poniedziałek, 26 grudnia 2016

DWA ŚWIATY część XI

Marek udał się na spotkanie z przyjaciółmi.
Oprócz Juli i Pauliny przyjechał również Aleks. Gdy Marek zobaczył ich siedzących już przy stoliku przystaną i na chwilę się zamyślił. 
- Jakim ja byłem idiotą zadając się z tym Sebastianem przez co tak strasznie krzywdziłem Ulę. A ona jest taka cudowna i ma tak wspaniałych przyjaciół. Oni nie tylko myślą o sobie, ale także o niej. Gdzie ja miałem wcześniej oczy? A ona mnie pokochała już wtedy, gdy ja byłem takim egoistą. Z tych rozmyślań wyrwało go wołanie Aleksa. Podszedł do stolika, przywitał się ze wszystkimi i usiadł obok.
- Marek jak sam zauważyłeś Ula bardzo się martwi... - zaczęła Paulina.
- Tak wiem, rozmawiałem już z nią na ten temat - wszedł w słowo Paulinie.
-  Wiecie co, ja mam pomysł, jak rozwiązać tą sytuację, Ula może niech zamieszka u mnie lub u  ciebie Paula - mówiła Julia.
- To nie będzie konieczne - odparł Marek.
- Jak to? - dopytywał Aleks.
- Bo gdy byłem dziś w Rysiowie, to rozmawiałem z tatą Uli i poprosiłem go o zgodę aby mogła zamieszkać u mnie - tłumaczył Marek.
- To świetnie. A mówiłeś już o tym pomyśle Uli? - pytała Julia.
- Nie, jeszcze nie. I boję się, że się nie zgodzi - odparł Marek.
- O to ty się nie martw, nasza w tym głowa, aby się zgodziła - powiedziała Paula.
- Ale wiecie, że Ula jest uparta i będzie ciężko ją do tego przekonać - mówił Aleks - no a poza tym jak ja bym mógł wam pomóc. Może trzeba coś przywieść - kontynuował mężczyzna.
- Aleks był bym ci wdzięczny, gdybyś mi pożyczył swojego auta na jutro - powiedział Marek - Ula jutro wychodzi i w twoim aucie było by wygodniej niż tym moim.
- Jasne nie ma żadnego problemu. Mogę go nawet już dziś ci zostawić, a wrócę twoim - odparł Aleks.
- A i jeszcze jedno, czy mogę liczyć na waszą pomoc, jak już Ula będzie u mnie? Wiecie ja muszę wrócić do pracy, a nie chcę aby cały czas była sama w tym czasie - pytał Marek.
- No oczywiście, jesteśmy jej przyjaciółmi i tak jak my zawsze mogliśmy liczyć na nią, tak ona może liczyć na nas - powiedział Aleks.
- Ty również możesz na nas liczyć. Widzimy jak się starasz, jaki jesteś opiekuńczy wobec niej - rzekła Paula.
- Bo ją bardzo kocham. I obiecałem sobie, że już nigdy Ula nie będzie płakać z mojego powodu - odparł Marek.
- No mamy taką nadzieję - powiedział Aleks.
Posiedzieli jeszcze chwilę i dziewczyny pojechały do szpitala, aby Uli o planie Marka powiedzieć. I ją do tego przekonać.  A Marek razem z Aleksem pojechał do swoich rodziców. Aleks miał sprawę do Krzysztofa więc udali się tam razem.
W szpitalu kobiety próbowały przekonać Ulę do zamieszkania z Markiem. Lecz tak jak przypuszczał Marek z Aleksem, to było nie lada wyzwanie. Dopiero po rozmowie z tatą i zapewnieniu jej, że to dobre rozwiązanie Ula zgodziła się na zamieszkanie u swojego chłopaka.
Natomiast w domu państwa Dobrzańskich Marek opowiedział wszystko o Uli. Powiedział jaki był podły wobec dziewczyny, jak się z niej naśmiewał, o tym całym zakładzie. 
Senior Dobrzański słysząc całą historię powiedział. 
- Nie tak z matką żeśmy cię wychowali synu.
Marek powiedział, że się zmienił. A zmienił się bo w końcu się zakochał w tej skromniej, dobrej dziewczynie. A Aleks, który nadal był i słyszał całą rozmowę potwierdził słowa Marka.
Na koniec młody Dobrzański powiedział, że ma zamiar oświadczyć się Uli, lecz dopiero jak już całkiem wyzdrowieje. Czym zaskoczył nawet samego Aleksa.
- No bracie coraz bardziej wierzę w tą twoją przemianę - rzekł Aleks - to naprawdę świetna decyzja - poklepał Marka po ramieniu.
Rodzice mu również pogratulowali. I mimo iż w pewnym momencie ojciec był na niego zły, za to jak potraktował tą biedną dziewczynę.
- Jesteśmy z ciebie synu dumni - mówiła Helena.
Marek z Aleksem mieli się już zbierać do wyjścia gdy usłyszeli głos Heleny
- Marek, synku poczekaj - mówiła.
Kobieta podeszła do komody, na której stała niewielkich rozmiarów szkatułka, z której wyjęła małe pudełeczko w kolorze błękitu i podała je synowi.
- Co to jest mamo? - pytał Marek.
- To jest pamiątka rodzinna, dostałam ją od twojej babci - rzekła kobieta.
Marek otworzył pudełeczko, a w środku ujrzał piękny pierścionek z niewielkim oczkiem w kolorze oczu swojej ukochanej.
- Dziękuję mamo, na pewno spodoba się Uli - powiedział Marek.
Będąc jeszcze u rodziców, mężczyzna wiedział, że się spóźni i będzie nieco później, zadzwonił do Uli, aby ją o tym poinformować. Dobrze wiedział, że ta będzie się denerwować.
Gdy już wychodził rodzice jego kazali pozdrowić Ulę.
Była już prawie dwudziesta, gdy przyjechał do szpitala. Po wejściu do sali, ujrzał, że Ula jest o coś na niego zła. Podszedł i pocałował ją, ale ona tym razem nie odwzajemniła pocałunku.
- Kochanie stało się coś? Czymś cię zraniłem? - pytał Marek
- Jak mogłeś za moimi plecami rozmawiać z moim tatą i decydować za mnie? - dopytywała Ula z powagą w glosie. Słychać, było że jest zła na Marka.
- Ale... ale ja chciałem, żebyś się nie martwiła, chciałem tylko pomóc. Proszę nie gniewaj się - mówił Marek głosem pełnym obawy czy na pewno postąpił dobrze.
Ula widząc jego minę uśmiechnęła się do niego i powiedziała.
- No już dobrze, nie gniewam się, a i zamieszkam z tobą. No nie bądź już smutny - rzekła.
- Osz ty moja diablico, ale mnie wystraszyłaś. Już się bałem, że mnie przegonisz na cztery strony - odparł Marek.
- Ale kochasz mnie nadal  - pytała Ula z uśmiechem na twarzy.
- Czy ja ciebie kocham? Kocham i to jak wariat - odparł również z uśmiechem na twarzy.
Następnego dnia Marek zabrał Ulę ze szpitala i zamieszkali razem u niego. W opiece nad jego ukochaną przez całe sześć tygodni pomagali Aleks, Julia, Paulina oraz mama Marka pani Helena. Obie panie szybko znalazły wspólny język.
Przez te kilka tygodni Olszański jeszcze kilka razy próbował wyciągnąć Marka, a to na piwo, a to do klubu na imprezę. Gdy jednak młody Dobrzański oznajmił mu, że nie ma czasu, i ma zamiar oświadczyć się Uli, ten dał za wygraną.
Te sześć tygodni minęło szybko i Uli zdjęto gips z nogi i czekała ją jeszcze rehabilitacja. 
Na zdjęcie gipsu Marek pojechał z Ulą. Po wizycie u lekarza wrócili do domu, a Marek poprosił ukochaną aby nic nie planowała na niedzielę, bo ma dla niej niespodziankę.
Ta przez jakiś czas próbowała wyciągnąć z Marka co to za niespodzianka, ale on był uparty i tajemniczy. 
Z uśmiechem na twarzy powtarzał
- Skarbie, niespodzianki mają to do siebie, że są niespodziewane.
CDN...


2 komentarze:

  1. Ale szybko wszystko opisałaś te 6tygodni szkoda bo to by przedłużyło te opowiadanie a ja je lubię.G.. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że się podoba. Prawdą jest też to iż opowiadanie się kończy. Mogę natomiast obiecać, że będą inne, które mam nadzieję też będą się podobać.
      PS Miło jest mieć stałe czytelniczki
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń