Ula
wciąż milczała, zastanawiając się jak mu to wszystko powiedzieć. Jak ma
powiedzieć o śmierci syna? Jak on to przyjmie? Czy nadal będzie ją kochał? A
może odejdzie i więcej nie będzie chciał jej widzieć? Miała w głowie milion
takich pytań. Pytań bez odpowiedzi. Wiedziała jednak, że musi to zrobić.
-
Marek przez te dwa lata wydarzyło się wiele. I nawet nie wiem, od czego zacząć.
Dodatkowo boję się… - zamilkła na moment spuszczając wzrok i próbując ukradkiem
wytrzeć łzy z twarzy – jak zareagujesz na to, co mam do powiedzenia.
-
Może zacznij od początku – rzekł Dobrzański. Ula skinęła głową i po chwili zaczęła.
-
Kilka dni po tym jak się rozstaliśmy zaczęłam czuć się źle. Poszłam do lekarza,
który potwierdził ciążę. Ciążę mnogą. Z początku nic się nie działo, dzieci
rozwijały się prawidłowo. Lecz w szóstym miesiącu podczas badań okazało się, że
dzieci mają wadę serca – Marek siedział i zastanawiał się gdzie jest drugie
dziecko, ale słuchał dalej, co mówiła – Po urodzeniu okazało się, że Dominika
nie potrzebuje operacji, ale przez jakiś czas musi być pod kontrolą lekarza
kardiologa. Natomiast Dominik…- słowa ugrzęzły jej w gardle, nie umiała wykrztusić z siebie tego co się stało z drugim dzieckiem. Marek wstał z kanapy i podszedł do Uli,
przykucnął przy niej i chwycił jej dłonie próbując dodać otuchy – Dominik miał
mieć operację, ale nie zdążyli i… zmarł godzinę po urodzeniu – wyłkała,
zanosząc się płaczem.
Dobrzański
przez chwilę próbował zrozumieć sens jej wypowiedzi. To jego milczenie dało jej
pretekst, aby mówić dalej – Przez jakiś czas po urodzeniu mieszkałam nadal w Rysiowie. Lecz
ze względu na łatwiejszy dostęp do lekarza, ale i nie tylko postanowiłam
przenieść się do Warszawy. To jest mieszkanie Alicji, dla mnie i małej
wystarczające – skończyła mówić. Zapanowała cisza między nimi. Ta cisza zdawała się nie mieć końca.
Każde z nich milczało. Ula z czasem wybaczyła Markowi, kochała go wciąż tak samo
mocno. Wiele samotnych wieczorów pozwoliło jej na zrozumienie tego wszystkiego.
Ale czy Marek, mimo, że wyznał jej miłość będzie w stanie wybaczyć to co
zrobiła? Ta myśl nie dawała spokoju Uli.
Młody
Dobrzański podniósł się i podszedł do okna. Zawsze tak robił, gdy tak naprawdę
nie wiedział, co dalej. W głowie miał istną gonitwę myśli. Był zły na
wszystkich. Zły na siebie, że odpuścił, nie próbował przez te dwa lata
skontaktować się z Ulą. Na Ule, że nie powiedziała mu o ciąży, chorobie dzieci
oraz śmierci jednego z nich. Był tak
pochłonięty rozmyślaniem nad tym wszystkim, że nie usłyszał płaczu małej. Wciąż
stał twarzą w stronę okna.
Miał
wrażenie jakby coś stracił bezpowrotnie nie umiał sobie z tym poradzić. Kilka
minut później wyszedł z mieszkania bez słowa pożegnania. Czuł, że musi
ochłonąć, przemyśleć sobie to wszystko. Szedł ulicami stolicy tak bez
konkretnego celu, aż w końcu znalazł się przed jakimś barem wszedł, usiadł i
zamówił drinka.
Zrobił
łyk może dwa, gdy przyszło coś w rodzaju otrzeźwienia.
-
Chłopie, co ty robisz? Ona cię potrzebuje, twoja córka cię potrzebuje!
Powinieneś być przy nich. Wyjaśnić wszystko i zapewnić, że teraz już będzie
tylko lepiej – ganił sam siebie w myślach – A co jak ona teraz nie będzie
chciała ze mną rozmawiać? – nadeszły go wątpliwości po tym jak wyszedł z
mieszkania. Po mimo wątpliwości odstawił szklaneczkę z niedopitym drinkiem,
zapłacił za niego i udał ponownie do Uli.
Wszedł
do mieszkania bez pukania, miał tylko nadzieję, że Ula go nie wywali za drzwi. Ta wraz z małą siedziała w pokoju. Dominika bawiła się siedząc na dywanie, a
Ula przeglądała jakiś album ze zdjęciami.
-
Ula – usłyszała cichy głos. Doskonale wiedziała czyj to głos. Spojrzała w jego
kierunku – dlaczego? Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś? Gdybym tylko
wiedział o ciąży nie byłabyś z tym sama – mówił spokojnie nie chciał krzyczeć
ani nawet podnosić głosu. Raz, że była z nimi w pokoju Dominika a dwa zdawał
sobie sprawę, że tu nie ma nikogo winnego.
-
Nie chciałam, abyś czuł się zobowiązany. Nie chciałam abyś pomyślał, że chcę
złapać cię na dziecko – mówiła, a jej twarz kolejny już raz tego dnia była
mokra od łez.
-
Ula przecież wiesz, jak bardzo cię kocham. Nigdy nie pomyślałbym w ten sposób –
mówił podchodząc bliżej.
Dominika
przestała się bawić, a jej uwagę przykuł gość, który rozmawiał z mamą. Podniosła
się i podeszła do nich w ten sposób przerywając im rozmowę. Ula wzięła małą na
kolana.
-
Kto to jeśt – zapytała dziewczynka.
-
To kochanie jest twój tata – mała siedziała wciąż na kolanach matki i
przyglądała się mężczyźnie siedzącemu obok.
-
Witaj skarbie. Mama mówi prawdę, jestem twoim tatą – odezwał się milczący
Marek. Mała wciąż przyglądała się Markowi, a już po chwili spowodowała wybuch
śmiech u obojga.
-
A maś ćukierka? – wysepleniła mała.
-
Skarbie, ale mamusia mówiła, że już dzisiaj jadłaś cukierka – odezwał się
Dobrzański. Co jednak widać nie spodobało się dziewczynce, a co zauważyła Ula.
-
Kochanie wiesz, że nie można jeść tak dużo słodyczy – próbowała ratować
sytuację Cieplak.
-
Ale dziadzia mi zawse daje. O tyle – mówiła ze skargą w głosie i pokazując na
paluszkach, że dziadek Józek daje jej tak dużo.
-
Wiesz co, mam pomysł – zaczął Marek, widząc, że mała nie odpuści – jeśli
dzisiaj ładnie zjesz obiadek i kolację to jutro zabiorę ciebie i mamusię na
pyszne lody. Chcesz?
-
Ce – odpowiedziała i zsunąwszy się z kolan Uli ponownie zajęła się zabawą. A
oni ponownie mogli wrócić do rozmowy.
Jeszcze
długo rozmawiali, wyjaśniając sobie wszystko i opowiadając co się działo przez
ten cały czas.
-
A jak twoi rodzice? – zapytała Ula.
-
Nie wiem co u nich. Nie mam z nimi żadnego kontaktu od dnia jak odszedłem z
firmy. Od ojca standardowo usłyszałem, że się na mnie zawiódł, a mama miała pretensje o rozstanie z Pauliną
– wyjaśnił.
-
To wszystko moja wina… - zaczęła, lecz Marek nie dał jej dokończyć i chwyciwszy
jej dłoń rzekł.
-
Ula nie ma tu żadnej twojej winy. Dla ojca zawsze byłem nieudacznikiem. I to
przez duże „N”. A mama, no cóż myślała,
że tylko panna Febo jest właściwą partią dla mnie.
-
A co u Sebastiana? – dalej dopytywała.
-
Z Sebastianem pokłóciłem się kilka dni później. Zanim znalazłem mieszkanie,
przez jakiś czas pomieszkiwałem z Olszańskim, a on uznał iż możemy iść do
knajpy. Wyznałem mu co czuję do ciebie, a takim wyjściem dopuściłbym się zdrady
on mnie wówczas wyśmiał. Wiem, że pracuje nadal F&D – wyjaśnił – dość rozmowy o
mnie i o tym wszystkim w około. Powiedz lepiej co u twojej rodziny. Opowiedz mi
coś więcej o Dominice. Przez własną głupotę straciłem dwa lata z życia własnego
dziecka. Nie wiem o niej kompletnie nic. Chciałbym też jechać na grób Dominika –
mówił.
-
Jasiek skończył liceum i poszedł na studia i wraz z Kingą wybrali zarządzanie.
Betti oprócz zwykłej szkoły chodzi jeszcze na zajęcia plastyczne w domu
kultury. A tata ożenił się z Alicją. Ja ze względu na małą siedzę w domu. Do tej pory to były raz w
miesiącu takie wizyty u kardiologa. Ale na szczęście z badania na badanie jest
coraz lepiej. Uwielbia wszelkiego rodzaju pluszaki oraz kolorować. Bywa małym
uparciuchem i potrafi mimo niespełna dwóch lat postawić na swoim. Dominik
został pochowany razem z moją mamą. Ja z małą postanowiłam przenieść się do
Warszawy ze względu na lekarzy jak mówiłam, ale i ze względu na ludzi. Rysiów
to wciąż mieścina, gdzie panna z dzieckiem to powód do drwin, kpin i szydzenia.
Możemy jechać jutro albo pojutrze na
grób oraz odwiedzić moich – mówiła, ale już znacznie spokojniej.
-
A kiedy masz kolejną wizytę u lekarza Dominiki? – dopytywał Dobrzański. Widać
było jego przejęcie tym wszystkim i chęć próby nadrobienia tego co stracił.
-
Następna wizyta dopiero za dwa miesiące. Właśnie dzisiaj wracałyśmy z badań i
wszystko jest w porządku. Najważniejsze, że uniknęła operacji – odpowiedziała.
CDN…
To chyba przełomowy rozdział. Nareszcie wyjaśnili sobie wszystko a Ula miała nieuzasadnione obawy co do reakcji Marka na śmierć synka. Ona obwiniała się o tę śmierć a przecież nie miała na nią wpływu i to uświadomił jej Marek. Kocham takie momenty, gdy między nimi wszystko jest już jasne a Ula może odetchnąć, bo wreszcie będzie miała solidne wsparcie. Marek nadal ją kocha i z pewnością nie odejdzie. Dziecko potrzebuje także jego pomocy i wsparcia. Przede wszystkim jednak musi oswoić się z jego obecnością w swoim krótkim jeszcze życiu.
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszająca część i już nie mogę doczekać się następnej.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Ta rozmowa była potrzebna im obojgu. Dominika potrzebuje zarówno matki jak i ojca. Jest jeszcze małym dzieckiem i oswojenie się z nową sytuacją nie będzie takie trudne. Śmierć kogoś bliskiego a już na pewno dziecka wywołuje poczucie winy, że może czegoś nie zrobiliśmy.
UsuńLecz przed tą dwójką jeszcze rozmowy z rodzinami, które też do łatwych raczej nie będą należały.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Relacje Uli i Marka wychodzą na prostą, więc czas zająć się firmą i wyciągnąć ja z kłopotów. Rodzice Marka również powinni dowiedzieć się, że mają wnuczkę i pogodzić się z synem. Po tym wszystkim co zrobił Aleks pewnie syn wróci do ich łask.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Dobrzańscy dowiedzą się o wnuczce. Ale czy zaakceptują fakt, że nie jest to dziecko Marka i Pauliny? Na zajęcie się firmą również nadejdzie czas.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita