środa, 28 grudnia 2016

DWA ŚWIATY część XII

W piątek w godzinach pracy poprosił Marek Aleksa żeby go zastąpił przez dwie godziny w firmie. Bo ma ważną sprawę do załatwienia. Ten drugi zgodził się bez problemu.
- Wiesz jak przyjadę to będę chciał z tobą też porozmawiać - powiedział Dobrzański do Febo.
- Ok, to jedź, a jak wrócisz to pogadamy - odpowiedział Febo.
Marek najpierw pojechał do Rysiowa aby zaprosić Józefa oraz dzieciaki do siebie na obiad w niedzielę. Przy okazji prosił aby o niczym nie wspominać Uli. Wyjaśnił, a raczej poprosił tatę Uli o jej rękę, a Ulę poprosi właśnie w niedzielę. Pan Józef widząc, że jego najstarsza córka jest szczęśliwa, a i sam Marek nieba by jej uchylił, przyjął jego oświadczyny. Młodszy mężczyzna powiedział, że przyjedzie po nich Aleks albo Paulina. Gdy już wszystko załatwił w Rysiowie pojechał do swoich rodziców, również prosząc ich na obiad w niedzielę do niego i wyjaśnił co zamierza uczynić w tym dniu.
Następnie wrócił do firmy gdzie w swoim gabinecie zastał swoją Ulę.
- O witaj kochanie, a co ty tu robisz? - pytał Marek.
- O to co ja już nie mogę odwiedzić własnego chłopaka w jego pracy? - pytała z grymasem na twarzy.
- Ależ oczywiście, że możesz, ale jak bym wiedział, że przyjdziesz wróciłbym wcześniej - powiedział Marek i ucałował Ulę.
- Byłam w pobliżu więc postanowiłam cię odwiedzić. A tak w ogóle to gdzie ty się podziewałeś? - dopytywała. 
- Musiałem coś załatwić na mieście - odpowiedział.
Posiedzieli jeszcze chwilę, po czym Ula pożegnała się z ukochanym i wraz z Julią wróciła do domu.
Marek udał się do gabinetu dyrektora finansowego. Zapukał do drzwi i gdy usłyszał "proszę" wszedł. 
- No hej, przyszedłem z tobą porozmawiać, masz teraz chwilę? - pytał Marek.
- Tak mam, ale ty chyba nie za bardzo, widziałem się z Ulą miała być u ciebie - powiedział Aleks.
- Wiem, widziałem się z Ulą, ale już pojechała do domu z Julią - odpowiedział prezes.
- A więc co to za sprawa, o której mówiłeś przed wyjściem z firmy? - zaczął dyrektor.
- Jak wiesz chcę oświadczyć się Uli. I to w tą niedzielę. Dlatego chcę zaprosić ciebie z Julią do mnie na obiad właśnie w niedzielę. A i też moglibyście wy oznajmić wtedy, że jesteście po słowie - mówił Marek.
- Bardzo dziękuję w imieniu moim i Julii, na pewno będziemy - odpowiedział Aleks.
- A i mam jeszcze jedną prośbę, zrozumiem jeśli to będzie problem, poproszę wtedy Paulinę - rzekł Marek.
- A o co chodzi? - pytał Aleks.
- Chciałem prosić abyś przywiózł rodzinę Uli - odpowiedział Marek.
- Ja nie widzę problemu, tylko powiedz, na którą mam ich przywieść - odparł Aleks.
- Myślę, że tak na czternastą będzie dobrze - powiedział Marek.
- Więc wszystko załatwione, to do zobaczenia w niedzielę - cześć powiedział Marek i wyszedł.
Zadzwonił jeszcze do Pauliny i ją również zaprosił, a jednocześnie prosił aby nic nie mówiła Uli.
- Marek ja też mam dla was niespodziankę - rzekła Paula - czy mogę przyjść z kimś? - dopytywała.
- Ależ oczywiście - odpowiedział.
Nastała niedziela na czternastą zjawili się prawie wszyscy zaproszeni goście. Brakowało tylko Pauliny. W końcu się zjawiła. Gdy weszła najpierw przedstawiła gościa, z którym przyszła.              
- Witajcie przedstawiam wam mojego chłopaka. To jest Lew Korzyński - powiedziała Paulina.
Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli jeść, a po zakończonym posiłku Marek nagle zniknął w sypialni na kilka minut. Gdy z niej wyszedł  w jednym ręku trzymał duży bukiet kwiatów a w drugim niewielkie pudełeczko. Podszedł do Uli i uklęknął przed nią mówiąc
- Ula wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, że nie potrafię żyć bez ciebie. Urszulo Cieplak czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną i zostaniesz moją żoną?
Ula patrzyła na Marka i przez chwilę nie wiedziała co zrobić. Miała w oczach łzy. Ale były to łzy szczęścia, i gdy minął szok odezwała się.
- Marek tak wyjdę za ciebie, bo bardzo cię kocham - odrzekła Ula.
Młody Dobrzański wyjął z pudełeczka pierścionek i wsunął na palec Uli, po czym wstał, ucałował narzeczoną i szepnął jej do ucha.
- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Gdy już wszyscy skończyli im gratulować od stołu wstał Aleks wraz z Julią i powiedział, że oni również są po zaręczynach. Gdy i tym drugim pogratulowano. Zaczęto dopytywać się o terminy ślubów.
Ula z Markiem jeszcze nie wiedzieli kiedy, ale jeśli chodzi o Julię i Aleksa to ci planowali na październik. Mieli nawet wstępnie ustalony termin i była to druga sobota października. Marek nie chciał czekać zbyt długo i zaproponował okres Bożego Narodzenia. Uli też spodobał się ten pomysł lecz nie wiedziała czy to możliwe.
Helena zaproponowała swoją pomoc w szukaniu sali dla jednej i drugiej pary narzeczonych. Był dopiero lipiec więc sądziła, że nie powinno być większych problemów ze znalezieniem odpowiedniej sali.
Gdy już wszyscy goście pożegnali się i młodzi zostali sami. 
- Marek ten dzień był naprawdę wspaniały. Ty byłeś cudowny. Kocham cię - powiedziała Ula i mocno wtuliła się w Marka.
- Tak ten dzień był wspaniały. Ale to ty byłaś cudowna, bo zgodziłaś się wyjść za takiego człowieka jak ja. I też bardzo, ale to naprawdę bardzo mocno cię kocham Ula - rzekł Marek i  mocno ucałował ją.
Młodzi narzeczeni od poniedziałku próbowali wszystko załatwiać. Marek pojechał do Rysiowa. bo tam chciał wziąć ślub z Ulą. To był kościół, w którym ślub brali rodzice jego Uli. I on wiedział jakie to dla niej ważne. Gdy udało się ustalić termin na pierwszy dzień świąt wrócił do Warszawy. Wieczorem powiedział Uli co załatwił. Ula była bardzo szczęśliwa z tego. 
- Skarbie, może jutro pojedziemy do mamy i powiemy o ustalonym terminie. I podamy też liczbę gości. Może będzie miała dla nas jakieś propozycje jeśli chodzi o sale - mówił Marek.
- Wiesz to dobry pomysł - rzekła Ula.
- A teraz idę pod prysznic - powiedziała i wstała z kanapy
On chwycił ją za rękę przyciągnął do siebie i spytał. 
- A idziesz sama, beze mnie?
Ula spojrzała na niego i ujrzała w jego oczach iskierki i te dołeczki kiedy się uśmiechał.
- Panie Dobrzański jest pan nie poprawny. No ale skoro tak pięknie się uśmiecha to zapraszam na wspólną kąpiel.
Markowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Od kiedy tylko zdjęto Uli gips z nogi ich wspólne kąpiele były niemal codziennością, również noce były pełne namiętności.
W październiku Aleks z Julią zawarli związek małżeński. Ich światkami zostali Ula i Marek. Wesele trwało  do białego rana. Młodzi w podróż poślubną udali się do Włoch. Na całym weselu bawiło się osiemdziesiąt osób. 
A dla drugiej pary narzeczonych październik przyniósł niespodziankę.
Ula pewnego dnia źle się poczuła więc Marek kazał jej pójść do lekarza. Cieplak wiedząc, że narzeczony nie da się zbyć byle czym, postanowiła pójść. Ale udało jej się tylko wyprosić, że pójdzie sama i jak będzie wiedzieć co jej jest to zaraz do niego przyjdzie i mu powie. Po wizycie u lekarza pełna radości, a zarazem pełna obawy jak tę wiadomość przyjmie Marek. Poszła do firmy i udała się do jego gabinetu tak jak mu obiecała. Zapukała cicho i gdy usłyszała "proszę" weszła do gabinetu.
- No i co ci jest kochanie? - pytał Marek.
Ula wyjęła z torebki kopertę, a z niej zdjęcie USG i mu podała.
- Co to jest? - spytał mężczyzna nic nie rozumiejąc. 
- Marek ja jestem w ciąży, a to jest pierwsze zdjęcie naszego dziecka - odparła kobieta.
On na początku nie wiedział co ma zrobić ani co ma powiedzieć. 
Nagle odezwała się Ula.
- Marek co ci jest, nie cieszysz się?
On podszedł do narzeczonej uklęknął przed nią mówiąc.
- Skarbie jestem największym farciarzem na tej ziemi. Najpierw ty przyjęłaś moje oświadczyny, a teraz jeszcze zostanę tatą - mówił Marek.
- A który to tydzień? - dopytywał.
- Jestem w siódmym tygodniu - odpowiedziała.
Jeszcze tego samego dnia pojechali do Rysiowa i rodziców Marka z jakże radosną nowiną. Marka rozpierała duma. Czuł się taki szczęśliwy. Miał przecież Ulę, która go kocha, a teraz jeszcze zostanie tatą. 
Marek nie opuścił żadnej wizyty u lekarza, kupił nawet osobny album do którego wkładał wszystkie zdjęcia USG. Pomagał jej, a nawet w niektórych sytuacjach nawet ją wyręczał. Próbował nawet namówić Ulę aby na czas ciąży zrezygnowała z pracy. Lecz ona powtarzała tylko. 
- Ciąża to nie choroba.
- No dobrze, ale jak poczujesz się źle albo zmęczona to mi będziesz mówić, a ja zawiozę cię do domu. Obiecujesz? - mówił Marek wiedząc, że inaczej jej nie przekona.
- Dobrze obiecuję - mówiła Ula.
Do grudnia czas płynął spokojnie, mieli już załatwione wszystko co wiązało się ze ślubem. Pshemko kończył szyć ich stroje ślubne. Zaproszenia rozesłane.
Na kilka dni przed ślubem w łaski Marka próbował wkupić się ponownie Sebastian i chciał zorganizować mu nawet wieczór kawalerski. Lecz Marek nawet nie miał ochoty z nim rozmawiać.
CDN...


poniedziałek, 26 grudnia 2016

DWA ŚWIATY część XI

Marek udał się na spotkanie z przyjaciółmi.
Oprócz Juli i Pauliny przyjechał również Aleks. Gdy Marek zobaczył ich siedzących już przy stoliku przystaną i na chwilę się zamyślił. 
- Jakim ja byłem idiotą zadając się z tym Sebastianem przez co tak strasznie krzywdziłem Ulę. A ona jest taka cudowna i ma tak wspaniałych przyjaciół. Oni nie tylko myślą o sobie, ale także o niej. Gdzie ja miałem wcześniej oczy? A ona mnie pokochała już wtedy, gdy ja byłem takim egoistą. Z tych rozmyślań wyrwało go wołanie Aleksa. Podszedł do stolika, przywitał się ze wszystkimi i usiadł obok.
- Marek jak sam zauważyłeś Ula bardzo się martwi... - zaczęła Paulina.
- Tak wiem, rozmawiałem już z nią na ten temat - wszedł w słowo Paulinie.
-  Wiecie co, ja mam pomysł, jak rozwiązać tą sytuację, Ula może niech zamieszka u mnie lub u  ciebie Paula - mówiła Julia.
- To nie będzie konieczne - odparł Marek.
- Jak to? - dopytywał Aleks.
- Bo gdy byłem dziś w Rysiowie, to rozmawiałem z tatą Uli i poprosiłem go o zgodę aby mogła zamieszkać u mnie - tłumaczył Marek.
- To świetnie. A mówiłeś już o tym pomyśle Uli? - pytała Julia.
- Nie, jeszcze nie. I boję się, że się nie zgodzi - odparł Marek.
- O to ty się nie martw, nasza w tym głowa, aby się zgodziła - powiedziała Paula.
- Ale wiecie, że Ula jest uparta i będzie ciężko ją do tego przekonać - mówił Aleks - no a poza tym jak ja bym mógł wam pomóc. Może trzeba coś przywieść - kontynuował mężczyzna.
- Aleks był bym ci wdzięczny, gdybyś mi pożyczył swojego auta na jutro - powiedział Marek - Ula jutro wychodzi i w twoim aucie było by wygodniej niż tym moim.
- Jasne nie ma żadnego problemu. Mogę go nawet już dziś ci zostawić, a wrócę twoim - odparł Aleks.
- A i jeszcze jedno, czy mogę liczyć na waszą pomoc, jak już Ula będzie u mnie? Wiecie ja muszę wrócić do pracy, a nie chcę aby cały czas była sama w tym czasie - pytał Marek.
- No oczywiście, jesteśmy jej przyjaciółmi i tak jak my zawsze mogliśmy liczyć na nią, tak ona może liczyć na nas - powiedział Aleks.
- Ty również możesz na nas liczyć. Widzimy jak się starasz, jaki jesteś opiekuńczy wobec niej - rzekła Paula.
- Bo ją bardzo kocham. I obiecałem sobie, że już nigdy Ula nie będzie płakać z mojego powodu - odparł Marek.
- No mamy taką nadzieję - powiedział Aleks.
Posiedzieli jeszcze chwilę i dziewczyny pojechały do szpitala, aby Uli o planie Marka powiedzieć. I ją do tego przekonać.  A Marek razem z Aleksem pojechał do swoich rodziców. Aleks miał sprawę do Krzysztofa więc udali się tam razem.
W szpitalu kobiety próbowały przekonać Ulę do zamieszkania z Markiem. Lecz tak jak przypuszczał Marek z Aleksem, to było nie lada wyzwanie. Dopiero po rozmowie z tatą i zapewnieniu jej, że to dobre rozwiązanie Ula zgodziła się na zamieszkanie u swojego chłopaka.
Natomiast w domu państwa Dobrzańskich Marek opowiedział wszystko o Uli. Powiedział jaki był podły wobec dziewczyny, jak się z niej naśmiewał, o tym całym zakładzie. 
Senior Dobrzański słysząc całą historię powiedział. 
- Nie tak z matką żeśmy cię wychowali synu.
Marek powiedział, że się zmienił. A zmienił się bo w końcu się zakochał w tej skromniej, dobrej dziewczynie. A Aleks, który nadal był i słyszał całą rozmowę potwierdził słowa Marka.
Na koniec młody Dobrzański powiedział, że ma zamiar oświadczyć się Uli, lecz dopiero jak już całkiem wyzdrowieje. Czym zaskoczył nawet samego Aleksa.
- No bracie coraz bardziej wierzę w tą twoją przemianę - rzekł Aleks - to naprawdę świetna decyzja - poklepał Marka po ramieniu.
Rodzice mu również pogratulowali. I mimo iż w pewnym momencie ojciec był na niego zły, za to jak potraktował tą biedną dziewczynę.
- Jesteśmy z ciebie synu dumni - mówiła Helena.
Marek z Aleksem mieli się już zbierać do wyjścia gdy usłyszeli głos Heleny
- Marek, synku poczekaj - mówiła.
Kobieta podeszła do komody, na której stała niewielkich rozmiarów szkatułka, z której wyjęła małe pudełeczko w kolorze błękitu i podała je synowi.
- Co to jest mamo? - pytał Marek.
- To jest pamiątka rodzinna, dostałam ją od twojej babci - rzekła kobieta.
Marek otworzył pudełeczko, a w środku ujrzał piękny pierścionek z niewielkim oczkiem w kolorze oczu swojej ukochanej.
- Dziękuję mamo, na pewno spodoba się Uli - powiedział Marek.
Będąc jeszcze u rodziców, mężczyzna wiedział, że się spóźni i będzie nieco później, zadzwonił do Uli, aby ją o tym poinformować. Dobrze wiedział, że ta będzie się denerwować.
Gdy już wychodził rodzice jego kazali pozdrowić Ulę.
Była już prawie dwudziesta, gdy przyjechał do szpitala. Po wejściu do sali, ujrzał, że Ula jest o coś na niego zła. Podszedł i pocałował ją, ale ona tym razem nie odwzajemniła pocałunku.
- Kochanie stało się coś? Czymś cię zraniłem? - pytał Marek
- Jak mogłeś za moimi plecami rozmawiać z moim tatą i decydować za mnie? - dopytywała Ula z powagą w glosie. Słychać, było że jest zła na Marka.
- Ale... ale ja chciałem, żebyś się nie martwiła, chciałem tylko pomóc. Proszę nie gniewaj się - mówił Marek głosem pełnym obawy czy na pewno postąpił dobrze.
Ula widząc jego minę uśmiechnęła się do niego i powiedziała.
- No już dobrze, nie gniewam się, a i zamieszkam z tobą. No nie bądź już smutny - rzekła.
- Osz ty moja diablico, ale mnie wystraszyłaś. Już się bałem, że mnie przegonisz na cztery strony - odparł Marek.
- Ale kochasz mnie nadal  - pytała Ula z uśmiechem na twarzy.
- Czy ja ciebie kocham? Kocham i to jak wariat - odparł również z uśmiechem na twarzy.
Następnego dnia Marek zabrał Ulę ze szpitala i zamieszkali razem u niego. W opiece nad jego ukochaną przez całe sześć tygodni pomagali Aleks, Julia, Paulina oraz mama Marka pani Helena. Obie panie szybko znalazły wspólny język.
Przez te kilka tygodni Olszański jeszcze kilka razy próbował wyciągnąć Marka, a to na piwo, a to do klubu na imprezę. Gdy jednak młody Dobrzański oznajmił mu, że nie ma czasu, i ma zamiar oświadczyć się Uli, ten dał za wygraną.
Te sześć tygodni minęło szybko i Uli zdjęto gips z nogi i czekała ją jeszcze rehabilitacja. 
Na zdjęcie gipsu Marek pojechał z Ulą. Po wizycie u lekarza wrócili do domu, a Marek poprosił ukochaną aby nic nie planowała na niedzielę, bo ma dla niej niespodziankę.
Ta przez jakiś czas próbowała wyciągnąć z Marka co to za niespodzianka, ale on był uparty i tajemniczy. 
Z uśmiechem na twarzy powtarzał
- Skarbie, niespodzianki mają to do siebie, że są niespodziewane.
CDN...


niedziela, 25 grudnia 2016

DWA ŚWIATY część X

- Ula my będziemy się zbierać, zajrzymy do ciebie jutro - rzekła Paula.
- Dziękuję za odwiedziny - odparła Ula.
- A ty Marek nie zbierasz się? - pytał Aleks.
- Nie ja zostanę jeszcze z Ulą. Oczywiście jeśli mogę? - spojrzał pytająco na dziewczynę.
- Ale przecież nie możesz tu siedzieć cały czas, masz pracę - mówiła Ula.
Marek jednak nie dał za wygraną i mimo sprzeciwu Uli został w szpitalu. Poprosił tylko Aleksa aby ten mógł się zająć firmą pod jego nieobecność.
Ten drugi nie miał nic przeciwko temu. Dzięki temu Marek mógł być z ukochaną całymi dniami.
Uli z trudem udawało się namówić go aby na noc wracał do domu.
- Ula, ale ja tak nie lubię zostawiać cię samej. Po prostu boję się o ciebie - tłumaczył się Marek.
- Ale ja jestem w szpitalu. I tu mi nic nie grozi - mówiła Ula.
Za każdym razem, gdy ta próbowała go wygonić do domu on robił minę zbitego szczeniaczka i próbował przedłużać swój pobyt u swojej ukochanej.
W czwartek do południa Ulę odwiedziły Julia z Pauliną.
- Marek, a dasz nam pogadać samym? - pytały dziewczyny - wiesz takie tam babskie ploteczki - tłumaczyła Paulina widząc minę mężczyzny.
Ula też chciała porozmawiać z dziewczynami i wpadła na pomysł.
- Marek, a możesz pojechać do mnie do domu i przywieść mi ubrania na jutro. Wiesz przecież, że jutro wychodzę ze szpitala - poprosiła Ula.
- Ale kochanie wiesz, że nie lubię się z tobą rozstawać - rzekł Marek.
- To co ja mam jutro wyjść ze szpitala w pidżamie? - dopytywała Ulka.
- No tak, masz racje, tylko że ja nie lubię jak zostajesz sama - tłumaczył Dobrzański.
- Marek proszę cię, przecież są dziewczyny. A cała droga w tą i z powrotem zajmie ci około dwóch godzin - powiedziała Ula tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- A i w końcu trochę odpocznę od ciebie - chichotała Ula.
- No dobrze już jadę. Ale wiesz, że kocham cię jak wariat, i już zaczynam za tobą tęsknić - powiedział Marek, podszedł do niej i namiętnie pocałował.
- Ja ciebie też, ty mój wariacie, i też już tęsknię. Pa - powiedziała Ula.
Gdy mężczyzna wyszedł z sali Paulina z Julią zobaczyły, że ich przyjaciółka czymś  się martwi.
- Ula co się dzieje, czemu tak posmutniałaś? - zaczęła  ta pierwsza.
- Coś z Markiem? - dopytywała ta druga.
- Nie z Markiem wszystko w porządku. Owszem czasem muszę go na siłę wyganiać do domu, ale tak to wszystko jest ok. On jest naprawdę wspaniały, opiekuje się mną. Pilnuje aby mi niczego nie brakowało. Przychodzi do mnie rano, a wychodzi wieczorem, gdy już śpię. A czasami mam wrażenie, że on wcale nie poszedł do domu tylko tu spał - mówiła Cieplak.
- Więc o co chodzi? - dopytywały przyjaciółki.
- Wiecie, że mój tata jest schorowany, w domu jest jeszcze Beatka, a mnie też trzeba pomagać. Bo gips z nogi zdejmą mi za jakieś sześć tygodni. Nie wiem jak mój tata sobie z tym poradzi. To jedno, a drugie, to nie wiem kiedy i czy w ogóle wrócę do pracy - powiedziała smutnym tonem w głosie Ula.
- Oj Ulcia, Ulcia tym drugim się nie musisz przejmować. Ja już mówiłam to twojemu tacie i powtórzę to tobie. Teraz jesteś na L4 tak długo jak jest potrzeba, a później wracasz normalnie do pracy - mówiła Febo.
- A co do tej pierwszej sprawy coś wymyślimy - dodała Julia.
Resztę czasu za nim wrócił Marek dziewczyny spędziły na zwykłych pogaduszkach. Paula opowiedziała przyjaciółce co działo się w firmie. A Julia powiedziała, że Aleks jej się oświadczył, lecz przyjęcie z tej okazji zrobią jak Ula już wyzdrowieje.
Przyjaciółki pogratulowały Julii.
- A co to za gratulacje, czy ja o czymś nie wiem - odezwał się Marek, który właśnie wrócił z torbą rzeczy dla Uli.
- Aleks oświadczył się Julii, a ona go przyjęła -powiedziała Paula.
- No nareszcie już myślałem, że się nigdy nie odważy - mówił mężczyzna i również pogratulował.
Gdy dziewczyny zbierały się do wyjścia poprosiły Marka czy mogą z nimi porozmawiać na zewnątrz. Zgodził się.
- Ula skarbie, ty odpocznij, a ja zaraz wrócę, tylko porozmawiam z dziewczynami, i pójdę do twojego lekarza dowiedzieć, o której mogę cię zabrać ze szpitala.
- Nie ma sprawy - rzekła Ula.
Marek wyszedł z dziewczynami przed szpital.
- No to o czym chciałyście rozmawiać? - pytał Marek.
- Chodzi o Ulę - rzekły.
- No właśnie, coście jej zrobiły, albo powiedziały, widziałem że posmutniała jak wróciłem - odparł Marek.
- Właśnie dlatego chcemy z tobą porozmawiać, ale może poszlibyśmy gdzieś - mówiła Julia.
- Tu nie daleko jest taka mała knajpka, to może chodźmy tam - rzekł mężczyzna - ale najpierw muszę złapać jeszcze lekarza Uli - kontynuował.
- To zróbmy tak, umówmy się na siedemnastą i wtedy na spokojnie porozmawiamy - rzekła Paulina.
- Dobrze, zgadzam się, to na razie - odparł Marek, pożegnał się z dziewczynami i wrócił do szpitala.
Poszedł do lekarza prowadzącego Ulę aby dowiedzieć się, o której będzie mógł zabrać dziewczynę do domu.
Wrócił do sali, w której leżała Ula. Już od progu zauważył, że ona czymś się martwi. Doszedł do niej przywitał się z nią z zapytał.
- Ula, skarbie co się stało?
- Nie, nic tylko głowa mnie boli - odpowiedziała.
- Kochanie proszę nie kłam, bo nie umiesz. Proszę powiedz mi co się dzieje. Martwię się o ciebie - powiedział.
Przez chwilę zastanawiała się jak powiedzieć, że wiedziała o zakładzie. Już kilka razy chciała mu to powiedzieć, nie wiedząc iż on o tym wie od Aleksa.
- Marek muszę ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak. A i strasznie się boję, że po tym jak to usłyszysz to odejdziesz. A ja tak bardzo cię kocham, że bym tego chyba nie zniosła - mówiła smutno Ula,
- Skarbie po prostu mi powiedz - przekonywał ją Marek,
- Ja wiedziałam o całym tym waszym zakładzie - powiedziała Ula ze spuszczoną głową - ale to nie dlatego się z tobą nie umówiłam - kontynuowała.
On popatrzył na Ulę, wziął jej twarz w swoje dłonie i podniósł do góry, tak aby ich wzrok się skrzyżował. Wtedy zobaczył w jej oczach łzy.
- Ulcia, kochanie nie płacz, ja wiem o wszystkim. Wtedy w niedzielę, gdy Paula pojechała po ciebie, Aleks mi wszystko powiedział. A i w poniedziałek jak przyjechałem do ciebie do szpitala to o tym rozmawialiśmy. 
I wiem, że czułaś się bardzo skrzywdzona prze zemnie. Ale to uświadomiłem sobie jeszcze przed tym wypadkiem. Miałem w ciągu tego jednego miesiąca dwie poważne rozmowy, które wiele mi uświadomiły - mówił Marek - ale ja ci obiecuję, że już nigdy w życiu nie będziesz cierpieć z mojego powodu. Bo ja ciebie też bardzo kocham. I dziękuję, że jesteś ze mną szczera. Lecz to chyba nie wszystko co cię trapi - kontynuował.
- Martwię się jak my damy sobie radę. Ja mam nogę w gipsie i sama potrzebuję pomocy, Beatka jest jeszcze mała i nią trzeba się zajmować, a tata jest schorowany i nie ma tyle siły - odparła Ula.
- Skarbie nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział.
Marek miał dla niej niespodziankę, lecz musiał jeszcze porozmawiać z przyjaciółmi.
- Ula wiesz muszę wyjść na jakąś godzinę, jestem umówiony w ważnej sprawie. Ty się może prześpij albo po prostu odpocznij. Miałaś dziś trochę męczący dzień - rzekł mężczyzna.
- Nie ma sprawy, spróbuję odpocząć. Ale wrócisz jeszcze dziś? - pytała Ula.
- Jeśli tylko chcesz, to jak najbardziej - odparł z uśmiechem na twarzy. 
- Tak, bardzo tego chcę - odparła Ula.
Pożegnali się jak zwykle czule i Marek udał się na spotkanie z przyjaciółmi.
CDN...