piątek, 3 grudnia 2021

SIEROTY część XIV

 Do piątku czas jednym płynął tak zwyczajnie, normalnie. Niemalże każdy z tych dni wyglądał identycznie. Ale byli i tacy co mieli wrażanie jakby czas stał w miejscu ewentualnie ciągnął się jak makaron do spaghetti. A jeszcze innym bardziej pracowicie niż zazwyczaj. Tym kimś była Ula i jej rodzeństwo. Do południa praca, szkoła i przedszkole, a popołudniu i wieczorem pakowanie całego dobytku, załatwianie kilku spraw związanych z wyprowadzką. Ula chciała wszystko to zrobić najpóźniej do środy. Na czwartkowe popołudnie miała zaplanowaną wizytę u Szymczyków oraz pójść na cmentarz. Wreszcie nastał ten upragniony dzień. 
- Dzień dobry Ula. To co dziś wielki dzień, dzień nowego początku? - mówił młody prezes. 
- Witaj - odpowiedziała, ale jej głos jakoś dziwnie brzmiał.
- Coś się stało? - dopytywał Marek widząc, że coś ją trapi.
- Nic się nie stało - odparła i pospieszyła z wyjaśnieniem widząc jego minę - po prostu martwię się jak to będzie. Widzisz tam w razie czegokolwiek byli do pomocy Maciek i jego rodzice. A tu będziemy kompletnie skazani na siebie. Nie znamy tu kompletnie nikogo - mówiła dość smutnym tonem.
- Nie martw się. Zobaczysz wszystko się ułoży - zaczął, ale Ula mu przerwała.
- Łatwo ci mówić. Masz tu rodziców, przyjaciół a my jesteśmy sami. Jedynie co mamy to samych siebie - Markowi  zrobiło się przykro na te słowa i  jedynie co odparł to.
- Dobrze wiesz, że nie jesteście - i na koniec dodał - idę do siebie, wyjdziemy dzisiaj wcześniej tak około czternastej. Chyba, że się rozmyśliłaś - ta odpowiedziała tylko krótko.
- Nie. Może być czternasta. 
Wszedł do swojego gabinetu, rzucił wściekły swoją walizkę na stojący przy drzwiach fotel. Był zły i jedynie zastanawiał się na kogo bardziej, te jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. 
- Przyniosłam pocztę, bo zapomniałeś zabrać - położyła na biurku i już jej nie było.
Usiadł i zaczął przeglądać te wszystkie przesyłki, odkładając i segregując na ważne i te mało istotne. I mimo zajęcia się pracą wciąż wracał myślami do tego co powiedziała Ula. Złościł się, że on robi wszystko, staje niemalże na uszach aby im było lepiej, a ona twierdzi, że jest sama. Te jego rozmyślania przerwało wejście kadrowego. 
- A ty nie nauczyłeś się pukać? - wysyczał przez zęby prezes.
- Pukałem, ale najwyraźniej byłeś bardzo zamyślony, skoro nie słyszałeś - usłyszał w odpowiedzi - i nie patrz tak na mnie. Przyszedłem spytać się, o której wyjazd? 
- O czternastej. Ale upewnij się pytając Ulkę - odburknął. 
- Stary co jest? - zaczął dociekać Olszański.
- Nic takiego.
- I dlatego jesteś taki wściekły. Mów co się stało - ciągnął go za język.
- Ja jej nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Przyszedłem do pracy, przywitałem i widząc, że coś ją niepokoi zapytałem. A wiesz co usłyszałem? - Sebastian pokręcił głową i oczekiwał na ciąg dalszy - że nie wie jak to będzie, bo przecież będą tu kompletnie sami. 
- I to cię wytrąciło z równowagi? 
- Seba robię co mogę. A ona mówi, że nie ma tu nikogo.
- Stary ty tak na serio czy mi się wydaje? - Dobrzański spojrzał na Olszańskiego wzrokiem mówiącym, że gdybym mógł to byś tu leżał martwy. Wyglądał tak jakby nie docierało do niego nic więcej poza tym, że skoro stara się pomagać dziewczynie to ta będzie mu może wisieć na szyi i chodziła pełna w skowronkach oraz przepełniona wdzięcznością. Sebastian nie wytrzymał, postanowił powiedzieć co o tym sądzi - czego tu nie rozumiesz? Czy ty sądzisz, że jak będziesz się bawił w jakiegoś pieprzonego rycerzyka to ona będzie w siódmym niebie? Człowieku Ula i jej rodzeństwo tam zostawiają grono swoich bliskich znajomych, przyjaciół. Tu mimo iż znają ciebie, twoich rodziców, mnie i jeszcze kilka osób z firmy to nie jest powód do radości, tak naprawdę nie mają nikogo. Tam wiedziała na kogo może zawsze i o każdej porze liczyć. Tak wiem co zaraz powiesz jesteśmy my, ale ona nie ma stuprocentowej pewności czy jeśli zadzwoni w środku nocy to dostanie pomoc. Mówisz, że ją kochasz, ale czy ona sama o tym wie? - zadał tak oczywiste pytanie, na które natychmiast sam odpowiedział po minie Marka - no właśnie, tak myślałem wciąż jej nie powiedziałeś. Więc nie dziw się, kiedy Ula mówi, że oni są tu sami - słowa kadrowego nieco uspokoiły Marka. A kiedy ten kolejny raz został sam, zaczął po jakimś czasie przyznawać rację przyjacielowi. 
Było kilka minut po czternastej kiedy trójka młodych ludzi opuszczała siedzibę firmy aby jedno z nich mogło zacząć wszystko od nowa. 
- Ula proszę cię nie martw się, zobaczysz wszystko się ułoży. Jeszcze będziecie tu w Warszawie szczęśliwi - mówił spokojnym głosem Marek, jeszcze za nim ruszyli - pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na pomoc z mojej strony. Ale myślę, że nie tylko ja jestem gotów do tego - Ula spojrzała na młodego Dobrzańskiego z niemym pytaniem ciekawe kto? A ten odpowiedział natychmiast bez zastanowienia - Seba, moi rodzice i znalazło by się jeszcze kilka innych osób. 
W pierwszej kolejności podjechali pod przedszkole i odebrali Beatkę. Ula nim poprosiła o przyprowadzenie siostry udała się do gabinetu dyrektorki placówki, aby poinformować iż był to ostatni dzień małej Cieplak w tej placówce. Podziękowała za opiekę nad małą i poszła po siostrę. 
- Dzisiaj byłaś tu ostatni dzień kochanie - mówiła do Beatki - od poniedziałku pójdziesz do innego przedszkola, a za dwa tygodnie zrobią ci ten zabieg i będziesz zdrowa.
- Super - mówiła dziewczynka. Tylko  pytanie co było tym super zmiana przedszkola, zabieg i bycie zdrowym a może jedno i drugie. Ula wiedziała, że Beatka nie bardzo lubiła chodzić do tego przedszkola. Jednego razu mała Cieplakówna skarżyła się jak traktują ją niektóre dzieci, z wyśmiewają się, że nie ma rodziców. Ula starała się interweniować i niby było lepiej, ale jak widać raczej nie do końca. 
Wyszły na zewnątrz, mała nagle puściła rękę swojej siostry i z ogromnym uśmiechem na ustach zaczęła biec wołając.
- Marek - ten przykucnął aby móc przytulić tę małą dziewczynkę.
- Cześć maluchu - rzekł.
- Wiesz, że już tu nie będziemy mieszkać? - zaczęła dopytywać.
- Tak, wiem. Dlatego przyjechaliśmy razem z Sebastianem aby wam pomóc - w tej chwili mała zauważyła Olszańskiego i z tą samą prędkością co przed chwilą rzuciła się w stronę Marka zrobiła w kierunku drugie z mężczyzn. 
- No już myślałem, że mnie już nie lubisz - rzekł z udawanym smutkiem w głosie Sebastian.
- Lubię was obu tak samo - odparła Beatka.
- No dobrze kochani chodźmy, bo w końcu zastanie nas noc i niczego nie zrobimy. Jasiek też powinien być już w domu - odezwała się milcząca i przyglądająca się temu wszystkiemu Ula. 
Zaczęli przenosić kartony z całym dobytkiem Cieplaków do obu samochodów. Większa ich część trafiła do auta Sebastiana z faktu, że był większy. Dodatkowo cała trójka Cieplaków również musiała się zabrać. Mebli nie zabierali, były wyposażeniem mieszkania. Jednak to nie było zmartwieniem, to w Warszawie było również umeblowane we wszystko co było potrzebne. 
- Ula mam pewien pomysł - odezwał się w pewnym momencie Marek kiedy Sebastian oznajmił iż jego auto jest już pełne. Ula spojrzała na Dobrzańskiego z pytaniem w oczach - może zawieziemy to co już zapakowaliśmy, ty z Beatką byś już została tam a my w trójkę przyjedziemy tu i zabierzemy resztę. 
- To dobry pomysł - odparła i kilka minut później wszyscy jechali do w kierunku stolicy. 
Dojechali na miejsce, wypakowali, napili się kawy i trójka młodych mężczyzn pokonywała tę samą trasę kolejny raz, a ona zaczęła rozpakowywać kartony. Spojrzała w pewnym momencie na zegarek w telefonie. Uznała, że ma jeszcze trochę czasu do ich powrotu więc przejdzie wraz z Beatką do pobliskiego sklepu i kupi coś z czego można zrobić ciepłą kolację.
- Chodź kochanie przejdziemy się do tego sklepu tu za rogiem. Zanim chłopaki wrócą z Rysiowa my zrobimy jakieś zakupy na kolację.
- Ulcia może zrobisz naleśniki - zasugerowała dziewczynka. 
- Mogą być i naleśniki. A z czym byś je zjadła? 
- Z serem i dżemem - mówiła mała
Weszły do klatki schodowej kiedy usłyszała rozmowę dwóch osób. Doskonale rozpoznała tempr głosu ich obu. 
- A co zrobisz jak dowie się, kto tak naprawdę opłaca czynsz za to mieszkanie? 
- O czym wy mówicie?  - zapytała - Marek?
- Ula ja ci to wszystko wyjaśnię - próbował jakoś opanować zaistniałą sytuację. 
- Daj mi spokój - odkrzyknęła kiedy tylko weszli do mieszkania. 
Marek stał na środku przedpokoju i zastanawiał się co teraz, gdy nagle usłyszał głos a raczej szept przyjaciela. 
- A nie mówiłem - Marek spojrzał na Sebastian takim wzrokiem jakby chciał go zabić - idź do niej - Dobrzański ruszył w kierunku jednego z pokoi, gdzie zniknęła Ula. Powoli otworzył drzwi a widok jaki ujrzał przeraził go. Cieplak siedziała na kanapie i to co było już wypakowane z powrotem pakowała, a jej ramiona trzęsły co oznaczało nic innego jak płacz. Dodatkowo można było usłyszeć pociąganie nosem tak charakterystyczne dla osoby płaczącej. 
- Ula porozmawiajmy, proszę - wyszeptał na tyle głośno aby jej nie wystraszyć a żeby usłyszała. 
- Powiedziałam zostaw mnie w spokoju. Nie chcę mi się z tobą rozmawiać. Nie wiem co sobie myślałeś, ale mnie to kompletnie nie interesuje. Ciekawe czy zamierzałeś mi kiedykolwiek powiedzieć prawdę - mówiła przez łzy. 
- Ula to nie tak... - próbował coś powiedzieć.
-Nie tak? A niby jak? Namawiałeś mnie na tę przeprowadzkę jednocześnie okłamując. Co ty sobie myślałeś, że jak jesteśmy biedni to można się zabawić naszym kosztem i mieć z tego później satysfakcję? -  stał i słuchał jak ta wyrzuca te wszystkie oskarżenia w jego kierunku jak z karabinu maszynowego. 
- Bo cię kocham - rzekł. Ula spojrzała na niego i nie bardzo była pewna czy dobrze usłyszała. To jej zaniemówienie pozwoliło Dobrzańskiemu mówić dalej - dobrze usłyszałaś. Zrobiłem to z miłości do ciebie. Od dawna to co robię dla waszej trójki podyktowane jest miłością do  ciebie. Owszem może to trochę egoistyczne podejście z tą namową na przeprowadzkę. Dzięki temu jesteś bliżej, ale i w ten sposób będę bardziej spokojny o was wszystkich. Nie chciałem ukrywać tego kto jest właścicielem mieszkania, ale tylko tak mogło się udać namówić cię na tę przeprowadzkę - Ula zachowywała się tak jakby niewiele z tego usłyszała albo zrozumiała i nadal pakowała to co już było wypakowane. Marek spojrzał ze smutkiem w oczach i uznając iż powiedział już wszystko opuścił nie tylko pokój, ale i mieszkanie. 
- Wracamy do Rysiowa - usłyszały dzieciaki oraz Sebastian, który wniósł ostatni karton. 
- Ula nie podejmuj pochopnych decyzji - odezwał się kadrowy. 
- To nie są pochopne decyzje - odparła.
- Posłuchaj nie pochwalam tego co zrobił Marek, ale uwierz mi on to zrobił z miłości do ciebie. Znam go na tyle aby wiedzieć, że nie zrobił tego z chęci zabawy twoimi uczuciami. Sam mu tłumaczyłem i nalegałem by powiedział ci prawdę o mieszkaniu, ale też o swoich uczuciach. Prześpij się z tym wszystkim, ale nie podejmuj tak pochopnej decyzji jak powrót do Rysiowa. Dobrze wiem ja i ty też, że to mieszkanie może być początkiem nowego, lepszego życia. 
- Ale on mnie okłamał, oszukiwał przez tyle czasu - próbowała użyć zdawać by się mogło mocnych argumentów. 
- Ula zrobisz jak zechcesz. Ale mam pomysł, zostańcie tu przynajmniej na czas kiedy mała nie wróci do zdrowia - zaproponował Olszański i jeszcze dodał - jeśli chcesz to mogę dać ci kilka dni urlopu. Markowi powiem, że wzięłaś to wolne aby móc się urządzić. 
- No dobrze - usłyszał odpowiedź Cieplak. Ucieszył się z tej decyzji. Teraz pozostało mu pogadać z Dobrzańskim. Był niemalże pewny iż przyjaciel siedzi w swoim aucie pod blokiem. Pożegnał się i wyszedł zostawiając Cieplaków samych, a przede wszystkim Ulę ze swoimi myślami. 
Wyszedł przed budynek rozejrzał się i już kierował swoje kroki w stronę zaparkowanego auta przyjaciela. 
- Marek daj jej trochę czasu - rzucił kadrowy wsiadając do auta Marka.
- Nie wiem czy to coś da - odparł.
- Rozmawiałem z nią i udało mi się odwieść ją od powrotu do Rysiowa. Zaproponowałem by zostali tu do czasu wyleczenia Beatki, a jej samej od poniedziałku dałem pięć dni wolnego. Ciebie za to proszę abyś dał jej te kilka dni spokoju. Ona musi się z tym wszystkim przespać, przemyśleć - prezes był wdzięczny swojemu przyjacielowi i obiecał zrobić jak ten radzi. Chociaż wiedział jakie to będzie trudne. 
Przez cały weekend Ula próbowała uporać się z rozpakowywaniem całego ich dobytku przez co nie miała czasu na rozpamiętywanie tego czego się dowiedziała w piątek. W poniedziałek pojawiła się w siedzibie firmy, ale tylko po to by wypisać wniosek urlopowy. Nie chciała widzieć się tego dnia jeszcze z Markiem dlatego swoje kroki skierowała do biura Sebastiana. Wypisała odpowiedni druczek, zamieniła kilka zdań z kadrowym i już wychodziła z firmy. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. Wielka przeprowadzka... Myślałam, że obędzie się bez komplikacji, a jednak nie. Dobrzański dostał chyba nauczkę, że nie warto nic ukrywać i trzymać w tajemnicy, bo to w przypadku Uli w ogóle się nie sprawdza. Jest kobietą honorową i nie chce nikomu nic zawdzięczać. Taka trochę Zosia Samosia. Sebastian to najbardziej rozsądny facet e F&D. Jego rady są mądre i chyba przekonywujące, bo udało mu się udobruchać Ulę mimo, że było to zadanie dla Marka. On zaś wolał salwować się ucieczką. Mam nadzieję, że jednak słowa przyjaciela nieco rozjaśnią mu w głowie i za jakiś czas pogada z Ulą szczerze.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek tak jak mu radził Olszański da teraz Uli czas na przemyślenie. Ale bądź spokojna dojdzie do szczerej rozmowy między tą dwójką.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Ula jak i Marek zareagowali bardzo emocjonalnie i wcale mnie to nie dziwi. Ula poczuła się oszukana,a Marek urażony posądzeniem o niecne zamiary. Seba jako jedyny zachował zdrowy rozsądek i jednemu i drugiemu przemówił do rozumu co da im czas na przemyślenie sytuacji. Mam nadzieję, że oboje uspokoją emocje i szczerze ze sobą porozmawiają,co pozwoli na dalszy rozwój Ich wspólnej relacji. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocje wzięły górę nad rozumem. Lecz kiedy już opadną oni ze sobą będą mogli w miarę możliwości spokojnie porozmawiać.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Są pierwsze niedomówienia między Ulą i Markiem. Do tego stopnia, że Marka nie chce widzieć, ale jak myślę, to na niego wpadła, jak wychodziła z firmy. Ula ma to do siebie, że musi wszystko sobie przemyśleć i jak już zadomowi się w nowym mieszkaniu inaczej spojrzy na kłamstewko Marka.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek chciał dobrze a wyszło jak zawsze. Ula miała w jakimś sensie prawo do zdenerwowania w końcu Marek ją cały czas okłamywał.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w środowy wieczór.
      Julita

      Usuń