- Nie wiem co się dzieje z Ulą. Ja wyjechałem zaraz po uzyskaniu dyplomu do Anglii. Kilka razy próbowałem się z nią skontaktować. Ale bez powodzenia - tłumaczył Maciek
- A czy możesz mi podać jej adres - prosiła - Ja wiem jak to wygląda. Ale mam jakieś złe przeczucia. I jestem pewna, że to ją widziałam w tym szpitalu - mówiła
- Przecież mówisz, że byłaś i powiedzieli ci, że nie było i nie ma pacjentki z jej nazwiskiem - odparł
- Maciek ja wiem co widziałam. Proszę pomóż mi. Jeśli się okaże to tylko moim złym przeczuciem dam spokój - prosiła, nie dając się przekonać, iż może się myli
- No dobrze. Ula mieszka Rysiów 8 - odpowiedział i podał adres - ale mam prośbę jak się czegoś dowiesz daj mi znać - poprosił pannę Febo Maciek. W jakimś sensie ta rozmowa zasiała w nim ziarenko niepewności co do tego, co się dzieje z Ulą. Jego rodzice wyjechali wraz z nim. I to też dlatego nie miał żadnych wieści co się tam dzieje.
Po tej rozmowie miała zamiar tam jechać choćby zaraza. Lecz postanowiła porozmawiać jeszcze z Markiem i może udało by się go namówić aby z nią pojechał. Umówiła się z nim na następny dzień u niego.
- To co cię do mnie sprowadza - zapytał po tym jak usiedli przy ławie z filiżankami parującej kawy
- Marek chciałam abyś mi pomógł coś sprawdzić - powiedziała dość tajemniczo
- Pomóc? A co mianowicie masz na myśli? - dopytywał
- Chodzi o Ulę - mówiła - ja wiem, że w tym szpitalu widziałam właśnie ją - dodała widząc zdziwioną minę Marka
- Jaką znowu Ulę. Paula co ty wymyślasz - mówił Dobrzański, nie bardzo rozumiejąc o czym, a raczej o kim mówi Febo
- Jak to jaka Ula, Ula Cieplak - odparła stanowczo
- To nie była moja... to znaczy to nie była ona - odparł nieco zmieszany, że jego dawno skrywany sekret ujrzał światło dzienne
- Jak to twoja? To wy byliście razem? - pytała zdziwiona Paulina. Owszem Marek od jakiegoś czasu nie spotykał się z żadną kobietą. Ale też powtarzał
- Mam jeszcze czas
- Nie, nie byliśmy razem. Lecz bardzo tego chciałem - odparł
- To dlaczego nie spróbowałeś? Przecież to była taka fajna dziewczyna. No owszem może niezbyt urodziwa ale za to inteligentna, dobra. A i sądzę, że wystarczyło by gdyby tylko zmienić jej garderobę, okulary zastąpić modniejszymi albo nawet i soczewkami i stała by się pięknością. Wiesz przecież jak mawia Pshemko - nie ma brzydkich kobiet, są tylko nie modnie ubrane - mówiła
- Paula ale ja to wiem. Dla mnie ona była piękna, a zwłaszcza te jej oczy. Oczy, które widziałem wiele razy we śnie. Wiedziałaś, że kolorem przypominały lazurowe niebo? I kiedy już się odważyłem aby wyznać jej, a raczej poprosić aby została moją dziewczyną coś lub ktoś mi przeszkodził.
To było podczas ostatniego naszego spotkania krótko przed egzaminami. Spotkaliśmy się aby mi jeszcze wytłumaczyła jakieś zagadnienia. Później zaprosiłem ją na kawę wiesz do tej małej knajpki w pobliżu uczelni. Chciałem również się z nią rozliczyć. Wówczas chwilę rozmawialiśmy. Opowiedziała mi jak jest jej ciężko. Że teraz po ukończeniu studiów nie wie co dalej. Sądziła iż ze swoim wyglądem szybko nie znajdzie pracy. Wtedy też powiedziała mi jak jest im ciężko. O tym jak jej ojciec wpadł w alkoholizm. Podobno kiedyś był całkiem inny. Ale śmierć jej mamy była przyczyną tego jakim się stał. Mówiła mi o walce o przetrwanie każdego dnia. Wspominała o swoim rodzeństwie. Później ja jej opowiedziałem o firmie. Wpadłem nawet na pomysł aby zaproponować jej pracę u nas. Już miałem jej wyznać co do niej czuję. Lecz zadzwonił jej telefon i po nim powiedziała, że musi wracać do domu. Później nastał czas egzaminów. Ona jak zawsze swoje zdawała w terminie zerowym - mówił, a z jego oczu bił smutek, żal. Żal, że utracił ją być może na zawsze
- A nie próbowałeś się z nią skontaktować? - dopytywała Paula
- Próbowałem kilka razy do niej zadzwonić. Ale zawsze słyszałem "Abonent poza zasięgiem, albo ma wyłączony telefon". Nie miałem jej adresu - odpowiedział
- No to teraz ja już wiem czemu ty jesteś ciągle sam. Poprostu ty ją cały czas kochasz i czekasz aż może jeszcze się spotkacie - mówiła dumna z siebie Febo. Bo udało jej się odkryć jak to jest naprawdę z Markiem
- Wiesz ja nawet jak jestem w klubie i bawię się z jakąś panną to porównuję je do siebie. Więc chyba jest tak jak mówisz. Chociaż myślę, że to już nie realne. Byśmy mogli być razem - mówił ze spuszczoną głową. Tak jakby się wstydził własnych uczuć.
- Marek ale jeszcze nie wszystko stracone - rzekła. A on spojrzał na nią nie rozumiejąc jej - Ja mam jej adres może ona nadal tam mieszka. Moglibyśmy tam pojechać i sprawdzić - mówiła podekscytowana swoim pomysłem
Umówili się, że w sobotę pojadą. Był co prawda czwartek ale w piątek Marek miał jechać do jednej ze szwalni pod Warszawą i nie mógł tego przełożyć.
Dzięki tej rozmowie poczuł się jakby ktoś zdjął mu z pleców jakiś ciężki głaz.
- Może rzeczywiście nie wszystko jeszcze stracone - pomyślał
W tym samym czasie w Rysiowie rozgrywały się dantejskie sceny.
Ula kolejny raz wysłuchiwała obelg. A jej mąż wiecznie pijany nie szczędził jej wyzwisk i nie raz leciała w jej stronę jego ręka. Przez te niespełna półtora roku trwania ich małżeństwa w szpitalu lądowała kilka razy. Nie raz miała złamaną rękę, sińce pod oczami i to nie tylko z nie wyspania ale od jego pięści. Rozcięty łuk brwiowy czy rozcięta warga. Po każdej takiej awanturze gdy już wytrzeźwiał przepraszał i było kilka dni spokoju. Ale po dwóch góra trzech dniach gehenna zaczynała się od początku. Miała już tego dość. Gdy wróciła ze szpitala w piątkowe popołudnie miała już postanowione, że chce odejść od niego. Ale nie bardzo wiedziała gdzie się uda. Ale i też martwiła się o rodzeństwo. Nadal o nich dbała jak mogła.
- Chcę rozwodu - powiedziała do Bartka gdy po raz kolejny ją pobił. A w sobotni poranek zaczął ją przepraszać.
Lecz to wywołało u niego najpierw szyderczy śmiech, a chwilę później kolejne ciosy i wyzwiska.
- Nie dam ci rozwodu. Jesteś moją żoną i tak pozostanie - wykrzyczał gdy ona skatowana leżała na podłodze
Całą awanturę słyszał Jasiek i chciał tam pójść ale Józef go zatrzymał.
- Nie waż się wtrącać między nich. To jest ich sprawa. Widocznie ona znowu coś zrobiła nie tak - mówił Cieplak
- Jak możesz na to pozwalać. Przecież ona jest twoją córką. A on jest podłą gnidą, która powinna zgnić w pierdlu za to jak ją traktuje - mówił wściekły Jasiek
Gdy tylko zobaczył, że jego szwagier wyszedł z domu natychmiast udał się do Dąbrowskich. To co zastał przeraziło go. Pomógł podnieść się Uli i ułożył na łóżku. Chciał wezwać pogotowie ale ona na to nie pozwoliła.
Około godziny czternastej do firmy wróciła Paulina po spotkaniu z dostawcą dodatków do nowej kolekcji. Będąc już na piątym piętrze usłyszała swojego brata.
- Czy ty jesteś taka głupia ... - krzyczał Aleks na swoją sekretarkę
- Możesz przestać się wydzierać - przerwała mu - co znowu się stało. Nie możesz mówić ciszej. Słychać cię u Władka pięć pięter niżej - dodała
- Ona - wskazał w kierunku skulonej ze strachu kobiety - zgubiła raport, który wczoraj przyniósł mi Marek - rzekł i wszedł do swojego gabinetu. Paula weszła tuż za nim. Spojrzała na biurko, na którym leżały porozrzucane różnego rodzaju papiery. Wzięła do ręki kilka z nich i zaczęła je przeglądać, po czym podała mu jeden z nich mówiąc
- Czy to jest to?
On popatrzył co podała mu siostra i kiwną potwierdzająco głową
- To może byś najpierw tak sprawdził co masz na biurku, a nie oskarżał innych. Zapewne sam to tu położyłeś.
Aleks co się z tobą dzieje. Chodzisz, wrzeszczysz na wszystkich i o wszystko się ich czepiasz. Ja rozumiem, że cierpisz po tym co się stało. Ale to było... - nie dane jej było dokończyć bo Aleks wszedł jej w słowo
- A ty co nie cierpisz? - zapytał
- Tak masz rację też cierpię. Bo kochałam tego drania, mieliśmy się pobrać. Lecz lepiej jak to wyszło teraz niż po ślubie i jak nie daj Boże były by dzieci. Ale czasu też nie cofnę. I to nie jest powód abym na wszystkich wrzeszczała albo się upijała. Widocznie tak miało być - mówiła spokojnie
- I ty mówisz o tym tak spokojnie - dziwił się jej Aleks
- A jak mam mówić. Czy sądzisz, że jak będę dla wszystkich niemiła, nieuprzejma to coś to zmieni, że mój nastrój się poprawi. Wierz mi ale nie - mówiła
Postanowiła poprosić Aleksa aby wraz z nią i Markiem pojechał do Rysiowa. Myślała, że w ten sposób odciągnie go od wiecznego rozpamiętywania tego co się stało.
- A po co ja tam? - pytał
- Może będziesz potrzebny - odparła bez namysłu. Prawdą było, że nie miała żadnego sensownego wytłumaczenia.
Jeszcze wieczorem w piątek Paulina ustaliła dokładną godzinę, o której Marek ma po nią przyjechać.
W sobotę kilka minut przed dziesiątą srebrny Lexus podjechał pod dom Pauliny, z którego wysiadł Aleks wraz z Markiem.
Weszli jeszcze na chwilę czekając na kobietę.
- Słuchajcie może ja jednak zostanę. Po co ja tam jestem potrzebny. Zapewne nic złego się nie dzieje. A Paula sama się nakręciła bo zobaczyła kobietę podobną do Ulki - mówił Febo. Wciąż sądził, iż nie jest im do niczego potrzebny.
- A co masz do roboty. Pewnie wrócisz do siebie i znów się spijesz. I jutro powtórzysz, a w poniedziałek przyjdziesz skacowany do pracy. Aleks nie poznaję cię - mówiła Paula
- A co ci do tego jak spędzę swój wolny dzień - odgryzł się Aleks
- Przestańcie się kłócić. Aleks, Paula ale i nie tylko ona po prostu się o ciebie martwimy. I chcemy dla ciebie jak najlepiej - odparł brunet
- Ale ja nie potrzebuję niczyjego współczucia - odparł zdenerwowany
- Nikt nie mówi o współczuciu. Ale też nie pozwolimy abyś się stoczył. Musisz zacząć żyć. Powinieneś poznać jakąś nową kobietę - odparł Marek
- Jasne, żeby następna mnie oszukiwała i zdradzała. Nie dzięki. Wolę zostać sam. Tak jest najlepiej. Masz tę pewność, że nikt cię nie zrani, nie skrzywdzi, nie oszuka, a przede wszystkim nie zdradzi - mówił Aleks - wiecie pomyślałem sobie, że może powinienem wyjechać na jakiś czas do Włoch - dodał po chwili, gdy mieli już zbierać się do wyjścia
- Może to i nie jest taki zły pomysł. Odpoczął byś i może zapomniał - poparła go Paula, a Marek jej tylko zawtórował.
W końcu z niemalże godzinnym opóźnieniem ruszyli w kierunku Rysiowa.
Każde pogrążone we własnych myślach. Paulina zastanawiała się co zastaną na miejscu i czy jej przypuszczenia się sprawdzą. Marek myślał podobnie. Ale i zastanawiał się czy Ula będzie chciała się z nim spotykać. Natomiast Aleksa myśli były zupełnie inne. On rozmyślał nad własnym życiem i tym jak ono potoczyło się do tej pory, i jak będzie wyglądało w przyszłości. Najpierw śmierć rodziców, później pierwsza nie udana zdrada Julii, a następnie jawna zdrada. I o ile zdawał sobie sprawę, że przed śmiercią rodziców nie był wstanie się uchronić i jej zapobiec. Tak często o zdradę Julii często obwiniał siebie samego.
- Może byłem zbyt mało romantyczny, a może powinienem być bardziej rozrywkowy. No cóż teraz wyjadę na jakiś czas do Mediolanu to może odpocznę - myślał
Po nieco czterdziestu pięciu minutach dotarli na miejsce. Już mieli wysiadać gdy ujrzeli młodego chłopaka kłócącego się z dwoma innymi mężczyznami.
Nie chcieli przeszkadzać więc pozostali w samochodzie
CDN...
Julita mam prośbę. Możesz dodać rozdziały używając większej czcionki. Tym maczkiem strasznie się czyta. Zwłaszcza na telefonie bo masz inne ustawienia na wersję telefonu.☺
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ten rozdział już poprawiłam. Myślę, że będzie lepiej. Jeśli nie proszę daj znać. Wówczas jeszcze to zmienię. Resztę rozdziałów poprawię do niedzieli.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
To jest sugestia na przyszłość. Wracać nie ma sensu.
UsuńDołączam się do powyższej prośby :)
OdpowiedzUsuńPaulina dzięki swoim przeczuciom i upartości w dążeniu do sprawdzenia ich ma szansę naprawdę uratować Ulę z tego beznadziejnego małżeństwa. Fajnie że Marek i Aleks zgodzili się jej towarzyszyć bo myślę, że może się tak przydać jakaś męska silna dłoń. Zastanawia mnie czyją kłótnię obserwują z samochodu i czy się do niej włączą.
Pozdrawiam :)
Tak jak pisałam powyżej zmieniłam czcionkę, może teraz będzie lepiej.
UsuńDzięki temu, że Paulina nie zrezygnowała i postanowiła sprawdzić swe przeczucia uratuje nie tylko Ule.
Co do pozostałej części komentarza muszę prosić o cierpliwość aż do następnego piątku.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
No tak... Bartuś. Gnój, padalec, damski bokser i czaruś w jednym. Zastanawiam się tylko jak w ogóle doszło do tego małżeństwa. Przecież Ula dobrze go znała i raczej wiedziała, czego się po nim spodziewać. A może ten mariaż był jakimś długiem honorowym, który spłacił w pijackim widzie tatuś Cieplak. Kolejna kanalia z otoczenia Uli. Gdyby Bartuś ją zabił też by nie zareagował? Jak pomyślę, że takich facetów słabych, tchórzliwych, ale kochających kobiety najchętniej w postaci worków treningowych, jest w tym kraju i nie tylko w tym, multum, to krew się we mnie gotuje.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Paulina posiada jakiś szósty zmysł, swojego rodzaju intuicję, która słusznie jej podpowiada, że jednak z Ulą dzieje się coś niedobrego. Nie potrafi nic sprecyzować ani dokładnie wyjaśnić chłopakom, ale jednak mocno ciągnie ją do Rysiowa i być może dzięki temu, dzięki ich interwencji uda się wyrwać Ulę i jej rodzeństwo z tego koszmaru. Mam nadzieję, że tak się stanie.
Świetna część. Serdecznie pozdrawiam. :)
Zapomniałam napisać, że dla mnie, osoby słabo widzącej czcionka jest idealna. :)
UsuńUla została wręcz zmuszona do tego ślubu, bo tatuś ją przegrał w karty.
UsuńTakich jak Bartuś masz rację jest mnóstwo. Ale jeszcze gorsi od takich są ci, którzy w oczach innych są idealni i wspaniali, a w domu stają się potworami.
Paula jak chyba każda kobieta potrafi wyczuć zagrożenie i dlatego nie odpuściła. Dzięki właśnie temu dla Uli i jej rodzeństwa jest to światełko w tunelu (nie mówię o pociągu - jakby powiedziała Violetta).
Od następnej części będę pisała tą czcionką.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
To jednak miałam nosa. Tatuś przehandlował córkę w karty. Powinien wisieć tak dla przykładu. Co za bydlę!
UsuńMałgosiu kochana pisałam o tym w poprzedniej części.
UsuńAle masz rację Józef jest najgorszym ojcem jaki nosi ta ziemia. I takim pozostanie do końca.
Pozdrawiam
Julita
Serio? To mnie w takim razie jakoś to umknęło lub zupełnie o tym zapomniałam. Aż sprawdzę. Dzięki. :)
UsuńFaktycznie! Nawet w komentarzu ujęłam ten fakt. Jednak z moją pamięcią coraz gorzej. No cóż... Starość nie radość, dropsy nie tik-taki, jak mawiał Pshemko.
UsuńCzasem tak bywa. Święta były i może dlatego.
UsuńCo też alkohol może zrobić z człowieka. Odbiera rozum, uczucia, logiczne myślenie i powoduje że człowiek jest zdolny do najgorszych podłości. Zachowanie Dąbrowskiego i bez wódki pewnie byłoby podłe, ale z Cieplaka wódka zrobiła degenerata. I to w półtora roku.
OdpowiedzUsuńOby Ula teraz po pojawieniu się Pauliny szybko uwolniła się od męża i ojca. Powinna postarać się jeszcze o obdukcje lekarskie i wpakować mężusia do szpitala. A z Cieplaka może jeszcze będą ludzie, ale zapomnieć Uli będzie trudno.
Pozdrawiam miło.
Chyba raczej do więzienia chciałaś rzec.
UsuńAle spokojnie każdy według zasług otrzyma co mu należne.
Co do Cieplaka to wszystko wyjaśni się z czasem.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Dokładnie miało być więzienie. Ale tak jest jak jednocześnie je się kolację, ogląd TV, pisze i patrzy na dziecko w kojcu.
UsuńPozdrawiam
Ja wiedziałam, że jesteś bardzo wszechstronnie uzdolniona. Ale nie sądziłam, że aż tak.
UsuńPozdrawiam
Julita
Zapomniałam dodać,że jeszcze rozmawiałam z mężem na temat dzisiejszych porządków w ogródku.
UsuńPozdrawiam.
Biedna Ulka mąż alkoholik, bije ją, ojciec ma wszystko gdzieś bo uważa że ona jest własnością Bartka tylko Jasiek chce jej pomóc ale nie bardzo może. Teraz gdy Paulina zainteresowała się tym wszystkim może Uli uda się uwolnić od takiego życia. Marek na pewno też pomoże i w końcu będzie mogła zacząć normalnie żyć.
OdpowiedzUsuńCieplak sądzi, że skoro oni są małżeństwem to nie należy się wtrącać. A i przegrał ją grając w karty. Jasiek nie wie jak pomóc bo jest z tym tak samo sam jak i ona.
UsuńTeraz już tylko wszystko w rękach rodzeństwa Febo i Marka. A jak to się skończy okaże się w swoim czasie.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Józef to diabeł w ludzkiej skórze. Żądne słowa nie są w stanie usprawiedliwić jego podłego postępowania wobec córki. Skazał ją na życie u boku najgorszej parszywej świni w całym Rysiowie. Kat, alkoholik, menel, knajak. Jak z kimś takim mogła dzieli, nadal dzieli życie? Niech Febo i Dobrzański wyrwie ją stamtąd. Uwolni od tego gada zanim on jej zrobi poważną krzywdę. Mam nadzieję ,że nie dopuścisz ,żeby jej mąż zakatował ją na śmierć lub całkowicie zagiął ją psychicznie? Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńZacznę od ostatniego zdania w komentarzu. Od tego typu spraw to ty jesteś specjalistką. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
UsuńUla w jakimś sensie została do tego ślubu przymuszona. Ale masz rację Józef jest tak samo podły jak i Dąbrowski.
Dziękuje za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita