Wszedł
do środka, przywitał z ojcem tak samo chłodno jak z matką.
-
Świetnie wyglądasz synu – odezwała się matka – co u ciebie nie wiedzieliśmy się
przez tyle czasu – dodała za nim ten zdążył otworzyć usta.
-
Dziękuję – odparł na pierwsze słowa matki. Reszty nie zamierzał komentować, ale
matka nie miała zamiaru mu tego ułatwić.
-
Gdzie teraz mieszkasz? Co porabiasz? – zadawała kolejne pytania.
-
Chyba nie po to dzwonił do mnie ojciec, a i chyba przekazał ci wiadomości jakie
usłyszał – odparł mało przyjemnie.
-
Tak masz rację dzwoniłem do ciebie, aby porozmawiać o tym, czego się
dowiedziałem oraz o firmie. Lecz również chcielibyśmy wiedzieć wraz z mamą jak
ci się wiedzie – odpowiedział za żonę Krzysztof.
-
Więc słucham, co takiego się dowiedziałeś, a co było powodem telefonu. Bo
rozumiem, że w innym wypadku przez kolejne lata żadne z was by nie zadzwoniło.
Prawda? – mówił do nich obojga.
Żadne
z Dobrzańskich seniorów nie odpowiedział na jego pytanie. To tylko utwierdziło
go w przekonaniu, że ma rację. Coraz bardziej żałował, że zgodził się na to
spotkanie. Tracił tylko czas. Czas, który mógł teraz spędzać ze swoją
narzeczoną i córką.
-
Dowiedziałem się synu, że Aleks posunął się do próby przekupstwa jednej z pracownic
w naszej firmie. Jego poczynania sprawiły, że wszedł w posiadanie dokumentacji.
Tej samej, która ukazywała twoją współpracę z panią Cieplak. I, że robił wiele
innych rzeczy, abyś stracił stanowisko prezesa, a on je mógł przejąć. I tak też
się stało po twoim odejściu on je objął. Od tego czasu w samej firmie zaczęło
się źle dziać. Część udziałów przeszły w obce ręce. Zaczął zwalniać ludzi już
prawie połowa załogi straciła pracę. Sam Pshemko jest gotów odejść z firmy.
Mistrz jak sam wiesz nigdy nie potrafił dojść do porozumienia z Febo. I już nie
chodzi tylko o jakość materiałów, lecz o wiele więcej. Paulina jak zwykle
interesuje się tym wszystkim co związane z błyszczeniem na pierwszych stronach
gazet. Dobrze się stało, że wasz związek nie przetrwał, teraz to wiemy. Na
dzień dzisiejszy możemy jedynie cię przeprosić, że tak nalegaliśmy na ślub z
nią. I rozumiemy twoje postanowienie w tej kwestii – skończył mówić senior.
Marek popatrzył na nich oboje i po chwili się odezwał.
-
I co ja mam do tego? Czego ode mnie oczekujesz? Stanąłeś po stronie swojego
przybranego syna i masz tego efekty. Zawsze wolałeś jego niż mnie. To ja byłem
tym nieudacznikiem, który nic nie potrafi. Owszem współpracowałem z Ulą, bo to
dzięki jej pomocy wyprowadziłem firmę z problemów, które sprowadził na nas
wszystkich Febo – mówił jeszcze spokojnie Marek. Wiedział, że nie ma sensu
podnosić głosu.
-
Przecież mogłeś zwrócić się o pomoc do nas albo do Pauliny – odezwała się
matka.
-
Prosiłem, a i oczywiście, lecz wy nie słuchaliście. Mówiłem, że nie powinniśmy
wchodzić w ten ostatni kontrakt. Nie słuchaliście, Paulina nawet nie chciała
rozmawiać o tym co się dzieje. A dodatkowo zaraz pobiegłaby do braciszka
opowiadając mu o tym co się dzieje. Tylko Ula stała za mną murem, wspierała,
pomagała, doradzała i dzięki tym jej pożyczką udało się nie puścić firmy z
torbami. A wy odwdzięczyliście się jej zwolnieniem i grożeniem sprawą sądową
oraz wyrzuceniem mnie z firmy. Jak dla mnie to może ta firma zbankrutować. Mam
to gdzieś – mówił.
-
Marek nie mów tak – odezwała się Helena
-
Synu chcieliśmy cię prosić abyś wrócił do firmy i pomógł ją uratować – mówił
senior.
-
To jakiś żart? – zapytał. Oboje seniorzy milczeli. To milczenie przerwała
Helena.
-
Synku ja wiem, że masz do nas żal o to co się stało. Ale zrozum ta firma to
nasz cały dorobek życia. Tato poświęcił całe swoje życie i zdrowie dla tego
przedsiębiorstwa.
-
Owszem może i mam do was o to żal. Lecz nie tylko o to co się działo w czasie,
gdy pracowałem w firmie. Przez ostatnie dwa lata, żadne z was nie
zainteresowało się czy ja żyję, co się u mnie dzieje. Dzisiaj siedzę u was –
spojrzał wymownie na stojący na kominku zegar – prawie dwie godziny i nawet nie
zapytaliście o Ulę oraz Dominikę i Dominka. A przecież wiecie, że jesteśmy z
Ulą razem i mamy dwójkę dzieci – mówił rozgoryczony. I znów zapadła cisza.
-
Marek myślałam, że ten romans już dawno się skończył. Ta kobieta nie pasuje do
naszej rodziny. I skąd masz pewność, że te dzieci są twoje? – mówiła Helena.
-
Nie mów tak o żadnym z nich. Nie masz do tego prawa – mówił podniesionym
głosem.
-
A ty nie krzycz na matkę. Mówi jak jest. Mówisz o dwójce dzieci, jaką masz
pewność, że chociaż jedno jest twoje – mówił Krzysztof.
-
Oboje są moje, bo to bliźniaki. I będę mówił takim tonem jakim chcę. Nie pozwolę
obrażać mojej narzeczonej ani moich dzieci. Zapamiętajcie czy to się wam podoba
czy nie Ula zostanie moją żoną. A teraz już się pożegnam – podniósł się z
fotela i udał w kierunku wyjścia. Był zły na ojca i matkę. Nie rozumiał ich
zachowania. Myślał, że po tym jak ojcu powiedział w piątek o Uli i dzieciach to
dziś zasypią go gradem pytań o nich. Ale nie oni mówią mu, że Ula nie pasuje do
tej rodziny, a dzieci mogą nie być jego. Obiecał Uli, że po tej rozmowie
przyjedzie i opowie co chcieli jego rodzice. W obecnej sytuacji zastanawiał się
czy mówić o wszystkim, a mówiąc dokładnie o tym jak odnieśli się ich związku.
Nie chciał sprawić jej przykrości, a z drugiej strony obiecywał nie mieć przed
nią żadnych tajemnic. Zdawał sobie sprawę, że wcześniej czy później wyjdzie na
jaw niechęć seniorów Dobrzańskich wobec Uli i Dominiki. Pół godziny później
siedział już w jej mieszkaniu i bawił się z małą na dywanie.
Godzinę
później Ula wykąpała córkę, dała kolację i położyła spać. Marek jak poprzedniego
wieczoru opowiedział jej bajkę.
-
I jak rozmowa z rodzicami? – pytała go, gdy tylko mogli spokojnie usiąść i
porozmawiać.
-
Tak jak myślałem, chodzi o firmę. Oboje może i nie powiedzieli mi tego wprost,
ale dali do zrozumienia jedną rzecz. Mianowicie, gdyby nie problemy w firmie to
nie odezwaliby się do mnie – zaczął mówić, upił łyk kawy i kontynuował dalej –
okazało się, że Aleks przekupił kogoś, aby znalazł coś na mnie. Ja nawet chyba
się domyślam kto to. W samej firmie, od kiedy zaczął rządzić Febo zaczęły się
kłopoty finansowe, wiele osób zwolnił nawet Pshemko coraz częściej mówi o
odejściu. Ojciec wspomniał coś o tym, że jakiś procent udziałów jest w cudzych
rękach. W związku z tym chcą abym wrócił i pomógł wyciągnąć firmę z kłopotów –
mówił.
-
Kogo masz na myśli? Kto mógłby być tak podłym, aby chcieć się ciebie pozbyć i
ugadać z Febo? – pytała, chociaż też podejrzewała jedną z osób.
-
Violka – odparł bez namysłu - ona od początku trzymała się z Pauliną. Sama
wiesz, że jej zadaniem było szpiegowanie mnie i donoszenie o wszystkim tej
włoskiej harpii. A ja kiedyś sam słyszałem jak umawiała się z nim na kolację.
Wystarczyło, że obiecał jej coś w zamian za dostarczenie czegokolwiek na mnie i
wystarczyło.
-
Jak tak teraz sobie myślę, to możesz mieć rację. Sama kilka razy przyłapałam ją
na szperaniu w dokumentach w moim biurku. Za każdym razem tłumaczyła się
szukaniem czegoś, co było jej potrzebne.
A
co zamierzasz zrobić z ich prośbą o pomoc w ratowaniu F&D?
-
Nie wiem Ula. Z jednej strony stała praca była by najlepszym rozwiązaniem. Kiedyś
skończą się oszczędności. Owszem wciąż mam te swoje dwadzieścia pięć procent,
ale wpływy z nich są niewielkie. A jak to padnie nie będzie nawet tego – mówił.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że stałe wpływy gotówki są im niezmiernie potrzebne.
Dominika wciąż potrzebuje leczenia, od kiedy pogodzili się z Ulą on myśli o
czymś większym niż to małe mieszkanko. To, które on wynajmuje jest niewiele większe
od tego – muszę się nad tym wszystkim dobrze zastanowić – dodał.
Następnego
dnia rano siedzieli całą trójką przy stole jedząc śniadanie. Tak dokładnie
Marek został na noc u swoich dziewczyn. Z propozycją zostania na noc wyszła
sama panna Cieplak.
-
Będę się już zbierał – rzekł kilka minut po skończonej rozmowie.
-
Zostań – wyszeptała, tak jakby bała się, że może odmówi. Podszedł do niej.
-
Jesteś tego pewna? – zapytał również szeptem. Ula skinęła głową na tak i dodała.
-
Dominika się ucieszy, gdy cię rano tu zobaczy – dodała jakby chciała się
wytłumaczyć ze swojej propozycji. Jednak Marek wiedział, że radość jego córki
to tylko taka wymówka.
CDN…
Zachowanie seniorów poniżej krótki, brak słów. Rozumowanie Marka jest bardzo logiczne i wydaje mi się, że Ula przyzna mu rację i będzie namawiała do ratowania firmy. A nawet chyba mu pomoże. Ale to muszę poczekać. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńCo zrobi Ula, jak się zachowa? Trudno przewidzieć, jeszcze nie usłyszała co myślą o niej Dobrzańscy.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w pochmurne piątkowe popołudnie.
Julita
Helena i Krzysztof uparci jak dwa osły Czy oni nie myślący o starości i że kiedy będą potrzebować pomocy. Tylko firma im w głowie. Dobrze że chociaż przyznając się do błędu że źle syna potraktowali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło
Dobrzańscy uważają, że najważniejsza jest firma. Przyznanie się do błędu było tylko po to aby wpłynąć na syna.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe pochmurne popołudnie.
Julita
Postawa seniorów to szczyt hipokryzji. Jak pali im się koło tyłków, to nagle przypominają sobie o swoim jedynaku i nie wiedzieć czemu uważają, że jest im winien pomoc przy ratowaniu firmy. Cieszę się, że Marek stanął okoniem. Gdyby przystał na propozycję ojca, kolejny raz dałby się uwikłać w ich manipulacje tak jak np. w przypadku poślubienia Pauliny, gdzie seniorzy tak bardzo naciskali na ten ślub. A swoją drogą za kogo oni się mają, że wyrażają takie negatywne opinie o Uli? Czytając ten rozdział miałam wrażenie, że charakterologicznie nie odbiegają od rodzeństwa Febo. Nie potrafią docenić tytanicznej pracy jaką wykonała Ula, żeby kilkakrotnie wyciągnąć firmę z opresji a skoro tak, to nie będą także mieć tej wdzięczności w stosunku do Marka, gdyby zgodził się na ich plan. Bardzo jestem ciekawa co dalej, bo ten rozdział mnie zaintrygował.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Dobrzańscy uważają, że jeśli ktoś jest biedny to musi być gorszy. Dla nich nie liczy się co taki człowiek ma w głowie, ale to jak wygląda. Takich pracowników się nie docenia a wręcz przeciwnie wyciska z nich jak najwięcej.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe pochmurne popołudnie.
Julita