Wpadł do domu, gdzie właśnie trwała reanimacja ojca.
- Mamo, co się stało? - dopytywał rodzicielki.
- Była u nas Paulina i ...- tę rozmowę przerwał lekarz.
- Proszę państwa, zabieramy pacjenta do szpitala. Wygląda to na rozległy zawał.
- Czy mogę jechać z wami? - dopytywała Helena.
- Pojedziemy za karetką - rzekł Marek zanim usłyszeli odpowiedź medyka.
Czekali już od ponad godziny na jakiekolwiek wiadomości co do stanu zdrowia Krzysztofa.
- Mamo o co chodzi z Pauliną? I co ona ma wspólnego z tym co się wydarzyło? - dopytywał, bo nie bardzo rozumiał.
- Paulina odwiedziła nas dzisiaj po raz pierwszy od dnia waszego rozstania. Niby nic dziwnego. Jednak niemalże od samego początku tej wizyta ta cały czas mówiła o tym jaka to ona jest nieszczęśliwa po waszym rozstaniu - streściła całą rozmowę a raczej bardziej monolog ze strony panny Febo - w końcu odezwał się ojciec mówiąc jej kilka słów. A ta jakby w nią coś wstąpiło zaczęła nas oskarżać, że to nasza wina i rzucała w naszą stronę epitetami jak jakaś przekupa z targowiska - mówiła. Marek był wściekły na tę głupią kobietę. I już nie miał bladego pojęcia co ma zrobić aby ta odczepiła się od niego i jego rodziny, ale również tych, których znał. Wielokrotnie słyszał od znajomych jak oczerniała go i próbowała nastawiać ich przeciwko niemu. Z czasem przestał się z tym przejmować. Jednak tym razem przegięła i to bardzo. Miał już coś powiedzieć lecz usłyszeli odgłos kroków. Odwrócili się i ujrzeli lekarza.
- I co z moim mężem? - zapytała Dobrzańska.
- Udało nam się ustabilizować pacjenta. Jest przytomny, ale słaby. Jednak potrzebna będzie operacja, wstawienia bajpasów - wyjaśnił lekarz.
- Kiedy miałaby się odbyć taka operacja? - dociekał Marek.
- Nie będę ukrywać, że jeśli na kasę chorych to terminy są odległe.
- A prywatnie?
- To do miesiąca czasu. Ale to nie jest tanie - odparł medyk.
- Ile? - dociekał młody Dobrzański.
- Około trzydziestu tysięcy złotych - odparł lekarz.
- W takim razie proszę zapisać męża na najbliższy wolny termin - mówiła Helena.
- Proszę pani, ale to mąż musi osobiście wyrazić zgodę. Taką zgodę mogę przyjąć od rodziny jedynie w sytuacji jeśli pacjent byłby nieprzytomny - wyjaśnił im medyk.
- Tato na pewno się zgodzi - odezwał się Marek.
Lekarz miał już odchodzić kiedy zatrzymały go jeszcze słowa Heleny.
- Czy możemy iść do męża?
- Mogą państwo wejść do chorego, ale prosiłbym aby ta wizyta nie była zbyt długa. Pacjent musi odpoczywać - podziękowali, pożegnali się i udali do wskazanej sali.
- Oczywiście, że poddam się tej operacji. Chciałbym jeszcze doczekać wnuków - mówił Krzysztof, próbując na koniec zażartować. Marek pokręcił głową na te ostatnie zdanie ojca.
- Dzień dobry nazywam się Urszula Cieplak i jestem umówiona na spotkanie w sprawie pracy w Febo&Dobrzański - mówiła do ochroniarza, który stał na portierni tuż przy windach.
- Proszę się tu wpisać - posunął jej książkę wejść i wyjść a następnie dodał - kadry znajdują się na piątym piętrze. Ula podziękowała mężczyźnie i udała na wskazane piętro.
Tam ponownie powtórzyła tę samą regułkę co na parterze tylko tym razem do młodej, wysokiej kobiety stojącej za ladą recepcyjną. A po chwili już pukała do drzwi z napisem dyrektor HR Sebastian Olszański.
- Dzień dobry, ja miałam przyjechać na godzinę dziesiątą w sprawie pracy.
- Pani? - Sebastian zerknął w swój notatnik i dodał - pani Urszula Cieplak? - ta pokiwała potwierdzająco głową. Olszański wskazał ręką aby zajęła miejsce - wiem wszystko od Marka. Proszę mi tylko dać swoje dokumenty i chwilę poczekać aż zredukuję umowę dla pani.
- Oczywiście, że poczekam - odparła. Długo nie musiała czekać. Po niespełna dwóch kwadransach już podpisywała umowę na czas trzech miesięcy z zapewnieniem na przedłużenie na czas nieokreślony i podwyższeniem stawki.
Po wyjściu z gabinetu dyrektora swoje kroki skierowała do gabinetu Marka. Wiedziała, gdzie się znajduje bo mijała go idąc do Olszańskiego. Weszła do sekretariatu.
- Dzień dobry, ja do prezesa - zwróciła się do siedzącej przy jednym z biurek młodej kobiety.
- Dzień dobry. Przykro mi, ale pana prezesa jeszcze nie ma.
- A nie wie pani kiedy będzie. Byłam umówiona w sprawie pracy i miała przyjść tu po podpisaniu umowy.
- Proszę poczekać - odparła kobieta, chwyciła za telefon i rozmawiała niespełna minutę. Następnie uśmiechnęła się do Uli i rzekła.
- Już wszystko wiem. Ja nazywam się Dominika i to mnie zastąpisz. Mam pokazać ci wszystko co i jak. Marka dzisiaj nie będzie. Ma jakieś sprawy rodzinne dlatego też go dzisiaj nie będzie.
Dominika nie zwlekając zaczęła wprowadzać Ulę w jej obowiązki i z kim przede wszystkim będzie musiała współpracować.
Wieczorem dostała wiadomość od Marka z przeprosinami, że go nie było. I potwierdził, że pracę zaczyna od poniedziałku.
W tym czasie Marek był umówiony z Aleksem, ale nie chciał rozmawiać w firmie. Jeszcze wczorajszego wieczoru dzwonił do swojego wspólnika a jednocześnie przyrodniego brata.
- Aleks musimy się spotkać i to jak najszybciej.
- A co takiego się dzieje?
- To nie rozmowa na telefon, ale i nie chcę rozmawiać w firmie. Mógłbyś przyjechać do mnie powiedzmy w porze lunchu?
- Brzmisz tajemniczo, no ale będę.
Kilka minut po godzinie dziesiątej witał swojego gościa w swoim mieszkaniu. Na początku zaproponował kawę, a następnie przeszedł do meritum sprawy. Opowiedział o wczorajszym dniu i postępowaniu Pauliny.
- Aleks coś trzeba z tym zrobić. Do czasu kiedy tylko mi uprzykrzała życie znosiłem to, ale tym wczorajszym zachowaniem przeszła już sama siebie.
- Postaram się z nią porozmawiać i może zasugeruje aby wyjechała na jakiś czas do Mediolanu. A po powrocie zobaczymy co dalej.
- Myślisz, że to coś pomoże?
- Może tak. Oderwie się i w ten sposób zapomni - zasugerował Aleks.
Marek pomyślał, że to może faktycznie dobry pomysł, z tym wyjazdem.
Aleks tak jak mówił, jeszcze tego samego dnia spotkał się z Pauliną. Myślał, że rozmowa będzie spokojna, ale przeliczył się.
- Ty również przeciwko mnie?
- Paula pogódź się z tym, że rozstaliście się z Markiem.
- On będzie mój i tylko mój - odparła. A jej ton wypowiedzi nieco zmroził Aleksa lecz zignorował to.
- Co chciałaś osiągnął wizytą u Heleny i Krzysztofa?
- Myślałam, że oni mu przemówią do rozumu.
- No to mu przemówili, nie ma co.
- Skąd mogłam wiedzieć, że ten staruch tak weźmie do siebie - Aleks tylko pokręcił głową. Nie rozumiał jej zachowania.
- Wiesz, myślę, że może powinnaś na jakiś czas wyjechać do Włoch. Odpoczęłabyś i może poznała kogoś innego. Spotkała ze znajomymi - mówił Febo.
Po namyśle panna Febo uznała to za dobry pomysł. Wyjedzie na jakiś czas, może na jakieś dwa do trzech tygodni. Lecz ona widziała ten wyjazd jako coś innego. Sądziła, że jak Marek jej nie będzie widział przez jakiś czas to zatęskni i wróci do niej. Jednak nie powiedziała o tym bratu, bo dobrze wiedziała co usłyszy. Była zła na niego. Myślała, że Aleks stanie po jej stronie, a było zupełnie inaczej. Nie rozumiała tego i chyba nawet nie próbowała.
CDN...
No nareszcie mogę znów komentować 😘
OdpowiedzUsuńPaula mnie przeraża. Ona nadaje się do ośrodka z pokojami bez klamek. Ula rozpoczynając pracę w FD zacznie nowy etap życia i to mam nadzieję, że obok Marka 😉❤️❤️ Choć pewnie łatwo nie będzie, bo Paula pewnie łatwo nie odpuści. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na kolejną część. 🌻
Cieszę się, że powróciłaś.
UsuńMasz rację Paulina nie odpuści tak łatwo. Lecz nic więcej powiedzieć nie mogę.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
Całe szczęście, że tylko na szpitalu się skończyło. A na operację to ich stać. Wyjazd Pauliny to najlepsze co mogło spotkać Marka i Ulę też. Przynajmniej nie będzie jej w pracy przeszkadzać. Marek po tym co ojcu zrobiła to tym bardziej nie będzie chciał jej widzieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
Oni wszyscy czyli Dobrzańscy oraz Aleks liczą, że odetchną od niej. Ale ona myśli innymi kategoriami.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
Super się zaczyna działać w tym opowiadaniu
OdpowiedzUsuńI jeszcze trochę się podzieje.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek przed południem.
Julita
Bosze... ręce opadają, jak czyta się o poczynaniach tej bezdennie głupiej kobiety. Przecież doskonale wiedziała jak poważny jest stan Krzysztofa i co może się stać, kiedy zaserwuje mu dawkę nieuzasadnionych pretensji i oskarżeń. Czy naprawdę po tym wszystkim ona uważa, że marek jest w stanie za nią zatęsknić i do niej wrócić? Naprawdę nie wiem, co ona ma w tej włoskiej głowie.
OdpowiedzUsuńUla została przyjęta do F&D i tym samym otworzyła nowy etap w swoim życiu. Liczę na dobrą współpracę z juniorem i na to, że ona wielokrotnie zaskoczy go swoimi umiejętnościami i fachowością.
Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg. Serdecznie pozdrawiam. :)
Paulinka jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Ale o tym w kolejnych częściach.
UsuńDla Uli ta praca to szansa na wyjście z biedy i na pewno tego nie zmarnuje.
Kolejna część już w niedzielę. Staram się publikować regularnie co niedziela.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
Julita