Witajcie
kochani to już ostatnia część "DWÓCH ŚWIATÓW" mam
nadzieję,
że
nie będziecie bardzo rozczarowani tą częścią. I z tego miejsca
zapraszam już do
czytania
i komentowania nowego opowiadania "TYLKO Z TOBĄ", które
ukarze się
już w dniu jutrzejszym.
Życzę
miłego czytania
-
No stary co się z tobą dzieje - dopytywał Seba - nie
rozumiem twojego zachowania. Już ta Ulka przysłoniła ci cały
świat. Nawet na własnego przyjaciela się wypiąłeś -
kontynuował Olszański.
Dobrzański
spojrzał na niego i tylko wysyczał przez zaciśnięte zęby
-
Odwal się.
Lecz
ten pierwszy nie dawał za wygraną i nadal próbując namówić
Marka na wypad do klubu. Marek w końcu nie wytrzymał.
-
Posłuchaj mnie uważnie - zaczął Marek - przyjacielem to
ty byłeś jeszcze jakieś pół roku temu. Lecz w pewnym momencie, gdy ja zrozumiałem wiele rzeczy i pokochałem najcudowniejszą
istotę na tym świecie to ty tego nie potrafiłeś uszanować. W
dalszym ciągu z niej kpiłeś, naśmiewałeś się. Próbowałeś
wraz z Violką nas ze sobą skłócić. A jak Ula leżała w szpitalu
namawiałeś mnie abym ją zostawił. Dla ciebie liczy się tylko
zabawa i panienki na jedną noc. Gdy powiedziałem ci, że chcę się
oświadczyć Uli to jej ubliżyłeś mówiąc do mnie te wszystkie
głupoty. Tak nie postępuje przyjaciel - wyrzucał z siebie
Marek to co mu leżało na sercu - a ona tylko po każdej
naszej sprzeczce, o której jej mówiłem powtarzała, że jeszcze
się pogodzimy, ale wiesz co bardzo w to wątpię - dokończył
Marek i odszedł.
Olszański
stał jakby go zamurowało.
Wtedy
to dotarło niego jakim był podłym człowiekiem. Tego dnia nie miał
ochoty z nikim rozmawiać. Nawet paplanie Violki podczas lunchu go
denerwowało. Zaraz po pracy postanowił pojechać do domu i upić
się.
Gdy
tak siedział sam w domu wpadł na pomysł, że pojedzie najpierw do
Uli, a potem do Marka i ich przeprosi. Wezwał taksówkę i
kazał jechać do Rysiowa. Po dojechaniu na miejsce udał się do
domu Uli.
Drzwi
otworzył mu pan Józef, zaprosił go do środka i zawołał córkę
mówiąc iż ma gościa. Ula wyszła z pokoju i ujrzała kompletnie
pijanego Sebastiana. Zaprosiła go do swojego pokoju.
-
Sebastian co ty tu robisz? - pytała Ula.
-
Ula ja... ja chciałem bardzo przeprosić ciebie za moje
zachowanie - mówił, a raczej bełkotał Sebastian.
-
Usiądź sobie, a ja pójdę zrobić herbaty - powiedziała i
wyszła do kuchni biorąc ze sobą telefon.
Będąc
w kuchni postanowiła zadzwonić do Marka. Ten odebrał telefon
niemal od razu.
-
Cześć kochanie, stęskniłaś się, bo ja bardzo i już nie mogę
się doczekać pojutrza, aby móc cię zobaczyć - mówił Marek.
-
A to będzie możliwe jeszcze dziś skarbie. Możesz do mnie
przyjechać? - odezwała się Ula.
-
Ula, a stało się coś? - przestraszonym głosem pytał
mężczyzna.
-
Jest u mnie Sebastian i to w dodatku kompletnie pijany i mówi
coś, że musi mnie, a potem ciebie bardzo przeprosić -
powiedziała Ula.
-
No co za idiota, posłuchaj ja za niedługo przyjadę i go zabiorę
od ciebie - powiedział Marek i się rozłączył.
Po
niespełna godzinie w domu Cieplaków był Marek. Przywitał się z
domownikami chwilę porozmawiał z panem Józefem i Ulą wyjaśniając
prawdopodobną przyczynę jego zjawienia się u nich w domu.
Następnie przeprosił jeszcze raz za Sebastiana pożegnał
się ze wszystkimi i zabrał go do domu. W czasie drogi do domu
Olszańskiego Marek nie wytrzymał i zaczął na niego krzyczeć.
-
Coś ty sobie myślał kretynie, że co, jak się upijesz to
wszyscy ci wybaczą, a zwłaszcza Ula i ja - dopytywał - ona
jest w ciąży i nie może się denerwować - kontynuował
Dobrzański.
-
Ja... ja tylko chciałem was przeprosić za swoje zachowanie -
odparł Olszański.
Do
końca już żaden się nie odzywał. Marek odwiózł Sebastiana do
domu i sam wrócił do siebie.
Gdy
był już na miejscu zadzwonił do swojej narzeczonej aby upewnić
się, że wszystko jest w porządku.
Nazajutrz
była Wigilia, ale narzeczeni ten dzień mieli spędzić osobno, wśród
swoich najbliższych. Co dla Marka było nie lada wyczynem. On nie
potrafił już normalnie funkcjonować bez Ulki. Przez co cały dzień
wysyłał jej mnóstwo SMS "KOCHAM CIĘ", "TĘSKNIĘ
ZA TOBĄ", a ona odpisywała mu tym samym, gdy przyszedł
czas wieczorem zadzwonił aby złożyć narzeczonej i całej jej
rodzinie życzenia świąteczne.
Aż
w końcu nastał ten najpiękniejszy dzień w życiu ich obojga.
Równo o piętnastej pod dom Uli zajechała biała limuzyna, z
której wysiadł Marek. Wraz z rodzicami weszli do domu gdzie czekali
na nich Ula wraz z rodziną. Najpierw nastąpiło błogosławieństwo
w domu panny młodej, a następnie udali się wszyscy do kościoła.
Za drużbę był Jasiek brat Uli a druhną była Paulina.
W
końcu nadszedł czas na przysięgę, pierwszy zaczął Marek.
-
Ja Marek biorę
Ciebie Urszulo za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do
śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny
i Wszyscy Święci.
Następnie
słowa przysięgi powiedziała Ula.
-
Ja Urszula biorę
Ciebie Marku za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do
śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny
i Wszyscy Święci.
Po
złożonej przysiędze mała Beatka podała obrączki i każde z nich
wypowiedziało te słowa zaczął Marek.
-
Urszulo przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i
wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Te
same słowa wypowiedziała Ula.
-
Marku przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i
wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Następnie
ksiądz ogłosił ich mężem i żoną. Opuścili kościół,
nadszedł czas na życzenia i gdy już wszyscy goście skończyli
doszedł do nich Sebastian. Marek nie miał ochoty z nim rozmawiać.
Lecz Ula powiedziała.
-
Marek, kochanie pozwól mu powiedzieć to co chce.
-
Dobrze, ale robię to tylko dla ciebie pani Dobrzańska -
powiedział Marek.
Sebastian
złożył im życzenia, przeprosił za swoje zachowanie i wręczył
prezent. Miał już odchodzić, gdy odezwała się Ula.
-
Sebastian poczekaj.
-
Marek może zaprosimy go na wesele - prosiła.
Ten
spojrzał na swoją już żonę i wiedział, że z nią nie
wygra, lecz próbował jej wytłumaczyć dlaczego nie chce go na
weselu.
-
Ula, ale przecież wiesz jaki on jest - mówił.
-
Tak wiem, ale wiem też, że wasza przyjaźń skończyła się
przeze mnie - tłumaczyła.
-
O nie moja droga, na pewno nie przez ciebie, on sam ją zniszczył
- mówił zdenerwowany Marek.
-
A więc - dopytywała Ula.
-
No dobrze, niech będzie. Nie będę i nie zamierzam się z tobą
kochanie kłócić przez niego i w ogóle - powiedział Marek i
podszedł do Sebastiana zapraszając go na wesele.
Następnie
wszyscy udali się na salę, którą pomogła im wynająć Helena.
Było
rzucanie kieliszkami, pierwszy taniec młodych. W końcu
nadszedł czas na przemowy rodziców najpierw zaczął senior
Dobrzański, który to nie mógł nachwalić się jaką to ma cudowną
synową, która potrafiła zmienić jego syna, następnie
senior Cieplak wychwalał Marka jaki jest dobry, czuły i
opiekuńczy.
Oboje
ojcowie życzyli im aby ta ich miłość trwała po wsze czasy.
Sebastian
po raz kolejny tego dnia ich przepraszał i życzył wszystkiego
najlepszego.
Przyjęcie
weselne trwało do wczesnych godzin rannych.
Młodzi
państwo Dobrzańscy w dwa dni po ślubie wyjechali na dwa tygodnie
do Francji.
To
miała być niespodzianka dla Uli, która nie raz mówiła Markowi,
że chciałaby pojechać do Francji.
KONIEC
Szkoda że to już koniec. Ale cieszę się że będzie już jutro nowe opowiadanie. Dobrze że Ulka przekonała Marka aby wysłuchał i wybaczył Sebie. ;) G
OdpowiedzUsuńJak zawsze nie zawodna Ula.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam
Julita
Tam w liczbie części musisz dostawić I bo to XIII część. G;)
UsuńDziękuję za czujność już poprawione.
UsuńCała Ula.Dobra i życzliwa dla innych, wszystkim wybacza, godzi. Marek to ma szczęście.
OdpowiedzUsuńDo miłego zobaczenia jutro w nowym opowiadaniu.
Pozdrawiam miło.
Dziękuję za wpis.
UsuńZapraszam na jutro.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Rozczarowana nie jestem ,wszystko dobrze się skończyło. Czekam na nowe opowiadanie. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis i już zapraszam do czytania nowego opowiadania.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
"Dwa światy" opowiadanie całkiem inne jakie czytałam.Świetny gust 🙂. Dobrze, że Marek z Sebą się pogodzili😊.
OdpowiedzUsuńTaki był plan aby ich pogodzić i to za sprawą Uli
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita