wtorek, 27 grudnia 2022

WIĘZIEŃ MIŁOŚCI część V

 Zastanawiał się co takiego miała na myśli Paulina i idąc za jej radą postanowił zapytać Uli. Zadzwonił jak zawsze wieczorem. 
- Ula chciałem jeszcze zapytać o Paulinę - rzekł w pewnym momencie rozmowy. 
- O Paulinę? - nie bardzo zrozumiała w czym rzecz. 
- Widzisz, widziałem się dzisiaj z Paulą, a ona coś wspomniała o swojej misji czy coś takiego. Lecz kiedy zapytałem ją, odpowiedziała abym z tobą o tym pogadał - wyjaśnił. 
- A o to - odparła i postanowiła mu wyjaśnić. Uznała, że sama Paulina nie bardzo chce robić z tego tajemnicy - widzisz na parę dni przed naszym spotkaniem była u mnie Paulina. Dość długo wówczas rozmawiałyśmy. 
- To dzięki niej się odezwałaś? 
- Marek, to nie jest rozmowa na telefon. Porozmawiamy o tym jak będę w domu. 
- W porządku - odpowiedział, ale można było wyczuć zmieniony ton głosu. 
Porozmawiali jeszcze przez krótką chwilę o mało istotnych rzeczach i pożegnali się.  
Następnego dnia dało się zauważyć nieco zmieniony stan zachowania prezesa. Wszedł do swojego sekretariatu odebrał pocztę od swojej sekretarki i zamknął w swoim gabinecie. Próbował się zając pracą, ale wciąż rozmyślał nad tym co usłyszał od Febo, również Ula nie rozwiała jego wątpliwości. W pewnym momencie usłyszał pukanie do drzwi a chwilę później ujrzał w nich swojego wspólnika Aleksa. 
- Co ty taki dziwnie milczący? - dopytywał Aleks. 
- A nic takiego. Mam po prostu gorszy dzień - odpowiedział. Febo nie wdawał się w dyskusję a przeszedł do tego z czym przyszedł do prezesa. Niespełna po dwóch kwadransach obaj panowie byli dogadani. 
- To będę się zbierał. Mam jeszcze coś do załatwienia na mieście - dodał Aleks tuż przed wyjściem. Po wyjściu od prezesa pożegnał się jeszcze ze swoją dziewczyną i już zmierzał do siebie, kiedy to spotkał byłą asystentkę Marka.
- Co ty tu... - zaczął mówić, ale ta poprosiła aby jej nie wydał. 
- Właśnie przyjechałam z Poznania i chcę zrobić niespodziankę Markowi - wyszeptała. 
- To się nasz Mareczek ucieszy - usłyszała - ja właśnie od niego wracam, i powiem ci, że nie ma on dzisiaj najlepszego humorku - dodał.  Ula domyśliła się co może być tego powodem. A raczej kto. Pożegnała się z Aleksem. Stanęła w przejściu i z sentymentem spojrzała na stojące pod oknem biurko. 
- Dzień dobry - czyjś głos wyrwał ją z rozmyśleń. 
- Dzień dobry. Ja do prezesa - rzekła po przywitaniu. 
- Była pani umówiona? - dopytywała kobieta. 
- Nie, nie byłam. Ale jestem dobrą znajomą prezesa - odpowiedziała - i myślę, że ucieszy się z mojej wizyty - dodała. 
- Proszę poczekać, sprawdzę czy pan Dobrzański ma teraz czas. Jak się pani nazywa? - usłyszała. Cieplak już miała jej powiedzieć lecz usłyszały dźwięk telefonu stojącego na biurku. Rozmowa trwała stosunkowo krótko, a po niej Ula usłyszała. 
- Może pani wejść - Cieplak nie zastanawiała się więcej ani chwili. Wyminęła sekretarkę Marka i już bez przeszkód dotarła do drzwi gabinetu, delikatnie zapukała po czym chwyciwszy za klamkę uchyliła je i wsunęła przez nie głowę. 
- Dzień dobry - wyszeptała. Marek spojrzał w kierunku skąd dochodził dźwięk. Przez moment wyglądał tak jakby zobaczył ducha. Ula weszła dalej nie czekając na zaproszenie. Zamknęła za sobą drzwi i podchodząc coraz bliżej biurka rzekła.
- Nie cieszysz się? Wyglądasz jakbyś zobaczę jakąś zjawę - tymi słowami jakby przywróciła go do świata żywych. Podniósł się z fotela, podszedł do niej, ucałował i wreszcie się odezwał. 
- Cieszę się, bardzo się cieszę - mówił obejmując ją - po prostu nie spodziewałem się takiej cudowniej niespodzianki. 
- Mam dla ciebie jeszcze dwie inne niespodzianki - mówiła dość tajemniczo - ale obawiam się czy twoje  serce to dobrze zniesie - dokończyła. 
- Jeśli tylko są to dobre niespodzianki to na pewno nic mi nie będzie -  odpowiedział, ale zaraz nieco posmutniał. 
- Co jest? - zapytała. 
- Bo widzisz kochanie - już od samego początku jak tylko wyjaśnili sobie wszystko nie zwracał się do niej inaczej jak kochanie - najlepiej jakbyśmy mogli gdzieś pójść i na spokojnie porozmawiać. Ale obiecałem Aleksowi na dzisiaj wcześniejsze wyjście z pracy. 
- To nie szkodzi, ja poczekam. Możemy się umówić po pracy. Ja jeszcze odwiedzę Pshemko, pójdę do galerii i spotkamy się jak skończysz pracę - mówiła. Również chciała tę rozmowę przeprowadzić gdzieś poza firmą - w pierwszej kolejności chciałam ci zrobić niespodziankę przychodząc do firmy i się z tobą móc przywitać - dokończyła. 
- W porządku, ten plan mi się podoba. Postaram się skończyć w miarę wcześnie, lecz na pewno nie przed piętnastą - już miał ją zapytać o tę rozmowę z Pauliną, postanowił jednak zrobić to po pracy. Znowu został sam w swoim gabinecie lecz tym razem praca szła znacznie lepiej i już nie mógł się doczekać końca. 
Ula w tym czasie odwiedziła mistrza, gdzie spędziła niemalże dwie godziny co było wręcz nie do pomyślenia. Pshemko zazwyczaj swoich gości pozbywał się z pracowni w ciągu kilku minut. 
- Urszula jak miło - mówił witając się z kobietą - opowiadaj co się z tobą działo przez ten czas - dopominał się. 
- Nie chcę ci przeszkadzać - mówiła - przyszłam się tylko przywitać i powiedzieć, że jeśli wszystko się ułoży to wracam do F&D.
- Nie przeszkadzasz. Zaraz powinni przywieź mi czekoladę więc wspólnie możemy się napić. A ty w tym czasie mi o wszystkim opowiesz. I bardzo jestem rad, że myślisz o powrocie - Ula znając doskonale mistrza postanowiła zostać. Opowiedziała mu o tym co się u niej działo, o wizycie Pauliny w Rysiowie i rozmowie jaką przeprowadzili wraz z Markiem. Widać było radość w oczach Pshemko. 
- Tak bardzo się cieszę, że porozumieliście się. Ale powiem szczerze nie spodziewałem się takiego zachowania po naszej Paulinie. Owszem to ona zerwała z Markiem, ale coś takiego - mówił kręcąc głową. 
Do końca dnia zostało jeszcze trochę Cieplak jeszcze na krótką chwilę zawitała w gabinecie prezesa. 
- Już wróciłaś z galerii? 
- Jeszcze do niej nawet nie dotarłam. Przed chwilą właśnie wyszłam od Pshemko - wyjaśniła. Marek spojrzał na zegarek i po chwili namysłu rzekł. 
- To może zostań już. Niewiele mi zostało do zrobienia - zrobiła jak proponował. Faktycznie uporał się z tym co było dość szybko. Uprzątnął biurko, wyłączył laptop i już mogli wychodzić. 

- Ula powiesz mi co miała na myśli Paula? - zapytał w pewnym momencie kiedy szli spacerkiem.
- Nic takiego. Po prostu na kilka dni przed tym jak do ciebie zadzwoniłam odwiedziła mi właśnie Febo. Dość długo rozmawiałyśmy - chciała mówić dalej, ale ten jej przerwał. 
- Czyli jak rozumiem, gdyby nie ona to ty byś nie zadzwoniła? 
- To nie tak Marek. Na pewno bym się w końcu odezwała, a ta rozmowa tylko przyspieszyła moją decyzję - wyjaśniła - widzisz kiedy odeszłam z firmy bardzo chciałam zapomnieć o tobie, o tej całej miłości. W końcu postanowiłam wyjechać gdzieś z dala od Warszawy. Jednak to nie pomogło. Im bardziej próbowałam nie myśleć tym bardziej działo się odwrotnie. Do Rysiowa przyjechałam na kilka dni, bo miałam zaległy urlop, pod koniec mojego pobytu zjawiła się u mnie Paulina. Rozmawiałyśmy przez dłuższą chwilę, potem długo jeszcze rozmyślałam. W końcu zdecydowałam zadzwonić. Tak wizyta Paulina nieco przyspieszyła moją decyzję - wyjaśniła. Widać było, że to co usłyszał uspokoiło go. Mieli już wracać, gdy Ula poprosiła go coś. 
- Marek a czy możesz pojechać ze mną na ul. Kaszubską? 
- Oczywiście, że tak. A zdradzisz mi co tam się znajduje? - dociekał. 
- Powiem, ale gdy będziemy już na miejscu - odpowiedziała, a młody Dobrzański nie dociekając ustawił jedynie w nawigacji wspomniany adres. Okazało się, że to stosunkowo niedaleko jego mieszkania. Po kilku minutach już byli na miejscu. Marek domyślił się, ale nie był pewny. W końcu usłyszał.
- I co myślisz? 
- Musimy się zastanowić - zwrócił się do mężczyzny, który oprowadzał ich po mieszkaniu. 
- Oczywiście - padło. 
Oboje z Ulą wyszli przed blok. 
- Ula, po co ci to mieszkanie? 
- Widzisz to miała być niespodzianka dla ciebie. Postanowiłam wynająć mieszkanie tu w Warszawie i zgodzić się na twoją propozycję powrotu do firmy - ten o mało co a skakałby z radości do samego nieba. 
- Kochanie to cudownie. Uwielbiam takie niespodzianki. Ale ja mam trochę inną propozycję co do mieszkania - Cieplak spojrzała pytająco na swojego chłopaka - Ula może zamiast wynajmować mieszkanie, mogłabyś zamieszkać razem ze mną - widząc jak ta się waha pospieszył wyjaśniając - jeśli chcesz możemy mieć osobne pokoje - tę ich rozmowę przerwał mężczyzna. 
- Przepraszam państwa, ale muszę pilnie jechać do biura. Jeśli to nie problem, umówmy się na jutro. Wówczas odpowiedzą mi państwo. 
- W porządku. W dniu jutrzejszym zadzwonimy z odpowiedzią - odpowiedział za nich oboje Dobrzański junior. Tym samym dając sobie czas na namówienie Uli do zamieszkania wraz z nim.
Do Rysiowa wracali w milczeniu. Ona rozmyślała nad propozycją Marka, a on czy ta zgodzi się na jego propozycję. 

- Dzień dobry Dominiko - przywitał się z kobietą, która jak zwykle była już na swoim stanowisku - to jest Urszula Cieplak, od dzisiaj będzie pełnić funkcję mojej asystentki - wyjaśnił kim jest ów kobieta, która z nim przybyła, i którą ona widziała tu kilka dni temu. Jednak wiadomość o stanowisku jakie miała pełnić nieco zaskoczyło sekretarkę. Jednak nie odezwała się, ale postanowiła o tym powiedzieć swojemu chłopakowi. 
- Ciekawe co na to Aleks - pomyślała - a tak chciałam aby moja siostra tu przyszła do pracy - rozmyślała. W porze lunchu wyżaliła się Aleksowi co myśli, o tym zatrudnieniu Uli. 
- Kochanie, Ula była asystentką Marka ponad dwa lata temu. Potem odeszła, ale teraz wróciła i nic dziwnego, że ten ją przyjął ponownie. 
- Ale ja chciałam aby Basia mogła zostać przyjęta na to stanowisko - mówiła z żalem w głosie - już jej nawet obiecałam, że porozmawiam o tym z Markiem - dokończyła. 
- Przecież twoja siostra może podjąć u nas pracę, ale w innym dziale - odparł ze złością w głosie. Nie rozumiał jej zachowania. Wskazał ręką na kelnera, że chce rachunek. Zapłacił i odszedł zostawiając swoją dziewczyną samą.
Ula wyczuwała niechęć kobiety do swojej osoby, jednak nie zamierzała wdawać się z nią w dyskusje lecz po kilku dniach zauważyła coś niepokojącego. Gdzieś ginęły różnego rodzaju dokumenty, za które odpowiedzialna była sama Ula. I dziwnie znajdowała je sama Dominika, jednak to nie był koniec knucia tej kobiety. Uznała, że skoro jej chłopak nie zamierza niczego zrobić w sprawie jej siostry to ona ma jeszcze inny plan w zanadrzu. 
- Nie martw się siostra już ja im obu pokażę. Ten prezesik za nic nie chce zwolnic tej lali. Z tego co się dowiedziałam, to są parą. Więc trzeba ich ze sobą skłócić, w inny sposób. 

- Marek chciałam w tym tygodniu pojechać do Rysiowa - mówiła Ula podczas powrotu do domu z pracy. Tak Ula zamieszkała wraz z Markiem. Co niezmiernie go ucieszyło, również pan Cieplak był zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Wiadomość o jej powrocie i podjęciu ponownie pracy w F&D i to, że związała się z Markiem bardzo ucieszyła starszego mężczyznę. Ale i sam Marek mimo obaw na samym początku bardzo chętnie tam jeździł. Ale ten dzień miał wyjątkowy charakter. 
- Oczywiście, że możemy tam jechać nawet dzisiaj jeśli tylko chcesz - odparł. 
- Szczerze powiedziawszy to chodzi mi o czwartek. Tego dnia wypada rocznica śmierci mojej mamy - wyjaśniła. A samemu Markowi nie trzeba było nic więcej wiedzieć. Postanowił, że tego dnia oboje wezmą wolne i pojadą do Rysiowa już od rana albo i nawet dzień wcześniej.  Przypomniał sobie, z opowiadań Uli, że Beatka ma urodziny. 
CDN...

niedziela, 18 grudnia 2022

WIĘZIEŃ MIŁOŚCI część IV

Wyszedł z firmy nieco wcześniej niż byli umówieni. Chciał być przed nią. Wolnym krokiem szedł w kierunku ławki, na której siedząc prowadzili wiele rozmów. Cieszył się z tego spotkania, a jednocześnie był pełen obaw. Przez cały wczorajszy wieczór zastanawiał się co było powodem, że zadzwoniła i chciała się spotkać. 
Usiadł, a wszystkie wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Przewijały się w jego głowie klatka po klatce, jak film. Pierwsze co wróciło to jak Ula przyszła na rozmowę, a on wziął ją za kogoś, kto zbiera datki i wręczył jej banknot dziesięciozłotowy. 
- Ciekawe co z nim zrobiła? - pomyślał i uśmiechnął się do swoich myśli. Potem kolejne, aż przywołał w pamięci ich ostatnie radosne spotkanie w tym miejscu. To było w tą Wigilię, kiedy ich usta się spotkały. Od tego dnia wszystko zaczęło być inne, pozbawione sensu. Ula odeszła a on został sam i już nic nie było takie samo. Wówczas jeszcze nie rozumiał co czuje, ale to była tylko kwestia czasu. 
- Jakim ja byłem głupcem i ślepcem, a zwłaszcza tym drugim. Ona przecież od dłuższego czasu już mnie kochała, a ja tego nie umiałem dostrzec - rozmyślał. 

Szła wolnym krokiem zastanawiając się czy dobrze robi spotykając się z nim. 
- Co ja mam mu powiedzieć? Jak wyjaśnić to moje zniknięcie? - zastanawiała się. Mimo iż zadzwoniła wciąż miała wątpliwości. Od Pauliny wiedziała o jego uczuciu do niej samej. Józef też stanął po stronie Marka. Wróciła do rozmowy z ojcem. 
- Córcia on chyba naprawdę cię kocha. Nie mówiłem ci, ale ten cały Marek był kilka razy w Rysiowie, ty wówczas już pracowałaś w Poznaniu. Za każdym razem kiedy tu przyjeżdżał widać było, że ma nadzieję na spotkanie z tobą. Lecz kiedy mówiłem iż ciebie nie ma odchodził spod drzwi ze spuszczoną głową. 
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - dopytywała go córka. 
- Po prostu zapomniałem - wyjaśnił - dopiero teraz jak mówisz o tym wszystkim to przypomniałem sobie o tych wizytach - dodał.
- Paulina namawiała mnie abym chociaż do niego zadzwoniła. 
- Myślę córcia, że to dobry pomysł, chyba czas na to abyście wreszcie usiedli i porozmawiali, wyjaśnili sobie wszystko. Powinnaś zadzwonić i umówić na takie spotkanie. Nie musi to być w domu, ale gdzieś na neutralnym gruncie, gdzie oboje nie będziecie czuli się skrępowani. A najlepiej w takim miejscu, które obojgu wam kojarzy się z czymś miłym, dobrym - Ula siedziała, przetrawiając słowa usłyszane przez ojca. Jednak ostatnie zdanie jakie padło z ust seniora kompletnie ją zaskoczyło. 
- Nadal go kochasz? - nie odpowiedziała ojcu, ale ten doskonale wiedział jak jest. A dodatkowo jeśli było by inaczej to czy nie związałaby się z kimś innym. W końcu to już dwa lata jak odeszła z firmy. W tym czasie zmieniła swój wygląd. Okulary poszły w niepamięć na rzecz szkieł kontaktowych, również garderoba została wymieniona na taką, która była dopasowana. Zniknął aparat. 

Dostrzegła go siedzącego, wyglądał na zamyślonego. Podeszła i cichym głosem tak aby go nie wystraszyć rzekła.
- Dzień dobry - Dobrzański zdawał się nie słyszeć więc ponownie przywitała się nieco głośniej, tym razem usłyszał. Odwrócił głowę w stronę skąd dochodził dźwięk. 
- Dzień dobry - przywitał się - dziękuję ci Ula, że się odezwałaś i chciałaś spotkać - niemalże wyszeptał, tak jakby się obawiał, że ta się może rozmyślić. 
Cieplak usiadła obok, ale żadne nie umiało zacząć tej rozmowy. W końcu tę krepującą ciszę przerwał Marek.
- Ula ja bardzo chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie. Że nie umiałem docenić jaki skarb mam przy sobie. Ale sam musiałem zrozumieć taką oczywistą rzecz jaką są uczucia do ciebie. Bardzo żałuję, że trwało to tak długo. Zrozumiałem to kiedy zostałem kompletnie sam. A dokładniej to kiedy rozstaliśmy się z Pauliną. Bo nie wiem czy słyszałaś, ale na jakiś czas po twoim odejściu rozstałem się z nią. To znaczy podczas jednej z rozmów to Paula zerwała ze mną. Wyprowadziła najpierw do Aleksa a potem wyjechała do Włoch. I z chwilą zostania samemu w dosłownym tego słowa znaczeniu dotarło do mnie, że kocham cię Ulę - mówił, korzystając z tego iż panna Cieplak milczała on mówił dalej - wiele razy próbowałem od tego dnia dodzwonić się do ciebie, ale bez skutecznie. Byłem jakieś dwa razy u ciecie lecz twój tata mówił, że wyjechałaś. 
- To prawda, wyjechałam za nową pracą. Nie chciałam i nie mogłam siedzieć bezczynnie w domu. Moja rodzina potrzebowała pieniędzy na życie. A dodatkowo ten wyjazd miał mi pomóc w zapomnieniu - próbowała wyjaśnić. 
- Zapomnieć? - powtórzył ostatnie słowo w formie pytania. 
- Tak. Chciałam zapomnieć o tym moim uczuciu jakim cię darzyłam. 
- I jaki efekt? - dociekał. W jakimś sensie chciał usłyszeć czy nadal go kocha. 
- Odwrotny do zamierzonego - rzekła i kontynuowała widząc nieme pytanie malujące się na jego twarzy - im bardziej chciałam zapomnieć tym bardziej o tobie myślałam. Próbowałam sobie w mówić, że już nic do ciebie nie czuję to ta miłość stawała się coraz mocniejsza. Chwilami miałam wrażenie jakbym stawała się więźniem miłości - Marek słuchał tego i nie mógł uwierzyć w to co słyszy, a jednocześnie jego serce skakało z radości. 
- Ula czy ty chcesz mi powiedzieć, że wciąż mnie kochasz? - zadał to wydawałoby się dość głupie pytanie, ale chciał to usłyszeć. Chciał mieć stuprocentową pewność. On sam wyznał jej miłość. 
- Tak kocham i nigdy nie przestałam nawet na chwilę. Chociaż usilnie próbowałam odkochać się - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Ta odpowiedź wystarczyła aby ten porwał ją w swoje ramiona i zaczął obracać wokół własnej osi. 
- Puść mnie wariacie - mówiła z czymś w rodzaju radości w głosie. Posłuchał jej, ale chyba tylko dlatego, że już jemu samemu kręciło się w głowie. Ciekaw czy z miłości, czy może od tego kręcenia. A może w obydwu tych rzeczy. To było jednak mało istotne. Najważniejsze, że udało się im dojść do porozumienia, a on sam zrobi już wszystko aby byli szczęśliwą parą. By ona była szczęśliwa. 
- Chodź przejdziemy się - zaproponował, a Ula nie miała pojęcia co też on zamierza. Zgodziła się, po chwili już wiedziała, gdzie idą - już tak dawno ich nie jadłem - powiedział z żalem w głosie. 
- Przecież nikt ci nie bronił - odparła. 
- Owszem nikt mi nie zabronił jeść tych zapiekanek. Jednak one najlepiej smakują w twoim towarzystwie - wyjaśnił.  
Całe popołudnie spędzili razem, tak jakby chcieli w ciągu tych kilku godzin nadrobić ten stracony czas. Trochę rozmawiając, trochę milcząc. Dobrze im było ze sobą. W końcu nadszedł czas, kiedy Ula miała wracać do Rysiowa. 
- Ula a może zostaniesz dziś ze mną - zaproponował. 
- Nie za bardzo mogę. Muszę jeszcze się spakować, bo za dwa dni wracam do Poznania - wyjaśniła, a młody Dobrzański niemalże natychmiast posmutniał. Zauważyła to i pospieszyła z wyjaśnieniem - za dwa dni kończy mi się urlop i muszę wrócić do pracy. 
Marek najwyraźniej nie zamierzał tego tak zostawiać, odzyskał ją, kochają się nie może pozwolić aby wyjechała. 
- Ula wróć do F&D. Twoje miejsce czeka. Ja czekam. Nie chcę cię ponownie stracić - mówił. 
- Nie stracisz, ale teraz tam mam prace, wynajmuje mieszkanie - mówiła - to nie jest takie łatwe. 
- To jest łatwe. Jest tak samo łatwe rozwiązanie umowy z tamtą firmą jak z każdą inną - celowo nie wypomniał jej odejścia z jego firmy. Jednak Cieplak zrozumiała co miał na myśli.
- Marek to nie tak. Tamtego dnia działałam pod wpływem impulsu. Byłam zrozpaczona i takie rozwiązanie wydawało mi się najlepszym z wyjść. Przecież możemy być parą, a każde z nas mieszkać w innym mieście - mówiła.
- To jest bez sensu Ula. Ja tu, ty tam co to za związek - próbował ją przekonać do powrotu, ale widząc, że to nic nie daje wpadł na pewien pomysł. Doskonale wiedział kto może mu pomóc w tym aby ta została w Rysiowie i ponownie podjęła pracę na Lwowskiej. Nie sprzeciwiając się jej więcej i nie próbując namawiać wsiedli do jego auta. Niespełna trzy kwadranse później parkował swojego Lexusa przed bramą z numerem ósmym. 
- Może wejdziesz? - zaproponowała. 
- Nie chciałbym wam przeszkadzać. Zwłaszcza tobie podczas pakowania - mówił. Chociaż w duchu miał nadzieje, że ta zaproponuje mu coś takiego. 
- Nie będziesz przeszkadzał - odparła. 
Siedzieli w kuchni przy stole wraz z panem Cieplakiem już jakiś czas popijając kawę i rozmawiając. W końcu Marek uznał, że to odpowiedni moment. 
- Nie jest wam trudno panie Józefie tak bez Uli. W końcu to Poznań a nie Warszawa albo gdyby wciąż mieszkała tu z wami? - zaczął temat. A Cieplak chyba doskonale zrozumiał  do czego zmierza ten młodzieniec.
- No ciężko i trudno panie Marku. Ale cóż ja mogę. Tam przynajmniej Ula ma pracę, a tu jej nie ma - mówił senior Cieplak. 
- Gdyby tylko zdecydowała się wrócić do domu, wróciła by również do F&D panie Józefie - rzekł Marek.
- Słyszysz córcia? 
- Tak, słyszę - odparła i zwróciła się do Dobrzańskiego - to nie w porządku. Wykorzystując moją rodzinę.
- Ula, ale sama dobrze wiesz, że bardzo byśmy chcieli abyś wróciła do domu. Nawet gdybyś mieszkała w Warszawie byłoby nam dużo łatwiej o stały kontakt - wtrącił się jej ojciec - a pan Marek zapewne też chciałby abyś była tu na miejscu. Skoro mówicie, że doszliście do porozumienia i zamierzacie spróbować stworzyć związek to co takiego stoi na przeszkodzie abyś wróciła? - widać było, że Ula najwyraźniej nie ma żadnych argumentów na dalsze pozostawanie przy swoim. Widać jednak było, że jest zła nie tylko na Marka, ale i na swojego ojca. Chociaż musiała przyznać im obu rację. 
- Będę się już zbierał - rzekł kiedy to spojrzał na wiszący na ścianie zegar, a który wskazywał dość późną porę. Odprowadziła go do samochodu, ale wciąż była zła - proszę cię Ula przemyśl jeszcze to co mówiłem - prosił. 
- Zastanowię się - rzekła i dodała - jedź ostrożnie i uważaj na siebie. 
Przez te dwa dni Marek codziennie jeździł do Rysiowa. W ostatnim dniu kiedy żegnali się przed jej wyjazdem zapewniał ją o swoim wielkim uczuciu. Kolejny raz nie zamierzał jej namawiać. Nie miał również pojęcia jaką niespodziankę szykuje mu ukochana, ale miał się dowiedzieć w bardzo krótkim czasie. Ula wyjechała z obietnicą dzwonienia już nie tylko do ojca i dzieciaków, ale i do Marka.  
- Spokojnie synu - mówił Cieplak klepiąc go po ramieniu - zobaczysz, że zatęskni i szybko wróci. Musisz dać jej tylko odrobinę czasu - zrobiło mu się miło na sercu, wiedząc, że Józef go akceptuje jako partnera swojej córki. 

Znowu przyszło mu tęsknić, ale pocieszał się iż są razem mimo odległości. Wieczorem rozmawiali dość długo przez telefon. Lecz ta wciąż nie zdradziła się jakie ma plany. 
Następnego dnia pojechała do pracy, ale zamiast zająć się powierzonymi sprawami, powędrowała do gabinetu szefa. 
Tam wyjaśniła pobieżnie z czym przychodzi i wręczyła swoje wymówienie. 
- Bardzo mi przykro pani Urszulo, ale skoro nie ma innego wyjścia to oczywiście podpiszę. Życzę aby się pani wszystko ułożyło - usłyszała - jeśli ma pani jeszcze jakiś urlop to myślę, że mogę go pani udzielić. 
- Dziękuję panie prezesie. Mam jeszcze kilka dni, jednak do końca tygodnia pozostanę w firmie. 
- W porządku. 
Do końca tygodnia zostały niespełna trzy dni Ula w tym czasie pozamykała wszystkie sprawy związane z pracą, wypowiedziała umowę najmu mieszkania i już mogła wracać nie tylko do rodziny, ale i do ukochanego. 
Przez ten czas ani razu nie powiedziała nikomu z nich o swoich planach. Chciała aby mieli niespodziankę. Codziennie rozmawiała z Markiem rano i wieczorem. Do domu już tak często nie dzwoniła, jednak oni byli do tego przyzwyczajeni. Domyślała się, że Marek może chcieć przyjechać do niej do Poznania na weekend więc swój powrót zaplanowała na piątek. A raczej z czwartku na piątek. Planowała zrobić mu niespodziankę i pojawić się w piątek jeszcze przed lunchem w firmie. 

Od dnia kiedy spotkali się było widać zmiany w zachowaniu młodego prezesa. Ludzie zastanawiali się co takiego się wydarzyło. Lecz ten niczego nie chciał mówić. Jedynie Paulina domyślała się co jest tego przyczyną. 
- No widzę mój drogi jakieś zmiany w nastawieniu. Czyżby stało się coś wyjątkowego, a może spotkałeś się z kimś dla ciebie wyjątkowym - mówiła, w dniu kiedy to miała wracać do Włoch. 
- Można tak powiedzieć - nie chciał zdradzić. 
- Czyli moja misja się powiodła.
- Jaka misja? - dopytywał, nie rozumiejąc o czym ta mówi.
- A nie ważne. Najważniejsze, że się udało - rzekła nie wdając się w dyskusje. Jednak Marek nie zamierzał ustapić. 
- Paula powiedz o co chodzi.
- Spytaj swojej ukochanej - usłyszał w odpowiedzi. 
CDN...

poniedziałek, 12 grudnia 2022

WIĘZIEŃ MIŁOŚCI część III

- Dzień dobry - usłyszała. Przez moment nie umiała wydobyć z siebie żadnego słowa. W końcu się odezwała.
- Dzień dobry pani - wydukała i dodała - czy coś się stało pani Paulino? 
- I tak i nie. Jeśli tylko poświęci mi pani odrobinę czasu to wszystko wyjaśnię a raczej spróbuję wyjaśnić - odparła panna Febo. 
- Proszę usiąść - wskazała jej miejsce Cieplak - jeśli to nie problem, proszę się zwracać do mnie po imieniu - poprosiła Paulinę. 
- W porządku i również proszę mówić mi po imieniu. Myślę, że tak będzie łatwiej nam się rozmawiać - rzekła Febo. Ula skinęła głową na znak zgody. 
- Może za nim zaczniemy rozmawiać to zaproponuję coś do picia. 
- Jeśli to nie kłopot to poprosiłabym  o kawę. Od rana jeszcze nie piłam - Ula wstała z ogrodowego fotela i skierowała swoje kroki w stronę domu.  Po kilku minutach wróciła z tacą, na której ustawiła dwie filiżanki z aromatycznie pachnącą kawą oraz ciastem. 
- Proszę się częstować dzisiaj upieczone - rzekła Cieplak stawiając wszystko na niewielkim stoliku. Po krótkiej chwili milczenia Ula ponownie się odezwała. 
- To o czym chciałaś rozmawiać? 
- O Marku - odparła Febo. 
- O Marku? Przecież ja już tyle czasu tam nie pracuje i nie mam z nim żadnego kontaktu. Nawet nie rozmawiam z żadną z dziewczyn - mówiła Cieplak. 
- Ja to wszystko wiem. Do Polski przyleciałam kilka dni temu, by odwiedzić seniorów Dobrzańskich oraz Aleksa - mina Uli wyrażała zdziwienie i zdawała się pytać jak to przyleciałaś? Dlatego Paulina nie czekając dłużej pospieszyła z dalszymi wyjaśnieniami - widzisz na jakiś tydzień może dwa po tym jak odeszłaś z firmy ja rozstałam się z Markiem. 
- Jak to rozstałaś? Przecież mieliście robić zaręczyny - odezwała się Cieplak z niedowierzaniem w głosie. 
- Tak masz rację. Ale pewnego dnia doszłam do wniosku, że ten związek nie ma przyszłości i podjęłam decyzję o rozstaniu. Po wyjaśnieniu wszystkiego z Markiem i on mi przyznał rację. Ja wyleciałam do Włoch. Lecz nie o tym chciałam rozmawiać. Tak jak wspomniała przyleciałam tu by móc spotkać się z najbliższymi. Wczoraj popołudniu widziałam się z moim bratem, a on mnie poprosił o pomoc.
- O pomoc? A co ja mam z tym wspólnego? 
- Widzisz masz bardzo dużo, bo to dotyczy również ciebie - usłyszała w odpowiedzi. 
- Mnie? - dziwiła się Cieplak. 
- Aleks opowiedział mi o kilku rzeczach, o których nie wiedziałam dotychczas. Z samym Markiem zazwyczaj rozmawiamy o sprawach firmowych, bardzo sporadycznie o życiu prywatnym. On mi się nie zwierza ze swojego a ja jemu również. Nie czujemy do siebie żadnej urazy, ale nie widzimy potrzeby na takie rozmowy. Jednak podczas każdej mojej takiej wizyty widzę jak coś go męczy. I wczoraj dowiedziałam się co jest tego powodem. Ty jesteś tego przyczyną a raczej miłość jaką Marek cię darzy. 
Nie wiem dlaczego odeszłaś, ale wiem, że Marek kocha cię od dawna. Z tego co mówił mi Aleks kilka razy próbował się z tobą skontaktować, ale masz chyba inny numer telefonu - Ula skinęła głową potwierdzając zmianę numeru, lecz wciąż była w szoku co usłyszała do tej pory - wiem, że pokłócił się nawet z Sebastianem i to dwa razy. Początkowo nie odzywali się do siebie przez jakiś czas. Jednak tym razem podobno Olszański przegiął. Obaj poszli do klubu a ten idiota zaprosił modelkę a to wyprowadziło Marka z równowagi. Opuścił klub i wrócił do domu, następnego dnia w firmie Marek dał mu do zrozumienia co myśli o jego zachowaniu. Dodatkowo zwolnił Violkę, po tym jak ta kolejny raz spóźniła się do pracy. Lecz nie to było powodem jej zwolnienia a to jak paplała do kogoś przez telefon na wasz temat. Tym samym doprowadziła go do ostateczności. Następnego dnia Marek zatrudnił nową sekretarkę, to dziewczyna Aleksa i wtedy to okazało się co takiego dręczy młodego Dobrzańskiego. Więc kiedy tylko usłyszałam o tym wszystkim postanowiłam coś z tym zrobić stąd ta moja wizyta u ciebie. Bardzo chciałam cię prosić abyś spotkała się z Markiem i z nim porozmawiała - skończyła wyjaśniać swoją obecność w domu Cieplak. 
- Paulina ja nie wiem czy to dobry pomysł - rzekła Ula. 
- Uważam, że bardzo dobry. Powinniście sobie wszystko wyjaśnić. Nawet jeśli nie będziecie ze sobą to warto porozmawiać. Ja nie wiem co się stało, że odeszłaś, ale widocznie miałaś jakiś powód - mówiła Febo. 
-  Moja decyzja zwolnienia się była poniekąd związana z Markiem. Zakochałam się w nim, a wiedząc, że nie będziemy nigdy ze sobą wolałam odejść. Nie chciałam cierpieć więc odeszłam, po pewnym czasie przeprowadziłam się do Poznania i tam podjęłam nową pracę. Zmieniłam numer telefonu, bo nie chciałam aby wydzwaniał do mnie. Nic nie wiedziałam o waszym rozstaniu - teraz to Paulina zrobiła wielkie oczy na wyznanie jakie usłyszała od panny Cieplak. 
- Ula to tym bardziej powinniście ze sobą porozmawiać - widząc, że ta się wciąż wacha mówiła - proszę cię zastanów się nad tym. I jeśli uznasz, że jesteś gotowa to zadzwoń do niego albo do mnie. Do Włoch wylatuję dopiero w przyszłym tygodniu wraz z Aleksem - dokończyła kawę i pożegnała się. 
Wracając do Warszawy zastanawiała się czy powinna powiedzieć o tym czego się dowiedziała Aleksowi. A może powinna spotkać się z Markiem i powiedzieć mu o  rozmowie z Ulą. Jednak z drugiej strony przypuszczała, że ten może mieć pretensje do niej o wtrącanie się w nie swoje sprawy. Znała Marka na tyle aby wiedzieć, że tak właśnie może być. Dojeżdżając do domu swojego brata postanowiła, że to co usłyszała od Uli zachowała dla siebie. I cierpliwie poczeka na rozwój sytuacji. Miała przeczucie, że ta dwójka wcześniej czy później będzie ze sobą. Żałowała jedynie, że nie wzięła od Uli nowego numeru. 
Słowa Cieplak o powodach odejścia z firmy zszokowały ją to fakt. Ale i była pełna uznania dla niej. Potrafiła usunąć się niż próbować zwrócić swoją uwagę i chcieć rozbić czyjś związek. 

Marek to niedzielne popołudnie jak zwykle od jakiegoś czasu spędzał u rodziców. 
- Marku a może powinieneś pojechać do Rysiowa i spotkać się z nią - mówiła matka widząc jak jej jedyny syn cierpi. 
- To nie ma sensu mamo. Muszę uszanować to, że odeszła i nie chce ze mną mieć żadnego kontaktu. W końcu zmieniła numer telefonu - mówił przygnębionym głosem. 
- Synu myślę, że mama ma rację. Przecież takie zadręczanie się jest właśnie bez sensu. Powinieneś pojechać i chociaż spróbować. A myślę, że pani Urszula jest na tyle rozsądna aby pozwolić ci na rozmowę. Z drugiej strony minęło już trochę czasu więc możliwe iż będzie chciała sama rozmawiać - mówił senior.
Marek nie był przekonany do tego co radzili mu rodzice, ale faktem było, że z każdym dniem coraz bardziej tęsknił za swoją byłą asystentką. 

Wciąż siedziała przed domem i zastanawiała nad tym co mówiła jej Febo. Już sama wizyta tej dumnej Włoszki w jej domu była byłą szokiem a co tu mówić o całej reszcie. Zastanawiała się co powinna zrobić, zadzwonić a może pojechać do Warszawy i spróbować spotkać go w ich parku tuż przy firmie. Te jej rozmyślania przerwał głos ojca. 
- Królestwo za twoje myśli córcia - ta potrząsnęła głową tak jakby chciała odgonić natrętną myśl i po chwili się odezwała. 
- Nic takiego tatusiu. Po prostu się zamyśliłam - nie bardzo chciała mówić, ale znając swojego ojca widziała, że nie odpuści i miała rację.
- Przecież widzę, że coś cię męczy - Ula ciężko westchnęła i po chwili namysłu zaczęła snuć swoją opowieść. Nie ukrywając niczego przed ojcem opowiedziała jak to zakochała się w najprzystojniejszym mężczyźnie stolicy, a który to był zajęty. O powodzie zwolnienia się z F&D. 
- Mówisz córcia, że ten twój szef był zajęty czyżby już nie był w żadnym związku? - dociekał Józef. 
- Z tego co się dzisiaj dowiedziałam, to tak nie ma żadnej partnerki. Wiem to od tej kobiety co tu była. 
- A to jakaś wasza wspólna znajoma? 
- Poniekąd tak. To właściwie jego była dziewczyna. Ta sama, z którą on był kiedy ja tam pracowałam - wyjaśniła a z miny ojca zrozumiała kolejne nieme pytanie i pospieszyła z odpowiedzią - to Paulina odeszła od niego, uznając iż ten związek nie ma przyszłości. Rozstali się na krótko po tym jak ja odeszłam z firmy. Z tego co ona mówiła, to Marek kiedy został kompletnie sam zrozumiał co do mnie czuje. Przez ten czas nie związał się z żadną inną. 
- I co ta cała Paulina przyjechała ci o tym wszystkim powiedzieć? 
- Tak, przyjechała powiedzieć, że Marek mnie kocha. I wciąż chodzi ponury, smutny. Prosiła abym spotkała się z nim. A ona przyjechała tu w tajemnicy przed nim a na wyraźną prośbę swojego brata Aleksa - mówiła. 
- I co zamierzasz córcia zrobić? 
- Nie wiem tato. Naprawdę nie wiem. 
- Myślę, że ta pani Paulina ma rację i powinnaś się z nim spotkać. Upłynęło tak wiele czasu, a pan Marek z tego co wiemy nie związał się z żadną inną kobietą. Może on faktycznie cię kocha. Owszem nigdy przez te dwa lata tu nie przyjechał ani razu. Lecz sądzę iż uznał twoją zmianę numeru za jasny sygnał z twojej strony, aby dał ci spokój - mówił pan Cieplak. 

Wysiadł z windy, odebrał klucz z recepcji i powędrował do swojego gabinetu. Od kiedy miał nową sekretarkę nie musiał myśleć o zabieraniu poczty. Bo ta już czekała na niego na biurku u Dominiki. Ta kobieta pod względem sumienności, pracowitości przypominała mu kobietę, którą kochał, i za którą rozpaczliwie tęsknił. 
Usiadł w swoim prezesowskim fotelu, uruchomił laptop i zaczął przeglądać pocztę. Było jakieś kilkanaście minut przed porą na lunch kiedy rozdzwonił się jego prywatny telefon. Spojrzał na wyświetlacz lecz zamiast ciągu dziewięciu cyfr ujrzał informację o prywatnym połączeniu. Miał już odebrać kiedy to usłyszał pukanie do swojego gabinetu a chwilę potem ujrzał w drzwiach swojego dawnego przyjaciela Olszańskiego. 
- Masz może chwilę? Przyniosłem ci te raporty oraz chciałem pogadać - rzekł.
- Raporty możesz położyć na biurku. A rozmawiać to my już nie mamy o czym, no chyba, że chodzi o sprawy służbowe - zwrócił się do kadrowego. 
- Chciałem prosić abyś ponownie przyjął Violkę - jednak Marek nie zamierzał w żaden sposób wdawać się w dyskusje ze swoim byłym już przyjacielem i tylko rzekł.
- Wyraziłem się chyba jasno. Że nasze rozmowy mogą być tylko służbowe - i ponownie zajął się pracą, dając w ten sposób do zrozumienia, że rozmowa zakończona. Olszański opuścił gabinet Marka z miną zbitego psa. Nie sądził, że ten będzie aż tak śmiertelnie obrażony. Przecież niczego takiego nie zrobił. On w swoim mniemaniu chciał dobrze dla kumpla. Myślał, że takie spotkanie z dawną kochanką pozwoli mu się wyluzować i być może wreszcie zapomnieć o tej pokrace. A wyszło odwrotnie niż planował. Dodatkowo jeszcze oliwy do ognia dolała Violka tym swoim głupim paplaniem do Gośki na ich temat. 
Przejrzał te raporty o zatrudnionych, chwycił za słuchawkę i wystukał numer wewnętrzny do gabinetu Aleksa. 
- Witaj Aleks - przywitał się i kiedy jego rozmówca uczynił to samo przeszedł do konkretu - mam już te raporty o zatrudnieniu, mogli byśmy się spotkać i pomyśleć o podwyżkach dla ludzi.
- W porządku, a kiedy? 
- Może już po lunchu? 
- Nie ma problemu. Będę na ciebie czekać u mnie w biurze, no chyba, że chcesz u siebie - rzekł Febo.
- Jest mi obojętne. Może być u ciebie. Przyjdę tak około czternastej - Aleks nie widział problemu. 
Odkładał już słuchawkę telefonu służbowego kiedy kolejny raz dzwonił ten ktoś z prywatnego numeru. Nacisną zieloną słuchawkę. 
- Marek Dobrzański słucham - przedstawił się, ale po drugiej stronie panowała głucha cisza, ponownie powtórzył te trzy słowa. 
- Witaj - usłyszał kobiecy głos. Głos, który poznałby wszędzie. 
- Ula, to ty - bardziej stwierdził niż zapytał - bardzo się cieszę, że dzwonisz. Co u ciebie? Może byśmy się spotkali i mogli spokojnie porozmawiać? - dopytywał lecz ta milczała - Ula proszę odezwij się. 
- Możemy się spotkać, ale dopiero jutro. Myślę, że tak około godziny piętnastej powinnam być w Warszawie. Przyjdę do parku tego koło firmy - mówiła. 
- W porządku Ula będę na ciebie czekać - odparł. 
- W takim razie pożegnam się już dzisiaj i do zobaczenia jutro - rzekła i rozłączyła się. Nie chciała wdawać się w rozmowę przez telefon. 
CDN...

niedziela, 4 grudnia 2022

WIĘZIEŃ MIŁOŚCI część II

 Tak, nie - padło z  ust obu panów jednocześnie. Jednak ta nie zrażona negatywną odpowiedzią odsunęła krzesło i przysiadła się. Marek w tym samym momencie podniósł się z zamiarem wyjścia. Pochylił się jeszcze nad Olszańskim i szepnął mu do ucha. 
- My sobie jeszcze pogadamy - rzekł i zostawił ich samych. Klaudia spojrzała na Sebastiana z niemym pytaniem. Kadrowy tylko wzruszył ramionami nie bardzo wiedząc co ma powiedzieć na zachowanie kumpla. Nowicka poderwała się i niemalże biegiem swoje kroki skierowała do wyjścia. 
- Marek - zawołała kiedy ten był już przy aucie. Podbiegła i dotykając jego pleców swoją dłonią. 
- Czego chcesz? - wysyczał przez zęby.
- Porozmawiajmy. Wiem, że jesteś sam - rzekła po czym nie czekając na zaproszenie wsiadła do jego auta. 
- Wysiadaj - rzucił. 
- Nie wysiądę dopóki nie porozmawiamy.
- To słucham co chcesz mi powiedzieć - odburknął. Doskonale wiedział, że nie pozbędzie się jej tak łatwo. I jeśli nie porozmawiają teraz to ta nie da mu spokoju. 
- Wiem, że już jakiś czas temu rozstałeś się z Pauliną...
- To masz bardzo spóźnione informacje. Z Paulą nie jestem już prawie dwa lata - wszedł jej w słowo. 
- No właśnie. Dodatkowo nie masz nikogo. Dlatego pomyślałam, że moglibyśmy spróbować na bycie razem - mówiła modelka i nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi dodała - przecież było nam razem tak dobrze.
- To ty tak uważasz, że było nam dobrze. A ja ci powiem, że bardzo usilnie staram się o tym czasie zapomnieć. Jest mi wstyd, za to jakim byłem człowiekiem w tamtym czasie. Nie było, nie ma i nigdy nas nie będzie - modelka słuchała tego i nie bardzo dowierzała w to wszystko. 
- Marek jak możesz tak mówić - wyszeptała. 
- Mogę, bo to jest prawda. Może i nie jestem teraz w żadnym związku, ale kocham tylko jedną kobietę i to się już nigdy nie zmieni. A jeśli przyjdzie mi zostać samemu to zostanę, ale nie zamierzam związać się z żadną inną. 
- To bez sensu. Mówisz, że kochasz, ale jesteś sam. Możesz powiedzieć kim jest ta szczęściara, która jednocześnie jest tak głupia.
- Nie nazywaj tak Uli. Ona nie jest głupia. 
- Ula, Ula...- zastanawiała się wymieniając kilka razy imię kobiety, którą podobno kocha młody Dobrzański - mówisz o Cieplak, tej pokrace? - nagle przypomniała sobie kobietę o takim właśnie imieniu. 
- Ula nie jest żadną pokraką. To wspaniała, cudowna istota - widząc minę swojej rozmówczyni zaczął wyliczać - kiedy wy widzieliście w niej brzydotę, ja zauważałem jakie ma piękne wnętrze. Kiedy wy widzieliście wielkie, zasłaniające pół twarzy okulary, ja widziałem niesamowicie piękne, niebieskie oczy. Gdy wam w oczy rzucał się aparat ortodontyczny, ja widziałem szczery, prawdziwy uśmiech. Zawsze mnie wspierała, dodawała otuchy. Nikogo nie oceniała - mówił. Aż w pewnym momencie wydawało się, że Nowicka zrozumiała, że nie ma co liczyć na związek z tym przystojnym mężczyzną. 
- To co takiego się stało, że nie jesteście sami? - zapytała z zaciekawieniem. 
- Wybacz, ale nie zamierzam ci się zwierzać. Powiedziałem ci tylko tyle abyś zrozumiała, że między nami nic nie będzie - odpowiedział. Klaudia stwierdziła, że nie ma sensu dalej ciągnąć tej rozmowy, wysiadła z samochodu i  pożegnała się jednym słowem. 
- Cześć. 
Marek przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył w kierunku swojego domu. Był zły na kumpla, który doskonale wiedział jak jest. Postanowił rozmówić się z kadrowym następnego dnia. 

Kilka dni wcześniej do Rysiowa zawitała Ula. W miarę możliwości przyjeżdżała do rodziny. Po tym jak odeszła z firmy F&D przez jakiś czas była na bezrobotnym, w końcu udało jej się znaleźć pracę w firmie rachunkowej, ale musiała wyjechać aż do Poznania. Zarobki może nie były tak wysokie jak te w firmie Dobrzańskiego, ale i nie aż takie małe. Mogła spokojnie przesyłać część swojej wypłaty do domu, a za resztę przeżyć tam na miejscu. 
- I jak ci tam córcia? - za każdym razem kiedy ich odwiedzała ojciec pytał o to samo. 
- Dobrze tato. Najważniejsze, że jest praca - odpowiadała - ale tym razem przyjechałam na nieco dłużej, dostałam kilka dni wolnego, bo miałam zaległy urlop - z tej wiadomości ucieszyli się najbardziej. Zazwyczaj przyjeżdżała do rodzinnego domu raz na dwa a czasem na trzy miesiące - pomyślałam, że moglibyśmy zrobić w tym czasie jakiś remont. 
- Córcia remont można zrobić zawsze, a ty przyjechałaś aby odpocząć - mówił Józef. 
- Przyjdzie i czas na odpoczynek. A pokoje i kuchnia wymagają już remontu. Można by zacząć od pokoi dzieciaków. 
- Pomyślimy córcia - odparł ugodowo ojciec. Doskonale znał swoją najstarszą córkę i wiedział, że jak ta coś postanowi to nie ma zmiłuj. 

- Czy możesz mi powiedzieć co miało znaczyć to wczoraj? -dopytywał zaraz po wejściu do gabinetu kadrowego. 
- Mi też jest miło cię widzieć - odparł pucołowaty blondyn, a potem dodał - nie wiem o co ci chodzi. 
- Po co zapraszałeś Klaudię? Czy twój przeżarty gorzałą pusty łeb nie potrafi przyjąć tak oczywistej rzeczy jaką jest to, że kocham Ulę i to się nie zmieni. Uwierz, że gdyby nie były to sprawy prywatne, już byś tu nie pracował. Ale na przyszłość zapamiętaj sobie, że nasza przyjaźń właśnie skończyła się. Od teraz jesteśmy tylko i wyłącznie na stopie szef podwładny. To był kolejny raz kiedy zachowałeś się po prostu bezczelnie i chamsko. A ja na więcej ci nie pozwolę. 
- Tylko jakoś nie widzę, aby ona kochała ciebie, bo jej tu nie ma. Ty nawet nie wiesz, gdzie ona może być. Przestań w końcu żyć jak jakiś pieprzony mnich i rozejrzyj się w około siebie. Przecież jest tak wiele innych kobiet, na pewno dużo lepsze od tej twojej całej Ulki - mówił a w Dobrzańskim aż krew się zagotowała i zapewne, gdyby nie wejście do biura Alicji Milewskiej, sekretarki kadrowego to ten dostał by po twarzy. 
- O przepraszam, chciałam ci tylko podać te dokumenty, o które prosiłeś - rzekła kobieta.
- Spokojnie Alu ja już wychodzę - rzekł w miarę spokojnym głosem prezes, chociaż można było wyczuć jego zdenerwowanie. Wyszedł nie żegnając się. Wszedł do sekretariatu a tu jak zwykle od dwóch lat jedno puste biurko. Ale i to drugie również, jednak z innego powodu. Jego sekretarka kolejny raz się spóźniała do pracy, westchnął ciężko. Miał serdecznie dość tego zachowania Violetty,  postanowił z nią poważnie o tym porozmawiać i jeśli to nie pomoże posunie się do bardziej drastycznych kroków. Wszedł do swojego biura, zostawił specjalnie otwarte drzwi aby widzieć kiedy ta zjawi się w pracy. Wreszcie zauważył jakieś ruchy i usłyszał jak ta prowadzi z kimś rozmowę. Wstał od biurka, zapiął guzik marynarki po czym stanął w progu. 
- No mówię ci Gośka, Sebuś mi wczoraj opowiadał co się tam działo. Ja nie wiem co on może w niej widzieć - przez chwilę przysłuchiwał się temu co mówiła i doskonale wiedział o kim ta kobieta mówiła. W sekundzie podjął decyzję. 
- Jak miło, że raczyłaś się pojawić - odezwał się nagle, czym było widać zaskoczył Kubasińską. 
- Gośka muszę kończyć. Odezwę się później - rzekła jeszcze do słuchawki i rozłączyła się. 
- Możesz mi powiedzieć co takiego było powodem twojego kolejnego już w tym tygodniu spóźnienia? - zapytał podniesionym głosem.
- Bo wiesz Marek...- zaczęła jednak ten jej przerwał.
- Nie, nie wiem. Mam już serdecznie dość twojego wiecznego nic nierobienia, spóźniania się. Masz niespełna kwadrans aby zabrać swoje rzeczy i opuścić firmę. 
- Nie możesz mnie zwolnić.
- A to ciekawe co mówisz. Niby dlaczego tego nie mogę zrobić? Cóż ty takiego robisz dla tej firmy, poza roznoszeniem plotek i to nie tylko tu na miejscu, ale i poza firmą. Zastanawiam się ile informacji firmowych rozniosłaś jeśli nie po Warszawie to przynajmniej po tym twoim Pomiechówku - mówił wściekły. Kobieta próbowała najwyraźniej znaleźć jakiś konkretny powód aby ten jej nie wywalił, ale nie umiała. Aż wreszcie palnęła.
- Jestem dziewczyną twojego najlepszego kumpla - Marek popatrzył na nią i rzekł. 
- Mogłabyś być nawet dziewczyną samego prezydenta tego kraju a i tak bym cię zwolnił za to wszystko co wymieniłem. To jedna sprawa. Druga to aż ciekawe, że ten twój chłopak nie zdążył ci jeszcze donieść najnowszych wieści. No cóż trudno. 
Kiedy miał już pewność co do tego, że ta opuściła już jego sekretariat powędrował w pierwszej kolejności do swojego wspólnika Aleksa Febo. Od kiedy rozstali się z Pauliną to nawet ich prywatne relacje jakoś jeszcze lepiej się zaczęły układać. Oczywiście o czymś takim jak przyjaźń nie było mowy, ale lepiej się dogadywali. Potrzebował nowej osoby na stanowisko po Kubasińskiej, a pamiętał iż Aleks jakiś czas temu coś wspominał o jakiejś znajomej. Przywitał się z Dorotą i kiedy dostał potwierdzenie, że Aleks jest i nie jest zbyt zajęty wszedł do jego gabinetu.
- Witaj Aleks - przywitał się. 
- Witam prezesa. Coś się stało, że przyszedłeś? 
- I tak i nie - odparł, widząc pytający wyraz twarzy Febo pospieszył z wyjaśnieniem - właśnie zwolniłem Violkę i będę kogoś potrzebował na jej stanowisko. Zanim dam ogłoszenie chciałem zapytać o tę twoją znajomą. Pamiętam jak kiedyś pytałeś się mnie czy bym jej nie przyjął - widać było, że ta wiadomość w pewnym sensie ucieszyła Aleksa. 
- To bardzo miło z twojej strony, że pomyślałeś o mnie a raczej o mojej znajomej. 
- Więc jeśli ta pani nadal poszukuje pracy to może przyjść jutro na rozmowę i jeśli tylko będzie miała odpowiednie kwalifikacje to ją zatrudnimy. 
- Dziękuję ci w jej imieniu. Będę się z nią dzisiaj widział po pracy to powiem aby przyszła na jutro na godzinę dziesiątą. Może być? 
- Jak najbardziej tak - odparł junior Dobrzański. Obaj panowie posiedzieli jeszcze chwilę rozmawiając na temat firmy. 

- Dzień dobry Marku - usłyszał następnego dnia głos swojego wspólnika. Wraz z nim przybyła do firmy młoda kobieta.
- Witaj Aleks - rzekł i już wyciągał dłoń aby przywitać się z nieznajomą jednocześnie się przedstawiając - dzień dobry pani Marek Dobrzański przyrodni brat Aleksa oraz prezes firmy. 
- Dzień dobry Dominika Mazur - odpowiedziała nieco zawstydzona kobieta. 
- Marek to jest ta moja znajoma, jednocześnie moja dziewczyna - Marek na ostatnie dwa słowa o mało co a udławiłby się własnym językiem. 
- Nic nie mówiłeś, że masz dziewczynę i to w dodatku taką piękną - mówił do Febo - gdybym tylko wiedział, że chodzi o jego dziewczynę to już dawno miała by pani u nas pracę - zwrócił się tym razem do Dominiki. 
- Marek najpierw pójdziemy do mojego gabinetu, zostawimy nasze rzeczy i przyjdziemy do ciebie. 
- Nie ma problemu. Ale możemy zrobić tak, że da mi pani teraz swoje dokumenty jakie są potrzebne do zatrudnienia, ja je zaniosę do kadr i kiedy będę miał już gotową umowę zadzwonię do ciebie Aleks - zaproponował.
- To dobry pomysł. Ja w tym czasie Dominice pokażę firmę - rzekł Aleks. 

Ula tak jak zaplanowała, postanowiła zrobić niewielki w jej mniemaniu remont. Przez internet pozamawiała tapety, farby i wszystko inne związane z remontem. Kiedy dostarczono zamówione rzeczy Cieplakowie wzięli się za ten remont. W ciągu niespełna tygodnia udało im się zmienić wystrój pokoi Jaśka oraz Beatki. Jednak urlop pomału dobiegał końca, Józefowi udało się namówić Ulę aby przez ostatnie dwa dni solidnie odpoczęła mówiąc, że resztę zrobią już wspólnie z Jaśkiem. Zgodziła się widząc, iż wiedziała o upartości swojego ojca. 
Było niedzielne popołudnie, siedziała na ławce przed domem czytając jakąś książkę, kiedy usłyszała otwierającą się furtkę. Podniosła głowę aby zobaczyć kto przyszedł. Pomyślała nawet o sąsiadce, która często przychodzi bez zapowiedzi. Niby pod pretekstem jakiejś awarii u niej w domu. Jednak tym razem to był zupełnie ktoś inny. 
CDN...