niedziela, 18 grudnia 2022

WIĘZIEŃ MIŁOŚCI część IV

Wyszedł z firmy nieco wcześniej niż byli umówieni. Chciał być przed nią. Wolnym krokiem szedł w kierunku ławki, na której siedząc prowadzili wiele rozmów. Cieszył się z tego spotkania, a jednocześnie był pełen obaw. Przez cały wczorajszy wieczór zastanawiał się co było powodem, że zadzwoniła i chciała się spotkać. 
Usiadł, a wszystkie wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Przewijały się w jego głowie klatka po klatce, jak film. Pierwsze co wróciło to jak Ula przyszła na rozmowę, a on wziął ją za kogoś, kto zbiera datki i wręczył jej banknot dziesięciozłotowy. 
- Ciekawe co z nim zrobiła? - pomyślał i uśmiechnął się do swoich myśli. Potem kolejne, aż przywołał w pamięci ich ostatnie radosne spotkanie w tym miejscu. To było w tą Wigilię, kiedy ich usta się spotkały. Od tego dnia wszystko zaczęło być inne, pozbawione sensu. Ula odeszła a on został sam i już nic nie było takie samo. Wówczas jeszcze nie rozumiał co czuje, ale to była tylko kwestia czasu. 
- Jakim ja byłem głupcem i ślepcem, a zwłaszcza tym drugim. Ona przecież od dłuższego czasu już mnie kochała, a ja tego nie umiałem dostrzec - rozmyślał. 

Szła wolnym krokiem zastanawiając się czy dobrze robi spotykając się z nim. 
- Co ja mam mu powiedzieć? Jak wyjaśnić to moje zniknięcie? - zastanawiała się. Mimo iż zadzwoniła wciąż miała wątpliwości. Od Pauliny wiedziała o jego uczuciu do niej samej. Józef też stanął po stronie Marka. Wróciła do rozmowy z ojcem. 
- Córcia on chyba naprawdę cię kocha. Nie mówiłem ci, ale ten cały Marek był kilka razy w Rysiowie, ty wówczas już pracowałaś w Poznaniu. Za każdym razem kiedy tu przyjeżdżał widać było, że ma nadzieję na spotkanie z tobą. Lecz kiedy mówiłem iż ciebie nie ma odchodził spod drzwi ze spuszczoną głową. 
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - dopytywała go córka. 
- Po prostu zapomniałem - wyjaśnił - dopiero teraz jak mówisz o tym wszystkim to przypomniałem sobie o tych wizytach - dodał.
- Paulina namawiała mnie abym chociaż do niego zadzwoniła. 
- Myślę córcia, że to dobry pomysł, chyba czas na to abyście wreszcie usiedli i porozmawiali, wyjaśnili sobie wszystko. Powinnaś zadzwonić i umówić na takie spotkanie. Nie musi to być w domu, ale gdzieś na neutralnym gruncie, gdzie oboje nie będziecie czuli się skrępowani. A najlepiej w takim miejscu, które obojgu wam kojarzy się z czymś miłym, dobrym - Ula siedziała, przetrawiając słowa usłyszane przez ojca. Jednak ostatnie zdanie jakie padło z ust seniora kompletnie ją zaskoczyło. 
- Nadal go kochasz? - nie odpowiedziała ojcu, ale ten doskonale wiedział jak jest. A dodatkowo jeśli było by inaczej to czy nie związałaby się z kimś innym. W końcu to już dwa lata jak odeszła z firmy. W tym czasie zmieniła swój wygląd. Okulary poszły w niepamięć na rzecz szkieł kontaktowych, również garderoba została wymieniona na taką, która była dopasowana. Zniknął aparat. 

Dostrzegła go siedzącego, wyglądał na zamyślonego. Podeszła i cichym głosem tak aby go nie wystraszyć rzekła.
- Dzień dobry - Dobrzański zdawał się nie słyszeć więc ponownie przywitała się nieco głośniej, tym razem usłyszał. Odwrócił głowę w stronę skąd dochodził dźwięk. 
- Dzień dobry - przywitał się - dziękuję ci Ula, że się odezwałaś i chciałaś spotkać - niemalże wyszeptał, tak jakby się obawiał, że ta się może rozmyślić. 
Cieplak usiadła obok, ale żadne nie umiało zacząć tej rozmowy. W końcu tę krepującą ciszę przerwał Marek.
- Ula ja bardzo chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie. Że nie umiałem docenić jaki skarb mam przy sobie. Ale sam musiałem zrozumieć taką oczywistą rzecz jaką są uczucia do ciebie. Bardzo żałuję, że trwało to tak długo. Zrozumiałem to kiedy zostałem kompletnie sam. A dokładniej to kiedy rozstaliśmy się z Pauliną. Bo nie wiem czy słyszałaś, ale na jakiś czas po twoim odejściu rozstałem się z nią. To znaczy podczas jednej z rozmów to Paula zerwała ze mną. Wyprowadziła najpierw do Aleksa a potem wyjechała do Włoch. I z chwilą zostania samemu w dosłownym tego słowa znaczeniu dotarło do mnie, że kocham cię Ulę - mówił, korzystając z tego iż panna Cieplak milczała on mówił dalej - wiele razy próbowałem od tego dnia dodzwonić się do ciebie, ale bez skutecznie. Byłem jakieś dwa razy u ciecie lecz twój tata mówił, że wyjechałaś. 
- To prawda, wyjechałam za nową pracą. Nie chciałam i nie mogłam siedzieć bezczynnie w domu. Moja rodzina potrzebowała pieniędzy na życie. A dodatkowo ten wyjazd miał mi pomóc w zapomnieniu - próbowała wyjaśnić. 
- Zapomnieć? - powtórzył ostatnie słowo w formie pytania. 
- Tak. Chciałam zapomnieć o tym moim uczuciu jakim cię darzyłam. 
- I jaki efekt? - dociekał. W jakimś sensie chciał usłyszeć czy nadal go kocha. 
- Odwrotny do zamierzonego - rzekła i kontynuowała widząc nieme pytanie malujące się na jego twarzy - im bardziej chciałam zapomnieć tym bardziej o tobie myślałam. Próbowałam sobie w mówić, że już nic do ciebie nie czuję to ta miłość stawała się coraz mocniejsza. Chwilami miałam wrażenie jakbym stawała się więźniem miłości - Marek słuchał tego i nie mógł uwierzyć w to co słyszy, a jednocześnie jego serce skakało z radości. 
- Ula czy ty chcesz mi powiedzieć, że wciąż mnie kochasz? - zadał to wydawałoby się dość głupie pytanie, ale chciał to usłyszeć. Chciał mieć stuprocentową pewność. On sam wyznał jej miłość. 
- Tak kocham i nigdy nie przestałam nawet na chwilę. Chociaż usilnie próbowałam odkochać się - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Ta odpowiedź wystarczyła aby ten porwał ją w swoje ramiona i zaczął obracać wokół własnej osi. 
- Puść mnie wariacie - mówiła z czymś w rodzaju radości w głosie. Posłuchał jej, ale chyba tylko dlatego, że już jemu samemu kręciło się w głowie. Ciekaw czy z miłości, czy może od tego kręcenia. A może w obydwu tych rzeczy. To było jednak mało istotne. Najważniejsze, że udało się im dojść do porozumienia, a on sam zrobi już wszystko aby byli szczęśliwą parą. By ona była szczęśliwa. 
- Chodź przejdziemy się - zaproponował, a Ula nie miała pojęcia co też on zamierza. Zgodziła się, po chwili już wiedziała, gdzie idą - już tak dawno ich nie jadłem - powiedział z żalem w głosie. 
- Przecież nikt ci nie bronił - odparła. 
- Owszem nikt mi nie zabronił jeść tych zapiekanek. Jednak one najlepiej smakują w twoim towarzystwie - wyjaśnił.  
Całe popołudnie spędzili razem, tak jakby chcieli w ciągu tych kilku godzin nadrobić ten stracony czas. Trochę rozmawiając, trochę milcząc. Dobrze im było ze sobą. W końcu nadszedł czas, kiedy Ula miała wracać do Rysiowa. 
- Ula a może zostaniesz dziś ze mną - zaproponował. 
- Nie za bardzo mogę. Muszę jeszcze się spakować, bo za dwa dni wracam do Poznania - wyjaśniła, a młody Dobrzański niemalże natychmiast posmutniał. Zauważyła to i pospieszyła z wyjaśnieniem - za dwa dni kończy mi się urlop i muszę wrócić do pracy. 
Marek najwyraźniej nie zamierzał tego tak zostawiać, odzyskał ją, kochają się nie może pozwolić aby wyjechała. 
- Ula wróć do F&D. Twoje miejsce czeka. Ja czekam. Nie chcę cię ponownie stracić - mówił. 
- Nie stracisz, ale teraz tam mam prace, wynajmuje mieszkanie - mówiła - to nie jest takie łatwe. 
- To jest łatwe. Jest tak samo łatwe rozwiązanie umowy z tamtą firmą jak z każdą inną - celowo nie wypomniał jej odejścia z jego firmy. Jednak Cieplak zrozumiała co miał na myśli.
- Marek to nie tak. Tamtego dnia działałam pod wpływem impulsu. Byłam zrozpaczona i takie rozwiązanie wydawało mi się najlepszym z wyjść. Przecież możemy być parą, a każde z nas mieszkać w innym mieście - mówiła.
- To jest bez sensu Ula. Ja tu, ty tam co to za związek - próbował ją przekonać do powrotu, ale widząc, że to nic nie daje wpadł na pewien pomysł. Doskonale wiedział kto może mu pomóc w tym aby ta została w Rysiowie i ponownie podjęła pracę na Lwowskiej. Nie sprzeciwiając się jej więcej i nie próbując namawiać wsiedli do jego auta. Niespełna trzy kwadranse później parkował swojego Lexusa przed bramą z numerem ósmym. 
- Może wejdziesz? - zaproponowała. 
- Nie chciałbym wam przeszkadzać. Zwłaszcza tobie podczas pakowania - mówił. Chociaż w duchu miał nadzieje, że ta zaproponuje mu coś takiego. 
- Nie będziesz przeszkadzał - odparła. 
Siedzieli w kuchni przy stole wraz z panem Cieplakiem już jakiś czas popijając kawę i rozmawiając. W końcu Marek uznał, że to odpowiedni moment. 
- Nie jest wam trudno panie Józefie tak bez Uli. W końcu to Poznań a nie Warszawa albo gdyby wciąż mieszkała tu z wami? - zaczął temat. A Cieplak chyba doskonale zrozumiał  do czego zmierza ten młodzieniec.
- No ciężko i trudno panie Marku. Ale cóż ja mogę. Tam przynajmniej Ula ma pracę, a tu jej nie ma - mówił senior Cieplak. 
- Gdyby tylko zdecydowała się wrócić do domu, wróciła by również do F&D panie Józefie - rzekł Marek.
- Słyszysz córcia? 
- Tak, słyszę - odparła i zwróciła się do Dobrzańskiego - to nie w porządku. Wykorzystując moją rodzinę.
- Ula, ale sama dobrze wiesz, że bardzo byśmy chcieli abyś wróciła do domu. Nawet gdybyś mieszkała w Warszawie byłoby nam dużo łatwiej o stały kontakt - wtrącił się jej ojciec - a pan Marek zapewne też chciałby abyś była tu na miejscu. Skoro mówicie, że doszliście do porozumienia i zamierzacie spróbować stworzyć związek to co takiego stoi na przeszkodzie abyś wróciła? - widać było, że Ula najwyraźniej nie ma żadnych argumentów na dalsze pozostawanie przy swoim. Widać jednak było, że jest zła nie tylko na Marka, ale i na swojego ojca. Chociaż musiała przyznać im obu rację. 
- Będę się już zbierał - rzekł kiedy to spojrzał na wiszący na ścianie zegar, a który wskazywał dość późną porę. Odprowadziła go do samochodu, ale wciąż była zła - proszę cię Ula przemyśl jeszcze to co mówiłem - prosił. 
- Zastanowię się - rzekła i dodała - jedź ostrożnie i uważaj na siebie. 
Przez te dwa dni Marek codziennie jeździł do Rysiowa. W ostatnim dniu kiedy żegnali się przed jej wyjazdem zapewniał ją o swoim wielkim uczuciu. Kolejny raz nie zamierzał jej namawiać. Nie miał również pojęcia jaką niespodziankę szykuje mu ukochana, ale miał się dowiedzieć w bardzo krótkim czasie. Ula wyjechała z obietnicą dzwonienia już nie tylko do ojca i dzieciaków, ale i do Marka.  
- Spokojnie synu - mówił Cieplak klepiąc go po ramieniu - zobaczysz, że zatęskni i szybko wróci. Musisz dać jej tylko odrobinę czasu - zrobiło mu się miło na sercu, wiedząc, że Józef go akceptuje jako partnera swojej córki. 

Znowu przyszło mu tęsknić, ale pocieszał się iż są razem mimo odległości. Wieczorem rozmawiali dość długo przez telefon. Lecz ta wciąż nie zdradziła się jakie ma plany. 
Następnego dnia pojechała do pracy, ale zamiast zająć się powierzonymi sprawami, powędrowała do gabinetu szefa. 
Tam wyjaśniła pobieżnie z czym przychodzi i wręczyła swoje wymówienie. 
- Bardzo mi przykro pani Urszulo, ale skoro nie ma innego wyjścia to oczywiście podpiszę. Życzę aby się pani wszystko ułożyło - usłyszała - jeśli ma pani jeszcze jakiś urlop to myślę, że mogę go pani udzielić. 
- Dziękuję panie prezesie. Mam jeszcze kilka dni, jednak do końca tygodnia pozostanę w firmie. 
- W porządku. 
Do końca tygodnia zostały niespełna trzy dni Ula w tym czasie pozamykała wszystkie sprawy związane z pracą, wypowiedziała umowę najmu mieszkania i już mogła wracać nie tylko do rodziny, ale i do ukochanego. 
Przez ten czas ani razu nie powiedziała nikomu z nich o swoich planach. Chciała aby mieli niespodziankę. Codziennie rozmawiała z Markiem rano i wieczorem. Do domu już tak często nie dzwoniła, jednak oni byli do tego przyzwyczajeni. Domyślała się, że Marek może chcieć przyjechać do niej do Poznania na weekend więc swój powrót zaplanowała na piątek. A raczej z czwartku na piątek. Planowała zrobić mu niespodziankę i pojawić się w piątek jeszcze przed lunchem w firmie. 

Od dnia kiedy spotkali się było widać zmiany w zachowaniu młodego prezesa. Ludzie zastanawiali się co takiego się wydarzyło. Lecz ten niczego nie chciał mówić. Jedynie Paulina domyślała się co jest tego przyczyną. 
- No widzę mój drogi jakieś zmiany w nastawieniu. Czyżby stało się coś wyjątkowego, a może spotkałeś się z kimś dla ciebie wyjątkowym - mówiła, w dniu kiedy to miała wracać do Włoch. 
- Można tak powiedzieć - nie chciał zdradzić. 
- Czyli moja misja się powiodła.
- Jaka misja? - dopytywał, nie rozumiejąc o czym ta mówi.
- A nie ważne. Najważniejsze, że się udało - rzekła nie wdając się w dyskusje. Jednak Marek nie zamierzał ustapić. 
- Paula powiedz o co chodzi.
- Spytaj swojej ukochanej - usłyszał w odpowiedzi. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. Kamień spadł mi z serca, bo wreszcie spotkali się i szczerze pogadali.Ula ćwiczy cierpliwość Marka, a także swojej rodziny, utwierdzając ich w przekonaniu, że jednak nie wraca do Warszawy. Chęć zrobienia im wszystkim niespodzianki jest silniejsza i jak się okaże, że wróciła na dobre, to i radość będzie większa.
    Nie sądziłąm, że Paulina w jakimś sensie przyzna się do tego, że miała swój udział w tym, że Ula skontaktowała się z Markiem. Bez wątpienia zrobiła dobry uczynek, ale też zasiała w Marku jakiś niepokój. Oczywiście wiemy, że nie ma powodu do obaw, ale może Febo mogła sobie tego oszczędzić.
    Dziękuję za dzisiaj i najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chęć zrobienia niespodzianki jest dla niej najważniejsza.
      Febo nie miała niczego złego na myśli, a Marek jest po prostu przewrażliwiony.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę późnym wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. No nareszcie pogadali. Teraz to już tylko Alleluja i do przodu. Miłego tygodnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I doszli do porozumienia.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
      Julita

      Usuń
  3. Pókii co Ula i Marek są na dobrej drodze na bycie razem. Teraz tylko Sebastian i Wioletta mogą coś namieszać w ich związku. Reszta jest z nimi.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość jest po ich stronie, a to najważniejsze.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w czwartek wieczorem.
      Julita

      Usuń