czwartek, 30 grudnia 2021

SYLWESTER

 


Jeszcze rok temu chciała odejść z firmy kiedy to w dzień Wigilii pocałowała swojego szefa i przyjaciela. A przynajmniej za takiego uważał się on sam. 



Przez kolejne kilka dni oboje mijali się. A to Ula miała dzień wolnego, a to Marek miał spotkanie na mieście i nie wracał już do firmy. W końcu nadszedł Sylwester i kolejne parę dni wolnego. Po powrocie Marka czekała dość zaskakująca widomość. Na swoim biurku znalazł kopertę podpisaną "Dla Marka".  Usiadł na fotelu rozerwał kopertę a tam znalazł dwie kartki zapisane kształtnym pismem. 

" Drogi Marku
Wiem, że nie tego się spodziewałeś z początkiem roku. Jednak cały czas ta sytuacja z Wigilii nie daje mi spokoju. Próbowałam z Tobą porozmawiać zaraz po świętach, ale cały czas coś stawało nam na drodze. Chciałam Cię bardzo przeprosić za to co się wydarzyło pod moim domem. Wiem, że możesz czuć się zniesmaczony tym co się wówczas wydarzyło. Nie chciałam aby to tak wyszło. W związku z tym składam swoje wymówienie i proszę Cię abyś  je podpisał.
                                                                           Ula"

Czytał i nie dowierzał w to co tam pisze. Wyjął z koperty drugą z kartek i tam tak jak pisała Ula było wypowiedzenie. Nie mógł tego tak zostawić. Chwycił za telefon i wybrał jeden z numerów w swojej książce kontaktów. Lecz ona nie odebrała, a jedynie włączyła się automatyczna sekretarka i tak było za każdym razem. A było tych połączeń kilka w przeciągu może pięciu minut. Był w tym momencie zły sam na siebie, że nie znalazł nawet chwili aby móc porozmawiać z nią zaraz po świętach. 
- Coś ty taki wściekły? - usłyszał dobrze znany głos. 
- Czy ty się nie nauczysz pukać? - odpowiedział pytaniem swojej przyrodniej siostrze Paulinie. 
- Pukałam, ale byłeś tak zamyślony, że widocznie nie słyszałeś - usłyszał w odpowiedzi - więc, powiesz mi co się stało? Jeszcze wczoraj wyglądało, że jest wszystko w porządku. Że ta cała Aldonka dała ci już spokój.
- To nie o Aldonę chodzi - rzekł, jednak widząc pytającą minę Pauliny dokończył mówiąc - a o Ulę. 
- O Ulę? - Dobrzański potwierdził kiwnięciem głowy i podał jedną z kartek - ale jak to odchodzi? Co się stało? - zasypała go krótkimi pytaniami, bo sama nie bardzo rozumiała. Lubiła tę skromną dziewczyną. I chociaż urodą nie grzeszyła to panna Febo podziwiała ją za wiedzę jaką posiadała, za jej dobroć oraz umiejętność zjednywania sobie przyjaciół. Nawet jej dość ponury brat Aleks był pod ogromnym wrażeniem jej logicznego myślenia. 
- To dłuższa historia - usłyszała, a ton tej wypowiedzi brzmiał raczej, że nie chce mu się o tym mówić. Lecz Paulina znana była z tego, że jakby mogła to i z nieboszczyka by wyciągnęła informację. 
- W Wigilię podwiozłem Ulę do domu i tam nie wiedzieć kiedy doszło do naszego pocałunku. Chciałem to wyjaśnić, wytłumaczyć, ale przez te kilka dni po świętach mijaliśmy się. A kiedy dzisiaj przyszedłem na biurku znalazłem to wypowiedzenie oraz list, gdzie mnie przeprasza za ten pocałunek. 
- I co zamierzasz z tym zrobić? - dopytywała Paula. Marek popatrzył na kobietę i tylko wzruszył ramionami - powinieneś pojechać do niej, spróbować porozmawiać. 
- Tak też zamierzam zrobić, ale dopiero po pracy. Najpierw muszę ogarnąć sprawy w firmie, a i zastanowić się co mam jej powiedzieć. 
- A może powinieneś sobie samemu odpowiedzieć na pytanie co tak naprawdę czujesz. Czy ten pocałunek coś znaczył dla ciebie, czy może to tylko chwila - mówiła Febo, a co dało do myślenia młodemu Dobrzańskiemu. Tak naprawdę to nie zastanawiał się nad sensem tego co się wydarzyło. A przecież oddał ten pocałunek. 
Przez następne kilka godzin nie umiał się skupić na tym co miał do zrobienia. Co jakiś czas wracał myślami do tego dnia. Najpierw udało mu się ją wyciągnąć na krótki spacer po parku, chciał pogadać. Po kilku minutach takiego spaceru usiedli na ławce i dalej rozmawiali. Chociaż rozmawiali to dużo powiedziane, to on mówił a ona go słuchała. 


Do Rysiowa miała jechać razem z Alą lecz tak się zagadali, że Marek postanowił ją odwieźć. Kiedy mieli się już rozstać doszło do pocałunku. Niby to ona zainicjowała, ale gdyby mu to nie odpowiadało to by przerwał. Zostawił tak jak jest i nie zawracał tym głowy. Jej wypowiedzenie nie miało by dla niego znaczenia, po prostu podpisałby i zakończył współpracę. Mało tego jeśli by tak cofnąć się jeszcze dalej to bardzo lubił rozmowy z Ulą. Nigdy się z nią nie nudził, potrafiła go słuchać. Uwielbiał spędzać z nią czas. 

Było wczesne popołudnie kiedy parkował przed domem Cieplaków. Podszedł do drzwi  i kiedy miał już zapukać naszły go obawy. 
- Dobrzański zrobiłeś już tyle więc zrób kolejny krok. Skoro powiedziałeś A musisz powiedzieć B - mówił do siebie. Uniósł rękę i kilka razy stuknął w drzwi. Po krótkiej chwili usłyszał zgrzyt przekręcanego zamka po czym ujrzał starszego mężczyznę. 
- Dzień dobry. Zastałem Ulę? - mężczyzna roztworzył szerzej drzwi wpuszczając Marka do środka. 
- Ula jest w swoim pokoju - usłyszał. Rozebrał się z płaszcza oraz zdjął buty i wszedł dalej - może zrobię kawy albo herbaty? - zaproponował Józef. 
- Nie dziękuję. Chciałem tylko wyjaśnić z Ulą jedną sprawę i będę wracał do siebie - odpowiedział młodszy mężczyzna. 
Delikatnie zapukał i nacisnął klamkę, wsunął głowę i ujrzał siedzącą na tapczanie, zamyśloną Ulę. 
- Mogę? - wyszeptał aby jej nie przestraszyć. Skinęła głową na tak. Przekroczył próg i zamknąwszy za sobą drzwi, podszedł i usiadł na krześle na wprost Uli - Ula chciałem z tobą porozmawiać i wyjaśnić to co się ostatnio wydarzyło.
- Ale o czym tu jeszcze rozmawiać, wygłupiłam się tylko i już. Nie powinno się to wszystko wydarzyć.  Nie powinnam cię całować, nie powinnam się w tobie w ogóle zakochać - na te ostatnie słowa Dobrzański zrobił wielkie oczy. Przez ułamek sekundy zastanawiał się czy przypadkiem się nie przesłuchał - i dlatego muszę odejść. Doskonale wiem, że nie mam u ciebie najmniejszych szans - kontynuowała. 
- Ula o czym ty mówisz? 
- O tym, że dla dobra nas obojga muszę odejść. Nie chcę... - mówiła ze spuszczoną głową próbując ukryć łzy, ale w pewnym momencie przerwał jej. 
- Ula spójrz na mnie - rzekł prosząc aby podniosła głowę i spojrzała. Jednak kiedy kolejny raz poprosił, a ta nie odpowiedziała żadnym ruchem delikatnie chwycił jej twarz w swoje dłonie i uniósł. Kciukiem starł z policzków słoną ciecz - Ula proszę cię nie płacz. Porozmawiajmy - mówił delikatnie. 
- Ale o czym tu rozmawiać. Przecież ja już wszystko co miałam powiedzieć powiedziałam - rzekła.
- Ty może i tak, ale ja jeszcze nie. Ula ja nie pozwolę ci odejść z firmy. Jesteś mi bardzo bliska, nie wyobrażam sobie aby ciebie nie było. I nie mówię tu tylko o byciu w firmie, ale w moim życiu - słuchała tego i nie wierzyła w to co słyszy.
- Ale ja nie pasuję do ciebie ani tym bardziej do twojego świata - wydukała. 
- Nie? A to dlaczego? Możesz mi to wyjaśnić? - dopytywał, chociaż domyślał się co usłyszy. Jednak chciał aby to powiedziała.
- Spójrz jak ja wyglądam, żadna ze mnie piękność. Pochodzę z niezamożnej rodziny - miała jeszcze coś powiedzieć, ale Marek jej przerwał. 
- Ula większych głupot to ja w życiu nie słyszałem. Jesteś piękną kobietą, mądrą, szlachetną, a samo pochodzenie nie ma tu znaczenia. W życiu nie zawsze liczą się pieniądze, a to jacy jesteśmy. Masz piękny, szczery uśmiech - wyliczał. 

Od tego dnia wiele zaczęło się zmieniać. Ula nie zrezygnowała z pracy wciąż piastowała stanowisko jego asystentki. I chociaż Marek nie powiedział wprost co czuje do Cieplak to ta to wiedziała. Zaczęli się spotykać nie tylko służbowo, ale wychodzili na wspólne kolacje. Na Walentynki Marek zaprosił Ulę do Palmiarni oraz jak mówił.
- A teraz jeszcze jedna niespodzianka. Zabieram cię windą do nieba, skąd rozpościera się piękny widok na Warszawę - faktycznie tak było. Ula była wręcz zachwycona tym co widziała. Jednak nie to było ważne, a to co usłyszała. Wjeżdżali już prawie na samą górę. Ona stała zapatrzona w panoramę stolicy a on tuż za nią kiedy usłyszała. 
- Kocham cię Ula - odwróciła się i ze zdumieniem spojrzała na niego a po chwili odpowiedziała mu jak echo.
- Kocham się Marek. 
Następnego dnia Dobrzański wchodził do firmy pełen w skowronkach, co nie uszło uwadze wszystkich tam pracujących. 
- Coś ty taki uradowany, jakbyś trafił w totka szóstkę - usłyszał swojego przyjaciela. 
- To miłość - odparł zdawkowo. Olszański nie skomentował tego, ale już panna Febo nie omieszkała wyrazić swojego zdania. 
- No wreszcie braciszku. Już się zastanawiałam jak długo to potrwa. Moje gratulacje. To kiedy ślub? - dopytywała. 
- Paula nie rozpędzaj się. Jak na razie to oboje wyznaliśmy sobie miłość, a ty chciałabyś już nas widzieć w kościele - ta z uśmiechem na ustach tylko pokiwała głową. 
Jak się okazało to nie tylko Paulina kibicowała tej dwójce, ale i cała rodzina jednego i drugiego. Również przyjaciele z firmy. 

Minął rok od ich pierwszego pocałunku, a ich związek rozkwitał. Wspólnie spędzili święta oraz Sylwestra. Ten ostatni dzień roku miał być również niezapomnianym dniem w ich wspólnym życiu.
Bawili się wyśmienicie na jednym z wielu bali w tym dniu. Wybiła północ a Marek zamiast standardowych życzeń runął na kolano i zaczął. Przez cały dzień układał w głowie co chce jej powiedzieć, ale w tym jednym momencie wszystko mu wyparowało z głowy. 
- Ula, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Bez ciebie moje życie jest takie puste, nic niewarte. Dlatego też klęczę tu teraz przed tobą i proszę cię abyś wyszła za mnie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - ta przez chwilę milczała aż w końcu spojrzała na niego tymi swoimi niebieskimi oczyma i rzekła.
- Tak Marku Dobrzański zostanę twoją żoną. O niczym innym nie marzę, jak spędzić z tobą resztę swojego życia - Marek wsunął jej pierścionek na palec po czym wstał i obejmując już swoją narzeczoną przypieczętował to namiętnym pocałunkiem. 
KONIEC.

6 komentarzy:

  1. Paulina, podziwia Ulę? Dobrze się o niej wyraża i bardzo docenia? Wierzyć się nie chce, podobnie jak w to, że niemal identyczne zdanie o Uli ma Alex. Rodzina Dobrzańskich i Febo żyje najwyraźniej w wielkiej zgodzie i harmonii, co poczytuję za rzecz wielce pozytywną. I pomyśleć, że ten pierwszy, spontaniczny pocałunek spowodował tak wielkie zmiany w życiu Marka. Można nawet powiedzieć, że kompletnie je przewartościował, a Marek zrozumiał, że czuje do Uli coś znacznie więcej, niż tylko sympatię. Generalnie bardzo pozytywna, podbudowująca mini, która udowadnia, że nie należy tracić nadziei, bo szczęście może trafić do nas szybciej, niż myślimy.
    Koniec roku, to czas refleksji, zastanowienia się nad tym, co już za nami a także planowanie zmian, by było lepiej. Takich zmian Ci w Nowym Roku życzę: dobrych, korzystnych, budujących miłe relacje z ludźmi i pozwalających na spełnienie się w życiu zawodowym. Życzę Ci też dobrego zdrowia, bo jeśli się je ma, to wszystko inne łatwiej przychodzi.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej mini nie ma żadnych złych relacji między Dobrzańskimi a Febo.
      Jak widać czasem jedno zdarzenie może być zmianą dotychczasowego życia i odwrócić je do góry nogami.
      Dziękuję Ci bardzo za piękne życzenia i wzajemnie. A czy się spełnią to już czas pokaże.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Dosiego romu 2022 zeby był lepszy niz 2021...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie.
      Dziękuję Ci bardzo za życzenia.
      Cieplutko pozdrawiam w piątek rano.
      Julita

      Usuń
  3. Musiałam dwa razy spojrzeć czy się nie pomyliłam się czytając o Paulinie i Marku. To tak jakby Seba. To jemu się zwierzył w B1. Paulina tylko z lepszym charakterem.
    Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami lubię sprawiać, że Paulina jest dobrym człowiekiem.
      Dziękuję Ci bardzo za życzenia oraz odwiedziny i wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w tym szczególnym dniu.
      Julita

      Usuń