czwartek, 7 maja 2020

INTRYGA część II

Od dwóch lat nie miał kontaktu z nikim z firmy. Jak przyznał się Sebastianowi co czuje do Uli ten go tylko wyśmiał.
- Marek chodź pójdziemy do klubu rozerwiemy się. Teraz jak nie ma Pauliny, a panna brzydka też odeszła w niebyt masz wolną rękę – mówił Olszański, gdy siedzieli wieczorem przed telewizorem i popijali piwo.
- Nie mam ochoty na kluby, a tym bardziej na jakiekolwiek panienki – mówił – Kocham Ule i to się nie zmieni – dokończył widząc dziwną minę przyjaciela.
- Ty nie mówisz poważnie. Jak można zakochać się w kimś takim jak ona. Przecież ona nawet nie jest ładna, a co tu mówić o piękności. Tyle pięknych modelek w firmie, tyleż samo jak nie więcej kobiet w klubach, a ty mówisz, że zakochałeś się w tym paszczaku?  – mówił z szyderczym uśmiechem na twarzy Sebastian, co tylko rozzłościło młodego Dobrzańskiego. Przez co pokłócili się i od tego dnia z nim nie utrzymywał kontaktu. W końcu wynajął niewielkie mieszkanie. Po kilku miesiącach znalazł jakąś pracę w firmie marketingowej, lecz nie utrzymał się tam zbyt długo.
Po tym jak wyjaśnił wszystko Uli, a ona powiedziała, że mimo tego nie chce go znać. Nie wiedział co u niej. I chyba tylko to było mu trudno znieść. Nie obchodziło go, co dzieje się z rodzicami, firmą i ludźmi tam pracującymi, miał to najzwyczajniej gdzieś. Strasznie za nią tęsknił. Ta tęsknota powodowała, że coraz częściej zaglądał do kieliszka, co spowodowało zwolnienie z pracy. Bywały niekiedy takie dni, że nie trzeźwiał. Bywało, że chciał do niej jechać i prosić, aby wróciła do niego. Był nawet gotów paść przed nią na kolana. Lecz zaraz rezygnował nie chciał burzyć jej spokoju. Pragnął, aby była szczęśliwa, bo on już nie będzie.  Bez niej nic nie miało dla niego znaczenia, nic go nie cieszyło. Pogrążał się coraz to bardziej w tej swej beznadziejności.

- Ciekawe jak tam dzisiejsza wizyta Uli z małą u lekarza – mówił zmartwiony starszy mężczyzna. Martwił się o swoją córkę oraz wnuczę.
- Spokojnie Józefie jak będą po badaniach to zapewne Ula zadzwoni i wszystko nam opowie – próbowała uspokoić go Alicja Milewska przyjaciółka Uli i jednocześnie od jakiegoś roku żona Józefa Cieplaka.
- Masz rację, ale ja i tak się martwię. Ona nie potrzebnie się wyprowadziła do tej Warszawy. Tu byliśmy my, a tam jest zupełnie sama. Bez niczyjej pomocy. Uważam, iż powinna poinformować Marka o ciąży i tym, co się stało – mówił strapiony Cieplak.
- To była jej decyzja i powinniśmy to uszanować – argumentowała Milewska.
- Możliwe, że masz rację, ale byłoby jej lżej – nie dawał za wygraną mężczyzna. Milewska nie chcąc ciągnąć tej rozmowy próbowała zmienić temat, gdy zadzwonił jej telefon.
- To Ula – odparła i odebrała.
Kobiety rozmawiały przez chwilę później Ula rozmawiała jeszcze z ojcem uspakajając go, że z małą Dominiką wszystko jest dobrze.
Ula do Warszawy przeprowadziła się kilka miesięcy temu, nie mogąc znieść ciągłych drwin ze strony sąsiadów, a drugim powodem była bliskość do lekarzy, a dokładniej mówiąc do lekarza o specjalizacji kardiologii dziecięcej.

Ula była w drugim miesiącu, gdy dowiedziała się o ciąży. Z początku była załamana, ale zapewnienia ojca i Alicji o pomocy dość szybko przywykła do myśli o byciu samotną matką. Zaraz po pierwszym badaniu USG stwierdzono ciążę mnogą, lecz będąc w szóstym miesiącu ciąży lekarz wykrył wadę serca u dzieci. Ula przeżyła szok.
- Ula może jednak poinformujesz Marka o ciąży i tym wszystkim – mówił Cieplak. Lecz ta była nieugięta i nie zamierzała mu o niczym mówić. Uznając, że da sobie radę sama. Lekarz zapewniał, że jest to wada, którą można będzie zoperować zaraz po urodzeniu dzieci i nie ma powodów do większej paniki.
Z powodu tego, że bliźnięta były obarczone chorobą lekarz uznał, iż najlepiej będzie, gdy poród odbędzie się przez cesarskie cięcie. Ula nie zamierzała nawet dyskutować z lekarzem, dla niej liczyło się zdrowie dzieci.

Od porodu minęło prawie półtora roku, ale Ula wciąż nie pogodziła się do końca z wydarzeniami z tamtego dnia. Poród przebiegł bez żadnych dodatkowych komplikacji. Operacja jednego z dzieci jednak nie przebiegła pomyślnie i nie udało się uratować. Mały Dominik żył niespełna godzinę. Ula przeszła załamanie, przez jakiś czas nie umiała sobie z tym poradzić. Dodatkowo drwiące komentarze na jej temat i wytykanie palcami nie pomagało. Stąd ta decyzja, co do wyprowadzki. Dominika miała prawie roczek jak wyprowadziły się do mieszkania po Alicji. Mieszkanie to miało zostać sprzedane, ale w obecnej sytuacji te plany uległy zmianie. Była to niewielka kawalerka w niedalekiej okolicy od firmy FD, ale Uli to nie przeszkadzało. Ona sama potrzebowała spokoju i wiedziała, że tam go zyska.

Było wczesne popołudnie jak wracała z małą do domu ze spaceru. Dominika siedziała w wózku bawiąc się swoim ulubionym pluszowym misiem. Szła przez park, z którym wiązało się tak wiele wspomnień. Wspomnień, które mimo upływu czasu nawet nie przyblakły, a wręcz przeciwnie. Bywało tak, że Ula łapała się na tym, że coraz częściej wracała myślami do tego, co było. Wspominała ten czas spędzony z Markiem i te ostatnie urodziny.

Na początku nic nie wskazywało, aby ten dzień, a raczej popołudnie i wieczór miały się skończyć tak jak było zaplanowane. Przyjechały dziewczyny oraz Marek. Kilka minut później przyszedł jeszcze jeden gość i to jego obecność wszystko o mały włos nie popsuła. Ula wówczas zezłościła się na ojca, że zaprosił Dąbrowskiego. Kwadrans po przyjściu Bartka wyszedł od Uli Marek. Za nim wybiegła Ula i poprosiła, aby został jeszcze udało się jej go przekonać, ale to już nie było to. W końcu goście zaczęli opuszczać dom Cieplaków i również Dobrzański, który miał czekać na Ule w samochodzie.
Tego wieczoru młody prezes zabrał ją do jednego z lepszych hoteli w Warszawie. 


Ten wieczór jak i noc była dla niej czymś wyjątkowym i magicznym. Wtedy też wydawało jej się, że Marek ją kocha, a może tak było naprawdę? Zastanawiała się, gdy wracała pamięcią do tamtych chwil.

Tego popołudnia nogi same powiodły ją w kierunku ich ławki. Usiadła na niej i znów te wspomnienia. Z tych rozmyśleń wyrwały ją czyjeś podniesione głosy, odwróciła głowę w kierunku skąd dochodziły. Ujrzała idące dwie kobiety rozpoznała je obie. To była Violetta Kubasińska oraz Paulina Febo.
- Paulina byłyśmy przecież przyjaciółkami – mówiła Violetta.
- Zrozum, że nigdy nie byłyśmy i nie będziemy – mówiła panna Febo.
- No, ale jak to? – zapiszczała Kubasińska.
- Byłaś mi potrzebna, gdy byłam narzeczoną Marka – mówiła Paulina.
W tym momencie Violetta uznała, że nic nie wskóra z panną Febo i postanowiła porozmawiać jeszcze raz z Aleksem.
Ula więcej nie słyszała, bo kobiety były już za daleko a i Dominika zaczęła marudzić.

