piątek, 1 października 2021

SIEROTY część VI

 Zastanawiał się co takiego się wydarzyło, że rodzice nie mogli przyjechać. Podświadomie czuł, że coś jest nie tak. Z tych rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi. Zaprosił gościa do środka. 
- Tak jak prosiłeś jestem - usłyszał od progu. 
- To już ta godzina? - bardziej zapytał siebie samego niż zwrócił się do Uli - proszę usiądź - wskazał na kanapę, przy której stał niewielki szklany stolik. Marek zanim rozpoczął rozmowę zaproponował kawę. 
- Nie dziękuję - odparła Cieplak.
- Ula na początku chciałem... - już zaczął mówić kiedy Ula mu przerwała. 
- A gdzie twoi rodzice? Mówiłeś, że mieli również tu być. Nie poczekamy na nich?
- Dzwonił tato i prosił abym porozmawiał z tobą sam, bo im coś wypadło. Jednocześnie przepraszają cię oboje za zaistniałą sytuację - wyjaśnił. 
- Chcecie mnie zwolnić? - mówiła mając łzy w oczach. 
- Ula spokojnie nikt nie chce cię zwalniać. Nawet o tym nie pomyśleliśmy. Pozwól, że wszystko wyjaśnię - kobieta skinęła głową z aprobatą - na początku chcę przeprosić za moje zachowanie, ale jakiś czas temu zupełnie przypadkowo usłyszałem fragment twojej, Eli i Izy rozmowy. Wówczas niewiele z tego rozumiałem, poprosiłem Elę o rozmowę i ta mi nieco więcej powiedziała o tobie i twoim rodzeństwie. Dowiedziałem się, że chcesz pójść na studia, ale kilka rzeczy wstrzymuje ich zaczęcie. Jedną z takich przeszkód jest to, że masz utrudniony dojazd. Widziałem również jak w każdej z możliwych chwil uczysz się obcych języków. Rozmawiałem o tym z rodzicami i możemy ci pomóc rozwiązać w części te kłopoty. Mianowicie moja mama ma mieszkanie po swojej ciotce, stosunkowo niedaleko od firmy, raptem jakieś dwa przystanki autobusem, można nawet dojść na piechotę, trzeba tylko przejść przez ten duży park tuż obok. Mogłabyś wraz z rodzeństwem tam zamieszkać. Mama mówiła również, że w pobliżu jest przedszkole - Cieplak słuchała tego wszystkiego i niedowierzała. Zapanowała cisza, którą przewał Dobrzański.
- Ula proszę cię powiedz coś. 
- Ja bardzo dziękuję, ale mnie Marek nie stać na wynajem mieszkania w Warszawie. Przeglądałam w ostatnim czasie oferty i przy naszej trójce to są to holendernie wysokie kwoty. A z mojej pensji i rent na dzieciaki musi nam starczyć na wszelkie opłaty oraz leki dla małej. 
- Ula spokojnie nie powiedziałem ci jeszcze wszystkiego. Firma dysponuje czymś takim jak fundusz specjalny, dzięki któremu my pokrywamy koszty mieszkania ty jedynie opłacać będziesz musiała media według zużycia - kłamał jak z nut. Ale tłumaczył sam przed sobą, że to w dobrej wierze. Dobrze wiedział, że inaczej ona się nie zgodzi - wiem, że to może być zaskoczeniem dla ciebie, ale proszę przemyśl to, może porozmawiaj z bratem - dodał. 
- Dobrze zastanowię się i dam odpowiedź do końca tygodnia - odpowiedziała. Marek uśmiechnął się, chociaż nie do końca takiej odpowiedzi się spodziewał. 
- W porządku Ula ja nie naciskam - rzekł. Skończyli rozmowę i panna Cieplak wróciła do swoich obowiązków. 

- Coś ty taki dziwny?  - usłyszał tuż za plecami kiedy miał już wchodzić do windy. 
- O Seba - rzekł kiedy tylko odwrócił się będąc już w środku. 
- Wychodzisz? - zapytał pucołowaty blondyn. 
- Tak, jadę do rodziców, umówiłem się z nimi w firmie. Jednak coś im przeszkodziło i chciałbym się dowiedzieć co się stało - wyjaśnił Dobrzański. 
- Ale chyba nie tylko to cię trapi przyjacielu - Sebastian nie odpuszczał nawet kiedy byli już poza firmą. 
- Przed tobą to chyba nic się nie ukryje? - rzekł Marek przyglądając się przyjacielowi - chyba muszę zacząć się obawiać, że stracę najlepszego kadrowego na rzecz pracy jako detektyw - mówił uśmiechając się. 
- Spokojnie przyjacielu nie zamierzam zamienić tak ciepłej posadki na cokolwiek innego - odparł również śmiejący się Olszański i poklepując po ramieniu juniora Dobrzańskiego - chociaż nie trzeba być Sherlock Holmes aby zauważyć twoje zachowanie - dokończył kadrowy - chyba potrzebujesz się wygadać, więc chodźmy na kawę - Dobrzański mimo woli skinął głową na potwierdzenie przyjęcia zaproszenie. Podświadomie czuł, że musi się przed kimś wygadać. Kilkanaście metrów od firmy otworzona została niewielka kawiarenka. Weszli do środka zamówili po czarnym płynie. Marek popatrzył na przyjaciela tak jakby zastanawiał się czy mu powiedzieć o propozycji dla Uli czy wygadać na inne tematy. A tych pozostałych również było sporo. Koniec końców opowiedział mu o wszystkim czego się dowiedział o Cieplak, jego propozycji oraz o tym co powiedziała na to Cieplak. 
- Wiesz Seba nie rozumiem, chcemy jej pomóc, a ona kręci nosem - dokończył. 
- A ty jesteś głupi albo takiego udajesz - padło z ust blondyna. Dobrzański spojrzał na niego takim wzorkiem jakby chciał go nim zabić. Olszański widząc minę kumpla pospieszył z wyjaśnieniem - Ula jest bardzo dumną osobą, która od jakiegoś już czasu musi sobie radzić samej. Nigdy nie prosi o pomoc w najdrobniejszej sprawie, nawet kiedy ma wizytę u lekarza z siostrą robi tak aby nie kolidowało jej to z pracą. A ty nagle wyskakujesz jej z tym mieszkaniem twojej mamy. Musisz dać jej czas na zastanowienie się, na przespanie z tym. No chyba, że macie na to mieszkanie innych chętnych. Dodatkowo nie uważam, żeby to kłamstwo co do opłaty za czynsz było dobrym posunięciem. Ona nie dość, że uparta to piekielnie inteligentna istotka. A jak to się wyda możesz mieć u naszej pani recepcjonistki przechlapane - ciągnął swój monolog Sebastian. 
- Może i masz rację. Ale ani ja ani tym bardziej rodzicie nie chcieliśmy jej urazić. A z tym czynszem tak po prostu samo wyszło - próbował to jakoś tłumaczyć - ty Seba a może byś mi pomógł ją przekonać - ten spojrzał na bruneta i odparł. 
- Mnie w to nie mieszaj. Ale wiesz zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, mianowicie co tobą kieruje. Owszem nigdy nie odmówiłeś pomocy jeśli była taka potrzeba, ale nie w takim wymiarze - Olszański podejrzewał, że jego najlepszy przyjaciel najzwyczajniej w świecie zakochał się w pannie Cieplak. Nie było to nic dziwnego. Ula jest piękną, młodą kobietą. Wszystko to dopełnia jej mądrość, serdeczność wobec innych. Spotkał się nawet ze sformułowaniem, że to anioł nie kobieta. A do tego od kiedy zaczęła pracować w FD bardziej przywiązuje uwagę do tego jak się ubiera. Kilka sukienek oraz garsonek dostała jednego razu od samego mistrza. 

Olszański pamięta jak ta próbowała się wymigać od ich przyjęcia. Kadrowy przyszedł tego dnia do pracowni aby poprosić mistrza w pewnej sprawie, ale za nim do tego doszło Pshemko zwrócił się do mężczyzny.
- Niech osoba powie Urszuli, a raczej wytłumaczy, przetłumaczy aby przyjęła te suknie i garsonki.
- Pshemko obiecuję ci porozmawiać z Ulą podczas lunchu. A na koniec dnia przyjdzie do ciebie i weźmie je wszystkie - projektant zgodził się lecz jego twarz wyrażała niezadowolenie. 
- Dzięki Seba, że mnie wybawiłeś z tej trudnej sytuacji - zwróciła się do kadrowego Cieplak.
- Ula ja cię bardzo proszę, przyjmij te kiecki od niego - mówił i szybko wyjaśnił w czym rzecz. Opowiedział jakim furiatem jest Pshemko, co się dzieje w sytuacji kiedy ten wpada w złość. Te słowa może nie do końca, ale przekonały ją do podjęcia decyzji i przyjęła je. 

Kiedy Marek rozmawiał z przyjacielem jego rodzice wraz z mecenasem Dębskim siedzieli jeszcze w fundacji i rozmawiali na temat tego co się tu wydarzyło. 
- W ciągu najbliższych dwóch dni powinienem zredagować pismo wobec pani Pauliny Febo, w którym zostanie zawarte oskarżenie o próbę zniesławienia oraz o pomówienia - mówił mecenas - a teraz muszę się już pożegnać, mam jeszcze dzisiaj jedno spotkanie - dodał i seniorzy zostali sami. Wszystkie pomieszczenia fundacji po skończonym przeszukaniu wyglądały jakby przeszło w nich tornado. Nic nie było na swoim miejscu, z szuflad powywalane wszelakie rzeczy, porozrzucane segregatory z dokumentacją fundacji. Helena usiadła, dłońmi zakryła twarz i rozpłakała się. Nie rozumiała tego, jak można być tak podłą osobą. 
- Krzysiu co myśmy jej takiego zrobili, że tak nas nienawidzi. Staraliśmy się dać obojgu Febo tyle miłości ile tylko można było, a ona tak nam się odpłaca - mówiła Helena z wielkim żalem w głosie.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale jedno mogę obiecać, zrobię wszystko aby odpowiedziała za to co robi - zapewniał senior. Rozejrzał się po pomieszczeniu, niewiele myśląc podwinął rękawy koszuli i zaczął zbierać porozrzucane rzeczy po chwili dołączyła Helena. Należało to wszystko uprzątnąć i doprowadzić wszystkie pomieszczenia do stanu sprzed wizyty policji. Przecież od jutra fundacja musi dalej funkcjonować. 
W pewnym momencie usłyszeli dźwięk telefonu Krzysztofa. 
- To Marek - rzekł i nacisnął ikonę z zieloną słuchawką. 
- Tato, gdzie jesteście? Siedzę u was już dobrą godzinę. Czy wszystko w porządku? - usłyszał serię pytań. 
- Przepraszam cię synku w swoim i mamy imieniu, ale wciąż jesteśmy w fundacji. I tak szybko nie wrócimy - mówił do słuchawki Krzysztof. 
- Za pół godziny będę w fundacji - odparł ojcu i rozłączył się. Podświadomie czuł, że coś jest nie tak. W jego głowie rodziły się najczarniejsze scenariusze. 
- Rany - to pierwsze co przyszło mu na myśl kiedy zobaczył ten bałagan i zaraz dodał - co tu się stało? Było jakieś włamanie? - zarzucił rodziców kilkoma krótkimi pytaniami. 
- To nie włamanie. A policyjne przeszukanie i kontrola skarbówki - usłyszał w odpowiedzi. 
- Policja, skarbówka? - dopytywał, bo nie bardzo rozumiał w czym rzecz. 
- Wyobraź sobie synku, że twoja była narzeczona nasłała na fundację oraz na samą mamę te dwie instytucje. Podobno mama fałszowała jakieś faktury i dodatkowo handlowała dopalaczami - Marek słuchał tego i niedowierzał temu wszystkiemu. Czuł wściekłość na tę kobiet. W tym momencie, w tej chwili gdyby tylko dorwał ją w swoje ręce to chyba rozszarpałby nawet na środku drogi. Już on sobie z tą głupią babą porozmawia. Nie odpuści jej, nie daruje. Sprzątanie zajęło całej trójce kilka godzin. Do domu wrócili późnym wieczorem. 
- Synku może zostaniesz u nas na noc? Co będziesz jechał zmęczony na drugi koniec miasta? Zaraz uszykuję nam coś do zjedzenia - zwróciła się Helena do syna a Krzysztof poparł żonę. Ten nie widział powodu aby nie zostać. Wręcz przeciwnie od kiedy Febo wyniosła się z jego domu dochodził do wniosku, że chyba sprzeda go. A w zamian kupi jakieś mieszkanie. 
- Marek nic nie mówisz jak poszła rozmowa z panią Cieplak - odezwał się senior podczas kolacji. 
- Zaproponowałem jej wynajem tego mieszkania. Ale chyba nic z tego nie będzie - rozłożył ręce w geście bezradności - tłumaczyła się niedostatkiem, że mieszkania w Warszawie są bardzo drogie - wyjaśnił - poprosiłem aby się zastanowiła. A dodatkowo może to trochę nie w porządku, ale posunąłem się do małego kłamstewka. Powiedziałem, że to firma pokrywa koszty czynszu za mieszkanie iż posiadamy specjalny fundusz dzięki, któremu możemy to zrobić. A ona musiałaby jedynie pokrywać opłaty za media według zużycia - dodał na koniec. 
- To trochę nie w porządku, bo my nie mamy takiego funduszu - odparł Krzysztof. Chociaż rozumiał w pewnym sensie syna. W końcu chciał pomóc, bo tak został wychowany. Oboje z Heleną byli dumni z Marka. Nie musieli mu tego mówić, on to wiedział, czuł.
- Pomyślałem, że mógłbym ten czynsz pokrywać z własnej kieszeni. Dla mnie to nie taka duża kwota, ale dla niej to faktycznie może być spory wydatek - tłumaczył swoje postępowanie. 
- To bardzo szlachetne synku, ale co jak to wyjdzie? - zapytała Helena. 
- Nie pomyślałem o tym - odparł zgodnie z prawdą. Helena przyglądała się uważnie synowi lecz nie zamierzała jeszcze mówić niczego na głos. Później kiedy zostali sami podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z mężem. A były takie same jak Olszańskiego. 
- Wiecie wpadłem jeszcze na jeden pomysł, ale to tylko jeśli Ula podejmie studia - oznajmił rodzicom. Na ten moment nie chciał wiele mówić, bo nie było jeszcze wiadomo co postanowi Ula.

W tym samym czasie kiedy tak wiele działo się w Warszawie Ula siedziała wraz z bratem w kuchni i popijając herbatę rozmawiali. 
- Dostałam dzisiaj propozycję zamieszkania w Warszawie Jasiu - rzekła do brata.
- To świetnie. Co to za mieszkanie, jak wygląda sytuacja z opłatami.
- Mieszkanie to składa się z trzech pokoi, kuchni oraz  łazienki. Ofertę dostałam od prezesa. Miałabym jedynie opłacać prąd, gaz i wodę według zużycia, A czynsz pokrywa podobno sama firma - wyjaśniła. 
- To wspaniała oferta. Skończyły by się te twoje długie dojazdy w te i z powrotem. Dodatkowo mogłabyś pójść na studia - mówił z radością w głosie młody Cieplak. 
- No nie wiem Jasiu - mówiła mniej podekscytowana Ula. 
- Siostra no co ty. Dostajesz możliwość na zmianę na lepsze, a ty masz wątpliwości - mówił Jasiek. 
- Powiedziałam, że zastanowię się i dam odpowiedź do końca tygodnia - wyjaśniła.
CDN...

8 komentarzy:

  1. Jednak Ula się waha i nie chce zbyt pochopnie podejmować decyzji o przeprowadzce do Warszawy. Nic w tym dziwnego. Dziewczyna ma poważne braki finansowe i ma się czym martwić. Propozycja Dobrzańskich jest bardzo szlachetna i hojna, bo to nie tylko mieszkanie, ale i pomoc w podjęciu studiów. Olszański zaskoczył życiową mądrością i miał rację, bo Ula na pewno nie strzeliła focha i nie pogardziła propozycją Marka. Z pewnością bardzo ją docenia, ale czy podejmie decyzję na tak?
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula nauczyła się radzić sobie samej. Ceny mieszkań na wynajem są strasznie drogie i stąd ta jej obawa.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Ula jak to Ula wszystko rozkłada na części. Jest bardzo dumna ale Jasiek też ma rację, drugi raz taka możliwość może się nie trafić. Seba to bystry obserwator i ma rację, że Marek zakochał się w Uli choć On sam jeszcze tego nie wie. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy. Miłego weekendu życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to bywa, że czasem ktoś postronny widzi więcej. Tak właśnie jest z Sebastianem, ale i sama Helena to zauważyła.
      Ula jest po prostu ostrożna.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Ula ma wątpliwości czy powinna przyjąć propozycję Marka. Trudno się dziwić bo ta dzielna dziewczyna nauczyła się radzić sobie sama :) Można ją tylko podziwiać za hart ducha.
    Natomiast Marek na wielkie serce i nawet nie zdaje sobie sprawy, że ani się obejrzy na dobre straci głowę i serce dla uroczej recepcjonistki.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział 💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę.
      Ula nie miała wyjścia musiała nauczyć się tej trudnej roli jaką jest dorosłość i odpowiedzialność.
      Marek został wychowany na właśnie takiego człowieka.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
    2. Oj Julitko nie taką nową bo znam wszystkie Twoje opowiadania i uznałam, że w końcu wypadałoby Ci coś skomentować zwłaszcza, że Ty moje próby na Wattpadzie również komentowałaś 💖 Podziwiam Twój ogrom pomysłów,a przede wszystkim pracę jaką wkładasz w to, by z każdym kolejnym opowiadaniem się rozwijać.

      Usuń
    3. Dziękuję za słowa uznania. Pomysły jeszcze są, ale jakby czasu ostatnio zbyt mało.
      Pozdrawiam serdecznie w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń