piątek, 29 maja 2020

INTRYGA część V

Ula wciąż milczała, zastanawiając się jak mu to wszystko powiedzieć. Jak ma powiedzieć o śmierci syna? Jak on to przyjmie? Czy nadal będzie ją kochał? A może odejdzie i więcej nie będzie chciał jej widzieć? Miała w głowie milion takich pytań. Pytań bez odpowiedzi. Wiedziała jednak, że musi to zrobić.
- Marek przez te dwa lata wydarzyło się wiele. I nawet nie wiem, od czego zacząć. Dodatkowo boję się… - zamilkła na moment spuszczając wzrok i próbując ukradkiem wytrzeć łzy z twarzy – jak zareagujesz na to, co mam do powiedzenia.
- Może zacznij od początku – rzekł Dobrzański. Ula skinęła głową i po chwili zaczęła.
- Kilka dni po tym jak się rozstaliśmy zaczęłam czuć się źle. Poszłam do lekarza, który potwierdził ciążę. Ciążę mnogą. Z początku nic się nie działo, dzieci rozwijały się prawidłowo. Lecz w szóstym miesiącu podczas badań okazało się, że dzieci mają wadę serca – Marek siedział i zastanawiał się gdzie jest drugie dziecko, ale słuchał dalej, co mówiła – Po urodzeniu okazało się, że Dominika nie potrzebuje operacji, ale przez jakiś czas musi być pod kontrolą lekarza kardiologa. Natomiast Dominik…- słowa ugrzęzły jej w gardle, nie umiała wykrztusić z siebie tego co się stało z drugim dzieckiem. Marek wstał z kanapy i podszedł do Uli, przykucnął przy niej i chwycił jej dłonie próbując dodać otuchy – Dominik miał mieć operację, ale nie zdążyli i…  zmarł godzinę po urodzeniu – wyłkała, zanosząc się płaczem.
Dobrzański przez chwilę próbował zrozumieć sens jej wypowiedzi. To jego milczenie dało jej pretekst, aby mówić dalej – Przez jakiś czas po urodzeniu mieszkałam nadal w Rysiowie. Lecz ze względu na łatwiejszy dostęp do lekarza, ale i nie tylko postanowiłam przenieść się do Warszawy. To jest mieszkanie Alicji, dla mnie i małej wystarczające – skończyła mówić. Zapanowała cisza między nimi. Ta cisza zdawała się nie mieć końca. Każde z nich milczało. Ula z czasem wybaczyła Markowi, kochała go wciąż tak samo mocno. Wiele samotnych wieczorów pozwoliło jej na zrozumienie tego wszystkiego. Ale czy Marek, mimo, że wyznał jej miłość będzie w stanie wybaczyć to co zrobiła? Ta myśl nie dawała spokoju Uli.
Młody Dobrzański podniósł się i podszedł do okna. Zawsze tak robił, gdy tak naprawdę nie wiedział, co dalej. W głowie miał istną gonitwę myśli. Był zły na wszystkich. Zły na siebie, że odpuścił, nie próbował przez te dwa lata skontaktować się z Ulą. Na Ule, że nie powiedziała mu o ciąży, chorobie dzieci oraz śmierci jednego z nich.  Był tak pochłonięty rozmyślaniem nad tym wszystkim, że nie usłyszał płaczu małej. Wciąż stał twarzą w stronę okna.




Miał wrażenie jakby coś stracił bezpowrotnie nie umiał sobie z tym poradzić. Kilka minut później wyszedł z mieszkania bez słowa pożegnania. Czuł, że musi ochłonąć, przemyśleć sobie to wszystko. Szedł ulicami stolicy tak bez konkretnego celu, aż w końcu znalazł się przed jakimś barem wszedł, usiadł i zamówił drinka.


   
Zrobił łyk może dwa, gdy przyszło coś w rodzaju otrzeźwienia.
- Chłopie, co ty robisz? Ona cię potrzebuje, twoja córka cię potrzebuje! Powinieneś być przy nich. Wyjaśnić wszystko i zapewnić, że teraz już będzie tylko lepiej – ganił sam siebie w myślach – A co jak ona teraz nie będzie chciała ze mną rozmawiać? – nadeszły go wątpliwości po tym jak wyszedł z mieszkania. Po mimo wątpliwości odstawił szklaneczkę z niedopitym drinkiem, zapłacił za niego i udał ponownie do Uli.
Wszedł do mieszkania bez pukania, miał tylko nadzieję, że Ula go nie wywali za drzwi. Ta wraz z małą siedziała w pokoju. Dominika bawiła się siedząc na dywanie, a Ula przeglądała jakiś album ze zdjęciami.
- Ula – usłyszała cichy głos. Doskonale wiedziała czyj to głos. Spojrzała w jego kierunku – dlaczego? Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś? Gdybym tylko wiedział o ciąży nie byłabyś z tym sama – mówił spokojnie nie chciał krzyczeć ani nawet podnosić głosu. Raz, że była z nimi w pokoju Dominika a dwa zdawał sobie sprawę, że tu nie ma nikogo winnego.
- Nie chciałam, abyś czuł się zobowiązany. Nie chciałam abyś pomyślał, że chcę złapać cię na dziecko – mówiła, a jej twarz kolejny już raz tego dnia była mokra od łez.
- Ula przecież wiesz, jak bardzo cię kocham. Nigdy nie pomyślałbym w ten sposób – mówił podchodząc bliżej.
Dominika przestała się bawić, a jej uwagę przykuł gość, który rozmawiał z mamą. Podniosła się i podeszła do nich w ten sposób przerywając im rozmowę. Ula wzięła małą na kolana.
- Kto to jeśt – zapytała dziewczynka.
- To kochanie jest twój tata – mała siedziała wciąż na kolanach matki i przyglądała się mężczyźnie siedzącemu obok.
- Witaj skarbie. Mama mówi prawdę, jestem twoim tatą – odezwał się milczący Marek. Mała wciąż przyglądała się Markowi, a już po chwili spowodowała wybuch śmiech u obojga.
- A maś ćukierka? – wysepleniła mała.
- Skarbie, ale mamusia mówiła, że już dzisiaj jadłaś cukierka – odezwał się Dobrzański. Co jednak widać nie spodobało się dziewczynce, a co zauważyła Ula.
- Kochanie wiesz, że nie można jeść tak dużo słodyczy – próbowała ratować sytuację Cieplak.
- Ale dziadzia mi zawse daje. O tyle – mówiła ze skargą w głosie i pokazując na paluszkach, że dziadek Józek daje jej tak dużo.
- Wiesz co, mam pomysł – zaczął Marek, widząc, że mała nie odpuści – jeśli dzisiaj ładnie zjesz obiadek i kolację to jutro zabiorę ciebie i mamusię na pyszne lody. Chcesz?
- Ce – odpowiedziała i zsunąwszy się z kolan Uli ponownie zajęła się zabawą. A oni ponownie mogli wrócić do rozmowy.
Jeszcze długo rozmawiali, wyjaśniając sobie wszystko i opowiadając co się działo przez ten cały czas.
- A jak twoi rodzice? – zapytała Ula.
- Nie wiem co u nich. Nie mam z nimi żadnego kontaktu od dnia jak odszedłem z firmy. Od ojca standardowo usłyszałem, że się na mnie zawiódł,  a mama miała pretensje o rozstanie z Pauliną – wyjaśnił.
- To wszystko moja wina… - zaczęła, lecz Marek nie dał jej dokończyć i chwyciwszy jej dłoń rzekł.
- Ula nie ma tu żadnej twojej winy. Dla ojca zawsze byłem nieudacznikiem. I to przez duże „N”.  A mama, no cóż myślała, że tylko panna Febo jest właściwą partią dla mnie.
- A co u Sebastiana? – dalej dopytywała.
- Z Sebastianem pokłóciłem się kilka dni później. Zanim znalazłem mieszkanie, przez jakiś czas pomieszkiwałem z Olszańskim, a on uznał iż możemy iść do knajpy. Wyznałem mu co czuję do ciebie, a takim wyjściem dopuściłbym się zdrady on mnie wówczas wyśmiał. Wiem, że pracuje nadal F&D – wyjaśnił – dość rozmowy o mnie i o tym wszystkim w około. Powiedz lepiej co u twojej rodziny. Opowiedz mi coś więcej o Dominice. Przez własną głupotę straciłem dwa lata z życia własnego dziecka. Nie wiem o niej kompletnie nic. Chciałbym też jechać na grób Dominika – mówił.
- Jasiek skończył liceum i poszedł na studia i wraz z Kingą wybrali zarządzanie. Betti oprócz zwykłej szkoły chodzi jeszcze na zajęcia plastyczne w domu kultury. A tata ożenił się z Alicją. Ja ze względu na małą siedzę w domu. Do tej pory to były raz w miesiącu takie wizyty u kardiologa. Ale na szczęście z badania na badanie jest coraz lepiej. Uwielbia wszelkiego rodzaju pluszaki oraz kolorować. Bywa małym uparciuchem i potrafi mimo niespełna dwóch lat postawić na swoim. Dominik został pochowany razem z moją mamą. Ja z małą postanowiłam przenieść się do Warszawy ze względu na lekarzy jak mówiłam, ale i ze względu na ludzi. Rysiów to wciąż mieścina, gdzie panna z dzieckiem to powód do drwin, kpin i szydzenia.  Możemy jechać jutro albo pojutrze na grób oraz odwiedzić moich – mówiła, ale już znacznie spokojniej.
- A kiedy masz kolejną wizytę u lekarza Dominiki? – dopytywał Dobrzański. Widać było jego przejęcie tym wszystkim i chęć próby nadrobienia tego co stracił.
- Następna wizyta dopiero za dwa miesiące. Właśnie dzisiaj wracałyśmy z badań i wszystko jest w porządku. Najważniejsze, że uniknęła operacji – odpowiedziała.
CDN…

piątek, 22 maja 2020

INTRYGA część IV

"...Modliła się o siłę
Czekając na te jedyne dłonie
Te jedyne ramiona...
Upragnione
Potrzebowała sił
By być
Tylko on dawał powody
Chciało się żyć
Bez niego
Nic..."
Autorka  Listy od M
 
Stała tak przez chwilę nie mogąc uwierzyć, że to Marek. Ten Marek, którego kochała mimo wszystko, i za którym tęskniła. Chociaż przez dłuższy czas próbowała wmówić sobie, że tak nie jest. Podświadomie pragnęła jego silnych ramion, a z chwilą narodzin dzieci i tego co się później wydarzyło, to ta tęsknota się nasiliła. W głowie miała jego obraz jako pięknego, przystojnego mężczyznę. Mężczyznę, za którym oglądały się kobiety. Widok ten wywołał szok, z którego nie mogła się przez moment otrząsnąć.
- Marek? – w końcu wypowiedziała jego imię z niedowierzaniem.
Ten podniósł się z ławki, podszedł bliżej.
- Ula, proszę cię porozmawiajmy. Tak bardzo chciałbym się dowiedzieć co u ciebie. Wiem, że zawiniłem, ale proszę daj mi wyjaśnić ci wszystko – mówił z rozpaczą w głosie, a jego oczy zdawały się być mokre od łez. W końcu spojrzał na wózek, gdzie spała jego córka. Po czym ponownie spojrzał na Ule z niemym pytaniem. Ula w tym momencie zrozumiała, że dłużej nie może tego ukrywać i powiedzieć Markowi co się wydarzyło od ich ostatniej rozmowy. Chociaż obawiała się jego reakcji na wieść o śmierci synka.
- Dobrze porozmawiajmy, ale nie tutaj. Mieszkam tu niedaleko, zrobię kawy i spokojnie porozmawiamy – rzekła.
Marek tylko skinął głową na znak, że się zgadza. Również on nie chciał rozmawiać w parku. Szli w milczeniu, zastanawiając się nad przebiegiem rozmowy. Rozmowy, która powinna odbyć się już dawno temu. Lecz żadne nie odważyło się na ten krok. Ula dodatkowo obawiała się pretensji ze strony Marka o nie powiedzenie o dzieciach.

