Od
tego dnia minęła dekada.
Ula stała przy kuchennym oknie i uśmiechała się do swoich myśli wspominając te wszystkie wspólnie spędzone lata.
Z
tego rozmyślania oderwał ją głos pięcioletniego chłopca.
-
Mamusiu zrobisz mi jajecnice – odwróciła się do synka, który
sepleniąc prosił o śniadanie. Nie zdążyła się odezwać.
-
Synku mówimy jajecznicę – poprawił malca Marek.
-
Pzeciez mówię – odparł ojcu. Oboje popatrzyli na siebie i
roześmiali się.
-
Kochanie nasz syn dorasta – mówił ze śmiechem Marek.
-
Masz rację. A ja myślałam, że jeszcze przez jakiś czas będzie
takim małym synkiem mamusi – mówiła równie rozbawiona Ula,
jednocześnie przytulając synka do siebie.
Zjedli
wreszcie śniadanie, synka odwieźli do przedszkola, a sami udali do
pracy.
-
Jesteś jakaś dziwnie milcząca. Czy coś się stało Ula? - zapytał
zaniepokojony Marek jadąc już do firmy.
-
Nic się nie stało – rzekła, a w duchu myślała – nie pamięta.
Lecz
prawda była całkiem inna, bo on miał dla niej niespodziankę uszykowaną
na wieczór.
Dojechali
na Lwowską i na piątym piętrze każde z nich poszło do swojego
gabinetu.
-
Ulka coś ty taka markotna? - pytała ją Violetta podczas spotkania
w porze lunchu.
-
A tak jakoś. Mam jakiś gorszy dzień – odpowiedziała.
-
Coś mi tu rozjaśniasz – mówiła Violetta.
-
Co robię? - zapytała pani dyrektor do spraw finansów.
-
Mówię, że coś mi ściemniasz.
-
Bo widzisz dzisiaj mija dziesiąta rocznica jak się poznaliśmy, a
Marek najwyraźniej zapomniał.
-
Może nie – rzekła blondynka. Ta doskonale wiedziała o planach
prezesa, bo wraz ze swoim mężem Sebastianem Olszańskim byli
zaproszeni na tę część oficjalną czyli kolację w ich domu.
Ale
i Marek miał podobne myśli co Ula lecz tłumaczył sobie, że może
dopiero po pracy. Tak też było również Ula miała w planach
złożyć mężowi życzenia i dać prezent właśnie wieczorem. Doskonale wiedziała, że
ten prezent bardzo go ucieszy.
-
A tak w ogóle to co ty dałaś Markowi? – zapytała ją przyjaciółka.
-
Jeszcze nic, dam mu dopiero wieczorem – odparła.
-
No widzisz, może i Marek mam coś dla ciebie i da ci po pracy –
tłumaczyła go Violetta.
Było
kilka minut po piętnastej, gdy zapukał do gabinetu Uli i po
usłyszeniu zaproszenia wszedł do środka.
-
Ula koniec na dzisiaj – rzekł.
-
Marek jest dopiero piętnasta, a ty już chcesz dzisiaj skończyć
pracę? - mówiła ze zdziwieniem w głosie pani Dobrzańska.
-
Tak kochanie. Dziś jest wyjątkowy dzień i nie zamierzam spędzić
go w pracy – rzekł tajemniczo.
-
Już myślałam, że zapomniałeś – wyszeptała tak jakby
wstydziła się tego. Marek podszedł do żony objął w pasie i
rzekł.
-
Skarbie jak mógłbym zapomnieć tak ważną datę. Datę, która
zmieniła moje całe życie w coś najpiękniejszego – mówił
patrząc jej prosto w te najpiękniejsze oczy jakie widział
kiedykolwiek, a z których cichutko płynęły łzy. Łzy szczęścia
i radości.
Wrócili
do domu, a tam wszystko było już przygotowane. Stół w salonie
pięknie nakryty. A z kuchni dolatywały wspaniałe zapachy.
-
Kiedy ty to zrobiłeś? - pytała męża zaraz po wejściu do salonu.
-
To nie ja tylko panie, które wynająłem do tego – rzekł z
rozbrajającą szczerością – zamówiłem na dzisiejszą kolację
catering z naszej ulubionej restauracji. Najpierw zjemy wspólną
kolację kochanie z gośćmi, których zaprosiłem, a później
porywam cię i wrócimy dopiero po Nowym Roku. Tylko nie protestuj –
mówił za nim ta zdążyła się odezwać.
-
Marek, ale co z Mateuszkiem? - zdołała tylko tyle zapytać.
-
Zostanie z moimi rodzicami i twoją mamą i rodzeństwem, którą to zapraszają na
całe święta do siebie – odparł.
-
Widzę kochany, że pomyślałeś o wszystkim w najdrobniejszych
szczegółach. Jak mi jeszcze powiesz, że załatwiłeś zastępstwo
za mnie w pracy to… - nie zdążyła dokończyć.
-
Oczywiście kochanie, że tak. Na czas świąt do Polski przylatuje Aleks i
będzie zastępował nas oboje. A jego tam we Włoszech zastąpi ich
dyrektor finansowy. Dodatkowo tam na miejscu zostaje również
Paulina.
-
No dobrze to może powiesz mi gdzie się wybieramy na ponad tydzień
czasu – mówiła z uśmiechem na ustach.
Podszedł
do swojej teczki wyciągnął z niej kila zdjęć wydrukowanych z
internetu i pokazał Uli.
„Sielankowe
położenie hotelu nad brzegiem jeziora Platyny, wyrafinowana kuchnia
oraz przytulne wnętrza Pałacu sprawią,
że spędzone z nami święta będą wyjątkowe i niezapomniane.”
że spędzone z nami święta będą wyjątkowe i niezapomniane.”
Ula
była pod wrażeniem tego co zobaczyła.
-
Wyjeżdżamy jeszcze dzisiaj? - zapytała z małym niepokojem w
głosie. Przecież nie jest spakowana, a jeszcze najpierw kolacja.
-
Nie kochanie wyjeżdżamy jutro rano. W hotelu mamy zameldować się najwcześniej o piętnastej – widać było, że ta
odpowiedź ją uspokoiła.
Godzinę
później pojawili się pierwsi goście, byli to rodzice Marka wraz z
Aleksem. Chwilę później przyjechali Olszańscy i niemalże w tym
samym czasie przyjechała rodzina Uli wraz z ich synkiem.
Cały
wieczór przebiegł tak jak to zaplanował Marek no chociaż nie do
końca. Mimo iż próbował ukryć jakiś rodzaj smutku to byli wśród
gości i tacy co widzieli, że coś jest nie tak.
-
Marek co jest? - zapytał go Febo, gdy obaj panowie znaleźli się sam na
sam.
-
Nic – odparł krótko.
-
Jakoś ci nie wierzę – padło z ust tego drugiego.
-
Jestem po prostu zmęczony – próbował brzmieć przekonywująco
lecz nie do końca mu się to udawało.
-
Wiesz nie umiesz kłamać. No, ale skoro nie chcesz mówić to nie
nalegam – odparł Aleks i wrócił do stołu.
Późnym
wieczorem, gdy goście już opuścili ich gościnny dom, a ich
ukochany synek smacznie spał w swoim pokoiku Ula postanowiła dać mężowi swój
prezent.
-
Marek wiem, że już późno lecz nie miałam kiedy ci dać prezentu
– mówiła podchodząc do męża z niewielkim pudełeczkiem –
Wszystkiego najlepszego kochanie – rzekła i dała mu pakunek.
Otwierał
drżącymi rękami i gdy tylko zobaczył co jest w środku podszedł
do niej rzekł.
-
Ula to najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem – po
czym zaczął namiętnie całować.
-
Wiedziałam, że ci się spodoba – odpowiedziała jak tylko się od siebie odsunęli.
-
Byłaś już u lekarza, który to tydzień? - zasypał ją pytaniami.
-
Tak byłam. Proszę to jest zdjęcie, a tu pisze, który to tydzień
– mówiła.
-
Czyli zostanę drugi raz tatą za sześć i pół miesiąca –
wyszeptał tak jakby bał się zapeszyć. Widać było, że szczęście w nim buzuje.
-
Kocham cię – wyszeptał jej wprost do ucha.
-
Też cię kocham – odpowiedziała jak echo.
Następnego
dnia rano odwieźli Mateusza do rodziców Marka i wyjechali na
Mazury. Ten czas pozwolił im na odpoczynek, ale i na to iż mogli
pobyć tylko we dwoje. Nie potrzebowali żadnego towarzystwa, wspólne
spacery, kąpiele i długie wieczory tylko we dwoje.
Podczas kolacji
Wigilijnej tradycyjnie połamali się opłatkiem i złożyli sobie
życzenia. Bal sylwestrowy spędzili na sali do północy podczas,
gdy stali, a na zewnątrz nad ich głowami rozbłyskiwały feerią
barw petardy Marek obejmując czule Ulę mówił do niej.
-
Ula życzę tobie, ale i sobie abyśmy wspólnie spędzili ze sobą
kolejne lata w zgodzie, szacunku i nadal tak kochali jak dotychczas.
Kocham cię mój aniele.
-
Ja tobie również życzę tego samego oraz aby ten Nowy Rok był
taki sam albo i lepszy niż ten mijający. Kocham cię mężu.
Z doświadczenia wiem, że dziesięć lat robi swoje. Do życia wkrada się rutyna, zmęczenie życiem zawodowym i nuda codzienności. Nie wykluczam jednak, że są pary takie jak Marek i Ula, które kochają się równie mocno jak na początku związku, wciąż są sobą zauroczone i zafascynowane. Marek w skrytości ducha marzy o drugim dziecku i to marzenie się spełnia akurat w dziesiątą rocznicę poznania się z Ulą. To dziecko zapewne jeszcze bardziej scementuje ich związek. Miłość i wzajemny szacunek przetrwają w nich do końca ich dni.
OdpowiedzUsuńWspaniała mini i można się rozmarzyć na całą sylwestrową noc. Ja życzę Ci pięknego nowego roku. Roku bez problemów, złych momentów i niemiłych niespodzianek. Życzę Ci dobrego zdrowia, weny i kondycji do pisania dla nas opowiadań. Życzę Ci wszystkiego najpiękniejszego.
Serdecznie pozdrawiam.:)
Dokładnie tak w związkach z takim stażem często wkrada się coś co nazywają rutyną dnia codziennego.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny, wpis oraz życzenia.
Cieplutko pozdrawiam w ten ostatnim dniu tego roku.
Julita
Przez chwilę bałam się, że dekada zeszła im na kolejnym spotkaniu. Na szczęście to dekada spędzona w miłości i w gronie rodziny. Miło jest czytać o Uli i Marku po latach.
OdpowiedzUsuńA na ten Nowy Roki i na całe dwanaście miesięcy wiele szczęścia, zdrowia pomyślności.
Pozdrawiam miło.
Tym razem nie chciałam kolejny raz opisywać ich randek, zaręczyn i całej otoczki związanej z tym wszystkim.
UsuńNa ten Nowy Rok życzę Ci pociechy z dzieciaczków,spełnienia wszystkich marzeń, nieustającej weny w tworzeniu tak wspaniałych opowiadań.
Dziękuję Ci za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w ostatnim dniu tego roku.
Julita
Cudowna mini ❤️ Taka miłość to tylko chyba w filmach i opowiadaniach. Też bym tak chciała. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku 🍾
OdpowiedzUsuńTo chyba każda z nas marzy o takiej miłości?
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w ostatni dzień tego roku.
Julita
Radosnego i szczęśliwego Nowego Roku
OdpowiedzUsuńz marzeniami o które warto walczyć,
z radościami którymi warto się dzielić,
z przyjaciółmi z którymi warto być
i z nadzieją bez której nie da się żyć!
Tego wszystkiego życzę Ci Julito,Agata
Piękne zakończenie, jak w bajce.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny, wpis oraz życzenia.
UsuńCieplutko pozdrawiam w pierwszy dzień 2020 roku.
Julita