poniedziałek, 2 stycznia 2017

TYLKO Z TOBĄ część I

Od pokazu FD Gusto i pogodzenia się Uli z Markiem minął już prawie rok. Oni stali się wręcz nie rozłączni. Widać było, że są ze sobą szczęśliwi. 
Nikt nie sądził, że ich związek jeszcze nie raz będzie wystawiony na próbę czasu.
Na rocznicę z tego powodu Marek miał dla Uli niespodziankę. A w swój plan wtajemniczył na początku tylko Sebastiana.
- No stary już myślałem, że się nie zdecydujesz - mówił ten drugi.
- To nie tak Seba, ja już od dawna miałem zamiar oświadczyć się Uli - mówił Marek.
- Co w takim razie stało dotychczas na przeszkodzie? - pytał Sebastian.
- A bo wiesz musiałem ją najpierw ponownie do siebie przekonać, znasz przecież Ulę. Trzeba było spłacić Febo po ich odejściu. No i po pokazie też było mnóstwo pracy - rzekł Marek.
Nagle ich rozmowę przerwał telefon Marka.
- No cześć mamo - odezwał się po odebraniu.
- Marek tata trafił do szpitala, z jego sercem ... - mówiła zanosząc się płaczem.
- Mamo nie denerwuj się, w którym szpitalu leży? Zaraz tam przyjadę - mówił zdenerwowany Dobrzański.
Końcówkę rozmowy usłyszała Ula przechodząc obok gabinetu Marka. Nie wiedząc co się stało postanowiła zapytać mężczyznę. Wiedziała, że coś go zaniepokoiło. Weszła do gabinetu, w którym zastała Marka siedzącego na fotelu z twarzą ukrytą w dłoniach. Podeszła do niego. 
- Marek, kochanie co się stało? -  mówiła delikatnie.
- Mój tata jest w szpitalu, a ja nie mogę tam być - rzekł.
- Jak to nie możesz? - pytała.
- Bo mam spotkanie z kontrahentem - odpowiedział.
- Posłuchaj, ty jedź do szpitala, a ja się z nim spotkam. Twój tata i mama teraz bardziej cię potrzebują. Ja po rozmowie zaraz do was podjadę. W którym szpitalu leży tata - mówiła Ula.
- Ula jesteś najcudowniejsza. Czy ja ci dziś mówiłem, że cię kocham? - mówił Marek.
- Chyba z tysiąc razy, ale możesz następny tysiąc to powtarzać - odparła - no dobrze, ale idź już. A, w którym szpitalu leży zapomniałeś powiedzieć.
- Na Banacha - odpowiedział będąc już przy drzwiach.
Marek pojechał do ojca. Na miejscu od matki dowiedział się, że stan ojca jest ciężki. 
Minęły ponad dwie godziny, a Marek zaczął się dodatkowo denerwować i niepokoić, bo spotkanie, które miało się odbyć między Ulą, a tym kontrahentem powinno się już dawno skończyć. Po raz kolejny próbował dodzwonić się do Uli, lecz bez skutków. Jego coraz większe zdenerwowanie zauważyła Helena.
- Synu co się dzieje? - pytała.
- Nie wiem, od jakiegoś czasu nie mogę dodzwonić się do Uli - odpowiedział zdenerwowany Marek.
- Może coś jej wypadło - mówiła kobieta próbując go uspokoić.
- To nie to mamo. Ja czuję, że coś się stało - odpowiedział Marek.
- A może zadzwoń do firmy lub do Sebastiana - mówiła.
W tym samym momencie zadzwonił telefon Marka, a na wyświetlaczu widniał napis Seba. Marek natychmiast odebrał.
- No nareszcie się do ciebie dodzwoniłem - powiedział Olszański.
- Ja też się cieszę. Właśnie miałem do ciebie dzwonić - odparł Marek - nie wiesz co z Ulą od ponad dwóch godzin nie mogę się z nią skontaktować - kontynuował.
- Tak wiem i dlatego też do ciebie dzwonię - powiedział przyjaciel.
- Możesz jaśniej, bo nic nie rozumiem, co z Ulą - mówił coraz bardziej zdenerwowany Marek.
- Marek tylko spokojnie... Ulę zabrało pogotowie... - mówił Olszański.
- Jak to pogotowie? - pytał Marek - co się stało? Gdzie ją zabrało? - młody Dobrzański wyrzucał pytania jak z karabinu maszynowego.
- Gdy skończyła to spotkanie poszła do swojego gabinetu po swoje rzeczy. I po chwili Dorota przybiegła do mnie, mówiąc że Ula zasłabła i upadła. Natychmiast wezwałem pogotowie. Zanim pogotowie przyjechało ona odzyskała przytomność. A jak przyjechali i zbadali postanowili zabrać ją na dokładne badania. Powiedziano, że zabierają ją na Banacha, miałem tam właśnie jechać - Sebastian powiedział mu wszystko.
- Ok Seba, ja jestem na Banacha - powiedział i się rozłączył.
W tym samym momencie wbiegał już na izbę przyjęć.
- Proszę pani przywieziono tu Urszulę Cieplak, gdzie ona jest? - pytał.
- A kim pan jest dla tej pani, jest pan z rodziny? - odpowiedziała kobieta pytaniem na pytanie.
- Jestem jej narzeczonym, a więc gdzie ona jest? - dopytywał Marek coraz bardziej zdenerwowany.
W tym czasie dołączyła do niego Helena.
- Spokojnie synu, powiedz co się stało - mówiła kobieta.
- Pogotowie przywiozło tu Ulę, ale nie wiem gdzie leży - mówił Marek.
Helena doszła do rejestracji i mówiąc spokojnie o co chodzi.
- Dzień dobry - zaczęła Helena.
- Dzień dobry - odparła kobieta - w czym mogę pomóc.
- Nazywam się Helena Dobrzańska, jestem matką tego oto mężczyzny i przyszłą teściową pani Urszuli Cieplak. Wiemy, że przywiozło ją tu pogotowie, czy może nam pani powiedzieć gdzie ją znajdziemy - mówiła spokojnym głosem  Helena.
- Pani Urszula jest na sali segregacji, ale teraz trwa badanie i nie można tam wchodzić - powiedziała kobieta.
- Dziękuję pani bardzo - odparła Helena i podeszła do syna.
- Słyszałeś, musimy poczekać bo właśnie ją badają - powiedziała Dobrzańska.
CDN...

8 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Korzystając z okazji życzę Ci wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku i duuużo pomysłów na opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że następne części też będą się podobać.
      Również życzę Ci spełnienia marzeń i wszystkiego najlepszego w nowym roku.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. Nikt nie sądził, że ich związek jeszcze nie raz wystawiony na próbę czasu. Czegoś tu mi brakuje nie wiem może słowa będzie. Co do opowiadania to fajny początek i jest to kontynuacja serialu. Tak jak piszesz pewnie przed nimi będzie pojawiać się jeszcze sporo przeszkód ale zawsze muszą być razem i się wspierać. Może Ulka jest w ciąży? ;-) G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to wszystko okaże się już niebawem. No ale nie uprzedzajmy faktów.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Ja myślę ,że Ula jest w ciąży i stąd ta utrata przytomności ,albo jest chora. Czekam na cd. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo jeszcze coś innego? Zapraszam na kolejną część już jutro.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Nie komentowałam tamtego opowiadania, bo całkiem niedawno zorientowałam się, że też prowadzisz blog o BrzydUli. Obiecuję nadrobić zaległości, ale już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby komentować nową historię.
    Przyznam, że jednak trochę mi za krótko. Rozpędziłam się już na początku i nagle musiałam wyhamować. Pocieszam się jednak myślą, że dodajesz dość często i wkrótce długość rozdziałów przestanie mi przeszkadzać.
    Zawsze jest trudno coś ocenić po pierwszym rozdziale i tak jest w tym przypadku. Zawarłaś w tej części dwa takie podstawowe elementy, do których ja sama uciekałam się wielokrotnie pisząc swoje opowiadania (zresztą większość dziewczyn piszących również), a mianowicie: Krzysztof trafia do szpitala w kiepskim stanie, a Ula mdleje i też ląduje w tym przybytku prawdopodobnie dlatego, że jest w ciąży. Tu zgaduję rzecz jasna, ale zakładam, że tak właśnie jest, chyba że obarczysz ją jakąś chorobą. To oczywiście nie jest zarzut, bo uważam, że na temat Uli i Marka napisano już tak wiele i wymyślono tyle oryginalnych sytuacji, że trudno w tym przypadku zdobyć się na jakąś wielką kreatywność i wymyślić coś, czego jeszcze nie było. Ja bardzo jestem ciekawa, jak dalej rozwiniesz ten wątek i czy nas czymś zaskoczysz. Póki co zapowiada się ciekawie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wpis. Mogę tylko zdradzić iż nikt nie umrze.
      Ja swojego bloga jak widać utworzyłam dosyć nie dawno i jeszcze wielu rzeczy się uczę.
      Ja osobiście jestem pod dużym wrażeniem Twoich opowiadań nie tylko tych o Uli i Marku ale również tych innych.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń