wtorek, 30 maja 2017

DZIĘKUJĘ, LIST miniaturka

W ZWIĄZKU Z 20000 TYŚ. WEJŚĆ PRAGNĘ PODZIĘKOWAĆ TYM WSZYSTKIM, KTÓRZY CZYTAJĄ I KOMENTUJĄ MOJE OPOWIADANIA ALE RÓWNIEŻ TYM, KTÓRZY TYLKO CZYTAJĄ. 



Dlatego też w ramach podziękowań w dniu dzisiejszym wstawiam mini. Życzę miłej lektury.

LIST
                            I znowu piszę długi list do ciebie
                                                         Nie wiem czy przeczytasz go
                                                         Tak bardzo chciałbym móc uwierzyć w siebie
                                                         Zrozumieć własny los
W Warszawie przy ulicy Lwowskiej 19 w biurowcu na piątym piętrze we własnym biurze mimo późnej już godziny nadal przebywał prezes. Prezes domu mody, który od niemalże dwóch lat swoje dni spędzał w domu lub właśnie w biurze. Na nic zdały się próby przyjaciela aby znów zaczął żyć jak dawniej. Lecz ten jakże przystojny brunet o oczach stalowo-szarych nie chciał a nawet nie umiał już żyć jak dawniej. W koło powtarzał, że jego życie skończyło się wraz z jej odejściem. Na słowa swego przyjaciela
- Zapomnij o niej
- Tego kwiatu to pół światu
On odpowiadał tylko jednym nie zmiennie tym samym zdaniem
- Albo ta, albo żadna inna
Dziwił się, że nikt go nie rozumie, że nikt mu nie wierzy. A on przecież tym razem mówił prawdę. Mówił, że KOCHA. Z tak wielu osób, była tylko jedna, która mu uwierzyła a mianowicie Klaudia Nowicka. Bo tak jak ona kiedyś KOCHAŁA jego, tak on teraz KOCHA tą swą już byłą asystentkę. Gdy mówił o swej miłości do niej to rodzice a zwłaszcza matka powtarzała
- Pomyliłeś fascynację z miłością
A przyjaciel naśmiewał się 
- Jak możesz KOCHAĆ takiego paszczaka
On w takich chwilach mówił
- Tak KOCHAM ją. A jest to najprawdziwsza miłość. Taka szczera, prawdziwa. Tylko przy niej czułem się szczęśliwy.
Po powrocie do domu z pracy zazwyczaj z komody wyciągał jej zdjęcia i nie raz popłynęły mu łzy. W pracy przestał się uśmiechać. Czasami miał wrażenie, że staje się podobnym do Aleksa. Nie pozwolił nikogo zatrudnić na jej miejsce. Szukał jej przez wiele dni a nawet miesięcy. Wiedział, że są osoby znające jej miejsce pobytu lecz oni milczeli jak zaklęci. Pewnego razu pomyślał aby śledzić Alicję, po tym jak usłyszał i miał niemal pewność, iż ona jedzie do Uli. Lecz w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Uznał, że skoro nie przyszła po przeczytaniu listu od niego, to on musi uszanować jej decyzję. Jedynie czego pragnął to aby chociaż ona była szczęśliwa.
I kiedy postanowił przestać się zadręczać i zaczął żyć w miarę normalnie wydarzyło się coś niezwykłego. Gdy rano po przyjściu do pracy otrzymał codzienną pocztę zauważył pewną kopertę. Koperta ta była zaadresowana do niego odręcznym pismem. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego. Ale on znał ten charakter pisma, znał autora a raczej autorkę tego listu. Niemalże natychmiast roztargał kopertę i wyciągnął z niej białą kartkę, zapisaną jakże starannym pismem.
Zanim zaczął czytać poprosił swoją sekretarkę aby nikt mu nie przeszkadzał.
Usiadł wygodnie na kanapie i zagłębił się w treści tegoż listu


"MARKU

Piszę do ciebie ten list, choć tak naprawdę  nie wiem czy to ma sens. Nie wiem czy go przeczytasz. Oby tak. Jeśli zacząłeś go czytać to już jakiś mały sukces i myślę, wierzę, że go przeczytasz całego albo większą jego część.  Na początku  bardzo chciałabym cię przeprosić, że tak znikłam. Uważałam to za najlepsze rozwiązanie. Pragnęłam abyś był szczęśliwy i przestał wciąż się za mną wstawiać u Pauliny, by skończyły się twe problemy z mojego powodu. To był jeden z powodów, drugi to, że czułam się bardzo strasznie zraniona i skrzywdzona przez ciebie. Myślałam, że jak odejdę z F&D,  przestanę cię widywać to... to w końcu o tobie zapomnę, odkocham się. Lecz mimo upływu czasu wiem, że jest to nie możliwe.
Lecz w dużej mierze, to że cierpię to moja wina. Zakochując się w tobie wiedziałam, że jest Paulina i cały tabun kochanek. Począwszy od Klaudii po Domi na Mirabelli kończąc. Co ja sobie wyobrażałam. Że co ty najlepsza partia w mieście może na mnie zwrócić uwagę. Na prostą, zwykłą a przede wszystkim nie urodziwą dziewczynę z Rysiowa. Ja przecież po za posiadaną wiedzą nie mam nic do zaoferowania. A jednak w pewnym momencie pozwoliłeś mi czuć się wyjątkowo. Tylko szkoda, że tak krótko.  Widocznie tak miało być. Później gdy wyszło na jaw, że to wszystko to tylko gra z twojej strony miałam wrażenie, że cały mój świat właśnie się rozpadł jak domek z kart. Czułam się podle, potraktowałeś mnie gorzej niż Bartek. Bo tobie oddałam całą siebie.  Mówiłeś jedno a chciałeś zrobić coś innego. A przynajmniej tak to odebrałam. Przez długi czas próbowałam cię znienawidzić tak samo jak Bartka.  Ale im bardziej próbowałam to na przekór temu KOCHAŁAM cię jeszcze mocniej. Gdy chciałam zapomnieć jeszcze bardziej zapadałeś mi w pamięć. Im bardziej nie chciałam o tobie słyszeć to zawsze był ktoś, kto mówił o tobie. 
Przez długi czas nie mogłam się przełamać aby móc z tobą porozmawiać. Dlatego właśnie napisałam ten list. 
Pamiętasz zawsze tak było. Pisaliśmy do siebie gdy było nam trudno coś powiedzieć.  To ty pierwszy  zacząłeś, gdy Mirabella oddała ci kolczyki, które później mi podarowałeś.  Zachowałam je do dziś dnia wraz z tym listem. 
Wiedz, że mimo wszystko KOCHAŁAM, KOCHAM i będę KOCHAĆ tylko ciebie.  Bo nie można przestać kogoś KOCHAĆ nawet jeśli ten ktoś nas skrzywdził. Nigdy nie pokocham nikogo innego.
Nie wiem czy jestem w stanie zapomnieć o całej tej intrydze, ale wiem na pewno, że już ci wybaczyłam. Nie ma już we mnie żalu. 
A więc jeśli pamiętasz co napisałeś mi w liście do mnie i nadal do mnie coś czujesz. To będę w piątek w tym samym miejscu co napisałeś o tej samej godzinie

                                                                    Twoja na zawsze

                                                                                  ULA

Siedział, czytał i płakał. Ula, jego ukochana Ula mu wybaczyła, lecz czy on sobie sam wybaczył? Raczej nie. On sobie nigdy nie wybaczy. Bo jak on mógł być takim podłym, cynicznym draniem. Zastanawiał się jak to możliwe, że ta cudowna istota, ten anioł w ciele kobiety nadal go KOCHA. Ona powinna go nienawidzić, a mimo to ona go KOCHA tak jak on KOCHA ją.

Gdy nastał piątek nie mógł się na niczym skupić. Cały czas myślał o tym ich spotkaniu. Bardzo dobrze pamiętał co wówczas napisał w liście do niej. Nawet po tak długim czasie potrafił to powtórzyć.

"ULA

Wiem, że kartka do ciebie, zapisana w pośpiechu przy twoim biurku niczego nie załatwi. Ale wiem, wierzę, że jeśli pozwolisz mi powiedzieć ci coś prosto w oczy, to powiem ci, że dzięki tobie zrozumiałem, co to jest miłość i że wiem na pewno, że nie to łączy mnie z Pauliną. I że na pewno jej nie poślubię...
I jeszcze jedno na pewno wiem, że cię KOCHAM.
MAREK
Czekam o piętnastej nad Wisłą w miejscu, gdzie to wszystko zaczynałem rozumieć."

Gdy tylko wybiła czternasta zaczął zbierać się do wyjścia, a w głowie układał sobie to co chciał jej powiedzieć. Na kilka minut przed godziną piętnastą był już na miejscu. Ona również tam była.

Stała zapatrzona gdzieś przed siebie. Podszedł bliżej i szeptem aby jej nie wystraszyć wypowiedział jej imię. W momencie gdy odwracała się w jego stronę straciła równowagę i wpadła wprost w jego ramiona. On objął ją tak jakby bał się, że znów mu zniknie albo ucieknie.  
Spojrzał w jej błękitne jak bezchmurne niebo oczy i nie potrafił nic powiedzieć prócz
- KOCHAM cię
- KOCHAM cię - odpowiedziała mu jak echo
KONIEC
Fragment piosenki Kamila Bednarka "List"

niedziela, 28 maja 2017

NIGDY...częśćXII

- Marek a co z dzieciakami, z domem - pytała,  a w jej oczach widać było strach, przerażenie i obawę
- Jasiek jak wiesz pracuje w F&D i studiuje. Pracę miał zacząć jeszcze za nim twój tata trafił do szpitala. W tym dniu kiedy twój tata trafił do szpitala byłem w Rysiowie wczesnym popołudniem i wówczas rozmawiałem z nim. Przez przypadek okazało się, że mają problemy finansowe. Postanowiłem, że zatrudnię Jaśka w firmie i będę im pomagał finansowo. Obiecałem wówczas twojej rodzinie, że zrobię wszystko abyś wróciła do nich i może do mnie. Beatka jest ze mną a mówiąc dokładniej - przerwał na chwilę wstał i wyjął z szuflady pewne dokumenty i pokazał Uli.
- Co to jest? - pytała
- Proszę otwórz i przeczytaj - odpowiedział
Po otworzeniu teczki Ula ujrzała orzeczenie z sądu o ustanowieniu Marka opiekunem prawnym nad małoletnią Beatą Cieplak. Kobieta spojrzała na Marka, a z jej oczy wyczytał "dlaczego", i to że obwinia się o wszystko co tu się stało.
- Ula, twój tata był bardzo chory i nic nie można było zrobić. To nie twoja wina.Gdyby ten dupek zachował się inaczej to na pewno wszystko potoczyło by się inaczej. Błagam nie obwiniaj się o to, bo nie jesteś niczemu winna. A co do Beatki...
Kochanie, zrobiłem to, bo uważałem, że tak powinienem. Nie mogłem i nie chciałem postąpić inaczej. Nie mogłem pozwolić aby Beti trafiła do obcych. Oboje z Jaśkiem mieszkają tu ze mną. Teraz ich nie ma bo pojechali z moimi rodzicami na Mazury i wrócą w niedzielę popołudniu. Chciałem abyś mogła odpocząć po podróży. Beatka do końca roku szkolnego chodzić będzie do szkoły w Rysiowie. Codziennie rano ja ją tam zawożę a moja mama lub tata ją odbiera. Wiesz nie chcieliśmy jej zmieniać szkoły w trakcie roku szkolnego, ale od września zapisaliśmy ją do szkoły tu na miejscu. Jeśli chodzi o dom to ja w miarę możliwości tam zaglądam albo Maciek jak jest u swoich rodziców - mówił Marek cały czas tuląc Ulę do siebie
Nie mogła zapanować nad emocjami i rozpłakała się jak dziecko. Słone krople spływały po jej policzkach jedna za drugą.
- Kochanie proszę nie płacz. Przepraszam jeśli zrobiłem lub powiedziałem coś nie tak - spytał wystraszony ocierając jej łzy. Kiedy ona płakała czuł się okropnie.
- To ze wzruszenia i szczęścia - odparła ze łzami w oczach
- Proszę nie płacz. KOCHAM cię i uwielbiam jak się uśmiechasz - mówił
- Nie zasłużyłam na ciebie. Na to wszystko co dla mnie zrobiłeś, co mi dajesz i jeszcze dasz. Ty dla mnie jesteś wszystkim. Bardzo ci jestem wdzięczna za to, że zaopiekowałeś się moim rodzeństwem. I mimo, że tak bardzo cię zraniłam ty chciałeś pomóc mojej rodzinie. - mówiła
- To nieprawda, to ja jestem szczęściarzem, że jesteś już ze mną. Nawet nie chcę myśleć, że mogłoby się zdarzyć inaczej. Jesteś piękna, mądra, lojalna i uczciwa. To ty mnie nauczyłaś jak być lepszym człowiekiem. Dzięki tobie zrozumiałem co jest w życie najważniejsze. I nie musisz mi za nic dziękować zrobiłem to z miłości do ciebie. Więc to raczej ja powinienem tobie podziękować - powiedział patrząc jej prosto w te błękitne oczy, po czym pocałował ją delikatnie w usta. 
Pragnął jej całym swoim ciałem, ale wiedział, że teraz nie może i musi być cierpliwym. Po tym wszystkim co ją spotkało ze strony doktorka ona musi dojść do siebie. A on jej w tym pomoże. Wiedział, że musi być dla niej oparciem i zrobić wszystko aby była szczęśliwa. Dla niego to było teraz najważniejsze. Siedzieli  tak przytuleni do siebie jeszcze przez chwilę w ciszy. Ale ta cisza w niczym im nie przeszkadzała. W pewnym momencie Marek chciał coś powiedzieć Uli, lecz gdy zorientował się, że ona usnęła wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam ułożył ją delikatnie na łóżku i okrył kołdrą, a sam wyszedł z sypialni. 
Postanowił iż tej nocy będzie spać w salonie, mimo że kanapa tam stojąca nie należała do wygodnych. Długo nie mógł zasnąć, a gdy tylko sen go zmorzył z jego sypialni dobiegł go przeraźliwy krzyk Uli. Zerwał się na równe nogi i pobiegł do niej. Ula siedziała z podkulonymi nogami krzyczała " Proszę zostaw mnie, ja chcę wrócić do domu" Marek podszedł do łóżka usiadł na nim i mocno przytulił ją do siebie szepcząc jej do ucha i próbując ją uspokoić
 - Ula, skarbie obudź się
Gdy tylko ta się obudziła, z całej siły wtuliła się w Marka silne ramiona.  Wtedy czuła się bezpieczna.
- Już w porządku, to tylko zły sen. Już jesteś w domu i nic ci nie grozi - mówił do niej czule i tulił do siebie.
Znowu usnęła wtulona w jego ramiona, gdy tylko ją ponownie ułożył i chciał wyjść Ula przebudziła się.
- Marek proszę zostań ze mną - prosiła
- Na pewno tego chcesz - upewnił się
Ona potwierdziła skinąwszy głową. On już bez słowa podszedł do łóżka i położył się obok Uli. Ona od razu wtuliła się w niego i zasnęła. Reszta nocy przebiegła im już spokojnie.
Następnego dnia Marek obudził się pierwszy. Ula nadal spała wtulona w ramiona Marka, te ostatnie dwa dni były dla niej męczące. Leżał jeszcze przez chwilę przyglądając się jej
- Ona jest taka krucha, delikatna a przede wszystkim piękna. Jak on mógł ją tak źle traktować. Gdybym tylko dorwał go we własne ręce - rozmyślał
Postanowił w końcu wstać. Delikatnie tak aby jej nie obudzić wstał i wyszedł z sypialni. Wziął prysznic, ubrał się i poszedł zrobić śniadanie oraz kawę. Zrobił tosty i jajecznicę oraz kawę. To wszystko ułożył na tacy dodając jeszcze dżem i twarożek. A dodatkowo na boku w niewielkim wazoniku ustawił różę w kolorze czerwieni. Z tak przygotowanym śniadaniem udał się do sypialni gdzie nadal spała Ula.
- Pobudka skarbie, śniadanko - mówił delikatnie 
Ula obudziła się podnosząc na łokciach. 
- To dla mnie - zapytała widząc tacę - rozpieszczasz mnie -dodała
- Oczywiście skarbie, że cię rozpieszczam bo zasługujesz na to, i ja nie zamierzam przestać - podał jej tacę i delikatnie musną jej usta - smacznego -dodał
Oboje zaczęli jeść a Marek co chwilę przyglądał się jej jak je, ale na jej twarzy cały czas było widać smutek. Tak bardzo pragnął aby jej oczy, twarz były takie jak kiedyś radosne. Gdy ona była smutna jego serce rozpadało się z bólu. Wyrzucał sobie, że to jego wina i teraz musi zrobić wszystko aby ona znów zaczęła się uśmiechać i była szczęśliwa. Po prostu chciał aby była taka jak kiedyś.
- Ula ja muszę jechać do firmy, jak chcesz to jedź ze mną. A później jeśli będziesz chciała to pojedziemy do Rysiowa na cmentarz do twoich rodziców a potem możemy odwiedzić Maćka rodziców oni na pewno się ucieszą, może zastaniemy tam również i jego wraz z Anią - powiedział z błyskiem w oku gdy tylko zobaczył coś na wzór uśmiechu na jej twarzy.
Zgodziła się na jego propozycję. Nie chciała siedzieć samej w domu, a w firmie mogła przynajmniej spotkać się z przyjaciółmi.
- Daj mi tylko chwilę - powiedziała i udała się do łazienki.
Wzięła prysznic, zrobiła makijaż aby zakryć siny policzek, włosy zaczesała w kok  i ubrana w idealnie dopasowaną sukienkę w kwiaty wyszła z łazienki. 
CDN...

sobota, 20 maja 2017

NIGDY...częśćXI

Marek cały czas obejmował Ulę. Już przy samochodzie mimo zmęczenia panowie zdecydowali aby to Aleks prowadził samochód, a Marek usiądzie z Ulą z tyłu.  Ten drugi wciąż nie mógł uwierzyć, że ona wróciła, mało tego, że była tak blisko jego. W krótkim czasie od chwili jak ruszyli w stronę Warszawy Ula wtulona w Marka zasnęła. Mimo tego, że tylna kanapa samochodu nie jest wymarzonym ani tym bardziej wygodnym miejscem do snu Ula spała spokojnie. Silne ramiona Marka dawały jej ukojenie i bezpieczeństwo. A tego drugiego ona potrzebowała teraz zwłaszcza. Po tym co wydarzyło się tam za oceanem. On co chwile całował ją w głowę lub delikatnie gładził dłonią po plecach. Lecz gdy tylko widział to sine miejsce na jej twarzy, czuł jak zbiera się w nim złość.
- Boże co ona tam musiała przejść. Już nigdy nie pozwolę aby ktoś ją skrzywdził. A ten doktorek zapłaci za to. Już ja tego dopilnuję - myślał
Tymczasem Sosnowski cieszył się tym jej powrotem do Polski. Mimo tego, że twierdził jak to on ją kocha, na boku miał kochankę, a większość tych dyżurów miały być tylko przykrywką. Teraz jak nie ma Ulki on będzie mógł spotykać się z nią bezkarnie. Cieszyła go perspektywa kolejnego roku pozostania w Bostonie. Nie myślał, że to może zostać przerwane. Nie wiedział jak bardzo się mylił. Nigdy przez myśl by mu nie przeszło, że to jego podłe traktowanie Uli może odbić się na jego karierze lekarskiej. On nawet nie przypuszczał co kryje w sobie zawartość jednej z teczek, którą posiada Ula, ba on nawet nie wiedział o jej istnieniu.  No dobra zostawmy pana Piotra Sosnowskiego na razie w spokoju. Dajmy mu na razie cieszyć się z tego co ma. I wróćmy do kraju nad Wisłą a dokładniej to do Warszawy.
Ula całą drogę z Gdańska do Warszawy przespała wtulona w Marka. Nawet półgodzinny postój po drodze nie był wstanie jej obudzić. Gdy dojechali na Sienną Marek delikatnym pocałunkiem w usta zbudził Ulę.
- Ula, kochanie obudź się jesteśmy na miejscu - szeptał jej Marek
Wysiedli z samochodu, pożegnali się z Aleksem, który czekał na taksówkę a sami udali się do mieszkania Marka.
- Skarbie tam jest łazienka a w niej wszystko masz przyszykowane. Idź się odświeżyć a ja przygotuję nam coś do jedzenia - powiedział i ucałował ją w czoło
- Dziękuję, kochany jesteś - odpowiedziała i poszła do łazienki
Po wzięciu kąpieli w wannie wypełnionej wodą i olejkami zapachowymi i zmyciu z siebie śladów podróży usiadła do stołu, przy którym siedział już Marek.
- Marek czy możemy porozmawiać - pytała
- Nawet uważam, że powinniśmy, ale najpierw zjedzmy - odparł
Jedli w ciszy, a Marek co chwilę przyglądał się jej. Uwielbiał ją, uwielbiał patrzeć na nią jak je, jak się porusza, uwielbia jak się uśmiecha ale ten jej uśmiech gdzieś zniknął.  On wiedział a raczej znał przyczynę tego stanu.
- Ona jest taka krucha, delikatna. Przeszła już tak wiele. Jak ja mam jej powiedzieć o ojcu. Przecież ona się załamie całkowicie  - myślał
Wiedział, że musi jej to powiedzieć, przecież tego nie da się ukryć.  Wie, że to będzie dla niej straszne. Właśnie dlatego Aleks nie powiedział jej o ojcu, aby Marek to jej powiedział i był wówczas przy niej. Obawiał się tylko aby po tym ona od niego nie chciała odejść. Przecież w jakimś sensie okłamał ją. Owszem podczas tych kilku rozmów przez telefon gdy była jeszcze w Stanach nie rozmawiali na ten temat.
Był szczęśliwy, że ona jest z nim, że mu wybaczyła, przecież tak mu pisała w liście do niego. Był pewny w szczerość tego co napisała. Ona nie potrafiła kłamać. Wręcz się tego brzydziła. Dzięki niej i on zaczął mówić prawdę. I wygląda na to, że znów ją zawiódł i okłamał. Ale czy na pewno. Oboje z Aleksem uznali, że tak będzie lepiej. Oczywiście lepiej dla niej. Bali się czy aby ta informacja nie spowoduje u niej jakiegoś załamania. Zdawali sobie sprawę, że tam było by jej trudniej, a tu na miejscu będzie jej może łatwiej przyjąć tę wiadomość. Tu ma przyjaciół, rodzeństwo no i przede wszystkim jest Marek, który się nią zaopiekuje i będzie przy niej.
W końcu usiedli w salonie. Marek zrobił im obu kawę. Przez chwilę panowała cisza, którą odważyła się przerwać Ula
- Marek bardzo chciałam cię przeprosić
- Ty mnie, za co - pytał zdziwiony
- Za to jak cię traktowałam przed pokazem. Wiesz już wtedy ci wybaczyłam, ale bałam się ci ponownie zaufać. Ten strach był silniejszy ode mnie. Myślałam, że skoro nie chcesz mnie widzieć w szpitalu i wylatujesz z Pauliną to znaczy, że mnie nie KOCHASZ. Dlatego zdecydowałam się wylecieć z Piotrem. Myślałam, że tam zapomnę, lecz nie potrafiłam. A później okazało się, że jestem z tobą.... w ciąży. Wówczas chciałam wysłać do ciebie list abyś wiedział o dziecku. Tylko, że nie zdążyłam go nawet dokończyć, gdy zobaczył go Piotr i mnie po raz kolejny pobił, aż straciłam przytomność. Marek ja przez to..... - nie była wstanie skończyć tylko się rozpłakała, te wspomnienia o ciąży wciąż bardzo ją bolały.
- Ula, wiem co się stało, to nie była twoja wina. I naprawdę nie masz za co przepraszać. Należało mi się. To ja powinienem cię przeprosić, bo gdyby nie ja i moje kłamstwo, wszystko by ułożyło się inaczej - mówił
- Ula pamiętaj, od tego wieczoru nad Wisłą kiedy zrozumiałem swoje uczucia do ciebie, to one się nie zmieniły. Ula, KOCHAM cię i to się już nie zmieni - powiedział i przytulił ją do siebie
- Ja ciebie też KOCHAM - odpowiedziała jak echo
Siedzieli tak objęci chwilę gdy Ula poprosiła Marka aby zawiózł ją do Rysiowa.
- Marek, a możesz mnie zawieść do domu. Tak bardzo stęskniłam się za tatą i dzieciakami - prosiła
- Ula muszę ci coś jeszcze powiedzieć. Nie mówiliśmy ci gdy byłaś w Stanach, aby jeszcze bardziej cię nie denerwować. Wybacz ale obaj z Aleksem uznaliśmy, że tak będzie lepiej - rzekł
- O czym ty mówisz, czego nie chcieliście mi powiedzieć. Proszę powiedz o co chodzi - mówiła bardzo się denerwując
- Powiem ci wszystko od początku, ale obiecaj, że mnie wysłuchasz do końca, dobrze - mówił
- Dobrze - odparła
- Ula, nie było mnie w kraju dwa miesiące. Po powrocie dowiedziałem się o tym, że Piotr jest agresywny wobec ciebie. Mówił mi o tym Sebastian, który widział jego zachowanie po pokazie. Dowiedziałem się również o dwóch dziwnych wiadomościach napisanych niby przez ciebie do Maćka i twojej rodziny. Ta wiadomość źle wpłynęła na zdrowie twojego taty. 
Ula, chcę ci powiedzieć, że twój tata nie żyje. Zmarł niespełna dwa i pół miesiąca po twoim wyjeździe do Bostonu - wyjaśnił Uli
Ta wpadła w jakiś dziwny szał, zaczęła krzyczeć i płakać na przemian. Marek ją zaczął przytulać, a ona próbowała się wyrwać z jego objęć, biła go po klatce piersiowej, krzyczała a on jeszcze bardziej tulił ją siebie i próbował uspokoić. Jego silne ramiona, ciepły i spokojny głos zaczęły przynosić efekt. Z każdą chwilą uspakajała się. W końcu gdy przyszło uspokojenie nastało przerażenie co stało się z dzieciakami. Wiedziała tylko, że Jasiek studiuje i ma pracę w F&D. Ale nie wiedziała co z Beatką. I co dalej będzie z nią. Przecież nie ma pracy i zapewne nawet nie ma gdzie mieszkać. Chciała również poznać treść tej wiadomości, którą podobno to ona pisała.
Gdy tylko przestała płakać rzekła do Marka
- Marek ale ja nigdy nie pisałam do nikogo żadnych wiadomości
CDN...

sobota, 13 maja 2017

NIGDY...częśćX

Tymczasem Marek dojeżdżał do Gdańska. Przed dotarciem na lotnisko kupił jeszcze ogromny bukiet herbacianych róż. Na samym lotnisku miał jeszcze dwie godziny czekania. Sprawdził na tablicy przylotów czy nie ma jakiś opóźnień. Wszystko było w jak najlepszym porządku.

TYMCZASEM W SAMOLOCIE

Cały lot Uli i Aleksowi upływał na rozmowie.
- Aleks, a myślałeś aby spróbować spotkać się i porozmawiać z Julią - rzekła 
- Z Julią? - zapytał mężczyzna
- Tak z Julią. Już ci mówiłam, że wiem co się wydarzyło te kilka lat temu. Marek mi powiedział - odpowiedziała Cieplak
- Nie, nie myślałem o tym. Ale co to zmieni. Ona wyleciała do Londynu. A i zapewne już ułożyła sobie życie z kimś innym - odparł
- A jeśli nie. Pamiętam, że gdy pracowała z nami przy FD Sportivo, to widziałam jak i ona się zadręcza tym co się wydarzyło. Ona zapewne też tego żałuje - mówiła - Aleks jestem tego pewna, że ona nadal cię KOCHA. Może jednak warto spróbować. Wiesz jak nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz - kontynuowała
- Ula nie wiem, czy to ma sens. Jak sama wiesz oboje z Markiem bardzo mnie  zranili, on jako przyjaciel a ona jako moja dziewczyna - mówił
- Aleks, ty nadal ją KOCHASZ, prawda - pytała Ula
Febo popatrzył na Ulę z przymrużonymi oczami, po czym rzekł
- Panno Cieplak przed tobą nic się nie ukryje. Prawda
Ona z uśmiechem na twarzy powiedziała
- Aleksandrze Febo przecież to widać na odległość. Tak jak ona ty również nie związałeś się z nikim. A skoro byłeś w stanie wybaczyć Markowi, to spróbuj to samo uczynić, jeśli chodzi o nią.
- Nie wiem czy potrafię - mówił
- Obiecaj, że się nad tym zastanowisz - mówiła Ula
- No dobrze zastanowię się. Widzę, że z tobą nie wygram. Jak ten Mareczek mógł z tobą wytrzymać - odpowiedział z uśmiechem na twarzy Aleks
- A Aleks jak my dostaniemy się do Warszawy - zapytała  zmieniając temat
- Na lotnisku będzie na nas czekał twój Romeo - odpowiedział z uśmiechem na twarzy - dzwoniłem do niego gdy byliśmy na lotnisku a ty poszłaś kupić coś do jedzenia - dodał widząc jej zdziwioną minę
- Ale zobacz jak ja wyglądam. Jak ja mu się tak pokarzę i jeszcze to - mówiła i wskazała na siny policzek, a w jej oczach malował się strach.
- Ula posłuchaj, on wie o wszystkim. Powiedziałem mu o tym co robił ci Piotr zaraz po tym naszym spotkaniu kiedy mi opowiedziałaś o wszystkim. On wie również o ciąży - mówił - ja bardzo cię przepraszam ale uznałem, że powinien Marek o tym wiedzieć - dodał
- Nie, nie musisz mnie przepraszać. Może i lepiej, że wie o wszystkim. Obawiam się, że gdyby nie ty, mnie było by trudno mu o tym wszystkim opowiedzieć. Wiesz Aleks ja go bardzo KOCHAM, ale nie wiem jak to będzie. Boję się czy tym moim wyjazdem z Piotrem nie spowodowałam, że on się ode mnie odsunie. O ciąży chciałam mu napisać w liście, którego nie zdążyłam dokończyć pisać. Piotr tego dnia wrócił wcześniej do domu i zobaczył, że piszę list i wtedy to pobił mnie do nie przytomności - mówiła ze łzami w oczach
- Spokojnie Ula on też na pewno cię bardzo KOCHA.                                                                      Marek gdy tylko wrócił do kraju i dowiedział się paru rzeczy od Sebastiana co działo po pokazie, to cały czas próbował zdobyć jakiś kontakt z tobą. A gdy dowiedział się o tych dwóch wiadomościach od ciebie obiecał poruszyć niebo i ziemię aby cię sprowadzić do Polski - mówił
- O czym ty mówisz, jakie wiadomości - dopytywała Ula. Jej mina ewidentnie wskazywała, że ona o niczym nie wie
- Nie znam ich treści, ale wiem, że jedna była do Maćka, a druga do twojej rodziny. Wiem również, że Marek nie uwierzył abyś ty była autorem tych wiadomości - rzekł -dobra nie myśl już o tym teraz. To już za tobą - dodał
Tak zleciała im ta podróż. Podróż pełna wspomnień tych dobrych i tych czasem złych, szczerych wyznań a i obawy ze strony Uli co będzie dalej. 
Lecz mimo zapewnień ze strony Aleksa, bała się tego spotkania z Markiem.
Nie wiedziała co będzie dalej, jak będzie żyć i za co. Ona Markowi wybaczyła to wszystko co zrobił ale czy Marek wybaczył jej to jak ona postępowała przed wylotem i jak go traktowała. A przede wszystkim czy wybaczy jej ten wyjazd z Piotrem. Czy wybaczy utratę dziecka. Gdyby tylko wiedziała jakie jej myślenie jest dalekie od tego co czuje Marek.
Tymczasem pobyt  na lotnisku dłużył się Markowi niemiłosiernie. 
Marek chciał już być przy niej. Pragnął tulić ją w swoich ramionach. Chciał aby poczuła się bezpieczna. Od dawna marzył aby móc ją zamknąć w swych ramionach i dzięki temu chronić przed całym złem tego świata. Przyrzekł sobie, że zrobi wszystko aby ona była szczęśliwa, aby poczuła się kochana. Wiedział jaka daleka droga przed nim, ale on się nie podda. Musiał jej jeszcze powiedzieć o śmierci Józefa i to było to co musi zrobić zaraz po powrocie do  domu. 
Natomiast w domu w Bostonie gdzie Ula mieszkała wraz z Sosnowskim panował straszny bałagan.
Wyglądało to tak jakby przez to mieszkanie przeszedł tajfun. To Piotr po tym jak zorientował się, że ona odeszła od niego na dobre, bo zabrała swoje wszystkie rzeczy wpadł w szał. Wiedział już nawet o jej powrocie do Polski co go jeszcze bardziej rozłościło. To, że już wiedział gdzie ona się udała świadczyła kartka na, której Ula miała wypisane co jest jej potrzebne aby otrzymać paszport tymczasowy.
- To podła suka. No ale skoro chce wracać to niech wraca. Będę miał święty spokój - pomyślał
Był pewny, że to co jej zrobił ujdzie mu płazem. Przecież on jest tu w Stanach a ona tam w Polsce. Zapewne nie wróci do Dobrzańskiego bo on wrócił przecież do swojej byłej narzeczonej. Jakie to było błędne przekonanie. Ale dzięki temu Ula po powrocie do kraju będzie mogła spokojnie dojść do siebie po tym co przeszła u jego boku.
Po niespełna dziesięciu godzinach lotu w końcu usłyszeli, aby zapiąć pasy gdyż już nie długo będą lądować.
Serce Uli szalało z radości, już nie mogła się doczekać kiedy będzie mogła przytulić się do Marka, kiedy spotka się z rodziną oraz przyjaciółmi. 
W końcu wylądowali jeszcze tylko odprawa i już po wszystkim. Koniec koszmaru u boku Sosnowskiego.
Gdy tylko ujrzała Marka to nie myślała już nawet o swoim bagażu. Wręcz biegła aby być już przy nim. Wpadła wprost w jego ramiona. Właśnie w tej chwili oboje zrozumieli jak strasznie za sobą tęsknili, jak im siebie brakowało. Gdy tylko Marek ją przytulił poczuła się bezpieczna. W tym momencie emocje opadły a ona rozpłakała się jak mała dziewczynka, którą ktoś skrzywdził. Marek tulił ją i próbował uspokoić gładząc delikatnie jej plecy i prosił aby się uspokoiła
W pewnej chwili podniósł delikatnie jej podbródek aby ją ucałować i wtedy zauważył jak wygląda jej policzek, wówczas zrozumiał co miał na myśli Aleks.
- Ula, kochanie co to jest? czy to zrobił ten sukinsyn - ni to spytał ni to stwierdził. On nawet był pewien tego.
Ona tylko pokiwała głową potwierdzając i znowu zalała się łzami.
- Cichutko. Już jesteś bezpieczna, on ci już nic nie zrobi. Obiecuję ci to Ula - mówił do niej spokojnie, mimo iż złość na Sosnowskiego była nie do opisania.
- No to co moi kochani wracamy do Warszawy - odezwał się Aleks gdy tylko odebrał bagaże i dołączył do nich.
Panowie się przywitali i udali  na parking do Marka samochodu.
CDN...

sobota, 6 maja 2017

NIGDY...częśćIX

- Piotr mnie pobił. Okazało się, że po stażu on tu zostaje. Powiedziałam mu, że chcę wrócić do Polski. A on wpadł w szał... - nie umiała dokończyć bo łzy na to nie pozwalały.
Aleks stał, a w nim wszystko się gotowało - Gdybym go tylko dorwał, to udusił własnymi  rękoma - myślał
- Ula pakuj się. Jeszcze dziś wracamy do kraju - powiedział
- Aleks ale jak dzisiaj. Bilety mamy na piętnastego maja, a dziś jest jedenasty - mówiła
- Na lotnisku spróbujemy coś z tym zrobić. A teraz proszę idź i spakuj co twoje - powiedział
Ula spakowała, wszystko to co najważniejsze. A na stole zostawiła tylko kartkę z krótką notatką dla Piotra

"Piotr odchodzę. 

Nie chcę cię znać ani tym bardziej pamiętać.
Nikt nigdy mnie tak nie skrzywdził jak ty"
Ula

To co miała zmieściła w jednej małej walizce.

- Ula tylko tyle - odezwał się ze zdziwieniem Aleks gdy odbierał od niej bagaż
- Tak, zabrałam tylko to co nie będzie mi o nim przypominać - wyjaśniła
Aleks zabrał jej bagaż i wyszedł do samochodu. Chwilę później jechali do hotelu, w którym Aleks był zameldowany. Spakowanie się oraz wymeldowanie zajęło mu niespełna godzinę, po czym udali się w stronę lotniska. Po dotarciu już na lotnisko najpierw Aleks odstawił samochód do wypożyczalni. Będąc już na samym lotnisku udali się do odpowiedniego stanowiska, gdzie można zmienić dane do odlotu. Febo był gotów nawet wykupić nowe bilety gdyby była taka konieczność.
Mieli ogromne szczęście, za trzy godziny mieli mieć samolot do Polski, jedynie miejsce lądowania to nie Warszawa tylko Gdańsk.
Po dokonaniu wszystkich czynności związanych z biletami i odlotem, Febo zadzwonił do Marka, a Ula poszła po coś do jedzenia.
- Hej - usłyszał zaspany głos Dobrzańskiego
- Pobudka stary - odezwał się Febo
- Coś się stało, że dzwonisz o tak nie ludzkiej porze - pytał Marek
- Marek, słuchaj za trzy godziny mamy samolot do Polski, ale lądować będziemy w Gdańsku - powiedział Aleks
- Dziś? przecież mieliście dopiero wylatywać piętnastego. Czy coś się stało Uli - pytał poddenerwowany tymi wieściami Marek
- Tak. Ale już wszystko w porządku. Porozmawiamy po powrocie. 
A i jeszcze jedno będziemy lądować w Gdańsku, więc mamy szukać sobie jakiegoś środka transportu czy po nas przyjedziesz? - mówił Aleks
- Będę na was czekał na lotnisku - odpowiedział prezes
Marek już tej nocy nie mógł zasnąć. Zastanawiał się co mogło się stać. W kraju była czwarta nad ranem postanowił, że gdy odwiezie Beatkę do przedszkola a Jaśka podwiezie do firmy to uda się do rodziców.
Jaśkowi wszystko wyjaśnił w drodze do pracy, i że oboje z małą przez najbliższe kilka dni będą u jego rodziców.
- Rozumiesz Jasiu, nie wiem co jest powodem wcześniejszego ich powrotu. Tym bardziej, że jest taki nagły - mówił
- Tak rozumiem - odparł
Po dojechaniu do firmy oboje udali się na piąte piętro. Marek w firmie był tylko przez chwilę, musiał poprosić Sebastiana aby go zastąpił dziś w firmie. To wtedy też powiedział mu o powrocie Uli. Następnie udał się do rodziców prosząc ich aby zajęli się dzieciakami do końca tygodnia. Wyjaśniając całą sytuację. Ojca poinformował o sytuacji w firmie, i że nad wszystkim czuwa Sebastian z Maćkiem. Po wyjściu od rodziców od razu udał się w stronę Gdańska.
Gdy tylko samolot wzbił się w powietrze Ula poczuła się wolna. Miała wrażenie jakby ktoś dał jej drugą wolność.
- I co jak się czujesz - spytał Aleks
- Szczęśliwa. Nareszcie uwolniłam się od niego. Właśnie zamykam rozdział mojego życia pod tytułem "Boston - Piotr Sosnowski" - mówiła
- Bardzo mnie to cieszy - rzekł
- Dziękuję Aleks. Wiem, że na pewno było ci trudno to wszystko robić. Wiem doskonale jak nienawidzisz Marka za to co zrobił. I dlatego jeszcze raz bardzo ci dziękuję - mówiła Ula
- Nie ma  o czym mówić. To już przeszłość. Stało się i już. A zgodziłem się pomóc bo widziałem jak on się Ula zmienił. To nie ten sam Marek, który uganiał się za modelkami, biegał i upijał się w klubach, który szukał tylko wymówki aby nic nie robić.
Wiem Ula jak to boli gdy tracimy ukochaną osobę.
A i przed przylotem tu rozmawiałem jeszcze z Pauliną o tym wszystkim - mówił
- No właśnie jest jeszcze twoja siostra, która przecież mnie nienawidzi. O ile ty dasz nam spokój to już ona na pewno nie - rzekła Cieplak
- I tu się mylisz moja droga. To właśnie Paula mnie namówiła aby wam pomóc, a rozmowa z nią otwarła mi oczy. A i owszem, kiedyś miała do ciebie pretensje o Marka. Lecz po tym jak wyjechali oboje do Milano ona próbowała się do niego zbliżyć to on jej dał do zrozumienia, że KOCHA tylko ciebie, a oni mogą być co najwyżej przyjaciółmi. Ona to Ula zrozumiała. List, który wysłałaś to właśnie Paula mu przyniosła - mówił
- Jak to mu przyniosła, przecież wysłałam go na jego adres - mówiła zdziwiona 
- On po tym całym zarządzie wyprowadził się z tego domu i zostawił go Paulinie. To miała być rekompensata za to, że się rozstali. A on kupił mieszkanie na Siennej - odpowiedział
W czasie gdy oni od kilku godzin byli w samolocie do domu wrócił Sosnowski. Po wejściu do środka zdziwił się, że nie ma Ulki. Pomyślał iż może poszła do pobliskiego sklepu. Wszedł do kuchni aby napić się soku, usiadł przy stole i dopiero wówczas ujrzał kartkę zapisaną przez Ulę.
- O nie moja droga, ode mnie się nie odchodzi. Wrócisz jak zabraknie ci kasy - pomyślał
Tego, że ona jest właśnie w drodze do kraju nad Wisłą nawet nie pomyślał. Przecież jej paszport on miał ukryty u siebie w szpitalu. Sądził, że skoro nie ma tu przyjaciół ani rodziny to w ciągu kilku dni wróci.
- Jeszcze będziesz błagać o przebaczenie - myślał
CDN....