Ten
dzień zdawał się nie mieć końca a raczej ich rozmowy. Wyjaśnili sobie wszystko,
co miało być wyjaśnione. Poleciały również łzy. Nie raz i nie dwa ta zdradliwa
słona wilgoć moczyła im obojgu policzki. Wiele razy każde z nich wyznawało
miłość do tej drugiej osoby. Marek przesiedział u Uli do późnego wieczora. Do
siebie jechał z uśmiechem na twarzy, lecz gdzieś z tyłu głowy czuł jakiś lęk,
niepokój. Martwił się o Dominikę, Ule.
-
Czy uda mi się nadrobić ten stracony czas? To prawie dwa lata jak nie było mnie
w ich życiu – rozmyślał siedząc na kanapie.
Mimo
to wiedział, że musi wziąć się w garść i zrobić wszystko, aby móc stworzyć
najprawdziwszą rodzinę z kobietą, którą kocha bardziej niż własne życie.
-
Zrobię dosłownie wszystko, aby obie były szczęśliwe. Nawet, jeśli miałbym
zaprzedać duszę diabłu to tak będzie – zarzekał się w duchu.
W
obecnej sytuacji nie było nic ważniejszego dla niego jak Ula i Dominika.
W
sobotę mieli całą trójką jechać do Rysiowa. Markowi bardzo zależało, aby
odwiedzić grób syna, ale chciał również porozmawiać z ojcem Uli. Bał się tej
rozmowy, nie wiedział jak przyjmie go Cieplak. Lecz nie chciał i nie mógł tej
rozmowy przekładać. Na ten dzień miał również pewne plany. Następnego dnia tak
jak się umawiał z Ulą przyjechał już do południa.
-
Proszę to dla ciebie - zwrócił się do małej jak tylko przywitał Ule pocałunkiem
i wręczył bukiet czerwonych róż.
-
Ale duzi, mama pać – wysepleniła mała i chwyciwszy miśka pobiegła do swojego
pokoju.
A
po zjedzonym obiedzie zabrał dziewczyny na lody tak jak obiecał to córce
poprzedniego dnia.
W
czasie, gdy ta dwójka młodych wyjaśniała to wszystko co i jak. Kilka ulic dalej
również toczyły się rozmowy. I o ile te parę przecznic wcześniej rozmawiano
spokojnie, bez krzyków tak w formie F&D już tak spokojnie nie było.
Była
godzina dziewiąta z minutami, gdy drzwi windy na piątym piętrze się otwarły, a
z niej wysiadło starsze małżeństwo. Widać było, że ich miny nie wróżą niczego
dobrego. Minęli pustą recepcję, co trochę ich zdziwiło i w pierwszej kolejności
mężczyzna udał się do pokoju kadrowego, a kobieta poszła porozmawiać z
niedoszłą synową. Mimo tego, co się działo w firmie Helena wciąż ubolewała nad
tym, że nie doszło do zawarcia małżeństwa tej dwójki. Chociaż prawdą było iż
seniorka nie znała prawdy o ich rozstaniu od syna, a jedynie to co usłyszała od
Pauliny. Sam Krzysztof miał co do tego wątpliwości, lecz uważał, że dla dobra
firmy ten związek powinien trwać.
-
Dzień dobry Sebastian – przywitał się senior z kadrowym.
-
Dzień dobry panie Krzysztofie. Mam to nagranie z ostatniej rozmowy Violetty z
Aleksem. Violka mówi, że tamto nagranie zabrał jej Aleks i gdzieś schował –
wyjaśnił Olszański.
-
Daj mi to nagranie. Zwołałem zebranie na godzinę dziesiątą – rzekł starszy z
mężczyzn.
-
Violetta powiedziała, że jeśli będzie trzeba to ona może przyjechać do firmy.
Lecz ona mieszka w Pomiechówku i trochę czasu jej zajmie przyjazd – dodał
Olszański.
-
Wiesz Sebastian to nie będzie na razie potrzebne, ale gdyby coś się zmieniło to
dam znać. Najpierw chcę porozmawiać z obojgiem Febo, zwłaszcza z Aleksem –
odparł Dobrzański i zabrawszy nagranie opuścił gabinet udając się do
konferencyjnej. W środku czekał już Aleks. Panowie przywitali się, zajęli swoje
miejsca i czekali już tylko na przyjście Pauliny oraz Heleny.
-
Co takiego się stało, że zwołałeś to zebranie? – podpytywał Febo.
-
Zaraz wszystkiego się dowiesz – usłyszał w odpowiedzi.
-
Jesteśmy już w komplecie możemy zaczynać – odezwał się ponownie najstarszy z
mężczyzn, gdy tylko obie panie zajęły swoje miejsca.
-
Moi drodzy doszły mnie słuchy, że źle się dzieje w firmie – zaczął Dobrzański.
-
O niczym takim mi nie wiadomo. Masz coś konkretnego na myśli? – zapytała panna
Febo – A może ty Aleks coś wiesz? – zwróciła się do brata. Ten tylko pokręcił
głową, że o niczym nie wie.
-
Mówię, że mamy do czynienia między innymi z działaniem na niekorzyść firmy w
postaci przekupienia pracownika w celu uzyskaniu korzyści oraz o złym
zarządzaniu samą firmą. W ciągu ostatnich dwóch lat zostało zwolnionych
kilkanaście osób, a na ich miejsce nie zatrudniono nowych. Za czasów mojej i
Marka prezesury nie było tylu zwolnień. A w najbliższym czasie również sam
Pshemko chce odejść – mówił Dobrzański.
-
Ale Krzysztof mamy kryzys w kraju i nie tylko stąd te zwolnienia. Dodatkowo złe
zarządzanie firmą przez Marka musiało się tak skończyć – mówił Febo.
-
Właśnie, co do Marka. Mam dowody, że działałeś na jego nie korzyść. Wiem
również o wszystkich twoich przekrętach, którymi obarczyłeś mojego syna.
-
O czym ty mówisz? – pytał zaskoczony Febo.
-
Mówię o twoim i panny Kubasińskiej spisku, który miał pozbawić Marka prezesury.
-
To jakieś nie dorzeczne oszczerstwa. Masz jakieś dowody na to? – odezwała się
milcząca dotychczas Paulina.
-
A i owszem – rzekł i wyjął z teczki dyktafon. Aleks nagle zaczął się dziwnie
zachowywać. Dobrzański widząc to rzekł.
-
Co ci jest? Czyżbyś wiedział co się znajduje na tym urządzeniu? – wskazał
palcem na urządzenie.
-
To są zwykłe pomówienia – odparł Febo – to ona składała mi dziwne propozycje –
mówił.
-
A to ciekawe, bo tu nie ma żadnych propozycji. A wręcz przeciwnie. Proszę
posłuchajcie – odparł senior i puścił nagranie, gdzie Febo mówi z całą
pewnością w głosie, komu uwierzą, jeśli Kubasińska pójdzie z tym do Krzysztofa
– wiem, że jesteś w posiadaniu tamtego nagrania i lepiej dla ciebie, jeśli ja
to nagranie jeszcze dzisiaj usłyszę – zwrócił się do Febo. Ten wiedząc, że nie
ma już nic więcej do stracenia wstał od stołu i wyszedł z konferencyjnej,
wrócił pięć minut później.
Krzysztof
wraz z pozostałymi odsłuchał to nagranie.
-
Helenko, ale to nie jest tak – odezwała się Paulina do swoje niedoszłej
teściowej – Aleks to zrobił dla dobra firmy – próbowała ratować sytuację.
-
Paulina, o czym ty mówisz, ewidentnie słychać jak twój brat knuje przeciwko
Markowi i wciąga w to innego pracownika. Słychać dokładnie jak oferuje korzyści
płynące ze znalezienia czegokolwiek na naszego syna – odezwała się Helena.
-
To zapewne da się jakoś wytłumaczyć. Przecież skoro Marek miał jakieś problemy
mógł przyjść do was albo porozmawiać ze mną – mówiła panna Febo próbując jakoś
ratować sytuację.
-
Widzisz Paulinko i na ten temat mamy pewne informacje. Wiem, że również i ty
działałaś na jego niekorzyść. Mianowicie o wszystkim co mówił ci Marek zaraz
mówiłaś Aleksowi. Jestem w posiadaniu informacji, że gdyby nie panna Cieplak to
przez twojego brata firma już dawno by nie istniała – grzmiał Krzysztof.
-
To są pomówienia i ja w to nie wierzę. Ta pokraka go omamiła do tego stopnia,
że nawet ze mną zerwał – mówiła Paulina.
-
To że rozstał się z tobą nas nie dziwi, po tym jak go traktowałaś. Nie
popieramy jedynie faktu, że wdał się w ten romans. Ale z tego co wiemy na całe
szczęście rozstał się z tą kobietą zaraz po zarządzie – mówiła starsza z
kobiet.
-
Przez was oboje straciliśmy syna, nie mamy z nim żadnego kontaktu od dwóch lat.
Nie wiemy co robi, jak żyje. Również nie mam pojęcia co dalej z firmą, a ta
jest na skraju upadku. Ale wiem z całą pewnością, że ciebie Aleks odsuwam ze
stanowiska prezesa i ponownie będę nią zarządzał ja.
Na
tym kończę dzisiejsze posiedzenie – zakończył Dobrzański i wraz z Heleną
opuścił pomieszczenie zostawiając rodzeństwo Febo samych.
-
I co teraz Aleks? – odezwała się Paulina.
-
Jeszcze nie wiem – odparł w trzech słowach, ten, który uważał się za naj pod
każdym względem. Po czym wstał od stołu i również wyszedł. Czuł wściekłość na
siebie, że jakaś tam sekretarka była lepsza od niego. Nie sądził, że ona będzie
taka cwana.
Dobrzańscy
wrócili do domu, przez całą drogę milczeli. Każde z nich rozmyślało, co teraz.
-
Krzysiu i co my teraz zrobimy? Z Markiem nie mamy kontaktu, firma chyli się ku
upadkowi – mówiła zmartwionym głosem jego żona, gdy byli już w domu.
-
Jeszcze nie wiem Helenko. Ale obiecuję ci, że postaram się coś zrobić – odparł
i udał się do swojego gabinetu.
Potrzebował
spokoju i chwili, aby wszystko przemyśleć i zastanowić co teraz. Wyciągnął z
kieszeni marynarki telefon i wybrał jeden z wielu numerów, ale po drugiej
stronie nikt nie odbierał. Próbował kilka razy na początku były połączenia
odrzucane a później po prostu nieodbierane. Kolejnym krokiem było sprawdzenie
kont i umówienie się na konsultacje ze znajomym ekonomistom oraz prawnikiem na
następny dzień. Musiał działać i to szybko, jeśli nie chciał, aby cały dorobek
ich życia poszedł na marne.
Marek
niemalże nie wychodził od Uli z domu. Do siebie wracał tylko spać, lecz to
miało się wkrótce zmienić. Ale na ten moment był przy Uli i pomagał w opiece
nad Dominiką. Ta nad wyraz szybko przywykła do obecności Marka. Nie byłoby w
tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż była nieufny dzieckiem.
Pomagał
właśnie Uli w kuchni, gdy usłyszeli dźwięk telefonu. Marek spojrzał na
wyświetlacz i odrzucił połączenie później następne i tak kilka razy. W końcu
wyciszył dźwięk a telefon odłożył na półkę.
-
Nie odbierzesz? – zapytała Ula, gdy ten kolejny raz odrzucił połączenie.
-
Nie, to ojciec. Nie mam ochoty z nim ani z matką rozmawiać – odparł, ale widząc
minę swojej ukochanej dodał – Ula przez dwa lata żadne się nie odezwało, nie
zadzwoniło, a teraz sobie o mnie przypomnieli.
-
Ale może coś się stało? – Ula nie dawała za wygraną.
-
Kochanie nie mam zamiaru psuć sobie dnia. Teraz jestem z wami. Jak wrócę do domu
to oddzwonię i dowiem się o co chodzi – odparł i szybko zmienił temat pytając -
o, której chcesz jutro jechać do Rysiowa. Przyjechałbym wcześniej i pomógł
wszystko spakować do bagażnika.
CDN…
Mam nadzieje ze się wrzystko ulozy i nie tylko w tym przypatku lubie te parę mam nadzieje ze marek pporozmawia z ojcem
OdpowiedzUsuńWszystkie moja opowiadania kończą się pomyślnie. Marek tak jak obiecał Uli zadzwoni do ojca, ale jaki będzie efekt tej rozmowy już nie zdradzę.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe przedpołudnie.
Julita
Krzysztof Dobrzański najwyraźniej się wściekł, gdy pozyskał te kompromitujące oboje Febo informacje. I dobrze. Teraz przynajmniej wie, że jego pozytywna opinia na temat Alexa i swojej niedoszłej synowej znacznie rozmijała się z rzeczywistością. Firma podupada a on chyba nie jest w stanie stanąć na jej czele stąd usiłowania dodzwonienia się do Marka. Marek jest jednak zbyt urażony postępowaniem rodziców i odrzuca połączenia. Ciekawa jestem czy dotrzyma słowa i rzeczywiście oddzwoni do ojca. Junior ma teraz głowę zajętą czymś innym. Ma dwie ukochane osoby, którymi pragnie się zaopiekować i to jest jego priorytet. Rozmowa z Cieplakiem może być intrygująca a zarazem zmienić stosunek Józefa do Marka. Czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Marek tak jak obiecał oddzwoni do ojca, ale jaki będzie efekt tej rozmowy nie zdradzę.
UsuńSenior wreszcie przejrzał na oczy jeśli chodzi o rodzeństwo.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam późną porą.
Julita
Ja na miejscu Marka zaniepokoiłabym się takim nagłym telefonem od ojca. Nie pomyślał, że stało się coś złego i powinien odebrać albo oddzwonić natychmiast. Sprawy z Ulą ułożył więc teraz czas na rodziców. Pewnie ze strony Dobrzańskich padnie sporo słów przeprosin. A później praca, praca i jeszcze raz praca, aby wyciągnąć firmę z kryzysu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Marek czuje żal i złość na rodziców. Obiecał Uli, że oddzwoni i tak też uczyni. Lecz nie zdradzę jaki będzie efekt tej rozmowy.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam późną porą.
Julita