- Aleks nie możesz mnie zwolnić – mówiła piskliwym głosem Kubasińska.
- Mogę i to właśnie czynię – usłyszała w odpowiedzi.
- Ale… - zaczęła, lecz Febo nie dał jej dokończyć.
- Nie ma żadnego, ale – rzekł.
Ta wyszła z jego gabinetu tylko po to, aby wrócić tam za niespełna pięć minut. Wyciągnęła w jego kierunku rękę, w której trzymała niewielkie prostokątne urządzenie. Febo nie bardzo wiedział, o co jej chodzi, lecz szybko się wyjaśniło. Ta nacisnęła odpowiedni guzik i usłyszeli oboje nagraną rozmowę sprzed dwóch lat.
CDN…

6 komentarzy:

  1. Jeśli dobrze pamiętam to Twój syn chorował na jakąś wadę serca więc wiesz przez co przechodził Ula. Ty miałaś męża i było lżej ci. Tak jak myślałam Wioli zdrada Marka dobrze nie wyjdzie. Teraz po raz kolejny chce z Aleksem trzymać a nie udać
    się do Dobrzańskich. Musi chyba stać się coś złego aby zmądrzała.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze pamiętasz i przez to może jest mi łatwiej wyobrazić sobie co czuje taka matka. A z drugiej strony to każda matka bardzo przeżywa chorobę swojego dziecka nawet jeśli to tylko zwykłe przeziębienie.
      Violetta nigdy nie zmądrzeje. Ona w tej chwili próbuje tylko utrzymać ciepłą posadkę. Lecz czy się uda czas pokaże.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Szkoda, że Ula jest taka uparta i nieprzejednana w stosunku do Marka. On ma prawo i powinien wiedzieć o jej ciąży, o bliźniaku, który przegrał walkę z życiem i o córeczce, która też jest obciążona kardiologicznie. On z pewnością byłby dla niej wsparciem w tych najtrudniejszych dla niej momentach. tymczasem boryka się ze wszystkim sama i nie wiadomo, czy podziwiać ją za to, czy ganić za niezbyt mądre decyzje. Nie wiadomo z czego żyje, bo przecież nie pracuje. Z czego utrzymuje mieszkanie a także dziecko. Gdyby była mądra uzyskałaby od Marka finansowe wsparcie a tak zapewne klepie biedę. Dziecko jest chore, potrzebuje leków zapewne drogich.Skąd na to brać? Powinna jednak przyjść po rozum do głowy i trochę spuścić z tego balonu wypełnionego uporem i dumą.
    Intrygi jak widać w firmie kwitną. Viola zachowała nagranie i próbuje szantażować nim Alexa. Tylko do kogo ona się zwróci i komu chce pokazać to nagranie skoro Marka w firmie od dawna nie ma a Sebastian nie ma takiej mocy sprawczej, żeby wyrugować Febo z F&D, bo nie jest dla niego żadnym partnerem biznesowym ani współwłaścicielem firmy.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz częściej Ula dochodzi do wniosku, że źle postąpiła względem Marka. Nie opisuję z czego żyje Ula, ale można się domyślić, że wspiera ją rodzina.
      Kubasińska myśli, że tym szantażem coś ugra. Ale czy tak będzie czas pokaże.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Mam nadzieje ze wszystko sie dobrze skonczy Ula z Markiem jakos dojda do porozumienia i beda razem wychowywac dziecko i moze firme uda sie uratowac .Zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Chyba nigdy wcześniej nie komentowałaś, ale miło mi przywitać w gronie moich czytelniczek.
      Moje opowiadania kończą się dobrze, więc i tu nie będzie wyjątku. Wyjątkiem było tylko opowiadanie "Moje wszystko i nic" - to jest opowiadanie na faktach.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy późny wieczór.
      Julita

      Usuń