piątek, 5 czerwca 2020

INTRYGA część VI

Ten dzień zdawał się nie mieć końca a raczej ich rozmowy. Wyjaśnili sobie wszystko, co miało być wyjaśnione. Poleciały również łzy. Nie raz i nie dwa ta zdradliwa słona wilgoć moczyła im obojgu policzki. Wiele razy każde z nich wyznawało miłość do tej drugiej osoby. Marek przesiedział u Uli do późnego wieczora. Do siebie jechał z uśmiechem na twarzy, lecz gdzieś z tyłu głowy czuł jakiś lęk, niepokój. Martwił się o Dominikę, Ule.
- Czy uda mi się nadrobić ten stracony czas? To prawie dwa lata jak nie było mnie w ich życiu – rozmyślał siedząc na kanapie.
Mimo to wiedział, że musi wziąć się w garść i zrobić wszystko, aby móc stworzyć najprawdziwszą rodzinę z kobietą, którą kocha bardziej niż własne życie.
- Zrobię dosłownie wszystko, aby obie były szczęśliwe. Nawet, jeśli miałbym zaprzedać duszę diabłu to tak będzie – zarzekał się w duchu.
W obecnej sytuacji nie było nic ważniejszego dla niego jak Ula i Dominika.
W sobotę mieli całą trójką jechać do Rysiowa. Markowi bardzo zależało, aby odwiedzić grób syna, ale chciał również porozmawiać z ojcem Uli. Bał się tej rozmowy, nie wiedział jak przyjmie go Cieplak. Lecz nie chciał i nie mógł tej rozmowy przekładać. Na ten dzień miał również pewne plany. Następnego dnia tak jak się umawiał z Ulą przyjechał już do południa.
- Proszę to dla ciebie - zwrócił się do małej jak tylko przywitał Ule pocałunkiem i wręczył bukiet czerwonych róż.
- Ale duzi, mama pać – wysepleniła mała i chwyciwszy miśka pobiegła do swojego pokoju.
A po zjedzonym obiedzie zabrał dziewczyny na lody tak jak obiecał to córce poprzedniego dnia.

W czasie, gdy ta dwójka młodych wyjaśniała to wszystko co i jak. Kilka ulic dalej również toczyły się rozmowy. I o ile te parę przecznic wcześniej rozmawiano spokojnie, bez krzyków tak w formie F&D już tak spokojnie nie było.
Była godzina dziewiąta z minutami, gdy drzwi windy na piątym piętrze się otwarły, a z niej wysiadło starsze małżeństwo. Widać było, że ich miny nie wróżą niczego dobrego. Minęli pustą recepcję, co trochę ich zdziwiło i w pierwszej kolejności mężczyzna udał się do pokoju kadrowego, a kobieta poszła porozmawiać z niedoszłą synową. Mimo tego, co się działo w firmie Helena wciąż ubolewała nad tym, że nie doszło do zawarcia małżeństwa tej dwójki. Chociaż prawdą było iż seniorka nie znała prawdy o ich rozstaniu od syna, a jedynie to co usłyszała od Pauliny. Sam Krzysztof miał co do tego wątpliwości, lecz uważał, że dla dobra firmy ten związek powinien trwać.
- Dzień dobry Sebastian – przywitał się senior z kadrowym.
- Dzień dobry panie Krzysztofie. Mam to nagranie z ostatniej rozmowy Violetty z Aleksem. Violka mówi, że tamto nagranie zabrał jej Aleks i gdzieś schował – wyjaśnił Olszański.
- Daj mi to nagranie. Zwołałem zebranie na godzinę dziesiątą – rzekł starszy z mężczyzn.
- Violetta powiedziała, że jeśli będzie trzeba to ona może przyjechać do firmy. Lecz ona mieszka w Pomiechówku i trochę czasu jej zajmie przyjazd – dodał Olszański.
- Wiesz Sebastian to nie będzie na razie potrzebne, ale gdyby coś się zmieniło to dam znać. Najpierw chcę porozmawiać z obojgiem Febo, zwłaszcza z Aleksem – odparł Dobrzański i zabrawszy nagranie opuścił gabinet udając się do konferencyjnej. W środku czekał już Aleks. Panowie przywitali się, zajęli swoje miejsca i czekali już tylko na przyjście Pauliny oraz Heleny.
- Co takiego się stało, że zwołałeś to zebranie? – podpytywał Febo.
- Zaraz wszystkiego się dowiesz – usłyszał w odpowiedzi.
- Jesteśmy już w komplecie możemy zaczynać – odezwał się ponownie najstarszy z mężczyzn, gdy tylko obie panie zajęły swoje miejsca.
- Moi drodzy doszły mnie słuchy, że źle się dzieje w firmie – zaczął Dobrzański.
- O niczym takim mi nie wiadomo. Masz coś konkretnego na myśli? – zapytała panna Febo – A może ty Aleks coś wiesz? – zwróciła się do brata. Ten tylko pokręcił głową, że o niczym nie wie.
- Mówię, że mamy do czynienia między innymi z działaniem na niekorzyść firmy w postaci przekupienia pracownika w celu uzyskaniu korzyści oraz o złym zarządzaniu samą firmą. W ciągu ostatnich dwóch lat zostało zwolnionych kilkanaście osób, a na ich miejsce nie zatrudniono nowych. Za czasów mojej i Marka prezesury nie było tylu zwolnień. A w najbliższym czasie również sam Pshemko chce odejść – mówił Dobrzański.
- Ale Krzysztof mamy kryzys w kraju i nie tylko stąd te zwolnienia. Dodatkowo złe zarządzanie firmą przez Marka musiało się tak skończyć – mówił Febo.
- Właśnie, co do Marka. Mam dowody, że działałeś na jego nie korzyść. Wiem również o wszystkich twoich przekrętach, którymi obarczyłeś mojego syna.
- O czym ty mówisz? – pytał zaskoczony Febo.
- Mówię o twoim i panny Kubasińskiej spisku, który miał pozbawić Marka prezesury.
- To jakieś nie dorzeczne oszczerstwa. Masz jakieś dowody na to? – odezwała się milcząca dotychczas Paulina.
- A i owszem – rzekł i wyjął z teczki dyktafon. Aleks nagle zaczął się dziwnie zachowywać. Dobrzański widząc to rzekł.
- Co ci jest? Czyżbyś wiedział co się znajduje na tym urządzeniu? – wskazał palcem na urządzenie.
- To są zwykłe pomówienia – odparł Febo – to ona składała mi dziwne propozycje – mówił.
- A to ciekawe, bo tu nie ma żadnych propozycji. A wręcz przeciwnie. Proszę posłuchajcie – odparł senior i puścił nagranie, gdzie Febo mówi z całą pewnością w głosie, komu uwierzą, jeśli Kubasińska pójdzie z tym do Krzysztofa – wiem, że jesteś w posiadaniu tamtego nagrania i lepiej dla ciebie, jeśli ja to nagranie jeszcze dzisiaj usłyszę – zwrócił się do Febo. Ten wiedząc, że nie ma już nic więcej do stracenia wstał od stołu i wyszedł z konferencyjnej, wrócił pięć minut później.
Krzysztof wraz z pozostałymi odsłuchał to nagranie.
- Helenko, ale to nie jest tak – odezwała się Paulina do swoje niedoszłej teściowej – Aleks to zrobił dla dobra firmy – próbowała ratować sytuację.
- Paulina, o czym ty mówisz, ewidentnie słychać jak twój brat knuje przeciwko Markowi i wciąga w to innego pracownika. Słychać dokładnie jak oferuje korzyści płynące ze znalezienia czegokolwiek na naszego syna – odezwała się Helena.
- To zapewne da się jakoś wytłumaczyć. Przecież skoro Marek miał jakieś problemy mógł przyjść do was albo porozmawiać ze mną – mówiła panna Febo próbując jakoś ratować sytuację.
- Widzisz Paulinko i na ten temat mamy pewne informacje. Wiem, że również i ty działałaś na jego niekorzyść. Mianowicie o wszystkim co mówił ci Marek zaraz mówiłaś Aleksowi. Jestem w posiadaniu informacji, że gdyby nie panna Cieplak to przez twojego brata firma już dawno by nie istniała – grzmiał Krzysztof.
- To są pomówienia i ja w to nie wierzę. Ta pokraka go omamiła do tego stopnia, że nawet ze mną zerwał – mówiła Paulina.
- To że rozstał się z tobą nas nie dziwi, po tym jak go traktowałaś. Nie popieramy jedynie faktu, że wdał się w ten romans. Ale z tego co wiemy na całe szczęście rozstał się z tą kobietą zaraz po zarządzie – mówiła starsza z kobiet.
- Przez was oboje straciliśmy syna, nie mamy z nim żadnego kontaktu od dwóch lat. Nie wiemy co robi, jak żyje. Również nie mam pojęcia co dalej z firmą, a ta jest na skraju upadku. Ale wiem z całą pewnością, że ciebie Aleks odsuwam ze stanowiska prezesa i ponownie będę nią zarządzał ja.
Na tym kończę dzisiejsze posiedzenie – zakończył Dobrzański i wraz z Heleną opuścił pomieszczenie zostawiając rodzeństwo Febo samych.
- I co teraz Aleks? – odezwała się Paulina.
- Jeszcze nie wiem – odparł w trzech słowach, ten, który uważał się za naj pod każdym względem. Po czym wstał od stołu i również wyszedł. Czuł wściekłość na siebie, że jakaś tam sekretarka była lepsza od niego. Nie sądził, że ona będzie taka cwana. 
Dobrzańscy wrócili do domu, przez całą drogę milczeli. Każde z nich rozmyślało, co teraz.
- Krzysiu i co my teraz zrobimy? Z Markiem nie mamy kontaktu, firma chyli się ku upadkowi – mówiła zmartwionym głosem jego żona, gdy byli już w domu.
- Jeszcze nie wiem Helenko. Ale obiecuję ci, że postaram się coś zrobić – odparł i udał się do swojego gabinetu.
Potrzebował spokoju i chwili, aby wszystko przemyśleć i zastanowić co teraz. Wyciągnął z kieszeni marynarki telefon i wybrał jeden z wielu numerów, ale po drugiej stronie nikt nie odbierał. Próbował kilka razy na początku były połączenia odrzucane a później po prostu nieodbierane. Kolejnym krokiem było sprawdzenie kont i umówienie się na konsultacje ze znajomym ekonomistom oraz prawnikiem na następny dzień. Musiał działać i to szybko, jeśli nie chciał, aby cały dorobek ich życia poszedł na marne.

Marek niemalże nie wychodził od Uli z domu. Do siebie wracał tylko spać, lecz to miało się wkrótce zmienić. Ale na ten moment był przy Uli i pomagał w opiece nad Dominiką. Ta nad wyraz szybko przywykła do obecności Marka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż była nieufny dzieckiem.
Pomagał właśnie Uli w kuchni, gdy usłyszeli dźwięk telefonu. Marek spojrzał na wyświetlacz i odrzucił połączenie później następne i tak kilka razy. W końcu wyciszył dźwięk a telefon odłożył na półkę.
- Nie odbierzesz? – zapytała Ula, gdy ten kolejny raz odrzucił połączenie.
- Nie, to ojciec. Nie mam ochoty z nim ani z matką rozmawiać – odparł, ale widząc minę swojej ukochanej dodał – Ula przez dwa lata żadne się nie odezwało, nie zadzwoniło, a teraz sobie o mnie przypomnieli.
- Ale może coś się stało? – Ula nie dawała za wygraną.
- Kochanie nie mam zamiaru psuć sobie dnia. Teraz jestem z wami. Jak wrócę do domu to oddzwonię i dowiem się o co chodzi – odparł i szybko zmienił temat pytając - o, której chcesz jutro jechać do Rysiowa. Przyjechałbym wcześniej i pomógł wszystko spakować do bagażnika. 
CDN…


6 komentarzy:

  1. Mam nadzieje ze się wrzystko ulozy i nie tylko w tym przypatku lubie te parę mam nadzieje ze marek pporozmawia z ojcem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie moja opowiadania kończą się pomyślnie. Marek tak jak obiecał Uli zadzwoni do ojca, ale jaki będzie efekt tej rozmowy już nie zdradzę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe przedpołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Krzysztof Dobrzański najwyraźniej się wściekł, gdy pozyskał te kompromitujące oboje Febo informacje. I dobrze. Teraz przynajmniej wie, że jego pozytywna opinia na temat Alexa i swojej niedoszłej synowej znacznie rozmijała się z rzeczywistością. Firma podupada a on chyba nie jest w stanie stanąć na jej czele stąd usiłowania dodzwonienia się do Marka. Marek jest jednak zbyt urażony postępowaniem rodziców i odrzuca połączenia. Ciekawa jestem czy dotrzyma słowa i rzeczywiście oddzwoni do ojca. Junior ma teraz głowę zajętą czymś innym. Ma dwie ukochane osoby, którymi pragnie się zaopiekować i to jest jego priorytet. Rozmowa z Cieplakiem może być intrygująca a zarazem zmienić stosunek Józefa do Marka. Czekam na następną część.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek tak jak obiecał oddzwoni do ojca, ale jaki będzie efekt tej rozmowy nie zdradzę.
      Senior wreszcie przejrzał na oczy jeśli chodzi o rodzeństwo.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam późną porą.
      Julita

      Usuń
  3. Ja na miejscu Marka zaniepokoiłabym się takim nagłym telefonem od ojca. Nie pomyślał, że stało się coś złego i powinien odebrać albo oddzwonić natychmiast. Sprawy z Ulą ułożył więc teraz czas na rodziców. Pewnie ze strony Dobrzańskich padnie sporo słów przeprosin. A później praca, praca i jeszcze raz praca, aby wyciągnąć firmę z kryzysu.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek czuje żal i złość na rodziców. Obiecał Uli, że oddzwoni i tak też uczyni. Lecz nie zdradzę jaki będzie efekt tej rozmowy.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam późną porą.
      Julita

      Usuń