niedziela, 30 kwietnia 2023

OD PRZYJAŹNI DO MIŁOŚCI część III

 Bił się z myślami po tym czego dowiedział się od detektywa. To przerastało jego samego a co tu powiedzieć o rodzicach, zwłaszcza o Krzysztofie Dobrzańskim. Nie miał zielonego pojęcia co teraz. 
- Co teraz? - rozmyślał, po powrocie ze spotkania. Siedział na kanapie w swoim gabinecie, te rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. Po chwili w drzwiach ujrzał swoją asystentkę. 
- Marek, wszystko w porządku? - zapytała Cieplak. 
- Nic nie jest w porządku Ula - odpowiedział, ta nie zastanawiając się weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Usiadła obok. Przez jakiś czas oboje milczeli, w końcu Ula przerwała tę ciszę - co się stało? - pytała jednak ten milczał. Jednak widząc, że ta najwyraźniej nie zamierza odpuścić odezwał się. 
- Mam dowody na szkodliwą działalność obojga Febo.
- To chyba dobrze? W ten sposób wiesz co dalej. 
- Niby tak, niby nie - wyszeptał, widząc pytającą minę swojej przyjaciółki kontynuował - powinienem pokazać to wszystko ojcu. Zdjęcia oraz nagrania ich rozmów. Ale obawiam się o jego zdrowie. Ostatnio mama mówiła, że kilka razy źle się poczuł. Tak samo jak twój tato i mój choruje na serce. 
- To faktycznie nie ma z tego dobrego rozwiązania. Z jednej strony można by udowodnić ich machloje a z drugiej zdrowie twojego taty. Jednak myślę, że powinieneś mu o wszystkim powiedzieć, bo nie sądzę aby dobrym posunięciem było dogadanie się z rodzeństwem - mówiła. 
- Ta druga opcja w ogóle nie wchodzi w grę - oznajmił - muszę jakoś przygotować ojca do tej konfrontacji. Tylko nie wiem jeszcze jak to zrobić - dokończył rozkładając ręce. Ula doskonale rozumiała sytuację w jakiej znalazł się młody Dobrzański. Ona również miała chorego ojca i często drżała o jego zdrowie. Jednocześnie nie umiała zrozumieć zachowania obojga Febo. Współczuła im, że jako dzieci stracili rodziców, ale i tak mieli ogromne szczęście w tym całym nieszczęściu. Równie dobrze mogli trafić do sierocińca a rodzina Dobrzańskich zagarnąć wszystko dla siebie. Ci jednak zajęli się dwójką sierot dając dach nad głową, miłość, wsparcie, zapewniając godziwe warunki do rozwoju i zdobycia wykształcenia. A ci w zamian odpłacają się w tak podły sposób. Nie umiała tego pojąć. Było jej żal Marka i bardzo mu współczuła. Sama chciała jakoś pomóc, ale nie wiedziała jak. 

Posłuchał Uli i postanowił porozmawiać z rodzicami o działaniu Pauliny oraz Aleksa. 
- Dzień dobry kochani - przywitał się z rodzicami. 
- Witaj synu - odezwał się Krzysztof.  
Helena była jak to matka bardziej wylewna w przywitaniu swojego jedynaka. 
- Przyjechałem aby się was poradzić co mam dalej robić - zaczął dość tajemniczo - jednak bardzo się obawiam o twoje serce tato - dodał. 
- No to nas zaniepokoiłeś - odezwał się senior. 
- Synku co ty chcesz nam powiedzieć? - dopytywała Helena. 
- Chodzi o Aleksa i Paulinę - niemalże wyszeptał. 
- A co z nimi? - odezwał się Krzysztof - ostatnio była u nas Paulina i wyglądała na zadowoloną - dodał. 
- No nie dziwi mnie to jej zadowolenie. Też tak się czuł, ale uwierzcie, że jeszcze mają powody do radości oboje. Lecz mam nadzieję na zmianę ich nastrojów. 
- Co takiego masz na myśli? - pytała milcząca pani Dobrzańska. 
- Za nim zacznę proszę was abyście mnie wysłuchali do końca - rodzice skinęli głowami więc Marek zaczął - jakiś czas temu zaczęły dziać się dość dziwne - spojrzenia rodziców  jedynie pytały co takiego - zniknęło kilka umów z naszymi kontrahentami. Paru z nich chciało rozwiązać z nami umowy, ale udało mi się powstrzymać. A ponad miesiąc temu zwolniłem dyscyplinarnie Adama Turka, za włamanie do pracowni Pshemko oraz kradzież danych związanych z dostawcami i kosztami z tym związanych. Podczas rozmowy z nim dowiedziałem się, że ponoć zrobił to na polecenie Aleksa. Oczywiście zwolniłem go w trybie natychmiastowym. Ale to nie spowodowało, że Aleks wraz z Pauliną przestali szkodzić. Wynająłem w tym celu detektywa, który miał dla mnie sprawdzić co ta dwójka zamierza. I oto są tego dowody. Tu mam zdjęcia z ich spotkań z paroma naszymi kontrahentami, ale to nie wszystkie dowody. Jestem w posiadaniu również nagrań z tych rozmów. A te rozmowy nie niosą niczego dobrego dla naszej firmy - wreszcie skończył opowiadać o tym czego dowiedział się detektyw. Widać było, że seniorzy są w ogromnym szoku. Z jednej strony nie mogą uwierzyć w zachowanie swoich przyrodnich dzieci, jednak z drugiej strony nie mieli powodu aby nie wierzyć w słowa Marka. Na prośbę ojca puścił przyniesione nagrania. 
Oboje seniorzy nie mogli pojąć ani tym bardziej zrozumieć takiego zachowania. Dali tej dwójce wszystko co tylko możliwe, czasem mieli wrażenie, że robią coś kosztem własnego syna. 
- Po tym co tu usłyszałem - wskazał na odtwarzacz senior - trzeba to jak najszybciej rozwiązać. Myślę, że najdalej za dwa dni powinniśmy zwołać zebranie zarządu - dokończył. 
- Też tak uważam tato - poparł ojca Marek. 
Posiedział jeszcze trochę, opowiadając o tym jak sprawdzają się na swoich stanowiskach Ula i Maciek. Najwięcej mówił o swojej asystentce, a seniorzy słuchali tego z jakimś dziwnym uśmiechem na ustach, jednak nie skomentowali tego. Nie mieli w zwyczaju narzucać czegokolwiek swojemu jedynakowi. 
- Nasz syn chyba się zakochał Helenko - rzekł Krzysztof do żony kiedy tylko zostali sami. 
- Też to zauważyłam kochanie - odparła mu kobieta - z wielką przyjemnością poznałabym wybrankę jego serca - rozmarzyła się. 
- Ja miałem tę przyjemność poznania pani Urszuli. To bardzo miła, sympatyczna kobieta. Dodatkowo rzetelna i pracowita osoba - mówił senior Dobrzański. 

Kiedy już myśleli, że załatwienie sprawy z Febo będzie końcem kłopotów to bardzo mocno mieli się pomylić. Kolejnego dnia Marek poinformował Aleksa o zwołanym zebraniu zarządu. 
- Co tak nagle to zebranie? - dociekał Febo. 
- Nie wiem. Ojciec sam mnie o tym poinformował wczoraj późnym popołudniem - odparł bez zajęknięcia. Nie zamierzał podawać powodu - dobrze by było aby również Paulina przyszła na to zebranie - dodał. 
- A po co? 
- Skoro tato zwołuje tak nagle zebranie to widocznie coś ważnego i pilnego - odpowiedział. 
Ula po powrocie z lunchu przyniosła kolejną tego dnia pocztę. 
- Marek przyniosłam pocztę jeśli chcesz mogę się tym zająć - ten skinął głową zgadzając się. Miał jeszcze trochę innej pracy, między innymi musiał przygotować wszystko na zebranie. Lecz nie dane mu było zbyt długo popracować w spokoju. Usłyszał delikatne stukanie do drzwi a po chwili ujrzał w nich swoją asystentkę. 
- Mogę? -zapytała. 
- Jasne wchodź. Co się stało? 
- Kiedy przeglądałam pocztę natrafiłam na pismo z Sądu Pracy - rzekła podając mu zaadresowaną kopertę. Otworzył kopertę, wyjął list i zaczął czytać, a na koniec rzekł. 
- Jasna cholera. 
- Czy to coś złego? - zapytała.
- A widziałaś pismo z sądu aby było czymś dobrym? -odburknął dość mało przyjaznym tonem. Ula nie wdając się więcej w dyskusje opuściła gabinet. Dobrzański dość szybko zrozumiał, że jego zachowanie wobec Cieplak nie było takie jak powinno. Wyszedł z biura z zamiarem przeproszenia, jednak nie zastał swojej przyjaciółki - Dobrzański jesteś kretynem - wyrzucał sobie. Wrócił do siebie lecz zostawił otwarte drzwi - w ten sposób będę widział jak wróci. 
W między czasie postanowił wykonać połączenie do adwokata i umówić na spotkanie. Miał poniekąd szczęście, gdyż złapał mecenasa na krótko przed wylotem na jakieś sympozjum. 
- Witam panie Dobrzański. 
- Panie mecenasie mam dość mocno pilną sprawę - rzekł Marek i pokrótce opowiedział co to za sprawa. 
- Nie ma problemu, ale mogę się z panem spotkać za trzy dni. Za trzy godziny lecę na sympozjum do Gdańska wracam w czwartek popołudniu więc możemy spotkać się w piątek powiedzmy o godzinie jedenastej - usłyszał - do tego czasu proszę o przygotowanie kilku rzeczy - dodał wyjaśniając co będzie potrzebne.  
- Dziękuję panie mecenasie. Do zobaczenia w piątek - pożegnał się i rozłączył połączenie. 
Po chwili usłyszał jakiś ruch w sekretariacie, podniósł głowę aby sprawdzić kto przyszedł. 
- Ula mogę cię prosić? - weszła do środka. 
- Chciałem cię bardzo przeprosić za swoje zachowanie - zaczął lecz ta weszła mu w słowo. 
- Nie musisz mnie przepraszać. W końcu to nie moja sprawa i nie powinnam była nawet pytać - poczuł się tak jakby dostał w twarz, ale należało się. 
- Nie mów tak Ula. Przecież jesteś moją asystentką - próbował jakoś wybrnąć z tej jakże niezbyt miłej sytuacji. 
- W porządku przeprosiny przyjęte. A teraz pozwól, że zajmę się dalej pracą. Mam jej jeszcze trochę, chcę nadrobić nieco w związku z moją jutrzejszą nieobecnością. 
- Nie musisz robić więcej niż to konieczne.  Jutro odbędzie się spotkanie zarządu w sprawie Febo. 
- To dobrze. Mam coś przygotować? - nagle ich rozmowa przybrała typowy charakter służbowy. 
- Nie, wszystko jest już gotowe. Oby tylko oboje się stawili. Ale mam prośbę abyś poszła do Seby i poprosiła o kartotekę Turka, będzie mi potrzebna podczas spotkania z adwokatem. Musimy obrać odpowiednią linię obrony w sądzie. Ten idiota złożył sprawę do sądu o bezpodstawne zwolnienie z pracy i domaga się wypłaty zadośćuczynienia za okres kiedy nie pracuje. 
- Trzeba być dobrej myśli - odparła i wróciła na swoje stanowisko. Wiedziała, że Olszański opuścił firmę i ma wrócić dopiero za około godzinę. W tym czasie postanowiła zająć się innymi sprawami. 
Zostało jej około trzech kwadransów pracy kiedy rozdzwoniła się jej komórka, spojrzała na wyświetlacz, na którym widniał napis Jasiek. 
- Co tam Jasiu? - pytała brata. 
- Ula, tato został zabrany do szpitala po tym jak zasłabł podczas wizyty w naszej przychodni - przez chwilę nie mogła wydobyć z siebie żadnego słowa. 
- Ula jesteś tam? 
- Tak jestem. Do którego szpitala go zabrali? 
- Tego na Kalinowej - odparła. 
- W takim razie ja tam już jadę. Ciebie Jasiu proszę abyś zajął się małą do mojego powrotu. Może na razie nic jej nie mów o tacie. W szpitalu dowiem się co i jak, a kiedy wrócę opowiem czego się dowiedziałam.
- W porządku Ula. Zrobię tak jak mówisz - usłyszała w słuchawce. 
- Marek - weszła tym razem bez pukania - przepraszam, że przeszkadzam - ten spojrzał na nią i coś mu mówiło, że jest jakiś problem.
- Co się stało? 
- Muszę wyjść już teraz. Przed chwilą dzwonił Jasiek, że tatę zabrało pogotowie do szpitala. 
- Jasne leć. Albo nie poczekaj zawiozę cię, tylko daj mi pięć minut - ta próbowała protestować lecz młody Dobrzański był nieugięty. Kiedy doszli do auta zapytał.
- Do którego szpitala? - usłyszał adres i już bez żadnych przeszkód dotarli na miejsce. 
- Dziękuję ci bardzo za pomoc. Dalej sama sobie poradzę - rzekła zanim wysiadła z samochodu. 
- Ula poczekam razem z tobą a potem odwiozę do domu - ta chciała coś powiedzieć lecz Marek był szybszy - zapewne jak będziesz opuszczać szpital to już nie tak łatwo dostaniesz się do Rysiowa. Podejrzewam nawet, że stąd nie masz bezpośredniego połączenia - na te argumenty nie miała swoich argumentów więc zgodziła się na propozycję swojego szefa. 
Pospiesznie udali się do szpitala i na oddział kardiologiczny. Odszukała lekarza, który badał Józefa. 
- Panie doktorze co z moim tatą? 
- Już teraz wszystko jest dobrze. Pani tato miał stan przed zawałowy, ale udało nam się ustabilizować jego stan. 
- Jak długo będziecie go tu trzymać? 
- Myślę, że do końca tygodnia i wypuścimy pacjenta do domu. 
- Chciałabym go odwiedzić. Czy to jest możliwe? 
- Tak, ale niech to nie będzie zbyt długa wizyta - usłyszała w odpowiedzi.
CDN...

6 komentarzy:

  1. No to problemy się piętrzą. Mówiąc szczerze to Marek trochę źle rozegrał sprawę z Turkiem. Bo mógł Go mieć po swojej stronie i jeszcze by mu wyśpiewał wiele ciekawostek o Febo. No nic, teraz czas na ruch Krzysztofa. Ciekawa jestem jak zareaguje Paulą i Aleks na zdjęcia i nagrania. Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Życzę udanej majówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej szczęśliwi to oni nie będą. Nikt nawet nie przypuszczał, że Turek wpadnie na taki pomysł. Ale i na niego mają odpowiednie dowody.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe przedpołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o dowody w sprawie Febo, to nie zdradzasz nam żadnych szczegółów, ani treści rozmów z kontrahentami. Mam nadzieję, że kolejna część uchyli nieco rąbka tajemnicy, bo żeby pozbyć się z firmy rodzeństwa, to muszą być naprawdę mocne dowody. Krzysztof chyba jest zdecydowany, żeby to uczynić. Najwyraźniej przejrzał na oczy i zrozumiał, że jego przysposobione dzieci działają przeciwko rodzinie i firmie. Bardzo jestem ciekawa tego zarządu.
    U Uli kolejne kłopoty, chociaż wygląda na to, że Cieplak jakoś wykaraska się z choroby. Jednak jakby na to nie patrzeć to dzwonek alarmowy dla kondycji jego serca i pewnie operacja będzie niezbędna.
    Dziękuję za dzisiaj i najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O treści nagrań oraz o konsekwencjach już za tydzień. Oczywiście jeśli będę w stanie cokolwiek napisać.
      Cieplak od dawna choruje i operacja na pewno będzie potrzebna.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
      Julita

      Usuń
  3. Febo i Adam pewni siebie ale Dobrzańscy mają dowody nie do odparcia. Ula musi jeszcze ojcem i rodzeństwem się zająć. Oby to nie przeszkadzało w pracy.
    Pozdrawiam milutko 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowody są wystarczające na jednego i obojga Febo.
      Ula z całą pewnością nie zaniedba swoich obowiązków służbowych z powodu choroby ojca.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
      Julita

      Usuń