- Dzień dobry pani Heleno – przywitał się z kobietą Sebastian Olszański, gdy tylko otworzyły się drzwi od domu seniorów Dobrzańskich.
- Dzień dobry Sebastianie. Wchodź dalej, mąż czeka na ciebie w swoim gabinecie – usłyszał od kobiety – Krzysiu Sebastian przyszedł – mówiła Dobrzańska do męża otwierając drzwi od gabinetu.
Dobrzański wstał z fotela, podszedł do młodego mężczyzny i przywitał się uściskiem dłoni.
- Usiądźmy – rzekł i wskazał Olszańskiemu fotel przy niewielkim stoliczku.
- Dziękuję, że zgodził się pan na to spotkanie – zaczął Olszański.
- Co też takiego masz mi do powiedzenia? – zapytał starszy z mężczyzn.
- Chciałbym, aby pan mnie wysłuchał do końca – zaczął dyrektor. Krzysztof kiwną głową na znak zgody. Kadrowy zaczął od tego co działo się kilka miesięcy wcześniej. Pominął jedynie romans Marka z Cieplak. W końcu doszedł do tego feralnego dnia – otóż dwa lata temu miało miejsce pewny wydarzenie. Mianowicie doszło do tego, że Marek i Ula Cieplak stracili pracę. Kilka dni przed tym zarządem. Febo obiecując Violecie korzyści w postaci unieważnienia długu wobec firmy oraz stanowisko, jeśli znajdzie coś na Marka. Ta się zgodziła i znalazła teczkę z tymi dokumentami o współpracy naszej firmy z firmą Uli Cieplak. Ale w tamtym czasie ta współpraca była najlepszym rozwiązaniem. Proszę mi uwierzyć, że oboje Febo cały czas działali na niekorzyść firmy. A Aleksowi dodatkowo chodziło o fotel prezesa i był gotów zrobić wiele jak nie wszystko, aby do tego doprowadzić. Za wszelką cenę chciał się pozbyć Marka z firmy, a Paulina mu w tym również pomagała. Nie wiem na ile robiła to celowo, lecz zawsze o wszystkim co robił pana syn mówiła Aleksowi. Teraz też nie dzieje się dobrze w firmie jest nawet dużo gorzej niż za prezesury Marka. Aleks właśnie zaczął zwalniać ludzi, obniżył pensje, jest w ciągłym konflikcie z Pshemko. Mistrz tak prawdę mówiąc jest w tej firmie ze względu na pana. Proszę wierzyć, gdyby nie to już dawno by odszedł. Panie Krzysztofie jak tak będzie dalej to ta firma zostanie zamknięta – Dobrzański senior siedział jak skamieniały, nie mógł uwierzyć w to co mówi do niego Olszański.
- A skąd wiesz, że to wszystko co mówiłeś o pani Kubasińskiej jest prawdą? – zapytał.
- Violetta nagrała ich rozmowę, jak Aleks jej proponuje to wszystko. I myślę, że to by nie wyszło gdyby ten jej nie zwolnił.
- Więc może to tylko próba zemsty na Aleksie? Masz to nagranie? – mówił senior.
- Nie mam tego nagrania, ma je Aleks. Zabrał go i gdzieś schował – odpowiedział młodszy mężczyzna.
- Są również dowody na szkodliwe działanie Aleksa wobec firmy. Ale posiada je Marek - dodał po chwili milczenia kadrowy.
Dobrzański obiecał tą sprawę wyjaśnić i obaj panowie pożegnali się.
- Sebastian masz może kontakt z Markiem – zapytała go Helena, gdy już wychodził.
- Przykro mi proszę pani, ale nie. Kilka dni po tym jak odszedł z firmy i rozstał się z Pauliną pokłóciliśmy się o Cieplak – odparł. Widać było, że ta wiadomość zasmuciła Dobrzańską. Liczyła, iż może Olszański coś jej powie o Marku. To już dwa lata jak nie miała żadnego kontaktu z synem, nie wiedziała co porabia, jak żyje. Często wieczorami płakała, że tak potraktowała Marka.
- Dlaczego pokłóciliście się o panią Cieplak? – zadała kolejne pytanie, nie widziała powodu, aby ci dwaj mieli się poróżnić o tak mało atrakcyjną kobietę. Ona sama nie miała nic do Uli, nie znała jej aż tak, lecz znała gust swojego syna.
- Wyśmiewałem się z niej, a co nie podobało się Markowi – odparł. Nie powiedział do końca prawdy, bo nie wiedział jak zareaguje Helena. Po tej krótkiej wymianie zdań pożegnał się z Dobrzańską i wrócił do siebie.

Weszli do mieszkania, Ula poprosiła Marka, aby usiadł w pokoju, który służył, jako gościnny i jej sypialnia.
- Ja tylko zaniosę małą do łóżeczka, zrobię kawy i zaraz będziemy mogli porozmawiać – Marek zrobił to co mówiła Ula.
Usiadł i czekał rozglądając się po mieszkaniu.
- Marek co ci się stało? – zapytała, gdy już była w pokoju.



- Poślizgnąłem się w łazience – odparł, ale jakoś mało przekonywująco. Kilka dni wcześniej wdał się w bójkę z jakimś typem w knajpie. Lecz to jak dla niego nie miało znaczenia – Ula chciałem ci wszystko wyjaśnić i tu mój wygląd jest najmniej znaczący – mówił. Ula milczała, więc młody Dobrzański postanowił kontynuować – Ula wiem, że bardzo cię skrzywdziłem tym co zrobiłem. To nie tak miało być – mówił patrząc jej prosto w oczy – lecz nie przewidziałem, że jednak zakocham się. Ale tak właśnie się stało. Zrozumiałem to w dniu twoich urodzin. A dokładnie to, kiedy wybierałem prezent. Tego dnia dotarło do mnie, że to co brałem za przyjaźń było miłością. Przestało liczyć się wszystko co związane z firmą, Pauliną natomiast ty stałaś się najważniejsza. Każdy dzień bez ciebie, każda noc traciły sens. Coraz bardziej pragnąłem spędzać z tobą każdą możliwą chwilę. Ula proszę wybacz mi to co złe i podłe. Uwierz zmieniłem się, w tym samym dniu zaraz po zarządzie rozstałem się z Pauliną zostawiając jej dom. Odszedłem z firmy. Przez te dwa lata strasznie tęskniłem za tobą, kilka razy chciałem jechać do Rysiowa, ale nie wiedziałem czy będziesz chciała ze mną rozmawiać. Nic nie wiem, co się u ciebie działo. I czyja jest ta mała dziewczynka? Czy to moje dziecko? A jeśli tak to czemu nic mi nie powiedziałaś? – mówił, a Ula siedziała na wprost słuchając i nie przerywając – Ula proszę powiedz cokolwiek – odezwał się, gdy skończył mówić a ona wciąż milczała.

- Aleks na jutro zwołuję zebranie zarządu – mówił do słuchawki Krzysztof Dobrzański.
- A coś się stało? Czemu tak nagle? – zasypał pytaniami go Febo.
- Wszystkiego dowiesz się jutro na zebraniu – usłyszał w odpowiedzi Aleks.
Po tym jak senior Dobrzański poinformował swojego przybranego syna o zebraniu skontaktował się raz jeszcze z Sebastianem. Widocznie ta popołudniowa rozmowa dała prezesowi do myślenia i najwyraźniej zrozumiał, że może to być prawda.
- Sebastian czy Violetta może mieć jakieś kopie tego nagrania?
- Nie wiem panie Krzysztofie. Ale mogę zadzwonić do niej i się dowiedzieć – odpowiedział młodszy mężczyzna.
- To zrób to i daj mi znać. Na jutro też zwołałem zebranie, aby to móc wyjaśnić – rzekł Dobrzański.
- Zaraz będę wszystko wiedział. Proszę dać mi kwadrans – odpowiedział i rozłączył się, po czym wybrał numer już swoje byłej dziewczyny.
- Posłuchaj Viola mam pytanie. Masz może jakąś kopię tego nagrania? Potrzebujemy jej z panem Krzysztofem.
- Tamtego nie mam. Lecz mam nagraną tę rozmowę, gdy on mnie zwalniał i zabrał mi dyktafon – odpowiedziała. Nie takiej odpowiedzi oczekiwał Olszański, ale to też mógł być dowód na winę Febo.
- Chciałbym podjechać jeszcze dzisiaj po to nagranie, jeśli się zgodzisz?
- Nie ma problemu, możesz przyjechać – usłyszał w odpowiedzi.
- Dziękuję, powinienem przyjechać do godziny czasu – rzekł i rozłączył się. Kolejny telefon do Dobrzańskiego z informacją co i jak, i już jechał do Pomiechówka.
CDN…

czwartek, 14 maja 2020

INTRYGA część III

- I co ty na to? – rzuciła Kubasińska.
- Ty chyba nie wiesz co robisz – rzucił Febo i nim Violetta się spostrzegła ten już trzymał dyktafon we własnej dłoni.
Ta przez chwilę stała milcząc, lecz gdy dotarło do niej co się stało rzekła.
- Myślisz, że to jedyne nagranie i kopia tego co trzymasz? – mówiła blefując i mając nadzieję, że Febo uwierzy jej.
- Nie wierzę abyś miała tego więcej – odparł.
- A co chcesz się przekonać? Jak myślisz co by powiedział na to pan Krzysztof? – dalej nie dawała za wygraną sądząc, że Febo się przestraszy i w ten sposób nie straci pracy.
- Ty naprawdę jesteś tak mało inteligentna czy tylko tak mi się zdaje? – pytał z szyderczym uśmiechem Aleks.
- Co masz na myśli? – rzekła Violetta nie bardzo rozumiejąc co ten ma na myśli. Ale gdzieś w podświadomości wyczuwała, że ta rozmowa zaczyna przybierać nie korzystny dla niej obrót.
- Jak myślisz, komu uwierzy senior Dobrzański? Swojemu przyrodniemu synowi, współwłaścicielowi firmy czy podrzędnej sekretarce. To jedno, a drugie, ewidentnie słychać, jak to ty składasz mi propozycję a nie ja tobie – mówił pewny swego Febo. Kubasińska w tej chwili zrozumiała, że jest na przegranej pozycji, a jej dni w firmie są już policzone. W tym momencie chyba rzeczywiście pożałowała, że nie dała tego nagrania Markowi albo Krzysztofowi w dniu jego zrobienia.
- Od jutra już tu nie pracujesz – mówił Febo – najdalej za dwa dni przyjdź po świadectwo pracy – dodał, po czym otworzył drzwi dając pannie Kubasińskiej do zrozumienia, iż rozmowa dobiegła końca. Kobieta wyszła z jego gabinetu i ze spuszczoną głową powędrowała do swojego chłopaka Sebastiana Olszańskiego.
- Nawet puściłam mu to nagranie – mówiła zła na Febo.
- Jakie nagranie, o czym ty mówisz? – pytał zdziwiony Olszański.
- No jak to jakie? Te, które zrobiłam, kilka dni przed tym jak Marek wyleciał z firmy – odparła Violetta.
- Zaraz, zaraz Viola o czym ty do mnie mówisz? Możesz jaśniej? – dopytywał Sebastian.
- To dzięki mnie Aleks dowiedział się o tym, kim jest tajemnicza inwestorka, a ja nagrałam naszą rozmowę na megafon – mówiła kobieta.
- Na dyktafon – poprawił ją.
- No mówię właśnie. A dzisiaj poszłam do niego i puściłam mu je, ale ten makaroniarz mnie wyśmiał mówiąc, że nikt mi nie uwierzy – ciągła dalej.
- Coś ty kobieto zrobiła? – wydukał kadrowy i złapał się za głowę – nie sądziłem, że jesteś taka głupia. Przez ciebie Marek stracił pracę, a firma zaczyna chylić się ku upadkowi.
- Mówisz tak, bo Marek jest twoim przyjacielem – odburknęła mu kobieta.
- Od dwóch lat nie odzywamy się ze sobą. Dobrze o tym wiesz, bo mówiłem ci o tym – odpowiedział jej.
Kubasińska zachowywała się tak jakby nie wierzyła w słowa Olszańskiego, ale i była oburzona, że ten ma do niej pretensje.

Prawdą jest, że firma Febo&Dobrzański zaczyna mieć problemy i chyli się ku upadkowi. A wszystko to dzięki obojga Febo. Lecz najgorsze w tym wszystkim było to, że część udziałów trafiła w obce ręce.  Aleks uspakajał tylko Dobrzańskich, że to przejściowe kłopoty, że jest kryzys na rynku i nie oni jedyni mają kłopoty. Mimo tego Krzysztof nie był spokojny, do tego dochodziły wyrzuty sumienia, że tak podle zachowali się wraz z Heleną wobec Marka. Ostatni raz widzieli go kilka dni po tym posiedzeniu, gdy pakował resztę swoich rzeczy w firmie.

- Powiedz mi dokładnie, co było na tym nagraniu – mówił wciąż obrażony na swoją dziewczynę Olszański.
- A po co chcesz to wiedzieć. On powiedział, że nikt mi w to nie uwierzy – odburknęła.
- Po prostu chcę wiedzieć i tyle – odpowiedział jej mało przyjemnym tonem.
- Nagrałam moją rozmowę z Febo, gdy przyniosłam mu teczkę z dokumentami przeciwko Markowi. Tego dnia Aleks obiecał mi umorzyć mój dług względem firmy oraz miałam dostać umowę na czas nieokreślony i stanowisko PR jak tylko on zostanie prezesem. A ten wczoraj powiedział, że mnie zwalnia. Najpierw rozmawiałam z Pauliną, lecz ona mi nie pomogła, więc poszłam do niego. Nawet nie chciał zbytnio ze mną rozmawiać, więc puściłam mu to nagranie, ale on tylko mnie wyśmiał i zabrał to nagranie.
Olszański był w szoku nie umiał albo nie chciał zrozumieć postępowania swojej dziewczyny. Zastanawiał się czy nie pójść do seniora Dobrzańskiego i o wszystkim mu opowiedzieć.  Po nieprzespanej nocy postanowił najpierw zadzwonić do Marka. Ten jednak nie odbierał, każde połączenie było odrzucane. Wysłał mu nawet wiadomość z prośbą o spotkanie, ale nie dostał żadnej odpowiedzi.
- Do kogo tak wydzwaniasz od samego rana? – pytała go Violetta.
- Do Marka i Krzysztofa – odparł jej od niechcenia.
- A po co? Przecież żaden z nich mi nie pomoże – odparła będąc pewną, iż Sebastian chce załatwić, aby ta nie została zwolniona.
- Muszę to wszystko odkręcić i wyjaśnić skąd Febo dowiedział się o wszystkim – odparł.
- Czy ty wiesz co to oznacza dla mnie? –zapytała piskliwym tonem.
- Nie interesuje mnie to – odparł zgodnie z tym co czuł w obecnej sytuacji. Zdawał sobie sprawę, że to, może pogrążyć kobietę, ale nie widział innego wyjścia.
- Proszę cię nie rób tego. Oni są skłonni mnie zamknąć w więzieniu – mówiła wręcz błagalnym tonem. Lecz Olszański nie miał zamiaru się wycofać ze swojego planu. W końcu udało mu się dodzwonić do Krzysztofa Dobrzańskiego i umówić na rozmowę poza firmą następnego dnia. Tłumaczył, iż ma bardzo ważną sprawę.
- Jesteś jakiś dziwny Sebastian. Czy możesz mi coś więcej powiedzieć teraz? – próbował czegoś więcej się dowiedzieć były prezes.
- Nie chcę mówić tego przez telefon panie Krzysztofie, ale proszę mi uwierzyć to bardzo ważna sprawa. Przyjadę do państwa jutro popołudniu i wszystko wyjaśnię – tłumaczył Olszański.

Wracała z małą Dominiką od lekarza, rokowania na całkowite wyzdrowienie małej były coraz lepsze. Wszystko badania wskazywały, że dziewczynka wraca do zdrowia, co bardzo cieszyło Ule. Natychmiast po wyjściu z przychodni zadzwoniła do swojej rodziny i powiedziała jak przedstawia się cała sytuacja. Ucieszyli się. Chociaż Józef wciąż uważał, że Ula powinna skontaktować się z Markiem i powiedzieć mu o dzieciach.
- Córcia on ma prawo wiedzieć. A może i był by w stanie jakoś pomóc – mówił Cieplak. Lecz ta za każdym razem odpowiadała.
- Nie potrzebuję jego pomocy. Sama sobie dam radę.
Mówiła tak do ojca i do Alicji, a tak naprawdę w duchu przyznawała im rację. Tylko, że to była walka rozumu z sercem i jak na razie to rozum wygrywał.
Jednego razu nawet zaczęła pisać do Marka wiadomość, którą po chwili skasowała. Biła się z własnymi myślami, była w kompletnej rozterce. Kochała go i nienawidziła jednocześnie. Kochała go najbardziej na świecie, ale i nienawidziła za to, co jej zrobił, jak ją potraktował.

Było pogodnie, więc wracając do domu kolejny raz postanowiła iść przez park. Dominika smacznie spała w wózku, gdy Ula ujrzała pewnego mężczyznę siedzącego na ich ławce. Pod nosem przeklęła, że ktoś zajął jej ulubione miejsce. Będąc już w pobliżu spojrzała na mężczyznę i nie mogła uwierzyć, że to on.  Zarośnięta twarz, jakieś rany na czole i policzkach. Podeszła bliżej już miała się odezwać, gdy ten podniósł głowę.
- Ula? – wyszeptał.
CDN…