wtorek, 24 grudnia 2019

ŚWIĘTA część I

 




Okres przed Świętami Bożego Narodzenia to czas pełen refleksji, zadumy, ale i wielkiej bieganiny. Za tym wszystkim co powoduje, że gdy zasiadamy za stołem jest tak wspaniale, rodzinnie, uroczyście. Ten zapach choinki, potraw, czas który możemy spędzić wspólnie z najbliższymi jest w tym czasie najważniejszy.

Chociaż może nie w każdym domu tak jest. Są i takie, gdzie gra pozorów i sztucznych uśmiechów skutecznie pozbawia nas radości z tych dni. Tak też od dłuższego czasu działo się w rodzinie Marka Dobrzańskiego. Tam nawet bezsensowne było łamanie się opłatkiem i tylko senior Dobrzański stojąc u szczytu stołu składał ogólne życzenia dla wszystkich. A stało się tak jakieś sześć lat temu, gdy Marek oświadczył, że zamierza poprosić Paulinę Febo o rękę właśnie podczas świąt. A za pół roku już chciał aby odbył się ślub. Wówczas na jaw wyszła od tak dawna skrywana przez jego ojca i matkę tajemnica.

- Zamierzam oświadczyć się w te święta Paulinie. Kochamy się i nie chcę dłużej z tym zwlekać. A po egzaminach chcę aby odbył się nasz ślub - oznajmił swoim rodzicom Marek. Ci z przerażeniem w oczach popatrzyli na syna i wiedzieli, że nastał najgorszy dzień w życiu ich wszystkich.
- Synu, ale nie możesz być z Pauliną - mówiła nad wyraz spokojnie Helena. Myśleli wraz z Krzysztofem, że może jak panna Febo wyjedzie na studia do Mediolanu to tam pozna jakiegoś mężczyznę.
- Jak to nie mogę? - dopytywał rodziców, bo nic nie rozumiał z tego co mówili.
- Widzisz synu, najwyraźniej musimy ci się do czegoś przyznać - zaczął Krzysztof, upił łyk wody i kontynuował - A raczej ja. Paulina jest twoją siostrą - wyrzucił z siebie na jednym wydechu jego ojciec.
- Jak to moją...siostrą? - pytał z nie dowierzaniem - Mamo, a ty o tym wiedziałaś? - zwrócił się w stronę matki. Helena tylko pokiwała głową na potwierdzenie.
Młody Dobrzański nie dowierzał w to co usłyszał.
- To nie może być prawda - powtarzał na okrągło.
- Ale to jest prawda synu - mówiła Helena - tato miał romans z matką Pauliny - tłumaczyła kobieta.
- A ty mamo wiedziałaś od samego początku? - dopytywał junior.
- Dowiedziałam się dopiero po śmierci obojga Febo. Wówczas Krzysztof bardzo obstawał aby rodzeństwo zabrać do siebie. I to od tego czasu wiem. Na dzień przed pogrzebem przyznał się jaka jest prawda - mówiła mu matka.
- Mama mówi prawdę - usłyszał głos ojca.
I tak od tego dnia relacje w jego rodzinie były chłodne aby nie powiedzieć zimne czy też lodowate. Paulina po tym jak poznała prawdę wyjechała ponownie do Włoch, a Aleks wraz z nią. Oboje Febo do Polski przylatywali bardzo rzadko. Najczęściej to właśnie byli tu na święta, ale i tak nie na każde oraz rzecz jasna na zebraniach zarządu.

Natomiast kilkadziesiąt kilometrów od stolicy w niewielkim Rysiowie mieszkała rodzina Cieplaków, gdzie okres świąt był całkowitym przeciwieństwem tego u Dobrzańskich. Mimo nieszczęścia jakie ich w życiu spotkało potrafili się cieszyć każdym dniem. Samotna matka wychowująca trójkę dzieci potrafiła im wpoić co jest tak naprawdę ważne w życiu. Najstarsza z córek bardzo brała sobie do serca te nauki i tak też według nich żyła. Często słyszała od swojej matki.
- Żyj tak aby nikt przez ciebie nie płakał. Chyba, że będą to łzy radości - mawiała Magda Cieplak do swoich dzieci. Zwłaszcza do najstarszej z córek Uli.

Dwie tak różne rodziny i w dodatku z dwóch różnych miejscowości nie miały prawa się nigdy spotkać. Lecz los lubi być przewrotny i sprawić nam psikusa.

Do świąt zostało kilka dni, każdy zabiegany nie zwraca uwagi na innych. I tak też było w przypadku dwójki naszych bohaterów. Każde z nich miało swoje sprawy na głowie. Ula stała w kolejce do kasy i gdy miała już płacić okazało się, że ktoś ją okradł. Z torebki zniknął telefon oraz portfel z całą jego zawartością. Za nią już ustawiła się dość spora kolejka.
- Przepraszam panią, ale ktoś mnie okradł - mówiła, a w oczach ukazały się łzy. Ktoś już zaczął narzekać, że musi czekać, że jak się nie ma pieniędzy to nie robi się zakupów. Kasjerka wezwała kierownika oraz pracownika ochrony aby powiadomić o zaistniałej sytuacji. W tym czasie anulowano jej paragon aby można było dalej obsługiwać kolejnych klientów. W końcu przyszła kolej na Marka zapłacił za swoje zakupy i po otrzymaniu paragonu rzekł do kasjerki.
- Proszę o skasowanie zakupów tej pani, którą okradziono - i znowu te narzekanie. Marek odwrócił się do stojących za nim osób po czym rzekł - a może tak więcej empatii i zrozumienia proszę państwa. Równie dobrze mogą państwo przejść do innej kasy - dodał, poczekał aż wszystko zostanie policzone, zapłacił i spakował do foliówek. Stanął i poczekał aż Ula wyjdzie z pomieszczenia, gdzie znajduje się monitoring.
Po upływie kilkunastu minut wreszcie ujrzał jak Ula wychodzi z pomieszczenia, a jej oczy i cała twarz jest mokra od łez. Podszedł do niej, gdy tylko pożegnała się z kierowniczką sklepu oraz pracownikiem ochrony i pozostała sama. Widać było, że jest całkowicie rozbita i nie ma pojęcia co teraz począć.
- Dzień dobry pani. Proszę to są pani zakupy – odezwał się młody Dobrzański.
- Bardzo panu dziękuję, ale ja nie mogę tego przyjąć – odparła Ula.
- Ależ oczywiście, że może – mówił nie dając za wygraną.
- Przykro mi, ale nie znam pana to po pierwsze, a po drugie mnie nie stać aby panu oddać za te z kupy – mówiła – W tym skradzionym portfelu było tyle pieniędzy abym wraz z moją rodziną mogła przeżyć do kolejnej renty po moim tacie – mówiła, mimo iż nigdy nikomu obcemu nie mówiła jak jest w jej domu. I gdy tylko skończyła odezwał się Marek.
- Przepraszam bardzo, zapomniałem się przedstawić nazywam się Marek Dobrzański. A tym się proszę nie przejmować – rzekł wskazując na torby z zakupami.
- Urszula Cieplak – również przedstawiła się i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, którą ten ucałował z wielką atencją. Podczas tego krótkiego dotyku obu dłoni przez ich ciała przeszedł jakiś dziwny dreszcz. Było to na tyle dziwne, że żadne z nich nigdy czegoś takiego nie doświadczyło. A dla samego Marka zwłaszcza.
- Więc skoro mamy już formalności za sobą, to bardzo proszę przyjąć te zakupy – mówił z wymalowaną prośbą na twarzy. Ula w końcu zgodziła się przyjąć te zakupy, jednocześnie prosząc o jakiś adres, pod który będzie mogła przyjechać i zwrócić pieniądze w jak najszybszym czasie. Marek z nie chęcią, ale i w jakimś sensie z nadzieją na kolejne spotkanie wyjął z portfela niewielki prostokątny kartonik i podał go Uli.
- Dziękuję jeszcze raz za te zakupy – rzekła i chciała już odejść, gdy zatrzymały ją słowa Marka.
- A może dasz zaprosić się na kawę? Jest tu taka mała kawiarenka.
- Przepraszam cię lecz nie mam za wiele czasu – odparła.
- Zgódź się, później odwiozę cię do domu – nie dawał za wygraną.
- Ale ja nie mieszkam w Warszawie tylko w Rysiowie. To kawałek drogi stąd – próbowała go zniechęcić.
- To nic nie szkodzi – odpowiedział.
Ula widząc, że ten nie odpuści przyjęła to jego zaproszenie.
- Ula mogę ci zadać osobiste pytanie? - odezwał się Dobrzański.
- To zależy jak bardzo jest ono osobiste – odparła.
- Co porabiasz na co dzień? - zapytał.
- Od kilku miesięcy bezskutecznie poszukuję pracy i pomagam mojej mamie przy rodzeństwie – odparła z jakimś jak się wydawało Markowi smutkiem w głosie. Marek idąc za ciosem zapytał również o jej wykształcenie i po usłyszeniu odpowiedzi wpadł na pewien pomysł.
- Ula wiem, że do świąt zostały raptem trzy dni, ale czy jest taka możliwość abyś w tym czasie przyjechała pod adres widniejący na wizytówce? - zapytał. Ta spojrzała na ten tekturowy kartonik i na głos przeczytała co tam pisało.
Dom Mody Febo&Dobrzański
Marek Dobrzański
Dyrektor do spraw promocji
ul Lwowska 12”
Po czym spojrzała na siedzącego na wprost mężczyznę i nie bardzo rozumiejąc co ma na myśli rzekła.
- No nie wiem. Mam w domu trochę pracy, a i jestem umówiona w sprawie pracy dzień przed Wigilią.
- Proszę cię przyjdź – nie chciał zdradzić jej swojego planu. Chciał aby to był taki może i dość specyficzny rodzaj prezentu, ale chciał aby tak właśnie to wyglądało.
- Widzę, że nie odpuścisz – i gdy tylko młody Dobrzański pokiwał głową na tak, Ula odparła – no dobrze przyjadę jutro tak na godzinę dwunastą.
Marka ta odpowiedź ucieszyła. Skończyli pić kawę Marek uregulował rachunek i zgodnie z obietnicą odwiózł pannę Cieplak do domu.
W domu Ula opowiedziała o wszystkim swojej mamie i pokazała wizytówkę, otrzymaną przez Marka. 
CDN... 

12 komentarzy:

  1. Również zdrowych i wesołych świąt w gronie rodziny, a zdrówko i wena niech dopisuje na każdy dzień starego i nowego roku.
    Sytuacja podobna do tej którą niedawno opisała Małgosia. Tylko że Dobrzańscy od początku wiedzieli o sytuacji i powinni zareagować prędzej. Ślepi chyba nie byli i widzieli, że uczucie Marka i Pauliny siostrzane nie jest. A swoją drogą Helena to anioł nie człowiek. Wybaczyła zdradę męża z jej przyjaciółką. Piszę przyjaciółka, bo tak było w serialu. Tu oczywiście może być całkiem inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrzańscy myśleli, że między tą dwójką nic nie będzie. Lecz jak widać los bywa przewrotny. Helena wiedziała, że mąż jej nie zostawi dla kochanki, bo ta nie żyje.
      Dziękuję Ci bardzo za życzenia, odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w ten wyjątkowy czas.
      Julita

      Usuń
  2. Cudowne to opowiadanie. JuJ nie momo się doczekać co dalej.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę zzdrowyc i radosnych świąt Bożego Narodzenia 🎄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w ten wyjątkowy czas.
      Julita

      Usuń
  3. Zatajanie takich spraw nigdy nie wychodzi nikomu na dobre.Może jednak Marek odnajdzie jeszcze miłość i tą jedyną będzie Ula? Zdrowych, wesołych świąt Bożego Narodzenia oraz dużo, dużo weny. Pozdrawiam, buziaki 🎅🎄😄💖🎀⛄💕😘🎁🎀🌷🌲🎀🌸😄🌸🌷😄🌨🎄🎅🌲🌨😄😄😄🌨😄🌨🌸🌲🌷😄🌨😄🌸🌸🌷😄🎀🎄😄😄🌨😄🌷🌸😄😄🌨😄🎀🎄🎄😄🌲🎀🎁🎀🎅😄🌷😄📸🎅🎅😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że odnajdzie jest więcej niż pewne.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w ten wyjątkowy czas.
      Julita

      Usuń
  4. Tego jeszcze chyba nie grali. Krzysztof ojcem Pauliny. Zdecydowanie prędzej powinni sprawę wyjaśnić. Ciekawa jestem czy Febo wiedział, że wychowuje nie własną córkę. Spotkanie Uli i Marka w nieciekawych okolicznościach, ale z perspektywą na przyszłość.

    Również wesołych, spokojnych świąt w gronie najbliższych a na Nowy Rok zdrówka i weny twórczej.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani Febo ani Helena nie mieli pojęcia jak jest rzeczywiście. Paulina była podobna do matki i gdyby nie śmierć obojga Febo prawda mogłaby nie wyjść.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w ten szczególny czas.
      Julita

      Usuń
  5. Krzysztof ojcem Pauliny, przewrotnie, ale ciekawie. Podejrzewam, że senior był niezłym amantem w młodości i zapewne Pani Agnieszka Febo uległa jego urokowi. Tylko szkoda mi tych drugich połówek, które żyły tyle lat w nieświadomości, dopiero w chwili tragedii prawda wyszła na jaw. Helena musiała mieć dużo siły, znając prawdę i wychowując dziecko męża i jego kochanki. Febo nie poznał jej nigdy.
    Marek jednak dżentelmen, zapłacił za zakupy, odwiózł do domu, kogo stać by było na takie zachowanie, większość umie tylko narzekać. Czy to początek nowej znajomości?
    Już mnie skręca jak dalej rozwiniesz tą mini.
    Pozdrawiam serdecznie, Agata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek znajomości a i owszem ale czy czegoś więcej okaże się w kolejnej ostatniej części już we wtorek. Fakt Helena musiała mieć mnóstwo miłości w sercu aby pokochać dziecko swojego męża i jego zmarłej kochanki.
      Dziękuję Ci za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  6. No, no... Jak widać Krzysztof w młodości też był kochliwy a owocem tego jest Paulina. Nie powiem, żeby to mnie zmartwiło, raczej wręcz przeciwnie. Wprawdzie nie piszesz nic o jej podłym charakterze, ale ja jednak trzymam się schematów i wolę Marka w konfiguracji z Ulą.
    Bardzo fajny pomysł na ich spotkanie w supermarkecie. Marek bardzo szlachetnie nie pozwolił, żeby Ula odeszła bez świątecznych zakupów. Urok osobisty zadziałał i dzięki temu była kawa i zaproszenie do firmy na rozmowę. To pierwsza część i jedynie mogę się domyślać, że jednak Ula przyjmie propozycję pracy i być może zacieśni relację z Dobrzańskim.
    Kiedy będzie kontynuacja?
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek po kimś musi mieć tę skłonność do płci przeciwnej. Ula nie ma pojęcia, że Marek szykuje dla niej posadę. A czy ją przyjmie okaże się w kolejnej części już we wtorek.
      Dziękuję Ci za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń