Tego
wieczoru Ula zasnęła wtulona w Marka. Z nim i przy nim zawsze czuła
się bezpieczna
Rano
to ona pierwsza się obudziła, wstała po cichu nie chcąc go
budzić. Poszła do kuchni zrobiła sobie kawy i wyszła na
taras gdzie usiadła w wiklinowym fotelu chciała sobie to wszystko
przemyśleć. W tym samym czasie obudził się Marek i gdy nie czuł
jej u swego boku wystraszony wstał na równe nogi i zaczął jej
szukać po mieszkaniu. Nie mogąc jej znaleźć usiadł w kuchni na
krześle i zakrył twarz dłońmi, a przez jego głowę przepływały
tysiące różnych myśli, gdzie ona może być.
Po
chwili do kuchni weszła Ula i zobaczyła Marka siedzącego ze
spuszczoną głową.
-
Marek, kochanie co się stało? - pytała podchodząc do niego
-
Nie, nic się nie stało - powiedział
-
Proszę nie kłam przecież widzę, że coś jest nie tak -
mówiła
-
Gdy się obudziłem, a ciebie nie było, to pomyślałem.... -
odparł
-
Że odeszłam, tak? - zapytała wchodząc mu w słowo
-
Tak właśnie - odparł
Ulka
już miała tego dosyć i zaczęła krzyczeć
-
Posłuchaj mnie uważnie, bo powiem to tylko raz.
Od
kiedy trafiłam do szpitala ty zachowujesz się jak rozkapryszony
gówniarz, któremu coś zabrano. Mam tego dosyć, ja już nie mam
siły. Od dwóch dni to ja próbuję wspierać ciebie, mojego ojca i
twoją mamę. A kto mnie wesprze. Ja tak dalej nie chcę. Potrzebuję
mojego Marka, tego który był przy mnie zawsze nawet jak tego nie
potrzebowałam, twoja mama oraz tata również ciebie potrzebują.
Wybaczyłam i zapomniałam o wszystkim począwszy od intrygi po kupno
tego mieszkania, bo cię KOCHAM i chcę być z tobą na dobre
i złe. Przyjęłam twoje oświadczyny, jestem z tobą, ale nie
możesz wpadać w panikę jeśli tylko gdzieś wyjdę. Każde z nas
ma również swoje sprawy i życie. Ja czasem wychodzę z
dziewczynami na lunch czy na zakupy, nie raz jadę do Rysiowa sama.
Ty też czasami jedziesz do Seby, idziesz z nim pograć w
kosza, jedziesz sam do rodziców. Więc jak widzisz jest mnóstwo
okazji kiedy jesteśmy osobno, ale na tym polega życie. Ja tobie
ufam i ci wierzę, dobrze wiem, że jeśli jest mi źle, coś mnie
trapi mogę na ciebie liczyć. Przez ten ostatnio rok nigdy się na
tobie nie zawiodłam. Przecież jak zasłabłam to ty byłeś przy
mnie w szpitalu. Nie mam do ciebie ani żalu ani tym bardziej
pretensji o to, że gdy zasłabłam w gabinecie ciebie tam nie było.
Marek ja wiem gdzie byłeś i co robiłeś. Więc jak bym mogła być
na ciebie zła.
Nie
wiem jak jeszcze mam ci wytłumaczyć abyś zrozumiał, że jestem i
będę z tobą - mówiła
Marek
siedział i słuchał tego co mówi Ula i nie miał odwagi aby
cokolwiek powiedzieć. Wiedział, że ona ma rację lecz to było
silniejsze od niego.
Nagle
widzi, że ta pakuje swoje rzeczy do torby
-
Ula co ty robisz - pytał
-
Jadę na kilka dni do Violetty, a ty sobie to wszystko przemyśl
co ci powiedziałam. A jak dojdziesz do tego czego chcesz zadzwoń
albo przyjedź do Pomiechówka - rzekła
-
Skarbie nie zostawiaj mnie, nie odchodź - błagał Marek
-
Ale ja nie odchodzę od ciebie, ja tylko chcę abyś sobie to
wszystko przemyślał w samotności. Powiedziałam, ci że jak
przemyślisz sobie to wszystko to wrócę - powiedziała
Podeszła
do niego ucałowała go i wyszła. Wsiadła do samochodu i ruszyła w
kierunku Pomiechówka.
Gdy
dojechała na miejsce Viola już na nią czekała.
-
Cześć Viola - przywitała się z przyjaciółką - ale na
pewno nie będę przeszkadzała - pytała
-
No coś ty Ulka. Ty nigdy nie przeszkadzasz. Przynajmniej
odpoczniesz - odpowiedziała Viola
W
tym czasie Marek siedział w mieszkaniu i czekał na Sebę.
Gdy
przyjaciel przyjechał to od progu zaczął
-
No stary gratuluję, to ja z Volką tak szybko i często się nie
kłócimy
-
Tylko, że my tym razem się nie kłóciliśmy - odparł Marek
-
Tak oczywiście, to co robi Ulka u Violetty możesz mi to
wyjaśnić? - dopytywał się Seba
-
Wiesz jak dzisiaj rano wstałem jej nie było przymnie i
pomyślałem, że odeszła. A ona siedziała za kubkiem kawy na
tarasie . I gdy weszła z powrotem do kuchni zobaczyła jak siedzę i
czymś się zamartwiam a potem powiedziała a raczej wykrzyczała mi
to wszystko w twarz co o tym myśli, a na koniec dodała abym sobie
to przemyślał, a ona na ten czas jedzie do Violi - odparł
-
No i co, przemyślałeś sobie. Czy może ja mam ci coś jeszcze
dodać. A wierz mi miłe to by nie było. Jak boga kocham ty jesteś
jakiś inny czy co - powiedział Sebastian
-
Tak przemyślałem - powiedział
-
I co do jakich wniosków doszedłeś - pytał Seba
-
Że przez ostatnie dni zachowywałem się jak idiota. A przez to
omal nie spieprzyłem Uli, rodzicom oraz sobie życia. Wiem, że
muszę wziąć się w garść, a nie jak baba użalać się nad sobą.
Przecież oni mnie potrzebują - odparł Marek
-
No brawo, nareszcie, co za samo krytyka - rzekł Seba
-
A i wczoraj oświadczyłem się Uli, a ona mnie przyjęła -
mówił Marek
-
O to gratuluję - powiedział Olszański
Kumple
jeszcze posiedzieli trochę pogadali, powspominali dawne czasy, a gdy
Seba już wrócił do siebie, Marek włączył laptopa sprawdził
numer do SPA, w który był wówczas z Ulą. Zadzwonił i
zarezerwował tam pokój a dokładnie to ten sam pokój co wówczas.
Później pojechał do szpitala gdzie spotkał się
z
Heleną dowiedział się co u ojca. Wyjaśnił też matce, że przez
weekend nie będzie go w Warszawie bo razem z Ulą wyjeżdżają.
Wrócił
do mieszkania i przygotował się co powie Ulce jak ją zobaczy. Nie
chciał dzwonić wolał pojechać i z nią porozmawiać w cztery
oczy. Chciał jej to wszystko wyjaśnić, że zrozumiał. Coraz
bardziej pragną być przy niej, przytulić się do niej, dla niego
to ona się tylko liczyła.
Usiadł
na kanapie i tylko westchnął po tylu rozmowach z Ulą, Sebastianem
i jego mamą czuł jak by mu kamień z serca spadł. Przecież to on
powinien wspierać te dwie najważniejsze dla nie go kobiety.
Kobiety, które zawsze były przy nim i nigdy go nie zawiodły.
Postanowił, że się zmieni.
Poszedł
do samochodu i pojechał do Pomiechówka. Podjechał pod dom Violi,
wysiadł z auta i skierował się w stronę podwórza. Gdy tylko
doszedł do drzwi i zapukał otworzyła mu mama Viloletty.
-
Dzień dobry pani - przywitał się Marek
-
Dzień dobry - odparła kobieta
-
Marek Dobrzański - przedstawił się a następnie zapytał o
Ulę
-
Tak jest razem z Violą, siedzą w ogrodzie - odparła
kobieta i zaprowadziła młodego Dobrzańskiego do ogrodu.
W
tym czasie obie dziewczyny rozmawiały o tym co wydarzyło się w
ostatnim czasie.
-
Ula, wiem że on KOCHA ciebie, ale strasznie
się wystraszył tego co się wydarzyło - mówiła Viola
-
Violu ja o tym wiem i też go KOCHAM. Inaczej
bym go nie przyjęła - powiedziała Ula i spojrzała na
pierścionek - lecz on za mnie życia nie przeżyje. Przecież
takie sytuacje mogą stać się wszędzie i w każdej chwili -
kontynuowała Ula
-
Ale Ula zrozum on strasznie się o ciebie boi. Już raz cię omal
nie stracił po tym chorym pomyśle Sebastiana - odparła Viola
-
No ale ja mu to już dawno wybaczyłam i zapomniałam. A on nadal
swoje. Wczoraj z nim rozmawiałam, a dziś gdy tylko mnie nie widział
już panikował. Violka zrozum to jest chore - mówiła Cieplak -
ja chcę z nim być i KOCHAM go ale jego
zachowanie jest nie do zniesienia. Ja jestem zmęczona, a on jeszcze
mi dokłada swoje trzy grosze. Od dawna nigdzie razem żeśmy nie
wyjechali. A tak bardzo bym chciała - kontynuowała
CDN.....
Marek pewnie usłyszy końcówkę ich rozmowy, ale on już był taki wspaniałomyślny i zarezerwował SPA. Marek naprawdę użala się nad sobą a to podobno kobiety potrzebują pocieszenia i męskiego ramienia do wypłakania się a tu jest odwrotnie. Liczę że ich wyjazd już w 100% zażegna kryzys. G ;-)
OdpowiedzUsuńOn już zaczyna wiele rozumieć i widzi, że jego zachowanie jest nie takie jak powinno.
UsuńAle nie będę dalej uprzedzać faktów.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Mnie błędy też bardzo przeszkadzają. Treść na tym wiele traci. Nie ma się co obruszać tylko warto na to zwracać uwagę i poprawiać błędy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marek jak dziecko któremu trzeba dwa razy albo i wiele razy tłumaczyć. Ale jest szansa, że teraz wszystko zrozumiał. Nie ma to jak terapia wstrząsowa. Teraz tylko wyjazd do SPA i mogą ślub planować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
No przecież na Marka tylko to działa. On a może i nie tylko on musi przeżyć terapię wstrząsową aby móc coś zrozumieć.
UsuńDziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Marek zaczyna mnie drażnić i najchętniej zastosowałabym mu elektrowstrząsy. Dorosły chłop a zachowuje się jak pięciolatek. Może on wymaga porady specjalisty, bo żadne argumenty Uli do niego nie trafiają? Zresztą przyczyny tej jego "depresji" są absurdalne, a tłumaczenie mu oczywistych rzeczy jak krowie na granicy zaczyna być męczące. Zrób coś z nim. Niech kupi sobie metr gumki i strzeli kilka razy w łeb na opamiętanie, bo w końcu ta biedna Ula straci do niego resztki cierpliwości i pośle go na drzewo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
PS.
Zauważyłam kilka literówek, ale nie będę ich wymieniać poza jedną, bo powtórzyła się już poprzednio. Nie "westchną", ale "westchnął"
Nie będę zdradzać zbyt wiele ale mogę powiedzieć iż pomału zachowanie Marka będzie się zmieniać.
UsuńBłąd już poprawiony i dziękuję za czujność. Staram się przed opublikowaniem sprawdzać jeszcze tekst, ale czasem coś przeoczę.
Pozdrawiam serdecznie
Julita