- Halo Sebastian? – usłyszał Olszański w telefonie.
- Co chcesz? – odburknął do kobiety po drugiej stronie słuchawki.
- Możesz mi powiedzieć co ty nagadałeś Dobrzańskim? – dopytywała Violetta.
- Nic takiego. A i nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć – usłyszała w odpowiedzi od Olszańskiego.
- Spotkałam dzisiaj brzydulę i ona twierdzi, że pójdą do sądu złożyć pozew na mnie – mówiła piskliwym głosem.
- I co ja mam z tym wspólnego? – odparł jej były chłopak.
- Już ty wiesz – odparła dość lakonicznie.
- Czy ty mi coś sugerujesz? – pytał.
- Domyśl się – odpowiedziała.
- Violka nie pogrywaj sobie ze mną - wysyczał przez zęby.
- Czy ty mi grozisz?
- Nie, ja tylko ostrzegam - odparł. Olszański
czuł, że grunt pod jego nogami robi się grząski. Wiedział, że panna Kubasińska
może i jemu zaszkodzić. Zastanawiał się co powiedziała Violce Ulka, że tak zareagowała. Na ten moment jedynie mógł się tylko domyślać.
Było późne sobotnie popołudnie, gdy Ula przypomniała Markowi o obietnicy danej jego ojcu.
- Marek miałeś zadzwonić do rodziców i powiedzieć co postanowiłeś – odezwała się.
- Ula, ale ja nie wiem co mam im powiedzieć. Tak prawdę mówiąc nie bardzo wiem, czy ratowanie tego wszystkiego ma sens – odpowiedział.
- Ale oni oczekuję jakiekolwiek odpowiedzi. I myślę, że warto – mówiła Cieplak.
- Ula ja nie wyobrażam sobie abym miał nadal pracować z żadnym z Febo – odparła.
- Nie mam takich funduszy, aby ich wykupić – próbował tłumaczyć.
- A ty jak widzę szukasz tylko wymówki – mówiła niby spokojnym głosem, ale jakimś dziwnym tonem.
- Kochanie nie mów tak. Wiesz, że to zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale praca z nimi obojgiem jest ponad moje siły. A ja naprawdę nie mam pieniędzy, aby ich wykupić. Znając to jacy są wątpię, aby oddali je za darmo – mówił.
- Uwierz, że oddadzą. Fakt może nie za darmo, ale i tak kwota będzie niewielka – mówiła, a widząc zdziwione spojrzenie narzeczonego zaczęła wyjaśniać – twój tato mówił, że firma chyli się ku upadkowi więc i ich udziały są niewiele warte. Wystarczy wyliczyć ile są warte obecnie poprzez porównanie jak wyglądała sytuacja finansowa w czasie twojej prezesury a jak teraz, gdy Febo nią zarządza – Marek przyglądał się swojej narzeczonej z niedowierzaniem. Kolejny raz udowodniła, że potrafi znaleźć rozwiązanie i wyjście z każdej sytuacji.
To co przedstawiła mu wydawało się takie oczywiste. I poprosił, aby jeśli to możliwe zrobiła takie wstępne wyliczenia. Ula zgodziła się obiecując, że postara się zrobić to w ciągu najbliższych dwóch trzech dni.
-
Ja przez ten czas zajmę się Dominiką abyś mogła spokojnie to zrobić. Może
zabiorę ją jutro do papugarni? – mówił
- Ty jednak jeszcze dzisiaj zadzwoń do rodziców i powiedz co postanowiłeś –rzekła.
Marek chwycił za telefon i wybrał jeden z numerów na liście kontaktów. Odczekał chwilę i usłyszał głos ojca, a po przywitaniu jak zwykle bardzo oficjalnie przeszedł do sedna sprawy.
- Podjąłem decyzję, ale mam pewne warunki – mówił do ojca.
- A jakie to warunki? – padło z ust seniora Dobrzańskiego.
- Przyjadę do was w poniedziałek popołudniu i wszystko przedstawię. Nie zamierzam dyskutować o tym przez telefon – odpowiedział.
- Dlaczego nie jutro? Mógłbyś przyjechać na obiad i wówczas mógłbyś przedstawić swój plan – usłyszał Marek.
- Powiedziałem w poniedziałek – odparł krótko, nie zamierzał wdawać się w dyskusje z ojcem przez telefon.
Ojciec postanowił dalej nie ciągnąć tego tematu i poczekać do poniedziałku.
- Rozmawiałem z Markiem. Przyjedzie do nas w poniedziałek, aby powiedzieć co postanowił – rzekł do żony Krzysztof, gdy ta weszła do salonu niosąc dwie filiżanki kawy.
- I jak myślisz zgodzi się pomóc? – zapytała pani Dobrzańska. Kolejny raz widać co jest ważniejsze dla Dobrzańskich seniorów.
- Mam nadzieję, że tak. Mnie jeszcze zastanawia jedna rzecz. Mianowicie, jeśli zgodzi się to czy będzie chciał, aby ta Cieplak wróciła do firmy – mówił senior.
- Okaże się jak przyjedzie – odpowiedziała mu żona.
Weekend minął błyskawicznie, a co za tym idzie przyszedł czas, aby jechać do Dobrzańskich. Marek próbował, ale z marnym skutkiem namówić Ulę, aby pojechali całą trójką.
- Kochanie jedźmy razem, przy okazji Dominika pozna dziadków – argumentował.
- Jeśli chcesz to możesz zabrać ze sobą małą, ale ja nie jadę. Nie chcę zaogniać sytuacji – mówiła. Zgadzała się z narzeczonym, że mała Dominika powinna poznać dziadków ze strony swojego ojca. Ale wiedziała jaki stosunek mają do niej seniorzy Dobrzańscy.
- Wolałbym abyś pojechała razem ze mną – mówił Ula tylko pokręciła przecząco głową.
Marek tym razem dał za wygraną i nie chciał zbyt naciskać.
Zaparkował na podjeździe wysiadł z samochodu wypiął mała z fotelika i ruszył w kierunku drzwi.
- Dzień dobry – przywitał się z obojgiem rodziców po czym dodał – to jest Dominka moja i Uli córka – podkreślając przedostatnie słowo. Helena przyglądała się małej, ale nie skomentowała. Krzysztof za to niemalże natychmiast przeszedł do tego co najbardziej go interesowało.
- I jaka jest twoja decyzja?
- Podejmę się, a raczej podejmiemy się uratowania firmy.
- My?
- Tak my. Ja wraz z Ulą – widząc niezadowolenie na twarzach obojga rzucił – albo razem z Ulą albo wcale.
- Krzysiu nie mamy wyjścia jeśli nie chcemy, aby nasz dorobek przepadł.
Starszy z mężczyzn siedział na fotelu i widać było jak intensywnie nad czymś się zastanawia. Po kilku minutach odezwał się.
- Dobrze niech tak będzie.
- Ale to nie wszystko – dodał Marek.
- Nie? A co jeszcze? – dopytywała matka wciąż przyglądając się małej. A ta grzecznie siedziała na kanapie i bawiła się swoją ulubioną maskotką.
- Oboje Febo mają odejść z firmy. Ula zrobiła stosowne wyliczenia i mamy propozycję za ile możemy odkupić ich udziały. Zaznaczam, że to nie podlega negocjacji. Dodatkowo mamy jeszcze inne plany, ale one dotyczą już tylko i wyłącznie firmy i ludzi tam pracujących. Więc jeśli ta propozycja was satysfakcjonuje możemy umówić się na zebranie zarządu na środę. Lecz zastrzegam, iż podczas tego zebrania obecna będzie również Ula. W innym wypadku nie ma mowy o jakiejkolwiek pomocy – rzekł i podał ojcu wyliczenia jakie poczyniła panna Cieplak względem udziałów rodzeństwa Febo.
Krzysztof zaczął studiować to co tam pisało i widać było, że nie za bardzo podobała mu się ta propozycja. Z tego co przeczytał wynikało, iż Marek będzie dysponował siedemdziesięcioma pięcioma procentami udziałów. Wspólnie z Ulą mieli w planach wykupić udziały Febo oraz tego zagranicznego inwestora. Wiedzieli również, że ten inwestor był gotów odsprzedać im swoją część. Wiedzieli to po rozmowie z tymże człowiekiem.
- Oczywiście, że jestem gotów je odsprzedać. Ta firma nie przynosi żadnych zysków więc nie ma sensu abym trzymał jej udziały, a mam tylko piętnaście procent – mówił do Uli i Marka podczas przedpołudniowej rozmowy.
Ta wiadomość ucieszyła ich oboje. Marek jadąc do rodziców był przygotowany, że oboje będą mieć jakieś obiekcje. Ale jak się okazało największe miał ojciec, matka niewiele się odzywała. Za to widać było jak cały czas przygląda się wnuczce. Marek miał wrażenie jakby szukała podobieństwa Dominiki do niego samego lecz nie podeszła do niej.
Krzysztof skończył czytać i odezwał się po chwili.
- No dobrze, powiedzmy, że zgodzę się na te warunki, ale co jeśli Aleks i Paulina nie wyrażą na to zgody?
- Już moja w tym głowa, aby ich przekonać – odpowiedział ojcu.
- W porządku. Czy godzina dziesiąta będzie dobra? – próbował ustalić jakąś konkretną godzinę senior.
- Myślę, że dziesiąta będzie odpowiednia – odpowiedział ojcu.
Jak
tylko doszli do porozumienia Marek ubrał siebie oraz córkę i opuścił rodzinny
dom. Wrócił do siebie i o wszystkim opowiedział Uli.
- W obecnej sytuacji kochanie musimy się solidnie przygotować do tego zebrania - mówił kończąc opowiadać o przebiegu wizyty. Po czym dodał - Ula może na środę przyjechałaby do nas Ala i została z małą? Chyba, że chcesz ją ciągnąć na to zebranie? – mówił Dobrzański, gdy Dominika już spała.
- Wiesz to nie jest taki zły pomysł. Można by poprosić Alę o przyjazd albo zawieść Dominikę do Rysiowa jutro popołudniu i odebrać w środę – poparła jego pomysł.
CDN…
No co za ludzie, żeby być tak obojętnym w stosunku do własnej wnuczki. Bardzo podoba mi się postawa Marka, twardo postawił warunki, Febo won z firmy a ratuje z Ula albo wcale. Takie napięcie i muszm czekać cały tydzień. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńDla Marka to oczywiste, że albo z Ulą albo w ogóle. Dobrzańscy nie uznają Dominiki za swoją wnuczkę.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w upalne piątkowe popołudnie.
Julita
Raczej było do przewidzenia, że seniorzy niechętnie przystaną na wyrugowanie Febo z firmy. Myślę jednak, że w jakiś sposób Marek postawił ich pod ścianą. To bardzo dobre posunięcie, bo jak oni odejdą nikt nie będzie mu bruździł. Jeśli Dobrzańscy pragną podźwignąć firmę to muszą iść na ustępstwa i przystać na warunki syna a przede wszystkim przestać go traktować jak wroga. I tylko szkoda, że tak fatalnie potraktowali małą Dominikę, bo dziecko nie jest niczemu winne i z pewnością nie rozumie zachowania dziadków, którzy tworzą dystans między sobą i rodzoną wnuczką. Mam nadzieję, że kiedyś tego pożałują. Ula ma chyba pomysł na firmę i dlatego tak naciska na Marka. Przyszłość jest wielką niewiadomą, bo firmę z pewnością można uratować, ale czy Marek i Ula mogą oczekiwać od seniorów wdzięczności i życzliwszego stosunku do przyszłej synowej, to już inna sprawa. Póki co są do Uli nastawieni wrogo a to dobrze nie wróży.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czego tak bardzo obawia się Olszański. Violetta najwyraźniej wzbudziła w nim niepokój. Znowu zacznie kombinować?
Serdecznie pozdrawiam. :)
Firmę oczywiście, że można uratować. W następnej części narzeczeni przedstawią plan.
UsuńDla Dobrzańskich jak pisałam wcześniej Dominika nie jest ich wnuczką.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
A to czyja z powierza sie wziela co to za dziatkowie ze juz na starcie przekreslaja ja dlanich wazniejszi sa fabio niz wlasny syn i wnuczka by woleli by to paulina była z markiem i to paulina dala im wnuki .
OdpowiedzUsuńDla nich najważniejsza jest firma. Dobrzańscy przyznali się już jakiś czas temu, że związek Marka z Pauliną był pomyłką.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnie deszczowe popołudnie.
Julita
Wydaje mi się, że coś drgnęło w sercu Heleny. Ale na razie niestety firma jest ważniejsza. Może jak Dominika trochę poprzytulała się serce by drgnęło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Czy drgnęło to trudno określić. Helena jak na razie tylko przyglądała się małej.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnie deszczowe popołudnie.
Julita
Tak bo patrzylana nia i szukala podobiestwa do marka jak był małym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńPowielę prośbę Małgosi staraj się pisać jeden komentarz. Przemyśl co chcesz powiedzieć w jednej wypowiedzi.
UsuńHelena szukała potwierdzenia, że Dominika jest córką Marka.
Pozdrawiam
Julita