piątek, 30 sierpnia 2019

ROZBITKOWIE część III

Siedziała w salonie i zastanawiała się co jeszcze może zrobić aby pogodzić swojego narzeczonego z Markiem. Pogodzeniem Marka z Ulą postanowiła zająć się w drugiej kolejności.
- Viola?… Viola – usłyszała głos narzeczonego, podniosła na niego nieobecny wzrok – Królestwo za twoje myśli kochanie – dodał.
- Zastanawiam się nad pewną sprawą – odpowiedziała.
- A zdradzisz co to za sprawa? Może będę mógł ci jakoś pomóc – zaoferował swoją pomoc.
- Wiesz martwię się o Marka – usłyszał w odpowiedzi.
- O Marka? - odparł ze zdziwieniem w głosie.
- Tak o Marka. Widzę jak on się zadręcza tym, że nie ma przy nim Uli, ale i nie tylko to – odparła .
- Nie? A co jeszcze – dziwił się Olszański.
- Chciałabym abyście się obaj pogodzili – padło z ust Violetty.
- Ty znowu swoje, przecież to on obraził się na mnie – odburknął Sebastian.
- Ale to ty obraziłeś kobietę, która jest dla niego najważniejsza.
- Viola nie zaczynaj.
- Ja nie zaczynam. Zastanów się jakbyś ty zareagował gdyby to o mnie tak mówiono – odparła i skończyła na tym tę rozmowę. Wiedziała, że nie ma sensu ciągnąć jej dalej.
Od tej rozmowy minęło kilka dni, ale Olszański zachowywał się tak jakby nie widział swojej winy w tym co miało miejsce jakiś czas temu. Nadal uważał, że Dobrzański przesadza. Wciąż unikali się. W końcu Violetta nie wytrzymała i gdy Marek był w swoim gabinecie zadzwoniła po Sebastiana pod pretekstem, że prezes go wzywa. Olszański nie podejrzewając niczego pojawił się w sekretariacie kilka minut później. Zapukał i po usłyszeniu zaproszenia wszedł do pokoju prezesa.
- Wzywałeś mnie – rzekł od progu Olszański.
- Ja? - zdziwił się Dobrzański.
- Nie, to ja – padło za plecami Olszańskiego, a ich oczom ukazała się panna Kubasińska – posłuchajcie mnie obaj – zaczęła za nim któryś z mężczyzn się odezwał – mam dosyć patrzenia jak chodzicie na siebie obrażeni, macie się pogodzić.
- Violuś, ale…
- Ty mi tu nie Violuś. Albo ty przeprosisz Marka, albo ja przestanę się do ciebie odzywać i wyprowadzę do rodziców – rzekła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Dobrzański stał przy biurku jak w murowany i nie umiał się odezwać. Violetta skończyła mówić i wyszła z gabinetu zostawiając ich samych.

Ula wróciła z pracy tego dnia znacznie później niż zwykle. Jej przełożony prosił aby została dłużej zgodziła się bez żadnego problemu. Zaraz po wyjściu z windy zauważyła na swojej wycieraczce kosz pełen czerwonych róż a w drzwi wciśniętą białą kopertę. Ze zdziwieniem w oczach podniosła ten bukiet kwiatów i po wejściu do środka najpierw szukała jakiegoś bileciku, ale nic takiego nie było.
- Dziwne ktoś przysyła mi kwiaty. Ciekawe kto to? - zastanawiała się – może chociaż ten list mi coś wyjaśni – sądziła, ale ten list był jakiś dziwny.
Bo nie został napisany odręcznie i był bardzo krótki. Składał się z jednego raptem zdania a dodatkowo jego treść ułożono z wyciętych liter. 

BĘDZIESZ TYLKO MOJA!!!

Tego było jak dla niej za dużo. Chwyciła torebkę umieszczając w niej ten list i szybko opuściła mieszkanie, a swoje kroki skierowała do najbliższego komisariatu policji.
- Dzień dobry, chciałam rozmawiać z kimś, kto może mi pomóc – mówiła dość chaotycznie będąc już na komendzie.
- Dzień dobry, a o co chodzi? Pytam po to aby móc skierować panią do odpowiedniego policjanta – wyjaśnił jej funkcjonariusz stojący za ladą biura informacyjnego.
- Ktoś dzisiaj przysłał mi coś takiego – wyciągnęła kopertę wraz z listem i wręczyła policjantowi. Ten spojrzał na list i już wiedział gdzie dalej pokierować kobietę.
- Proszę wejść na pierwsze piętro i udać do pokoju numer dziewięć tam będzie funkcjonariusz, który zajmie się tą sprawą.
- Dziękuję za pomoc – podziękowała i udała pod wskazany pokój. Zapukała i po usłyszeniu zaproszenia weszła do środka.
- Dzień dobry. Nazywam się Urszula Cieplak – przywitała się z funkcjonariuszami.
- Dzień dobry pani, starsza sierżant Beata Woźniak oraz młodszy aspirant Sylwester Domagała. W czym możemy pani pomóc?
- Proszę spojrzeć – wręczyła list policjantce – dostałam to dzisiaj wraz z koszem czerwonych róż – wyjaśniła Ula.
- A czy to był pierwszy taki incydent? - pytał drugi z policjantów.
- Z listem tak. Czasami znajdowałam na wycieraczce jakieś pojedyncze róże czasem inny kwiat. Ale też od jakiegoś czasu miewam głuche telefony a te zawsze są o jednej i tej samej porze – wyjaśniła.
- Czy te telefony są z tego samego numeru czy różne? - dociekał funkcjonariusz.
- Nie wiem, nie zwróciłam na to uwagi – odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- A może nam pani wskazać, który bądź które to są te numery – poprosiła policjantka. Ula wyjęła telefon i spisała ten numer.
- Nie domyśla się pani, kto może stać za tym wszystkim? Może jest ktoś, kogo pani odrzuciła i stąd to wszystko – padło pytanie z ust policjanta.
- Nie, nikt mi nie przychodzi do głowy – odparła.
- Jest pani pewna? Wie pani czasem urażona męska duma…
- To znaczy jest jeden taki mężczyzna, ale nie sądzę aby to był on – weszła w słowo policjantce.
- Proszę podać nam jego imię i nazwisko, a my to sprawdzimy.
- Piotr Sosnowski. Rozstałam się z nim już jakiś czas temu. To znaczy rozstałam jest nawet za dużo powiedziane. Przez chwilę spotykałam się z nim, ale to nie było nic zobowiązującego. Lecz z chwilą gdy zrozumiałam, że nic z tego nie będzie powiedziałam mu o tym i tyle. Przestałam się z nim spotykać. Później jeszcze kilka razy przyjeżdżał do mojego ojca – tłumaczyła.
- A dlaczego do pani ojca? - padło kolejne pytanie.
- W czasie jak się spotykaliśmy ja mieszkałam wraz z ojcem oraz młodszym rodzeństwem w Rysiowie. Później się wyprowadziłam wynajmując mieszkanie niedaleko rodziny, a następnie kupiłam to w Warszawie. I krótko po tym zaczęły dziać się te wszystkie dziwne rzeczy. Jeszcze, gdy mieszkałam w Rysiowie pokłóciłam się z nim, bo zaczął nachodzić coraz częściej moją rodzinę i w końcu zagroziłam, że zgłoszę to na policję i załatwię sądowy zakaz zbliżania się do nas.
- I jak on to przyjął?
- Przez pewien czas wydzwaniał do mnie, ale ja nie odbierałam, w końcu te telefony ucichły.
- Czy ten mężczyzna zna pani adres?
- Nie - odpowiedziała z całą pewnością w głosie - gdy tylko wyprowadzałam się z  rodzinnego domu, poprosiłam ojca aby nie zdradzał nikomu mojego adresu - dodała widząc pytającą minę policjanta.
- Dlaczego pani prosiła o to ojca?
- Chodziło o całkiem inną sprawę i wolałabym ją przemilczeć - odparła, lecz ci widać, że byli innego zdania, więc Ula opowiedziała pokrótce co było powodem takiego jej zachowania.
- A wie może pani gdzie możemy znaleźć tego pana Sosnowskiego również tego całego Marka Dobrzańskiego?
- Adresu nie znam, ale jest kardiochirurgiem i pracuje w szpitalu na Banacha. Natomiast jeśli chodzi o Marka to nie wierzę aby mógł się do tego posunąć. To poważny człowiek, jest prezesem dużej firmy i takim zachowaniem zaszkodził by jej wizerunkowi. Firma mieści się na ulicy Lwowskiej i nazywa się Febo-Dobrzański Fashion  – policjanci zanotowali wszystko.
- Dziękujemy pani, zajmiemy się tą sprawę niezwłocznie. List przekażemy do laboratorium w celu zdjęcia odcisków oraz sprawdzimy ten numer telefonu – usłyszała Ula, co chociaż trochę ją uspokoiło. Pożegnała się z dwójką policjantów i wróciła do domu. Postanowiła wziąć rozluźniającą kąpiel. Będąc już w wannie usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości, ale zignorowała ją, a później najzwyczajniej o niej zapomniała. Lecz następnego dnia po jej odczytaniu natychmiast skontaktowała się policją i przekazała jej treść.

WIZYTA NA POLICJI NIC CI NIE POMOŻE!!!”

Ta wiadomość wywołała u niej jeszcze większy niepokój niż te kwiaty i list. Poinformowała funkcjonariuszy, że na jakiś czas zamierza zamieszać u ojca w Rysiowie. Ci uznali, że tak będzie lepiej. Oni sami nie mieli dla niej jak na razie żadnych nowych informacji. Jedynie co to zapewniali ją, że robią wszystko aby wyjaśnić tę sprawę.

Obaj panowie wciąż milczeli co było powodem dla Violetty aby tam wejść.
- A wy co nadal nic? - pytała spoglądając to na Sebastiana, to na Marka – obaj jesteście uparci jak te osły.
- Viola, ale to nie ja obraziłem… - zaczął prezes.
- Zachowujecie się jak dzieci z przedszkola – rzekła wchodząc w słowo Dobrzańskiemu. Sebastian miał coś powiedzieć, ale ta była szybsza.
- Wiecie co? Róbcie jak chcecie. Dwoje dorosłych facetów, a nie umieją się ze sobą dogadać – powiedziała i wyszła z biura.
Wieczorem Sebastian wrócił do domu i od progu rzuciło mu się w oczy, że jego narzeczonej jeszcze nie ma. Tego dnia Viola miała wyjść wcześniej z pracy i samej wrócić do domu. Olszański kilka razy próbował się do niej dodzwonić, ale bezskutecznie. Dostał tylko od niej krótką wiadomość z informacją, że dzisiaj nocuje u koleżanki. Domyślał się co jest tego powodem. Przez większą część nocy nie mógł zasnąć tylko rozmyślał nad tym co usłyszał od Violetty. Zasypiał z pewnymi postanowieniami, które miał zamiar zrealizować już następnego dnia. 
Wszedł  do sekretariatu, gdzie pracowała jego narzeczona, ale  jej nie było. Zaniepokojony tym faktem chwycił za telefon i wystukał na klawiaturze tak dobrze znany mu numer, lecz nikt po drugiej stronie nie odbierał. 
- Violetta odbierz ten cholerny telefon - mówił sam do siebie, gdy usłyszał za plecami głos prezesa.
- Violetta dzwoniła z prośbą o dzień wolnego.
- Jak to wolne? - zdziwił się Olszański - wczoraj nic mi nie mówiła, że będzie brała urlop - Marek tylko wzruszył ramionami i wszedł do gabinetu. Sebastian już był pewny, że to jest jej celowe zachowanie. I jeśli czegoś nie zrobi to straci ją.  
CDN...

10 komentarzy:

  1. Violetta nie jest tutaj głupią gąską, bo jako jedyna potrafi zachować zdrowy rozsądek. obaj panowie przejawiają ośli upór i żaden z nich nie chce wyciągnąć ręki do zgody. Skoro obraził Sebastian to on powinien zrobić to pierwszy. Myślę, że sposoby Violi wcześniej czy później sprawdzą się a oni dojdą do porozumienia.
    Martwię się Ulą. Najwyraźniej jest nękana przez jakiegoś stalkera i nic dziwnego, że trochę się boi. Nie wiem czy przenosiny do Rysiowa to dobry pomysł, bo jeśli to Sosnowski, będzie wiedział gdzie ją znaleźć. A jeśli znajdzie, kto ją przed nim obroni? Młodociany Jasiek, czy chory na serce Józef? Doktorek sprawia wrażenie na pierwszy rzut oka porządnego gościa, ale ja nie zdziwiłabym się gdyby to jednak był on. Zawsze zazdrościł Markowi pozycji, firmy i Uli więc kto wie do czego może się posunąć w stosunku do tej ostatniej. Oby policja szybko ustaliła kto to jest.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian wreszcie zaczął coś rozumieć i uwierzył, że Violetta nie rzuca słów na wiatr. Postawiła ultimatum i konsekwentnie się tego trzyma.
      Tyle mogę zdradzić, ale co do reszty muszę milczeć jak zaklęta.
      Dziękuję za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. No robi się coraz ciekawiej. Violka zadziałała ostro więc panowie się dogadaja. Martwią mnie te liściki do Uli. Mam nadzieję, że Marek będzie przy Niej i wszystko będzie Ok. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panowie już prawie się dogadali. Co do reszty milczę jak zaklęta.
      Dziękuję za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w nocy z piątku na sobotę.
      Julita

      Usuń
  3. Brawo dla mediatorki Wioletty. Panowie pewnie niedługo pękną i się pogodzą. Co do listów to gdyby stał za tym Sosnowski to przynajmniej można byłby go jakoś unieszkodliwić. Gorzej jak to jest ktoś całkiem nowy. Może kłopoty Uli spowodują, że z Markiem się ułoży.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panowie są coraz bliżej tego aby wyjaśnić sprawę.
      Każdego można unieszkodliwić bez względu kim jest.
      Co do Uli i Marka to zapewniam Cię, że będzie dobrze, nic więcej nie powiem.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń
  4. Zachowanie Violetty bardzo mi się podoba. Zaplanowała sobie coś i dąży do spełnienia celu wszelkimi sposobami, bo chcieć znaczy móc. A Sebastian i Marek już zaczynają mnie denerwować.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violetta jest konsekwentna w swoim działaniu i dlatego to przynosi efekt.
      A panowie cóż jeden bardziej uparty od drugiego. Ale spokojnie w końcu pójdą po rozum do głowy.
      Dziękuję Ci za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam we wtorkową noc.
      Julita

      Usuń
  5. Myślę,że Violetta dopnie swego aby Marek i Sebastian w końcu się pogodzili.Podoba mi się jej konsekwencja, to jakby nie ta Viola, ktoś ją podmienił czy co?
    Co do Uli, obawiam się, że być może jej "spokój" zakłóca doktorek,jego urażona duma, niezrealizowany wyjazd mogą być powodem nękania Uli.
    Nie miałam możliwości skomentować poprzedniego rozdziału, choć przeczytałam, dziękuję za dziś i czekam do następnego rozdziału, zapewne wyjaśni się coś więcej.
    Serdecznie pozdrawiam, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viola w tym opowiadaniu to tak jak Ula również przeszła pewnego rodzaju metamorfozę. Co do reszty milczę jak zaklęta.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w nocy z piątku na sobotę.
      Julita

      Usuń