sobota, 4 lutego 2017

TYLKO Z TOBĄ część XII

W ciągu następnych dni nic złego się nie działo. Od kiedy w F&D nie było Aleksa pracowało się spokojnie. Zaczęto przygotowania do nowego pokazu, który miał odbyć się w październiku. Tym razem Pshemko postanowił zaprojektować suknie ślubne i wieczorowe


Od jakiegoś czasu Ula i Marek chodzili na przymiarki swoich strojów ślubnych do pracowni mistrza, oczywiście każde z osobna. Gdy Marek szedł na przymiarkę to Ula wówczas wychodziła na lunch.
Lecz gdy na przymiarki przychodziła Ula Pshemko był bardziej zapobiegliwy zasłaniając żaluzje a drzwi zamykał na klucz, co bardzo złościło Marka .

Pewnego razu stojąc tak przed pracownią spotkał Alę.
- Marek coś taki wściekły - pytała Ala
- Ala ja chyba zaraz oszaleję. Wiesz jak Ula jest na przymiarkach to zamykają się tam jakby to jakaś tajemnica była - mówił
- A to o to chodzi - śmiała się Ala
- I co w tym jest śmiesznego - oburzył się Marek
- Marek czy ty nie wiesz, że nie możesz zobaczyć Uli w sukni ślubnej przed ślubem, bo to przynosi pecha - odparła Milewska
- Zwykłe zabobony - odparł i udał się do swojego gabinetu
Gdy Ula skończyła przymiarkę udała się do gabinetu narzeczonego. Marek postanowił udawać obrażonego.
- Hej kochanie, już jestem - powiedziała gdy weszła do jego gabinetu
On zaczął udawać, że jej nie słyszy oraz nie widzi.
- Marek co jest, stało się coś? - dopytywała
- Nie nic - odparł nadal udając obrażonego
- Przecież widzę, co jest - dopytywała
- Nic specjalnego, mam tylko dużo pracy - odpowiedział
- Ok, to ja idę do siebie, nie będę ci przeszkadzać - odpowiedziała
W tym momencie Marek nie wytrzymał i podszedł do niej objął ją w pasie i ucałował.
- Ula ja nie wytrzymam tych waszych tortur - powiedział udając smutnego
- Marek jakich znowu tortur, coś ty znowu wymyślił? - mówiła 
- No to, że jak masz przymiarki to nie mogę tam być z tobą - odpowiedział uśmiechając się 
- A to o to chodzi - teraz tak jak wcześniej Alicja teraz Ula zaczęła się śmiać
- Co w tym śmiesznego - pytał
- A czy ty chcesz aby nasz ślub się odbył? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
- Jak najbardziej - odpowiedział
- W takim razie musisz jeszcze trochę pocierpieć.  Obiecuję, że jeszcze się napatrzysz i przyrzekam, że nawet w pewnym momencie  pozwolę abyś ją ze mnie zdjął - powiedziała 
- No dobrze niech i tak będzie, jakoś to wytrzymam - odparł
W tym dniu postanowili skończyć pracę wcześniej niż zwykle. Pogoda rozpieszczała jak na początek października wybrali się do parku koło firmy. Uwielbiali takie zwykłe spacery po tym parku. Tu też mieli swoją ławkę na, której zawsze prowadzili swoje  rozmowy te prywatne a i te związane  z firmą. Tu też karmili kaczki. 
Wielkimi krokami zbliżał się pokaz, wówczas mieli zawsze więcej pracy. Bywało, że po wejściu do firmy i rozstaniu się pod, któregoś gabinetem widzieli się dopiero gdy mieli wychodzić do domu.  W takich dniach mimo wszystko mieli ze sobą kontakt - pisali do siebie smsy lub e-mile. 
Nadszedł dzień pokazu. Pokaz miał się odbyć w Łazienkach a poprowadzić go mieli wspólnie Ula z Markiem. Po przywitaniu gości przy wejściu oboje poszli do swoich garderób aby móc się przebrać.
 










                                                  Marek zaprosił gości na pokaz w języku polskim oraz angielskim a Ula po niemiecku i włosku. Po zaproszeniu gości oboje zeszli ze sceny a zaczęły na wybieg wychodzić modelki w pierwszej kolejności w sukniach wieczorowych.
Gdy pokaz dobiegł do końca Ula wraz z Markiem ponownie weszli na scenę i zaprosili na nią Pshemko i wszystkie modelki. Ula wręczyła kwiaty mistrzowi a Marek mu pogratulował  wspaniałej kolekcji oraz udanego pokazu. Na koniec zaproszono gości na bankiet. W trakcie bankietu Pshemko udzielił kilku wywiadów, Marek na początku przeprowadził kilka rozmów biznesowych. Resztę bankietu już nie odstępował Uli na krok. 
Następnego dnia okazało się, że tak jak poprzednie kolekcje również i ta odniesie sukces.
Kilka dni po pokazie Marek siedział u siebie w gabinecie gdy przyszła do niego Dorota - sekretarka Uli.
- Panie prezesie pani Ula prosiła abym zawołała pana do niej bo źle się poczuła - powiedziała
Ten natychmiast się do niej udał. Wszedł do jej gabinetu bez pukania a jej widok go bardzo zaniepokoił. 
- Ula co  się stało, jesteś jakaś blada - pytał wystraszony Marek
- Nie wiem, źle się czuję, a jak chciałam wstać to zakręciło mi się w głowie - odparła
- Chodź zawiozę cię do lekarza - powiedział.
Pomógł się jej ubrać. Dorocie oraz Violi przekazał, że w dniu dzisiejszym już wychodzą i nie wrócą  do firmy.
Marek zawiózł Ulę do przychodni. Mieli szczęście bo nie było kolejki. Ula weszła do gabinetu i przedstawiła co jej dolega. Po przeprowadzonych  badaniach dał jej skierowanie na dodatkowe badania w tym USG.
Po wykonaniu wszystkich badań Ula wraz z Markiem udała się do gabinetu lekarza.
- Panie doktorze co jest mojej narzeczonej - dopytywał się Marek
- Spokojnie nic złego się nie dzieje. Z wyników, które mam wynika iż zostaną państwo rodzicami - rzekł lekarz - jest to piąty tydzień. Proszę tu są recepty na witaminy, a my widzimy się za miesiąc na ponownej wizycie - kontynuował
Gdy wyszli z gabinetu Marek nadal nic nie mówił. Ta cisza z jego strony zaniepokoiła Ulę.
- Marek ty nie chcesz tego dziecka. Prawda? - zapytała Ula przerywając jego rozmyślania
On spojrzał w jej oczy i zobaczył strach.
- Nie Ula, to nie tak, ja się bardzo cieszę ale jestem jeszcze w szoku - powiedział i przytulił Ulę do siebie
- Ula KOCHAM cię , KOCHAM was - powiedział i ją ucałował ją
Pojechali do domu tam postanowili, że jutro pojadą do Rysiowa aby podzielić się z nimi tą wiadomością, a dwa dni później pojadą do rodziców Marka.
Jak tylko minął szok Ula chwilami miała serdecznie dosyć zachowania Marka. On chciał aby ona została w domu i nie pracowała aż do rozwiązania. Nie docierały do niego żadne jej argumenty. 
Ula już nie mogąc w żaden sposób  do niego dotrzeć postanowiła poprosić o pomoc Helenę.
- Marek może pojechali byśmy  do twoich rodziców chciałam porozmawiać z twoją mamą - poprosiła narzeczonego
- Dobrze możemy nawet dziś, wrócę z pracy nieco wcześniej i pojedziemy - odpowiedział
Ula zadzwoniła do Heleny aby poinformować ich o wizycie  w dniu dzisiejszym. Umówili się na godzinę osiemnastą. 
Gdy tylko dotarli na osiemnastą do rodziców Marka Ula poprosiła Helenę o rozmowę
- Ula coś się stało? - pytała Helena
- Niby nic, ale ja już nie mam siły tłumaczyć Markowi, że ja jestem tylko  w ciąży. Ostatnio postanowił abym do rozwiązania została w domu - odpowiedziała Ula - może mama mogła by z nim porozmawiać - kontynuowała
Helena obiecała, że z nim porozmawia.
- Marek, możesz mi powiedzieć co ty wyczyniasz? - spytała się Marka
- Ale o co mamie chodzi - pytał zdziwiony 
- Dlaczego bronisz Uli pracować. Synu ciąża to nie choroba. Skoro chce pracować niech to robi, nic jej nie będzie - mówiła Helena
CDN......

11 komentarzy:

  1. Ten Marek jest przewrażliwiony ale to słodkie bo się o nią i dziecko troszczy. Która by nie chciała żeby taki Mareczek się o nią tak troszczył. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba każda z nas lubi gdy ktoś się o nią troszczy ale bez przesady. Przecież ciąża to nie choroba.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. Marek jest nadopiekuńczy i choć na początku wydaje się to fajne to w dłuższej perspektywie jest to męczące. Mam nadzieję, że Helena przemówi mu do rozumu i pozwoli Uli decydować samej o sobie. Bo jeśli Marek nie zmieni swojego zachowania to czeka ich kolejna poważna kłótnia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak owszem jest nadopiekuńczy ale spokojnie ten jego stan jest chwilowy.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Ależ ten Marek stwarza sobie sztuczne problemy. Pewnie jakby mógł to chciałby rodzić za nią(A podobno gdyby to mężczyźni mieliby rodzić to byłoby nas o połowę mniej.)Czy on nie wie, że kota można zagłaskać na śmierć i idzie w tą stronę.
    Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie dziękuję za wpis( komentarz). To z rozmachu bo przed chwilą byłam u siebie i tak pisałam.

      Usuń
    2. On nie stwarza sobie problemów po prostu boi się o Ulę i dziecko co w pewnym sensie jest zrozumiałe.
      Lecz szybko zrozumie jaki popełnia błąd bo nadopiekuńczość jest czymś nie dobrym. Dobrze jest gdy możemy na kogoś liczyć ale nie bez przesady. Przecież ciąża to coś pięknego a nie choroba.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Przygotowania do ślubu idą pełną parą. Marek ciągle ma jakieś obawy i martwi się mimo, że nie dotyczą one chęci poślubienia Uli, ale raczej ochrony jej osoby. To zdecydowanie nadopiekuńczość, a jeszcze jak dowiaduje się o ciąży, to poziom tej nadopiekuńczości wzrasta. Nic dziwnego, że Ula nie ma już siły tłumaczyć z polskiego na nasze. Myślę, że dobrze się stało, że porozmawiała na ten temat z Heleną. Ona jako matka powinna jasno i klarownie wytłumaczyć synowi, że Ula szczęśliwie tę ciążę donosi i urodzi zdrowego bobasa. Ona nie jest osobą, która mogłaby całe dziewięć miesięcy przesiedzieć w domu, bo praca jest ważną częścią jej życia i Marek powinien to zrozumieć. Ciężarna kobieta sama doskonale wie, kiedy zaczyna jej być ciężko i powinna odpocząć.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Marek co do ślubu z Ul nie ma żadnych wątpliwości jest tego bardzo pewny. A co do tej jego nad opiekuńczo no cóż czasem tak bywa. Sama wiem jak to może być uciążliwe ale bywa też urocze. Lecz wszystko ma swoje wady i zalety.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  5. Nadopiekuńczość na dłuższą metę jest mecząca i Marek powinien doskonale zdawać sobie z tego sprawę. Rozumiem ,że się o nią troszczy i kocha ,ale czasami przegina i nie potrzebnie denerwuje Ule ,a stres w jej stanie nie jest wskazany. No to teraz czekam na ich ślub. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ślub już niebawem. A Marek jak to Marek ale spokojnie szybko się uspokoi.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń