Od
dwóch lat nie miał kontaktu z nikim z firmy. Jak przyznał się Sebastianowi co
czuje do Uli ten go tylko wyśmiał.
-
Marek chodź pójdziemy do klubu rozerwiemy się. Teraz jak nie ma Pauliny, a
panna brzydka też odeszła w niebyt masz wolną rękę – mówił Olszański, gdy
siedzieli wieczorem przed telewizorem i popijali piwo.
-
Nie mam ochoty na kluby, a tym bardziej na jakiekolwiek panienki – mówił –
Kocham Ule i to się nie zmieni – dokończył widząc dziwną minę przyjaciela.
-
Ty nie mówisz poważnie. Jak można zakochać się w kimś takim jak ona. Przecież
ona nawet nie jest ładna, a co tu mówić o piękności. Tyle pięknych modelek w
firmie, tyleż samo jak nie więcej kobiet w klubach, a ty mówisz, że zakochałeś
się w tym paszczaku? – mówił z
szyderczym uśmiechem na twarzy Sebastian, co tylko rozzłościło młodego
Dobrzańskiego. Przez co pokłócili się i od tego dnia z nim nie utrzymywał kontaktu. W
końcu wynajął niewielkie mieszkanie. Po kilku miesiącach znalazł jakąś pracę w
firmie marketingowej, lecz nie utrzymał się tam zbyt długo.
Po
tym jak wyjaśnił wszystko Uli, a ona powiedziała, że mimo tego nie chce go
znać. Nie wiedział co u niej. I chyba tylko to było mu trudno znieść. Nie
obchodziło go, co dzieje się z rodzicami, firmą i ludźmi tam pracującymi, miał to najzwyczajniej gdzieś. Strasznie za
nią tęsknił. Ta tęsknota powodowała, że coraz częściej zaglądał do kieliszka,
co spowodowało zwolnienie z pracy. Bywały niekiedy takie dni, że nie trzeźwiał.
Bywało, że chciał do niej jechać i prosić, aby wróciła do niego. Był nawet gotów paść przed nią na kolana. Lecz zaraz
rezygnował nie chciał burzyć jej spokoju. Pragnął, aby była szczęśliwa, bo
on już nie będzie. Bez niej nic nie miało dla niego znaczenia, nic go nie
cieszyło. Pogrążał się coraz to bardziej w tej swej beznadziejności.
-
Ciekawe jak tam dzisiejsza wizyta Uli z małą u lekarza – mówił zmartwiony starszy
mężczyzna. Martwił się o swoją córkę oraz wnuczę.
-
Spokojnie Józefie jak będą po badaniach to zapewne Ula zadzwoni i wszystko nam
opowie – próbowała uspokoić go Alicja Milewska przyjaciółka Uli i jednocześnie
od jakiegoś roku żona Józefa Cieplaka.
-
Masz rację, ale ja i tak się martwię. Ona nie potrzebnie się wyprowadziła do
tej Warszawy. Tu byliśmy my, a tam jest zupełnie sama. Bez niczyjej pomocy. Uważam,
iż powinna poinformować Marka o ciąży i tym, co się stało – mówił strapiony
Cieplak.
-
To była jej decyzja i powinniśmy to uszanować – argumentowała Milewska.
-
Możliwe, że masz rację, ale byłoby jej lżej – nie dawał za wygraną mężczyzna.
Milewska nie chcąc ciągnąć tej rozmowy próbowała zmienić temat, gdy zadzwonił
jej telefon.
-
To Ula – odparła i odebrała.
Kobiety
rozmawiały przez chwilę później Ula rozmawiała jeszcze z ojcem uspakajając go,
że z małą Dominiką wszystko jest dobrze.
Ula
do Warszawy przeprowadziła się kilka miesięcy temu, nie mogąc znieść ciągłych
drwin ze strony sąsiadów, a drugim powodem była bliskość do lekarzy, a
dokładniej mówiąc do lekarza o specjalizacji kardiologii dziecięcej.
Ula
była w drugim miesiącu, gdy dowiedziała się o ciąży. Z początku była załamana,
ale zapewnienia ojca i Alicji o pomocy dość szybko przywykła do myśli o byciu
samotną matką. Zaraz po pierwszym badaniu USG stwierdzono ciążę mnogą, lecz
będąc w szóstym miesiącu ciąży lekarz wykrył wadę serca u dzieci. Ula przeżyła
szok.
-
Ula może jednak poinformujesz Marka o ciąży i tym wszystkim – mówił Cieplak.
Lecz ta była nieugięta i nie zamierzała mu o niczym mówić. Uznając, że da sobie
radę sama. Lekarz zapewniał, że jest to wada, którą można będzie zoperować
zaraz po urodzeniu dzieci i nie ma powodów do większej paniki.
Z
powodu tego, że bliźnięta były obarczone chorobą lekarz uznał, iż najlepiej
będzie, gdy poród odbędzie się przez cesarskie cięcie. Ula nie zamierzała nawet
dyskutować z lekarzem, dla niej liczyło się zdrowie dzieci.
Od
porodu minęło prawie półtora roku, ale Ula wciąż nie pogodziła się do końca z
wydarzeniami z tamtego dnia. Poród przebiegł bez żadnych dodatkowych
komplikacji. Operacja jednego z dzieci jednak nie przebiegła pomyślnie i nie
udało się uratować. Mały Dominik żył niespełna godzinę. Ula przeszła załamanie,
przez jakiś czas nie umiała sobie z tym poradzić. Dodatkowo drwiące komentarze
na jej temat i wytykanie palcami nie pomagało. Stąd ta decyzja, co do
wyprowadzki. Dominika miała prawie roczek jak wyprowadziły się do mieszkania po
Alicji. Mieszkanie to miało zostać sprzedane, ale w obecnej sytuacji te plany
uległy zmianie. Była to niewielka kawalerka w niedalekiej okolicy od firmy FD,
ale Uli to nie przeszkadzało. Ona sama potrzebowała spokoju i wiedziała, że tam
go zyska.
Było
wczesne popołudnie jak wracała z małą do domu ze spaceru. Dominika siedziała w
wózku bawiąc się swoim ulubionym pluszowym misiem. Szła przez park, z którym
wiązało się tak wiele wspomnień. Wspomnień, które mimo upływu czasu nawet nie
przyblakły, a wręcz przeciwnie. Bywało tak, że Ula łapała się na tym, że coraz
częściej wracała myślami do tego, co było. Wspominała ten czas spędzony z
Markiem i te ostatnie urodziny.
Na
początku nic nie wskazywało, aby ten dzień, a raczej popołudnie i wieczór miały
się skończyć tak jak było zaplanowane. Przyjechały dziewczyny oraz Marek. Kilka
minut później przyszedł jeszcze jeden gość i to jego obecność wszystko o mały
włos nie popsuła. Ula wówczas zezłościła się na ojca, że zaprosił Dąbrowskiego.
Kwadrans po przyjściu Bartka wyszedł od Uli Marek. Za nim wybiegła Ula i poprosiła,
aby został jeszcze udało się jej go przekonać, ale to już nie było to. W końcu goście zaczęli opuszczać
dom Cieplaków i również Dobrzański, który miał czekać na Ule w samochodzie.
Tego
wieczoru młody prezes zabrał ją do jednego z lepszych hoteli w Warszawie.
Ten
wieczór jak i noc była dla niej czymś wyjątkowym i magicznym. Wtedy też
wydawało jej się, że Marek ją kocha, a może tak było naprawdę? Zastanawiała
się, gdy wracała pamięcią do tamtych chwil.
Tego
popołudnia nogi same powiodły ją w kierunku ich ławki. Usiadła na niej i znów te
wspomnienia. Z tych rozmyśleń wyrwały ją czyjeś podniesione głosy, odwróciła
głowę w kierunku skąd dochodziły. Ujrzała idące dwie kobiety rozpoznała je
obie. To była Violetta Kubasińska oraz Paulina Febo.
-
Paulina byłyśmy przecież przyjaciółkami – mówiła Violetta.
-
Zrozum, że nigdy nie byłyśmy i nie będziemy – mówiła panna Febo.
-
No, ale jak to? – zapiszczała Kubasińska.
-
Byłaś mi potrzebna, gdy byłam narzeczoną Marka – mówiła Paulina.
W
tym momencie Violetta uznała, że nic nie wskóra z panną Febo i postanowiła
porozmawiać jeszcze raz z Aleksem.
Ula
więcej nie słyszała, bo kobiety były już za daleko a i Dominika zaczęła marudzić.
-
Aleks nie możesz mnie zwolnić – mówiła piskliwym głosem Kubasińska.
-
Mogę i to właśnie czynię – usłyszała w odpowiedzi.
-
Ale… - zaczęła, lecz Febo nie dał jej dokończyć.
-
Nie ma żadnego, ale – rzekł.
Ta
wyszła z jego gabinetu tylko po to, aby wrócić tam za niespełna pięć minut.
Wyciągnęła w jego kierunku rękę, w której trzymała niewielkie prostokątne urządzenie.
Febo nie bardzo wiedział, o co jej chodzi, lecz szybko się wyjaśniło. Ta nacisnęła
odpowiedni guzik i usłyszeli oboje nagraną rozmowę sprzed dwóch lat.
CDN…
Jeśli dobrze pamiętam to Twój syn chorował na jakąś wadę serca więc wiesz przez co przechodził Ula. Ty miałaś męża i było lżej ci. Tak jak myślałam Wioli zdrada Marka dobrze nie wyjdzie. Teraz po raz kolejny chce z Aleksem trzymać a nie udać
OdpowiedzUsuńsię do Dobrzańskich. Musi chyba stać się coś złego aby zmądrzała.
Pozdrawiam miło.
Dobrze pamiętasz i przez to może jest mi łatwiej wyobrazić sobie co czuje taka matka. A z drugiej strony to każda matka bardzo przeżywa chorobę swojego dziecka nawet jeśli to tylko zwykłe przeziębienie.
UsuńVioletta nigdy nie zmądrzeje. Ona w tej chwili próbuje tylko utrzymać ciepłą posadkę. Lecz czy się uda czas pokaże.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Szkoda, że Ula jest taka uparta i nieprzejednana w stosunku do Marka. On ma prawo i powinien wiedzieć o jej ciąży, o bliźniaku, który przegrał walkę z życiem i o córeczce, która też jest obciążona kardiologicznie. On z pewnością byłby dla niej wsparciem w tych najtrudniejszych dla niej momentach. tymczasem boryka się ze wszystkim sama i nie wiadomo, czy podziwiać ją za to, czy ganić za niezbyt mądre decyzje. Nie wiadomo z czego żyje, bo przecież nie pracuje. Z czego utrzymuje mieszkanie a także dziecko. Gdyby była mądra uzyskałaby od Marka finansowe wsparcie a tak zapewne klepie biedę. Dziecko jest chore, potrzebuje leków zapewne drogich.Skąd na to brać? Powinna jednak przyjść po rozum do głowy i trochę spuścić z tego balonu wypełnionego uporem i dumą.
OdpowiedzUsuńIntrygi jak widać w firmie kwitną. Viola zachowała nagranie i próbuje szantażować nim Alexa. Tylko do kogo ona się zwróci i komu chce pokazać to nagranie skoro Marka w firmie od dawna nie ma a Sebastian nie ma takiej mocy sprawczej, żeby wyrugować Febo z F&D, bo nie jest dla niego żadnym partnerem biznesowym ani współwłaścicielem firmy.
Pozdrawiam. :)
Coraz częściej Ula dochodzi do wniosku, że źle postąpiła względem Marka. Nie opisuję z czego żyje Ula, ale można się domyślić, że wspiera ją rodzina.
UsuńKubasińska myśli, że tym szantażem coś ugra. Ale czy tak będzie czas pokaże.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Mam nadzieje ze wszystko sie dobrze skonczy Ula z Markiem jakos dojda do porozumienia i beda razem wychowywac dziecko i moze firme uda sie uratowac .Zobaczymy
OdpowiedzUsuńWitaj. Chyba nigdy wcześniej nie komentowałaś, ale miło mi przywitać w gronie moich czytelniczek.
UsuńMoje opowiadania kończą się dobrze, więc i tu nie będzie wyjątku. Wyjątkiem było tylko opowiadanie "Moje wszystko i nic" - to jest opowiadanie na faktach.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy późny wieczór.
Julita