sobota, 31 grudnia 2016
środa, 28 grudnia 2016
DWA ŚWIATY część XII
W
piątek w godzinach pracy poprosił Marek Aleksa żeby go zastąpił
przez dwie godziny w firmie. Bo ma ważną sprawę do załatwienia.
Ten drugi zgodził się bez problemu.
-
Wiesz jak przyjadę to będę chciał z tobą też porozmawiać
- powiedział Dobrzański do Febo.
-
Ok, to jedź, a jak wrócisz to pogadamy - odpowiedział Febo.
Marek
najpierw pojechał do Rysiowa aby zaprosić Józefa oraz dzieciaki do
siebie na obiad w niedzielę. Przy okazji prosił aby o niczym nie
wspominać Uli. Wyjaśnił, a raczej poprosił tatę Uli o jej rękę, a Ulę poprosi właśnie w niedzielę. Pan Józef widząc, że jego
najstarsza córka jest szczęśliwa, a i sam Marek nieba by jej
uchylił, przyjął jego oświadczyny. Młodszy mężczyzna
powiedział, że przyjedzie po nich Aleks albo Paulina. Gdy już
wszystko załatwił w Rysiowie pojechał do swoich rodziców, również
prosząc ich na obiad w niedzielę do niego i wyjaśnił co zamierza
uczynić w tym dniu.
Następnie
wrócił do firmy gdzie w swoim gabinecie zastał swoją Ulę.
-
O witaj kochanie, a co ty tu robisz? - pytał Marek.
-
O to co ja już nie mogę odwiedzić własnego chłopaka w jego
pracy? - pytała z grymasem na twarzy.
-
Ależ oczywiście, że możesz, ale jak bym wiedział, że
przyjdziesz wróciłbym wcześniej - powiedział Marek i ucałował
Ulę.
-
Byłam w pobliżu więc postanowiłam cię odwiedzić. A tak w
ogóle to gdzie ty się podziewałeś? - dopytywała.
-
Musiałem coś załatwić na mieście - odpowiedział.
Posiedzieli
jeszcze chwilę, po czym Ula pożegnała się z ukochanym i wraz z
Julią wróciła do domu.
Marek
udał się do gabinetu dyrektora finansowego. Zapukał do drzwi i gdy
usłyszał "proszę" wszedł.
-
No hej, przyszedłem z tobą porozmawiać, masz teraz chwilę?
- pytał Marek.
-
Tak mam, ale ty chyba nie za bardzo, widziałem się z Ulą miała
być u ciebie - powiedział Aleks.
-
Wiem, widziałem się z Ulą, ale już pojechała do domu z Julią
- odpowiedział prezes.
-
A więc co to za sprawa, o której mówiłeś przed wyjściem z
firmy? - zaczął dyrektor.
-
Jak wiesz chcę oświadczyć się Uli. I to w tą niedzielę.
Dlatego chcę zaprosić ciebie z Julią do mnie na obiad właśnie w
niedzielę. A i też moglibyście wy oznajmić wtedy, że jesteście
po słowie - mówił Marek.
-
Bardzo dziękuję w imieniu moim i Julii, na pewno będziemy -
odpowiedział Aleks.
-
A i mam jeszcze jedną prośbę, zrozumiem jeśli to będzie
problem, poproszę wtedy Paulinę - rzekł Marek.
-
A o co chodzi? - pytał Aleks.
-
Chciałem prosić abyś przywiózł rodzinę Uli -
odpowiedział Marek.
-
Ja nie widzę problemu, tylko powiedz, na którą mam ich
przywieść - odparł Aleks.
-
Myślę, że tak na czternastą będzie dobrze - powiedział
Marek.
-
Więc wszystko załatwione, to do zobaczenia w niedzielę -
cześć powiedział Marek i wyszedł.
Zadzwonił
jeszcze do Pauliny i ją również zaprosił, a jednocześnie prosił
aby nic nie mówiła Uli.
-
Marek ja też mam dla was niespodziankę - rzekła Paula - czy
mogę przyjść z kimś? - dopytywała.
-
Ależ oczywiście - odpowiedział.
Nastała
niedziela na czternastą zjawili się prawie wszyscy zaproszeni
goście. Brakowało tylko Pauliny. W końcu się zjawiła. Gdy weszła
najpierw przedstawiła gościa, z którym
przyszła.
- Witajcie przedstawiam
wam mojego chłopaka. To jest Lew Korzyński - powiedziała
Paulina.
Wszyscy
zasiedli do stołu i zaczęli jeść, a po zakończonym posiłku Marek
nagle zniknął w sypialni na kilka minut. Gdy z niej wyszedł
w jednym ręku trzymał duży bukiet kwiatów a w drugim niewielkie
pudełeczko. Podszedł do Uli i uklęknął przed nią mówiąc
-
Ula wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, że nie potrafię żyć bez ciebie. Urszulo Cieplak czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną i zostaniesz moją żoną?
Ula
patrzyła na Marka i przez chwilę nie wiedziała co zrobić. Miała
w oczach łzy. Ale były to łzy szczęścia, i gdy minął szok
odezwała się.
-
Marek tak wyjdę za ciebie, bo bardzo cię kocham -
odrzekła Ula.
Młody
Dobrzański wyjął z pudełeczka pierścionek i wsunął na palec
Uli, po czym wstał, ucałował narzeczoną i szepnął jej do ucha.
-
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Gdy
już wszyscy skończyli im gratulować od stołu wstał Aleks wraz z
Julią i powiedział, że oni również są po zaręczynach. Gdy i
tym drugim pogratulowano. Zaczęto dopytywać się o terminy ślubów.
Ula
z Markiem jeszcze nie wiedzieli kiedy, ale jeśli chodzi o Julię i
Aleksa to ci planowali na październik. Mieli nawet wstępnie
ustalony termin i była to druga sobota października. Marek nie
chciał czekać zbyt długo i zaproponował okres Bożego Narodzenia.
Uli też spodobał się ten pomysł lecz nie wiedziała czy to
możliwe.
Helena
zaproponowała swoją pomoc w szukaniu sali dla jednej i drugiej pary
narzeczonych. Był dopiero lipiec więc sądziła, że nie powinno
być większych problemów ze znalezieniem odpowiedniej sali.
Gdy
już wszyscy goście pożegnali się i młodzi zostali sami.
-
Marek ten dzień był naprawdę wspaniały. Ty byłeś cudowny.
Kocham cię - powiedziała Ula i mocno wtuliła się
w Marka.
-
Tak ten dzień był wspaniały. Ale to ty byłaś cudowna, bo
zgodziłaś się wyjść za takiego człowieka jak ja. I też bardzo, ale to naprawdę bardzo mocno cię kocham Ula
- rzekł Marek i mocno ucałował ją.
Młodzi
narzeczeni od poniedziałku próbowali wszystko załatwiać. Marek
pojechał do Rysiowa. bo tam chciał wziąć ślub z Ulą. To był
kościół, w którym ślub brali rodzice jego Uli. I on wiedział
jakie to dla niej ważne. Gdy udało się ustalić termin na pierwszy
dzień świąt wrócił do Warszawy. Wieczorem powiedział Uli co
załatwił. Ula była bardzo szczęśliwa z tego.
-
Skarbie, może jutro pojedziemy do mamy i powiemy o ustalonym
terminie. I podamy też liczbę gości. Może będzie miała dla nas
jakieś propozycje jeśli chodzi o sale - mówił Marek.
-
Wiesz to dobry pomysł - rzekła Ula.
-
A teraz idę pod prysznic - powiedziała i wstała z kanapy
On
chwycił ją za rękę przyciągnął do siebie i spytał.
- A idziesz sama, beze mnie?
Ula
spojrzała na niego i ujrzała w jego oczach iskierki i te dołeczki
kiedy się uśmiechał.
-
Panie Dobrzański jest pan nie poprawny. No ale skoro tak pięknie
się uśmiecha to zapraszam na wspólną kąpiel.
Markowi
nie trzeba było dwa razy powtarzać. Od kiedy tylko zdjęto Uli gips
z nogi ich wspólne kąpiele były niemal codziennością, również
noce były pełne namiętności.
W
październiku Aleks z Julią zawarli związek małżeński. Ich
światkami zostali Ula i Marek. Wesele trwało do białego
rana. Młodzi w podróż poślubną udali się do Włoch. Na całym
weselu bawiło się osiemdziesiąt osób.
A
dla drugiej pary narzeczonych październik przyniósł niespodziankę.
Ula
pewnego dnia źle się poczuła więc Marek kazał jej pójść do
lekarza. Cieplak wiedząc, że narzeczony nie da się zbyć byle
czym, postanowiła pójść. Ale udało jej się tylko wyprosić, że
pójdzie sama i jak będzie wiedzieć co jej jest to zaraz do niego
przyjdzie i mu powie. Po wizycie u lekarza pełna radości, a
zarazem pełna obawy jak tę wiadomość przyjmie Marek. Poszła do
firmy i udała się do jego gabinetu tak jak mu obiecała. Zapukała
cicho i gdy usłyszała "proszę" weszła do gabinetu.
-
No i co ci jest kochanie? - pytał Marek.
Ula
wyjęła z torebki kopertę, a z niej zdjęcie USG i mu podała.
-
Co to jest? - spytał mężczyzna nic nie rozumiejąc.
-
Marek ja jestem w ciąży, a to jest pierwsze zdjęcie naszego
dziecka - odparła kobieta.
On
na początku nie wiedział co ma zrobić ani co ma powiedzieć.
Nagle
odezwała się Ula.
-
Marek co ci jest, nie cieszysz się?
On
podszedł do narzeczonej uklęknął przed nią mówiąc.
-
Skarbie jestem największym farciarzem na tej ziemi. Najpierw ty
przyjęłaś moje oświadczyny, a teraz jeszcze zostanę tatą -
mówił Marek.
-
A który to tydzień? - dopytywał.
-
Jestem w siódmym tygodniu - odpowiedziała.
Jeszcze
tego samego dnia pojechali do Rysiowa i rodziców Marka z jakże
radosną nowiną. Marka rozpierała duma. Czuł się taki szczęśliwy.
Miał przecież Ulę, która go kocha, a teraz jeszcze zostanie tatą.
Marek
nie opuścił żadnej wizyty u lekarza, kupił nawet osobny album do
którego wkładał wszystkie zdjęcia USG. Pomagał jej, a nawet w
niektórych sytuacjach nawet ją wyręczał. Próbował nawet namówić
Ulę aby na czas ciąży zrezygnowała z pracy. Lecz ona powtarzała
tylko.
-
Ciąża to nie choroba.
-
No dobrze, ale jak poczujesz się źle albo zmęczona to mi będziesz
mówić, a ja zawiozę cię do domu. Obiecujesz? - mówił Marek
wiedząc, że inaczej jej nie przekona.
-
Dobrze obiecuję - mówiła Ula.
Do
grudnia czas płynął spokojnie, mieli już załatwione wszystko co
wiązało się ze ślubem. Pshemko kończył szyć ich stroje ślubne.
Zaproszenia rozesłane.
Na
kilka dni przed ślubem w łaski Marka próbował wkupić się
ponownie Sebastian i chciał zorganizować mu nawet wieczór
kawalerski. Lecz Marek nawet nie miał ochoty z nim rozmawiać.
CDN...
poniedziałek, 26 grudnia 2016
DWA ŚWIATY część XI
Marek
udał się na spotkanie z przyjaciółmi.
Oprócz
Juli i Pauliny przyjechał również Aleks. Gdy Marek zobaczył ich
siedzących już przy stoliku przystaną i na chwilę się zamyślił.
- Jakim ja byłem idiotą zadając się z tym Sebastianem
przez co tak strasznie krzywdziłem Ulę. A ona jest taka cudowna i
ma tak wspaniałych przyjaciół. Oni nie tylko myślą o sobie, ale
także o niej. Gdzie ja miałem wcześniej oczy? A ona mnie pokochała
już wtedy, gdy ja byłem takim egoistą. Z tych rozmyślań
wyrwało go wołanie Aleksa. Podszedł do stolika, przywitał się ze
wszystkimi i usiadł obok.
-
Marek jak sam zauważyłeś Ula bardzo się martwi... -
zaczęła Paulina.
-
Tak wiem, rozmawiałem już z nią na ten temat - wszedł w
słowo Paulinie.
-
Wiecie co, ja mam pomysł, jak rozwiązać tą sytuację, Ula
może niech zamieszka u mnie lub u ciebie Paula - mówiła
Julia.
-
To nie będzie konieczne - odparł Marek.
-
Jak to? - dopytywał Aleks.
-
Bo gdy byłem dziś w Rysiowie, to rozmawiałem z tatą Uli i
poprosiłem go o zgodę aby mogła zamieszkać u mnie -
tłumaczył Marek.
-
To świetnie. A mówiłeś już o tym pomyśle Uli? - pytała
Julia.
-
Nie, jeszcze nie. I boję się, że się nie zgodzi - odparł
Marek.
-
O to ty się nie martw, nasza w tym głowa, aby się zgodziła -
powiedziała Paula.
-
Ale wiecie, że Ula jest uparta i będzie ciężko ją do tego
przekonać - mówił Aleks - no a poza tym jak ja bym mógł
wam pomóc. Może trzeba coś przywieść - kontynuował
mężczyzna.
-
Aleks był bym ci wdzięczny, gdybyś mi pożyczył swojego auta
na jutro - powiedział Marek - Ula jutro wychodzi i w
twoim aucie było by wygodniej niż tym moim.
-
Jasne nie ma żadnego problemu. Mogę go nawet już dziś ci
zostawić, a wrócę twoim - odparł Aleks.
-
A i jeszcze jedno, czy mogę liczyć na waszą pomoc, jak już Ula
będzie u mnie? Wiecie ja muszę wrócić do pracy, a nie chcę aby
cały czas była sama w tym czasie - pytał Marek.
-
No oczywiście, jesteśmy jej przyjaciółmi i tak jak my zawsze
mogliśmy liczyć na nią, tak ona może liczyć na nas -
powiedział Aleks.
-
Ty również możesz na nas liczyć. Widzimy jak się starasz,
jaki jesteś opiekuńczy wobec niej - rzekła Paula.
-
Bo ją bardzo kocham. I obiecałem sobie, że
już nigdy Ula nie będzie płakać z mojego powodu - odparł
Marek.
-
No mamy taką nadzieję - powiedział Aleks.
Posiedzieli
jeszcze chwilę i dziewczyny pojechały do szpitala, aby Uli o planie
Marka powiedzieć. I ją do tego przekonać. A Marek razem z
Aleksem pojechał do swoich rodziców. Aleks miał sprawę do
Krzysztofa więc udali się tam razem.
W
szpitalu kobiety próbowały przekonać Ulę do zamieszkania z
Markiem. Lecz tak jak przypuszczał Marek z Aleksem, to było nie
lada wyzwanie. Dopiero po rozmowie z tatą i zapewnieniu jej, że to
dobre rozwiązanie Ula zgodziła się na zamieszkanie u swojego
chłopaka.
Natomiast
w domu państwa Dobrzańskich Marek opowiedział wszystko o Uli.
Powiedział jaki był podły wobec dziewczyny, jak się z niej
naśmiewał, o tym całym zakładzie.
Senior
Dobrzański słysząc całą historię powiedział.
- Nie tak z
matką żeśmy cię wychowali synu.
Marek
powiedział, że się zmienił. A zmienił się bo w końcu się
zakochał w tej skromniej, dobrej dziewczynie. A Aleks, który nadal
był i słyszał całą rozmowę potwierdził słowa Marka.
Na
koniec młody Dobrzański powiedział, że ma zamiar oświadczyć
się Uli, lecz dopiero jak już całkiem wyzdrowieje. Czym
zaskoczył nawet samego Aleksa.
-
No bracie coraz bardziej wierzę w tą twoją przemianę -
rzekł Aleks - to naprawdę świetna decyzja - poklepał Marka
po ramieniu.
Rodzice
mu również pogratulowali. I mimo iż w pewnym momencie ojciec był
na niego zły, za to jak potraktował tą biedną dziewczynę.
-
Jesteśmy z ciebie synu dumni - mówiła Helena.
Marek
z Aleksem mieli się już zbierać do wyjścia gdy usłyszeli głos
Heleny
-
Marek, synku poczekaj - mówiła.
Kobieta podeszła do komody, na której stała niewielkich rozmiarów
szkatułka, z której wyjęła małe pudełeczko w kolorze błękitu
i podała je synowi.
-
Co to jest mamo? - pytał Marek.
-
To jest pamiątka rodzinna, dostałam ją od twojej babci -
rzekła kobieta.
Marek
otworzył pudełeczko, a w środku ujrzał piękny pierścionek
z niewielkim oczkiem w kolorze oczu swojej ukochanej.
-
Dziękuję mamo, na pewno spodoba się Uli - powiedział Marek.
Będąc
jeszcze u rodziców, mężczyzna wiedział, że się spóźni i
będzie nieco później, zadzwonił do Uli, aby ją o tym
poinformować. Dobrze wiedział, że ta będzie się denerwować.
Gdy
już wychodził rodzice jego kazali pozdrowić Ulę.
Była
już prawie dwudziesta, gdy przyjechał do szpitala. Po wejściu do
sali, ujrzał, że Ula jest o coś na niego zła. Podszedł i
pocałował ją, ale ona tym razem nie odwzajemniła pocałunku.
-
Kochanie stało się coś? Czymś cię zraniłem? - pytał
Marek
-
Jak mogłeś za moimi plecami rozmawiać z moim tatą i decydować
za mnie? - dopytywała Ula z powagą w glosie. Słychać, było że
jest zła na Marka.
-
Ale... ale ja chciałem, żebyś się nie martwiła, chciałem
tylko pomóc. Proszę nie gniewaj się - mówił Marek głosem
pełnym obawy czy na pewno postąpił dobrze.
Ula
widząc jego minę uśmiechnęła się do niego i powiedziała.
-
No już dobrze, nie gniewam się, a i zamieszkam z tobą. No nie
bądź już smutny - rzekła.
-
Osz ty moja diablico, ale mnie wystraszyłaś. Już się bałem,
że mnie przegonisz na cztery strony - odparł Marek.
- Ale kochasz mnie nadal - pytała
Ula z uśmiechem na twarzy.
-
Czy ja ciebie kocham? Kocham i to jak wariat - odparł również z uśmiechem na twarzy.
Następnego
dnia Marek zabrał Ulę ze szpitala i zamieszkali razem u niego. W
opiece nad jego ukochaną przez całe sześć tygodni pomagali Aleks,
Julia, Paulina oraz mama Marka pani Helena. Obie panie szybko
znalazły wspólny język.
Przez
te kilka tygodni Olszański jeszcze kilka razy próbował wyciągnąć
Marka, a to na piwo, a to do klubu na imprezę. Gdy jednak młody
Dobrzański oznajmił mu, że nie ma czasu, i ma zamiar oświadczyć
się Uli, ten dał za wygraną.
Te
sześć tygodni minęło szybko i Uli zdjęto gips z nogi i czekała
ją jeszcze rehabilitacja.
Na
zdjęcie gipsu Marek pojechał z Ulą. Po wizycie u lekarza wrócili
do domu, a Marek poprosił ukochaną aby nic nie planowała na
niedzielę, bo ma dla niej niespodziankę.
Ta
przez jakiś czas próbowała wyciągnąć z Marka co to za
niespodzianka, ale on był uparty i tajemniczy.
Z
uśmiechem na twarzy powtarzał
-
Skarbie, niespodzianki mają to do siebie, że są niespodziewane.
CDN...
niedziela, 25 grudnia 2016
DWA ŚWIATY część X
-
Ula my będziemy się zbierać, zajrzymy do ciebie jutro -
rzekła Paula.
-
Dziękuję za odwiedziny - odparła Ula.
-
A ty Marek nie zbierasz się? - pytał Aleks.
-
Nie ja zostanę jeszcze z Ulą. Oczywiście jeśli mogę? -
spojrzał pytająco na dziewczynę.
-
Ale przecież nie możesz tu siedzieć cały czas, masz pracę
- mówiła Ula.
Marek
jednak nie dał za wygraną i mimo sprzeciwu Uli został w szpitalu.
Poprosił tylko Aleksa aby ten mógł się zająć firmą pod jego
nieobecność.
Ten
drugi nie miał nic przeciwko temu. Dzięki temu Marek mógł być z
ukochaną całymi dniami.
Uli
z trudem udawało się namówić go aby na noc wracał do domu.
-
Ula, ale ja tak nie lubię zostawiać cię samej. Po prostu boję
się o ciebie - tłumaczył się Marek.
-
Ale ja jestem w szpitalu. I tu mi nic nie grozi - mówiła Ula.
Za
każdym razem, gdy ta próbowała go wygonić do domu on robił minę
zbitego szczeniaczka i próbował przedłużać swój pobyt u swojej
ukochanej.
W
czwartek do południa Ulę odwiedziły Julia z Pauliną.
-
Marek, a dasz nam pogadać samym? - pytały dziewczyny - wiesz
takie tam babskie ploteczki - tłumaczyła Paulina widząc minę
mężczyzny.
Ula
też chciała porozmawiać z dziewczynami i wpadła na pomysł.
-
Marek, a możesz pojechać do mnie do domu i przywieść mi ubrania
na jutro. Wiesz przecież, że jutro wychodzę ze szpitala -
poprosiła Ula.
-
Ale kochanie wiesz, że nie lubię się z tobą rozstawać -
rzekł Marek.
-
To co ja mam jutro wyjść ze szpitala w pidżamie? -
dopytywała Ulka.
-
No tak, masz racje, tylko że ja nie lubię jak zostajesz sama
- tłumaczył Dobrzański.
-
Marek proszę cię, przecież są dziewczyny. A cała droga w tą
i z powrotem zajmie ci około dwóch godzin - powiedziała Ula
tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-
A i w końcu trochę odpocznę od ciebie - chichotała Ula.
-
No dobrze już jadę. Ale wiesz, że kocham
cię jak wariat, i już zaczynam za tobą tęsknić - powiedział
Marek, podszedł do niej i namiętnie pocałował.
-
Ja ciebie też, ty mój wariacie, i też już tęsknię. Pa -
powiedziała Ula.
Gdy
mężczyzna wyszedł z sali Paulina z Julią zobaczyły, że ich
przyjaciółka czymś się martwi.
-
Ula co się dzieje, czemu tak posmutniałaś? - zaczęła
ta pierwsza.
-
Coś z Markiem? - dopytywała ta druga.
-
Nie z Markiem wszystko w porządku. Owszem czasem muszę go na
siłę wyganiać do domu, ale tak to wszystko jest ok. On
jest naprawdę wspaniały, opiekuje się mną. Pilnuje aby mi niczego
nie brakowało. Przychodzi do mnie rano, a wychodzi wieczorem, gdy już
śpię. A czasami mam wrażenie, że on wcale nie poszedł do domu
tylko tu spał - mówiła Cieplak.
-
Więc o co chodzi? - dopytywały przyjaciółki.
-
Wiecie, że mój tata jest schorowany, w domu jest jeszcze Beatka,
a mnie też trzeba pomagać. Bo gips z nogi zdejmą mi za jakieś
sześć tygodni. Nie wiem jak mój tata sobie z tym poradzi. To
jedno, a drugie, to nie wiem kiedy i czy w ogóle wrócę do pracy
- powiedziała smutnym tonem w głosie Ula.
-
Oj Ulcia, Ulcia tym drugim się nie musisz przejmować. Ja już
mówiłam to twojemu tacie i powtórzę to tobie. Teraz jesteś na L4
tak długo jak jest potrzeba, a później wracasz normalnie do pracy
- mówiła Febo.
-
A co do tej pierwszej sprawy coś wymyślimy - dodała Julia.
Resztę
czasu za nim wrócił Marek dziewczyny spędziły na zwykłych
pogaduszkach. Paula opowiedziała przyjaciółce co działo się w
firmie. A Julia powiedziała, że Aleks jej się oświadczył, lecz
przyjęcie z tej okazji zrobią jak Ula już wyzdrowieje.
Przyjaciółki
pogratulowały Julii.
-
A co to za gratulacje, czy ja o czymś nie wiem - odezwał się
Marek, który właśnie wrócił z torbą rzeczy dla Uli.
-
Aleks oświadczył się Julii, a ona go przyjęła
-powiedziała Paula.
-
No nareszcie już myślałem, że się nigdy nie odważy -
mówił mężczyzna i również pogratulował.
Gdy
dziewczyny zbierały się do wyjścia poprosiły Marka czy mogą z
nimi porozmawiać na zewnątrz. Zgodził się.
-
Ula skarbie, ty odpocznij, a ja zaraz wrócę, tylko porozmawiam z
dziewczynami, i pójdę do twojego lekarza dowiedzieć, o której
mogę cię zabrać ze szpitala.
-
Nie ma sprawy - rzekła Ula.
Marek
wyszedł z dziewczynami przed szpital.
-
No to o czym chciałyście rozmawiać? - pytał Marek.
-
Chodzi o Ulę - rzekły.
-
No właśnie, coście jej zrobiły, albo powiedziały, widziałem
że posmutniała jak wróciłem - odparł Marek.
-
Właśnie dlatego chcemy z tobą porozmawiać, ale może
poszlibyśmy gdzieś - mówiła Julia.
-
Tu nie daleko jest taka mała knajpka, to może chodźmy tam -
rzekł mężczyzna - ale najpierw muszę złapać jeszcze lekarza
Uli - kontynuował.
-
To zróbmy tak, umówmy się na siedemnastą i wtedy na spokojnie
porozmawiamy - rzekła Paulina.
-
Dobrze, zgadzam się, to na razie - odparł Marek, pożegnał
się z dziewczynami i wrócił do szpitala.
Poszedł
do lekarza prowadzącego Ulę aby dowiedzieć się, o której będzie
mógł zabrać dziewczynę do domu.
Wrócił
do sali, w której leżała Ula. Już od progu zauważył, że ona
czymś się martwi. Doszedł do niej przywitał się z nią z zapytał.
-
Ula, skarbie co się stało?
-
Nie, nic tylko głowa mnie boli - odpowiedziała.
-
Kochanie proszę nie kłam, bo nie umiesz. Proszę powiedz mi co
się dzieje. Martwię się o ciebie - powiedział.
Przez
chwilę zastanawiała się jak powiedzieć, że wiedziała o
zakładzie. Już kilka razy chciała mu to powiedzieć, nie wiedząc
iż on o tym wie od Aleksa.
-
Marek muszę ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak. A i strasznie
się boję, że po tym jak to usłyszysz to odejdziesz. A ja tak
bardzo cię kocham, że bym tego chyba nie
zniosła - mówiła smutno Ula,
-
Skarbie po prostu mi powiedz - przekonywał ją Marek,
-
Ja wiedziałam o całym tym waszym zakładzie - powiedziała
Ula ze spuszczoną głową - ale to nie dlatego się z tobą nie
umówiłam - kontynuowała.
On
popatrzył na Ulę, wziął jej twarz w swoje dłonie i podniósł do
góry, tak aby ich wzrok się skrzyżował. Wtedy zobaczył w jej
oczach łzy.
-
Ulcia, kochanie nie płacz, ja wiem o wszystkim. Wtedy w niedzielę, gdy Paula pojechała po ciebie, Aleks mi wszystko powiedział. A
i w poniedziałek jak przyjechałem do ciebie do szpitala to o tym
rozmawialiśmy.
I
wiem, że czułaś się bardzo skrzywdzona prze zemnie. Ale to
uświadomiłem sobie jeszcze przed tym wypadkiem. Miałem w ciągu
tego jednego miesiąca dwie poważne rozmowy, które wiele mi
uświadomiły - mówił Marek - ale ja ci obiecuję, że już
nigdy w życiu nie będziesz cierpieć z mojego powodu. Bo ja ciebie
też bardzo kocham. I dziękuję, że jesteś ze
mną szczera. Lecz to chyba nie wszystko co cię trapi -
kontynuował.
-
Martwię się jak my damy sobie radę. Ja mam nogę w gipsie i
sama potrzebuję pomocy, Beatka jest jeszcze mała i nią trzeba się
zajmować, a tata jest schorowany i nie ma tyle siły - odparła
Ula.
-
Skarbie nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział.
Marek
miał dla niej niespodziankę, lecz musiał jeszcze porozmawiać z
przyjaciółmi.
-
Ula wiesz muszę wyjść na jakąś godzinę, jestem umówiony w
ważnej sprawie. Ty się może prześpij albo po prostu odpocznij.
Miałaś dziś trochę męczący dzień - rzekł mężczyzna.
-
Nie ma sprawy, spróbuję odpocząć. Ale wrócisz jeszcze dziś?
- pytała Ula.
-
Jeśli tylko chcesz, to jak najbardziej - odparł z uśmiechem
na twarzy.
-
Tak, bardzo tego chcę - odparła Ula.
Pożegnali
się jak zwykle czule i Marek udał się na spotkanie z przyjaciółmi.
CDN...
Subskrybuj:
Posty (Atom)