piątek, 27 października 2017

PRZEZNACZENI część4

Gdy Marek wyszedł już ze szpitala Dorota usiadła przy łóżku przyjaciółki. I zaczęła się zastanawiać nad słowami, które padły z ust mężczyzny. 
- Czy to w ogóle możliwe aby on zakochał się w Ulce. Przecież go trochę znała. Lecz czy na pewno? Owszem często widywała go w tym klubie. Ale nie wie tak naprawdę co było a raczej jest tego powodem. Przecież nigdy z nim nie rozmawiała. Ona miała swoje towarzystwo a on swoje. Ich światy różniły się od siebie. Pomyślała, że gdy on wróci do tego szpitala ona postara się z nim porozmawiać tak szczerze.
W tym samym czasie Marek po dotarciu pod firmę zabrał swoje auto i udał w kierunku Rysiowa. 
Ustawił jeszcze GPS aby nie błądzić raz bo nigdy tam nie był, a dwa było już późno. Jechał i zastanawiał jak ma to im powiedzieć. Miał również świadomość iż ojciec Uli jest chory na serce. Ale na przekazanie takich wiadomości nie ma złotego środka. Wiedział tylko, że musi zrobić to bardzo delikatnie. Dobre sobie. A do tego wszystkiego dochodziły jakieś wyrzuty sumienia.
- Gdybym tylko nie szarpał się z tym bandziorem, Uli nic by nie było
Po niespełna czterdziestu minutach dotarł na miejsce. Miał już wysiadać, gdy zadzwonił jego telefon, spojrzał na wyświetlacz "mama"
- Halo, mama
-...
- Nie nic mi nie jest
-...
- Dzisiaj nie dam rady. Postaram się przyjechać do was jutro
-...
- Dobrze przyjadę. 
Skończył rozmowę z matką i wysiadł z samochodu. Jego oczom ukazał się niewielkich rozmiarów dom. Wszedł na podwórze a z domu w tym czasie wyszedł mężczyzna mniej więcej w wieku jego ojca.
- Dzień dobry panu. W czymś mogę pomóc - odezwał się pierwszy Cieplak
- Dzień dobry. Ja nazywam się Marek Dobrzański i przyjechałem do pana w związku z Ulą - odpowiedział Marek
- Ale Ula tu już nie mieszka. Przyjeżdża tu tylko na weekendy - odparł mężczyzna
- Tak wiem. Ale czy możemy wejść do środka ja wówczas wszystko panu wyjaśnię - mówił młody Dobrzański
Cieplak przyjrzał się młodemu mężczyźnie po czym zaprosił go do środka. Gdy tylko usiedli przy kuchennym stole Cieplak najpierw zaproponował Markowi kawę po czym nie wytrzymał i zadał pytanie
- To co ma mi pan do powiedzenia
Po minie Marka można było wnioskować, że próbuje zebrać myśli 
- Panie Cieplak przyjechałem aby poinformować was, że Ula jest w szpitalu, gdzie przeszła skomplikowaną  operację - mówił i obserwował Cieplaka. Strasznie się bał aby starszy mężczyzna nie przypłacił tego zdrowiem, które i tak nie było już w najlepszym stanie.
- Jak to w szpitalu, jak to operacja, co się stało - zadawał pytania z prędkością niemalże światła Cieplak
- Ula została ranna - odpowiedział junior
- Jak to ranna, kiedy, gdzie, czy możemy do niej jechać, w którym jest szpitalu - znowu cała seria pytań
- Byliśmy z Ulą w kawiarni gdy wpadło dwóch zamaskowanych bandziorów. Można do niej jechać chociaż w tej chwili jest w śpiączce farmakologicznej. Jeśli pan chce to mogę zawieźć was do niej. Sam miałem tam wrócić po wizycie u was. Teraz jest z nią Dorota jej przyjaciółka - odparł Marek
Józef poprosił Marka aby ten na niego poczekał. Dzieciakom powiedział aby zostały w domu. Z początku trochę się buntowały, lecz Józef im wytłumaczył iż nie ma sensu aby jechali wszyscy. On jak tylko wróci to im wszystko powie. 
Wsiedli do samochodu i udali się w kierunku Warszawy i szpitala gdzie leżała Ula.
- Panie Marku, czy mogę o coś zapytać? - odezwał się Cieplak w czasie jazdy
- Proszę mi mówić po imieniu - poprosił Marek - a i oczywiście może mnie pan pytać, ja postaram się odpowiedzieć na pańskie pytania
- Dobrze Marku. Czy możesz mi powiedzieć kim jesteś dla mojej córki - zapytał mężczyzna
- Ulę poznałem jakiś czas temu, a dzisiaj spotkaliśmy się po raz kolejny - nie chciał mówić konkretnie ile razy już się widzieli i jak długo się znają - do tej pory byliśmy tylko dobrymi znajomymi. Lecz będąc w tej restauracji chciałem poprosić Ulę aby została moją dziewczyną - gdy kończył swą wypowiedź jego głos zaczął się łamać
 - Czyli, jak rozumiem zakochałeś się niej - dopytywał Cieplak
Dokładnie tak. Panie Józefie ja zrobię wszystko co tylko możliwe aby ona wyzdrowiała i była szczęśliwa - odparł Marek
Józef o nic więcej nie pytał. Miał tylko nadzieję iż jego córka w końcu będzie szczęśliwa. A Marek na tą chwilę wydawał się odpowiednim kandydatem na chłopaka a może w przyszłości na męża dla jego najstarszej córki. Mimo iż nie znał  go jeszcze miał wrażenie, że to dobry i szlachetny człowiek. Bo przecież jak inaczej nazwać to co robił w tej chwili Marek.
Dotarli w końcu do szpitala gdzie Marek bez przeszkód zaprowadził Józefa na oddział intensywnej terapii. 
- Marku ja chciałem porozmawiać z jej lekarzem nie wiesz może gdzie go znajdę - zapytał jej ojciec
- Już pana do niego zaprowadzę - odparł Marek 
Zaprowadził Józefa do gabinetu gdzie pełnił dyżur lekarz operujący Ulę.
- To ja was zostawiam panie Józefie i wracam do Uli na salę i tam na pana poczekam - rzekł Dobrzański
Wszedł po cichu na salę i szeptem rzekł do Doroty
- Dziękuję, że byłaś przy niej
- O Marek jesteś już. I jak pan Cieplak - odezwała się Dorota wyrwana z zamyślenia
- Tak już wróciłem. Pan Józef zaraz tu będzie, przywiozłem go, ale najpierw udał się do jej lekarza - odpowiedział - a tu co? - zapytał
- Bez zmian. Lecz lekarz tu był przed twoim przyjazdem i twierdzi, że jest dobrze i jak wszystko będzie w porządku to najdalej za cztery dni będą chcieli ją wybudzić - odparła, a w oczach Marka ujrzała iskierki radości
- A Marek, ja wiem już rozmawialiśmy o tym, ale czy możesz mi poświęcić trochę czasu, chciałabym z tobą porozmawiać - rzekła z prośbą w głosie Dorota
- Dobrze nie ma problemu. Ale wiesz co może nie tu. Jak przyjdzie tata Uli to my wyjdziemy gdzieś na kawę. Co? - odparł, ale o czym on ma z nią rozmawiać. Zaczęło go to trochę denerwować. Zamiast siedzieć przy Uli on będzie gadał z jakąś dziewczyną i tłumaczył się jej. Lecz przez grzeczność nie odmówił
Wkrótce na salę wszedł ojciec Uli. Widząc swoją córkę leżącą w plątaninie kabli i taką bladą, jemu samemu zrobiło się słabo, co nie uszło uwadze Marka.
- Panie Józefie niech pan usiądzie. Ja idę zawołać lekarza - mówił Marek
- Nie, nie trzeba zaraz mi przejdzie, to z emocji - odparł Józef
Józef usiadł na krześle, ujął dłoń Uli i płaczliwym głosem mówił do niej
- Witaj córciu, musisz walczyć, jesteś taka silna. Nie poddawaj się
- Panie Józefie ja muszę jeszcze na chwilę wyjść. Jeśli pan chce to jak wrócę odwiozę pana do domu. Powinienem wrócić do godziny czasu - rzekł Marek
Józef pokiwał tylko głową w geście zgody. Dorota pożegnała się z Cieplakiem i wyszła tuż za Markiem.
- To co idziemy na kawę i przy okazji porozmawiamy - rzekł Marek zaraz po opuszczeniu szpitala
- Wiesz trochę jestem głodna, może byśmy poszli coś zjeść i przy okazji porozmawiali - odparła Dorota
- No dobrze niech będzie - powiedział.
Udali się do jednej z restauracji w pobliżu szpitala. Chciał przeprowadzić tą rozmowę jak najszybciej i móc wrócić do szpitala do Uli. Miał też jeszcze odwieźć jej ojca do domu. Nie chciał aby Cieplak musiał tłuc się autobusem. 
CDN...

sobota, 21 października 2017

PRZEZNACZENI część3

Po wkroczeniu policji do środka i uwolnieniu zakładników pod jedną ze ścian siedziała Ula. I niby nic nie wskazywało aby coś jej było. Marek w tym czasie był przesłuchiwany przez policję i oczekiwano przyjazdu karetek pogotowia. Gdy tylko on skończył rozmowę z policją podszedł do dziewczyny
- Ula już po wszystkim - rzekł, lecz brak jakiejkolwiek reakcji z jej strony zaniepokoił go. Przykucnął przy niej i delikatnie potrząsnął ją za ramię a ona osunęła się.
- Na pomoc, niech mi ktoś pomoże - krzyknął Marek
Po chwili przy nim znalazł się lekarz
- Co panu jest? Został pan ranny? - pytał lekarz
- Nie, ja nie. Ale moja dziewczyna - odpowiedział. Nazwał Ulę swą dziewczyną aby tylko lekarz pozwolił mu zostać z nią. A w szpitalu mogli mu udzielić informacji o niej. Uznał iż tak małe kłamstewko nikomu nie zaszkodzi. Mimo iż znali się bardzo krótko miał jakieś nie jasne wrażenie, że ta znajomość może przerodzić się w coś więcej. Miał wrażenie, że chociaż nie zna Uli to zrobiłby dla niej wszystko. To było dziwne, bo przecież był już dwukrotnie żonaty i do żadnej z nich tego nie czuł. Jego byłe żony nie potrzebowały aż takiej opieki. Gdyż one same potrafiły o siebie zadbać. A Ulka wydawała mu się taka delikatna i dla niej poświęciłby wszystko aby wyzdrowiała.
- Musimy ją zabrać do szpitala, została postrzelona - odparł lekarz
Marek wyprosił aby mógł pojechać z nimi karetką. Już na miejscu okazało się iż jest potrzeba krew dla Uli. Jakim szczęściem okazało się, że on ma taką samą grupę krwi co ona. Nawet się nie zastanawiał tylko natychmiast poszedł do pokoju zabiegowego aby oddać dla niej krew. Wyszedł z gabinetu i usiadł na krześle, i czekał na jakiekolwiek wiadomości. W międzyczasie zadzwonił do Sebastiana aby mu o wszystkim opowiedzieć. Poprosił również przyjaciela żeby ten zastąpił go w pracy do końca tygodnia. 
- Marek a tobie nic nie jest? - dopytywał Sebastian
- Nie, ze mną wszystko w porządku. Tylko Ula jest nadal operowana - odparł a jego głos się łamał. Czuł się taki bezradny, nie wiedział co z nią. Przecież operują ją już tyle czasu.


- Nie martw się, na pewno wszystko będzie dobrze - pocieszał go przyjaciel.
W końcu po kilku godzinach Marek usłyszał jakieś ruchy na sali operacyjnej. Spojrzał w tamtym kierunku. W tym momencie ujrzał jak otwierają się drzwi i wywożą Ulę.
- Panie doktorze co z nią? - pytał lekarza
- A kim pan jest dla pacjentki? - lekarz zadał pytanie, które dla Marka było bez znaczenia. On chciał wiedzieć jak czuje się Ula. A ten durny medyk zadaje jakieś głupie pytania.
- Jestem jej chłopakiem, prawie narzeczonym - odparł, znowu kłamiąc. Lecz on bardzo chciał zostać jej chłopakiem. Co do reszty no cóż czas by pokazał. A teraz ona leży w tym szpitalu i nie wiadomo co dalej.
- No cóż nie będę ukrywał, że jej stan jest poważny - odparł lekarz
- Ale wyjdzie z tego - mówił drżącym głosem Marek
- Miejmy nadzieję, że tak. Najbliższa doba pokaże co dalej. Pacjentka została postrzelona w brzuch ale na szczęście kula nie utkwiła w ciele. Lecz podczas operacji straciła dużo krwi. Proszę aby pan powiadomił rodzinę pacjentki o jej miejscu pobytu i stanie. - powiedział medyk. Marek zrobił nie wyraźną minę. Co nie uszło uwadze lekarza.  
- Wszystko w porządku - zapytał
- Tak - odparł Marek. Ale zastanawiał się jak ma przekazać takie informacje jej rodzinie. Mało tego, przecież ani oni jego ani on ich nie zna. On nawet nie ma numeru do nikogo z jej rodziny. Wtedy przypomniał sobie, że gdy spotkali się pierwszy raz to Sebastian bawił się z jej koleżanką. Postanowił do niego zadzwonić
- Sebastian, czy ty może masz kontakt z Dorotą -  mówił do przyjaciela przez telefon
- Z jaką Dorotą - pytał zdziwiony Sebastian
- Tą koleżanką Uli. Pamiętasz bawiliście się razem tego wieczora gdy poznałem Ulę. Włosy miała rude, lekko pokręcone. - mówił Marek
- A ta, to chyba mam. Poczekaj sprawdzę i oddzwonię - odparł i rozłączył się
Po kilku minutach Sebastian zadzwonił do Marka
- Mam, ale po co ci do niej telefon, przecież rude nie są w twoim typie - mówił zdziwiony Sebastian
- Muszę skontaktować się z rodziną Uli, i może Dorota będzie miała do nich jakiś numer - odparł, lecz słowa wypowiedziane przez Sebastiana irytowały go. 
- Jak on coś powie - pomyślał
Sebastian o nic więcej nie pytał tylko podyktował ten numer. Po czym Marek zadzwonił do Doroty. W jak najdelikatniejszy sposób poinformował ją o wydarzeniach jakie miały miejsce i poprosił o jakiś kontakt z rodziną Uli. 
Ta poinformowała go o tym gdzie mieszkają jej bliscy i podała numer do ojca.
- Marek, a w którym szpitalu jesteście - pytała
- Na Barskiej - odpowiedział
W niedługim czasie do szpitala dotarła Dorota. Zastała Marka siedzącego przy łóżku Uli i trzymającego jej dłoń w swojej. I coś szepczącego do niej.
- Co z nią - pytała przerażona.
- Jest w śpiączce farmakologicznej. Została postrzelona w brzuch. Przeszła już operację. Wiesz co nie chcę jej tak zostawiać samej. Mogłabyś tu posiedzieć a ja pojechałbym do jej rodziny. Nie chcę im tego mówić przez telefon - mówił Dobrzański
- Jasne jedź, ja tu z nią zostanę - odparła Dorota
- Marek a mogę się ciebie o coś spytać - powiedziała dziewczyna za nim ten opuścił salę 


- Jasne pytaj - odparł.
- Dlaczego tak się o nią martwisz, przecież z tego co wiem to było wasze drugie spotkanie - mówiła przyglądając się mu uważnie
- Może mi nie uwierzysz, ale najzwyczajniej na świecie zakochałem się w niej - rzekł
- Tak wiem jak to wygląda - mówił dalej widząc, że ta chce coś powiedzieć - Lecz ja po tym pierwszym spotkaniu niemal każdego weekendu byłem w klubie i jej wypatrywałem. Niemal każdej nocy o niej śniłem. Jak spotkaliśmy się znów to myślałem, że to jakiś sen. Tak bardzo chciałem ją poprosić aby zgodziła się ze mną spotykać. A wówczas do tej restauracji wpadli ci dwaj bandyci. Resztę znasz - mówił a jego policzki były mokre od łez
Po tej rozmowie zrobiło się Dorocie żal ich obojga. Poniekąd znała Marka i jego reputację. Często sama bywała w tym klubie i nie raz widziała tu Dobrzańskiego. A często bywało tak, że przychodził z jedną, a z drugą wychodził. Lecz w tej chwili widziała człowieka, który naprawdę boi się o czyjeś życie. A dokładniej o życie jej przyjaciółki. A Ulkę znała od dawna i wiedziała co ją do tej pory spotkało w życiu. Najpierw śmierć matki, później oszukiwana przez jakiś czas przez Dąbrowskiego. Bała się aby ta po raz kolejny nie cierpiała.
- Marek znam cię i znam Ulę. Jeśli masz zamiar tylko się nią zabawić i porzucić jak to masz w zwyczaju, to daruj sobie. Ona już w życiu wiele wycierpiała - mówiła Dorota
- Mnie na niej naprawdę zależy. Nie mam zamiaru jej skrzywdzić. Zrobiłbym wszystko aby tylko wyzdrowiała, nawet mógłbym się zamienić z nią miejscami aby nie cierpiała - odparł Marek
Niby te jego słowa uspokoiły ją. Ale postanowiła iż przez jakiś czas będzie go obserwować.
- Ok. Jedź już do jej rodziny. A Marek jeszcze jedno. Gdy będziesz im to mówił bądź delikatny jej ojciec jest chory na serce. Z tego co wiem to nie dawno przeszedł jakiś zabieg - powiedziała
- Dziękuję, że mi powiedziałaś. Będę leciał - odparł po czym pochylił się nad Ulą i szeptem powiedział
- Kochanie teraz muszę wyjść, ale niedługo wrócę. Wszystko będzie dobrze. KOCHAM cię - po czym ucałował ją w policzek i udał się na postój taksówek. Przecież aby móc jechać do jej rodziny musi pojechać do firmy. Tam znajduje się jego auto.
CDN...

sobota, 14 października 2017

PRZEZNACZENI część2

Swoją papierkową robotę skończył wcześniej, ponieważ nikt mu nie przeszkadzał. Miał jeszcze godzinę do skończenia pracy i późnej będzie mógł wyjść do klubu. Postanowił, że zajrzy na chwilę do Marka. Wyszedł ze swojego gabinetu i zauważył przy recepcji piękną, zjawiskową kobietę. Od razu ją rozpoznał. Była to Marta. Szybko pobiegł do przyjaciela, aby go ostrzec przed niespodziewanym spotkaniem. Nie patrząc na sekretarkę szybko wparował do gabinetu prezesa.
- Nie widzisz, że tu są drzwi! Inni też pracują! - Marek musiał oderwać wzrok od ważnego kontraktu. Nie lubił jak ktoś przeszkadzał mu w pracy.
- Awaria!! - Sebastian zaczął krzyczeć i jednocześnie zamknął za sobą drzwi .
Marek się przeraził i zaczął chodzić po gabinecie.
- Pożar? O nie! Gdzie się pali? Trzeba wezwać pogotowie! - Zaczął panikować. Nie mógł sobie wyobrazić, że cała jego praca pójdzie na marne. Nie mógł pozwolić aby jego budynek się spalić - Czemu tak spokojnie stoisz?
- Przyszła twoja była żona. Nie wiem dlaczego tak non stop do ciebie przychodzi, ale na pewno ma jakiś interes - W tym momencie do gabinetu wpadła Mirabella.
- Witaj kochanie - Podeszła do niego i zaczęła go przytulać.
Sebastian wolał się usunąć i wyjść z gabinetu. Marek próbował jakoś zatrzymać przyjaciela, jednak ten udawał, że go nie widzi. Marta dalej próbowała pocałować go, jednak ją odepchnął.
- Co ty wyprawiasz? Rozwiedliśmy się półtora roku temu, a ty nadal myślisz, że jesteśmy razem? – Marek miał ją już dość. Prawie, co tydzień do niego przychodziła i grała te swoje scenki. A później tylko prosiła go o pieniądze. Zawsze słyszała odmowę, ale i tak się nie poddawała. Raz przyszła do niego do domu i chciała go uwieść. Jednak on się nie poddał. Nie uległ jej urokowi. Dziś ubrała się mniej wyzywająco. Czarna sukienka pasowała do niej. Bardzo podobał mu się ten ciuch, jednak jej tego nie powiedział.


Po półgodzinie mógł spokojnie odetchnąć. Pozbył się jej. Nie chciał wracać do przeszłości. Tyle razy próbował powiedzieć jej, że między nimi jest już koniec na zawsze. Lecz ona zawsze wracała i odgrywała te swoje scenki miłości. Usiadł przy biurko i dokończył swoją pracę .
Gdy wybiła siedemnasta Marek wyszedł z biura i udał się na spacer. Na zewnątrz święciło słonko i wszystko pachniało wiosną. Uwielbiał przebywać w parku w taką piękną pogodę. Mógł trochę odetchnąć od rzeczywistości. Szedł zamyślony i myślał o przyszłości. Chciał sobie ułożyć życie, jednak nie wychodziło mu to. Miał cudowną pracę. Mógł się zajmować tym, co kocha. Jednak w życiu prywatnym nie było tak kolorowo. Przez przypadek wpadł na jakąś kobietę i wszystkie jej papiery spadły na ziemię.
- Przepraszam – Zaczął pomagać jej zbierać wszystkie rzeczy. Gdy podniósł wzrok na nią, serce zaczęło mu szybciej bić - Nie wierzę
- Co? – dopiero teraz na niego spojrzała. Też nie mogła uwierzyć. Nie spodziewała się, że spotka go jeszcze. Miała nadzieję, że tak się stanie, ale nie w takich okolicznościach. Razem jednocześnie wstali.
- Cześć - uśmiechnęła się do niego - jestem Ula - Podała mu rękę, a on ją ucałował.
- Jak miło mi ciebie poznać. Marek.
- Mi również. Może pójdziemy na kawę? Jeśli masz ochotę - Markowi bardzo spodobał się pomysł. Lubił kobiety odważne. Poszli do najbliższej kawiarni. Marek z Ulą chcieli już usiąść, gdy w kawiarni pojawiły się dwie zamaskowane osoby, które wołały:
- Napad!!
Dwaj zamaskowani mężczyźni natychmiast zaczęli krzyczeć aby wszyscy oddali im swoje kosztowności. Ula na łańcuszku miała zawieszoną złotą obrączkę, pamiątkę po zmarłej matce. Gdy jeden z bandziorów próbował go jej zerwać ta z całej siły kopnęła go.
- Osz ty suko. Dawaj to - zaczął krzyczeć
- Nie, to pamiątka - zdążyła jeszcze odpowiedzieć nim poczuła silne uderzenie w twarz. 
W jej obronie stanął Marek.
W chwili, gdy ci dwaj wtargnęli do restauracji ktoś z obsługi zdążył wcisnąć cichy alarm. Po niespełna kilku minutach wszyscy usłyszeli syreny policyjnych radiowozów. Co jeszcze bardziej rozdrażniło bandziorów. 
Ula siedziała z obolałą i zakrwawioną twarzą wtulona w ramiona Marka. Ten próbował ją uspokoić.
- Cicho tam - odezwał się jeden z bandytów
Marek chciał spróbować z nimi negocjacji. Co jak się okazało było złą decyzją. Przy kolejnej próbie rozmowy z nimi wywiązała się między Markiem a napastnikiem szarpanina w wyniku, której wszyscy w wewnątrz jak i na zewnątrz lokalu usłyszeli strzał.
Dla policji oznaczało iż muszą natychmiast zacząć działać. Nie czekając na negocjatora postanowili wkroczyć. 
Podczas tej akcji jeden z bandziorów został ranny a drugi zginął na miejscu.
Oprócz tych dwoje jeszcze jedna osoba została poważnie ranna od postrzału. 
CDN...

piątek, 6 października 2017

PRZEZNACZENI część1

Witajcie dziś dla odmiany wstawiam pierwszą część opowiadania autorstwa ulaimarek69 z jej bloga MARKU,SZEFIE,PREZESIE. Po tym jak koleżanka poprosiła czy nie mogłabym dokończyć to opowiadanie i kilku konsultacjach podjęłam się tego wyzwania. Ta część jest niemal cała jej autorstwa oraz druga część, lecz już nie cała. Będę to opowiadanie publikować na przemian z "Kopciuszkiem" Mam nadzieję, że się spodoba. 
Życzę miłej lektury.

PRZEZNACZENI część1

Stoi przed lustrem i zastanawia się nad swoim wyglądem. Nigdy nie była typem imprezowiczki, ale gdy zaczęła studiować wszystko w jej życiu się zmieniło. Gdy wybrała się na studia, przeprowadziła się do Warszawy i wynajęła kawalerkę. Jej współlokatorka także chodziła do tej samej szkoły co ona, tylko była na drugim roku. Miała na imię Dorota. Gdy pierwszy raz ją spotkała, zwróciła uwagę na jej piękny uśmiech. Była wtedy ubrana w elegancką białą bluzkę na ramiączkach i długą jasnofioletową spódnicę. Włosy miała rude, lekko pokręcone. Niebieski cień na powiekach doskonale współgrał z kolorem jej oczu.


Od pierwszego spotkania zaprzyjaźniły się. Gdy się do niej wprowadziła zmieniła jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Nigdy nie dbała o swój wygląd, miała na zębach aparat ortodontyczny i nosiła duże czerwone okulary. Nie przejmowała się nigdy wyglądem, chociaż w szkole każdy śmiał się z niej. Dorota pokazała jej jak powinna się ładnie ubierać i nauczyła malować. Z szarej myszki z Rysiowa stała się piękną i odważna kobietą. Miała krótkie ciemnobrązowe włosy z grzywką zaczesaną na lewą stronę. Jej oczy były koloru niebieskiego, a usta pomalowane czerwoną pomadką. Na jej twarzy widniał rozpromieniony tajemniczy uśmiech. Okulary zastąpiła soczewkami, a z zębów zniknął aparat. Miała na sobie małą czarną i biały żakiet.



- Jesteś gotowa?- Podeszła do niej przyjaciółka i spojrzała w lusterko - Wyglądasz cudownie.
- Naprawdę tak myślisz?
- Żaden mężczyzna nie oderwie od ciebie oczu, a teraz chodź - Dorota się uśmiechnęła i wzięła Ulę za rękę i pociągnęła w stronę drzwi wejściowych. Przy ich bloku stał już samochód Moniki, która po nie przyjechała. Trójka pań wybrała się do klubu 69. Była dopiero godzina dwudziesta jednak już w klubie było tłoczno. Dziewczyny najpierw poszły do baru, aby się czegoś napić. Po dziesięciu minutach znalazły się na parkiecie z nowo poznanymi mężczyznami. Monika i Dorota bardzo dobrze się bawiły, jednak Ula po pół godzinie zeszła z parkietu. Zasiadła za barem i poprosiła o drinka. Chciała z drinkiem wrócić do przyjaciółek. Gdy się odwróciła przez przypadek wpadł na nią jakiś mężczyzna i wylał na jej sukienkę drinka.
- O nie. Przepraszam – Ula popatrzyła się na swoją nową sukienkę, a później przeniosła wzrok na mężczyznę. Gdy popatrzyła się na niego przez jej ciało przeszedł dreszcz. Jeszcze nigdy w życiu nie widziała tak przystojnego faceta.  
-Usiądź, ja przyniosę jakiś ręcznik - Podszedł do barmana i coś mu szepnął do ucha. On jedynie kiwnął głową i przyniósł mu ręcznik. Podszedł do niej i podał go.
- Proszę.
- Dziękuję, pójdę do łazienki to wyczyścić.
- Czyli plan nie zadziałał - Ula popatrzyła się na niego dziwnie - specjalnie oblałem cię drinkiem.
Ula się zaśmiała. W tym momencie podbiegła do niej Monika i poprosiła o pomoc. Niechętnie pobiegła za nią. Bardzo dobrze jej się rozmawiało z nieznajomych, jednak przyjaciółka im przeszkodziła. Okazało się, że Dorota za dużo wypiła i nawet nie umiała utrzymać się na nogach. Nigdy nie miała mocnej głowy. Jedynym wyjściem z tej sytuacji było odwiezienie ją do mieszkania. Wzięły ją za ramiona i wyniosły z klubu. Ula na chwilę się obejrzała do tyłu, ale nie widziała nieznajomego. Później już znalazły się w mieszkanie. Położyły ją do łóżka. Monika pożegnała się z Ulą i wróciła na imprezę. Dla niej jeszcze impreza się nie skończyła. Ula zdjęła z siebie ubrania i poszła pod prysznic. Strumyki wody zmywały z niej zmęczenie. Jej myśli cały czas krążyły koło nieznajomego mężczyzny. Wydał jej się stuprocentowym mężczyzną. Miał idealny uśmiech i jeszcze dołeczki w policzkach. Jego oczy były koloru niebieskiego jak góra lodowa. Był ubrany w białą koszulę w paski i spodnie od garnituru. Okręciła się ręcznikiem i poszła do swojego pokoju. Z szafy wyjęła koszule nocną i założyła na siebie. Ręcznik rzuciła na krzesło i wśliznęła się na łóżku. Szybko zapada w sen.
                                                                    **********
Marek siedział jeszcze chwilę przy barze. Nie mógł zapomnieć o kobiecie, którą dzisiaj zobaczył. Specjalnie oblał ją drinkiem, aby ją poznać. Jednak przerwała im jej koleżanka. Nawet nie zapytał o jej imię czy numer telefonu. Ale czy podałaby mu numer? Przecież się jeszcze nie znali. Zanim wyszła, mógł ją chociaż zaprosić jutro na kawę. Ale wtedy nie myślał racjonalnie. Spotkał kobietę i wiedział, że musi poznać ją bliżej. Jednak jej widok sparaliżował go od stóp do głów. Była taka piękna i ten uśmiech. Gdy pił drinka podszedł do niego kumpel Sebastian, aby mu powiedzieć, że wychodzi z nowo poznaną kobietą. On jedynie się zaśmiał.  



Nie rozumiał go. Wcześniej lubił chodzić z panienkami na jedną noc, ale teraz mu się to znudziło. Musiał przeżyć dwa małżeństwa, które nie były oparte na prawdziwej miłości. Pierwszy związek z piosenkarką był z miłości. Kochał ją i to bardzo. Jednak po kilku miesiącach w ich małżeństwie zaczęło coś zgrzytać. Później okazało się, że zdradza go Mirabella. Albo nie wracała do domu na noc, albo wracała bardzo późno. Nie wytrzymał już trzeciej zdrady i złożył papiery rozwodowe w sądzie. Ona błagała go, żeby tego nie robił, ale on wiedział, że nic się nie zmieni. Nigdy nie zapomni jak zobaczył ją pierwszy raz. Od razu się w niej zakochał myślał, że z wzajemnością. Jednak nie. Wykorzystała go tylko dlatego, że nie miała pomysłu na siebie, a on mógł dać jej pieniądze i mieszkanie. Dzięki niemu stworzyła dwie nowe piosenki. Kolejne małżeństwo było zawarte głównie dzięki naciskom jego matki. Paulinę znał od dawna. Jej i jego rodzice się przyjaźnili i prowadzili firmę, którą on teraz odziedziczył. Matka bardzo go prosiła o to, aby wziął ślub z Pauliną. Po kilku namowach zgodził się. Po czterech miesiącach odbył się ślub w katedrze w Mediolanie. Nie tak wyobrażał sobie swój ślub. Wolał jakiś skromniejszy w gronie najbliższych przyjaciół i dobrych znajomych. Jednak jego matka i Paulina uparły się, że musi być to ślub z pompą i wielką ilością gości. Było, aż sześćset osób. To bardzo dużo. A ile pieniędzy poszło w przygotowania. Bardzo żałował tego związku. Niepotrzebnie się w niego pakował. Po rozstaniu z pierwszą żoną zaczął bywać częstym gościem Warszawskich klubów. Będąc już w związku z Pauliną również tam przebywał. Notorycznie ją zdradzając. Nawet gdy byli już po ślubie on się nie zmienił. W końcu Paulina mając tego dosyć złożyła wniosek rozwodowy. I tak jego drugie małżeństwo przetrwało zaledwie rok czasu. Zadzwonił po taksówkę i dopił swojego drinka. Wyszedł na świeże powietrze. Jednak przed oczami non stop miał przepiękną kobietę, z którą rozmawiał. Po pięciu minutach podjechała taksówka. Gdy znalazł się na Siennej, wszedł do swojego mieszkania. Wziął szybki prysznic i położył się spać. Miał piękny sen. Śnił mu się jego ślub z tajemniczą kobietą. Tak jak sobie wyobrażał było mało osób. Gdy miała nadejść chwila przysięgi ze snu wyrwał go dźwięk telefonu. Już myślał, że pozna imię kobiety ze snu. Zaśmiał się i odebrał telefon.


                                                                   ***************
Jeszcze kilka godzin. I niedługo będzie mógł wyjść z tej firmy i pójść do klubu. Przez cały tydzień czekał na piątek. Miał nadzieje, że jak wybierze się do klubu, to znowu ją spotka. A jeśli to się stanie, nie odpuści sobie, żeby lepiej ją poznać. Czekał na to tydzień. W pracy nie umiał się na niczym innym skupić tylko myślał o niej. Nie wiedział, że jedna krótka rozmowa może wywołać u niego takie emocje. Nigdy jeszcze się tak nie zdarzyło. Kiedy poznał swoją pierwszą żonę sądził, że zakochał się w niej, ale teraz już wiedział, że to było zupełnie inne uczucie. To było pożądanie, a nie miłość. Zamknął laptop i wyszedł już z pracy. Poszedł do parku i usiadł na ławeczce. Zamyślił się. Nawet nie wiedział kiedy minęły trzy godziny. Wrócił do swojego mieszkania i przebrał się na imprezę. Dziś szedł sam, ponieważ jego kolega miał umówione spotkanie z jego sekretarką. Założył swoją ulubioną koszulę w kolorze różowym i czarne spodnie. Postanowił jechać swoim samochodem. Jak spotka kobietę, o której nie potrafi zapomnieć, zaproponuje jej wspólne spędzenie wieczoru, więc samochód będzie mu potrzebny. Gdy już był w klubie, usiadł przy barze i przez cały czas się rozglądał. Nigdzie nie widział jej. O godzinie dwudziestej trzeciej zrezygnował i wrócił do domu. W sobotę też wybrał się do klubu z nadzieją, że ją tam spotka, ale nie pojawiła się. Miał złe przeczucia. Wiedział, że może jej już nie spotkać.
CDN...