Po złożeniu zamówienia Marek zaczął
- To o czym chciałaś rozmawiać
- Chodzi mi o Ulę i ciebie. Trochę cię znam i wiem, że lubisz się bawić kobietami, a Ula taka nie jest. Jeśli to ma być z twojej strony chwilowe to proszę odpuść. Ona już wiele w swoim życiu przeszła. I nie potrzeba jej kolejnego rozczarowania i później cierpienia - mówiła Dorota
- Twierdzisz, że mnie znasz. To ciekawe co mówisz - zadał pytanie
- Nie raz widziałam cię jak bywałeś w tym klubie i jak się tam zachowywałeś - odparła
- Nie znasz mnie a oceniasz bo widziałaś kilka razy w klubie. Nie masz pojęcia jaki jestem a wydajesz opinie - mówił wyraźnie zdenerwowany tą rozmową.
- Wiem, że byłeś dwa razy żonaty, że zdradzałeś. Widywałam jak do klubu przychodziłeś z jedną panną a z drugą wychodziłeś - mówiła
- Tak owszem byłem dwa razy żonaty. Ale to co już dlatego jestem nie godzien bycia z kimkolwiek. Nie mam prawa do szczęścia. Nie znasz prawdy o tym a oceniasz. Ta cała rozmowa nie ma sensu - mówił coraz bardziej zirytowany tym wszystkim. Ta cała rozmowa zaczęła go bardzo irytować.
- Co ona sobie myśli. W ogóle mnie nie zna. Po co ja mam jej się tłumaczyć. Co ją to może obchodzić - myślał
- Marek zrozum ja się o nią martwię. Ona już raz cierpiała przez faceta. Okazał się podłym draniem, który twierdził, że ją kocha. Ale ta jego miłość kończyła się z chwilą gdy wydębił od niej kasę i zamykały się za nim drzwi. Nie raz dowiadywała się o tym, że ją zdradza z innymi. On się bawił za jej ciężko zarobione pieniądze a ona siedziała w domu. W klasie maturalnej straciła matkę - wyjaśniała spokojnie aby jeszcze bardziej go nie denerwować
- Ja nie zamierzam jej skrzywdzić. Spodobała mi się już tamtego wieczoru. Dziś chciałem prosić ją o możliwość kontynuowania naszej znajomości - odparł nieco spokojniej - zależy mi na tym i będę starał się zrobić wszystko aby tak było - dodał
Po skończonym posiłku każde z nich udało się w swoją stronę. Słowa Marka dały kobiecie dużo do myślenia. Widziała jak zachowuje się on wobec Uli i jej ojca. Może ona faktycznie oceniła go zbyt pochopnie. Uznała iż nie będzie więcej się wtrącać, ale i będzie trzymać rękę na pulsie.
Marek udał się do szpitala aby odwieźć ojca Ulki do domu i wrócić ponownie do szpitala.
Nie chciał jej zostawiać samej na dużej niż to było konieczne.
W czasie tej drogi obiecał Cieplakowi iż będzie go informował o wszystkim i da znać gdy będą mieli ją wybudzać.
Następnego dnia pojechał do siebie aby się przebrać. Tego dnia miał jechać jeszcze do rodziców. Umówił się z nimi, że będzie u nich na obiedzie. Przed godziną trzynastą zaparkował przed willą swoich rodziców.
- Marek, synku nic ci się nie stało - zaczęła od progu Helena
- Nie nic mi nie jest - odparł
- Tak się z mamą przestraszyliśmy jak Sebastian nam powiedział o tym wydarzeniu z restauracji, gdy przyszliśmy do ciebie - rzekł senior
- No tak mogłem się tego spodziewać. On ma zbyt długi jęzor - odparł, był zły na przyjaciela.
- Podobno byłeś tam z jakąś kobietą - mówiła matka
- Tak poszliśmy na lunch i wówczas do środka weszło dwóch bandziorów. I o ile mnie nic się nie stało to Ula jest w ciężkim stanie w szpitalu - mówił a jego głos się załamywał
- Co to za Ula, znamy ją - dopytywała matka
- Nie, nie znacie, lecz mam nadzieję iż będzie ku temu okazja. Bo zakochałem się w tej dziewczynie i bardzo bym chciał aby ona poczuła to samo do mnie. Wczoraj w tej restauracji chciałem o tym z nią porozmawiać ale nie było nam dane. Teraz jest w szpitalu po tym jak ją postrzelił jeden z tych bandziorów. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie - mówił
- Nie martw się synu, na pewno będzie dobrze - pocieszali go oboje Dobrzańscy.
- A wiesz byliśmy wczoraj w firmie bo mamy dla ciebie niespodziankę - rzekł Krzysztof
Marek spojrzał na ojca
- Niespodziankę, ale z jakiej to okazji - dopytywał
- Chcieliśmy wraz z mamą przepisać na ciebie nasze udziały - odparł senior
Marek nie dowierzał w to co słyszał.
- Ale, kochani to jest przecież wasze zabezpieczenie - mówił
- My z mamą już podjęliśmy decyzję - odparł senior
- Dziękuję wam bardzo - odparł wzruszonym głosem
- Wiemy, że Paulina swoje udziały przepisała na Aleksa, a więc teraz będziecie równorzędnymi partnerami - mówiła matka
- Co? Paulina przepisała na Aleksa swoje udziały? - pytał z nie dowierzaniem. Teraz już był pewny, że jego była żona zrobiła to celowo.
Po zjedzonym obiedzie niezwłocznie udał się do szpitala.
Czas płyną a on nie odstępował jej łóżka. Niejednokrotnie czy to pielęgniarki czy też lekarz mówili mu aby poszedł do domu. Aby przespał się on w takich razach powtarzał, że nie może a raczej nie chce jej zostawiać samej.
Siedział przy jej łóżku i trzymając ją za rękę opowiadał jej o firmie, o sobie i jak to zakochał się w niej. Jak bardzo marzy aby i ona go pokochała.
W końcu nadszedł ten dzień, w którym mieli ją wybudzać. Po tym jak uzyskał takie informacje od lekarza zaraz zadzwonił do jej taty. Pan Cieplak bardzo chciał być przy niej w takiej chwili.
- A to może ja po pana przyjadę - zapytał Marek
- Jeśli to nie będzie dla ciebie kłopot - odparł Józef
- Żaden kłopot, będę u pana do godziny. Lekarz powiedział, że gdy skończą obchód to dopiero wtedy zaczną ją wybudzać - odpowiedział Marek
Cieszył się, że wreszcie będzie mógł jej wyznać całą prawdę. Ale gdzieś tam z tyłu głowy ogarniał go strach. Strach czy ona też go pokocha, a może najzwyczajniej w świecie go wyśmieje. To było dziwne, bo przy żadnej z innych kobiet tak się nie czuł.
Przywiózł Józefa i wraz z nim oczekiwali aż Ula zacznie się wybudzać. W końcu nastąpił ten moment. Powoli zaczęła się wybudzać.
CDN...
Rozmowa Doroty z Markiem nie przebiegła w miłej i spokojnej atmosferze ale przyjaciółka Uli nie może pouczać Marka bo go nie zna. Marek bardzo się stara siedzi przy Uli, przywozi jej ojca. Teraz tylko niech Ulka się wybudzi a Marek niech jej wszystko powie i wyzna miłość. G
OdpowiedzUsuńDorota chce dobrze ale nie powinna osądzać Marka. Nie zna go, a ocenia. Marek przez to miał prawo się zdenerwować.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Marek spisuje się na medal. Dba o Ulkę , czuwa i zyskał sympatię i przychylność Józefa tylko Dorota ma obawy czy jej przyjaciółka nie będzie cierpieć przez niego i słusznie ,chociaż z drugiej strony nie powinna wtrącać się do ich spraw ,szczególnie oceniać Marka nie znając go za dobrze. W miłości trójka to tłok. Niech więc pozostawi wszystko swojemu biegowi.No i czekam na wybudzenie głównej bohaterki.Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńDorota najzwyczajniej w świecie martwi się o przyjaciółkę. Ale też nie powinna oceniań Marka nie znając go.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Piękne opowiadanie. Ciekawie się czyta. Czekam na cd. Dorota chce dobrze dla swojej przyjaciółki każda by tak chciała ,ale z drugiej strony nie powinna tak oceniać Marka nie znając go.Mam nadzieje ,że Ula wyjdzie z tego i będzie z Markiem a Dorota zmieni o nim zdanie i polubi go chociaż trochę :)
OdpowiedzUsuńbuziaki Ania :)
Dorota ocenia Marka a sama nie jest lepsza. Ona również często bywa w takich miejscach.
UsuńCo do reszty to milczę.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie i ślę buziaki
Julita
Tak czułam, że Marek nie odbierze dobrze tych licznych pytań zadawanych przez Dorotę. Odebrał to jak przesłuchanie i buntował się faktem, że nie musi się jej z niczego tłumaczyć. Dorota trochę stonowała widząc jego irytację i dobrze. Niech nie wchodzi między wódkę i zakąskę.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest trochę przełomowy, bo Marek przyznaje się rodzicom do uczucia jakie żywi względem Uli. Dobrze, że mu kibicują. On wydaje się pełen poświęcenia. Nie odchodzi od jej łóżka. Kiedy mają ją wybudzić, jedzie po Cieplaka. Czyż to nie świadczy o głębokiej miłości?
Jednego tylko nie rozumiem, a mianowicie piszesz, że ona zaczęła się wybudzać, a Marek natychmiast powiadomił lekarza. To błąd. Wybudzanie pacjenta zawsze odbywa się w obecności lekarzy. To oni sprawdzają podczas tej czynności wszystkie parametry zdrowotne pacjenta, funkcję oddychania, pracę serca i jak się wybudzi, również odruchy. Nie mogło być tak, że Marek z Cieplakiem siedzieli przy Uli i czekali aż się wybudzi. Musieli być przy tym lekarze. Dlatego najlepiej by było, żeby wykasować to ostatnie zdanie, lub zastąpić je jakimś adekwatnym.
Poza tym słowo: Nie jednokrotnie - pisze się razem: niejednokrotnie
Dziękuję za tę część i czekam na kolejną. Pozdrawiam. :)
Dorota po prostu martwi się o swoją przyjaciółkę. Lecz czasem tym może tylko zaszkodzić a nie pomóc.
UsuńPrzyjazd Józefa Marek uznał za coś oczywistego. Nie wiem przecież, czy Ula będzie go pamiętać. Jak na razie to najbliższy jest jej ojciec.
Dziękuję za radę i zdanie już zostało usunięte.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Nie od razu Rzym zbudowano i Marek kiedyś tam zdobędzie zaufanie przyjaciółki Uli. Oby tylko po wybudzeniu Ula była w pełni sił , bo miłość czeka na nią. Ciekawa jestem czy fragment o udziałach ma jakieś znaczenie w dalszej części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
To czy zdobędzie jej zaufanie to się jeszcze okaże.
UsuńA co do udziałów nie będą miały swojego dalszego wpływu na opowiadanie. Musiałam wyjaśnić w jaki sposób jego rodzice dowiedzieli się tym wydarzeniu. Dlatego ta wizyta seniorów w firmie. Ot cała zagadka.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Dorota nie ufa Markowi, ale czy Ula zaufa? Czy ona go pokocha tak jak ją już pokochał? Czemu skończyłaś na takim momencie? Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Jak Ula zareaguje na widok Marka? Czy wyjdzie na jaw przed ojcem Uli, że Marek praktycznie nie zna Ulki? Nie trzymaj nas w niepewności, tylko dodaj kolejną część ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marku,szefie,prezesie
W jakimś musiałam skończyć. A co do pytań to musisz uzbroić się w cierpliwość. Gdybym na nie odpowiedziała to tak jakbym ci streściła kolejną część.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita