czwartek, 2 lipca 2020

INTRYGA część X

Marek milczał, nie wiedział, co powiedzieć. Bo jak powiedzieć, że ktoś nie zaakceptował naszego wyboru. Jak powiedzieć swojej ukochanej, że jego rodzina nie akceptuje ani jej, ani dziecka?

- Marek? – ponagliła go Ula.

- Ula czy to ważne? – próbował jakoś wymigać się od odpowiedzi – pomyślałem, aby może spróbować skontaktować się z Violką i od niej dowiedzieć się czegoś więcej? – próbował zmienić temat.

- Proszę cię nie zmieniaj tematu, tylko powiedz mi jak zareagowali twoi rodzice – mówiła Cieplak. Dobrzański milczał, co powodowało, iż Ula miała złe przeczucia w tej sprawie. Spojrzała na narzeczonego z miną, która mówiła, że nie odpuści.

- Ula znasz moich rodziców i wiesz, że oni mają inne spojrzenie na świat – próbował jakoś delikatnie jej wytłumaczyć – ale dla mnie nie ma to znaczenia. Obie z Dominiką jesteście najważniejsze. Nikt i nic tego nie zmieni – mówił.

- Czyli jak rozumiem twoi rodzice nie zaakceptowali nas – ni to zapytała ni to stwierdziła. Marek nic więcej nie musiał mówić, jego mina mówiła wszystko, a jej oczy wypełniły się łzami.

- Ula proszę cię nie płacz. Kocham was obie i tu moi rodzice nie mają nic do tego – próbował ją przekonać.

Ula wstała z ławki i szybkim krokiem zaczęła się oddalać. Marek został nie chciał na nią naciskać, wiedział doskonale, że ona potrzebuje czasu.

- Tato czy Dominika może u was zostać przez kilka dni? Nie udało nam się z Markiem wszystkiego załatwić – prosiła ojca po tym jak dotarła do mieszkania. Chciała zostać samej i przemyśleć to wszystko. Jakąś godzinę później usłyszała dzwonek do drzwi. Wiedziała, kto to nie chciała teraz rozmawiać.

- Ula proszę otwórz te drzwi – mówił podniesionym głosem młody Dobrzański. Lecz ta zdawała się nie słyszeć tego dobijania się do drzwi i tego podniesionego głosu – Ula nie odejdę stąd dopóki nie porozmawiamy.

W końcu podeszła i przekręciła klucz w zamku otworzyła drzwi, po czym wróciła ponownie na sofę. Dobrzański wszedł, a widok, jaki ujrzał wywołały u niego złość na siebie samego, ale i na rodziców.

- Skoro twoi mnie nie akceptują, Dominiki również to powinniśmy się rozstać – mówiła łykając łzy jednocześnie ściągając z palca pierścionek – ja nie chcę abyś musiał wybierać między nami a rodzicami – szlochała.

- Na litość boską, co ty mówisz Ula? – mówił nie dowierzając w słowa Uli – wiesz dobrze, że tylko wy się liczycie. Ty i Dominika jesteście dla mnie najważniejsze. Uwierz mi nikt i nic tego nie zmieni. Moi rodzice jak sama wiesz odezwali się do mnie tylko, dlatego, że firma pada. Przez dwa lata nie obchodziło ich, co się ze mną dzieje – mówił spokojnym głosem próbując ją uspokoić jednocześnie trzymając jej dłonie w swoich, nie dając zdjąć pierścionka.

- Ale ja… - chciała coś powiedzieć, lecz narzeczony jej nie dał skończyć.

- Nie ma żadnego „ale”.  Proszę cię nie zadręczaj się tym. Kocham was obie i tak pozostanie. Myślałem, aby w najbliższym czasie iść do kościoła i zaklepać termin naszego ślubu – zaczął zmieniać temat by Ula nie zadręczała się myślami o tej całej sytuacji z jego rodzicami. Dla niego naprawdę nie miało znaczenia, co myśli jego rodzina.

- A masz na myśli jakiś konkretny termin? – zapytała Cieplak.

- Może w te święta? – zaproponował – mamy jeszcze prawie pół roku zdążylibyśmy ze wszystkim. Nie będziemy mieli wielu gości. Co sądzisz?

- Jak dla mnie to dobra data. Jest tak jak mówisz jeszcze sporo czasu. Jutro jak pojedziemy po małą do Rysiowa to możemy wejść na plebanię i spróbować ustalić termin – odpowiedziała Ula.

Tak jak poprzedniej nocy Marek został u Uli. Lecz ta noc była inna od tej wcześniejszej, ale za to taka sama albo i lepsza od tej w SPA. Była pełna namiętności i wyznań o wielkiej miłości. Usnęli niemalże nad ranem. Oboje szczęśliwi, że mają obok siebie tę jedyną osobę.

Zgodnie z planami, jakie poczynili dnia poprzedniego ustalili datę ślubu na dwudziesty piąty grudnia. Tą wiadomością podzielili się z rodziną Uli, która widać było, że szczerze się cieszy. Wszyscy im gratulowali, a Alicja oraz Józef zaoferowali swoją pomoc w przygotowaniach do ślubu.

 

Od wizyty u seniorów Dobrzańskich minął tydzień. Marek przez ten czas nie odzywał się do nich. Był pochłonięty wraz Ulą przygotowaniami do ślubu oraz opieką nad małą. Siedzieli na kanapie rozmawiając o przeprowadzce Uli i Dominiki do mieszkania Marka.

- Ula może przeniosłybyście się już teraz do mieszkania na Sienną. Po co mamy czekać do ślubu i opłacać oba mieszkania. To oddałabyś Ali, a w tamtym urządzilibyśmy pokoik dla małej – mówił Marek, gdy nagle ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz i już miał odrzucić połączenie.

- Odbierz może to coś ważnego – odezwała się Cieplak. Marek patrzył na narzeczoną z miną, mówiącą, iż nie ma ochoty na rozmowę – proszę – dodała.

- Słucham – odezwał się niezbyt przyjaznym tonem.

- Dzień dobry synu. Dzwonię, aby zapytać czy przemyślałeś to, o czym rozmawialiśmy ostatnio – usłyszał głos ojca.

- Nie miałem na to czasu – odpowiedział bez żadnego wcześniejszego przywitania.

- Myślałem, że tydzień to spora ilość czasu – rzekł starszy mężczyzna.

- Jak zapewne pamiętasz to oświadczyłem się niedawno i w związku z tym jesteśmy wraz z Ulą zajęci przygotowaniami do ślubu – odparł równie mało przyjemnie, co ojciec.

- Czyli mam rozumieć, że ta dziewczyna i jej dziecko są dla ciebie ważniejsi od nas? – padły kolejne słowa, które wywołały w młodym Dobrzańskim złość. Chociaż złość to mało powiedziane, raczej wściekłość na rodzica.

- Ula i Dominika, bo tak ma na imię moja córka są i pozostaną dla mnie najważniejsze. Ale jeśli wy tego nie rozumiecie i nie potraficie tego zaakceptować ani przyjąć do wiadomości to już wasz problem. Lecz nie próbujcie na mnie wywierać żadnej presji, to nic nie da. Porozmawiam jeszcze o tym z Ulą – odparł.

- A co do tego ma ta kobieta? – dopytywał senior.

- Już mówiłem i nie zamierzam się powtarzać – odpowiedział Marek.

Krzysztof Dobrzański najwyraźniej doszedł do wniosku, że nic nie wskóra taką postawą zmienił nie, co ton swoich wypowiedzi i na koniec zapytał.

- To, kiedy mogę spodziewać się jakiejkolwiek odpowiedzi?

- Myślę, że pod koniec tygodnia. Odezwę się do was w sobotę i dam odpowiedź – odparł mu syn.

Senior podziękował mu i pożegnał się. Całej tej rozmowie przysłuchiwała się Ula, bo Marek włączył tryb głośnomówiący w telefonie. Chciał, aby i ona słyszała, o czym mówi ojciec.

- I co o tym myślisz kochanie? Ja osobiście nie mam zbytnio ochoty na ratowanie tej firmy. Ale z drugiej strony jeśli ona padnie i my na tym stracimy. Dzięki wpływom z udziałów możemy lepiej żyć, a przede wszystkim można pozwolić na lepsze i bardziej skuteczne leczenie Dominiki – mówił.

- Trudno mi się wypowiedzieć w tej kwestii. Owszem można by znaleźć jakieś rozwiązanie, aby uratować to, co jeszcze zostało z firmy – rzekła Ula.

- Czy ty chcesz ratować ten tonący statek? – pytał z niedowierzaniem.

- Marek ja wiem, że czujesz do swoich rodziców złość. Ale firma nie jest temu winna. Jak się dobrze nad tym zastanowisz to sam mi przyznasz rację – mówiła spokojnym głosem.

Wiedział, a nawet w duchu przyznawał Uli rację. Ale też wiedział, że aby uratować tę firmę potrzeba naprawdę potwornie dobrego biznesplanu i nie tylko. Obiecał jej, że zastanowi się nad tym.

 

Wraz z Alicją Ula właśnie miała wychodzić z galerii handlowej, gdy usłyszała znajomy głos. Odwróciła się w kierunku skąd dochodził.

- Tak jak myślałam, panna Kubasińska we własnej osobie – rzekła do swojej towarzyszki widząc Violettę siedzącą przy stoliku w jednym z lokali i rozmawiającą z jakimś mężczyzną.

- A co to Sebastian już się jej znudził? – mi to stwierdziła ni to spytała Milewska.

- Tego to ja nie wiem, ale wiem, że czas najwyższy na rozmowę z tą panią – odpowiedziała Cieplak i nie zważając na nic podeszła do rozmawiających i odezwała się.

- Widzę, że dobrze się bawisz. Ciekawe czy tak samo dobrze będziesz się bawiła siedząc w więzieniu? – mina Kubasińskiej była w tym momencie bezcenna. O mało co, a nie udławiłaby się kawą.

- Nie wiem o czym mówisz – odparła, gdy tylko odzyskała głos.

- To ciekawe co mówisz. Mamy z Markiem dowody, które jednoznacznie obciążają ciebie za przyjęcie łapówki w celu uzyskania korzyści majątkowych – Ula wiedziała, że ta uwierzy w jej słowa. I rzecz jasna nie pomyliła się.

- Ula może porozmawiamy – rzekła, gdy panna Cieplak po powiedzeniu tego co chciała zaczęła się oddalać od stolika.

- Nie mamy, o czym – usłyszała i chwilę później Ula wsiadła do zamówionej taksówki i wraz z przyjaciółką pojechały na Sienną. Tak Ula wraz z córką przeprowadziły się do mieszkania Marka. Co bardzo cieszyło młodego Dobrzańskiego.

- Wreszcie rodzina w komplecie – powtarzał.  

CDN…

 

 

13 komentarzy:

  1. A moze senior zrozumie ze zle postepuje w stosunku do marka, i dojda do porozumienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak na razie gdybanie. Nie wiadomo co jeszcze się może wydarzyć. Marek na tę chwilę najchętniej to w ogóle nie rozmawiałby z rodzicami.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Zachowanie Krzysztofa jest okropne. Za co On tak niecierpi Uli. Bo jeśli mnie pamięć nie myli to chyba dzięki niej firma jeszcze nie upadła. A znając Ule to przekona Marka do ratowania firmy i sama napisze biznesplan. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Dobrzańskich Ula nie jest dobrą partią dla Marka, bo jest biedna. Stąd ta ich niechęć wobec panny Cieplak. Co do reszty czas pokaże co się wydarzy.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. W dalszym ciągu oburza mnie podejście seniorów do wybranki jedynego syna i do jego córki. Naprawdę trudno to pojąć, bo dziecko jest ich wnuczką i kompletnie bez winy. Zresztą czy w ogóle można tu mówić o winie? Ich syn się zakochał w kobiecie, której oni nie akceptują, ale jeśli nawet, to zdecydowanie powinni zaakceptować jego wybory, bo jest od dawna dorosły to po pierwsze, a po drugie diametralnie zmienić podejście, jeśli chcą utrzymywać poprawne z nim relacje. Taka postawa wywołuje u Marka złość a nawet agresję. Jak ma im pomóc w ratowaniu firmy skoro oni robią wszystko, żeby go skutecznie do tego zniechęcić? Ula wyrywa się i trochę wychodzi przed szereg chcąc pomóc w tej nierównej walce wyciągnięcia firmy z kłopotów. Zrobi to nawet wbrew seniorom? No i na koniec nieoczekiwane spotkanie z Violettą. Ula chyba dość skutecznie ją nastraszyła i teraz panna Kubasińska nie zazna spokoju.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Dobrzańskich związek Marka z Ulą to jak mezalians w dawnych czasach. Oni bogaci, a ona biedna. I nie dociera do nich żaden racjonalny argument.
      Kubasińska teraz będzie miała wiele do przemyślenia i nie jedną nieprzespaną noc.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe późne popołudnie.
      Julita

      Usuń
    2. Julita zrób coś z tą czcionką. Jest ogromna.

      Usuń
  4. Czarno widzę przyszłość rodziny Dobrzańskich. Krzysztof z Heleną sami sobie szkodzą. Powinni chociaż spróbować zmienić się i poznać wnuczkę. Takie dziecko może wiele zdziałać i najtrwalsze serce zmienić. Może po postanowieniu na nogi firmy zmienią stosunek do Uli i Dominiki.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Dobrzańskich związek Marka z Ulą jest czymś nie do przyjęcia. Oni nie patrzą na to, że ich syn jest szczęśliwy, ale że Ula jest biedna. Czy oni zmienią kiedykolwiek stosunek do wnuczki i przyszłej synowej zdradzić nie mogę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
      Julita

      Usuń
  5. Mam taka nadzieje ze sie zmienia jak zobacza ze wcale nie jest taka zla jak ja maluja ale co im zrobilo to biedne dziecko ze poznalo swego ojca i marek stal sie odpowiedzialny za swoje czyny i życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie mogę powiedzieć jak zachowają się Dobrzańscy w przyszłości wobec Uli.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam
      Julita

      Usuń
  6. A wiolka wcale nie jeest leprza od sebastiana tesz ma za uszami skrobane czekam na kolejny rozdzial opowiadania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział już jutro.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń