niedziela, 29 stycznia 2017

TYLKO Z TOBĄ część XI

Wrócili do Warszawy po drodze wstąpili do Rysiowa. Marek chciał aby poinformować rodzinę Uli o zaręczynach.
Gdy tylko dotarli na miejsce i po przywitaniu się ze wszystkimi zasiedli przy stole nagle Marek wstał
- Panie Józefie, Jasiu i ty Beti ,  chciałem was poinformować o tym, że poprosiłem Ulę o rękę a ona mnie przyjęła - mówił Marek
- Gratuluję wam dzieci - powiedział Józef
- No siostra również gratuluję, a kiedy ślub - odezwał się Jasiek
- A właśnie panie Marku na kiedy planujecie ślub? - dopytywał również Józef
- Jeszcze tego nie ustaliliśmy - odparł Marek - ale mam do pana prośbę. Proszę mi mówić Marek - mówił dalej Dobrzański
- Dobrze Marku ale ty mów do mnie tato - odparł Cieplak
- Ulcia, a jak ja mam mówić do pana Marka? - pytała do tej pory cicho siedząca Bety
Marek gdy usłyszał o co pyta mała, doszedł do niej i wziął ją na ręce a następnie powiedział
- Mów do mnie po imieniu tak jak wszyscy
Posiedzieli jeszcze chwilę i wrócili do Warszawy.
- Ula, wiesz chciałem jeszcze jechać do szpitala, zobaczyć co u taty - powiedział
- Oczywiście możemy jechać od razu. A w drodze powrotnej wstąpimy do sklepu na zakupy - odparła
- Ok, to jedźmy - powiedział
Dojechali do szpitala i udali się na oddział kardiologi. Na korytarzu spotkali Helenę
- Dzień dobry pani Heleno - przywitała się Ula
- Cześć mamo - przywitał się Marek
- Witajcie dzieci - odparła Helena
- I jak się czuje pan Krzysztof - spytała Ula
- Już lepiej, jest przytomny, lekarz proponuje aby Krzysztof wyjechał na jakieś rehabilitacje - powiedziała kobieta
- A co tam u was kochani. Wszystko w porządku? - pytała Helena
- Tak mamo wszystko jest dobrze. Ten wyjazd dobrze nam zrobił - odparł Marek
Helena spojrzała na Ulę a na jej palcu błyszczał ten sam pierścionek, który ona podarowała Markowi gdy ten rozstał się z Pauliną i pogodził z Ulą.
- Mamo, a czy można wejść do taty - zapytał Marek
- Tak - odpowiedziała Helena
Do sali weszli całą trójką. Przywitali się z seniorem, a Marek wtedy powiedział
- Tato, mamo mamy z Ulą coś wam do powiedzenia. Otóż oświadczyłem się Uli a ona mnie przyjęła.
- No to gratulujemy wam dzieci - odparli wspólnie Dobrzańscy
Posiedzieli jeszcze chwilę u rodziców Marka, Państwo Dobrzańscy poprosili Ulę aby mówiła do nich mamo i tato. Następnie udali się na zakupy i wrócili do siebie na Sienną.
Gdy wrócili już do domu Ula zaczęła rozmowę o tym dlaczego Marek kupił mieszkanie dla niej.
- Marek powiedz mi dlaczego bo nie rozumiem. I kto jest w to jeszcze wplątany - prosiła Ula
- Ula ale czego nie rozumiesz. Dlaczego kupiłem to mieszkanie dla ciebie. A no dlatego, że KOCHAŁEM, KOCHAM, i będę KOCHAŁ tylko ciebie. To miał być prezent dla ciebie ode mnie. A kto o tym wiedział to już ci nie mogę teraz powiedzieć. Przykro mi - odparł Marek
- Nie to nie, ja i tak wszystkiego się dowiem - powiedziała udając obrażoną
- No skarbie rozchmurz się. Obiecuję, że wkrótce sam ci to powiem. Ale jeszcze nie teraz - powiedział i zaczął ją całować.
Nastał poniedziałek i była pora aby wrócić do pracy.
Tym razem pierwszy wstał Marek. Udał się do kuchni przygotował śniadanie i wrócił do sypialni gdzie jeszcze spała Ula. Usiadł na brzegu łóżka i przyglądał się tej skromniej osobie. Uwielbiał jej się przyglądać. Była taka delikatna, piękna. On chciał dla niej tego wszystkiego co najlepsze. Po tym wszystkim co działo się z nim w ostatnim czasie zrozumiał, że tym swoim zachowaniem mógł ją stracić bezpowrotnie. A przecież on ją tak bardzo mocno KOCHA. To dzięki niej jest taki szczęśliwy. To przy niej zrozumiał co to znaczy kogoś kochać. Gdy tak rozmyślał nawet nie zauważył jak Ula mu się przygląda.
- Królestwo za twoje myśli - powiedziała Ula co wyrwało Marka z jego rozmyślań
- A tak myślę o tym jakim jestem kretynem a zarazem szczęściarzem - odparł
- Hm, kretyn i szczęściarz w jednym to trochę dziwne połączenie a  bynajmniej jak dla mnie - powiedziała Ula
- No tak, bo widzisz ja jak zawsze muszę coś nawywijać i doprowadzić cię do łez. A szczęściarzem bo mimo tego ty jesteś ze mną i jak trzeba to potrafisz mnie przywołać  do pionu. I to między innymi za to tak bardzo cię KOCHAM. Jesteś zawsze i potrafisz mnie wysłuchać, zrozumieć - rzekł i podał jej tacę ze śniadaniem.
Zjedli śniadanie,  uszykowali się do pracy i wyszli. Gdy zajechali do firmy na korytarzu spotkali Sebastiana i Violettę.
- No nareszcie. Jaki miły widok - powiedział Sebastian widząc Marka przytulającego do siebie Ulę
- Nam też miło was widzieć - odparł Marek, doszedł do recepcji wziął klucz oraz pocztę i udał się z Ulą do swojego gabinetu. Tam zabrali się za pracę a gdy przyszła pora na lunch on zaproponował aby oboje poszli do parku. I tak też uczynili.
- Ula -zaczął Marek - chciałbym abyśmy ustalili datę ślubu, ale tak aby mój tata mógł też być - mówił
- Oczywiście Marku, ja sobie nie wyobrażam aby w tym dniu nie było któregoś z naszych rodziców - rzekła
Ale Marek zauważył, że nagle Ula posmutniała, lecz on domyślił się o co chodzi. Przytulił ją i zaczął mówić
- Kochanie, nie smuć się, twoja mama też tam będzie i ma pewno uśmiecha się już teraz gdy widzi jaka jesteś szczęśliwa.
- Dziękuję ci - powiedziała Ula
- Ale za co ty mi dziękujesz skarbie - pytał Marek
- Za wszystko. Za to że jesteś, że potrafisz pocieszyć, za to że ja czuję się bezpieczna będąc z tobą. 
KOCHAM cię Marek - powiedziała i jeszcze mocniej się do niego przytuliła
- Ja ciebie też KOCHAM - odparł i ucałował
Minęło kilka dni i już wiedzieli, że Krzysztof wyjeżdża zaraz po opuszczeniu szpitala do Szwajcarii i wróci dopiero na Święta Bożego Narodzenia.
- Ula to może ustalmy datę ślubu na drugi dzień świąt - co sądzisz pytał Marek
- Wiesz to dobry pomysł, a i mamy chwilę czasu aby wszystko załatwić - powiedziała Ula
Marek następnego dnia udał się do Rysiowa, chciał sprawić Uli niespodziankę. Wiedział, że dla niej to bardzo ważne aby ten najważniejszy dzień w jej życiu odbył się w tym samym miejscu, w którym to jej rodzice składali sobie przysięgę małżeńską. Dotarł do kościoła i udał się do księdza. Okazało się bowiem iż nie ma żadnego problemu aby w tym dniu mógł odbyć się ich ślub. Marek od razu opłacił całość.
Po powrocie powiedział Uli co załatwił. Bardzo ją to ucieszyło. Następnego dnia pojechali wybrać zaproszenia oraz obrączki. 
Helena przed wyjazdem razem z Krzysztofem zostawiła im kilka wizytówek z telefonami gdzie można by urządzić przyjęcie weselne. 
Ich stroje projektował i szył sam Pshemko.
CDN....

9 komentarzy:

  1. To zbliżamy się do ślubu, a dziecko kiedy? Chyba już niedużo części do końca? Jak dla mnie możesz jeszcze to pociągnąć.G :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej ciekawi mnie kto jest tą osobą od której Ula miała dostać mieszkanie. Wcześniej myślałam, że chodzi o Maćka ale teraz myślę, że to takie trochę zbyt oczywiste. Mam nadzieję, że na to pytanie odpowiedź pojawi się już w następnej części.
    Mam jeszcze taką drobną sugestię abyś przed publikacją przeczytała raz jeszcze cały tekst. Ciężko mi się czyta takie zdania: ''powiedział Uli co załatwił co bardzo ucieszyło ją bardzo'' Dość często też używasz spójnika ''i'' a czasem można go ciekawiej zastąpić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź na twoje pytanie znajduje się w V części opowiadania.
      Dziękuję za czujność jeśli chodzi o treść. Jestem po szóstej nocce a wiem,że następna część opowiadania dopiero w sobotę.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Jak dla mnie to trochę prześlizgnęłaś się po temacie. Nie obraź się, ale pierwsza połowa rozdziału była nieco schematyczna. Mam tu na myśli, że najpierw pojechali do Rysiowa pochwalić się zaręczynami i Józef wspaniałomyślnie pozwolił się nazywać Markowi tatą, a potem pojechali do szpitala i sytuacja stała się identyczna, bo Dobrzańscy też tak pozwolili mówić do siebie Uli. Ja jestem człowiekiem starej daty i uważam, że dopóki nie zwiążą się przysięgą małżeńską, to nie powinni się tak zwracać do teściów. Zbyt to sielankowe, choć ja kocham sielanki. Dobrze chociaż, że nie wpadł Ci do głowy pomysł, żeby wszyscy pozwolili sobie mówić po imieniu.
    Zbyt dużo samych dialogów, a przecież spacer w parku tak pięknie można opisać. Moim skromnym zdaniem wynika to z pośpiechu i właściwie nie rozumiem go, bo przecież nic Cię nie goni. Żadna z nas nie oczekuje, że będziesz dodawać rozdziały codziennie i żadna z nas nie wywiera na Tobie presji. Lepiej dodawać raz na tydzień, ale solidnie dopracowane części.
    Niezależnie od tego, co powyżej mamy już zaręczyny i ustaloną datę ślubu. Czyżby zbliżał się koniec tego opowiadania?
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie należę do osób, które szybko się obrażają. Staram się wyciągać wnioski z tego co czytam. Postaram się zwolnić tempo publikacji, i pisać mniej chaotycznie.
      Następna część dopiero za około tydzień. Mam ją już napisaną ale postaram się coś w niej pozmieniać i bardziej dopracować.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. To opowiadanie chyba nieuchronnie zmierza ku końcowi. Jest planowanie ślubu ,mają akrobatę rodziny. Zabrakło mi jedynie opisów. Teraz czekam na ich ceremonie ślubną. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak każde opowiadanie i to musi kiedyś się skończyć, no ale jeszcze nie teraz. Ale są już kolejne opowiadania gotowe.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  5. Dokładnie myślałam jak Justynka. Będzie ślub i pozamiatane, ale skoro jeszcze nie teraz to być może niespodzianki jeszcze czekają. Oby miłe.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tylko może być miło. Raczej nie przewiduję zawirowań w ich związku. Aczkolwiek ....
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń