piątek, 29 maja 2020

INTRYGA część V

Ula wciąż milczała, zastanawiając się jak mu to wszystko powiedzieć. Jak ma powiedzieć o śmierci syna? Jak on to przyjmie? Czy nadal będzie ją kochał? A może odejdzie i więcej nie będzie chciał jej widzieć? Miała w głowie milion takich pytań. Pytań bez odpowiedzi. Wiedziała jednak, że musi to zrobić.
- Marek przez te dwa lata wydarzyło się wiele. I nawet nie wiem, od czego zacząć. Dodatkowo boję się… - zamilkła na moment spuszczając wzrok i próbując ukradkiem wytrzeć łzy z twarzy – jak zareagujesz na to, co mam do powiedzenia.
- Może zacznij od początku – rzekł Dobrzański. Ula skinęła głową i po chwili zaczęła.
- Kilka dni po tym jak się rozstaliśmy zaczęłam czuć się źle. Poszłam do lekarza, który potwierdził ciążę. Ciążę mnogą. Z początku nic się nie działo, dzieci rozwijały się prawidłowo. Lecz w szóstym miesiącu podczas badań okazało się, że dzieci mają wadę serca – Marek siedział i zastanawiał się gdzie jest drugie dziecko, ale słuchał dalej, co mówiła – Po urodzeniu okazało się, że Dominika nie potrzebuje operacji, ale przez jakiś czas musi być pod kontrolą lekarza kardiologa. Natomiast Dominik…- słowa ugrzęzły jej w gardle, nie umiała wykrztusić z siebie tego co się stało z drugim dzieckiem. Marek wstał z kanapy i podszedł do Uli, przykucnął przy niej i chwycił jej dłonie próbując dodać otuchy – Dominik miał mieć operację, ale nie zdążyli i…  zmarł godzinę po urodzeniu – wyłkała, zanosząc się płaczem.
Dobrzański przez chwilę próbował zrozumieć sens jej wypowiedzi. To jego milczenie dało jej pretekst, aby mówić dalej – Przez jakiś czas po urodzeniu mieszkałam nadal w Rysiowie. Lecz ze względu na łatwiejszy dostęp do lekarza, ale i nie tylko postanowiłam przenieść się do Warszawy. To jest mieszkanie Alicji, dla mnie i małej wystarczające – skończyła mówić. Zapanowała cisza między nimi. Ta cisza zdawała się nie mieć końca. Każde z nich milczało. Ula z czasem wybaczyła Markowi, kochała go wciąż tak samo mocno. Wiele samotnych wieczorów pozwoliło jej na zrozumienie tego wszystkiego. Ale czy Marek, mimo, że wyznał jej miłość będzie w stanie wybaczyć to co zrobiła? Ta myśl nie dawała spokoju Uli.
Młody Dobrzański podniósł się i podszedł do okna. Zawsze tak robił, gdy tak naprawdę nie wiedział, co dalej. W głowie miał istną gonitwę myśli. Był zły na wszystkich. Zły na siebie, że odpuścił, nie próbował przez te dwa lata skontaktować się z Ulą. Na Ule, że nie powiedziała mu o ciąży, chorobie dzieci oraz śmierci jednego z nich.  Był tak pochłonięty rozmyślaniem nad tym wszystkim, że nie usłyszał płaczu małej. Wciąż stał twarzą w stronę okna.




Miał wrażenie jakby coś stracił bezpowrotnie nie umiał sobie z tym poradzić. Kilka minut później wyszedł z mieszkania bez słowa pożegnania. Czuł, że musi ochłonąć, przemyśleć sobie to wszystko. Szedł ulicami stolicy tak bez konkretnego celu, aż w końcu znalazł się przed jakimś barem wszedł, usiadł i zamówił drinka.


   
Zrobił łyk może dwa, gdy przyszło coś w rodzaju otrzeźwienia.
- Chłopie, co ty robisz? Ona cię potrzebuje, twoja córka cię potrzebuje! Powinieneś być przy nich. Wyjaśnić wszystko i zapewnić, że teraz już będzie tylko lepiej – ganił sam siebie w myślach – A co jak ona teraz nie będzie chciała ze mną rozmawiać? – nadeszły go wątpliwości po tym jak wyszedł z mieszkania. Po mimo wątpliwości odstawił szklaneczkę z niedopitym drinkiem, zapłacił za niego i udał ponownie do Uli.
Wszedł do mieszkania bez pukania, miał tylko nadzieję, że Ula go nie wywali za drzwi. Ta wraz z małą siedziała w pokoju. Dominika bawiła się siedząc na dywanie, a Ula przeglądała jakiś album ze zdjęciami.
- Ula – usłyszała cichy głos. Doskonale wiedziała czyj to głos. Spojrzała w jego kierunku – dlaczego? Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś? Gdybym tylko wiedział o ciąży nie byłabyś z tym sama – mówił spokojnie nie chciał krzyczeć ani nawet podnosić głosu. Raz, że była z nimi w pokoju Dominika a dwa zdawał sobie sprawę, że tu nie ma nikogo winnego.
- Nie chciałam, abyś czuł się zobowiązany. Nie chciałam abyś pomyślał, że chcę złapać cię na dziecko – mówiła, a jej twarz kolejny już raz tego dnia była mokra od łez.
- Ula przecież wiesz, jak bardzo cię kocham. Nigdy nie pomyślałbym w ten sposób – mówił podchodząc bliżej.
Dominika przestała się bawić, a jej uwagę przykuł gość, który rozmawiał z mamą. Podniosła się i podeszła do nich w ten sposób przerywając im rozmowę. Ula wzięła małą na kolana.
- Kto to jeśt – zapytała dziewczynka.
- To kochanie jest twój tata – mała siedziała wciąż na kolanach matki i przyglądała się mężczyźnie siedzącemu obok.
- Witaj skarbie. Mama mówi prawdę, jestem twoim tatą – odezwał się milczący Marek. Mała wciąż przyglądała się Markowi, a już po chwili spowodowała wybuch śmiech u obojga.
- A maś ćukierka? – wysepleniła mała.
- Skarbie, ale mamusia mówiła, że już dzisiaj jadłaś cukierka – odezwał się Dobrzański. Co jednak widać nie spodobało się dziewczynce, a co zauważyła Ula.
- Kochanie wiesz, że nie można jeść tak dużo słodyczy – próbowała ratować sytuację Cieplak.
- Ale dziadzia mi zawse daje. O tyle – mówiła ze skargą w głosie i pokazując na paluszkach, że dziadek Józek daje jej tak dużo.
- Wiesz co, mam pomysł – zaczął Marek, widząc, że mała nie odpuści – jeśli dzisiaj ładnie zjesz obiadek i kolację to jutro zabiorę ciebie i mamusię na pyszne lody. Chcesz?
- Ce – odpowiedziała i zsunąwszy się z kolan Uli ponownie zajęła się zabawą. A oni ponownie mogli wrócić do rozmowy.
Jeszcze długo rozmawiali, wyjaśniając sobie wszystko i opowiadając co się działo przez ten cały czas.
- A jak twoi rodzice? – zapytała Ula.
- Nie wiem co u nich. Nie mam z nimi żadnego kontaktu od dnia jak odszedłem z firmy. Od ojca standardowo usłyszałem, że się na mnie zawiódł,  a mama miała pretensje o rozstanie z Pauliną – wyjaśnił.
- To wszystko moja wina… - zaczęła, lecz Marek nie dał jej dokończyć i chwyciwszy jej dłoń rzekł.
- Ula nie ma tu żadnej twojej winy. Dla ojca zawsze byłem nieudacznikiem. I to przez duże „N”.  A mama, no cóż myślała, że tylko panna Febo jest właściwą partią dla mnie.
- A co u Sebastiana? – dalej dopytywała.
- Z Sebastianem pokłóciłem się kilka dni później. Zanim znalazłem mieszkanie, przez jakiś czas pomieszkiwałem z Olszańskim, a on uznał iż możemy iść do knajpy. Wyznałem mu co czuję do ciebie, a takim wyjściem dopuściłbym się zdrady on mnie wówczas wyśmiał. Wiem, że pracuje nadal F&D – wyjaśnił – dość rozmowy o mnie i o tym wszystkim w około. Powiedz lepiej co u twojej rodziny. Opowiedz mi coś więcej o Dominice. Przez własną głupotę straciłem dwa lata z życia własnego dziecka. Nie wiem o niej kompletnie nic. Chciałbym też jechać na grób Dominika – mówił.
- Jasiek skończył liceum i poszedł na studia i wraz z Kingą wybrali zarządzanie. Betti oprócz zwykłej szkoły chodzi jeszcze na zajęcia plastyczne w domu kultury. A tata ożenił się z Alicją. Ja ze względu na małą siedzę w domu. Do tej pory to były raz w miesiącu takie wizyty u kardiologa. Ale na szczęście z badania na badanie jest coraz lepiej. Uwielbia wszelkiego rodzaju pluszaki oraz kolorować. Bywa małym uparciuchem i potrafi mimo niespełna dwóch lat postawić na swoim. Dominik został pochowany razem z moją mamą. Ja z małą postanowiłam przenieść się do Warszawy ze względu na lekarzy jak mówiłam, ale i ze względu na ludzi. Rysiów to wciąż mieścina, gdzie panna z dzieckiem to powód do drwin, kpin i szydzenia.  Możemy jechać jutro albo pojutrze na grób oraz odwiedzić moich – mówiła, ale już znacznie spokojniej.
- A kiedy masz kolejną wizytę u lekarza Dominiki? – dopytywał Dobrzański. Widać było jego przejęcie tym wszystkim i chęć próby nadrobienia tego co stracił.
- Następna wizyta dopiero za dwa miesiące. Właśnie dzisiaj wracałyśmy z badań i wszystko jest w porządku. Najważniejsze, że uniknęła operacji – odpowiedziała.
CDN…

4 komentarze:

  1. To chyba przełomowy rozdział. Nareszcie wyjaśnili sobie wszystko a Ula miała nieuzasadnione obawy co do reakcji Marka na śmierć synka. Ona obwiniała się o tę śmierć a przecież nie miała na nią wpływu i to uświadomił jej Marek. Kocham takie momenty, gdy między nimi wszystko jest już jasne a Ula może odetchnąć, bo wreszcie będzie miała solidne wsparcie. Marek nadal ją kocha i z pewnością nie odejdzie. Dziecko potrzebuje także jego pomocy i wsparcia. Przede wszystkim jednak musi oswoić się z jego obecnością w swoim krótkim jeszcze życiu.
    Bardzo wzruszająca część i już nie mogę doczekać się następnej.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta rozmowa była potrzebna im obojgu. Dominika potrzebuje zarówno matki jak i ojca. Jest jeszcze małym dzieckiem i oswojenie się z nową sytuacją nie będzie takie trudne. Śmierć kogoś bliskiego a już na pewno dziecka wywołuje poczucie winy, że może czegoś nie zrobiliśmy.
      Lecz przed tą dwójką jeszcze rozmowy z rodzinami, które też do łatwych raczej nie będą należały.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Relacje Uli i Marka wychodzą na prostą, więc czas zająć się firmą i wyciągnąć ja z kłopotów. Rodzice Marka również powinni dowiedzieć się, że mają wnuczkę i pogodzić się z synem. Po tym wszystkim co zrobił Aleks pewnie syn wróci do ich łask.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrzańscy dowiedzą się o wnuczce. Ale czy zaakceptują fakt, że nie jest to dziecko Marka i Pauliny? Na zajęcie się firmą również nadejdzie czas.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń