niedziela, 26 lutego 2017

PODZIĘKOWANIA, WYZNANIE PRAWDY 1/2


No i stało się mam swoje pierwsze 10000 tysięcy.
Za co bardzo serdecznie dziękuję tym wszystkim, którzy czytają moje opowiadania. 
Szczególne podziękowania dla 
Justyna29
Małgorzata Szyler
RanczUla
                                                Marzycielka




Kolejne opowiadanie miałam wstawiać dopiero za tydzień, lecz uznałam iż taka ilość wejść jest dobrym powodem do dodania jeszcze dziś.

WYZNANIE PRAWDY część I/II

W sali konferencyjnej siedzieli już Aleks z Adamem, Marek z Ulą czekając na przybycie Krzysztofa i ogłoszenie wyników konkursu na dyrektora finansowego FD. 
Po wejściu Krzysztofa wszyscy zamarli i czekali na to kto wygrał. Senior popatrzył na zebranych i zwrócił się do Uli oraz do Adama
- Moi drodzy chcę oznajmić, iż oboje z was czyli i ty Adamie i pani Urszula jesteście świetnymi kandydatami na to stanowisko. Świetnie znacie się na finansach, macie pełną orientacje w finansach firmy.  To ja wolę gdy ktoś stawia na innowacyjność, ja też tak postępowałem. I też dlatego nowym dyrektorem finansowym naszej firmy zostaje Urszula Cieplak. Gratuluję
Po ogłoszeniu wyników senior pożegnał się z wszystkimi. Przy wyjściu jeszcze rzekł do Marka
- Marku chciałem z tobą jeszcze porozmawiać, będę czekał u ciebie w gabinecie
- Dobrze tato, zaraz tam przyjdę - odrzekł młody Dobrzański
Marek ucieszył się z wygranej Uli, lecz wciąż go dręczyło sumienie, że tak ją oszukiwał. 
Postanowił jej to wszystko powiedzieć, chciał jej wytłumaczyć. 
- Muszę jej to wszystko powiedzieć, ale nie tutaj. Gdzieś gdzie będziemy sami.
On już wiedział, że KOCHA tą skromną, cudowną dziewczynę. Zrozumiał to tam nad Wisłą i nie chciał aby ich związek był budowany na kłamstwie i oszustwie. Zdał sobie sprawę, że nie kocha Pauliny a nawet to, że jej nigdy nie kochał. Postanowił iż jeszcze dziś rozwiąże tą sytuację i rozstanie się z Pauliną.
Udał się do swojego gabinetu gdzie czekał na niego jego ojciec
- Tato chciałeś porozmawiać - rzekł
- Marku czy masz jakieś plany na sobotę? Mama zaprasza was z Paulinką na obiad będzie też Aleks -  mówił senior
- Tato raczej nie przyjdziemy a przynajmniej ja - odpowiedział Marek
- A czy coś się stało - dopytywał ojciec
Młody Dobrzański postanowił powiedzieć ojcu, że chce rozstać się z Pauliną. Wiedział, że ojciec go zrozumie. Nie raz mu powtarzał iż szczęśliwe życie w rodzinie jest gdy ludzie się kochają
- Tak tato, postanowiłem rozstać się z Pauliną i jutro z rana wyjechać na weekend do Poznania - mówił Marek
Senior widział iż jego syn jest ostatnio jakiś inny, tak jakby się w kimś zakochał. Jego zachowanie się zmieniło. Od jakiegoś już czasu bardziej przykłada się do pracy, nie włóczy się po klubach i nawet modelki nie robią na nim wrażenia.
- A czy mogę wiedzieć, kim jest ta kobieta, która zawróciła w głowie mojemu synowi - dopytywał z uśmiechem Krzysztof
- Tak, to Ula - odparł Marek, widząc że ojciec nie ma nic przeciwko
- Ta Ula, nasza nowa pani dyrektor - dopytywał senior
- Tak, ta sama tato - odpowiedział junior
- No to gratuluję synu. A i mam rozumieć, że oboje udajecie się na ten weekend - mówił senior
- No mam taką nadzieję, jeszcze jej nie mówiłem - odparł Marek
Młody Dobrzański opowiedział jeszcze ojcu o całej tej intrydze, o tym kiedy zrozumiał, że KOCHA tylko Ulę. Wytłumaczył również iż właśnie podczas tego wyjazdu chce wszystko wyjaśnić Uli i wyznać jej miłość.
- Mam nadzieję synu, że ci się uda. Życzę ci powodzenia. - powiedział Krzysztof
Obaj panowie się pożegnali. Marek już był pewny swojej decyzji. Cieszył się, że ma ojca po swojej stronie. 
Postanowił, że po powrocie z pracy zerwie zaręczyny z Pauliną i jutro z rana razem z Ulą wyjadą. A tam już na miejscu wyzna jej całą prawdę. Poprosił  Ulę do swojego gabinetu
- Ula mogę cię prosić do siebie
- Tak już idę - odpowiedziała
Gdy tylko weszła przytulił ją i po raz kolejny jej pogratulował i namiętnie pocałował.
- Ula jutro wyjeżdżamy na weekend do Poznania - powiedział gdy tylko usiedli 
- Ale Marek ja muszę przygotować raport, już nie długo posiedzenie zarządu - mówiła
- Ula zdążysz go zrobić, należy ci się odpoczynek, mnie również - powiedział
- No, ale.... - chciała jeszcze coś powiedzieć lecz Marek jej nie dał
- Żadne ale. Panno Cieplak to jest polecenie służbowe - odparł i uśmiechnął się do Uli
- No skoro to polecenie służbowe, to nie mam innego wyjścia - odparła
- Ok. To w takim razie dziś masz już wolne, możesz iść już do domu. Spakuj się ja będę po ciebie jutro na dziewiątą - powiedział i ucałował ją w policzek
- Dobrze, to ja się zbieram, do zobaczenia jutro. Pa - powiedziała 
Wieczorem w domu Marka i Pauliny
Marek wrócił do domu około osiemnastej. Uznał, że musi z Pauliną porozmawiać od razu, wiedział iż nie będzie łatwo. Lecz on był pewny tego iż nie kocha Pauliny i jej nigdy nie pokocha. 
- Paulina wróciłem. Jesteś? - odezwał się i zajrzał do salonu
Paulina siedziała na kanapie i czytała jakieś czasopismo, zobaczywszy narzeczonego wstała aby móc się z nim przywitać.
- Witaj Marco - powiedziała, podchodząc aby go pocałować lecz on się odsunął
- Paula musimy poważnie porozmawiać  - rzekł
Paulina usiadła na fotelu i rzekła - no słucham o czym będziemy rozmawiać - mówiła bez emocji
- Paulina, to koniec - rzekł
- Jak to koniec, czego koniec - dopytywała Febo
- Nas Paulina, ja ciebie nigdy nie kochałem, nie kocham i nie pokocham - powiedział
- Chcesz mi powiedzieć, że mnie zostawiasz na krótko przed ślubem. O nie mój drogi, ja na to nie pozwalam. Słyszysz - krzyczała - co ze mną, co ze ślubem - kontynuowała
- Paulina nas nigdy nie było. Liczyłaś się tylko ty i nic i nikt więcej. No może jeszcze twój brat - odparł i poszedł się pakować
Z garderoby wyjął dwie duże torby i zaczął się pakować. Po skończeniu rozejrzał się jeszcze po pokoju, spojrzał na swoją już byłą narzeczoną i powiedział
- Przepraszam, ale taka jest prawda. Teraz zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy, a po resztę przyjadę do końca następnego tygodnia
Postanowił na razie wynająć pokój w hotelu. Po dokonaniu tego, potrzebował się komuś wygadać.
Z takim zamiarem udał się do Seby
Powiedział mu o zerwanych zaręczynach z czego przyjaciel nie był zbyt zadowolony.
- Stary czy  ty oszalałeś. Przed zarządem zerwać z Pauliną. I to dla kogo, dla Brzyduli - mówił Olszański
- Tak dla Uli. Bo ją KOCHAM. I mam zamiar jej powiedzieć całą prawdę o intrydze i to, że ją KOCHAM - odparł Marek
- Marek ale przecież to Brzydula, i co z wekslami - drążył temat Olszański
- Seba Ula, zapamiętaj to, zapisz sobie albo coś. A weksle mam gdzieś. KOCHAM ją i nic tego nie zmieni. Rozumiesz. - powiedział
- Marek zastanów się jeszcze - mówił Sebastian
- Ja już się zastanowiłem. Jutro nie będzie nas w pracy. Wyjeżdżamy z Ulą na weekend i wracamy dopiero w niedzielę wieczorem - powiedział Marek
- No dobra, a co na to rodzice - pytał Sebastian
- Na razie wie tylko ojciec i jest po mojej stronie. Z mamą jeszcze nie rozmawiałem - odpowiedział Marek
Przyjaciele posiedzieli jeszcze chwilę. Marek późnym wieczorem był już w pokoju hotelowym, który wynajął. Tej nocy nie mógł zasnąć, zastanawiał się jak Ula przyjmie to co on jej powie. On był pewny tego, że aby móc być z nią musi to zrobić. Pragną aby byli oboje szczęśliwi. 
W Rysiowie był kilka minut przed dziewiątą. Ula gdy tylko zobaczyła  jak podjeżdża  Lexus od razu wyszła z domu.  Marek zapakował jej torbę do bagażnika i wyruszyli w drogę.
- Ula możesz się przespać jeśli chcesz - powiedział Marek
Po dojechaniu na miejsce Ula była zachwycona tym miejscem
- Marek, ale tu jest pięknie - mówiła
- Wiedziałem, że ci się spodoba - powiedział i przytuli do siebie Ule
Weszli do hotelu udając się do recepcji
- Dzień dobry nazywam się Marek Dobrzański miałem tu rezerwacje na moje nazwisko - powiedział Marek
Kobieta w recepcji sprawdziła następnie podała im kartę do pokoju i życzyła miłego pobytu
CDN....  

sobota, 25 lutego 2017

TYLKO Z TOBĄ część XV

- Witaj przyjacielu. Jak się czujesz  - mówił Sebastian
- Witaj. Zdenerwowany. Obrączki masz? - mówił Marek
- Tak mam - odpowiedział przykładając rękę do kieszeni - ciekawe jak tam Ulka - dodał
Marek spojrzał za zegar stojący na komodzie.
- No moi kochani czas się zbierać - rzekł 
Wsiadł do białej limuzyny wraz z Sebastianem, a do czarnej państwo Dobrzańscy i wyruszyli do Rysiowa.
Tymczasem w domu Cieplaków kończono ubierać Ulę.  Gdy ujrzał ją Pshemko wraz z Józefem obaj oniemiali 
- Córcia pięknie wyglądasz, jesteś taka podobna do mamy - mówił Józef
- Ula jak Marek cię zobaczy to padnie - odezwał się Pshemko
- Lepiej nie bo kto mnie poślubi - odpowiedziała Ula
Równo o piętnastej  pod dom Uli zajechały dwie limuzyny, z których wysiadł Marek wraz z rodzicami. Weszli do domu gdzie czekała na nich Ula wraz z rodziną. Najpierw nastąpiło błogosławieństwo w domu panny młodej, a następnie udali się wszyscy do kościoła.
Goście podziwiali młodych idących w stronę ołtarza. Ona w pięknej białej sukni wyglądała jakby płynęła, on w idealnie skrojonym i dopasowanym garniturze jak młody bóg. Za nimi podążał Sebastian z Violettą, Maciek z Anią oraz Jasiek z Kingą.
W końcu nadszedł czas na złożenie przysięgi, pierwszy zaczął Marek
-Ja Marek biorę Ciebie Urszulo za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Następnie słowa przysięgi wypowiadała Ula 
- Ja Urszula biorę Ciebie Marku za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci
Później nastała chwila, w której oboje  wymienili się obrączkami powtarzając te oto słowa
-Urszulo przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
-  Marku przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
- Co Bóg złączył niech człowiek nie rozłączy - mówił ksiądz
-Ogłaszam was mężem i  żoną
- Możesz pocałować pannę młodą - powiedział na koniec ksiądz
Marek nachylił się i szepną 
- KOCHAM CIĘ ŻONO MOJA
Ula powtórzyła jak echo
- KOCHAM CIĘ MĘŻU MÓJ
Po opuszczeniu kościoła nastał czas na życzenia, gdy już skończono składać im życzenia udali się na przyjęcie weselne. W drzwiach już czekali na nich Józef z Heleną i witali ich chlebem i solą, następnie Marek przeniósł swoją już żonę przez próg. 
Nim nastał czas zabawy podano obiad. W pewnej chwili Krzysztof wstał i zaczął swoją przemowę, w której mówił jaki jest dumny z Marka i wychwalał swoją synową
- Moi drodzy dziś mój jedyny syn związał się z  bardzo wspaniałą osobą. Ula jest piękną, mądrą kobietą. To ona uczyniła, że nasz syn dojrzał i zrozumiał co jest w życiu najważniejsze.
Dzieci życzę wam życia w szczęściu i zdrowiu.
Następnie wstał Józef
- Marku ja zawsze wiedziałem, że jesteś dobrym człowiekiem. Moja córka nie mogła wybrać lepszego kandydata na swojego męża jak ciebie. 
Ja wam również życzę wszystkiego najlepszego.
W końcu nastał czas na pierwszy taniec pary młodej. Wszyscy goście byli zachwyceni oboje sprawiali wrażenie jakby unosili się nad ziemią.  Oboje wpatrzeni w siebie nie zauważali już nikogo. Marek  szeptał Uli jak bardzo ją KOCHA a ona powtarzała te same słowa. Całe wesele trwało do białego rana.
Ula tak jak obiecała Markowi, że pozwoli mu zdjąć z niej suknie ślubną dotrzymała słowa. A ta noc była bardzo upojna
Podróż poślubna, na którą udali się zaraz po nowym roku, trwała tylko dwa tygodnie. Marek wykupił dla nich pobyt na Teneryfie.
W tym czasie zwiedzili kilka ciekawych miejsc
Często wieczorami spacerowali po plaży wtuleni w siebie. Każda noc była pełna uniesień. 
DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ
W ciągu tych dziesięciu lat wiele się zmieniło. 
Sebastian ożenił się z Violettą  i doczekali się dwójki synów.
Maciek stanął na ślubnym kobiercu z Anią i mają 5 letnią córkę.
Jasiek ożenił się z Kingą i mieszkają w mieszkaniu po Uli i Marku a oni kupili dom na Kabatach. Wtedy to wyszło kto był tym, który jak to mówiła Ula donosił na nią do Marka.  Gdy ta przebywała na Mazurach.
- A to ci przyjaciel - mówiła ale nie potrafiła gniewać się ani na Maćka ani na Marka
O Febo słuch zaginął.
 W salonie na dywanie siedziała trójka dzieci Wiktoria 9 lat, Kamil 7 lat i Grześ 6 lat oglądając zdjęcia. Gdy nagle Grześ najmłodszy z tej gromadki  wziął jedno ze zdjęć 
- Tatusiu co to za pani z tobą stoi - zapytał malec
Marek wstał z fotela aby zobaczyć o jakie zdjęcie chodziło malcowi
- Grześ przecież to jest wasza mama - odpowiedział synowi
- Tatusiu ale mamusia jest ładna a ta pani na zdjęciu nie - mówił malec
Marek wziął syna posadził u siebie na kolanach i  zaczął mu tłumaczyć
- Wiesz synku wasza mama zawsze była piękna,  mimo iż nie zawsze i nie wszyscy  tak  zauważali. 
Pamiętaj synku, że nie można oceniać ludzi po tym jak wyglądają ale po tym jakie mają serce.
Mama może wtedy nie wyglądała tak jak teraz ale zawsze miała dobre serce, potrafiła każdego wysłuchać, po prostu ona była jest  i będzie piękna wewnętrznie i to jest najważniejsze.
Mały jeszcze przez chwilę próbował zrozumieć co miał na myśli jego ojciec.  
Całej tej rozmowie przysłuchiwała się Ula, która właśnie wychodziła z kuchni z filiżankami kawy. 
Po raz kolejny przez te wszystkie lata bycia razem on dał jej dowód swej miłości do niej. W jej oczach zabłysły zły. Gdy Marek skończył tłumaczyć malcowi on podeszła postawiła na stoliku filiżanki  z kawą doszła do swojego męża mówiąc
- KOCHAM CIĘ
Grześ wrócił do rodzeństwa a oni siedzieli na kanapie wtuleni w siebie. Ula bardzo lubiła gdy Marek obejmował ją swoimi ramionami. Czuła się bezpieczna, uwielbiała tak zasypiać.
Potrafili tak siedzieć i milczeć. Uwielbiali takie momenty. Zawsze umieli ze sobą rozmawiać owszem bywało, że się czasami o coś posprzeczali lecz zaraz dochodzili do porozumienia. 
Po tej rozmowie Marka z synkiem, którą usłyszała 
- Marek a czy ty żałowałeś kiedykolwiek, że się ze mną związałeś - zapytała 
Marek popatrzył w jej oczy 
- Ula, skarbie nigdy niczego nie żałowałem i nie żałuję, bo nie mam czego. KOCHAM WAS. Jesteście dla mnie całym światem i tak pozostanie - odpowiedział 
- I my ciebie KOCHAMY
KONIEC  

niedziela, 19 lutego 2017

TYLKO Z TOBĄ część XIV

Paulina jeszcze dwa razy próbowała zejść się z Markiem. Ostatecznie dała sobie spokój i postanowiła wrócić do Włoch. Powodem do podjęcia takiej decyzji była jej rozmowa z Heleną, gdy ta na kilka dni przyleciała do domu. Obie kobiety umówiły się w "Książęcej" na lunch. Paulina idąc na to spotkanie miała nadzieję iż matka Marka stanie po jej stronie. "Przecież jestem jej pupilką i zawsze mnie rozumiała" - myślała Febo
- Witaj Helenko, pięknie wyglądasz - przywitała się Paulina
- Witaj Paulinko - odpowiedziała Helena - to o czym chciałaś rozmawiać - dopytywała
- Helenko, wiesz że ja kocham Marka, a on mnie tak upokarza spotykając się z tą Brzydulą - skarżyła się Paulina
- Paulina posłuchaj wiem, że jest ci ciężko, ale ja nie wierzę już  w tą twoją miłość do Marka, i nie mogę ci pomóc, A i proszę abyś nie obrażała mojej przyszłej synowej i matki mojego wnuka - odpowiedziała Helena
- Ale... - zaczęła Paulina lecz Helena jej przerwała
- Nie ma żadnego "ale". Ula to wspaniała, inteligentna, ciepła kobieta. Oboje bardzo się z Markiem KOCHAJĄ.  My oboje z Krzysztofem widzimy jaki Marek jest szczęśliwy będąc z Ulą. Gdy był z tobą nie widzieliśmy tego co widzimy teraz. Marek wyciszył się, stał się odpowiedzialny. Przestał chodzić do klubu i uganiać się za innymi.  Więc wybacz moja droga ale nie zamierzam  ani ja ani Krzysztof burzyć tego szczęścia. A jeśli twierdzisz, że go kochasz to  pozwól mu być szczęśliwym z kobietą, którą on kocha i która kocha jego. - rzekła Helena
Po tej rozmowie panna Febo postanowiła wyjechać do  Milano. Helena o swojej rozmowie powiedziała tylko  Markowi, nie chcąc martwić Uli. Wiedziała jak Ula przeżywa każde pojawienie się Pauliny. Mimo zapewnień ze strony Marka czy też jego matki iż Febo jej nie zagraża, to to było od niej silniejsze. Po każdej takiej wizycie długo nie mogła się uspokoić. 
Ula nadal pracowała ale Marek uspokoił się z tą swoją nadopiekuńczością. Owszem pilnował aby jego narzeczona o jednakowych porach jadała a pracę kończyła zawsze o siedemnastej. Lecz przestał po kilka razy na dzień pytać jak się czuje. Ich relacje znowu były takie jak dawniej. 
Pshemko kończył szyć stroje dla młodych. 
Ślub zbliżał się wielkimi krokami. Na tydzień przed świętami z rehabilitacji wrócił Krzysztof wraz z Heleną.
Ula na swoją druhnę wybrała Violettę, a Marek na drużbę oczywiście Sebastiana. Mała Beatka miała podawać im obrączki dlatego też mistrz postanowił uszyć również sukienkę dla małej.  Na dwa dni przed świętami a trzy dni przed ślubem Sebastian postanowił urządzić Markowi wieczór kawalerski. Marek znając szalone pomysły Sebastiana od razu zastrzegł
- Ty stary, tylko żadnych panienek
- No jasne, wiesz ja chcę jeszcze pożyć, znasz przecież Violę - mówił rozweselony Seba - posiedzimy wypijemy po drinku. A i jeszcze zaprosiłem Maćka - kontynuował
- O to super. No to na, którą się umawiamy - mówił Marek
- Na dziewiętnastą, w klubie "69" - odpowiedział Sebastian
- Ok. To widzimy się na miejscu - odparł Marek i udał się do Uli aby jej powiedzieć, że dziś wieczorem wychodzi do klubu wraz z Maćkiem oraz Sebastianem. obiecując, że będą grzeczni.
Viola również postanowiła urządzić imprezę dla Uli. Zaprosiła Izę, Elę, Anię oraz Alę. W ciągu ostatniego roku wszystkie panie bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły. 
Kobiety posiedziały w domu u Uli, gdyż ta czuła się zmęczona i nie chciało jej się nigdzie wychodzić.  Wszystkie wspominały jak to było gdy zaczynały swoją pracę w FD, i jak ta praca zmieniła ich życie.  Nagle Ela przypomniała sobie "Andrzejki" kiedy to do FD przyjęła się Ula.
- Dziewczyny pamiętacie jak wróżyłyśmy, która pozna swoją miłość i wyjdzie za mąż - mówiła Ela
- Tak pamiętamy  - odpowiedziały wszystkie oprócz Violetty
- O czym wy mówicie - dopytywała Violetta
Dziewczyny jej opowiedziały historie tych "Andrzejek".
- I właśnie wtedy do bufetu wszedł Marek. A ja powiedziałam, że nie wierzę w takie rzeczy. A on powiedział, że to dobrze. Lecz już wtedy ja go kochałam - dokończyła opowiadać Ula
- Łał -  rzekła Violetta - ale zaraz, ty go już wtedy kochałaś, ja nawet tego nie zauważyłam. Ale żeś się z tym kryła - dodała Violetta
- Viola wówczas chyba oprócz Ali to nikt nie wiedział - odpowiedziała Ula
Posiedziały jeszcze i około północy wszystkie się rozeszły.
Marek z imprezy wrócił nad ranem lekko zachwiany. Nie chcąc budzić Uli położył się na kanapie w salonie.
W przed dzień świąt w firmie urządzono wigilię dla pracowników.  Ula wraz z przyjaciółkami zadbały o wystrój świąteczny. W głównym holu, sali konferencyjnej oraz w gabinecie Marka przystroiły choinki. Dodatkowo w konferencyjnej stół ozdobiły białym obrusem pod, który położono sianko. Przed jedenastą przywieziono catering zamówiony przez Maćka.
Na godzinę dwunastą wszyscy pracownicy zaczęli się zbierać w konferencyjnej gdzie czekali już Ula i  Marek oraz seniorzy Dobrzańscy.
Najpierw Marek życzył wszystkim Wesołych Świąt w gronie najbliższych oraz szczęśliwego nowego roku. Podziękował za pracę i poinformował iż również, że i w tym roku nie zapomniano o premiach świątecznych, które powinny zasilić ich konta. 
Pracownicy podziękowali im również oraz życzyli wesołych świąt oraz wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
Na koniec Marek podziękował wszystkim za przybycie i zwolnił do domu mówiąc, że mają wolne do dziewiątego stycznia. 
Wigilię Ula i Marek spędzili wspólnie wraz z rodzicami Marka oraz rodziną Uli w Rysiowie. 
W przygotowaniach do wigilii Uli pomagała Ala, która już od jakiegoś czasu mieszkała u Cieplaków. 
Na godzinę osiemnastą mieli przyjechać Dobrzańscy wraz z Markiem. Cała wigilia upłynęła w bardzo rodzinnej atmosferze. Zjedzono kolację oraz śpiewano kolędy.
- Wiecie już nie pamiętam kiedy tak radośnie spędzaliśmy święta - powiedział senior Dobrzański
- Masz rację - powiedziała Helena - gdy byli z nami Aleks i Paulina święta były jakieś inne. Aleks z Markiem wiecznie sobie dogryzali a Paulina tylko siedziała - dodała
Po kolacji nastał czas na prezenty. Beatka dostała mnóstwo słodyczy, lalkę, mega kolorowankę. Jasiek laptopa  a od Marka i jego rodziców kurs na prawo jazdy. Józef od dzieci dostał koszulę a od Dobrzańskich turnus rehabilitacyjny w Ciechocinku. Krzysztof pióro "Parkera" oraz złote spinki do mankietów, a od Józefa dodatkowo karafkę nalewki. Helena apaszkę oraz srebrną bransoletkę. Ula dostała od swojej rodziny sukienkę oraz od Marka łańcuszek z serduszkiem otwieranym a w środku było ich zdjęcie oraz wygrawerowany napis "NA ZAWSZE RAZEM", a od seniorów Dobrzańskich pięćdziesiąt procent udziałów FD.  Dla niej to była wielka niespodzianka, której nie chciała na początku przyjąć.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć - mówiła 
- Ależ jak najbardziej możesz Uleńko, przecież od jutra już będziemy rodziną - mówił Krzysztof
- Ula, kochanie zgódź się, skoro rodzice tak chcą - namawiał ją Marek
- No dobrze widzę, że nie mam innego wyjścia - powiedziała Ula - bardzo dziękuję za tak wspaniały prezent - dodała
Marek dostał nową skórzaną teczkę oraz krawat i koszulę.
Późnym wieczorem nastał czas aby się rozstać. Ula została w Rysiowie a Marek wraz z rodzicami wrócił do Warszawy do domu rodziców. To tam miał się przygotować do tego ważnego dnia. 
Nastał dzień, w którym tych dwoje miało składać sobie przysięgę. Od samego rana w domu Uli panował istny harmider najpierw przyjechała Violetta z dziewczynami a chwilę później dotarł Pshemko z suknią oraz stylista i fryzjer.
Ala pomagała ubrać Beatkę a cała reszta zajmowała się Ulą od makijażu po fryzurę a na ubraniu skończywszy. 
W tym czasie do domu Cieplaków wpadła Dąbrowska, która twierdziła,  iż to jej syn powinien się ożenić z Ulą a nie  jakiś tam Mareczek. 
- Pani Dąbrowska jak pani śmie w ogóle tu przychodzić i zakłócać spokój w takim dniu jak dzisiejszy - mówił Jasiek - Bartek nawet w najmniejszym ułamku nie zasługuje na to by być nawet bliskim znajomym Uli - dodał 
Wściekła Dąbrowska po usłyszeniu tych słów natychmiast opuściła dom sąsiadów.
W tym samym czasie w domu Dobrzańskich  szykował się Marek. 
- Denerwujesz się synu - pytał się go ojciec
- Tak i to bardzo, no w końcu człowiek nie żeni się co tydzień - odparł
- Tak wiem, też tak miałem jak był nasz ślub - odpowiedział mu Krzysztof
W tym czasie przyjechał do domu Dobrzańskich Sebastian. 
CDN.....

niedziela, 12 lutego 2017

TYLKO Z TOBĄ część XIII

- Mamo ale ja się o nią i dziecko bardzo martwię - mówił
- Marek porozmawiajcie, wyjaśnij jej co czujesz ale nie zabraniaj jej pracować. Ona sama wie kiedy jak się czuje. Ja pracowałam prawie do samego końca - tłumaczyła
- Dobrze porozmawiam z Ulą, jak wrócimy do domu - odparł
Gdy wrócili do domu ona usiadła w salonie i zaczęła czytać książkę. Marek usiadła na fotelu, włączył laptopa i zaczął przeglądać pocztę, zerkając co jakiś czas na swoją narzeczoną. Ula była zła na niego, że nie pozwala jej pracować. Marek po sprawdzeniu poczty próbował  z nią rozmawiać, lecz ona na każde zdanie wypowiedziane przez Marka odpowiadała monosylabami lub wzruszeniem ramion. Później zjadła kolację, wzięła prysznic i poszła do sypialni. Nadal nie odzywała się do Marka. 
Marek po chwili wszedł do sypialni przysiadł na skraju łóżka i chciał  ją przytulić ale ona na to nie pozwoliła.
- Ula możemy porozmawiać - mówił spokojnie, nie chciał się z nią kłócić 
- Nie mamy o czym. Ty już zdecydowałeś. Ja mam siedzieć w domu do rozwiązania i się nie odzywać. No ale przecież ja powinnam się do tego przyzwyczaić, że ty zawsze sam o wszystkim decydujesz - mówiła zdenerwowana
- To nie tak. Ja po prostu się o was martwię. Czy to źle. Ty tego nie możesz zrozumieć - mówił spokojnie
- No tak to teraz ja jestem ta zła. A ty wszystko wiesz najlepiej. Czy ty sądzisz, że ja nie wiem kiedy jak się czuję. Kocham to maleństwo i nigdy bym go nie skrzywdziła - odpowiedziała
- Nigdy nie twierdziłem, że jesteś ta zła. Wiem dobrze, że kochasz nasze dziecko tak samo jak i ja. I nie wiem wszystkiego. Ula, kochanie proszę nie kłóćmy się - przybliżył się do niej i przytulił ją, tym razem nie odsunęła się - posłuchaj skoro tak bardzo chcesz pracować to ok. Ale proszę  o jedno. Gdy tylko coś będzie się dziać to mi zaraz dasz znać i nie będziesz się przemęczać - kontynuował
- Dziękuję i to ci mogę obiecać - odpowiedziała
Ula wróciła do pracy. Marek jeszcze przez jakiś czas nie był z tego faktu zadowolony. Bał się o Ulę i dziecko. Gdy po raz kolejny w ciągu jednego dnia pytał się Uli jak się czuje a ona go ochrzaniła miał już dosyć. Poszedł do Sebastiana.
- Cześć stary, można - mówił wchodząc do gabinetu przyjaciela
- No hej, coś ty taki - pytał Seba
- Seba powiedz czy to źle, że się o nią i dziecko troszczę, że nie chcę aby się przemęczała - mówił Marek
- Nie no nie, ale twoje zachowanie jest nie do zniesienia, przecież ona jest w ciąży i to nie jest powód abyś wokół niej skakał. Ulka jest dorosła i wie co może a czego nie. Czy ty nie widzisz jaka jest szczęśliwa mogąc pracować. Marek zastanów się czy chcesz aby ona była szczęśliwa a co za tym idzie również dziecko rozwijało się prawidłowo czy może ona ma być smutna i jeszcze z tego były problemy z dzieckiem - powiedział Sebastian
- Oczywiście, że chcę aby była szczęśliwa - odpowiedział ze wahania Marek
- No to przestań szaleć i daj jej pracować - powiedział Seba
Po wyjściu z gabinetu przyjaciela Marek postanowił udać się do parku aby móc w spokoju wszystko przemyśleć. Słowa przyjaciela dały mu wiele do myślenia. Przecież ja ją KOCHAM i to nasze maleństwo. Ona nie powinna się denerwować a ja robię wszystko żeby ona była zdenerwowana. Dobrzański ty jesteś skończonym debilem. Zamiast ją wspierać to ty doprowadzasz ją do łez.  Z tych jego rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu dzwoniła Ula. Odebrał od razu nie chcąc jej denerwować.
- Marek gdzie ty jesteś, szukam cię po całej firmie? Mieliśmy iść na lunch - pytała
- Spokojnie, kochanie jestem w parku musiałem wyjść, aby móc w spokoju sobie coś przemyśleć. Zaraz wracam do firmy - odpowiedział
Wracając do firmy postanowił, że zaraz pójdzie do Uli i ją przeprosi. Przecież ona jest najważniejsza, jej spokój, jej szczęście.
Po dotarciu do firmy i wjechaniu na piąte piętro zatrzymała go Ania 
- Marek masz gościa u siebie w gabinecie - mówiła kobieta
- A kto to? - pytał
- Paulina Febo - usłyszał w odpowiedzi
- Paulina? - pytał z niedowierzaniem
 - Yhy - usłyszał
- A Ulę widziałaś? - dopytywał Marek
- Tak, prosiła ci przekazać, że jest w bufecie i jak będzie wracać to przyjdzie do ciebie - odpowiedziała Ania
- Ok, dzięki - odpowiedział i udał się do siebie
Wszedł do gabinetu a tam czekała na niego Paulina, która liczyła na powrót do niego.
- Cześć Paulina, co tu robisz? - przywitał się Marek
- Cześć kochanie, cieszysz się, że wróciłam - odparła Paulina podchodząc do niego z zamiarem pocałowania go 
Marek odsunął się aby nie doszło do pocałunku. 
- Paulina co ty wyprawiasz do cholery - pytał wściekły 
- Marco, przecież jeszcze możemy być razem, ja ciebie kocham - odpowiedziała
- Ty mnie kochasz? Paulina proszę nie ośmieszaj się. Ty kochasz tylko siebie samą no i może jeszcze Aleksa - odpowiedział z ironią w głosie
- To nie tak. Ja sobie wszystko przemyślałam i jestem w stanie ci wybaczyć ten romans z Brzydulą. Przecież my się kochamy - mówiła Febo
- Nie mów tak o Uli. To ją KOCHAM a nie ciebie. Ona jest jedyną kobietą, z którą chcę spędzić całe życie. To ona zawsze była przy mnie. 
Ty twierdzisz, że mnie znasz i kochasz. A gdy ja miałem jakiś problem to ciebie to nigdy nie interesowało, nie szanowałaś mojego zdania zawsze twoje było najważniejsze, nigdy się ze mną nie liczyłaś. 
A Ula zawsze jest przy mnie, liczy się z moim zdaniem, rozumie mnie, potrafi mnie wysłuchać, doradzić- mówił Marek
- Jak możesz mnie tak upokarzać przy całej firmie - krzyczała Paulina
- O ile mnie pamięć nie myli, to ty tu już nie pracujesz i nawet nie masz udziałów. Więc proszę nie histeryzuj - powiedział - i jeśli to wszystko to proszę abyś opuściła mój gabinet a nawet firmę. Żegnam. - dodał
Żadne z nich nie wiedziało, że całą rozmowę słyszała Ula, gdyż Marek po wejściu do gabinetu nie zamknął drzwi. A ich kłótnie było słychać chyba na pół firmy. Nawet Sebastian wyszedł z gabinetu słysząc jakieś krzyki dochodzące z gabinetu prezesa.
Gdy tylko ta dwójka skończyła swoją rozmowę, Ula udała się do swojego gabinetu.
Po wyjściu Pauliny Marek wyszedł z gabinetu pytając Anię  czy Ula wróciła z bufetu.
- Tak wróciła i poszła do siebie do gabinetu - odpowiedziała mu Ania
Marek udał się do niej, zapukał i po usłyszeniu "proszę" wszedł. Ula stała przy oknie, mimo iż nie widział jej twarzy to doskonale wiedział, że jest smutna, a nawet że płacze. Podszedł do niej i mocno przytulił. On wiedział, że ona tego właśnie potrzebuje. Zawsze to ją uspakajało. Ula czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Stali tak przez dłuższą chwilę w milczeniu. 
Tą ciszę przerwał Marek
- Ula, skarbie ja chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że nie powinienem ci zabraniać pracować i już nie będę. 
Muszę ci jeszcze coś powiedzieć, była u mnie dziś Paulina.
- Tak wiem, widziałam was i słyszałam waszą kłótnię - odparła Ula
W końcu doszli do porozumienia co do tego do kiedy Ula będzie pracować i kiedy wróci do pracy. 
Po wszystkich wrażeniach całego dnia Ula poprosiła Marka aby odwiózł ją wcześniej do domu, tłumacząc się zmęczeniem. 
CDN....