Helena była oburzona tym co usłyszała od swojej przybranej córki. Nie chciała mówić o tym mężowi w obawie o jego zdrowie. Postanowiła pojechać następnego dnia do firmy i o wszystkim opowiedzieć Markowi i Aleksowi. Ale najpierw musi ochłonąć.
- Z kim rozmawiałaś Heleno? - usłyszała głos męża. Miała nadzieję, że nie słyszał całej rozmowy.
- Dzwonili z fundacji - odparła.
- Z fundacji? I dlatego jesteś taka zdenerwowana? - dalej dopytywał Krzysztof widząc zdenerwowanie żony.
- Tak. Dzwonili z informacją, że jeden z darczyńców chce się wycofać i muszę tam jutro jechać - skłamała.
- Spokojnie kochanie na pewno wszystko się ułoży. Pojedziesz i dowiesz się wszystkiego na miejscu. Z całą pewnością da się to jeszcze jakoś załatwić - próbował pocieszyć żonę.
Mimo próby uspokojenia jej przez męża miała problem z zaśnięciem przez pół nocy. W jej głowie kłębiły się myśli.
- Co myśmy zrobili takiego złego, że ta nas tak nienawidzi. Daliśmy jej dach nad głową, nie pozwoliliśmy aby trafiła do domu dziecka. A ona tak nam się odwdzięcza. Mam nadzieję, że chłopcy coś mi doradzą i pomogą.
Wysiadła z windy, wzięła pocztę i poszła do siebie. Kilka minut po Uli przyszedł również Marek. Spojrzał na kobietę, którą kochał skrycie. A która ewidentnie cierpiała i nie wiedział jak ma sprawić aby to w końcu się skończyło. Chciał by ona się zaczęła uśmiechać. Zmieniła wygląd, wygrała sprawę w sądzie, miała pracę, a i tak wciąż wyglądała jakby spowijał ją jakiś smutek, że czymś się zadręcza.
- Dzień dobry Ula - rzekł.
- Dzień dobry - odpowiedziała jak zawsze ze smutkiem w głosie.
- Ula możemy porozmawiać?
- Przecież rozmawiamy - odpowiedziała. Marek pokiwał głową, że nie. On nie nazwałby tego rozmową. Zazwyczaj na pytanie czy wszystko jest w porządku słyszał tylko jedną odpowiedź.
- Tak, jestem tylko zmęczona - lecz prawda była całkiem inna.
Oboje miotali się. Ula z jednej strony chciała porozmawiać z Markiem, ale obawiała się jego reakcji. Bo jak sama uważała, to sama jest winna temu, że ten się od niej oddalił. Za to Dobrzański po rozprawie nie chciał kolejny raz się narzucać z pomocą. I oprócz zwykłych pytań, czekał aż ta sama zwróci się do niego o pomoc.
- Nie Ula my nie rozmawiamy - odparł.
- Nie? A jak to można nazwać? - pytała.
- To jest tylko i wyłącznie przekazywanie informacji związanych z pracą - tłumaczył.
- A o czym chcesz rozmawiać? - zapytała.
- Wiesz chciałbym ci wiele powiedzieć, ale to nie jest miejsce ani czas na tego typu rozmowy - wyjaśnił - ale jeśli masz dzisiaj chwilę w porze lunchu albo po pracy - mówił.
- Myślę, że najlepszą porą będzie jak spotkamy się po pracy - odparła. Marek w duchu ucieszył się, liczył iż może wreszcie uda im się porozmawiać.
Ula też poczuła, że to dzisiejsze popołudnie może pozwoli im dojść do porozumienia. Zgadzała się z jego słowami, że to co jest teraz nie wygląda na rozmowę. Ale przecież ona sama do tego doprowadziła, sprawiła iż Marek odsunął się od niej.
- Miałabym jeszcze tylko prośbę - widząc pytający wyraz twarzy wyjaśniła - jeśli moglibyśmy wyjść jakieś półgodziny wcześniej to byłabym wdzięczna. Mam jeszcze coś do załatwienia. Marek nie widział powodu aby się nie zgodzić.
Po porannej niezbyt miłej wymianie zdań każde z nich zajęło się swoimi sprawami zawodowymi. Ula miała jeszcze do załatwienia kilka spraw związanych z pokazem. Siedziała pochylona nad jakimś dokumentem, gdy usłyszała czyjś głos. Podniosła wzrok, a jej oczom ukazała się Helena Dobrzańska.
- Dzień dobry pani Helenko - przywitała się.
- Dzień dobry ja do Marka. Jest? - rzekła starsza kobieta.
- Tak - odpowiedziała jej Cieplak - może zrobić coś do picia? - zaproponowała zanim Dobrzańska weszła do gabinetu syna.
- Nie dziękuję. Ale jeśli mogę mieć do ciebie dziecko prośbę - Cieplak skinęła głową na tak - poprosiłabyś Aleksa aby przyszedł do Marka? - ta niemalże natychmiast chwyciła za telefon i wystukała ciąg czterech cyfr numeru wewnętrznego a po chwili mówiła.
- Aleks tu Ula dzwonię z prośbą abyś przyszedł do Marka. Pani Helenka o to prosiła - Aleks pojawił się w biurze Marka w ciągu dosłownie paru minut.
Dobrzańska opowiedziała im co usłyszała od Pauliny. Widać było oburzenie wymalowane na ich twarzach. Żadne z nich nie umiało zrozumieć tego całego zachowania panny Febo.
- Czy tato wie o tym? - pytał Marek.
- Nie, nie mówiłam mu nic. Nie chciałam jeszcze bardziej go denerwować - odpowiedziała mu matka.
- To dobrze. My postaramy się jakoś to załatwić i wyjaśnić - rzekł Aleks.
Postanowił zadzwonić do siostry i rozmówić się z nią.
- A może wpadlibyście w sobotę na obiad, Julię również będzie nam miło widzieć - rzekła pani Dobrzańska na koniec.
- Z wielką chęcią, ale to może na przyszły tydzień mamo. Na tę sobotę mamy w planach grilla - usłyszała od syna.
- W takim razie zapraszam na następną sobotę - rzekła, a Aleks chyba dla rozładowania atmosfery rzekł.
- Możliwe Helenko, że nie tylko ja przyjdę ze swoją ukochaną - uśmiechając się w stronę Marka.
- Chłopcy czy jest coś o czym nie wiem?
- Nie - odparł Marek.
- Tak - rzekł jednocześnie z młodym Dobrzańskim.
Kobieta popatrzyła na tych dwóch młodych mężczyzn i uśmiechnęła się. Całą trójką posiedzieli jeszcze chwilę. Helena opuściła firmę i wróciła do domu. Panowie zostali jeszcze w gabinecie Marka.
- Co to miało być? - dopytywał prezes swojego przyjaciela.
- Co? - odezwał się Febo, jednocześnie domyślając się o co chodzi Markowi.
- Ty już wiesz - mówił.
- Oj, przyjacielu przecież wszystko jest na dobrej drodze abyście byli razem. W końcu po to ten grill w sobotę - mówił Aleks z pewnością w głosie, że tak właśnie będzie.
Marek tylko pokiwał głową z niedowierzaniem. Był można by powiedzieć, że nieco zły na Aleksa za to. Ale prawdą było, że chciałby aby Ula w końcu zaczęła traktować go nie jako szefa.
Było kilka minut przed piętnastą, gdy z gabinetu wyszedł Marek.
- To co Ula idziemy?
- Tak możemy iść. Tylko powyłączam wszystko i pochowam - odparła.
Szli parkową alejką w pobliżu stawu, w którym pływało stado pstrokatych kaczek i para łabędzi. Przez dłuższą chwilę ten spacer był w kompletnej ciszy.
- Ula może usiądziemy - zaproponował Dobrzański - o tu jest wolna ławka - ta skinęła głową na potwierdzenie. Ławka ustawiona była nieopodal samego stawu, ale i też osłonięta krzewami Tawuła Van Houttea.
- Marek chciałam cię bardzo przeprosić - zaczęła Ula jak tylko usiedli - proszę pozwól mi pierwszej - dodała widząc, że mężczyzna chce coś powiedzieć. Marek skiną głową zgadzając się - tak jak mówiłam chciałam cię przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że nie chciałeś niczego złego, a jedynie pomóc. A ja odtrąciłam tę pomoc. Rozumiem, że mogłeś poczuć się tym urażony, ale nie tego chciałam. Jestem ci bardzo wdzięczna za twą pomoc. Lecz chcę, abyś też zrozumiał mnie samą. W moim życiu zbyt wiele się działo i nie zawsze to było coś dobrego. Od śmierci mamy musiałam nauczyć się bycia silną, to na mnie w dużej mierze spadły obowiązki domowe, opieka nad niemowlęciem oraz nauka. Będąc na pierwszym roku zaszłam w ciąże, a ojciec dziecka sam wiesz jak się zachował. Nauczyłam się walczyć, chociaż było trudno. I tak jest cały czas - mówiła a Marek siedział słuchając tego wszystkiego nie przerywając jej. Był pod ogromnym wrażeniem tego jak ta kobieta dawała sobie radę. I tym bardziej chciał być dla niej wsparciem, aby nie musiała wciąż zmagać się ze wszystkim samej. Ula skończyła i ponownie zapanowała cisza.
- Ula ja nigdy nie chciałem sprawić ci jakiejkolwiek przykrości a jedynie pomóc. Chciałbym być twoim przyjacielem. Chociaż przyjaciel to za mało powiedziane - mówił. Cieplak spojrzała na Marka i nie bardzo rozumiejąc ostatnie zdanie rzekła.
- Czy ty Marek chcesz mi powiedzieć, że... - tym razem to on jej przerwał.
- Tak Ula - chwycił jej dłonie w swoje i kontynuował - chcę ci powiedzieć, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Że to co do ciebie czuję to nie tylko przyjaźń a najpiękniejsze z uczuć - spojrzał w jej oczy tak przenikliwie, że aż spuściła wzrok - to miłość Ula. Wiem, a raczej domyślam się, że ty sama może nie jesteś gotowa na związek. Lecz proszę cię abyś pozwoliła mi być blisko, pomóc jeśli taka będzie potrzeba, wspierać - ta siedziała jak wmurowana. Jednak Maciek miał rację.
- Masz rację nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek. Ale mam prośbę daj mi czas. Dodatkowo sam wiesz, że ja nie jestem sama. Pozwól mi oswoić się z tym - usłyszawszy to poczuł, że nie wszystko jest stracone. Najważniejsze, że nie powiedziała nie.
- Dziękuję ci Ula, że nie skreśliłaś mnie. To, że masz synka mnie nie przeszkadza. A czasu dam tyle ile będziesz potrzebowała - uśmiechnął się - musisz już wracać? - zapytał widząc, że zerknęła na zegarek.
- Jeszcze nie - odparła i jednocześnie uznała, że poprosi go o pomoc - jestem umówiona na oglądanie mieszkania. Postanowiłam wyprowadzić się wraz z Przemkiem z Rysiowa. I miałabym do ciebie prośbę. Może pojechałbyś razem ze mną? - Markowi na tę prośbę aż zaświeciły się oczy. Chociaż zastanawiał się co było powodem jej przeprowadzki do stolicy.
- Oczywiście, że pojadę. A mogę zapytać co się stało?
- Dąbrowska po tej przegranej sprawie zaczęła rozsiewać plotki na mój temat. Nastawiła wiele osób przeciwko mnie. Ze mnie zrobiła puszczalską a jej synuś i ona sama są ofiarami moich intryg. Dlatego uznałam, że przeprowadzę się tu, a małego mogłabym zapisać do przedszkola gdzieś w pobliżu firmy.
Nastała sobota Ula szykowała siebie i synka. A mała Beatka chodziła narzekając, że ona musi zostać w domu.
- Beatko tłumaczyłam ci kochanie, że tam nie będzie żadnych dzieci. A Przemusia zabieram aby tata mógł odpocząć. Ale na jutro zaplanowałam coś ciekawego - tłumaczyła jej Ula. Faktycznie małego zabierała ze sobą aby odciążyć trochę ojca. Ten przecież zajmuje się jej dzieckiem całymi dniami kiedy ta jest w pracy. Dlatego postanowiła zabrać go ze sobą.
CDN...
No to mamy przełom. Ula wreszcie choć trochę otwarła się przed Markiem i nie uciekła gdy powiedział o swoich uczuciach. Mam nadzieję, że grill jeszcze bardziej zaciesni ich znajomość i Marek z synkiem Uli nawiążą dobre relacje. Paula jest chora z nienawiści i aż strach się bać co może jeszcze wymyślić. No,nic muszę czekać na kolejną część choć będzie ciężko. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńMarek teraz musi być cierpliwy. A grill może mu tylko pomóc w tym.
UsuńPaulina uważa, że została skrzywdzona i stąd ta jej nienawiść.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Musiałam wrócić do poprzedniego rozdziału, bo gdy przeczytałam, że Helena była oburzona rozmową z Pauliną, pomyślałam, że znowu coś przeoczyłam, bo nie mam pojęcia o czym rozmawiały i jakie są roszczenia Pauliny. Piszesz o tej rozmowie telefonicznej, ale nie znamy jej szczegółów. Co takiego powiedziała Paulina, że Helena wkurzyła się tak bardzo, że następnego dnia pojechała do firmy porozmawiać z Markiem i Alexem?
OdpowiedzUsuńMarek wreszcie porozmawiał z Ulą i wyjaśnił najistotniejsze rzeczy. Może ta rozmowa będzie kluczowa w dalszych ich relacjach. Ula już wie na czym stoi i czego może spodziewać się ze strony Marka. On w zasadzie też już to wie. Myślę, że w wyborze mieszkania i przeprowadzce z Rysiowa będzie bardzo pomocny. Jednak przed nami grill. Ciekawe jak zareagują na synka Uli zaproszeni na grilla inni goście tzn. Alex i Julia. Myślę jednak, że to są akurat osoby bardzo dla niej życzliwe i nie będzie nieprzyjemnie a wręcz przeciwnie.
Pozdrawiam. :)
O tym co usłyszała Helena od Pauliny będzie w następnej części.
UsuńMarek okaże się nieoceniony w przeprowadzce Uli i jej synka. Podczas samego grilla nie przewiduję żadnych niepotrzebnych niespodzianek.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Również ciekawa byłam jak Małgosia co to za rozmowa była pomiędzy Heleną a Pauliną. Na razie wiemy, że będzie to coś bardzo nieprzyjemnego.
OdpowiedzUsuńW życiu Uli zmiany się szykują. Bardzo dobrze robi wyprowadzając się z Rysiowa. Oby na Józefie nie odbiła się jej przeprowadzka i na nim Dąbrowska z synem swoją złość nie skierowali.
Pozdrawiam miło.
Tak jak pisałam u Małgosi o tym co usłyszała Helena będzie w następnej części.
UsuńKiedyś słyszałam, że zmiany są dobre. I takie właśnie będą dla Uli i jej synka. A jak to odbije się na reszcie rodziny Cieplaków zdradzić nie mogę.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
Julita