piątek, 29 grudnia 2017

WIGILIA część 2/2

Życzy Autorka 


WIGILIA część 2/2

Dotarł do drzwi i już miał zapukać gdy znów dopadły go wątpliwości .
- A co jak nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Albo co gorsze wyśmieje mnie - w jego głowie było dużo takich pytań, które pozostawały bez odpowiedzi - dobra Dobrzański weź się w garść. Co ma być to będzie. Chociaż raz zachowaj się jak mężczyzna - mówił sobie
W końcu odważył się i zapukał. Po chwili drzwi się otwarły a w nich ujrzał ją.
- Marek? Co ty tu robisz? Stało się coś? - mówiła zaskoczona jego wizytą Ula
- Witaj Ula. Poniekąd stało się coś. I dlatego musiałem przyjechać aby móc z tobą porozmawiać - odpowiedział jej mężczyzna
- To zapraszam, wjedź i porozmawiajmy. Usiądziemy  u mnie w pokoju - odparła Cieplakówna
- Ula, a czy możemy porozmawiać gdzie indziej. Może dasz się namówić na krótki spacer. Albo pojechalibyśmy nad Wisłę. Tak moglibyśmy spokojnie porozmawiać. A później odwiózłbym cię do domu - prosił Marek. Widząc, że ona się waha dodał -błagam Ula zgódź się dla mnie to bardzo ważne.
Ona spojrzała w jego oczy i dostrzegła coś dziwnego. Jego spojrzenie było inne niż dotychczas. Można zauważyć smutek i coś czego ona nie umiała określić. Zastanawiała się co począć. W chwili gdy minęło zaskoczenie jego wizytą ucieszyła się, że przyjechał. Jej serce jak zwykle przyśpieszyło na widok tego uroczego mężczyzny. Ale prośba, którą jej złożył nieco ją zaskoczyła. O czym on chce z nią rozmawiać.
- Widzę, że nie jesteś zadowolona z tej wizyty. W takim razie pożegnam się i już mnie nie ma - rzekł z żalem i już miał odchodzić gdy odezwała się Ula
- To nie tak Marek. Po prostu mnie zaskoczyła twoja wizyta. Zróbmy tak zapraszam cię na świąteczny obiad bo jestem w trakcie jego przygotowań a później pojedziemy i porozmawiamy - mówiła przyglądając mu się
- Nie chciałbym sprawiać kłopotu Ula - odparł
- Nie sprawisz. A nam będzie miło - odpowiedziała. A na jego twarzy zagościło coś na wzór uśmiechu.
Został i po raz kolejny w jej domu czuł się znacznie lepiej niż we własnym. Tu jak zawsze panowała ciepła i rodzinna atmosfera. W tym domu nikt niczego nie udawał. Każdy był sobą.  Siedział w kuchni i przyglądał się jej. I coraz bardziej upewniał się w tym, że darzy ją głębokim uczuciem. Wiedział iż dzień dzisiejszy będzie jego katharsis. Ona sprawiała, że był innym człowiekiem. To zawsze ona była przy nim gdy potrzebował wsparcia lub najzwyczajniej w świecie pogadać. Nigdy mu nie odmówiła pomocy. Bez względu na wszystko stawała za nim murem. Wskazywała inną drogę, która okazywała się lepszą od tej jego. Nie oceniała go, lecz tłumaczyła i wyjaśniała. Uwielbiał spędzać z nią czas. Nawet gdy tylko milczeli nie uważał tego czasu za stracony. Przy niej nie musiał niczego i nikogo udawać.
W końcu doczekał się chwili gdy mogli pojechać nad Wisłę i tam porozmawiać. Dojechali na miejsce. Szli w milczeniu. Każde z nich zatopione we własnych myślach. Dotarli na pomost  nadal milcząc. Ula spojrzała na niego i widziała jak coś go trapi. Nie chciała pospieszać i czekała aż w końcu zbierze w sobie tyle odwagi aby powiedzieć jej to co chce.
- Ula... wiem, że to co chcę powiedzieć... może być dla ciebie szokiem - mówił - ale ja od wczoraj już dłużej tak nie mogę. Muszę ci coś wyznać. Ale najpierw proszę abyś mnie wysłuchała do końca, a później wyraziła swoje zdanie - spojrzał na nią. Ona tylko skinęła głową na znak zgody - Ula ja chciałem cię przeprosić za wczoraj. Wiem, że zaskoczyło cię moje zachowanie. Ale ja tego co się stało nie żałuję. Długo później myślałem o tym wszystkim. A mówiąc dokładniej to myślałem o nas Ula. Od kiedy przyszłaś do firmy moje życie zaczęło się zmieniać. Ja się zmieniałem z każdym dniem coraz bardziej. To dzięki rozmową z tobą zacząłem wiele rzeczy rozumieć. A wczorajszego dnia zrozumiałem najważniejszą z rzeczy. A mianowicie... że zakochałem się w tobie - powiedział. W końcu to powiedział i dzięki temu poczuł się o wiele lepiej. Wyznał jej swoje uczucie. Teraz tylko czekał na jej reakcję, która nie nadchodziła - Ula proszę powiedz coś.
- Marek tobie coś się pomyliło. Przecież nie możesz mnie kochać. Ja jestem taka ... taka zwyczajna aby nie powiedzieć przeciętna. A i jesteś w związku z Pauliną. To co się wczoraj wydarzyło było tylko przypadkiem - mówiła a w jej oczach widział to co ona widziała w jego.
- Ula ja naprawdę cię KOCHAM. I nie pomyliłem tego z niczym innym. A z Pauliną postanowiłem się rozstać bo nic do niej nie czuję. Uczynię to zaraz po świętach. Ula nie mogę być z nią dłużej. Nie z nią mi po drodze. Ula czy gdyby było inaczej to bym ją zdradzał. Uwierz, że nie
- Ale ona kocha ciebie - weszła mu w słowo
- Nie Ula. Paulina nigdy mnie nie kochała. Dla niej liczy się tylko ona sama i Aleks. A ja zawsze byłem tylko w jej centrum zainteresowania jak było trzeba się gdzieś pokazać. Nigdy mnie nie wspierała, nie popierała moich pomysłów. A ty wcale nie jesteś ani zwyczajna a tym bardziej przeciętna. Jesteś wspaniała, mądra, i tak bym mógł wymieniać dalej - mówił
Wiedziała, że mówi prawdę i wierzyła mu.
- Marek ja też cię KOCHAM i to od dawna - mówiła ze spuszczoną głową. Tak jakby wstydziła się tego.
Delikatnie uniósł jej głowę tak aby spojrzała na niego. A on ujrzał jak po twarzy płyną łzy. Zdjęła okulary aby przetrzeć oczy a on dostrzegł jakie one są piękne. W końcu przytulił ją do siebie i po raz kolejny tego popołudnia wyznał, że KOCHA tylko ją. Poczuł jak drży z zimna. 
- Chodź Ula pojedziemy gdzieś na kawę. Tam się rozgrzejemy - mówił cały czas trzymając ją w swych ramionach. 
On nie mógł  uwierzyć, że ona również go KOCHA. Wokół jego serca rozlało się ciepło. Wiedział, że teraz już będzie szczęśliwym człowiekiem, a i ona przy nim nie zazna smutku. Zrobi wszystko aby uszczęśliwiać ją na każdym kroku. Podjechali pod nie wielką restaurację po wejściu zajęli miejsce i zamówili po kawie oraz kawałku ciasta. Siedzieli w ciszy .
- Marek boję się  - tę ciszę przerwała Ula 
- Czego? - zapytał
- Jak to będzie gdy po Nowym Roku wrócimy do pracy. Wiesz, że Paulina mnie nie znosi. A teraz gdy z nią zerwiesz ... - mówiła 
- Nie musisz się bać. Ja jestem i będę przy tobie. A nią się nie przejmuj - rzekł przerywając jej
- No i są jeszcze twoi rodzice. co będzie jak mnie nie zaakceptują - kontynuowała swą wypowiedź
- Tym również nie musisz się martwić - odparł - wiesz wczoraj przy kolacji było jakoś inaczej. Nie wiem o co chodzi ale oni zachowywali się jakoś inaczej wobec Febo - dodał
- Jak to inaczej? - dopytywała Cieplak
- Nie wiem lecz spróbuję dowiedzieć się o co chodzi - dodał
Nastał wieczór i czas na rozstanie odwiózł ją do domu. Jeszcze przez chwilę siedzieli w jego samochodzie. 
- Spotkasz się ze mną jutro - mówił 
- Spotkam panie Dobrzański - odpowiedziała z uśmiechem na ustach
Marek nie czekając na nic więcej zaczął ją namiętnie całować



Marek wrócił do domu rodziców i zauważył iż Pauliny już nie ma. Ucieszył go ten fakt. Chciał najpierw porozmawiać z rodzicami o tym dziwnym zachowaniu wobec Febo.
- Witajcie kochani, a gdzie to podziewa się moja ukochana - ostatnie słowo wymówił z jakimś dziwnym sarkazmem w głosie. 
- Nie ma, chwilę po tym jak pojechałeś ona również wyszła. Mówiąc, że po raz kolejny ją upokorzyłeś - odparła Helena
- To i lepiej, że jej nie ma. Chciałem was zapytać co się takiego wydarzyło, że tak oschle podchodziliście do nich obojga -powiedział
- Spójrz co wpadło w moje ręce - mówił Krzysztof jednocześnie podając synowi teczkę 
- Co to jest tato - pytał 
- Zajrzyj to sam zobaczysz - odparł senior
Marek otwarł teczkę a to co ujrzał zmroziło mu krew w żyłach. Zdjęcia, na których oboje Febo siedzą w restauracji wraz z braćmi Scacci. Na jednej fotografii widać jak Paulina Febo zdradza swojego chłopaka. Ta porządna, uczciwa, kobieta z klasą okłamała wszystkich. Udawała, że jest wierna. Sprawdzała na każdym kroku czy Marek jej nie zdradza. A tu jest dowód jak całuję się z mężczyzną. Oraz przedwstępna umowa kupna firmy. 
- Tato i co teraz? - odezwał się po chwili Marek
- Nie wiem synu. Wiem tylko, że źle zrobiłem gdy ci nie wierzyłem. Gdy mówiłeś o świństwach, których dopuszczał się Aleks względem ciebie. I  za to bardzo ci przepraszam synu - mówił senior Dobrzański. Widać było, że jest mu wstyd za to jak traktował swego jedynego syna. Przez chwilę wszyscy siedzieli w milczeniu. To milczenie przerwał Marek
- Posłuchajcie z tego co przeczytałem to jest to tylko przedwstępna umowa. Musimy doprowadzić do tego aby nie doszło do podpisania tej właściwej. Proszę dajcie mi czas do końca roku może coś wymyślę. A i jest jeszcze jedna rzecz. W świetle tego co zobaczyłem ale i nie tylko postanowiłem rozstać się z panną Febo. Miałem to zrobić po świętach lecz w takim wypadku uczynię to najpóźniej jutro. 
Wyszedł od rodziców zabierając to jedno zdjęcie i udał do ich wspólnego domu. 
Jeszcze tego samego dnia rozstał się z Pauliną. Postanowił sprzedać ten dom. Następnego dnia poinformował Ulę o rozstaniu i o tym czego dowiedział się od ojca. 
Również w tym dniu zaprosił ją na bal sylwestrowy. A wieczorem będąc w domu rodziców bo tam teraz mieszkał od chwili gdy rozstał się z Febo. Opowiedział im o Uli, i że jest w niej szaleńczo zakochany. Ku jego radości oboje poparli go i gratulowali wyboru. 
W ciągu tego tygodnia udało się również rozwiązać sprawę z Febo oraz pozbyć się ich z firmy. Marek również doczekał się od ojca słów, których tak bardzo pragnął usłyszeć
- Jestem z ciebie dumny synu
Na sylwestra miał pewien plan. 
O północy po złożeniu sobie życzeń udali się do wynajętego pokoju, który wyglądał jak z bajki. Mnóstwo płatków róż, dwa kieliszki i butelka szampana. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi Marek nagle uklęknął przed zaskoczoną Ulą
- Ula ja wiem, że może to za szybko ale ja już nie chcę dłużej czekać. Wiesz jak bardzo cię kocham, jesteś dla mnie powietrzem bez którego nie da się żyć, to ty nadajesz sens mojemu życiu. Dlatego też w tym szczególnym dniu pragnę zadać ci to pytanie - Ula czy wyjdziesz za mnie i sprawisz, że będę najszczęśliwszym facetem na ziemi
Ula stała bezruchu nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Tak bardzo o tym marzyła od dawna. W końcu odezwała się a jej odpowiedź nie mogła być inna jak 
- Tak, wyjdę za ciebie 
Włożył na jej palec śliczny pierścionek po czym wstał i przytulając ją do siebie szepnął do ucha
- KOCHAM CIĘ
- KOCHAM CIĘ - odpowiedziała jak echo
KONIEC

