niedziela, 4 czerwca 2017

NIGDY...częśćXIII

Marek siedział na kanapie w salonie i czekał jak ona będzie gotowa
- Ula już - wołał 
- No już, już - usłyszał w odpowiedzi
Gdy tylko wyszła z łazienki Marek zaniemówił na jej widok




- Marek, co jest, coś nie tak - pytała widząc jego minę
- Nie, wszystko w porządku, a ty wyglądasz ślicznie - odpowiedział, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Rany jak ja za tym tęskniłem. Tego mi brakowało. Jej mi brakowało - pomyślał
- Marek, Marek jedziemy - wyrwała go z jego zamyśleń Ula
- Tak, tak jedziemy - odparł
Po chwili oboje siedzieli w Marka samochodzie i jechali do F&D. Ula obawiała się, co może wydarzyć się gdy spotka się z Pauliną. Owszem Aleks jej opowiadał, że Marek rozstał się z nią i teraz łączy ich tylko przyjaźń. Ale ona uważała, że to przez  nią rozpadł się związek tej dwójki. Dlatego Paulina miała prawo ją o to obwiniać. Aleks mówił jej również, że Paulina nie ma do niej żadnych pretensji o to co się stało. Dobrzański zauważył, że Ulę coś trapi. Widział jej niepokój i to, że jest jakby nie obecna.
- Ula, wszystko w porządku - zapytał Marek widząc jej nie obecny wzrok 
- Tak...nie, to znaczy nie... boję się spotkania z Pauliną - odparła
Marek zjechał na pobocze i po zatrzymaniu samochodu odwrócił się w jej stronę mówiąc
- Ula proszę spójrz na mnie - gdy tylko ona spojrzała na Marka on kontynuował - Obiecuję ci, że ze strony Pauliny nic ci nie grozi. Gdy poleciałem razem z nią do Mediolanu ona próbowała do mnie wrócić. Ale ja jej dałem do zrozumienia, że nic z tego nie będzie bo ja KOCHAM tylko ciebie i to się nie zmieni. Ona to zrozumiała i teraz jedynie co mnie z Pauliną łączy to tylko przyjaźń i nic więcej. 
Kochanie, list który mi wysłałaś przyniosła właśnie ona - wyjaśnił jej, po czym mocno do siebie przytulił, a na koniec jeszcze zapytał - wierzysz mi prawda
Ona tylko pokiwała głową, że tak. Ucałował ją  jeszcze i ruszyli do firmy. Podjechali pod firmę, Marek zaparkował swojego Lexusa w podcieniach F&D. Wysiadł, obszedł samochód, otworzył drzwi i pomógł wysiąść Uli. Oboje udali się do firmy, gdzie przywitał ich pan Władek
- Witam państwa
- Dzień dobry panie Władku - odpowiedzieli oboje. Udając się do windy. Gdy tylko wjechali na piąte piętro i wysiedli z windy zobaczyła ich Ania, która odbierała od Daniela pocztę dla Marka. Kobieta podbiegła do nich rzucając się Uli na szyje i mocną ściskając. Marek widząc taki widok uśmiechał się. 
- To był świetny pomysł, aby tu ze mną przyjechała - pomyślał
Jak tylko Ula wyswobodziła się z Ani uścisku poprosiła ją aby ta zawołała wszystkie dziewczyny do bufetu za około pół godziny, ale żeby nie mówiła z jakiego powodu.
- Wiesz chcę im zrobić niespodziankę - rzekła Ula i udała się do gabinetu Marka. Oczywiście sekretariat był pusty. Ania pobiegła powiedzieć dziewczyną o spotkaniu w bufecie, a  Violetta jak zwykle się spóźnia.
Weszli do gabinetu a Ula doszła do okna przez, które rozciąga się widok na ich park. Park, z którym wiązało się tak wiele pięknych wspomnień. Ich wspólnych wspomnień. To tam przeprowadzali wiele różnych rozmów, to tam jest ich ławka, która była niemym światkiem tych ich dialogów. To tam wspólnie karmili kaczki pływające w stawie. Marek podszedł do niej od tyłu, objął w pasie i przytulił do siebie. Spojrzał również w tym samym kierunku co ona
- Jak chcesz to po spotkaniu z dziewczynami możemy tam pójść - powiedział nie wypuszczając jej z ramion. Ona tylko skinęła głową. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi i po usłyszeniu "proszę" drzwi się otwarły a w nich ukazała się we własnej osobie Paulina Febo. Ula po ujrzeniu kobiety chciała opuścić gabinet. Lecz Marek mocniej ją do siebie przytulił. 
- Witajcie - przywitała się
- Cześć - rzekł Marek
- Dzień dobry pani - powiedziała Ula
Paulina podeszła bliżej do Uli, i z wyciągniętą do niej ręką rzekła
- Proponuję, abyśmy przeszły na ty - ta z pewną obawą, która po chwili minęła gdy tylko poczuła na swoim ramieniu dłoń Marka, podała swoją pannie Febo.
Ula chciała przeprosić Paulinę, lecz ta druga zdążyła ją uprzedzić
- Ula, jestem ci winna przeprosiny za to jak cię traktowałam. Byłam zła na ciebie, że Marek od samego początku zawsze stał po twojej stronie a na dodatek później ciebie wybrał i wolał ciebie niż mnie. Ale wiesz gdy byliśmy we Włoszech on mi wiele wyjaśnił i wytłumaczył, a ja wiele zrozumiałam - rzekła Paulina
- Po prostu nie wracajmy już do tego co było. Może zacznijmy wszystko od początku. Myślę, że tak będzie najlepiej.
A i chciałam ci podziękować za to, że list który wysłałam do Marka mu przekazałaś. Wiem również, że to na twoją prośbę Aleks przedłużył swój pobyt w Ameryce aby mi pomóc. Jeszcze raz bardzo dziękuję - powiedziała, spojrzała na zegarek i dodała - przepraszam was ale idę do bufetu bo dziewczyny na mnie czekają. 
- Jasne leć, a jak wrócisz to pójdziemy do parku a potem pojedziemy do Rysiowa i może odwiedzimy Szymczyków wiem, że ma być u nich Maciek - powiedział Marek i ucałował ją 
Wszystkie te pocałunki były delikatne jak muśnięcie motyla, ale dla samej Uli były one czymś wspaniałym, powodowały że czuła się szczęśliwa. Szczęśliwa po raz pierwszy od tak dawna. Piotr nawet w czasie gdy było normalnie tak jej nie całował. Całował dobre sobie on jej nawet nie traktował tak jak to czyni Marek. 
Gdy tylko Ula poszła do bufetu, Paulina jeszcze chwilę rozmawiała z Markiem po czym udała się do swojego gabinetu. Natomiast na trzecim piętrze roznosiły się piski i okrzyki radości. 
Sam Marek postanowił, że uda się do Aleksa aby mu jeszcze raz podziękować za to co zrobił. Po drodze spotkał Sebastiana, który po raz pierwszy od tak dawna widział prezesa uśmiechniętego. Tak dokładnie to od niemal dwudziestu czterech godzin uśmiech nie schodził mu z twarzy. Był cholernie szczęśliwy mając pannę Cieplak przy sobie. Mimo iż też ją skrzywdził swoim zachowaniem, może nie tak jak Sosnowski czy Dąbrowski ale jednak, to ona mu wybaczyła i nawet zaufała to również go KOCHA.
- Hej stary, coś ty taki radosny - pytał kadrowy
- Bo mam ku temu powody. Wczoraj wróciła Ula - rzekł Marek
- Ula wróciła? A ty w firmie? Co tu robisz? - dopytywał Seba, a te jego pytania padały jak z karabinu maszynowego
- Ula jest razem ze mną w firmie, tylko poszła do bufetu spotkać się z dziewczynami.A ja idę do Aleksa, bo muszę z nim porozmawiać. 
Ale wiesz co, może razem z Violą wpadniecie do nas jutro na kolację. Posiedzimy, pogadamy. Dzieciaków nie ma, wrócą dopiero w niedzielą wieczorem - mówił Dobrzański
- Nie ma problemu, to na którą mamy być - odrzekł Seba
- Może na osiemnastą - powiedział Marek
Po skończonej rozmowie obaj panowie udali się w swoją stronę. Olszański do swojego gabinetu a Marek do Aleksa.
- Dzień dobry Dorotko czy Aleks u siebie - zapytał Marek sekretarki dyrektora finansowego
- Tak pan dyrektor jest u siebie - odpowiedziała mu kobieta
Marek zapukał do drzwi i po usłyszeniu "proszę" wszedł do środka
- Witaj Aleks, masz może chwilę - zapytał junior Dobrzański po przywitaniu się
- Wejdź, a o co chodzi - zapytał Febo
- Chciałem, ci podziękować za pomoc w sprowadzeniu Uli do domu. Wiem, że nie było to łatwe dla ciebie. Po tym co ci zrobiłem. Ale już tyle razy przepraszałem za to co się wydarzyło - powiedział Marek
CDN...

W związku z moim wylotem do Anglii w najbliższych dniach następna część "NIGDY..." ukarze się dopiero 17 czerwca.

10 komentarzy:

  1. Super bardzo się Ciesze że dodałaś. Pozdrawiam KLAUDUŚ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wpis i do zobaczenia za dwa tygodnie.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. Ula zrobiła dziewczyną niespodziankę, teraz mogą nadrobić te chwile gdy jej nie było w kraju. Paulina zachowała się bardzo ładnie. Gdzie ta Viola biega, przecież Ulka jest w firmie a jej nie ma. Ktoś musi poinformować wszystkich o jej powrocie. :-D Mogłabyś dodać jeszcze trochę więcej pocałunków Uli i Marka i nie tylko tego. G :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do pierwszej części. Viola jak to Viola zawsze gdzieś biega ale spokojnie obie panie jeszcze się spotkają tego dnia.
      A co do drugiej części a dokładniej to samego końca to jakoś jest mi trudno o tym pisać. Może kiedyś się nie mówię nie. Ale i na tym etapie kiedy ona dopiero co wyrwała się z tego koszmaru to obawiam się, że jest jej daleko do jakichś zbliżeń.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Fajnie, że dodałaś kolejną część ale trochę nie rozumiem kolejności z jaką Ula odwiedza znajomych. Jedzie do firmy spotkać się z dziewczynami, potem w planach ma Rysiowo i spotkanie z sąsiadami a gdzie w tym wszystkim rodzina? Jej ojciec nie żyje i powinna odwiedzić jego grób. Jest jeszcze rodzeństwo, które myślę, że potrzebuje jej bardziej niż przyjaciółki. Kolejna sprawa która niekoniecznie mi się podoba jest dobór zdjęcia. Znam je i jest to wieczorowa suknia w której raczej nie chodzi się na co dzień do pracy. Przepraszam, że się czepiam takich szczegółów ale to zdjęcie trochę mnie zdezorientowało.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jadą najpierw do firmy bo Marek ma do załatwienia sprawę. A prosto z firmy do Rysiowa na grób rodziców Uli i do Szymczyków. Co do jej rodzeństwa to pisałam o tym w poprzedniej części, że wyjechali na Mazury wraz z rodzicami Marka i podany jest powód.
      Jak pamiętasz jej powrót do kraju nastąpił kilka dni przed planowanym terminem i był czymś spowodowany.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Rozdział w zasadzie "firmowy", ale i taki musi być. W końcu Uli nie było tu od dawna i aż się pali, żeby przywitać się z tymi, z którymi trzymała się blisko. Powrót do Rysiowa może być traumatyczny i mam tu na myśli wizytę na cmentarzu. One są zawsze przygnębiające.
    Ciekawe, co to za ważna sprawa, która ściągnęła Marka do firmy?

    Udanego pobytu życzę i przyjemnych wrażeń. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek chce jak najszybciej spotkać się z Aleksem aby z nim porozmawiać i podziękować mu za to co uczynił. Końcówka tej części jest zapowiedzią tej rozmowy i jej przebiegu. Ale nic więcej nie zdradzę.
      A co do wizyty na cmentarzu to takowe nigdy nie są przyjemne. A już w takiej sytuacji zwłaszcza. Lecz gdy jest z nami ktoś na kogo możemy liczyć jest to mniej traumatyczne.
      Jeśli chodzi o drugą część to wrażenia będę gdyż to mój pierwszy lot samolotem.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  5. Wizyty na cmentarzu bywają bardzo bolesne zwłaszcza na początku ,gdy rany są jeszcze świeże. Niestety coś o tym wiem. ;(.
    Dobrze ,że Marek jest przy niej.Czekam ,aż wróci z Mazur jej rodzeństwo. Ps. Siny policzek się jej już zagoił czy ukryła pod makijażem? Wiem ,że to szczegół i czepiam się ,ale...nie znika on po 24 h. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siniak na policzku ukryła pod makijażem (czytaj końcówkę XII części).
      Dokładnie żadna wizyta w tym miejscu nie jest łatwa. A gdy jeszcze czujemy się w jakimś stopniu winni to już zwłaszcza. Ale jak zwykle w pobliżu jest Marek.
      Co do powrotu jej rodzeństwa i tego jak to będzie wyglądać nie mogę zdradzić. Do dalszego czytania zapraszam za dwa tygodnie.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Julita

      Usuń