W ZWIĄZKU Z 20000 TYŚ. WEJŚĆ PRAGNĘ PODZIĘKOWAĆ TYM WSZYSTKIM, KTÓRZY CZYTAJĄ I KOMENTUJĄ MOJE OPOWIADANIA ALE RÓWNIEŻ TYM, KTÓRZY TYLKO CZYTAJĄ.
Dlatego też w ramach podziękowań w dniu dzisiejszym wstawiam mini. Życzę miłej lektury.
LIST
I znowu piszę długi list do ciebie
Nie wiem czy przeczytasz go
Tak bardzo chciałbym móc uwierzyć w siebie
Zrozumieć własny los
W Warszawie przy ulicy Lwowskiej 19 w biurowcu na piątym piętrze we własnym biurze mimo późnej już godziny nadal przebywał prezes. Prezes domu mody, który od niemalże dwóch lat swoje dni spędzał w domu lub właśnie w biurze. Na nic zdały się próby przyjaciela aby znów zaczął żyć jak dawniej. Lecz ten jakże przystojny brunet o oczach stalowo-szarych nie chciał a nawet nie umiał już żyć jak dawniej. W koło powtarzał, że jego życie skończyło się wraz z jej odejściem. Na słowa swego przyjaciela
- Zapomnij o niej
- Tego kwiatu to pół światu
On odpowiadał tylko jednym nie zmiennie tym samym zdaniem
- Albo ta, albo żadna inna
Dziwił się, że nikt go nie rozumie, że nikt mu nie wierzy. A on przecież tym razem mówił prawdę. Mówił, że KOCHA. Z tak wielu osób, była tylko jedna, która mu uwierzyła a mianowicie Klaudia Nowicka. Bo tak jak ona kiedyś KOCHAŁA jego, tak on teraz KOCHA tą swą już byłą asystentkę. Gdy mówił o swej miłości do niej to rodzice a zwłaszcza matka powtarzała
- Pomyliłeś fascynację z miłością
A przyjaciel naśmiewał się
- Jak możesz KOCHAĆ takiego paszczaka
On w takich chwilach mówił
- Tak KOCHAM ją. A jest to najprawdziwsza miłość. Taka szczera, prawdziwa. Tylko przy niej czułem się szczęśliwy.
Po powrocie do domu z pracy zazwyczaj z komody wyciągał jej zdjęcia i nie raz popłynęły mu łzy. W pracy przestał się uśmiechać. Czasami miał wrażenie, że staje się podobnym do Aleksa. Nie pozwolił nikogo zatrudnić na jej miejsce. Szukał jej przez wiele dni a nawet miesięcy. Wiedział, że są osoby znające jej miejsce pobytu lecz oni milczeli jak zaklęci. Pewnego razu pomyślał aby śledzić Alicję, po tym jak usłyszał i miał niemal pewność, iż ona jedzie do Uli. Lecz w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Uznał, że skoro nie przyszła po przeczytaniu listu od niego, to on musi uszanować jej decyzję. Jedynie czego pragnął to aby chociaż ona była szczęśliwa.
I kiedy postanowił przestać się zadręczać i zaczął żyć w miarę normalnie wydarzyło się coś niezwykłego. Gdy rano po przyjściu do pracy otrzymał codzienną pocztę zauważył pewną kopertę. Koperta ta była zaadresowana do niego odręcznym pismem. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego. Ale on znał ten charakter pisma, znał autora a raczej autorkę tego listu. Niemalże natychmiast roztargał kopertę i wyciągnął z niej białą kartkę, zapisaną jakże starannym pismem.
Zanim zaczął czytać poprosił swoją sekretarkę aby nikt mu nie przeszkadzał.
Usiadł wygodnie na kanapie i zagłębił się w treści tegoż listu
"MARKU
Piszę do ciebie ten list, choć tak naprawdę nie wiem czy to ma sens. Nie wiem czy go przeczytasz. Oby tak. Jeśli zacząłeś go czytać to już jakiś mały sukces i myślę, wierzę, że go przeczytasz całego albo większą jego część. Na początku bardzo chciałabym cię przeprosić, że tak znikłam. Uważałam to za najlepsze rozwiązanie. Pragnęłam abyś był szczęśliwy i przestał wciąż się za mną wstawiać u Pauliny, by skończyły się twe problemy z mojego powodu. To był jeden z powodów, drugi to, że czułam się bardzo strasznie zraniona i skrzywdzona przez ciebie. Myślałam, że jak odejdę z F&D, przestanę cię widywać to... to w końcu o tobie zapomnę, odkocham się. Lecz mimo upływu czasu wiem, że jest to nie możliwe.
Lecz w dużej mierze, to że cierpię to moja wina. Zakochując się w tobie wiedziałam, że jest Paulina i cały tabun kochanek. Począwszy od Klaudii po Domi na Mirabelli kończąc. Co ja sobie wyobrażałam. Że co ty najlepsza partia w mieście może na mnie zwrócić uwagę. Na prostą, zwykłą a przede wszystkim nie urodziwą dziewczynę z Rysiowa. Ja przecież po za posiadaną wiedzą nie mam nic do zaoferowania. A jednak w pewnym momencie pozwoliłeś mi czuć się wyjątkowo. Tylko szkoda, że tak krótko. Widocznie tak miało być. Później gdy wyszło na jaw, że to wszystko to tylko gra z twojej strony miałam wrażenie, że cały mój świat właśnie się rozpadł jak domek z kart. Czułam się podle, potraktowałeś mnie gorzej niż Bartek. Bo tobie oddałam całą siebie. Mówiłeś jedno a chciałeś zrobić coś innego. A przynajmniej tak to odebrałam. Przez długi czas próbowałam cię znienawidzić tak samo jak Bartka. Ale im bardziej próbowałam to na przekór temu KOCHAŁAM cię jeszcze mocniej. Gdy chciałam zapomnieć jeszcze bardziej zapadałeś mi w pamięć. Im bardziej nie chciałam o tobie słyszeć to zawsze był ktoś, kto mówił o tobie.
Przez długi czas nie mogłam się przełamać aby móc z tobą porozmawiać. Dlatego właśnie napisałam ten list.
Pamiętasz zawsze tak było. Pisaliśmy do siebie gdy było nam trudno coś powiedzieć. To ty pierwszy zacząłeś, gdy Mirabella oddała ci kolczyki, które później mi podarowałeś. Zachowałam je do dziś dnia wraz z tym listem.
Wiedz, że mimo wszystko KOCHAŁAM, KOCHAM i będę KOCHAĆ tylko ciebie. Bo nie można przestać kogoś KOCHAĆ nawet jeśli ten ktoś nas skrzywdził. Nigdy nie pokocham nikogo innego.
Nie wiem czy jestem w stanie zapomnieć o całej tej intrydze, ale wiem na pewno, że już ci wybaczyłam. Nie ma już we mnie żalu.
A więc jeśli pamiętasz co napisałeś mi w liście do mnie i nadal do mnie coś czujesz. To będę w piątek w tym samym miejscu co napisałeś o tej samej godzinie
Twoja na zawsze
ULA
Siedział, czytał i płakał. Ula, jego ukochana Ula mu wybaczyła, lecz czy on sobie sam wybaczył? Raczej nie. On sobie nigdy nie wybaczy. Bo jak on mógł być takim podłym, cynicznym draniem. Zastanawiał się jak to możliwe, że ta cudowna istota, ten anioł w ciele kobiety nadal go KOCHA. Ona powinna go nienawidzić, a mimo to ona go KOCHA tak jak on KOCHA ją.
Gdy nastał piątek nie mógł się na niczym skupić. Cały czas myślał o tym ich spotkaniu. Bardzo dobrze pamiętał co wówczas napisał w liście do niej. Nawet po tak długim czasie potrafił to powtórzyć.
"ULA
Wiem, że kartka do ciebie, zapisana w pośpiechu przy twoim biurku niczego nie załatwi. Ale wiem, wierzę, że jeśli pozwolisz mi powiedzieć ci coś prosto w oczy, to powiem ci, że dzięki tobie zrozumiałem, co to jest miłość i że wiem na pewno, że nie to łączy mnie z Pauliną. I że na pewno jej nie poślubię...
I jeszcze jedno na pewno wiem, że cię KOCHAM.
MAREK
Czekam o piętnastej nad Wisłą w miejscu, gdzie to wszystko zaczynałem rozumieć."
Gdy tylko wybiła czternasta zaczął zbierać się do wyjścia, a w głowie układał sobie to co chciał jej powiedzieć. Na kilka minut przed godziną piętnastą był już na miejscu. Ona również tam była.
Stała zapatrzona gdzieś przed siebie. Podszedł bliżej i szeptem aby jej nie wystraszyć wypowiedział jej imię. W momencie gdy odwracała się w jego stronę straciła równowagę i wpadła wprost w jego ramiona. On objął ją tak jakby bał się, że znów mu zniknie albo ucieknie.
Spojrzał w jej błękitne jak bezchmurne niebo oczy i nie potrafił nic powiedzieć prócz
- KOCHAM cię
- KOCHAM cię - odpowiedziała mu jak echo
KONIEC
Fragment piosenki Kamila Bednarka "List"
Gratulacje. Mini fajna. Ula wyjechała ale nigdy nie przestała kochać Marka. Nie było powrotu i objęcia prezesury. Marek także kochał mimo że Uli nie było tak długo. Zakończenie szczęśliwe chociaż chciałoby się więcej. G :-D
OdpowiedzUsuńWięcej to będzie w sobotę w kolejnej części "Nigdy". A to miała być tylko mini ze szczęśliwym zakończeniem.
UsuńDziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Serdeczne gratulacje z okazji imponującej liczby odwiedzin na blogu i podziękowania za tę wzruszającą miniaturkę. Uwielbiam właśnie takie, kiedy oboje poróżnieni znikają sobie z oczu, by w końcu odnaleźć właściwą drogę do siebie i być już ze sobą na zawsze. Takie sytuacje niezmiennie mnie poruszają i czasem wyciskają łzy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę mini i serdecznie pozdrawiam. :)
Cieszę się, iż to ja tym razem doprowadziłam kogoś do wzruszeń. To bardzo mi pochlebia.
UsuńA takich mini mam jeszcze kilka. Ale następna za jakiś czas. W sobotę kolejna część "Nigdy..."
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Gratuluje tylu wyświetleń na blogu dziś jak to przeczytałam mam całe oczy we łzach. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy w sobotę.. Pozdrawiam wszystkich czytelników i naszą ukochaną autorkę ......Masz talent do tego dziewczyno ,.....Ps:Klaudus :*
OdpowiedzUsuńMiło się czyta gdy komuś się podoba to co wstawiam.
UsuńDziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Gratuluję Julita.
OdpowiedzUsuńCo do mini to brakuje mi wyjaśnienia co działo się z Ulą przez te trzy lata i mogłaś trochę scenę nad Wisłą rozpisać i wyjaśnić.Być może spowodowane jest to tym że czasu nie miałaś na pisanie.Ale najważniejsze, że powiedzieli sobie to co najważniejsze.
Pozdrawiam miło.
W całej tej mini chodziło o wyjaśnienie nieporozumień jakie było między tą dwójką.
UsuńI tak się stało.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie.
Julita
Nieźle się zaszyła skoro jej nie znalazł. Gdyby nie powrót i list wciąż żyliby osobno na szczęście miłość zwyciężyła i są razem. Pozdrawiam serdecznie :). (Justynka29).
OdpowiedzUsuńNie znalazł bo ona tego chciała. Ona cały czas była blisko. Powiadają, że najciemniej pod latarnią. Gdyby tylko zdecydował się śledzić Alicję to znalazł by ją dużo szybciej.
UsuńA sama Ulka musiała najzwyczajniej w świecie dojrzeć do tej decyzji jaką było napisanie listu i prośba o spotkanie.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Poczekanie na jej ruch było najlepszą decyzją Marka.Dzięki temu Ulka poukładała myśli,tęsknota ,czas zabliźnił rany i była gotowa mu wybaczyć.Z resztą nie wiadomo,kiedy przeczytała ten list. To prawda do niektórych decyzji trzeba dojrzeć. Pozdrawiam.
UsuńOwszem nie wiemy ale czy to takie istotne. Najważniejsze, że ona zrozumiała co czuje do Marka. I tak to miało wyglądać.
UsuńPozdrawiam
Julita
Kiedy coś do dasz?:-)
OdpowiedzUsuńDodasz jak już, Klauduś.
UsuńJutro około 19
UsuńPozdrawiam serdecznie
Julita