ona tę swą miłość do niego ukryła głęboko w sercu, ale miała cichą nadzieję na jej wyjawienie kiedyś. Uwielbiała przebywać w jego towarzystwie. Dzisiejszy dzień był dla niej samej szczególny po raz pierwszy mogła się do niego  przytulić, poczuć bicie jego serca. W objęciach jego ramion poczuła się bezpiecznie. I mimo, że było to przyjacielskie objęcie ona czuła się szczęśliwa. 
- Będę się zbierał, mam jeszcze wizytę kontrolną - powiedział, i  po chwili każde z nich poszło w swoją stronę. 

Kiedy tylko wszystko już było załatwione z udziałami, a dom na powrót należał do Marka, seniorzy przepisali na syna udziały informując go jednocześnie o pozostałych planach związanych z firmą. Marek był wzruszony tym wszystkim, ale i on miał dla nich pewne wiadomości. 
- Postanowiłem sprzedać dom.
- Jesteś tego pewien. To znaczy nie zrozum nas źle, my bardzo się cieszymy iż mieszkasz z nami, ale przecież kiedyś będziesz chciał się wyprowadzić - mówiła Helena
- Jestem tego pewien mamo. Chcę sprzedać ten dom i kupić coś innego. Wiele sobie już przypomniałem, i ten dom nie kojarzy mi się z niczym dobrym. Pamiętam, że Paulina robiła mi wiecznie awantury, a nie koniecznie były one uzasadnione - wyjaśnił
- A masz już coś konkretnego na oku - dopytywał ojciec
- Nie, jeszcze nie. Najpierw chcę sprzedać ten dom. Jeśli by się udało uczynić to do końca roku, to myślę iż z początkiem następnego zacznę rozglądać się za czymś - odparł
Jednego razu podzielił się tym również z Ulą i Sebastianem. Oni poparli go w tym i oferując swą pomoc gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Był wdzięczny im za to. Ale i nie tylko za to, ta dwójka nie zawiodła go nigdy. Wiedział kim byli dla niego przed wypadkiem i gdy nadeszła próba tylko oni okazali się tymi prawdziwymi przyjaciółmi. Nie zostawili go, nie odwrócili się tylko trwają przy nim. Spokojnie mógł powiedzieć, że Sebastian to najprawdziwszy przyjaciel. A co do Uli to z jej strony musiała to być naprawdę miłość. Bo przecież która kobieta poświęciłaby się dla niego po tym całym wypadku. On sam również łapał się na tym, że czasami jak nie widzieli się z Ulą więcej jak jeden dzień to tęsknił. W takich momentach pragnął chociaż usłyszeć jej głos. Jednego razu rozmyślając nad tym wszystkim zrozumiał coś ważnego. Jak sądził również i dla niej. Lecz nie bardzo wiedząc jak w tej sytuacji postąpić postanowił poczekać jeszcze chwilę. 

Ula nadal wynajmowała mieszkanie na Siennej. Często odwiedzała ją jej rodzina, a i ona nie rzadko bywała w Rysiowie. Na Siennej odwiedzał ją również Marek i czasami Olszański z Violettą. Ta ostatnia dwójka po tym całym wypadku zbliżyła się do siebie. 
Tylko Ula czasami im zazdrościła. Czasami traciła już nadzieję, że kiedyś będzie z człowiekiem, którego tak mocno kochała. Nawet kiedyś będąc w Rysiowie pożaliła się swojej matce.
- Wiesz mamuś ja to chyba nigdy nie będą szczęśliwa. 
- Dlaczego tak myślisz dziecko - dopytywała pani Cieplak stawiając na ławie kawę i ciasto.
- Od wypadku minęło już tyle czasu. Wiem od jego mamy iż pamięć pomału mu wraca. Ale on chyba nigdy nie przypomni sobie tego co czuł do mnie sprzed wypadku. A ja mam co raz więcej wątpliwości. Ostatnio był u mnie w pracy Grzesiek. Wiesz ten co udzielałam mu korepetycji. I gdy dowiedział się, że zerwałam z Bartkiem ubzdurał sobie iż możemy być razem - wyjaśniła Ula
- Ula ja się nie znam na medycynie, ale sądzę iż Marek potrzebuje więcej czasu aby przypomniał sobie wszystko. Nie możesz przestać wierzyć, że tak właśnie się stanie - mówiła spokojnie - wiem, że może być ci ciężko, ale nie możesz się poddać. A i jak ostatnio byłaś tu z Markiem widziałam jak on na ciebie patrzy. Jestem pewna iż on coś do ciebie czuje. Daj sobie, a zwłaszcza jemu więcej czasu. 
Ula w duchu przyznawała rodzicielce rację. Chociaż rozum jedno a serce drugie. Dodatkowo po tym incydencie w firmie obawiała się czy to czegoś nie zmieni w relacjach z Markiem. 


Nastał grudzień, a wraz z nim przedświąteczna gorączka. W relacjach Uli i Marka nie zmieniło się nic. Bynajmniej tak wydawało się Ulce. Nie zdając sobie sprawy, jaką niespodziankę ma dla niej Marek wciąż marzyła aby pamięć mu wróciła. Pewnego dnia będąc w galerii handlowej w poszukiwaniu prezentów dla najbliższych rozglądała się również za jakimś drobiazgiem dla Marka. W końcu natrafiła na coś co wydawało się odpowiednie. Kupiła mu kamień księżycowy. Od ekspedientki dowiedziała się, że ten 
kamień otwiera serce na miłość. Pomyślała bowiem, iż może to pomoże Markowi zrozumieć, że są  sobie bliscy. 
- Coś ty taka smutna Ulka? - pytała jednego razu Violka, gdy siedziały w porze lunchu w bufecie i zajadały się sałatką.
- A tak jakoś. Mam po prostu gorsze dni - odparła nie chciała mówić za wiele bo wraz z nimi siedziały największe firmowe plotkary. Jak to miała je w zwyczaju nazywać. Już nie raz dały jej próbkę tego co potrafią. Pamiętała jak wyszło, że Marek miał wypadek jakie to teorie wymyślały. A to zazdrosny chłopak albo mąż jednej z kochanek  go tak załatwił, i wiele innych dziwnych teorii przychodziło im do głowy. Oczywiście prym w tym wszystkim wiodła Alicja.  A w Uli aż się gotowało i miała ochotę im powiedzieć co o tym wszystkim myśli. Ale odpuściła, wiedziała bowiem, że to nie ma sensu i one zawsze będą plotkować. W końcu te trzy odeszły i gdy tylko Ula została sama z Violettą ta powtórzyła pytanie. 
- Bo ja już nie daję rady Viola. Tak bardzo chciałabym móc się do niego przytulić, powiedzieć jak bardzo go kocham. Lecz wiem, że nie mogę - wyjaśniła, a w oczach miała łzy. Mogła sobie pozwolić na takie zwierzenie do Violetty bo ta prawie od początku wiedziała o tym co czuje Ula do młodego Dobrzańskiego. Można nawet pokusić się o stwierdzenie iż kibicowała tej dwójce. Wiele razy widziała jak Ulka chodzi smutna, czasami próbowała ją pocieszać. Ale jak to uczynić wiedząc jak wygląda cała sytuacja, co można w takiej sytuacji powiedzieć. 
Obie dziewczyny nawet się zaprzyjaźniły i to jeszcze przed Uli urlopem. Chociaż każda była inna jedna rozsądna, a druga bardziej roztrzepana. To jednak ta różnica charakteru je ze sobą połączyła i umiały się świetnie dogadywać. Widać było nawet, że Viola czasami próbuje chociaż częściowo dorównać Ulce i wznosiła się na wyżyny swej inteligencji, to z całą pewnością nie rywalizowała z Ulką. A czasami potrafiła też mądrze doradzić, pocieszyć. Od czasu wypadku również Olszańskiego uważała za przyjaciela. Ten był dla niej dużym wsparciem, mogła na niego zawsze liczyć. Również w chwilach zwątpienia potrafił pocieszyć, tak jak i Violka. Bywały momenty gdy sądziła, iż dzięki tej dwójce jakoś się trzyma. 
- Bardzo wam dziękuję. Nie wiem co bym zrobiła bez was - mówiła wielokrotnie gdy po ciężkim dniu mogła się wypłakać im w rękaw. 
- Nie ma za co Ula - odpowiadali wówczas.

Na kilka dni przed świętami w firmie urządzono jak to było w zwyczaju wigilię firmową. Gdy tylko wszyscy pracownicy zebrali się w sali konferencyjnej u szczytu stołu stała już cała rodzina Dobrzańskich. 
- Moi drodzy w ten szczególny dzień pragnę złożyć wszystkim najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt oraz Nowego Roku. Bo jak zawsze widzimy się dopiero po Nowym Roku - zaczął Krzysztof od życzeń - a teraz mam dla was wszystkich jeszcze kilka informacji do przekazania. Otóż od stycznia stanowisko prezesa obejmuje mój syn Marek - wszyscy zaczęli bić brawa - ale to jeszcze nie wszystko moim drodzy, również na kilku innych stanowiskach nastąpiły zmiany. Od stycznia również mianuję pannę Urszulę Cieplak na stanowisko dyrektora do spraw finansów, a Violettę Kubasińską na jej asystentkę - obie były w szoku i o ile Ula przyjęła to w miarę spokojnie, to już Violetta omal nie zemdlała z wrażenia. 
Jak już wszyscy opuścili salę, nadal pozostawali w niej nominowani oraz rodzice Marka i Sebastian. Tego ostatniego senior Dobrzański poprosił o ogłoszenie iż firma poszukuje pracownika na stanowisko dyrektora do spraw promocji. Kwadrans później Helena wraz z Krzysztofem opuścili firmę, został jeszcze Marek. Bardzo mu zależało aby móc porozmawiać z Ulą. Po pożegnaniu się z rodzicami przy windzie udał się wprost do jej gabinetu.
- Jeszcze raz gratuluję awansu Ula - rzekł po wejściu do biura
- Dziękuję 
- Ale ja nie tylko o tym. Chciałem z tobą porozmawiać - rzekł -  mam dla ciebie prezent i myślę iż powinien ci się spodobać 
- Ja również mam coś dla ciebie
- To ty pierwsza - rzekł.
I już po chwili otwierał małe pudełeczko z pięknym kamieniem księżycowym. Podziękował jej delikatnym pocałunkiem w policzek. 
- Teraz kolej na mój prezent
CDN...

piątek, 21 września 2018

ZAKAZANY OWOC część XI

Siedział w ogrodzie oczekując swego gościa. Musiał dowiedzieć się czegoś czego nie mówiła mu Ula, ani jego matka. Rozumiał, że ta druga nie miała pojęcia co się działo tu Warszawie. Przecież była wraz z ojcem w Szwajcarii bynajmniej tak mówiła. A on nie miał powodu aby nie wierzyć. Któryś już raz czytał list oraz wiadomość od Uli. Nic z tego nie rozumiał. 
- Witaj Marek - przywitał się Sebastian czym oderwał go od rozmyślań.
- Cześć Seba. Dzięki, że przyszedłeś. Chciałem z tobą porozmawiać i o coś zapytać.
- Jasne pytaj o co tylko chcesz
- Widzisz wczoraj gdy byłem w firmie...
- Byłeś w firmie, a po co? - przerwał mu Sebastian 
- Tak byłem, bo chciałem...myślałem, że może tam sobie zacznę przypominać. Ale to nie istotne. Więc jak byłem w firmie wszedłem do gabinetu, w którym siedzi Ula. I na biurku znalazłem to. Ta kartka papieru leżała dokładnie w moim kalendarzu. Otwierając go wypadła na podłogę - wyciągnął rękę w kierunku przyjaciela podając mu list napisany przez Ulę - a później w domu wieczorem przeglądałem telefon i tam znalazłem mnóstwo telefonów do Uli, ale żadnego nie odbierała aż w końcu znalazłem sms od niej spójrz - pokazał Sebastianowi telefon. 
Ten siedział przez chwilę milcząc co wykorzystał Marek.
- Seba powiedz mi czy między mną a Ulą coś było. Ona sama temu zaprzecza. Ale ten list, sms. Ja tego nie ogarniam. Widzę jak ona na mnie patrzy.
- To nie tak - odparł Olszański 
- To znaczy jak. Proszę powiedz mi - prosił junior Dobrzański
- Ale ja nie wiem czy Ula by tego chciała. Może lepiej jak poczekasz jeszcze trochę i sam sobie wszystko przypomnisz - tłumaczył 
- Trochę to znaczy ile tydzień, miesiąc, a może rok - mówił podniesionym tonem. Aż na zewnątrz wyszła Helena
- Marku, czy wszystko dobrze? - dopytywała
- Tak mamo, nic się nie dzieje - odpowiedział rodzicielce, po czym odwrócił twarz do przyjaciela i błagalnym spojrzeniem prosił 
- No dobrze, może ona mnie nie zabije - westchnął, widząc iż ten nie odpuści - Ten list... Nie zacznę może od początku. Z Ulą niemal od samego początku łączyła was przyjaźń. Ale ona tak naprawdę była w tobie zakochana. A ten list napisała ci gdy byłeś jeszcze w związku z Pauliną. Bodajże dzień wcześniej była świadkiem twojej kłótni z Febo, a jakiś czas później przyłapała na obściskiwaniu z jedną z modelek. Oddała ci prezent, który jej podarowałeś i również z nią się posprzeczałeś.
- Co to za prezent? I z jakiego powodu jej podarowałem? - przerwał Marek 
- Tego nie wiem. Wiem, że była na ciebie bardzo zła i nie chciała nawet rozmawiać. Wówczas poprosiłeś ją aby napisała ci w liście co o tobie sądzi. Stąd ten list. Następnego dnia wyjechała do swoich dziadków na miesiąc czasu, biorąc bezpłatny urlop. Ty następnego dnia rozstałeś się z Pauliną...
- Z powodu tego listu? - przerwał mu Marek
- Nie, nie z tego powodu. Oboje lubiliśmy się zabawić w klubie. Scenariusz zawsze był ten sam morze alkoholu i jakaś panna. A każdy nasz wypad kończył się potwornym kacem i bólem głowy dnia następnego. O rozstaniu z narzeczoną pomogli twoi rodzice, gdy kolejny raz musieli wysłuchiwać jej pretensji i narzekań na ciebie. I chwała im za to. Ten list pozwolił ci się opamiętać. Od wyjazdu Uli ty zacząłeś się zmieniać... Przestałeś włóczyć się po klubach, upijać, a dodatkowo pogoniłeś te wszystkie modelki z firmy...
- No dobrze to list, a wiadomość - znowu mu przerwał
- W pewnym momencie to ja podsunąłem ci myśl, że ten jej wyjazd do rodziny był tylko wymówką. Dodatkowo przez przypadek usłyszałeś jak Violetta, twoja sekretarka rozmawiała z Ulą i ta rozważała odejście z pracy. Co tylko mnie utwierdziło w tym. Bo kto rezygnuje z tak dobrej posady na parę dni po podpisaniu umowy na czas nieokreślony? Kilka razy próbowałeś do niej dzwonić, ale ona nie chciała rozmawiać i stąd ta wiadomość.
- To teraz rozumiem te jej spojrzenia - odparł
- Tylko, że to nie wszystko Marek - odezwał się Sebastian i pospieszył z wyjaśnieniem widząc zdziwioną minę przyjaciela - w ciągu tego miesiąca ty również zrozumiałeś, że to co do niej czujesz to miłość. Byłeś nawet gotów jechać do Rysiowa aby dowiedzieć się gdzie ona wyjechała. Lecz udało mi się powstrzymać te twoje zamiary, mówiąc iż ona prosiła cię abyś dał jej czas. Ula miała wrócić w poniedziałek do pracy, a ty nie mogłeś się tego doczekać. Gdy widzieliśmy się w piątek ty nie myślałeś już o niczym innym. 
- A ona wie o tym wszystkim? - pytał Dobrzański
- Wie ale od niedawna. Powiedziałem jej o tym gdy dowiedzieliśmy się o tym wypadku
Widać było, że te informacje go zaskoczyły. Było mu żal Uli i sam nie wiedział jak ma teraz postąpić. Próbować jakoś to wyjaśnić, a może faktycznie poczekać jeszcze. Tak bardzo chciał aby to wszystko się skończyło. 
- Może powinienem z nią porozmawiać. I powiedzieć o wszystkim - ni to stwierdził ni to zapytał.
- To nic nie da. Daj sobie czas. W końcu przypomnisz sobie. A Ula to mądra kobieta i wszystko doskonale rozumie - mówił Olszański.

Sebastian dopił kawę i pożegnawszy się z Markiem i Heleną wrócił do siebie było mu żal przyjaciela. Widział jak ten się męczy. Jak bardzo chciałby aby pamięć mu wróciła. Ale było mu również żal Uli oraz jego rodziców. Będąc już w domu postanowił zadzwonić do Uli i powiedzieć jej o tej rozmowie z Markiem. Co nie za bardzo jej się spodobało. Lecz już tego nie komentowała.
- A może to i lepiej, że już wie. Może dzięki temu zacznie sobie przypominać - rozmyślała leżąc w łóżku

W tym samym czasie na komendzie wciąż przesłuchiwano oboje Febo. Również doprowadzono pozostałych winnych za wypadek. Ci jak można było przewidzieć chcąc uniknąć wysokiej kary całą winą obarczyli Aleksandra Febo. Przyznali się do wynajęcia ich przez Febo, w celu doprowadzenia Marka Dobrzańskiego do opuszczenia domu. 
Paulina w kółko powtarzała, że ten dom jej się należał za zmarnowane kilka lat życia u boku Marka. Nie widziała nic złego w swoim postępowaniu. Na pytanie jaki miała udział w wynajęciu ludzi przez jej brata, to w tej kwestii panna Febo nie miała nic do powiedzenia. Twierdziła, że nic nie wiedziała o tym. Wszak wiedziała o problemach swojego brata i o stracie jego domu.
W końcu policja oraz prokurator mieli wszystko i można było składać pozwy do sądu. 


Ula wraz z Sebastianem nadal sprawowali w jakimś sensie władzę w F&D. Marek swój czas wypełniał na wizytach u psychologa, a później widywał się z Ulą bądź Sebastianem. Jednak najbardziej lubił spędzać czas z Ulą. Ale mimo iż wiedział od Olszańskiego co do niej czuł przed wypadkiem, to nie zdobył się na czulsze gesty w jej kierunku. Chciał najpierw wszystko sobie przypomnieć, wrócić całkiem do zdrowia. 

W końcu pewnego dnia nastąpił przełom i Marek zaczął powoli przypominać sobie swoje życie. Zaczął przypominać sobie czas kiedy był jeszcze dzieckiem. Powiedział o tym Helenie, której popłynęły łzy wzruszenia. Ucieszyła się i natychmiast dzwoniła do męża. 

W końcu doczekali się również spraw w sądzie. Pierwsza rozprawa miała odbyć się dwudziestego października, a druga tydzień później. Obie rozstrzygnięto na jego korzyść. Mężczyźni wynajęci przez Aleksa otrzymali po dziesięć lat. Sam Febo dostał pięć lat. Paulina za dokonanie oszustwa otrzymała wyrok wysokości dwóch lat.
Dobrzańscy mogli w końcu odetchnąć. Również Marek dostarczał swym rodzicom powodów do radości z dnia na dzień przypominał sobie coraz więcej. Z rehabilitacji wrócił Krzysztof.
- Posłuchajcie, będąc jeszcze w Szwajcarii postanowiłem odkupić udziały od Febo. Nie chcę ich więcej w firmie - mówił senior jednego wieczoru siedząc przy stole.
- Ale czy oni będą chcieli je sprzedać? - odezwała się Helena
- Sądzę, że tak. Tylko obawiam się ile za nie zawołają - mówił zmartwionym głosem Marek
- Tym będziemy się martwić po mojej rozmowie z nimi. Mam widzenie z nimi w przyszłym tygodniu - odparł Krzysztof
Tak jak powiedział prezes Dobrzański w następnym tygodniu udał się do więzień, w których zostali osadzeni Febo. Przedstawił im swoją propozycję odkupienia ich udziałów. Paulina wyraziła zgodę niemal natychmiast. Lecz Aleks próbował negocjować, sądząc że może coś ugrać dla siebie samego. 
- Posłuchaj nie dostaniesz więcej niż są warte. Chociaż powinienem odkupić je po niższej cenie, a nawet żądać ich zwrotu. Bo doprowadziłeś do kompromitacji firm - te słowa sprowadziły nie co Febo na ziemię. 
Dwa tygodnie później wszystkie udziały należały do Dobrzańskich. Seniorzy postanowili iż całość udziałów przekażą Markowi. Krzysztof wrócił do firmy. Ale swoją prezesurę postanowił przekazać synowi, gdy tylko ten całkowicie wróci do zdrowia. A ten nadzwyczaj szybko wracał do zdrowia. Któregoś dnia po raz już nie wiadomo, który czytał list od Uli próbując sobie przypomnieć co było dokładnie powodem napisania tego listu. Fakt wiedział od Sebastiana o ich sprzeczce, ale ten nie znał dokładnie szczegółów. Nawet kilka dni temu próbował z Ulą o tym rozmawiać.
CDN...

piątek, 14 września 2018

ZAKAZANY OWOC część X

Ula w sobotę popołudniu odwiedziła Marka lecz nie sama, towarzyszył jej Sebastian
- Dzień dobry Marek - rzekła na przywitanie 
- Witaj Ula - odpowiedział z uśmiechem na ustach. Widać było, że cieszy się z tej wizyty.
- Przyprowadziłam ci gościa. To Sebastian Olszański, twój serdeczny przyjaciel - mówiła
- Witaj - odezwał się Sebastian
- Cześć, przepraszam ale nie... - mówił Dobrzański, a zarazem przepraszał
- Tak wiem Ula mi mówiła, że nie pamiętasz. Ale nie musisz mnie przepraszać. Zobaczysz wszystko się jeszcze ułoży - odparł przyjaciel
Posiedzieli jeszcze we trójkę jakiś kwadrans po czym Olszański pożegnał się mówiąc o jakimś spotkaniu. Nie zatrzymywali go.
- Ula możesz mi opowiedzieć coś o mnie, o tym kim jestem, co robię w życiu - poprosił gdy tylko zostali sami 
- Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą aby ci o tym opowiadać. A i nie znamy się na tyle długo bym wszystko wiedziała - próbowała wytłumaczyć się aby nie musieć nic mówić
- Ale lekarz mówił, że jesteśmy parą - nie ustępował
- To nie tak. Lekarz tak myśli bo zaraz po wypadku nie miał kto być przy tobie. Twoi rodzice byli w Szwajcarii więc jak przybyliśmy tu wraz z Sebastianem ten powiedział, że jest twoim przyjacielem a ja dziewczyną. Inaczej nie dowiedzielibyśmy się co ci jest. Później zadzwoniliśmy do twoich rodziców, a ja mogłam być tu cały czas - wyjaśniła 
- Ale mówiłaś, że jesteś moją asystentką - drążył dalej
- To jest prawda. Przyjąłeś mnie do pracy na stanowisko swojej asystentki - odpowiedziała
- Mimo to proszę opowiedz mi - prosił wpatrując się w jej oczy
- Dobrze opowiem ci tyle ile sama wiem - odparła widząc, że nie odpuści - nazywasz się Marek Dobrzański, masz trzydzieści lat, pracujesz w rodzinnej firmie - i tak popłynęła opowieść o nim samym. Mówiła mu o ojcu, Febo i o tym jak się poznali. Pominęła tylko o tym, że jest w nim zakochana, a i on sam darzy ją tym pięknym uczuciem.
- Wspominałaś o Paulinie Febo. Ona tu wczoraj była - odezwał się po chwili milczenia
- Była, a po co? - zapytała zdziwiona Ula
- Przyszła abym podpisał jakieś papiery o przekazaniu jej domu. Podobno się rozstaliśmy - wyjaśnił
- Tak wiem, że się rozstaliście, ale nie znam szczegółów - wyjaśniła 
- A możesz mi powiedzieć jakim byłem człowiekiem - padło kolejne pytanie 
- Dobrym, wrażliwym, szczerym z wiecznie uśmiechniętą twarzą. Ale i człowiekiem lubiącym korzystać z życia - odparła. 
- Mogę zapytać cię o coś jeszcze - mówił
- Jasne pytaj, jak tylko będę znała odpowiedź to odpowiem - mówiła, a podświadomie czuła o co chce zapytać
- Czy my byliśmy tylko szef - podwładny? - pytał, ale widać było, że wstydzi się
- Byliśmy przyjaciółmi. Zawsze mogliśmy na sobie polegać - odparła, chociaż w tym momencie chciała powiedzieć ile dla niej znaczy. Ale wiedziała iż to nie jest dobry moment.
Po wyjściu ze szpitala zastanawiała ją wizyta Paulina. Co ona mogła chcieć od Marka. Nie ufała tej kobiecie, a w dodatku mieli dowody przeciwko Aleksowi. Napisała do Sebastiana z prośbą o kontakt w dniu jutrzejszym, i że to pilne. Ten nie czekał tylko natychmiast zadzwonił. To co usłyszał zmroziło mu krew żyłach. Wyjaśnił, że Marek od samego początku nie zamierzał jej oddać domu. 
- Ula ten dom kupili jego rodzice, a po ich rozstaniu ona bardzo nalegała aby oddał jej dom w ramach rekompensaty. Nasza kobieta z klasą posunęła się do przestępstwa. Nie możemy tego tak zostawić.
- Małpa jedna wykorzystała fakt, że Marek nic nie pamięta i wmówiła mu, że miał jej oddać ten dom - odparła Ula, bardziej stwierdzając niż pytając
Umówili się na wspólne pójście na komisariat i zgłoszenie tego następnego dnia. Ula chciała poinformować również mamę Marka. Lecz Olszański odwiódł od tego pomysłu.
Upłynęły kolejne dwa tygodnie Marek fizycznie czuł się dobrze. Gorzej było w sferze psychicznej, wciąż nic nie pamiętał. W szpitalu codziennie odwiedzała go Ula wraz z Sebastianem oraz rzecz jasna Helena. To oni wciąż mu opowiadali o wszystkim. 
Helena Dobrzańska wyglądała jakby przybyło jej kilkanaście lat. Z jednej strony zamartwiała się o męża, który był ponad tysiąc kilometrów od domu z drugiej Marek, dodatkowo problemy z prawem mieli jej przyrodnie dzieci. Nie potrafiła i nie umiała zrozumieć dlaczego. Dlaczego ta dwójka tak postąpiła? Dlaczego tak nienawidzą Marka, a przez to i ich samych? W głowie miała tysiące takich pytań i na żadne odpowiedzi. Była tu kompletnie z tym sama. Chociaż nie do końca była sama, jest jeszcze Ula i Sebastian. Oni starali się jak mogli wspierać i pocieszać. I chyba tylko dzięki tej dwójce jeszcze jakoś się trzymała. Była wdzięczna im za to. 
- Pani Helenko proszę nam nie dziękować i czuć się zobowiązana, robimy to bo oboje uważamy, że tak trzeba - tłumaczyli 

Z Włoch wrócili oboje Febo. Niczego nie świadomi prosto z lotniska udali się do firmy. A tam czekała już policja. Fakt nie przyszli tylko w sprawie Aleksandra  Febo, ale również chcieli jeszcze raz porozmawiać z kilkoma innymi pracownikami. W związku z doniesieniem jakie wpłynęło dzień wcześniej. A dotyczyło Pauliny Febo. W między czasie na komisariat przywieziono notariusza w celu przesłuchania. Ten aby uniknąć wysokiego wyroku przyznał się do przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za sporządzenie i poświadczenie nie prawdy. 
Policja oboje Febo zastała w gabinecie Aleksa.
- Dzień dobry państwu, mamy nakaz aresztowania w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa - mówił jeden z policjantów 
- Ale to jakaś niedorzeczność. Nic na nas nie macie. My z bratem niczego złego nie zrobiliśmy - odezwała się panna Febo
- Zapewniam panią, iż mamy niezbite dowody aby sądzić inaczej. Więc albo pójdą państwo z nami grzecznie albo będziemy zmuszeni was skuć - rzekł funkcjonariusz. 
Ci aby nie wywołać skandalu udali się wraz z mundurowymi, a na twarze przyklejając sztuczne uśmiechy, niby że jadą wyjaśnić kilka rzeczy. 
I w ten oto sposób firma została bez kogokolwiek  decyzyjnego. 
Helena gdy tylko dowiedziała się o wszystkim zadzwoniła do męża, aby skonsultować to i coś zdecydować. 
We wtorek rano poprosiła Ulę i Sebastiana do konferencyjnej i wyłuszczyła w czym rzecz. I tak Ula została pełniącą obowiązki dyrektora do spraw promocji, a Sebastian miał do czasu powrotu Krzysztofa czyli przez jeszcze jakiś miesiąc zastępować prezesa. 

W czasie przesłuchań Aleks przyznał się dosyć szybko do tego, że wynajął ludzi.
- Mieli doprowadzić aby Marek wyprowadził się z domu i przekazał Paulinie. W tym celu najpierw były głuche telefony, zniszczenie samochodu, włamanie do domu. Lecz gdy to nie pomogło owi ludzie spowodowali ten wypadek - składał wyjaśnienia Febo
- Nazwiska tych ludzi - rzekł policjant gdy skończył zeznawać Aleks
Z początku aresztowany nie chciał podawać żadnych nazwisk. Dopiero jak policjant powiedział, że za współpracę będzie mógł liczyć na złagodzenie kary, ten wydał ludzi. Którym zlecił wszystko. 
Natomiast panna Febo już nie była taka skora do współpracy. Przez dłuższy czas zaprzeczała wszystkiemu co jej zarzucano. I o ile nie można było jej udowodnić współudziału w wypadku tak już o przywłaszczenie cudzej własności oraz przekupstwo już tak.
- Ja niczego takiego nie zrobiłam - mówiła oburzona 
- Proszę panią mamy niezbite dowody, że jest inaczej. Dysponujemy zeznaniami notariusza oraz dokumentem stwierdzającym iż nastąpiło przywłaszczenie - mówił funkcjonariusz
Ta nadal twierdziła, że to niemożliwe. Lecz gdy pokazano jej dokument stwierdzający iż Marek przekazuje jej dom przestała obstawać przy swoim.
Z obawy o matactwo oraz próbę ucieczki z kraju rodzeństwo zostało umieszczone w areszcie do czasu procesu.
W kilka dni później do aresztu trafili również ci, których wynajął Aleks. 

W trzy tygodnie po wybudzeniu Marka wypisano ze szpitala. Ale ze względu na dalszy brak pamięci zamieszkał u rodziców. Będąc już w domu Helena dużo z nim rozmawiała, opowiadała, pokazywała zdjęcia. To matka opowiedziała o powodach dla, których rozstał się Pauliną, również o tym jak oszukała w sprawie domu. Był zły sam na siebie, że dał się tak podejść. 
- Synku nie możesz się złościć, to nie ty jesteś temu winien - uspakajała matka
- A czy coś wiadomo o wypadku? - dopytywał 
Oni wszyscy przez cały jego pobyt w szpitalu nie rozmawiali o wypadku i kto jest temu winien.
- Policja już zna sprawców i z tego co mi wiadomo są już w areszcie. To Aleks wynajął tych ludzi - odpowiedziała . 
Często gdy bywał sam rozmyślał o tym wszystkim co się wydarzyło. Dzięki Uli i Sebastianowi wielu rzeczy się dowiedział, Helena również dużo opowiadała. 

Ale na Siennej pewna brunetka również rozmyślała nad tym co teraz. Mimo tego co się działo jeszcze jakieś dwa miesiące temu i co dzieje się teraz ona nadal kocha tego bruneta z oczami koloru górskiego lodowca, z dołeczkami w policzkach. Lecz nie miała pojęcia jak to będzie wyglądało teraz. Od Olszańskiego wiedziała, że Marek czekał na ten powrót aby móc wyznać jej miłość. A na obecną chwilę on niczego nie pamięta. Tak bardzo pragnęła aby ją objął, przytulił, pocałował. Ale to tylko jej marzenia, które nie wiadomo czy kiedyś się spełnią.
CDN...

piątek, 7 września 2018

ZAKAZANY OWOC część IX

- Proszę powiedzieć jak pan się nazywa - odezwał się lekarz 
Marek popatrzył na doktora jakby próbował sobie przypomnieć - nie pamiętam - odpowiedział - co się dzieje? Nie wiem kim jestem, jak się tu znalazłem. I kim są te dwie kobiety? - dopytywał 
- To pańska matka i dziewczyna - odpowiedział lekarz - zaraz skontaktuję się z neurologiem i przeprowadzimy jeszcze badanie EEG. Proszę się nie denerwować czasem tak się zdarza. Miał pan wypadek podczas, którego doszło do wstrząśnienia mózgu. I to może być przyczyną utraty pamięci. Ale zazwyczaj jest to tymczasowe - wyjaśnił lekarz. Po czym wyszedł z sali podchodząc do obu kobiet. 
One spojrzały na niego wzrokiem wyrażającym pytanie - jak on się czuje.
- Jeśli chodzi o czynności ruchowe wszystko jest jak należy. Lecz...mamy inny problem, pan Marek nic nie pamięta - mówił lekarz
- Ale jak to nie pamięta? Czego nie pamięta? - zasypała pytaniami Dobrzańska
- Niczego. Nie wie jak się nazywa, kim panie są - odparł - Ale to zapewne chwilowe i z czasem pamięć wróci. Trzeba być dobrej myśli. Jeszcze dzisiaj przeprowadzimy dodatkowe badania pod kątem neurologicznym - wyjaśnił i  pożegnał się. 
Helena usiadła na krześle i zakrywając twarz dłońmi rozpłakała się. Ula również miała łzy w oczach, ale czuła, że nie może się teraz rozkleić. 
- Pani Heleno wszystko będzie dobrze - próbowała pocieszać Ula - chodźmy do niego. Musimy być przy nim i go wspierać.
Helena była wdzięczna Cieplak, że była tu razem z nią. Po chwili obie weszły do sali. 
- Dzień dobry synku - odezwała się Helena i przysiadła obok łóżka syna 
- Dzień dobry, to pani jest moją matką - mówił z zakłopotaniem. Kobieta skinęła głową na potwierdzenie, a w oczach miała łzy 
- Witaj Marek - odezwała się również Ula
- A ty jesteś... - zaczął
- Twoją asystentką - powiedziała 
- Bardzo was przepraszam, ale nic nie pamiętam - mówił ze smutkiem w głosie
- Nie przepraszaj synku, to nie twoja wina. Pamięć z czasem wróci i znowu wszystko będzie dobrze - mówiła z przejęciem.
Posiedziały u niego do chwili gdy nie przyszedł lekarz z informacją o zabraniu pacjenta na badanie. 
- To my się dzisiaj już pożegnamy Marku. Ja przyjadę do ciebie jutro do południa - odezwała się Dobrzańska.
- Ja jeśli pozwolisz odwiedzę cię po siedemnastej - powiedziała Ula
- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko, będzie mi bardzo miło. W takim razie do zobaczenia jutro - pożegnali się. Po czym młodego Dobrzańskiego zabrali na badania, a one udały się do wyjścia. 
- Ja jadę jeszcze do firmy - odezwała się Ula
- Dobrze kochanie, ja jadę do domu. Muszę zadzwonić do męża i powiedzieć mu o wszystkim - mówiła Helena - Ula chciałabym ci podziękować - dodała po chwili.
- Nie ma za co. Kocham Marka i zrobię wszystko aby pomóc w jego wyzdrowieniu - wyjaśniła Ula - Mam tylko nadzieję, że ta utrata pamięci nie potrwa długo - dodała.

Myślała, że zastanie w firmie Sebastiana. Lecz od dziewczyny z recepcji dowiedziała się o jego wyjściu. 
- A co z Markiem? - pytała dziewczyna 
- Wybudzili go, ale nic nie pamięta - odparła zgodnie z prawdą 
- Wybudzili go? - usłyszała za plecami głos Pauliny
- Tak - odparła krótko. Nie chciała się wdawać w dyskusje z Febo. 
Ta po otrzymaniu takiej informacji wpadła na w jej mniemaniu genialny pomysł. Natychmiast udała się do gabinetu swego brata.
- Aleks mam genialny pomysł - mówiła podekscytowania 
- Co to za pomysł. Zamieniam się w słuch - odparł
- Przed chwilą dowiedziałam się, iż Marka wybudzono ze śpiączki - Aleks popatrzył na siostrę nie rozumiejąc w czym rzecz - Lecz on kompletnie nic nie pamięta. Więc pomyślałam aby podstawić mu papiery do podpisu jako, że przepisuje dom na mnie - mówiła
- Paula jesteś genialna - odparł Febo 
Jeszcze tego samego dnia rodzeństwo zaczęło wdrażać swój plan w życie. Udali się do zaprzyjaźnionego notariusza. Jemu wyjaśnili, że potrzebują jego podpisu na papierze potwierdzającym przepisanie własności domu z Marka na Paulinę. Ten niezbyt chciał się zgodzić, lecz gdy Aleks wyciągnął białą kopertę i podsunął w kierunku mężczyzny ten złożył odpowiedni podpis. Następnym punktem była wizyta Pauliny w szpitalu. Dotarłszy na miejsce udała się pod wskazaną przez jedną z pielęgniarek salę. 
- Witaj Marco - odezwała się wchodząc do sali
- Czy my się znamy? - zapytał 
- Rzeczywiście nic nie pamięta - powiedziała do siebie w myślach - nazywam się Paulina Febo, jeszcze miesiąc temu byliśmy narzeczeństwem, ale rozstaliśmy się. Wiesz przyszłam w bardzo ważnej sprawie. W dniu kiedy stał się ten wypadek mieliśmy jechać do notariusza w celu przepisania na mnie domu, w którym mieszkaliśmy wspólnie. Ja mam przy sobie te dokumenty czy w takim wypadku mogę prosić abyś podpisał je. Wiesz jeśli nie będzie to załatwione jak potrzeba ja nie będę mogła tam mieszkać, a nie mam gdzie się podziać - mówiła udając smutek i coś w rodzaju przygnębienia. Ten nie doszukawszy się żadnego podstępu podpisał papiery. 
Ta schowała je do teczki i pożegnawszy się z Markiem opuściła szpital. 
- Mam, podpisał - mówiła przez telefon do Aleksa

Do końca dnia Ula nie widziała się z Sebastianem. Po pracy pojechała do Rysiowa aby zacząć się pakować. W końcu była umówiona z Olszańskim na sobotę, miał jej pomóc w przeprowadzce. 
O godzinie dziewiątej usłyszała pukanie do drzwi. 
- Jesteś bardzo punktualny - rzekła po przywitaniu się 
- Staram się jak mogę - usłyszała w odpowiedzi - Ula jest przełom w śledztwie - rzekł siedząc przy kuchennym stole w domu Cieplaków
- Tak? - pytała z niedowierzaniem 
- Tak. Wczoraj gdy byłaś w szpitalu ja przez przypadek usłyszałem rozmowę Aleksa z kimś przez telefon. Z rozmowy tej wynikało, że za tym wypadkiem stoi Aleks. On umówił się z tym kimś, a ja nie myśląc długo poszedłem za nim i udało mi się nagrać rozmowę z tego spotkania - przerwał na chwilę aby napić się kawy zrobionej przez panią Cieplak
- Trzeba to zgłosić na policję - mówiła zszokowana Ula
- I tak też uczyniłem - odparł - A co u Marka?
- No nie za dobrze. Sebastian on niczego i nikogo nie pamięta - powiedziała
- A co na to lekarze - dopytywał
- Mówią, że to tymczasowe. Że tak się dzieje czasami po takim urazie głowy - odparła
Sebastian próbował ją pocieszyć chociaż sam był w niemałym szoku. W końcu zapakowali Uli bagaże do  samochodu i odjechali. 

- Co to się dzieje - mówiła Magda gdy już Ula odjechała
- Tyle zła na tym świecie - dodał Józef - a ty kochanie wiesz kim jest ten cały Aleks? - pytał żony
- Z tego co opowiadała mi Ula to współwłaściciel tej firmy. Drugimi są rodzice Marka - odpowiedziała
- To może on to zrobił aby w przyszłości móc samemu zarządzać - rzekł mężczyzna
- Wszystko możliwe - poparła go w tym żona 

Po tej rozmowie w piątkowe popołudnie oraz załatwieniu wszystkiego przez Paulinę. Rodzeństwo wsiadło w samolot lecący do Mediolanu na weekend. Przez to policja miała związane ręce, ale jak to mówią co się odwlecze to nie uciecze. Żadne z nich nie miało pojęcia co się obecne dzieje w sprawie wypadku. W sobotę natomiast policja zawitała w szpitalu u Marka. Lecz ze względu na jego stan zdrowia niewiele mogli. Po wyjściu z jego sali napotkali Helenę Dobrzańską. 
- Dzień dobry pani, czy możemy zadać pani kilka pytań? - mówili policjanci
- Tak oczywiście
- Czy zna pani Aleksandra i Paulinę Febo?
- Tak. To rodzeństwo i współwłaściciele firmy. Aleks jest dyrektorem finansowym, a Paulina ambasadorem firmy. Wraz z mężem wychowywaliśmy ich jak nasi przyjaciele, a ich rodzice zginęli w wypadku kilkanaście lat temu. A czemu panowie o nich pytają? - odpowiedziała i zapytała 
- Mamy podejrzenia iż pan Febo jest zamieszany w ten wypadek - odpowiedział jeden z funkcjonariuszy
- To nie może być prawda - Helena próbowała bronić swego przyrodniego syna
- Mamy niezaprzeczalne dowody proszę pani - mówił jeden - A czy nie wie pani gdzie oni mogą przebywać? - odezwał się drugi policjant
- Wyjechali do Włoch aby odwiedzić babcię i wracają w poniedziałek rano - odparła 
- W takim razie to wszystko. A i proszę o niczym nie informować państwa Febo - powiedzieli po czym pożegnali się i opuścili szpital.
CDN...