piątek, 22 grudnia 2017

WIGILIA część1/2

Obraz znaleziony dla: życzenia bożonarodzenioweŻyczę wszystkim moim czytelnikom   JULITA  

WIGILIA CZĘŚĆ 1/2

Jak co roku w siedzibie F&D organizowano wigilię dla pracowników. Były życzenia od prezesa, drobne upominki oraz informacja o wysokości premii świątecznej. Wszystko odbywało się w sali konferencyjnej. Pracę również kończono w tym dniu znacznie wcześniej.
Gdy wszyscy niemalże już opuścili firmę do jego gabinetu weszła Ula. Chciała mu wręczyć osobno prezent. Niby nic takiego. Ale ona wierzyła w jego moc. Jakież było jej zdumienie, gdy Marek również miał dla niej prezent. Po wręczeniu sobie nawzajem i kolejny raz złożonych życzeniach oboje rozpakowali swe prezenty. Po czym wspólnie się roześmiali
Ale dlaczego właśnie ten - zapytała
W sklepie powiedziano mi, że to twój szczęśliwy kamień - odparł Marek
A ty dlaczego wybrałaś właśnie ten kamień - pytał junior Dobrzański
A mnie powiedziano, że otwiera serce na miłość - wyjaśniła
Chciała już wyjść, gdy zatrzymał ją jeszcze
- Ula masz może chwilę? - zapytał - Chciałbym porozmawiać - dokończył a z jego oczu bił jakiś dziwny smutek może żal
-  No mam jeszcze godzinę do autobusu - odparła. Lecz z tym autobusem to nie do końca była prawda. Ale jak to Ula nie odmówi nikomu. A Markowi już szczególnie. Cofnęła się i usiadła na kanapie.
Ale nie chcę rozmawiać w biurze. Chodź pójdziemy na zapiekanki. A później odwiozę cię do domu -rzekł
Po wyjściu z firmy udali się na ich, kiedyś Uli ulubione zapiekanki. Gdy mieli już te zapiekanki poszli w kierunku parku. Oboje bardzo lubili tu przychodzić. A zwłaszcza Marek. To tu zawsze jej się zwierzał ze swych trosk, zmartwień. W całej firmie nie było nikogo komu tak ufał jak jej. Nawet Sebastianowi nie potrafił tyle powiedzieć co jej. Do tej pory uważał ją za swą przyjaciółkę. I przez myśl mu nie przeszło, że może łączyć ich coś więcej. Nie miał pojęcia jak wiele zmieni się po dniu dzisiejszym
Szli już jakąś chwilę milcząc. Ona widziała, że coś go dręczy. Ale wolała poczekać aż sam zacznie.
Dotarłszy do ich ławki na wprost niewielkiego stawu usiedli na niej i wówczas Marek zaczął.
Wiesz Ula jestem już zmęczony - ona spojrzała na jego twarz. I wyraźnie widziała to zmęczenie
Marek teraz trochę odpoczniesz. Mamy święta a do pracy przecież wracamy dopiero po nowym roku - mówiła. Sądząc, iż prezes mówi o pracy
-  Ale tu nie chodzi o pracę. Jestem zmęczony tym ciągłym udawaniem jaki to jestem szczęśliwy u boku Pauliny. Mam dosyć tych ciągłych awantur i podejrzeń. Tak wiem co sobie teraz myślisz. Sam sobie poniekąd jestem winny. Na pewno tak. Jeszcze dziś wigilia. To chyba jest od dawna mój najgorszy dzień w roku. Te fałszywe uśmieszki Pauliny, wieczne docinki ze strony Aleksa. I mój ojciec, który nawet w takich chwilach nie omieszka mi powiedzieć jaki to mój przybrany braciszek jest świetny. Ja nigdy nie usłyszałem od swego ojca, że jest ze mnie dumny. Według ojca wszystko co robię to jest nie tak jak powinno - mówił a w głosie słychać było pełno żalu. Oczy jego wyrażały smutek.
Ona chyba po raz pierwszy widziała go w takim stanie. Na ten moment gdzieś znikły te urocze dołeczki w policzkach. Ukazujące się niemal przy każdym jego nawet najmniejszym uśmiechu.
Pogładziła go pocieszająco po ramieniu mówiąc
- Nie martw się na zapas. To tylko jeden wieczór. A i od ojca kiedyś się doczekasz i usłyszysz, że jest z ciebie dumny. Na razie to ja ci to mówię.
Uśmiechnął się do niej delikatnie. Wiedział, że mówi szczerze. Ona zawsze potrafiła go pocieszyć, wesprzeć na duchu. 
W pewnym momencie spojrzał na zegarek
Chyba musimy się zbierać Ula. Chodź odwiozę cię do domu. Przeze mnie odjechał ci autobus - rzekł
Wrócili pod firmę, gdzie znajdował się jego samochód. Zajęli swoje miejsca w samochodzie. Jechali milcząc i tylko tą ciszę przerywało grające radio. Po niespełna godzinie byli już na miejscu.



Jeszcze chwilę siedzieli w samochodzie, ponownie życzyli sobie wesołych i spokojnych świąt.  Gdy mieli się już pożegnać nastąpiło coś co miało wpływ na dalszą ich znajomość. Gdy Marek chciał pocałować Ulę w policzek ta odwróciła twarz a jego usta zetknęły się z jej. Co dziwnego oddała ten pocałunek. W końcu nastało opamiętanie a Ula w pośpiechu opuściła jego samochód. I jak najszybciej udała się do domu. Marek po chwili ruszył do domu rodziców.
- Boże co ja zrobiłem. Ale czy na pewno tego nie chciałem? Muszę przyznać, że całuje świetnie. Po świętach będę musiał jej to jakoś wytłumaczyć. - jechał i rozmyślał nad tym wszystkim
W domu jego rodziców tak jak się spodziewał ten dzień był pełen pozorów i sztucznych uśmiechów. Ale co dziwne Marek nawet nie zwracał na to uwagi jak dawnej. Natomiast jego myśli wciąż krążyły wokół pewnej niezbyt urodziwej panny.
- Dobrzański co się z tobą chłopie dzieje. Opanuj się - zastanawiał się nad swym zachowaniem.
Chwilami nawet łapał się na tym, że chciał być teraz razem z nią. Pierwszy dzień świąt również mieli spędzić w domu jego rodziców. On rano po przebudzeniu stwierdził, że tęskni. We wigilię nie chciał do niej dzwonić.
Wpadł na pewien pomysł, ale potrzebował do tego pomocy Sebastiana. Wysłał do przyjaciela sms z prośbą o telefon za około półgodziny. Przyjaciel się spisał i Marek mógł opuścić rodzinny dom. Tłumacząc się pomocą dla przyjaciela. Oczywiście ze strony panny Febo nie obyło się bez pretensji i wyrzutów. Że przecież są święta a on tak sobie wychodzi. Marek jakoś nie za bardzo przejął się jej gadaniną. To nie pierwszy raz, gdy tak robiła. Nawet próbowała namówić jego rodziców, aby go przekonali do pozostania. Lecz od Krzysztofa usłyszała tylko
- Paulino czy ty nie przesadzasz? On jedzie pomóc Sebastianowi - jej mina była bezcenna. Ona cały czas była pewna, że jego rodzice zawsze staną po jej stronie.
Ale Marek zauważył pewnego rodzaju zmianę w zachowaniu swoich rodziców wobec obojga Febo. To było dość widoczne w dniu wczorajszym. Ojciec już tak nie wychwalał Aleksa a zachowanie matki również było inne niż dotychczas. Lecz Marek jakoś niespecjalnie się tym przejął. Ale po dzisiejszych słowach ojca do Pauliny był już pewien, że coś się zmieniło.
- Czyżby zaczęli rozumieć jacy oni są naprawdę. Dobrze by było - pomyślał
On już od jakiegoś czasu nosił się z zamiarem rozstania z Pauliną. Przecież on jej nie kocha. Nie jest z nią szczęśliwy. Przecież gdyby ją kochał to by jej nie zdradzał na prawo i lewo. On od jakiegoś czasu chciał się już ustatkować. Ale nie chciał tego robić z Pauliną. Ten wczorajszy pocałunek z Ulą dał mu do myślenia. Pozwolił przeanalizować swoje dotychczasowe życie. A teraz gdy zauważył zmianę w zachowaniu rodziców wobec obojga Febo. Mógł być spokojny. Nie musiał się obawiać ich reakcji, gdy już dojdzie do tego. Ale najpierw musi wszystko wyjaśnić z Ulą. 
Szybko się ubrał i udał do samochodu zależało mu na czasie. Bardzo mu zależało na tej rozmowie. W czasie, gdy jechał zadzwonił ponownie Sebastian. Zjechał na pobocze, aby móc odebrać
-  No cześć odezwał się Marek po odebraniu
- ….
-  Tak jadę do Uli
- ….
-  Saba, pogadamy po świętach
- ….
-  Na razie cześć
Po skończonej wymianie zdań z Olszańskim ponownie ruszył. I już bez żadnych przeszkód dotarł na miejsce. Stanął przed domem numer osiem. Miał już wysiąść, lecz jakaś tajemnicza siła powodowała, że nie umiał wykonać żadnego ruchu. Najzwyczajniej w świecie on się bał. Ale czego? Czego może bać się dorosły mężczyzna. Ten strach tylko jeszcze bardziej utwierdził go w przekonaniu co czuje to Uli.
Już wiedział, że się w niej zakochał. A bał się jak ona na to zareaguje. Nie miał pojęcia co ona może czuć do niego. Czy go nie wyśmieje albo wyrzuci z domu. A co gorsza, jak jej wyjawi co do niej czuje, czy nie będzie chciała odejść z firmy. W jego głowie kłębiło się tyle pytań i na żadne nie znał odpowiedzi.
W końcu zebrał się w sobie i udał do jej domu.
CDN...

piątek, 15 grudnia 2017

PRZEZNACZENI część10

Weszła do środka gdzie spotkała ‎pracownika ochrony.
- Dzień dobry - przywitała się - ja do Marka Dobrzańskiego - dopowiedziała po przywitaniu
- Dzień dobry. A była pani umówiona - usłyszała od mężczyzny
- Nie. Ale to coś ważnego i muszę się z nim spotkać - odparła
Ochroniarz poinformował ją na, którym piętrze znajduje się gabinet Marka i wskazał na windę.
Po wyjściu z windy doszła do lady recepcyjnej aby dowiedzieć się gdzie znajduje się jego gabinet.
- Dzień dobry. Nazywam się Urszula Cieplak ja do prezesa - mówiła do siedzącej tam brunetki
- Tym korytarzem do końca i w prawo. Tam jest sekretariat i biuro prezesa - odpowiedziała kobieta
Ula podziękowała i udała w wyznaczonym kierunku. W czasie gdy ona rozmawiała z kobietą z recepcji ktoś się im przysłuchiwał.
Gdy już była przy sekretariacie spojrzała w prawo i to co dostrzegła spowodowało iż jej serce zapłakało.
Tą samą sytuację ujrzała również inna osoba.

Piętnaście minut wcześniej

Usłyszał pukanie do swego gabinetu i po chwili ujrzał w nich we własnej osobie Mirabellę
- Czy ona mi nigdy nie da spokoju - pomyślał
- Witaj Marco - przywitała się
- Czego chcesz - rzekł nie siląc się na przywitanie
- Też się cieszę, że cię widzę - mówiła i kocim ruchem zbliżała się do mężczyzny
Marek nie krył, że jest niezadowolony z jej wizyty. Ale ona nie wiedzieć czemu nic sobie z tego nie robiła. W swej naiwności sądziła, że może go nachodzić  nawet w biurze.
- Jeśli myślisz, że dam ci jakieś pieniądze to jesteś w błędzie - mówił
- Ależ, kochanie... - podeszła do niego i uwiesiła się na jego szyi chcąc go pocałować.
Całą tą sytuację widziała Ula. Odwróciła się na pięcie i jak najszybciej chciała opuścić firmę.
W tym samym czasie w gabinecie Marka
- Co ty wyprawiasz do cholery - krzyczał młody Dobrzański odsuwając kobietę od siebie - widzę, że niczego nie zrozumiałaś  - dodał
- Ale ....- chciała coś jeszcze powiedzieć ale ten jej przerwał
- Opuść mój gabinet oraz firmę albo wezwę ochronę. A i jeszcze jedno od dziś nie masz prawa wstępu do niej już ja tego dopilnuję - mówił a raczej wciąż krzyczał
Ta wiedząc, że dziś już nic nie wskóra postanowiła odpuścić. Ale czy na stałe tego Marek nie mógł być pewny. Sądził, że jeśli zgłosi do ochrony aby jej nie wpuszczano.  To ona może w końcu przestanie go nękać
Tuż przy windzie Ulę zatrzymała pewna kobieta. Ula podejrzewała kim ona jest.


- Pani Urszula? - zapytała kobieta
- Tak , to ja. A pani? - odpowiedziała i sama zapytała kim jest jej rozmówczyni
- Paulina Febo - przedstawiła się
- A tak, mogłam się domyślić - odparła Ula. Chciała już odejść.
Nie miała ochoty rozmawiać z drugą żoną Marka. A jeszcze bardziej nie chciała aby przez przypadek spotkać jego samego.
W tym momencie nie wiedziała jakby się zachowała. Zwłaszcza po tym czego była światkiem
- Pani Urszulo czy może mi pani poświęcić kwadrans? - Febo chciała porozmawiać i może również jakoś pomóc.
Paulina znała Mirabellę i doskonale znała te jej zachowanie wobec Marka. A to co zobaczyła Ula było jednym z jej sposobów aby  spróbować coś ugrać dla siebie. Natomiast zachowanie Cieplak było nad wyraz czytelne. Przecież gdyby jej nie zależało na Marku to by tu nie przyjechała a później ta jej próba szybkiego opuszczenia firmy mówiły za siebie.
- Ale po co. Pani również będzie mi mówić jaki jest Marek - zapytała a raczej stwierdziła Ula
- Poniekąd tak - odparła Paula - dlatego proszę mi nie odmawiać. Nie jestem przeciwko pani - dodała
Ula widząc iż ta raczej nie odpuści postanowiła się zgodzić. Lecz nie chciała rozmawiać w firmie. Udały się więc do jednej z restauracji w pobliżu firmy. Zajęły jeden z wolnych stolików w ogródku przyległym do restauracji.
Przez chwilę obie panie milczały. Tak jakby każda z nich zastanawiała się nad tym co powiedzieć.
- To o czym chciała pani ze mną rozmawiać - pierwsza odezwała się Ula
- Zanim zacznę. Może będzie nam się lepiej rozmawiać gdy zaczniemy mówić sobie po imieniu - rzekła Febo
- Zgoda - odparła Ula
- Posłuchaj Ula ja wiem, że to co dziś zobaczyłaś może i wyglądało jakby tych dwoje nadal coś łączyło - w tym momencie Ula weszła jej w słowo
- A nie? Przecież wiem co widziałam - mówiła Ulka
- No tak. Ula widzę, że muszę ci coś wyjaśnić. Zapewne wiesz, że Marek był dwukrotnie żonaty - Ula skinęła głową, potwierdzając słowa Pauliny - więc wiesz kim one są. I o ile ja się z tym pogodziłam, że z Markiem mi nie wyszło, to już Mirabella nie. Ostatnio byłam nawet światkiem rozmowy ich obojga. Było to po tym jak ta idiotka była u ciebie w szpitalu. Później rozmawiałam długo z Markiem i wiem co on czuje do ciebie - mówiła Paulina
- Ale chyba już nie. Od kilku dni nie mogę się z nim skontaktować. Przestał przychodzić do szpitala, nie odbiera moich telefonów i nie odpowiada na moje smsy - mówiła smutno Cieplak.
- Nie to nie tak. On jak był ostatnim razem w szpitalu zobaczył coś - mówiła Paulina
- Ale przecież jak był u mnie to wyszedł wieczorem i później nie wracał. A dnia następnego go nie było - odparła Ula
- Był Ula dnia następnego. A gdy wszedł do sali zastał u ciebie jakiegoś mężczyznę i was w dwuznacznej sytuacji. To spowodowało, że wyszedł stamtąd. Od tamtego dnia nie umie sobie poradzić. Tamtego dnia upił się do tego stopnia, że zamiast zadzwonić po taksówkę zadzwonił do mnie. Wtedy to powiedział mi co się stało. Bo o tym co was łączy wiedziałam wcześniej. 
Ula on niemalże płakał i wkoło powtarzał, że czuje się jeszcze gorzej niż jak dowiedział się o zdradzie Mirabelli. 
Ula ja wiem on nie jest idealny ale ja znam go od bardzo dawna. Nie wiem czy wiesz ale  wychowaliśmy się razem. On jest naprawdę świetnym facetem - tłumaczyła Paulina
- Skoro tak jest to czemu wam nie wyszło - mówiła z żalem Ula
- Bo nasze małżeństwo nie miało prawa przetrwać. To był związek czysto biznesowy. A ja wiem, że Marek jak już pokocha to prawdziwie i szczerze. On wbrew pozorom jest wrażliwym ale przede wszystkim czułym i kochającym mężczyzną. Drugiego takiego jak on nie ma. 
Ja nie wiem co ty do niego czujesz. Ale jeśli zakpiłaś z jego uczuć to wiedz, że on się z tego tak łatwo nie podźwignie. Gdy ze mną rozmawiał widziałam w jego oczach to czego nie widziałam nawet gdy rozstawał się z Mirabellą - mówiła Febo
- Ale to nie tak. To co widział Marek nie do końca jest tak. Ten facet to mój były chłopak. A wszystko było ukartowane przez kogoś innego. Mnie również na nim zależy. Tamten owszem próbował mnie pocałować lecz ja go najpierw spoliczkowałam a chwilę później on wyszedł z mojej sali.  
Ja dzisiaj przyjechałam aby mu to wszystko wytłumaczyć i wówczas zobaczyłam go z Mrabellą. Mam dowód na to, że wszystko było ukartowane - mówiła ze łzami w oczach Ula.
Po czym puściła nagranie Paulinie. Ponownie jak na początku zapanowała przy ich stoliku cisza. Każda z nich myślała o tym co od siebie usłyszały. 
- Ula wróć ze mną do firmy - poprosiła Paulina. 
- Ale po co - pytała Ula
- Ja wiem co poczułaś jak to zobaczyłaś. Ale to tylko zagrywka z jej strony. Uważam, że powinniście porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. Inaczej wciąż będziecie budować mur między sobą. A przez to cierpieć - tłumaczyła Febo. 
- Nie wiem czy on będzie chciał rozmawiać - odparła ze smutkiem Ula
- Pozwól, że ja to załatwię - powiedziała Paula. A w jej głosie można było wyczuć coś w rodzaju radości. 
- Paulina po co to robisz. Przecież tak jak Mirabella też byłaś jego żoną. Powinnaś mnie nie lubić a nawet nie cierpieć - zapytała Cieplak 
 - Już ci mówiłam. I ja się z tym dawno pogodziłam. Wiem, że nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Ale może to ty jesteś tą pisaną dla niego. Kto wie - mówiła Paulina
W końcu udało się Paulinie przekonać Ulę do powrotu. Po powrocie do firmy obie panie udały się do biura Pauliny.
- Marek, czy możesz przyjść do mojego gabinetu. To ważne - mówiła przez telefon Paula
- ...
- Ok, to czekam - rzekła
- Dobrze on będzie tu za dziesięć minut. Ja idę do brata. Powodzenia - rzekła Paulina i wyszła z gabinetu. Nie chciała im przeszkadzać. Uważała iż tych dwoje potrzebuje chwili spokoju aby móc sobie wszystko wyjaśnić.
W gabinecie Ula została sama. Jeśli by powiedziała, że się nie denerwuje to by skłamała. Była jednym wielkim kłębkiem nerwów. Nie miała pojęcia jak Marek zareaguje gdy ją zobaczy. Czy będzie chciał jej wysłuchać. Czy jej uwierzy.  Minęło niespełna dziesięć minut gdy drzwi się otwarły a w nich stanął nie kto inny jak Marek. Gdy ją ujrzał chciał się wycofać.
CDN...

piątek, 8 grudnia 2017

PRZEZNACZENI część9


                                                  OTO JEST MIŁOŚĆ. DWOJE LUDZI

                                       SPOTYKA SIĘ PRZYPADKIEM,

                                        A OKAZUJE SIĘ, ŻĘ CZEKALI

                                            NA SIEBIE CAŁE ŻYCIE…”

                                                                                      Vitor de Lima Barreto

W ten weekend żadne z nich nie miało pojęcia co dalej. Ona przed ojcem udawała. A raczej tak jej się wydawało, że udaje, iż wszystko jest w porządki. Nie chciała go martwić. 
- Wszystko jest w porządku. Po prostu martwię się jak my teraz będziemy żyć. Ja mam jeszcze zwolnienie lekarskie na miesiąc czasu. I to jest więcej niż pewne, że do pracy już nie wrócę. Przecież pracowałam na umowę zlecenie a koniec umowy przypada na koniec następnego tygodniatłumaczyła 
Owszem martwiła się tym bardzo, ale to nie to było powodem jej bezsennej nocy. Cały czas zastanawiała się co też takiego się stało, że Marek nawet nie dzwoni. A gdy ona dzwoni to on nie odbiera. Im więcej nad tym wszystkim rozmyślała tym bardziej utwierdzała się, że tak samo jak Marek i ona zakochała się.
- Tak Cieplak. Musisz przyznać, że ten niesamowicie przystojny brunet o oczach górskiego lodowca zawrócił ci w głowie. Najzwyczajniej w świecie zakochałaś się w nim. Tak tylko, że on chyba właśnie się odkochał. Nie dzwoni, nie odbiera telefonów. Muszę to wyjaśnić myślała
Te jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Poszła otworzyć z myślą, że może to Marek. Jednak za miast jego ujrzała w drzwiach swoją wścibską sąsiadkę Dąbrowską. Szczerze mówiąc wręcz nie cierpiała tej kobiety, a jej synalka tym bardziej
- Witaj Ula. Cieszę się, że nic ci nie jest. Podobno wróciłaś do mojego Bartusiamówiła jak najęta Dąbrowska
- Coś chyba się pani pomyliłomówiła wściekła Ula
- Ale, przecież mój Bartuś był u ciebie…- nie dane jej było dokończyć
-Owszem był, a ja go pogoniłam. Niech pani wreszcie przyjmie to do wiadomości, że ja do niego nie wrócę. To zwykły krętacz i oszust. A do tego leń i obibok.  Koniec i kropka.  mówiła zła Cieplakówna
Dąbrowska tylko obruszyła się na te słowa i wyszła z domu sąsiadów. 
W tym samym czasie w mieszkaniu na Siennej siedział Marek i zastanawiał się co dalej. 
- Czy ja już jestem skazany na bycie samym. Czy ja nie mam prawa do bycia szczęśliwym.  Przecież wyznałem jej co czuję. Owszem ona nie umiała wtedy mi powiedzieć co do mnie czuje. Ale czemu nie powiedziała, że ma chłopaka, narzeczonego a może i męża zastanawiał się nad tym wszystkim. W końcu postanowił pojechać do klubu. Chciał po prostu nie myśleć. Najzwyczajniej w świecie czuł potrzebę upicia się. Zamówił taksówkę i zanim podał adres klubu pojechał po Sebastiana. Ten drugi się ucieszył, gdy jego przyjaciel zaproponował wypad do klubu. 
Po dotarciu już wraz z przyjacielem na miejsce. Zajęli jedną z loży i zamówili po szklaneczce szkockiej. I Marek zaczął się zwierzać Sebie ze wszystkiego.  Co przyjaciel tylko skomentował w jeden sposób
- Stary nie łam się. Przecież tego kwiatu jest pół światu. Chodź na parkiet może znajdą się jakieś chętne do zabawy. To szybko zapomnisz o niej – mówił Olszański
- Ale ja nie mam ochoty na zabawę – odparł Marek
Gdy nagle przy ich stoliku pojawiła się Dorota. Co dla Marka nie było miłym spotkaniem. On cały czas pamiętał co zrobiła ta kobieta.  Pamiętał jak próbowała zniechęcić do niego Ulę.
Ula wciąż próbowała się z nim skontaktować. Ale bezskutecznie. Nie odbierał jak dzwoniła, ale również nie odpisywał na smsy. 
Następnego dnia obudził się z wielkim kacem. Ale nie był we własnej sypialni. Ba to nawet nie była sypialnia tylko kanapa w salonie. Podniósł głowę, aby zorientować się, gdzie jest. Gdy z kuchni wychyliła się jego była żona.
- Paula, co ja tu robię -pytał, próbując sobie przypomnieć jakim cudem on znajduje się w salonie swojej ex.
- Byłeś tak pijany, że zamiast wybrać numer korporacji taksówkarskiej zadzwoniłeś do mnie.  Pojechałam po ciebie i przywiozłam tu – odpowiedziała Paula i podała mu szklankę wody i tabletkę od bólu głowy.
- Marek, możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz – pytała kobieta
- Nic – odparł, wzruszając ramionami
- Jak to nic. Dlaczego nie jesteś z Ulą – dopytywała
- Bo ona mnie już nie chce – odparł 
- Jak to nie chce – możesz jaśniej, bo nic nie rozumiem
- Paula, ale tu nie ma nic do rozumienia. Po prostu ona mnie oszukała. Ja jej wyznałem co czuję, a ona zwyczajnie nie powiedziała mi o swoim partnerze. Gdy byłem ostatnio u niej w szpitalu zastałem ich oboje. Oni się całowali. Po prostu mnie wykorzystała. Zagrała na moich uczuciach. Myślałem, że coś z tego wyjdzie. Nawet nie zauważyli, że tam jestem. Od razu uciekłem stamtąd. Widok ich razem był dla mnie bardzo bolesny. Nie chcę jej już znać ani pamiętać. Czy to naprawdę musi tak boleć? – pytał załamanym głosem
- Marek, ale jesteś tego pewien. Znaczy, czy jesteś pewien, że oni się całowali. Trzeba było zostać i wyjaśnić. A nie tak po prostu odwrócić się i wyjść – tłumaczyła Paula.  Próbowała mu wytłumaczyć, że nie powinien tak postąpić.
-  Ale Paula, co tu jest do wyjaśnienia. Wiem co widziałem. On ją całował – odparł
- Widziałeś, że on całował ją, lecz czy ona ten pocałunek oddała. Widziałeś to? – próbowała to jakoś wyjaśnić 
- No nie. Bo przecież wyszedłem – odparł 
- Marek nawet nie jesteście razem a ty jesteś zazdrosny, bo coś widziałeś. Nie chcę być złośliwa, ale przypomnij sobie jak ja się czułam, gdy mnie wiecznie zdradzałeś – mówiła kobieta
Marek siedział ze zwieszoną głową. Tak teraz dopiero po takim długim czasie zrozumiał co mogła czuć Paulina. Ale przecież, on już coś podobnego przeżył. Tylko dziwne było to, że jak Mirabella go zdradzała nie czuł się tak jak teraz. Ból rozsadzał mu serce. Nie umiał sobie z tym poradzić. To go przerastało.
- Powinieneś z nią porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. Jeśli tego nie zrobisz będziesz się tym gryzł i nie zaznasz spokoju. Zadzwoń do niej i umów się na spotkanie – próbowała go przekonać Paula
On nadal był rozgoryczony tym wszystkim i nie potrafił a może i nie chciał na razie z nią rozmawiać. U Pauliny przesiedział prawie do wieczora. Ula chyba odpuściła, bo przestała dzwonić i pisać smsy. 


Siedzieli tak i rozmawiali. Od kiedy się rozstali można było rzecz, iż ich stosunki uległy ociepleniu.  Można było nawet śmiało powiedzieć, że są przyjaciółmi. Ona potrafiła wbrew pozorom słuchać. Cieszył się z tego. Dzięki temu potrafili również wspólnie pracować. Paulina w porównaniu do Mirabelli była całym jej przeciwieństwem. 

W niedzielę wieczorem do domu Cieplaków zawitał Maciek. Znał całą historię Uli i Marka. I to stąd ta jego niezapowiedziana wizyta u sąsiadów. 
- Ula mam coś co może ci pomóc – mówił jakoś dziwnie tajemniczo
- Ale w czym ma mi niby pomóc – pytała
Maciek wyjął z kieszeni swój telefon i puścił jej nagranie, które zrobił będąc w pracy. 
- Maciek co to jest. Po co mi twój telefon – mówiła, wciąż nie rozumiejąc o co chodzi Maćkowi
- Ula nagrałem dzisiaj ciekawą rozmowę posłuchaj -  po czym puścił jej nagranie
- Zadanie wykonane, czekam na resztę zapłaty. Oczywiście nawet się nie spodziewa czyja to sprężyna. A ty Dorotko masz drogę wolną do tego całego Mareczka. Zapewne nawet nie będzie chciał z nią rozmawiać.  A tu masz te wasze zdjęcia. Nawet udało się. Wyglądają jak orginał a nie fotomontaż. 
Ula natychmiast rozpoznała do kogo należą oba głosy. Jeden to Bartek Dąbrowski a drugi to Dorota. Nie miała wątpliwości, że Marek przestał się z nią kontaktować z winy tej dwójki. Poprosiła,  aby Maciek przesłał jej to nagranie.  

Tej nocy znów nie mogła zasnąć. Rozmyślała co teraz. W poniedziałek postanowiła jechać do firmy Marka. Maciek miał ją tam zawieźć.  Martwiła się czy on będzie chciał ją wysłuchać. Następnego dnia już o godzinie dziewiątej stała pod firmą. Wiedziała gdzie jest siedziba gdyż kiedyś Marek jej opowiadał również o firmie. Dlatego też trafiła bez problemu. 
CDN...