piątek, 20 kwietnia 2018

PROSZĘ POZWÓL WYJAŚNIĆ miniaturka + podziękowania


Pragnę podziękować wszystkim czytającym moje wpisy. To już ponad 60 tys. wejść.                               A zwłaszcza tym, którzy pozostawiają swój ślad w postaci komentarzy pod każdym z wpisów. Serdeczne podziękowania dla Małgosi, że potrafi mnie podnieść na duchy i nie pozwala się poddawać w chwilach zwątpienia. 
Z tej też okazji dzisiaj miniaturka. 
Życzę miłej lektury. 



Kolejny już wieczór siedziała w swym małym pokoiku i rozmyślała. 
- Jeszcze rok temu byłam nikim znaczącym. Stare nie modne ubrania, ogromne okulary zasłaniające pół twarzy, a do tego upiększający mój uśmiech aparat ortodontyczny. Podejmując pracę w jednym z domów mody nie sądziłam, że się zakocham. A już, że ktoś zabawi się moimi uczuciami i wykorzysta mnie do własnych celów to w ogóle nie przyszło mi do głowy. A właśnie tak się stało. Gdy cała ta intryga wyszła na jaw mój świat zawalił się. Rozpadł jak domek z kart, jak zamek z piasku się rozpłynął. Kochałam, kocham i nienawidzę jednocześnie. To jest nie do zniesienia. Wyjechałam, chcąc uciec przed tym uczuciem. Ale czy można uciec przed miłością? Myślałam, że tak. Poznając Piotra sądziłam iż jestem na dobrej drodze. Jednak nie. Wciąż myślałam o brunecie z dołeczkami w policzkach i oczach koloru górskiego lodowca. Stale porównuję Piotra do Marka. To jakieś chore.
W ciągu tego roku przeszłam chyba wszystkie szczeble kariery od bycia sekretarką po dyrektora finansowego, a skończywszy jako prezes. No może nie do końca bo jestem p.o. prezesa, ale jednak. Stałam się piękną, pewną siebie kobietą. Ale tylko na polu zawodowym pewną siebie. Bo jak widać w miłości jakoś nadal miotam się jak jakiś zwierz zamknięty w klatce - te jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi
Po zaproszeniu gościa ujrzała w drzwiach uśmiechniętą twarz Maćka
- Cześć Ula - przywitał się Szymczyk
- Cześć Maciuś. Wchodź - przywitała się z przyjacielem zapraszając go dalej
- Co tam? Coś taka nie wyraźna? - pytał
- Nic szczególnego. Znowu pokłóciłam się z Markiem. A raczej ochrzaniłam go o coś czego nie zrobił. Do tego dowiedziałam się, że Piotr mnie oszukał - mówiła
- Oj Ulka, Ulka... - zaczął
- Co Ulka, co Ulka - przerwała mu
- Mówisz, że Piotr cię oszukał. A przecież on jest taki idealny. Nie to co Marek - mówił. Ale można było wyczuć w tej wypowiedzi jakąś nutkę ironii - A co było powodem, że Marek oberwał? - dopytał
- Najpierw kilka dni temu pobił się z Piotrem ...
- Co? - wszedł jej w słowo. Nie bardzo chciał wierzyć w to co przed chwilą usłyszał - no dobra mów dalej
- A gdy dziś weszłam rano do biura ono było obsypane płatkami róż. Myślałam, że to zrobił Marek i poszłam do konferencyjnej i go ochrzaniłam - mówiła
- Mówiłaś, że pan idealny cię oszukał - rzekł, gdy Ulka skończyła mówić o wydarzeniu z biura. Ale chciał też dowiedzieć się co takiego zrobił Sosnowski nim powie jej co o tym wszystkim sądzi. On sam od jakiegoś czasu uważał iż doktorek nie jest uczciwy wobec jego przyjaciółki.
- Pamiętasz to całe zamieszanie z targami? - zapytała, a Szymczyk skiną tylko głową, że tak - Właśnie. Powiedział , że to on załatwił mi te targi. A dzisiaj Sebastian powiedział, iż to Marek je załatwił. I gdy dzisiaj zapytałam Piotra o te targi to nie wiedział co ma mi odpowiedzieć - opowiedziała Maćkowi o tym wszystkim
- Wiesz co ja myślę, ba nawet jestem tego pewien, że Marek naprawdę cię kocha. A co do Piotra to myślę, że on okłamuje cię od dawna. Żeby nie powiedzieć od samego początku twojej znajomości z tobą - Ulka spojrzała na niego takim wzrokiem, którego nie powstydziłby się zawodowy morderca - Nie patrz tak na mnie. Pomyśl tylko. On podobno pracuje w szpitalu. Tylko dziwne jest, że on jest u ciebie rano, podczas lunchu, po twojej pracy znowu się widzicie on dopiero wieczorem wraca do siebie. I tak jest codziennie. To przepraszam bardzo kiedy on ma te swoje dyżury. A co do Marka owszem nie lubiłem faceta. Ale od zarządu widzę jak on się zachowuje. Jak patrzy na ciebie ... - mówił
- Maciek przestań. Z Markiem nigdy nic nie jest na pewno. Niby to on zerwał zaręczyny, a zrobiła to Paulina. Sama Iza mi to mówiła. Później widziała go z Klaudią - mówiła zdenerwowana Cieplak
- A co jeśli jest inaczej. Jeśli to co mówi Iza nie jest prawdą albo wygląda inaczej. Nie obraź się ale Iza to chyba największa plotkara po Violettcie - rzekł
- Ale nie jest. I wierzę w to co mówi Iza - odparła z całą pewnością w głosie 
W pewnym momencie usłyszeli jakiś harmider w przedpokoju, a po chwili ujrzeli w drzwiach Alicję Milewską
- Witajcie kochani - przywitała się kobieta
- Ja zaraz wracam - zerwał się nagle Maciek po przywitaniu z Alicją
- A jemu co się stało - zapytała zdziwiona 
- Nie wiem, jest ostatnio jakiś dziwny. Nawet dzisiaj próbował mi wmówić ... a nie ważne - machnęła ręką i zaprosiła przyjaciółkę do kuchni aby móc zrobić im kawy. Już miała nalewać wrzątek do filiżanek, gdy w drzwiach stanął Maciek.
- Masz, idź i przeczytaj. A ja zajmę się gościem - mówił
- Co to jest? - zapytała Ula
- To list od Marka do ciebie. Zostawiłaś go w samochodzie gdy jechałaś na Mazury. Wiem, miałem go zniszczyć. Ale nie umiem - tłumaczył 
Ulka przez chwilę się wahała. Lecz w końcu ciekawość zwyciężyła. Przeprosiła Alę i wraz z listem zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Rozłożyła kartkę i zaczęła czytać

" ULA
WIEM, ŻE KARTKA DO CIEBIE 
ZAPISANA W POŚPIECHU PRZY
TWOIM BIURKU NICZEGO NIE
         ZAŁATWI
ALE WIEM... WIERZĘ
ŻE JEŚLI POZWOLISZ MI
POWIEDZIEĆ CI COŚ PROSTO W 
         OCZY
TO POWIEM CI, ŻE DZIĘKI TOBIE
ZROZUMIAŁEM CO TO JEST
        MIŁOŚĆ
I, ŻE WIEM NA PEWNO, ŻE NIE 
TO ŁĄCZY MNIE Z PAULINĄ
I, ŻE NA PEWNO JEJ NIE
        POŚLUBIĘ
I JESZCZE JEDNO NA PEWNO
        WIEM,
ŻE CIĘ KOCHAM 
                       MAREK
P.S Czekam o piętnastej nad Wisłą w miejscu, gdzie to wszystko zaczynałem rozumieć

- Maciek co jest w tym liście - zapytała Milewska gdy tylko za Ulą zamknęły się drzwi
- Marek pisze o odwołanym ślubie, zerwanych zaręczynach, i że kocha Ulkę - odparł
Po kilku minutach usłyszeli głośny płacz panny Cieplak. Pierwszy poderwał się Maciek lecz Alicja zatrzymała go mówiąc
- Zaczekaj Maciek, ja do niej pójdę - wstała i udała się do pokoju przyjaciółki
Po wejściu do pokoju ujrzała Ulę zalewającą się łzami, a w ręku trzymała list od Marka. Podeszła do niej i objęła ramieniem. Zaczęła się z nią kołysać próbując ją uspokoić
- Ala ... on w tym liście pisze, że rozstał się z Pauliną, i że to mnie kocha - mówiła nieco spokojniej. Lecz w oczach nadal miała łzy - powiedz mi proszę co ja mam robić. Przecież Iza mówiła, że to Febo zerwała zaręczyny, a później widziała Marka z Klaudią w jego gabinecie - mówiła 
Widać było, że jest gotowa aby poznać prawdę. Prawdę, która była taka rzeczywista, ale ona sama nie chciała jej dopuścić do swego serca. 
- Ula prawdą jest to co napisał ci Marek. Paulina po prostu nie chciała aby ją wytykano palcami. Dlatego w firmie mówiła, że to ona zerwała z Markiem. Iza owszem widziała Klaudię jak była w gabinecie wraz z Markiem. Prawdą jest, że on ją pocałował ... - ale poczekaj daj mi skończyć - powiedziała widząc jak Cieplak chce coś powiedzieć - ale był to nie winny pocałunek w policzek na pożegnanie. Więc jak widzisz Marek nie kłamał w tym liście - mówiła Milewska wskazując dłonią na list - Ja wiem on bardzo cię zranił, oszukał, zadrwił z twoich uczuć. Ale jestem pewna, że on zrozumiał swój błąd. I czego jestem jeszcze pewna to tego, że on bardzo cię kocha - dodała
Gdy skończyła jej tłumaczyć zostawiła ją samą. Wiedziała, że ta teraz musi to wszystko przemyśleć. Że powinna poukładać sobie to w głowie. A przede wszystkim w końcu do głosu dopuścić serce. Weszła ponownie do kuchni dopiła swoją kawę i pożegnała się z rodziną oraz przyjacielem Uli.
- Pozwólcie jej się wypłakać. Ona tego potrzebuje. Sama musi sobie to wszystko poukładać - rzekła jeszcze za nim opuściła ten przytulny dom
Ula przepłakała resztę dnia i pół nocy nim zasnęła. Wyrzucała sobie jaka była głupia i uparta nie pozwalając mu niczego wyjaśnić. Zawsze gdy tylko Marek chciał zacząć temat ona przerywała mu zaraz na początku. A gdy już poznała prawdę i zrozumiała okazało się, że jest za późno. Marek złożył już wniosek o urlop. I w ciągu najbliższych kilku dni miał polecieć do Mediolanu. 
Następnego dnia postanowiła zadzwonić do niego, ale pech chciał, że telefon zostawiła w biurze. Lecz nie mogła, a raczej nie chciała pozwolić aby on wyleciał. Musiała coś zrobić. Pobiegła do pokoju brata i poprosiła o użyczenie jej telefonu. Po czym pospiesznie wybierała ciąg dziewięciu tak dobrze jej znanych cyfr. Już miała się rozłączyć, gdy nagle usłyszała
- Marek Dobrzański, słucham - wreszcie usłyszała go
- Marek proszę nie odlatuj, błagam nie odlatuj - mówiła, nie siląc się na przywitanie 
- Ula? - ale nie usłyszał nic po za milczeniem - Ula, proszę odezwij się. Gdzie jesteś? - mówił nieco zaskoczony tym telefonem ale i zarazem szczęśliwy. 
- W domu - odpowiedziała
Już na nic nie czekając rozłączył się. Porwał z szafki dokumenty i klucze od samochodu aby po niespełna pół godzinie parkować pod jej domem. Odcinek między furtką a drzwiami jej domu pokonał biegiem. Czuł, wiedział, a nawet był pewny, że Ula mu wybaczyła. I teraz może być już tylko lepiej. 
Po tym jak zapukał i wszedł do środka ona natychmiast znalazła się przy nim. Stali tak przez chwilę wpatrując się we własne oczy. W końcu Ulka nie wytrzymała i przytuliła się do niego, on natychmiast zamknął ją w swych ramionach. Tak jakby nie chciał jej już wypuścić, a zarazem ochronić przed całym światem. Ona za to poczuła się tak bezpiecznie i wspaniale. 
W tej chwili żadne słowa nie były potrzebne. Oboje wiedzieli, że zaczynają nowy rozdział swego życia. Rozdział pod tytułem Ula i Marek. Nareszcie ich ścieżki życia połączyły się w jedną wspólną. A wystarczyło tak nie wiele. Wystarczyło poznać prawdę. 
KONIEC

8 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że miniaturka bardzo świetna. Cudownie tak się czytało te wszystkie wspomnienia a zwłaszcza ten list. Nie ukrywam, że bardzo się wzruszyłam i łeska poleciała. Ala wiedziała jaka jest prawda i wyznała Uli wszystko jak było. Gdy Ula zadzwoniła do Marka to nie mogło skończyć inaczej jak pogodzeniem się tej cudownej pary.
    Pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala poznała prawdę tuż po zarządzie. I tylko kwestią czasu było aby i sama Ula ją poznała. Ale i dopuściła do głosu serce.
      Miło wiedzieć, że moje wypociny potrafią wzbudzić takie emocje.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. Jeszcze raz gratulacje z powodu okrągłej liczby odwiedzin bloga. Nie masz mi za co dziękować, bo pogadałam z Tobą z czysto egoistycznych pobudek, gdyż nie chcę, żeby zniknęło coś, co jest cenne i wartościowe. Coś, co czyta tulu czytelników i z całą pewnością docenia Twój trud włożony w każde słowo pisanych przez Ciebie historii. Zawieszenie, czy też całkowita rezygnacja z prowadzenia bloga była by rzeczą niewybaczalną, a musisz pamiętać o tym kochana, że ja mieszkam całkiem blisko więc bura byłaby pewna.
    Jeśli chodzi o tę mini to oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie rozczuliła się na wspomnienie tych wszystkich momentów, które opisujesz. Czasami należy posłuchać swojego serca, a nie złych doradców, czy też własnego rozumu, któremu wydaje się, że podsuwa nam mądre rady, a tak naprawdę wpuszcza nas w maliny. Te proste słowa napisane na końcu, że "Wystarczyło poznać prawdę", stają się złotym mottem i wskazówką jak należy postępować w sytuacjach zrodzonych z nieporozumień, głupiego uporu i wyciągania fałszywych wniosków. To wszystko spotkało Ulę i naprawdę wystarczyło niewiele, żeby rozstanie z Markiem stało się definitywne i ostateczne. Oni zawsze wszystko robili na ostatnią chwilę i tu też zabrzmiał taki ostatni dzwonek. Należało działać szybko i Ula się na to zdobyła. Piękna miniaturka wzbudzająca wspomnienia. Bardzo za nią dziękuję i serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ważne z jakich powodów ważne, że zadziałało. Więc mam za co dziękować.
      W życiu czasem bywa tak, że musimy do pewnych rzeczy dojrzeć. A sama prawda czasem tak oczywista dociera do nas w ostatniej chwili.
      Nie myślałam, że ta mini będzie tak wzruszająca.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Gratulacji i życzę dalszych sukcesów.
    Tak niewiele dzieliło ich od ostatecznego rozstania i zmagania się z tęsknotą i samotnością. Oszczędziłaś ich pisząc dla nich wspólny rozdział i nie trudno uwierzyć w szczęśliwy ciąg dalszy. Czasem warto postawić na najprostsze rozwiązania.W przypadku Uli wystarczyło dopuścić do głosu serce i poznać prawdę.
    Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze. Wystarczy posłuchać serca i można być naprawdę szczęśliwym
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Przyjaciółki Uli w serialu bardzo namieszały jej w głowie i głównie to one zniechęciły do Marka. Tu przynajmniej Ala wywiązała się z zadania i naprawiła to co zepsuła kiedyś Reszty dopełnił niezawodny Maciek i list i Ula mogła wszystko poukładać sobie w głowie zrozumieć kto był gorszy Piotr czy Marek i porozmawiać od serca z Markiem.
    Pozdrawiam miło i gratuluję kolejnych odwiedzin na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej namieszała jej Iza. Mówiąc co słyszała i co widziała. A nie zadała sobie trudu aby się upewnić czy tak jest naprawdę. Acz Marek poniekąd sam jest sobie winny.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń