Paulina
jeszcze dwa razy próbowała zejść się z Markiem. Ostatecznie dała
sobie spokój i postanowiła wrócić do Włoch. Powodem do podjęcia
takiej decyzji była jej rozmowa z Heleną, gdy ta na kilka dni
przyleciała do domu. Obie kobiety umówiły się w "Książęcej"
na lunch. Paulina idąc na to spotkanie miała nadzieję iż matka
Marka stanie po jej stronie. "Przecież jestem
jej pupilką i zawsze mnie rozumiała" - myślała Febo
-
Witaj Helenko, pięknie wyglądasz - przywitała się Paulina
-
Witaj Paulinko - odpowiedziała Helena - to o czym chciałaś
rozmawiać - dopytywała
-
Helenko, wiesz że ja kocham Marka, a on mnie tak upokarza
spotykając się z tą Brzydulą - skarżyła się Paulina
-
Paulina posłuchaj wiem, że jest ci ciężko, ale ja nie wierzę
już w tą twoją miłość do Marka, i nie mogę ci pomóc, A
i proszę abyś nie obrażała mojej przyszłej synowej i matki
mojego wnuka - odpowiedziała Helena
-
Ale... - zaczęła Paulina lecz Helena jej przerwała
-
Nie ma żadnego "ale". Ula to wspaniała, inteligentna,
ciepła kobieta. Oboje bardzo się z Markiem KOCHAJĄ.
My oboje z Krzysztofem widzimy jaki Marek jest szczęśliwy będąc z
Ulą. Gdy był z tobą nie widzieliśmy tego co widzimy teraz. Marek
wyciszył się, stał się odpowiedzialny. Przestał chodzić do
klubu i uganiać się za innymi. Więc wybacz moja droga ale
nie zamierzam ani ja ani Krzysztof burzyć tego szczęścia. A
jeśli twierdzisz, że go kochasz to pozwól mu być
szczęśliwym z kobietą, którą on kocha i która kocha jego. -
rzekła Helena
Po
tej rozmowie panna Febo postanowiła wyjechać do Milano.
Helena o swojej rozmowie powiedziała tylko Markowi, nie chcąc
martwić Uli. Wiedziała jak Ula przeżywa każde pojawienie się
Pauliny. Mimo zapewnień ze strony Marka czy też jego matki iż Febo
jej nie zagraża, to to było od niej silniejsze. Po każdej takiej
wizycie długo nie mogła się uspokoić.
Ula
nadal pracowała ale Marek uspokoił się z tą swoją
nadopiekuńczością. Owszem pilnował aby jego narzeczona o
jednakowych porach jadała a pracę kończyła zawsze o siedemnastej.
Lecz przestał po kilka razy na dzień pytać jak się czuje. Ich
relacje znowu były takie jak dawniej.
Pshemko
kończył szyć stroje dla młodych.
Ślub
zbliżał się wielkimi krokami. Na tydzień przed świętami z
rehabilitacji wrócił Krzysztof wraz z Heleną.
Ula
na swoją druhnę wybrała Violettę, a Marek na drużbę oczywiście
Sebastiana. Mała Beatka miała podawać im obrączki dlatego też
mistrz postanowił uszyć również sukienkę dla małej. Na
dwa dni przed świętami a trzy dni przed ślubem Sebastian
postanowił urządzić Markowi wieczór kawalerski. Marek znając
szalone pomysły Sebastiana od razu zastrzegł
-
Ty stary, tylko żadnych panienek
-
No jasne, wiesz ja chcę jeszcze pożyć, znasz przecież Violę
- mówił rozweselony Seba - posiedzimy wypijemy po drinku. A i
jeszcze zaprosiłem Maćka - kontynuował
-
O to super. No to na, którą się umawiamy - mówił Marek
-
Na dziewiętnastą, w klubie "69" - odpowiedział
Sebastian
-
Ok. To widzimy się na miejscu - odparł Marek i udał się do
Uli aby jej powiedzieć, że dziś wieczorem wychodzi do klubu wraz z
Maćkiem oraz Sebastianem. obiecując, że będą grzeczni.
Viola
również postanowiła urządzić imprezę dla Uli. Zaprosiła Izę,
Elę, Anię oraz Alę. W ciągu ostatniego roku wszystkie panie
bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły.
Kobiety
posiedziały w domu u Uli, gdyż ta czuła się zmęczona i nie
chciało jej się nigdzie wychodzić. Wszystkie wspominały jak
to było gdy zaczynały swoją pracę w FD, i jak ta praca zmieniła
ich życie. Nagle Ela przypomniała sobie "Andrzejki"
kiedy to do FD przyjęła się Ula.
-
Dziewczyny pamiętacie jak wróżyłyśmy, która pozna swoją
miłość i wyjdzie za mąż - mówiła Ela
-
Tak pamiętamy - odpowiedziały wszystkie oprócz
Violetty
-
O czym wy mówicie - dopytywała Violetta
Dziewczyny
jej opowiedziały historie tych "Andrzejek".
-
I właśnie wtedy do bufetu wszedł Marek. A ja powiedziałam, że
nie wierzę w takie rzeczy. A on powiedział, że to dobrze. Lecz już
wtedy ja go kochałam - dokończyła opowiadać Ula
-
Łał - rzekła Violetta - ale zaraz, ty go już
wtedy kochałaś, ja nawet tego nie zauważyłam. Ale żeś się z
tym kryła - dodała Violetta
-
Viola wówczas chyba oprócz Ali to nikt nie wiedział -
odpowiedziała Ula
Posiedziały
jeszcze i około północy wszystkie się rozeszły.
Marek
z imprezy wrócił nad ranem lekko zachwiany. Nie chcąc budzić Uli
położył się na kanapie w salonie.
W
przed dzień świąt w firmie urządzono wigilię dla pracowników.
Ula wraz z przyjaciółkami zadbały o wystrój świąteczny. W
głównym holu, sali konferencyjnej oraz w gabinecie Marka
przystroiły choinki. Dodatkowo w konferencyjnej stół ozdobiły
białym obrusem pod, który położono sianko. Przed jedenastą
przywieziono catering zamówiony przez Maćka.
Na
godzinę dwunastą wszyscy pracownicy zaczęli się zbierać w
konferencyjnej gdzie czekali już Ula i Marek oraz seniorzy
Dobrzańscy.
Najpierw
Marek życzył wszystkim Wesołych Świąt w gronie najbliższych
oraz szczęśliwego nowego roku. Podziękował za pracę i
poinformował iż również, że i w tym roku nie zapomniano o
premiach świątecznych, które powinny zasilić ich konta.
Pracownicy
podziękowali im również oraz życzyli wesołych świąt oraz
wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
Na
koniec Marek podziękował wszystkim za przybycie i zwolnił do domu
mówiąc, że mają wolne do dziewiątego stycznia.
Wigilię
Ula i Marek spędzili wspólnie wraz z rodzicami Marka oraz rodziną
Uli w Rysiowie.
W
przygotowaniach do wigilii Uli pomagała Ala, która już od jakiegoś
czasu mieszkała u Cieplaków.
Na
godzinę osiemnastą mieli przyjechać Dobrzańscy wraz z Markiem.
Cała wigilia upłynęła w bardzo rodzinnej atmosferze. Zjedzono
kolację oraz śpiewano kolędy.
-
Wiecie już nie pamiętam kiedy tak radośnie spędzaliśmy święta
- powiedział senior Dobrzański
-
Masz rację - powiedziała Helena - gdy byli z nami Aleks i
Paulina święta były jakieś inne. Aleks z Markiem wiecznie sobie
dogryzali a Paulina tylko siedziała - dodała
Po
kolacji nastał czas na prezenty. Beatka dostała mnóstwo słodyczy,
lalkę, mega kolorowankę. Jasiek laptopa a od Marka i jego
rodziców kurs na prawo jazdy. Józef od dzieci dostał koszulę a od
Dobrzańskich turnus rehabilitacyjny w Ciechocinku. Krzysztof pióro
"Parkera" oraz złote spinki do mankietów, a od Józefa
dodatkowo karafkę nalewki. Helena apaszkę oraz srebrną
bransoletkę. Ula dostała od swojej rodziny sukienkę oraz od Marka
łańcuszek z serduszkiem otwieranym a w środku było ich zdjęcie
oraz wygrawerowany napis "NA ZAWSZE RAZEM", a od
seniorów Dobrzańskich pięćdziesiąt procent udziałów FD.
Dla niej to była wielka niespodzianka, której nie chciała na
początku przyjąć.
-
Ale ja nie mogę tego przyjąć - mówiła
-
Ależ jak najbardziej możesz Uleńko, przecież od jutra już
będziemy rodziną - mówił Krzysztof
-
Ula, kochanie zgódź się, skoro rodzice tak chcą - namawiał
ją Marek
-
No dobrze widzę, że nie mam innego wyjścia - powiedziała
Ula - bardzo dziękuję za tak wspaniały prezent - dodała
Marek
dostał nową skórzaną teczkę oraz krawat i koszulę.
Późnym
wieczorem nastał czas aby się rozstać. Ula została w Rysiowie a
Marek wraz z rodzicami wrócił do Warszawy do domu rodziców. To tam
miał się przygotować do tego ważnego dnia.
Nastał
dzień, w którym tych dwoje miało składać sobie przysięgę. Od
samego rana w domu Uli panował istny harmider najpierw przyjechała
Violetta z dziewczynami a chwilę później dotarł Pshemko z suknią
oraz stylista i fryzjer.
Ala
pomagała ubrać Beatkę a cała reszta zajmowała się Ulą od
makijażu po fryzurę a na ubraniu skończywszy.
W
tym czasie do domu Cieplaków wpadła Dąbrowska, która twierdziła,
iż to jej syn powinien się ożenić z Ulą a nie jakiś tam
Mareczek.
-
Pani Dąbrowska jak pani śmie w ogóle tu przychodzić i zakłócać
spokój w takim dniu jak dzisiejszy - mówił Jasiek - Bartek
nawet w najmniejszym ułamku nie zasługuje na to by być nawet
bliskim znajomym Uli - dodał
Wściekła
Dąbrowska po usłyszeniu tych słów natychmiast opuściła dom
sąsiadów.
W
tym samym czasie w domu Dobrzańskich szykował się Marek.
-
Denerwujesz się synu - pytał się go ojciec
-
Tak i to bardzo, no w końcu człowiek nie żeni się co tydzień
- odparł
-
Tak wiem, też tak miałem jak był nasz ślub - odpowiedział
mu Krzysztof
W
tym czasie przyjechał do domu Dobrzańskich Sebastian.
CDN.....
Całe szczęście że Paulina odpuściła sobie. Dąbrowska też głupia baba, dobrze że Jasiek jej tak powiedział. Czekam na ten ślub. G ;-)
OdpowiedzUsuńCelowo nie pisałam w tej części o ślubie bo chcę na to poświęcić większą część opowiadania.
UsuńDziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
I super że idzie ku dobremu. Paulina to przeszłość a Ula przyszłość. Tak jak powinno być. Nie wiem skąd pomysły Febo i Dąbrowskiej żeby razem nie byli. Miejmy nadzieję że to już koniec ich problemów. Pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńTak to już koniec ich problemów.
UsuńDziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Ma być opis ślubu to już jest dobrze. Tylko czy opis ten będzie w dobrą czy złą stronę.
OdpowiedzUsuńPaulina to fakt co ona miała w głowie, że myślała, że odzyska Marka. Helena dobrze jej wygarnęła. Dąbrowska nie lepsza. Ula dla Bartusia zabawne.Szkoda, że nie rozpisałaś tego bardziej.
Dobrze, że Marek nic (chyba)w klubie nie nawywijał.
Pozdrawiam miło.
Nie chciałam już bardziej im mieszać w życiu. A ten dzień ma być dla nich czymś pięknym. A Marek napewno był bardzo grzeczny. On dobrze wie co by było gdyby było inaczej.
UsuńDziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Skoro nie przewidujesz kłopotów ,to wiadome ,że Marek był grzeczny w klubie. ( chyba pierwszy raz ) = D. A poza tym cieszę się ,że głównej parze się układa i zmierzają powoli do ślubu. A Dąbrowska i Paulina i tak ich nie rozdzielą. A ich plany rozdzielenia spełzną na niczym.
OdpowiedzUsuńCzekam na ceremonię ślubną. Pozdrawiam serdecznie ;).
Ich miłość jest tak wielka, że nikt ani nic nie jest wstanie tego zniszczyć.
UsuńPrzepraszam, że tak późno odpowiadam ale mój sprzęt mi zaczyna niedomagać.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
OdpowiedzUsuńNajpierw zacznę od dwóch byczków.
Dwa razy powtórzyłaś tekst Heleny. Powinnaś usunąć, bo czytamy dwa razy to samo. Chodzi o ten fragment: My oboje z Krzysztofem widzimy jaki Marek jest szczęśliwy będąc z Ulą. Gdy był z tobą nie widzieliśmy tego co widzimy teraz. Marek wyciszył się, stał się odpowiedzialny. Przestał chodzić do klubu i uganiać się za innymi. Więc wybacz moja droga ale nie zamierzam ani ja ani Krzysztof burzyć tego szczęścia. A jeśli twierdzisz, że go kochasz to pozwól mu być szczęśliwym z kobietą, którą on kocha i która kocha jego.
Znalazłam jeszcze coś takiego: ...chwilę później dotarł Pshemko z sukniom... Sukniom, to liczba mnoga, a tu chodzi o jedną suknię więc powinno być "suknią".
Generalnie rozdział poświęcony przygotowaniom do tego najważniejszego dla nich dnia. Jest gorączka przedślubna i stres, ale myślę, że przed ołtarzem wszystko odejdzie w niebyt. Okazuje się, że andrzejkowe wróżby czasem się spełniają, chociaż większość w nie nie wierzy.
I jeszcze trochę o Paulinie. Faktycznie bardzo długo była pupilką Heleny i być może ta ostatnia nawet pomyślała, że wyhodowała na swojej piersi żmiję i to wcale nie jest takie dalekie od prawdy. Bardzo podobała mi się ta rozmowa i kategoryczna odmowa Heleny. Mam nadzieję, że po Paulinie wszelki ślad zaginie.
Pozdrawiam. :)
I chyba mnie też się udzielił ten stres i dlatego te błędy.
UsuńNo ale już tak na poważnie. Błędy poprawione. Ten fragment tekstu, który się powtarzał już raz usuwałam lecz musiał się nie usunąć. A co do drugiego błędu to już nie mam wytłumaczenia.
Ja osobiście nie wierzę w żaden taki wróżby, jestem raczej realistką. Ale zawsze warto marzyć.
Co do Pauliny to ani ona ani nikt inny nie jest wstanie zagrozić tym dwojgu. Miłość między Markiem a Ulą jest nie wyobrażalnie wielka. A Helena jak każdy kochający rodzic swoje dziecko chce tylko jego szczęścia. I dlatego nie mogła postąpić inaczej. Szczęście Marka jest dla niej najważniejsze. A i oboje z Krzysztofem bardzo polubili Ulę. Sama Paulina napewno zajmuje jakąś część w ich sercach,bo przecież ją i jej brata wychowywali.
Dziękuję za czujność oraz wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita