piątek, 27 kwietnia 2018

KOPCIUSZEK-INNA BAJKA częśćVI

Ona przez całą drogę powtarzała, że nie może jechać do szpitala i musi wrócić do domu.
- Ula spokojnie musi zbadać cię lekarz. Obiecuję, jeśli wszystko będzie w porządku sam odwiozę cię do domu - mówił spokojnie Marek. Chociaż w wewnątrz cały się trząsł z nerwów. Był zły na wszystko i na wszystkich włącznie ze sobą. 
W duchu postanowił zrobić wszystko co w jego mocy aby uwolnić i ją i jej rodzeństwo z tej patologicznej sytuacji.
Siedzieli już jakąś chwilę na szpitalnym oddziale ratunkowym i czekali na informacje o Uli. W tym czasie dołączyła do nich Paulina z dzieciakami. 
- Paula, po co ich przywiozłaś - spytał Marek gdy ujrzał całą trójkę
- Nie  mogłam ich zostawić samych. A i gdy wy odjechaliście pomyślałam, że dobrze będzie zabrać ich do siebie - tłumaczyła
Mijała kolejna godzina jak Ula była poddawana badaniom. 
- Co będzie z Ulą - mówił zmartwiony Jasiek
- Nie martw się Jasiu. Gdy tylko poznamy wynik badań. Zgłosimy sprawę o pobicie na policję... - tłumaczyła mu Paula
- Ale ona się nie zgodzi. Bartek też nie odpuści. Jeśli ona nie wróci do domu będzie jej szukał. Przecież to pobicie było z powodu, że chciała od niego odejść - przerwał jej młody Cieplak - a i nawet jeśli odejdzie to gdzie pójdzie. My nie  mamy żadnej bliskiej rodziny. Ula nie ma pracy więc nawet nie miałaby za co wynająć jakiegoś mieszkania. Ona wróci do niego, a my do ojca pijaka. Który ma nas gdzieś - mówił łamiącym się głosem. 
Cała trójka słuchała tego i nie dowierzała temu co słyszy. W końcu odezwał się Aleks
- My wam pomożemy. Zobaczysz jeszcze wszystko będzie dobrze
- Pan nic nie rozumie. On nie da jej spokoju, nie pozwoli jej odejść  -  mówił Jasiek. 
Tę rozmowę przerwało nadejście lekarza.
- Dzień dobry, nazywam się Grzegorz Waiss,  kto z państwa jest z rodziny pani Dąbrowskiej? - rzekł 
- Ja jestem jej bratem, a to nasi znajomi - odparł Jasiek - co z siostrą? - dopytywał
- W trakcie badań okazało się iż pani Urszula ma pęknięte dwa żebra, zadrapania na kolanie, ramieniu, ślady duszenia na szyi, ranę na głowie - mówił medyk
- I co teraz - zapytał Marek
- Proszę państwa, my jako szpital zgłosiliśmy sprawę na policję. I gdy tylko ktoś z policji się tu pojawi przekażemy całą dokumentację. Myślę, że państwo będą również wzywani, w celu złożenia zeznań - tłumaczył lekarz
- A czy możemy ją zobaczyć - pytała Paulina
- Tak ale tylko chwilę. Pacjentka musi mieć spokój - odpowiedział - to sala piętnaście ostatnie drzwi po prawej - dodał i pożegnał się 
Podeszli pod jej salę i cicho otwierając drzwi weszli do środka.
Leżała sama na sali. Podeszli do łóżka i szeptem odezwał się Jasiu
- Ula? Jak się czujesz? 
- Dobrze, trochę mnie boli - mówiła aby uspokoić rodzeństwo
- Ulcia, kiedy wrócisz do nas - dopytywała mała Betti 
- Nie długo kochanie. Nie martw się poleżę trochę i wrócę do domu  - odpowiedziała
Paulina, Marek i Aleks przysłuchiwali się tej rozmowie i serca im się krajały. Ile złego ta trójka musiała przejść w swym życiu. Żadne z nich nie miało lekko. Mieli już wychodzić gdy odezwała się Paulina
- Poczekajcie na mnie na zewnątrz, ja jeszcze zamienię tylko kilka słów z Ulą i dojdę do was.
Gdy zostały same panna Febo przysiadła na krześle obok łóżka mówiąc
- Ula posłuchaj my wam pomożemy. Na czas twojego pobytu w szpitalu dzieciaki zostaną u mnie 
- Ale to kłopot. Ja za kilka dni wyjdę, albo nawet jeszcze jutro. Nie mogę ich zostawić samych. I wrócę do domu.  - odparła Ula
Paulina popatrzyła na nią nie wierząc w to co słyszy. 
- Ula to żaden kłopot. A ty musisz się uwolnić od tego człowieka - tłumaczyła Febo 
- Paulina ty nic nie rozumiesz. On mi nie pozwoli na to. A ja jestem potrzebna też mojemu rodzeństwu. Oni mnie potrzebują. Nie poradzą sobie beze mnie.  Więc widzisz, że nie mogę - mówiła 
- My wam pomożemy. Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Teraz się pożegnam jutro do ciebie przyjdziemy - tłumaczyła Paulina. 
Było już późne popołudnie gdy opuścili szpital. 
- Jasiu głodna jestem. Pójdziemy na zapiekanki? - mówiła Beatka 
- Wiesz co, a może zamiast zapiekanek zjemy coś innego - odezwała się Paulina kucając przy dziewczynce. Całą piątką podjechali pod "Baccara". 

Ula w szpitalu pozostała jeszcze przez dwa tygodnie. Przez ten czas jej rodzeństwem opiekowała się Paulina. Józef Cieplak nawet nie pomyślał co dzieje się z jego dziećmi. To zachowanie tylko utwierdziło Paulinę, Marka oraz Aleksa w przekonaniu, że muszą zrobić wszystko aby pomóc rodzeństwu Uli ale i jej samej. Za to Dąbrowski wielokrotnie wydzwaniał do niej. Kilka razy nawet nagrał się na jej pocztę głosową. Gdzie słyszała tylko wyzwiska i obelgi kierowane w jej stronę. 


W ciągu tych dwu tygodni Marek, oboje Febo oraz Jasiek złożyli zeznania na policji.  
O ile zeznania tej pierwszej trójki nie wiele wniosły to już zeznania Jaśka tak.
- Czy takie zachowanie pana Bartłomieja Dąbrowskiego było częste - padło kolejne pytanie ze strony funkcjonariusza
- On ją bił za wszystko i za nic proszę pana. Teraz też ją pobił bo chciała rozwodu. Po tym jak kolejny raz ją pobił, a ona trafiła do szpitala - odpowiedział zgodnie z prawdą młody Cieplak
- A co na to wasi rodzicie. Przecież chyba widzieli i słyszeli co się tam działo - usłyszał Jasiek
- Nasza mama nie żyje już od kilku lat. Zmarła po urodzeniu Beatki. A ojciec popadł po jej śmierci w alkoholizm. I ma wszystko gdzieś. Nawet my go nie obchodzimy - mówił ze łzami w oczach - To Ula zawsze o nas dbała i się nami zajmowała. Ojciec często wraz z Bartkiem i jego ojcem urządzają sobie pijaństwo. Piją u nas w domu albo u Dąbrowskich, a czasami idą gdzieś - dodał
- Czyli teraz jak wasza siostra jest w szpitalu to kto się wami zajmuje - padło kolejne pytanie z ust policjanta
- Obecnie jesteśmy u pani Pauliny. To ona nas zabrała do siebie - odpowiedział Jasiu
- Dziękuję na razie to tyle - podziękował i pożegnał się policjant.
Po tym przesłuchaniu nikt nie spodziewał się tego co miało nastąpić w najbliższym czasie.

Aleks wyleciał na urlop do Mediolanu. Aby odpocząć i spróbować zapomnieć o tym co wydarzyło się w jego życiu w ciągu ostatniego roku. Ta zdrada ze strony Julii była czymś czego nie potrafił zrozumieć. 
- Czy ja zrobiłem coś złego w życiu? Że los tak mnie okrutnie doświadcza. Najpierw śmierć rodziców teraz ta zdrada. Czy ja nie mam prawa do szczęścia? - zastanawiał się
Ale na te pytania nie umiał mu nikt odpowiedzieć nawet on sam. 
Lecz i dla niego los miał być z czasem łaskawy. Ale to wszystko miało być w swoim czasie. 

Ten pobyt w szpitalu pozwolił Uli na zastanowienie się co dalej. Była wdzięczna Paulinie i Markowi, że zajęli się jej rodzeństwem. Myślała iż tych dwoje jest parą. 
- Pięknie wyglądają razem. On taki przystojny o oczach koloru górskiego lodowca, a do tego te dołeczki w policzkach. Ona piękna, szczupła, wysoka. A ja wyglądam jak przysłowiowy kopciuszek - rozmyślała będąc samej.
CDN...

piątek, 20 kwietnia 2018

PROSZĘ POZWÓL WYJAŚNIĆ miniaturka + podziękowania


Pragnę podziękować wszystkim czytającym moje wpisy. To już ponad 60 tys. wejść.                               A zwłaszcza tym, którzy pozostawiają swój ślad w postaci komentarzy pod każdym z wpisów. Serdeczne podziękowania dla Małgosi, że potrafi mnie podnieść na duchy i nie pozwala się poddawać w chwilach zwątpienia. 
Z tej też okazji dzisiaj miniaturka. 
Życzę miłej lektury. 



Kolejny już wieczór siedziała w swym małym pokoiku i rozmyślała. 
- Jeszcze rok temu byłam nikim znaczącym. Stare nie modne ubrania, ogromne okulary zasłaniające pół twarzy, a do tego upiększający mój uśmiech aparat ortodontyczny. Podejmując pracę w jednym z domów mody nie sądziłam, że się zakocham. A już, że ktoś zabawi się moimi uczuciami i wykorzysta mnie do własnych celów to w ogóle nie przyszło mi do głowy. A właśnie tak się stało. Gdy cała ta intryga wyszła na jaw mój świat zawalił się. Rozpadł jak domek z kart, jak zamek z piasku się rozpłynął. Kochałam, kocham i nienawidzę jednocześnie. To jest nie do zniesienia. Wyjechałam, chcąc uciec przed tym uczuciem. Ale czy można uciec przed miłością? Myślałam, że tak. Poznając Piotra sądziłam iż jestem na dobrej drodze. Jednak nie. Wciąż myślałam o brunecie z dołeczkami w policzkach i oczach koloru górskiego lodowca. Stale porównuję Piotra do Marka. To jakieś chore.
W ciągu tego roku przeszłam chyba wszystkie szczeble kariery od bycia sekretarką po dyrektora finansowego, a skończywszy jako prezes. No może nie do końca bo jestem p.o. prezesa, ale jednak. Stałam się piękną, pewną siebie kobietą. Ale tylko na polu zawodowym pewną siebie. Bo jak widać w miłości jakoś nadal miotam się jak jakiś zwierz zamknięty w klatce - te jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi
Po zaproszeniu gościa ujrzała w drzwiach uśmiechniętą twarz Maćka
- Cześć Ula - przywitał się Szymczyk
- Cześć Maciuś. Wchodź - przywitała się z przyjacielem zapraszając go dalej
- Co tam? Coś taka nie wyraźna? - pytał
- Nic szczególnego. Znowu pokłóciłam się z Markiem. A raczej ochrzaniłam go o coś czego nie zrobił. Do tego dowiedziałam się, że Piotr mnie oszukał - mówiła
- Oj Ulka, Ulka... - zaczął
- Co Ulka, co Ulka - przerwała mu
- Mówisz, że Piotr cię oszukał. A przecież on jest taki idealny. Nie to co Marek - mówił. Ale można było wyczuć w tej wypowiedzi jakąś nutkę ironii - A co było powodem, że Marek oberwał? - dopytał
- Najpierw kilka dni temu pobił się z Piotrem ...
- Co? - wszedł jej w słowo. Nie bardzo chciał wierzyć w to co przed chwilą usłyszał - no dobra mów dalej
- A gdy dziś weszłam rano do biura ono było obsypane płatkami róż. Myślałam, że to zrobił Marek i poszłam do konferencyjnej i go ochrzaniłam - mówiła
- Mówiłaś, że pan idealny cię oszukał - rzekł, gdy Ulka skończyła mówić o wydarzeniu z biura. Ale chciał też dowiedzieć się co takiego zrobił Sosnowski nim powie jej co o tym wszystkim sądzi. On sam od jakiegoś czasu uważał iż doktorek nie jest uczciwy wobec jego przyjaciółki.
- Pamiętasz to całe zamieszanie z targami? - zapytała, a Szymczyk skiną tylko głową, że tak - Właśnie. Powiedział , że to on załatwił mi te targi. A dzisiaj Sebastian powiedział, iż to Marek je załatwił. I gdy dzisiaj zapytałam Piotra o te targi to nie wiedział co ma mi odpowiedzieć - opowiedziała Maćkowi o tym wszystkim
- Wiesz co ja myślę, ba nawet jestem tego pewien, że Marek naprawdę cię kocha. A co do Piotra to myślę, że on okłamuje cię od dawna. Żeby nie powiedzieć od samego początku twojej znajomości z tobą - Ulka spojrzała na niego takim wzrokiem, którego nie powstydziłby się zawodowy morderca - Nie patrz tak na mnie. Pomyśl tylko. On podobno pracuje w szpitalu. Tylko dziwne jest, że on jest u ciebie rano, podczas lunchu, po twojej pracy znowu się widzicie on dopiero wieczorem wraca do siebie. I tak jest codziennie. To przepraszam bardzo kiedy on ma te swoje dyżury. A co do Marka owszem nie lubiłem faceta. Ale od zarządu widzę jak on się zachowuje. Jak patrzy na ciebie ... - mówił
- Maciek przestań. Z Markiem nigdy nic nie jest na pewno. Niby to on zerwał zaręczyny, a zrobiła to Paulina. Sama Iza mi to mówiła. Później widziała go z Klaudią - mówiła zdenerwowana Cieplak
- A co jeśli jest inaczej. Jeśli to co mówi Iza nie jest prawdą albo wygląda inaczej. Nie obraź się ale Iza to chyba największa plotkara po Violettcie - rzekł
- Ale nie jest. I wierzę w to co mówi Iza - odparła z całą pewnością w głosie 
W pewnym momencie usłyszeli jakiś harmider w przedpokoju, a po chwili ujrzeli w drzwiach Alicję Milewską
- Witajcie kochani - przywitała się kobieta
- Ja zaraz wracam - zerwał się nagle Maciek po przywitaniu z Alicją
- A jemu co się stało - zapytała zdziwiona 
- Nie wiem, jest ostatnio jakiś dziwny. Nawet dzisiaj próbował mi wmówić ... a nie ważne - machnęła ręką i zaprosiła przyjaciółkę do kuchni aby móc zrobić im kawy. Już miała nalewać wrzątek do filiżanek, gdy w drzwiach stanął Maciek.
- Masz, idź i przeczytaj. A ja zajmę się gościem - mówił
- Co to jest? - zapytała Ula
- To list od Marka do ciebie. Zostawiłaś go w samochodzie gdy jechałaś na Mazury. Wiem, miałem go zniszczyć. Ale nie umiem - tłumaczył 
Ulka przez chwilę się wahała. Lecz w końcu ciekawość zwyciężyła. Przeprosiła Alę i wraz z listem zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Rozłożyła kartkę i zaczęła czytać

" ULA
WIEM, ŻE KARTKA DO CIEBIE 
ZAPISANA W POŚPIECHU PRZY
TWOIM BIURKU NICZEGO NIE
         ZAŁATWI
ALE WIEM... WIERZĘ
ŻE JEŚLI POZWOLISZ MI
POWIEDZIEĆ CI COŚ PROSTO W 
         OCZY
TO POWIEM CI, ŻE DZIĘKI TOBIE
ZROZUMIAŁEM CO TO JEST
        MIŁOŚĆ
I, ŻE WIEM NA PEWNO, ŻE NIE 
TO ŁĄCZY MNIE Z PAULINĄ
I, ŻE NA PEWNO JEJ NIE
        POŚLUBIĘ
I JESZCZE JEDNO NA PEWNO
        WIEM,
ŻE CIĘ KOCHAM 
                       MAREK
P.S Czekam o piętnastej nad Wisłą w miejscu, gdzie to wszystko zaczynałem rozumieć

- Maciek co jest w tym liście - zapytała Milewska gdy tylko za Ulą zamknęły się drzwi
- Marek pisze o odwołanym ślubie, zerwanych zaręczynach, i że kocha Ulkę - odparł
Po kilku minutach usłyszeli głośny płacz panny Cieplak. Pierwszy poderwał się Maciek lecz Alicja zatrzymała go mówiąc
- Zaczekaj Maciek, ja do niej pójdę - wstała i udała się do pokoju przyjaciółki
Po wejściu do pokoju ujrzała Ulę zalewającą się łzami, a w ręku trzymała list od Marka. Podeszła do niej i objęła ramieniem. Zaczęła się z nią kołysać próbując ją uspokoić
- Ala ... on w tym liście pisze, że rozstał się z Pauliną, i że to mnie kocha - mówiła nieco spokojniej. Lecz w oczach nadal miała łzy - powiedz mi proszę co ja mam robić. Przecież Iza mówiła, że to Febo zerwała zaręczyny, a później widziała Marka z Klaudią w jego gabinecie - mówiła 
Widać było, że jest gotowa aby poznać prawdę. Prawdę, która była taka rzeczywista, ale ona sama nie chciała jej dopuścić do swego serca. 
- Ula prawdą jest to co napisał ci Marek. Paulina po prostu nie chciała aby ją wytykano palcami. Dlatego w firmie mówiła, że to ona zerwała z Markiem. Iza owszem widziała Klaudię jak była w gabinecie wraz z Markiem. Prawdą jest, że on ją pocałował ... - ale poczekaj daj mi skończyć - powiedziała widząc jak Cieplak chce coś powiedzieć - ale był to nie winny pocałunek w policzek na pożegnanie. Więc jak widzisz Marek nie kłamał w tym liście - mówiła Milewska wskazując dłonią na list - Ja wiem on bardzo cię zranił, oszukał, zadrwił z twoich uczuć. Ale jestem pewna, że on zrozumiał swój błąd. I czego jestem jeszcze pewna to tego, że on bardzo cię kocha - dodała
Gdy skończyła jej tłumaczyć zostawiła ją samą. Wiedziała, że ta teraz musi to wszystko przemyśleć. Że powinna poukładać sobie to w głowie. A przede wszystkim w końcu do głosu dopuścić serce. Weszła ponownie do kuchni dopiła swoją kawę i pożegnała się z rodziną oraz przyjacielem Uli.
- Pozwólcie jej się wypłakać. Ona tego potrzebuje. Sama musi sobie to wszystko poukładać - rzekła jeszcze za nim opuściła ten przytulny dom
Ula przepłakała resztę dnia i pół nocy nim zasnęła. Wyrzucała sobie jaka była głupia i uparta nie pozwalając mu niczego wyjaśnić. Zawsze gdy tylko Marek chciał zacząć temat ona przerywała mu zaraz na początku. A gdy już poznała prawdę i zrozumiała okazało się, że jest za późno. Marek złożył już wniosek o urlop. I w ciągu najbliższych kilku dni miał polecieć do Mediolanu. 
Następnego dnia postanowiła zadzwonić do niego, ale pech chciał, że telefon zostawiła w biurze. Lecz nie mogła, a raczej nie chciała pozwolić aby on wyleciał. Musiała coś zrobić. Pobiegła do pokoju brata i poprosiła o użyczenie jej telefonu. Po czym pospiesznie wybierała ciąg dziewięciu tak dobrze jej znanych cyfr. Już miała się rozłączyć, gdy nagle usłyszała
- Marek Dobrzański, słucham - wreszcie usłyszała go
- Marek proszę nie odlatuj, błagam nie odlatuj - mówiła, nie siląc się na przywitanie 
- Ula? - ale nie usłyszał nic po za milczeniem - Ula, proszę odezwij się. Gdzie jesteś? - mówił nieco zaskoczony tym telefonem ale i zarazem szczęśliwy. 
- W domu - odpowiedziała
Już na nic nie czekając rozłączył się. Porwał z szafki dokumenty i klucze od samochodu aby po niespełna pół godzinie parkować pod jej domem. Odcinek między furtką a drzwiami jej domu pokonał biegiem. Czuł, wiedział, a nawet był pewny, że Ula mu wybaczyła. I teraz może być już tylko lepiej. 
Po tym jak zapukał i wszedł do środka ona natychmiast znalazła się przy nim. Stali tak przez chwilę wpatrując się we własne oczy. W końcu Ulka nie wytrzymała i przytuliła się do niego, on natychmiast zamknął ją w swych ramionach. Tak jakby nie chciał jej już wypuścić, a zarazem ochronić przed całym światem. Ona za to poczuła się tak bezpiecznie i wspaniale. 
W tej chwili żadne słowa nie były potrzebne. Oboje wiedzieli, że zaczynają nowy rozdział swego życia. Rozdział pod tytułem Ula i Marek. Nareszcie ich ścieżki życia połączyły się w jedną wspólną. A wystarczyło tak nie wiele. Wystarczyło poznać prawdę. 
KONIEC

piątek, 13 kwietnia 2018

KOPCIUSZEK-INNA BAJKA częśćV

- Chłopaki, przecież to jest brat Ulki - powiedziała Paula
- Jesteś pewna? - zapytał Febo
- Tak, to jego widziałam w szpitalu. Ale tych dwóch nie poznaję. Ten starszy to chyba ich ojciec - powiedziała,  przyglądając się trójce mężczyzn
- Wiecie co? Poczekajmy może zaraz przestaną się kłócić. Wówczas może spróbujemy pogadać z tym młodym chłopakiem i dowiedzieć się czegoś o Uli - powiedział Marek
Tak też uczynili. Przez otwarte okno w samochodzie mogli coś nie coś usłyszeć
- Jeśli coś jej znowu zrobisz zobaczysz pójdę z tym na policję - mówił najmłodszy z trójki mężczyzn
- Co ty możesz. Weź zajmij się lepiej sobą i tą swoją dziunią - odezwał się Dąbrowski
- Nie mów tak o Kindze - odparł
- Posłuchaj młody nie wpieprzaj się do naszego życia. Dobrze ci radzę - odparł Dąbrowski i chwiejnym już krokiem udał się na popijawę
- Teściu idziesz też? - zapytał 
- Jasne - odparł i poszedł w ślad za swoim zięciem
Jasiek chciał jeszcze coś powiedzieć, ale wiedział  iż to nie ma sensu. Machnął tylko ręką i ruszył do domu. Przecież ktoś musi zająć się małą Beatką. A jak było widać tatuś nie garną się do tego i całą odpowiedzialność zrzucił na Jaśka. Ula dużo im pomagała. 
Wysiedli z samochodu i podeszli do młodego Cieplaka.
- Dzień dobry - przywitali się jednocześnie z młodym chłopakiem
- Dzień dobry, a państwo do kogo - odpowiedział, i po chwili zapytał
- Szukamy Uli Cieplak - odpowiedziała Paulina 
- Ula już nie nazywa się Cieplak ale Dąbrowska - padło z ust Jaśka. Marek poczuł się tak jakby dostał czymś w głowę.
- Wszystko stracone, przepadło - rozpaczliwie rozmyślał
- A czy możemy się z nią zobaczyć. Jesteśmy jej znajomymi ze studiów. O przepraszam nie przedstawiliśmy się - rzekła Paulina i zaczęła ich przedstawiać - ja jestem Paulina, to Aleks, a to Marek - to co zaprowadzisz nas do niej? - zapytała
Jasiek popatrzył na przybyłych i przez chwilę zastanawiał się czy powinien im pokazać gdzie mieszka Ula. 
- A może ci ludzie będą mogli jej pomóc. Bo ja już nie mam pojęcia co robić - pomyślał
-Dobrze pokażę gdzie mieszka Ula. Ale najpierw muszę coś państwu powiedzieć. A może dzięki wam uda się ją uwolnić z tego małżeństwa i od jej męża. Ona teraz leży w domu i nie wygląda najlepiej - mówił Jasiek. Widać było, że chłopak bardzo obawia się o swoją siostrę i martwi. 
Marek słuchał tego co mówi ten chłopak i zastanawiał się o czym mówi ten chłopak. W końcu odezwała się Paulina
- Posłuchajcie to może ja tam pójdę najpierw sama i zobaczę co i jak
- Masz rację. Idź, a my tu na ciebie poczekamy - rzekł Aleks. I on był w szoku po tym co usłyszał od brata Uli
Zaprowadził pannę Febo do domu Uli. 
- Proszę tu jest siostra - mówił otwierając drzwi do jednego z pokoi
Widok jaki ukazał się jej oczom był przerażający. Jakaś stara kanapa, zniszczony i wysłużony segment. A do tego wszystkiego Ula, która leżała skulona jakby z bólu. 
- Ula masz gościa - rzekł Jasiek podchodząc do niej i delikatnie szturchając za ramię. 
Ula otworzyła oczy, a przed nią stała Paulina Febo. 
- Dzień dobry Ula. Pamiętasz mnie? - mówiła ściszonym głosem
Ta tylko skinęła głową, że tak.  By po chwili syknąć z bólu i nie móc złapać porządnie oddechu. Paulina długo nie myśląc, zawołała Marka i Aleksa aby jej pomogli.
- Ula co ci jest? Co cię boli. Wytrzymaj zaraz zabierzemy cię stąd - mówiła Febo
W tym czasie do pokoju weszli wraz z Jaśkiem.  
- Chłopaki trzeba ją zabrać do szpitala - mówiła przejęta
Marek przez moment stał jak wmurowany. Nie mógł uwierzyć, że można być tak brutalnym i to wobec kobiety. W końcu się otrząsnął i wraz z Aleksem delikatnie starali się przenieś ją do samochodu i niezwłocznie jechać z nią do szpitala. Ona protestowała mówiąc
- Nic mi nie jest. Za kilka dni mi przejdzie - wiedzieli, że mówi tak ze strachu, obawy. 
Kiedy to nie pomogła próbowała zasłaniać się, że musi pomóc bratu w opiece nad młodszą siostrą. 
Lecz oni zdawali się jej nie słyszeć. 
- Jasiu czy to ten jej mąż ją tak pobił - zapytał Marek gdy tylko usadowili ją wewnątrz samochodu. 
- Tak. Bo powiedziała mu o rozwodzie. On się wściekł i ją tak pobił odpowiedział młody mężczyzna. 
Gdy nagle gdzieś w oddali usłyszeli jakąś głośną dyskusję dwojga ludzi. O ile ten bełkot można nazwać rozmową. Aż w pewnym momencie ujrzeli jak wraca mąż i ojciec Uli. 
Dąbrowski  mimo upojenia alkoholowego rozpoznał swą żonę siedzącą we wnętrzu Lexusa. Natychmiast doszedł do auta i chciał się dostać do niej. Lecz Aleks z Markiem mu na to nie pozwolili. 
- Ulka słyszysz wyjdź z tego auta. Wracaj  do domu. Ty podła dziwko ... - krzyczał na cały głos ale nie dane mu było dokończyć bo poczuł silny cios. Po którym upadł na ziemię.
Ula siedziała skulona i zanosiła się płaczem. Przysiadła obok niej Paula i mówiąc, że będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze - mówiła przez łzy - jeśli ja nie wrócę to on będzie się mścił na moim rodzeństwie - dodała
Cieplak stał nie bardzo wiedząc co się dzieje. Ocknął się dopiero gdy usłyszał sygnał radiowozu policyjnego. Odwróciwszy się na pięcie pospiesznie próbował się udać do domu. Nie chciał mieć nic wspólnego ze stróżami prawa. A zwłaszcza, że był pijany i wiedział czym to może się dla niego skończyć.  Całej tej sytuacji przyglądała się również Beatka, którą trzymał na rękach brat. 
- Ja chce do Ulci - mówiła mała będąc mocno wystraszona tym wszystkim
Ten podszedł do samochodu i zapytał 
- Pani Paulino, czy może wejść do środka Beatka?
- Oczywiście. Chodź usiądziesz sobie obok Uli - odparła Febo i zabrała małą z rąk Jaśka
Ta natychmiast chciała się przytulić do Uli. 
W tym czasie policjanci próbowali się dowiedzieć co się tu wydarzyło. Po krótkiej rozmowie funkcjonariusze postanowili Dąbrowskiego zabrać na izbę wytrzeźwień. Natomiast Marek, Aleks i Paulina mieli się stawić na komendzie w Rysiowie w poniedziałek rano. W końcu przez nikogo już nie zatrzymywani Marek wraz z Aleksem i Ulą pojechali do szpitala w Warszawie na ul. Banacha. Paulina miała poczekać na zamówioną taksówkę i wraz z rodzeństwem Uli dotrzeć również do szpitala. 
To wtedy też zrodził się pomysł aby zabrać te dzieciaki do siebie do czasu aż Ula nie wydobrzeje. 
- Jasiu posłuchaj mam pewien pomysł. Mianowicie może do czasu gdy Ula nie wydobrzeje zatrzymacie się wraz z Beatką u mnie? Co o tym sądzisz? - spytała młodego Cieplaka
- Ale my nie chcemy robić nikomu kłopotu - odparł zgodnie z prawdą 
- Ależ to żaden kłopot - rzekła 
- No dobrze. Tylko będę musiał zabrać kilka naszych rzeczy z domu - odpowiedział po chwili zastanowienia się nad tą propozycją.
I tak jak Paulina miała jakieś nie jasne przekonanie co do Uli i jej życia. Tak teraz Jasiek miał jakieś dziwne przeczucie, że przyjazd tej trójki może coś zmieni w życiu Uli ale i może jego oraz Beatki.
Pobiegł do domu zostawiając małą z panną Febo i zaczął pakować ich rzeczy. Gdy do jego pokoju wszedł wściekły Józef. Miał on do syna pretensje o to co się wydarzyło dzisiaj pod ich domem. 
- To nie moja wina, że Bartek to podły drań. A ci ludzie to przyjaciele Uli. Przyjechali ją odwiedzić i zastali to co zastali. Ale może to i dobrze. Może oni jej pomogą się uwolnić od tej parszywej świni - krzyczał do ojca. Po czym minął go i z torbą pełną rzeczy jego i małej siostrzyczki ruszył do wyjścia.
- A gdzie ty się wybierasz gówniarzu? - zaciekawił się Cieplak senior
- Tam gdzie wraz z Beti będziemy mieć ciszę i spokój. A ty wraz z tym Dąbrowskim możesz nawet zapić się. Nie interesuje mnie to - odpowiedział ojcu
Ten zdawał się nawet i zadowolony, że zostanie sam. Wreszcie nie będzie musiał słuchać marudzenia, wiecznego płaczu tego bachora, przez którego zmarła jego ukochana żona. Tak właśnie myślał o małej Beatce Józef.  Według niego Magda zmarła przez ten poród. Na nic zdawały się tłumaczenia znajomych, rodziny, że cóż może być winne to małe dziecko. 
CDN...

piątek, 6 kwietnia 2018

KOPCIUSZEK-INNA BAJKA część IV

- Nie wiem co się dzieje z Ulą. Ja wyjechałem zaraz po uzyskaniu dyplomu do Anglii. Kilka razy próbowałem się z nią skontaktować. Ale bez powodzenia - tłumaczył Maciek 
- A czy możesz mi podać jej adres -  prosiła -  Ja wiem jak to wygląda. Ale mam jakieś złe przeczucia. I jestem pewna, że to ją widziałam w tym szpitalu - mówiła 
- Przecież mówisz, że byłaś i powiedzieli ci, że nie było i nie ma pacjentki z jej nazwiskiem - odparł
- Maciek ja wiem co widziałam. Proszę pomóż mi. Jeśli się okaże to tylko moim złym przeczuciem dam spokój - prosiła, nie dając się przekonać, iż może się myli
- No dobrze. Ula mieszka Rysiów 8 - odpowiedział i podał adres - ale mam prośbę jak się czegoś dowiesz daj mi znać - poprosił pannę Febo Maciek. W jakimś sensie ta rozmowa zasiała w nim ziarenko niepewności co do tego, co się dzieje z Ulą. Jego rodzice wyjechali wraz z nim. I to też dlatego nie miał żadnych wieści co się tam dzieje.
Po tej rozmowie miała zamiar tam jechać choćby zaraza. Lecz postanowiła porozmawiać jeszcze z Markiem i może udało by się go namówić aby z nią pojechał. Umówiła się z nim na następny dzień u niego. 
- To co cię do mnie sprowadza - zapytał po tym jak usiedli przy ławie z filiżankami parującej kawy
- Marek chciałam abyś mi pomógł coś sprawdzić - powiedziała dość tajemniczo
- Pomóc? A co mianowicie masz na myśli? - dopytywał
- Chodzi o Ulę - mówiła - ja wiem, że w tym szpitalu widziałam właśnie ją - dodała widząc zdziwioną minę Marka
- Jaką znowu Ulę. Paula co ty wymyślasz - mówił Dobrzański, nie bardzo rozumiejąc o czym, a raczej o kim mówi Febo
- Jak to jaka Ula, Ula Cieplak - odparła stanowczo
- To nie była moja... to znaczy to nie była ona - odparł nieco zmieszany, że jego dawno skrywany sekret ujrzał światło dzienne
- Jak to twoja? To wy byliście razem? - pytała zdziwiona Paulina. Owszem Marek od jakiegoś czasu nie spotykał się z żadną kobietą. Ale też powtarzał
- Mam jeszcze czas
- Nie, nie byliśmy razem. Lecz bardzo tego chciałem - odparł 
- To dlaczego nie spróbowałeś? Przecież to była taka fajna dziewczyna. No owszem może niezbyt urodziwa ale za to inteligentna, dobra. A i sądzę, że wystarczyło by gdyby tylko zmienić jej garderobę, okulary zastąpić modniejszymi albo nawet i soczewkami i stała by się pięknością. Wiesz przecież jak mawia Pshemko - nie ma brzydkich kobiet, są tylko nie modnie ubrane - mówiła 
- Paula ale ja to wiem. Dla mnie ona była piękna, a zwłaszcza te jej oczy. Oczy, które widziałem wiele razy we śnie. Wiedziałaś, że kolorem przypominały lazurowe niebo? I kiedy już się odważyłem aby wyznać jej, a raczej poprosić aby została moją dziewczyną coś lub ktoś mi przeszkodził.
To było podczas ostatniego naszego spotkania krótko przed egzaminami. Spotkaliśmy się aby mi jeszcze wytłumaczyła jakieś zagadnienia. Później zaprosiłem ją na kawę wiesz do tej małej knajpki w pobliżu uczelni. Chciałem również się z nią rozliczyć.  Wówczas chwilę rozmawialiśmy. Opowiedziała mi jak jest jej ciężko. Że teraz po ukończeniu studiów nie wie co dalej. Sądziła iż ze swoim wyglądem szybko nie znajdzie pracy. Wtedy też powiedziała mi jak jest im ciężko. O tym jak jej ojciec wpadł w alkoholizm. Podobno kiedyś był całkiem inny. Ale śmierć jej mamy była przyczyną tego jakim się stał. Mówiła mi o walce o przetrwanie każdego dnia. Wspominała o swoim rodzeństwie. Później ja jej opowiedziałem o firmie. Wpadłem nawet na pomysł aby zaproponować jej pracę u nas. Już miałem jej wyznać co do niej czuję. Lecz zadzwonił jej telefon i po nim powiedziała, że musi wracać do domu.  Później nastał czas egzaminów. Ona jak zawsze swoje zdawała w terminie zerowym - mówił, a z jego oczu bił smutek, żal. Żal, że utracił ją być może na zawsze
- A nie próbowałeś się z nią skontaktować? - dopytywała Paula
- Próbowałem kilka razy do niej zadzwonić. Ale zawsze słyszałem "Abonent poza zasięgiem, albo ma wyłączony telefon".  Nie miałem jej adresu - odpowiedział
- No to teraz ja już wiem czemu ty jesteś ciągle sam. Poprostu ty ją cały czas kochasz i czekasz aż może jeszcze się spotkacie - mówiła dumna z siebie Febo. Bo udało jej się odkryć jak to jest naprawdę z Markiem
- Wiesz ja nawet jak jestem w klubie i bawię się z jakąś panną to porównuję je do siebie. Więc chyba jest tak jak mówisz. Chociaż myślę, że to już nie realne. Byśmy mogli być razem - mówił ze spuszczoną głową. Tak jakby się wstydził własnych uczuć.
- Marek ale jeszcze nie wszystko stracone - rzekła. A on spojrzał na nią nie rozumiejąc jej - Ja mam jej adres może ona nadal tam mieszka. Moglibyśmy tam pojechać i sprawdzić - mówiła podekscytowana swoim pomysłem
Umówili się, że w sobotę pojadą. Był co prawda czwartek ale w piątek Marek miał jechać do jednej ze szwalni pod Warszawą i nie mógł tego przełożyć. 
Dzięki tej  rozmowie poczuł się jakby ktoś zdjął mu z pleców jakiś ciężki głaz. 
- Może rzeczywiście nie wszystko jeszcze stracone - pomyślał

W tym samym czasie w Rysiowie rozgrywały się dantejskie sceny.


 Ula kolejny raz wysłuchiwała obelg. A jej mąż wiecznie pijany nie szczędził jej wyzwisk i nie raz leciała w jej stronę jego ręka. Przez te niespełna półtora roku trwania ich małżeństwa w szpitalu lądowała kilka razy. Nie raz miała złamaną rękę, sińce pod oczami i to nie tylko z nie wyspania ale od jego pięści. Rozcięty łuk brwiowy czy rozcięta warga. Po każdej takiej awanturze gdy już wytrzeźwiał przepraszał i było kilka dni spokoju. Ale po dwóch góra trzech dniach gehenna zaczynała się od początku. Miała już tego dość.  Gdy wróciła ze szpitala w piątkowe popołudnie miała już postanowione, że chce  odejść od niego. Ale nie bardzo wiedziała gdzie się uda. Ale i też martwiła się o rodzeństwo. Nadal o nich dbała jak mogła. 

- Chcę rozwodu - powiedziała do Bartka gdy po raz kolejny ją pobił. A w sobotni poranek zaczął ją przepraszać. 
Lecz to wywołało u niego najpierw szyderczy śmiech, a chwilę później kolejne ciosy i wyzwiska. 
- Nie dam ci rozwodu. Jesteś moją żoną i tak pozostanie - wykrzyczał gdy ona skatowana leżała na podłodze 
Całą awanturę słyszał Jasiek i chciał tam pójść ale Józef go zatrzymał.
- Nie waż się wtrącać między nich. To jest ich sprawa. Widocznie ona znowu coś zrobiła nie tak - mówił Cieplak
- Jak możesz na to pozwalać. Przecież ona jest twoją córką. A on jest podłą gnidą, która powinna zgnić w pierdlu za to jak ją traktuje - mówił wściekły Jasiek
Gdy tylko zobaczył, że jego szwagier wyszedł z domu natychmiast udał się do Dąbrowskich. To co zastał przeraziło go. Pomógł podnieść się Uli i ułożył na łóżku. Chciał wezwać pogotowie ale ona na to nie pozwoliła.

Około godziny czternastej do firmy wróciła Paulina po spotkaniu z dostawcą dodatków do nowej kolekcji. Będąc już na piątym piętrze usłyszała swojego brata. 

- Czy ty jesteś taka głupia ... - krzyczał Aleks na swoją sekretarkę
- Możesz przestać się wydzierać - przerwała mu - co znowu się stało. Nie możesz mówić ciszej. Słychać cię u Władka pięć pięter niżej - dodała
- Ona - wskazał w kierunku skulonej ze strachu kobiety - zgubiła raport, który wczoraj przyniósł mi Marek - rzekł i wszedł do swojego gabinetu. Paula weszła tuż za nim. Spojrzała na biurko, na którym leżały porozrzucane różnego rodzaju papiery. Wzięła do ręki kilka z nich i zaczęła je przeglądać, po czym podała mu jeden z nich mówiąc
- Czy to jest to? 
On popatrzył co podała mu siostra i kiwną potwierdzająco głową
- To może byś najpierw tak sprawdził co masz na biurku, a nie oskarżał innych. Zapewne sam to tu położyłeś. 
Aleks co się z tobą dzieje. Chodzisz, wrzeszczysz na wszystkich i o wszystko się ich czepiasz. Ja rozumiem, że cierpisz po tym co się stało. Ale to było... - nie dane jej było dokończyć bo Aleks wszedł jej w słowo
- A ty co nie cierpisz? - zapytał 
- Tak masz rację też cierpię. Bo kochałam tego drania, mieliśmy się pobrać. Lecz lepiej jak to wyszło teraz niż po ślubie i jak nie daj Boże były by dzieci.  Ale czasu też nie cofnę. I to nie jest powód abym na wszystkich wrzeszczała albo się upijała. Widocznie tak miało być - mówiła spokojnie
- I ty mówisz o tym tak spokojnie - dziwił się jej Aleks
- A jak mam mówić. Czy sądzisz, że jak będę dla wszystkich niemiła, nieuprzejma to coś to zmieni, że mój nastrój się poprawi. Wierz mi ale nie - mówiła
Postanowiła poprosić Aleksa aby wraz z nią i Markiem pojechał do Rysiowa. Myślała, że w ten sposób odciągnie go od wiecznego rozpamiętywania tego co się stało.
- A po co ja tam? - pytał
- Może będziesz potrzebny - odparła bez namysłu. Prawdą było, że nie miała żadnego sensownego wytłumaczenia. 
Jeszcze wieczorem w piątek Paulina ustaliła dokładną godzinę, o której Marek ma po nią przyjechać. 
W sobotę kilka minut przed dziesiątą srebrny Lexus podjechał pod dom Pauliny, z którego wysiadł Aleks wraz z Markiem.
Weszli jeszcze na chwilę czekając na kobietę. 
- Słuchajcie może ja jednak zostanę. Po co ja tam jestem potrzebny. Zapewne nic złego się nie dzieje. A Paula sama się nakręciła bo zobaczyła kobietę podobną do Ulki - mówił Febo. Wciąż sądził, iż nie jest im do niczego potrzebny.
- A co masz do roboty. Pewnie wrócisz do siebie i znów się spijesz. I jutro powtórzysz, a w poniedziałek przyjdziesz skacowany do pracy. Aleks nie poznaję cię - mówiła Paula
- A co ci do tego jak spędzę swój wolny dzień - odgryzł się Aleks
- Przestańcie się kłócić. Aleks, Paula ale i nie tylko ona po prostu się o ciebie martwimy. I chcemy dla ciebie jak najlepiej - odparł brunet
- Ale ja nie potrzebuję niczyjego współczucia - odparł zdenerwowany
- Nikt nie mówi o współczuciu. Ale też nie pozwolimy abyś się stoczył. Musisz zacząć żyć. Powinieneś poznać jakąś nową kobietę - odparł Marek
- Jasne, żeby następna mnie oszukiwała i zdradzała. Nie dzięki. Wolę zostać sam. Tak jest najlepiej. Masz tę pewność, że nikt cię nie zrani, nie skrzywdzi, nie oszuka, a przede wszystkim nie zdradzi - mówił Aleks - wiecie pomyślałem sobie, że może powinienem wyjechać na jakiś czas do Włoch - dodał po chwili, gdy mieli już zbierać się do wyjścia
- Może to i nie jest taki zły pomysł. Odpoczął byś i może zapomniał - poparła go Paula, a Marek jej tylko zawtórował. 
W końcu z niemalże godzinnym opóźnieniem ruszyli w kierunku Rysiowa. 
Każde pogrążone we własnych myślach. Paulina zastanawiała się co zastaną na miejscu i czy jej przypuszczenia się sprawdzą. Marek myślał podobnie. Ale i zastanawiał się czy Ula będzie chciała się z nim spotykać. Natomiast Aleksa myśli były zupełnie inne. On rozmyślał nad własnym życiem i tym jak ono potoczyło się do tej pory, i jak będzie wyglądało w przyszłości. Najpierw śmierć rodziców, później pierwsza nie udana zdrada Julii, a następnie jawna zdrada. I o ile zdawał sobie sprawę, że przed śmiercią rodziców nie był wstanie się uchronić i jej zapobiec. Tak często o zdradę Julii często obwiniał siebie samego. 
- Może byłem zbyt mało romantyczny, a może powinienem być bardziej rozrywkowy. No cóż teraz wyjadę na jakiś czas do Mediolanu to może odpocznę - myślał
Po nieco czterdziestu pięciu minutach dotarli na miejsce. Już mieli wysiadać gdy ujrzeli młodego chłopaka kłócącego się z dwoma innymi mężczyznami. 
Nie chcieli przeszkadzać więc pozostali w samochodzie
CDN...