piątek, 10 grudnia 2021

SIEROTY część XV

 Przez ten czas kiedy Uli nie było w firmie Dobrzański chodził jak struty. Wręcz snuł się po korytarzach firmy. Przychodził zabierał klucz z recepcji od gabinetu, jechał na spotkanie jeśli takowe było, wracał do firmy, robił co miał do zrobienia. I o godzinie szesnastej kończył pracę sprzątając na biurku, zamykał biuro i jechał do siebie. Tęsknił, bardzo tęsknił za tą niebieskooką, piękną brunetką. Chociaż kolor jej włosów bardziej przypominał kolorem ciemnego kasztana. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej żałował, że kłamał. W duchu przyznawał rację Sebastianowi oraz swoim rodzicom, którzy ostrzegali przed takim posunięciem. 
- Dobrzański jesteś totalnym kretynem, debilem, idiotom. Jakbyś nie wiedział, że kłamstwo ma krótkie nogi i wcześniej czy później się wyda - mówił sam do siebie - dałbym teraz wszystko aby ona tu była. Może dałaby się przeprosić i pozwoliła wyjaśnić - rozmyślał. 


Po drugiej stronie parku ta sama niebieskooka próbowała jakoś zrozumieć postępowanie Marka. Lecz za każdym razem dochodziła do wniosku, że nie powinien tak postąpić. 
- Co on sobie myślał, że można mnie kupić? - zastanawiała się. 
Jednego razu kiedy Beatka była w przedszkolu zabrała się wraz z Jaśkiem do Rysiowa. Chciała pójść na grób rodziców i spotkać się z Maćkiem. 
- Maciuś powiedz mi co jest ze mną nie tak - zaczęła Cieplak kiedy tylko usiedli przy kuchennym stole w domu Szymczyka. 
- Co masz na myśli - dopytywał ją przyjaciel.
- Okazało się, że Marek mnie okłamał - zaczęła, widząc pytającą minę Maćka kontynuowała - to mieszkanie wcale nie jest firmowe tylko jego a dokładniej to pani Heleny. Cały czas mi wmawiał, że jest inaczej. Czy ja muszę mieć takiego pecha w życiu, ile jeszcze? - pytała rozgoryczona.
- A pytałaś czemu to zrobił? 
- Nie musiałam sam mi to powiedział. Twierdzi, że z miłości i nie chce się o mnie martwić - wyjaśniła. 
- Ula faktycznie facet postąpił nie uczciwie, ale może nie skreślaj go już na starcie. Wiesz my faceci czasem tak mamy, że najpierw coś zrobimy myśląc, że tak będzie dobrze a wychodzi jak zawsze - tłumaczył Szymczyk i po chwili dodał - powinnaś z nim rozmawiać, pozwolić wyjaśnić. A z tobą jest wszystko w porządku. Powinnaś się cieszyć, że jest ktoś kto darzy cię sympatią. 
- Maciuś, ale on mnie okłamał - wciąż powtarzała to samo. 
- A ty swoje. Ciekawe czy byś przeprowadziła się do tego mieszkania gdyby powiedział czyje jest?  
- Nie wiem, może? - odpowiedziała pytaniem. 
- Jak cię znam to na pewno nie. Ewentualnie drążyłabyś temat dlaczego on nalega. A ten z całą pewności nie powiedziałby ci prawdy tylko wymyślił jakąś bajeczkę na poczekaniu - wyraził swoje zdanie Maciek. Cieplak była teraz zła jeszcze na przyjaciela. Myślała iż ten będzie po jej stronie a on broni Dobrzańskiego. No ależ czego mogła się spodziewać w końcu to też jest facet. W takich momentach strasznie żałowała, że nie ma przyjaciółki. 
Do Warszawy wracała zła, liczyła na wsparcie, że przyjaciel jej doradzi a tak ona wciąż nie ma pojęcia co robić. Lecz nie to, że Marek ją okłamał w tej chwili było najgorsze. Przez to, że przeprowadzili się do stolicy, nie ma gdzie wracać do Rysiowa, bo wymówiona została już umowa najmu tego mieszkania. A co za tym idzie muszą pozostać w tym gdzie są obecnie. Inną sprawą jest to, że nie chciała kolejny raz serwować dzieciakom a szczególnie małej tego całego zamieszania z przeprowadzką. Dodatkowo Beatka codziennie dopytywała czy wróci do przedszkola. Przedszkole to zaproponowała jej Helena. Jak się okazało jego dyrektorką jest dobra znajoma Heleny. Ale najważniejsze było iż mała czuła się w nim dobrze i nie skarżyła się, że ktoś jej dokucza. 

Ten tydzień szybko zleciał każdemu z nich. Nastał poniedziałek a wraz z nim do pracy miała wrócić Ula. Ale było coś dziwnego, oboje czuli jakiś lęk, niepokój tego dnia. Marek, bo nie wiedział co może usłyszeć od Uli, a Ula obawiała się, że Marek może chcieć z nią rozmawiać. Czego ona nie bardzo chciała, a raczej nie wiedziała co miałaby mu powiedzieć. Lecz z drugiej strony cieszyła się na powrót do pracy, siedzenie w domu jak widać nie było dla niej, to było męczące. 
- Tak tato pamiętam, odbiorę was z lotniska. Spokojnie zdążę, na dzisiaj nie mam nic szczególnego do zrobienia - usłyszała ten jakże dobrze znany tembr głosu. Podniosła głowę i ujrzała przed sobą Marka jak rozmawiał z Krzysztofem. Podała mu klucze od gabinetu oraz poranną pocztę. I niby wszystko było w porządku, ale jednak coś jej nie pasowało. Czyżby młody Dobrzański odpuścił? Owszem rozmawiał przez telefon, lecz przed tym jak wyszła sprawa mieszkania to jeśli nawet z kimś rozmawiał to obdarzał ją uśmiechem i zwykłym kiwnięciem głowy na dzień dobry. Tym razem niczego takiego nie było. 
Tego dnia nic się nie wydarzyło, żadnej rozmowy nawet się nie widzieli. Chociaż to wyglądało dość dziwnie jak na Marka, który potrafił kilka razy dziennie wychodzić od siebie. W porze lunchu tylko Ela przyniosła mu jakieś kanapki. 
- Elu czy coś się stało? - zapytała zaciekawiona Cieplak.
- Nie, Marek tylko poprosił abym mu przyniosła coś do zjedzenia, bo podobno ma dużo roboty i nie może się wyrwać - usłyszała w odpowiedzi, a tym samym utwierdziła się tylko w przekonaniu, że prezes jej unika. 
- No cóż, nie będę wychodziła przed szereg - pomyślała. 
Szkoda tylko, że nad wyraz zinterpretowała to wszystko. Początek dnia wydawał się dość spokojny, ale niespełna kilka minut po dziewiątej zadzwonił do Marka ich prawnik z informacjami oraz o braku jeszcze kilku jakiś dokumentów. Niby nic szczególnego, ale w świetle tego co panna Febo jeszcze wymyśliła Marek miał wrażenie jakby kolor jego włosów właśnie zmienił barwę na siwy. Otóż mecenas dotarł do informacji iż Paulina Febo zamierza oskarżyć młodego Dobrzańskiego o molestowanie seksualne. Podając przy tym jakieś konkretne daty kiedy miało to miejsce. Marek siedział we własnym gabinecie i starał się usilnie przypomnieć co porabiał w tych dniach, wertował również swój kalendarz. W takich chwilach żałował, że nie posiada od tak dawna własnej asystentki czy chociażby sekretarki. Taka osoba mogłaby prowadzić jego kalendarz on sam często zapisywał coś w telefonie a kiedy to było już niepotrzebne zaraz usuwał. 
Było już około piętnastej kiedy Marek wyszedł z gabinetu i oddał klucz w recepcji dodając.
- Ula mnie już dzisiaj raczej nie będzie.
- Marek czy wszystko w porządku - udało jej się zadać to pytanie kiedy ten czekał na windę. 
- I tak i nie. Przepraszam cię, ale nie chcę o tym mówić, a i spieszę się - odpowiedział. Ta skinęła tylko głową i już po chwili nie było Marka. 
To zachowanie juniora trochę ją zaniepokoiło, był jakiś dziwnie nieswój. Nie bardzo wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Postanowiła, że jutro jak tylko przyjdzie do pracy i upora się z porannymi obowiązkami postara się z nim porozmawiać i wyjaśnić. 
- A co jeśli on nie będzie chciał ze mną rozmawiać? - przeszło Cieplak przez myśl - Ulka ogarnij się, może to nie chodzi o ciebie a o coś innego. W końcu świat nie kręci się tylko wokół ciebie - zganiła samą siebie. 

- I jak tam  w firmie? Febo nie kombinowali? - dopytywał Krzysztof Dobrzański syna kiedy już całą trójką siedzieli w salonie przy filiżance kawy. 
- Aleks wygląda tak jakby zapadł się pod ziemię. Paulina była kilka razy w firmie, chciała rozmawiać o porozumieniu, ale dałem jej do zrozumienia aby zapomniała o tym. Wiem, że odwiedziła również Pshemko - odpowiedział ojcu, nie wspomniał jedynie o nowych informacjach od adwokata w związku z Pauliną. 
- W takim razie co powiesz na spotkanie zarządu w następny poniedziałek? Chciałbym zakończyć już ten rozdział z Febo definitywnie. Od mecenasa wiem, że ma już wszystko - zaproponował senior. 
- Jak najbardziej zgadzam się z tobą tato. Kiedy już to wszystko się skończy trzeba będzie dać ogłoszenie o naborze na stanowisko dyrektora finansowego - rzekł Marek.
- Pomyślałem o Adamie Turku - zasugerował senior. 
- Faktycznie masz racje tato - zgodził się z ojcem. 
- A co tam u Uli? - odezwała się milcząca do tej pory Helena.
- Przeprowadziła się już - odparł. Pani Dobrzańska jednak wyczuła jakiś dziwny smutek w głosie syna.
- Nie cieszysz się? - dopytywała. 
- Cieszę się, cieszę mamo - rzekł, ale jakoś tak mało przekonywująco. Spojrzała na niego wzrokiem proszącym o wyjaśnienie - Ula dowiedziała się prawdy o własności mieszkania. I co za tym idzie od tego dnia nie rozmawiamy ze sobą. Dodatkowo przez ostatni tydzień była na urlopie. Dzisiaj była pierwszy dzień w pracy, ale nie rozmawialiśmy. Najzwyczajniej w świecie nie było kiedy. Do południa miałem kilka spraw do ogarnięcia a potem jechałem po was na lotnisko.
- Powinieneś jej synu wszystko wyjaśnić i przeprosić - wtrącił się do rozmowy Krzysztof.
- Tak zamierzam. Mam tylko nadzieję, że pozwoli mi wszystko wyjaśnić - odpowiedział i po krótkim namyśle uznał, że powie rodzicom o swoim uczuciu - jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym abyście wiedzieli - oboje Dobrzańscy oczekiwali co takiego ma im do powiedzenia syn. Chociaż Helena domyślała się - zakochałem się w Uli i wyznałem jej to.
- I co na to Ula? - dopytywała Helena z radością w głosie, że Marek wreszcie zrozumiał to co ona wiedziała już od tak dawna. 
- Nic. Powiedziałem jej o tym podczas sprzeczki o mieszkanie. Kiedy spytała się czemu to zrobiłem, wyznałem, że to z miłości - wyjaśnił. Krzysztof spojrzał na syna i niby z powagą w głosie, ale z uśmiechem na ustach rzekł.
- No to faktycznie wybrałeś sposób na wyznanie miłości kobiecie. 
- A jak Ula na to zareagowała? - padło z ust rodzicielki.
- Raczej nie uwierzyła - odparł ze smutkiem. 
- Wiesz synu też bym raczej nie uwierzył. Gdybym właśnie odkrył kłamstwo - Marek przyznawał w duchu rację ojcu. 
- Wiem - rzekł i zaraz dodał - zamierzam porozmawiać z Ulą jutro. Może uda mi się wyciągnąć ją na lunch albo po pracy - oboje seniorzy poparli ten pomysł. 

- Ula możemy dzisiaj w porze lunchu porozmawiać? - zaproponował prezes kiedy tylko przyszedł do pracy.
- Przykro mi, ale podczas przerwy muszę iść coś załatwić. Możemy spotkać się po pracy jeśli ci to nie przeszkadza - wyjaśniła. Chociaż nie do końca było prawdą o powodzie jej wyjścia podczas lunchu lecz nie chciała tego rodzaju spraw załatwiać podczas pracy. Wolała tę rozmowę przeprowadzić na spokojnie po pracy. 
- Nie mam nic przeciwko. W takim razie może zamówię nam stoli w jakiejś restauracji? 
- Myślę, że lepszym miejscem będzie mieszkanie. Usiądziemy, zrobię kawę i na spokojnie będziemy mogli porozmawiać - Marek poparł tę propozycję i każde zajęło się swoimi obowiązkami. 
Było kilka minut po dwunastej kiedy Ula zapukała do drzwi gabinetu Marka. 
- Marek wszystko w porządku - zapytała po tym jak weszła do jego gabinetu, a ten stał przy oknie zapatrzony w dal. 
- O Ula - odparł oderwany od swoich myśli. Spojrzał na Cieplak i usiadł na kanapie, wyglądał na przybitego, zmartwionego.


- Wszystko w porządku - rzekł jednak Ula nie była przekonana.
- Nie wyglądasz na takiego.
- Przed tobą to chyba nic się nie da ukryć - odparł.
- Wyglądasz tak jakbyś nie spał od kilku dni, chodzisz przygnębiony, zamyślony, to trudno tego nie zauważyć - stwierdziła. 
- Porozmawiamy po pracy. Chciałaś wyjść w jakiejś sprawie - przypomniał.
- To nie tak Marek. Chciałam po prostu przygotować się do tej rozmowy stąd ta propozycja po pracy. A dodatkowo w domu będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Jasiek ma zabrać małą do kina na bajkę "Psy i koty" - wyjaśniła. 
- W porządku Ula. Myślę, że to dobry pomysł, będziemy faktycznie mogli na spokojnie porozmawiać i wyjaśnić wszystko co się wydarzyło w ostatnim czasie - odpowiedział jej Marek. 
Ula odetchnęła z ulgą, że Dobrzański nie ma jej za złe, że skłamała. Reszta dnia minęła można powiedzieć spokojnie, bez żadnych dodatkowych niespodzianek. 
Wyszli z firmy i jeszcze podjechali pod przedszkole aby odebrać Beatkę i już kierowali się do mieszkania. 
- A ja z Jasiem idę dzisiaj do kina - mówiła uradowana dziewczynka. 
- Super. Zapewne świetnie się będziecie bawić - usłyszała od Marka. 
- Jak wrócimy to ci opowiem. Dobrze? 
- Dobrze skarbie. Mamy z Ulą kilka spraw więc sądzę iż zdążycie wrócić - mówił Dobrzański.
Ula podgrzała obiad, proponując również Markowi. 
- Nie chcę robić kłopotu.
- To żaden kłopot - odparła i już stawiała przed nim talerz z podgrzanymi pierogami. 
Po niespełna godzinie zostali sami i mogli zacząć rozmowę, na którą czekali. 
CDN...



6 komentarzy:

  1. No i co? A my dalej czekamy na rozmowę. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zaczęli rozmawiać. A efekt będzie już niedługo.
      Przesunęłam rozmowę na następny rozdział, który będzie jednocześnie ostatnim. Potem święta i dwie mini.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Nieporozumienia najlepiej wyjaśniać od razu, bo im dłużej się zwleka, tym bardziej sprawy się komplikują i nadchodzi moment, że trudno jest wyjaśnić cokolwiek. Waga tego kłamstwa Marka nie jest znowu aż taka wielka, bo przecież nikt przez to nie ucierpiał i myślę, że Ula jednak wszystko za bardzo wyolbrzymia, jakby Marek co najmniej popełnił kryminał. Trudno jednak ją za to winić, bo dziewczyna do wszystkiego podchodzi raczej ambicjonalnie i jest osóbką dumną i honorową nigdy raczej nie proszącą o pomoc. Bywa jednak, że trzeba nieco zgiąć kark, jeśli nie dla własnego dobra, to dla dobra rodziny. Póki co, zdrowie Beatki jest najważniejsze i to jest główny argument przemawiający za tym, że powinna mieszkać w lepszych warunkach lokalowych od tych w Rysiowie. Mam nadzieję, że Ula nie uniesie się znowu honorem i nie wywoła kolejnej kłótni. Może już niedługo zrozumie, że Marek jest miłością jej życia i chce dla niej jak najlepiej.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula nauczona jest, że wszystko co ma zawdzięcza tylko sobie i swojej pracy. Nie chce być ciężarem dla kogokolwiek. Możesz być spokojna ta rozmowa otworzy Cieplak Oczy.
    Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotni poranek.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  4. Stało się to, co było do przewidzenia. Pojawiły się zgrzyty, ale mam nadzieję, że nie na długo i jak przemyśli wszystko, to zrozumie, że było to głupie zachowanie. Marek działał w dobrej intencji, a nie w złej. Zresztą Jasiek i Beatka są zadowoleni z zamiany mieszkań.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te nie porozumienia w końcu zostaną zażegnane i pozostaną tylko jako wspomnienia. Ulla też jest zadowolona ze zmiany mieszkania.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne przedpołudnie.
      Julita

      Usuń