Po wyjściu od Cieplaków Marek postanowił spotkać się z przyjacielem i kolejny raz poprosić o pomoc.
- Seba mam do ciebie sprawę, chciałem pogadać. Jesteś w domu? - dopytywał jeszcze zanim ruszył spod bloku, w którym mieszkała Ula.
- Jestem w domu. Możesz wpaść, znajdzie się nawet jakieś piwko - usłyszał w odpowiedzi.
- W takim razie będę u ciebie za jakąś godzinkę - rzucił do słuchawki, pożegnał się i rozłączył. Odpalił silnik i ruszył w kierunku Warszawskiego Mokotowa.
Siedziała zamyślona przy kuchennym stole, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Podniosła się z krzesła i po sprawdzeniu przez wizjer kto stoi z drugiej strony drzwi otwarła je.
- Cześć Maciuś, wchodź. Zrobię ci może kawy?
- Witaj Ula. Przyszedłem aby sprawdzić czy czegoś nie potrzebujesz. Mama mówiła, że Betti jest chora - mówił przyjaciel jednocześnie rozbierając się z wierzchniego okrycia.
- To prawda, Beatka przeziębiła się i przez to będzie trzeba przesunąć termin zabiegu - mówiła zmartwiona Cieplak - ale nie tylko to mnie martwi. A raczej nie wiem co zrobić.
- Mówisz jakoś zagadkowo. Powiedz mi, może będę mógł ci jakoś pomóc albo może doradzić - mówił Szymczyk.
- Na początku tygodnia dostałam propozycję przeprowadzki do Warszawy.
- To niezła propozycja. Tam mielibyście łatwiejszy dostęp do lekarzy, a i tobie byłoby prościej. Tam są większe możliwości - mówił jej przyjaciel.
- Maciuś, ale to nie jest takie proste. Wiesz przecież, że utrzymujemy się tak naprawdę z mojej pensji - mówiła Cieplak zalewając jednocześnie kawę.
- No dobra to może i jest powód aby odmówić. Ale może powiesz mi co to za propozycja i od kogo, a może będę mógł ci jakoś pomóc.
- To mieszkanie nie jest zbyt duże, ale dla naszej trójki byłoby wystarczające. A samo mieszkanie zaoferował mi mój szef Marek Dobrzański, twierdzi iż nie musiałabym opłacać czynszu, jedynie co to media według zużycia - wyjaśniła. Maciek siedział i słuchał tego, zastanawiając się czy ta kobieta postradała zmysły czy co? W końcu przetrawił jej słowa i odparł.
- Ulka ty jesteś nienormalna czy taką robisz z siebie? Dostajesz niesamowitą ofertę mieszkania a ty jeszcze wybrzydzasz? Przecież ceny prądu czy wody są wszędzie takie same ewentualnie może nieco się różnią - mówił.
- Maciuś, ale...
- Nie ma żadnego ale. Ulka dostajesz szansę więc z niej skorzystaj - przerwał jej. Jednak ta wciąż nie była przekonana. Cały czas miała w sobie jakąś dziwną blokadę przed zamieszkaniem w stolicy.
- Obiecuję to przemyśleć. Markowi również to obiecałam, tyle mogę - odparła ugodowo. Wiedziała, że inaczej nie będzie miała spokoju - a teraz może byś tak opowiedział co tam u ciebie. Podobno masz dziewczynę - zmieniła temat - widziałam się ostatnio z twoją mamą i to ona coś tam wspomniała - mówiła uśmiechając się widząc minę przyjaciela.
- Oj tam, dziewczyna to jeszcze zbyt dużo powiedziane. Bardziej to koleżanka z roku. Pomogłem jej kilka razy, a i ona w rewanżu pomogła mnie. Ale jak widać moja mama ma zbyt dużą wyobraźnię - mówił. Ula już tego nie skomentowała. Posiedzieli jeszcze trochę i Maciek wrócił do siebie, lecz tuż przed wyjściem wymógł na Uli obietnicę, że ta rozważy tę propozycję zamieszkania w Warszawie.
Podjechał pod jeden z bloków, a raczej apartamentowców na Mokotowie. Zaparkował w pobliżu klatki, z siedzenia obok wziął zgrzewkę czteropaku piwa i ruszył w kierunku mieszkania swojego przyjaciela.
- Nie potrzebnie kupiłeś to piwo - rzekł Sebastian kiedy już obaj panowie przywitali się jak zawsze mocnym uściskiem ręki.
- Nic nie szkodzi będziesz miał na zaś - odpowiedział mu młody Dobrzański .
- To o czym chciałeś pogadać? Co się stało? - zaczął pytać Olszański kiedy już usiedli na kanapie.
- Chciałem cię prosić o pomoc w sprawie Uli - zaczął Marek i zrobił łyk brunatnego trunku.
- W sprawie Uli? A co z nią? - dopytywał zdziwiony Sebastian.
- Widzisz prosto ze szpitala od ojca pojechałem do niej aby dowiedzieć się co z małą. Wyobraź sobie, że dojazd tam zajął mi prawie godzinę. I tu jest moja prośba abyś pomógł mi ją przekonać do tej przeprowadzki.
- Marek nie wiem czy to dobry pomysł aby na siłę ją namawiać.
- Stary, skoro ja jechałem tyle czasu autem, to autobusem jedzie się zapewne znacznie dużej. A sam wiesz dobrze, że ja nie jeżdżę powoli.
- Ja to wszystko rozumiem. Lecz trochę zdążyłem już poznać Ulę i ona musi chcieć tego sama - tłumaczył Sebastian lecz widząc posępną minę przyjaciela postanowił mu pomóc, a przynajmniej spróbuje - a jak twój tato? - zapytał Marka po tym jak obiecał pomoc.
- Już dużo lepiej. To wszystko jest poniekąd zasługą obojga Febo. Wiesz ta kontrola w fundacji i nasłanie policji przez Paulinę to jedno. A druga sprawa to machlojki Aleksa. Wyobraź sobie wczoraj zadzwoniła do mnie nijaka Beata Lange.
- A co takiego ma wspólnego prezes Fox Fashion z naszym Aleksem? - zdziwiony dopytywał kadrowy nie rozumiejąc tej znajomości.
- Aleks chciał zawrzeć współpracę z nimi a tym samym pozbyć się nas z firmy. Lecz na nasze szczęście Beata Lange okazała się bardzo uczciwa i poinformowała nas o tym. Jestem z nią umówiony na jutro aby przekazać nam dowody na to co chciał zrobić Febo - wyjaśnił junior. Olszański był w szoku po tym co usłyszał. Zastanawiał się do czego mogą być jeszcze zdolni oboje Febo. Bo, że są to nie budziło żadnych wątpliwości tylko pytanie do jakich.
Obaj panowie posiedzieli jeszcze jakiś czas rozmawiając na różne tematy popijając przy tym piwo.
Do firmy miał przyjść dopiero po spotkaniu z Beatą Lange. Uznał, że tak będzie lepiej. Od niego z domu było znacznie bliżej do restauracji Moskwa niż z firmy. Dodatkowo pracę zaczyna od godziny ósmej a spotkanie było zaplanowane na dziewiątą. Jeszcze wczoraj dogadał się z przyjacielem aby ten przez jakieś dwie do trzech godzin przypilnował mu firmy. A gdyby ktokolwiek o niego pytał miał odpowiadać, że Dobrzański pojechał do szpitala w sprawie ojca.
- Dzień dobry pani Beato - przywitał się z kobietą, która w oczekiwaniu na juniora Dobrzańskiego popijała kawę - za nim przejdziemy do sprawy, mój tato przeprasza za swoją nieobecność. Lecz trafił do szpitala po tym jak pani zadzwoniła - dodał.
- Witam panie Marku. Dziękuję, że zgodził się pan na tak wczesną porę, ale mam jeszcze kilka innych spraw - mówiła kobieta - mam nadzieję, że pan Krzysztof dojdzie do siebie. Proszę mi uwierzyć nie chciałam aby pański ojciec źle się poczuł - rzekła.
- To ja w moim i rodziców imieniu chciałem podziękować za to co pani dla nas robi. A mówiąc dokładniej dla naszej firmy.
- Tak jak mówiłam przez telefon rozumiem, że stanowimy dla siebie konkurencję. Jednak ja uznaję tylko tę zdrową i uczciwą. Nie mogłabym zacząć żadnej współpracy z panem Aleksem Febo, po tym jak próbował wmówić mi, że firma źle stoi. I tak jak mówiłam proponował mi fuzję, po tym jak zostanie prezesem. Mogę pana zapewnić, że był bardzo pewny swego kiedy mi to obiecywał. Mówił, że już niedługo będzie posiadaczem większości udziałów - wyjaśniała na czym polegało spotkanie z Febo. Na koniec wręczyła mu teczkę z logo swojej firmy wyjaśniając - tu znajdzie pan pismo od Febo z wstępną propozycją oraz płytę CD z nagraną rozmową.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję za to co pani zrobiła. Dzięki tym dowodom - wskazał na leżącą na stoliku teczkę - wiemy co takiego knuje mój przyrodni brat - dopił swoją kawę, zapłacił, zostawiając napiwek i pożegnał się.
Prosto ze spotkania pojechał do firmy, gdzie czekała go niezbyt miła niespodzianka, a raczej goście jacy przylecieli ze słonecznej Italii.
Wjechał na piąte piętro i kiedy drzwi windy rozsunęły się ujrzał dwóch mężczyzn. Domyślił się kim są i tak naprawdę do kogo przyjechali.
- Witam panów - odezwał się w ich rodzimym języku podchodząc.
- Byliśmy umówieni z Aleksandrem Febo - usłyszał Marek - ale jak widać wy polaczki nie macie pojęcia o znajomości języków obcych - wysyczał jeden z mężczyzn, a drugi dodał - już my to zmienimy.
- W obecnej sytuacji to nie wam decydować kto jaki ma znać język. Nie wy jesteście jej właścicielami i nie sądzę aby to miało się kiedykolwiek zmienić - odparł - a do pokoju pana Febo to do końca tym korytarzem następnie w lewo, tam znajduje się sekretariat i biuro jego samego - pokierował gości, a sam udał do siebie. Pora samemu zająć się pracą, bo faktycznie ci makaroniarze jeszcze przejmą firmę. Wzdrygnął się na samą myśl.
- Witaj Aleksie - przywitali się uściskiem dłoni.
- Witajcie. Cieszę się, że jesteście. Myślę, że najdalej za dwa dni powinniśmy mieć podpis Krzysztofa Dobrzańskiego - rzekł kiedy tylko całą trójką zasiedli w fotelach przy niewielkim stoliku, na którym Aleks postawił szklaneczki z nalanym Burbonem.
- My nie przylecieliśmy tu na wycieczkę, ale w interesach. Nie zamierzamy czekać tyle dni - mówił jeden z braci Scacci.
- Spokojnie przyjacielu. Po prostu wszystko przesunęło się w czasie ponieważ senior trafił do szpitala - tłumaczył Febo - ale to dla nas dobra okazja. Jutro zamierzam tam pojechać Krzysztof będzie po jakimś zabiegu więc mało kontaktowy i łatwiej będzie mi podsunąć papiery do podpisu. On mi wierzy i ufa więc powiem mu, że to jakieś tam dokumenty, ale musi być jego podpis - mówił pewny swego Aleks.
Przeglądał zaległą i bieżącą pocztę kiedy usłyszał dźwięk swojego telefonu, spojrzał na wyświetlacz i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Witaj mamo. Czy coś się stało? - dopytywał.
- Wszystko w porządku, tato prosił abym do ciebie zadzwoniła i dowiedziała jak spotkanie - Marek uśmiechnął się pod nosem.
- Ach ten tato. Nawet będąc chorym swoje myśli zaprząta sobie firmą - pomyślał.
- Beata Lange swoja słowa poparła mocnymi dowodami w postaci umowy wstępnej oraz nagraną rozmową - odpowiedział - a jak czuje się tato? - zmienił temat dopytując się o zdrowie ojca.
- Czuje się dobrze, ale z jakiś powodów przesunęli termin zabiegu o jeden dzień - mówiła, a ton jej głosu wyrażał coś w rodzaju obawy, lęku.
- Mamo proszę cię nie denerwuj się tak. Widocznie stan taty jest na tyle stabilny, że jeden dzień nie sprawi problemu - próbował uspokoić Helenę. Chociaż z drugiej strony rozumiał te obawy. W końcu są małżeństwem już ponad ćwierć wieku i wciąż się kochają. Bywały takie momenty kiedy patrząc na swoich rodziców zazdrościł im tego pięknego uczucia. Sam o tym marzył. Ale jak na razie nie umiał stworzyć takiego związku. Zastanawiał się w takich momentach co z nim jest nie tak. Z Pauliną był kilka lat a i tak nie potrafili być ze sobą szczęśliwi. Wieczne kłótnie, które Paulina wywoływała z byle powodu, ciągłe podejrzenia o zdrady. Ten cały związek był jak istny rollercoaster. Jazda góra - dół i z powrotem. Nigdy nie wiedział czym go uraczy jego dziewczyna kiedy wróci do domu albo kiedy wpadnie do jego gabinetu aby już w tym miejscu zacząć się z nim kłócić.
- Synku a może wpadłbyś do domu pracy? - zaproponowała Helena.
- Czemu nie. Nie chce mi się siedzieć samemu w tym wielkim domu. Będę tak około osiemnastej - pożegnał się z rodzicielką, rozłączył i ponownie wrócił do przerwanej pracy. Jednak kolejny raz ktoś mu przerwał. Usłyszał pukanie a chwilę później wsuwającą się głowę swojego przyjaciela.
- Hej stary masz chwilkę? - padło z ust kadrowego.
- Powiedzmy, że mam kilka minut - westchnął i swój wzrok skierował w kierunku stojącego na regale zegara.
- Mam świetny pomysł - rzekł.
- Pomysł? Na co? - dopytywał Dobrzański, bo nie bardzo wiedział z czym przychodzi jego przyjaciel.
- To aby Ula przeprowadziła się do Warszawy - mówił Olszański. Widząc pytające spojrzenie Marka pospieszył z wyjaśnieniem - mówiłeś, że to spory kawałek drogi. I tak możesz na przykład zaproponować jej, że możesz ją podwozić - Marek pokręcił głową na nie - właśnie więc jest jeszcze jedno rozwiązanie.
- Czy ty możesz przejść do konkretów - mówił poirytowany Dobrzański.
- Już ci mówię o co chodzi. Wszystko dokładnie sprawdziłem. Ula z pracy wychodzi o szesnastej i ma raptem kilka minut aby zdążyć na autobus. I tu zaczyna się twoja rola. Musisz sprawić aby spóźniła na niego. Następny ma dopiero za godzinę i czterdzieści minut. Musisz taki numer zrobić kilka razy. Możesz jej wówczas zaproponować podwiezienie, ale już mogę ci powiedzieć, że odmówi. Wiem, bo kiedyś chciałem ją podwieźć - spojrzał na młodego Dobrzańskiego. A w jego oczach zauważył coś w rodzaju zazdrości. Ten niewiele myśląc postanowił trochę poigrać z brunetem i doprowadzić, że ten zrozumie taką oczywista rzecz jaką jest miłość do panny Cieplak - a wówczas będziesz mógł kolejny raz wyjść z propozycją mieszkania.
- A kiedy ty chciałeś ją podwieźć? - widać było, że ta informacja jednak zasiała odrobinę zazdrości.
- Nie zmieniaj tematu. Przedstawiłem ci wydaje mi się całkiem niezły plan. A ty mi tu wyjeżdżasz z jakimś głupim pytaniem. Czyżbyś był zazdrosny?
- Pomysł owszem jest fajny. A ja nie jestem zazdrosny. Tylko, że znam ciebie Seba i nie chciałbym aby ona cierpiała z tego powodu, że się zabawiłeś - wyjaśnił swoje obawy. Olszański udał, że przyjął tłumaczenie Marka. A w duszy cieszył się z takiego obrotu sprawy.
CDN...
Oj, Maruś, Maruś, Seba widzi a Ty nic. Ula to jednak jest uparta i chyba tylko dość drastyczny sposób Seby zmusi Ją do zmiany zdania. Martwię się żeby Krzysztof faktycznie będąc po zabiegu nieco otumaniony nie podpisał dokumentów, które chce mu podsunąć Aleks. Ależ On jest pewny swego. Mam nadzieję, że upadek będzie baaaaaaardzo bolesny. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńSpokojnie i Marek zrozumie, co czuje do Uli. Na Ulę i jej zmianę zdania również przyjdzie pora.
UsuńAleks myśli, że trafił na słabszego przeciwnika. A jak jest w rzeczywistości okaże się już w krótce.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Ula wciąż oporna i ma sporo wątpliwości co do tej przeprowadzki. Nawet Maciek jest "za" i widzi ogromną szanse dla całej rodziny Cieplaków i same korzyści wynikające ze zmiany miejsca zamieszkania. Sądziłam, że ta część rozwieje obawy Uli i w końcu zgodzi się na propozycję Marka a teraz to sama już nie wiem, czy ona w ogóle ruszy się z tego Rysiowa.
OdpowiedzUsuńMarek ma dowody na kombinacje Alexa, tylko czy zdąży mu je przedstawić, skoro sam Alex chce wykorzystać słabość Krzysztofa i podsunąć mu umowę do podpisania? Mam nadzieję, że to przesunięcie zabiegu pokrzyżuje jego plany.
Pozdrawiam. :)
Ula ma jeszcze jeden powód dlaczego kurczowo trzyma się Rysiowa, ale to już w następnej części.
UsuńUspokoję Krzysztof nie taki głupi, a Aleks jeszcze się zdziwi.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Miło, że Sebastian dołączył do klubu Dobrzańskich, jest za Ulą i pomaga Markowi. Co do Aleksa to pewność nie jednego zgubiła, a przyjaciele z Włoch mogą nie okazać się przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Sebastian od samego początku traktował Ulę bardzo życzliwie. Włosi nigdy nie byli prawdziwymi przyjaciółmi Aleksa. Już niebawem sam się o tym przekona.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita