sobota, 29 lipca 2017

NIGDY...częśćXX



W tym momencie oboje ujrzeli samego Sosnowskiego. Ich wyraz twarzy mówił, że chyba widzą ducha. W najmniejszym stopniu nie spodziewali się go tu spotkać. On powinien jeszcze przez dłuższy czas przebywać w USA. Do Uli nagle wróciły wszystkie złe wspomnienia gdy była z nim. Gdy jej życie pomału zaczęło wracać na właściwe tory to jego pojawienie się znów wywraca je, burzy jej spokój.
- Co... ty...tu robisz? -  zapytała drżącym głosem Ula, jak ten do nich doszedł
- Witaj moja droga. Widzę, że po powrocie szybko się pocieszyłaś - odezwał się Sosnowski
- Zważaj na słowa - odezwał się Dobrzański
- O proszę sam pan prezes, a może już jej oddałeś swe stanowisko i znów jej parzysz tylko kawę? - zaczął swoje docinki Sosnowski w stronę Dobrzańskiego
W Marku aż się zagotowało i już miał przyłożyć doktorkowi lecz Ula stanęła na przeciwko niego, spojrzała prosto w jego oczy mówiąc
- Marek, proszę nie warto. Chodźmy stąd.
Takie zachowanie Cieplak dało Sosnowskiemu tylko powód do kolejnej docinki w stronę Marka
- No co panie Dobrzański chowamy się za plecami kobiety - mówiąc to szturchnął go w ramię. Tego dla Marka było za dużo. Nie dość, że obrażał Ulę to jeszcze szukał zaczepki. Ewidentnie prosił się o porządne obicie gęby. I jak tylko Sosnowski po raz kolejny próbował obrazić Ulę Marek zacisnął pięść i przyłożył doktorkowi, co było powodem że obaj panowie zaczęli się bić. Cieplak natychmiast zadzwoniła pod numer alarmowy i wezwała policję. Podczas składania zawiadomienia powiedziała, że podczas spaceru ze swym chłopakiem zostali zaatakowani przez niejakiego Piotra Sosnowskiego. Po przyjeździe policja natychmiast zajęła się Sosnowskim skuwając go i umieszczając w radiowozie.
Ula wraz z Markiem mieli stawić się na komisariacie w celu złożenia zeznań. Nie wrócili już do firmy tylko zadzwonili do Sebastiana aby z gabinetu Marka zabrał teczkę oraz pozamykał jego biuro i zniósł mu te rzeczy na dół. Jak tylko Sebastian ujrzał Marka z przerażeniem w głosie zapytał
- Dobry Boże, Marek co się stało? Napadnięto was czy co?
- No coś w tym rodzaju. W parku mieliśmy przyjemność spotkać we własnej osobie pana doktorka - mówił Marek
- A co on tu robi, przecież miał być za oceanem - mówił zdziwiony Sebastian
- Sami się zastanawiamy - powiedziała nadal zdenerwowana Ula
- I co teraz? Powinniście to zgłosić na policji - rzekł Sebastian
- Już to zrobiliśmy. Teraz musimy jechać na komendę w celu złożenia zeznania. Dlatego mam do ciebie prośbę popilnuj mi firmy ale nie mów nikomu co się stało - powiedział Dobrzański po czym wsiedli wraz z Ulą do samochodu i udali się stronę policji.
- Marek, a możesz najpierw podjechać do domu - poprosiła go
- Oczywiście nie ma problemu. Wiesz może to i dobry pomysł ja przynajmniej zmienię koszulę - odparł
Będąc już w domu Ula z jednej ze szuflad wyjęła pewną teczkę. A jednak to co tam jest ujrzy światło dzienne. Do tej pory nawet Marek nie wiedział o istnieniu tej teczki i o jej zawartości. Po przebraniu się i zabraniu wszystkiego udali się do samochodu Marek nie pytał co zawiera ów teczka, ale przeczuwał z czym a raczej z kim jest związana. Dojechali do komisariatu tam przedstawili się i wyjaśnili w jakiej sprawie tu są. Zostali zaprowadzeni do jednego z pokoi. W pierwszej kolejności miała zeznania składać Ula ale nie chciała być sama.
- Przepraszam czy przy tym może być mój chłopak - zapytała z obawą
- Jeśli to pani pomoże, nie widzę problemu - rzekł jeden z policjantów
Oboje weszli do pokoju gdzie po dokonaniu wszelkich formalności Ula chciała zacząć swoje zeznanie
- Przepraszam, ale muszę jeszcze państwa poinformować o konieczności nagrywania - powiedział policjant po czym uruchomił dyktafon.
W tym momencie z ust Uli popłynęła opowieść o tym kim jest dla niej Sosnowski i jak się poznali oraz jak ją potraktował po czym pokazała zawartość teczki. Podczas całego zeznawania Marek trzymał ją za rękę co pozwoliło jej w miarę spokojnie o tym mówić. Lecz mimo wszystko nie potrafiła opanować łez. Policjant, który zaznajomił się z zawartością teczki rzekł
- Pani Cieplak z tym co tu mamy może pani złożyć sprawę o znęcanie, pobicie i wielokrotny gwałt. Ja na pani miejscu nie wahałbym się ani chwili.
Po skończeniu składania zeznań przez Ulę przyszła kolej na Marka i tak jak Ula on również opowiedział jak to się stało, że zna Sosnowskiego i jak doszło do tego dzisiejszego incydentu.
Po tym jak opuścili komendę udali się do lekarza w celu przeprowadzenia obdukcji lekarskiej u Marka, a następnie pojechali do domu. Ten dzień był wyczerpujący owszem nie tak fizycznie co emocjonalnie. Ula cały czas przeżywała to co się wydarzyło. Ula wzięła prysznic a Marek w tym czasie zrobił im kawy. Podczas picia smolistego płynu postanowił poprosić ją o pokazanie mu zawartości tej teczki
- Ula, a możesz mi powiedzieć co jest dokładnie w tej teczce - zapytał nieśmiało
Ona wstała i udała się do sypialni i chwilę później podała mu ją
- Proszę - powiedziała
Marek przeglądał jej zawartość a tam było kilka obdukcji z pobić, wypis ze szpitala po tym jak tam trafiła po pobiciu z informacją, że w wyniku pobicia utraciła dziecko oraz kilka zdjęć. Widok tego wszystkiego zaszokował Marka. Sądził, że gdyby wcześniej o tym wiedział to Sosnowski już dawno by był za kratkami. No cóż czasu nie cofną ale mogą to wykorzystać teraz.
- "Co się odwlecze to nie uciecze" doktorku, zapłacisz za jej krzywdy  - pomyślał Marek
- Ula, skarbie czy ty wiesz co to oznacza - pytał Dobrzański wskazując na teczkę - dzięki temu możemy go wsadzić na lata do pierdla
- Tak wiem. Ale mnie nie stać jeszcze na adwokata - mówiła i zakryła twarz dłońmi aby ukryć łzy przed Markiem
- Ula o adwokata się nie martw, ja jutro rano zadzwonię i nas umówię. Zgadzasz się - mówił
- Dobrze, zgadzam się - odparła po czym wtuliła się w Marka. Siedzieli tak jeszcze chwilę i może by tak jeszcze siedzieli gdyby Ula nie zasnęła. Marek delikatnie aby jej nie zbudzić zaniósł do sypialni,  ułożył na łóżku i nakrył kołdrą.
Ta noc była taka jak te, które towarzyszyły jej zaraz po powrocie. Budziła się kilka razy lecz Marek nie pozwolił jej tak jak wtedy do zamknięcia się w łazience. Tulił ją w swych ramionach i uspakajał mówiąc
- Ci, Ci. Już dobrze. Obiecuję ci kochanie przejdziemy przez to razem i już nigdy nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził.
Słuchając jego spokojnego, pełnego miłości głosu zaczynała się uspakajać.
Następnego dnia Marek wykonał telefon do adwokata, który od wielu lat zajmował się różnymi sprawami rodziny Dobrzańskich aby umówić się na spotkanie. Po uzyskaniu konkretnych informacji udał się do gabinetu Uli aby powiedzieć, że są umówieni z adwokatem na szesnastą. Po tej wizycie wyszli podbudowani dobrymi informacjami. A sama Ula miała uczucie dziwnego spokoju, którego jej bardzo brakowało. Miała wrażenie, że wreszcie będzie naprawdę szczęśliwa. Owszem ona była szczęśliwa bo miała przy sobie rodzeństwo, przyjaciół, rodziców Marka a przede wszystkim miała Marka. Lecz nadal czuła jak ten czas spędzony w Bostonie nie dawał jej spokoju. Zaczęła wierzyć, że już niedługo zamknie ten rozdział na zawsze. Prawnik powiedział im aby złożyli dwa osobne sprawy do sądu. Poinformował ich, że wówczas odbędą się dwie osobne rozprawy. Pierwsza z nich to o znęcanie się, wielokrotny gwałt oraz pobicie Uli, a ta druga to napaść na Marka. Zgodzili się bez wahania. Oni już wiedzieli, że to koniec kariery doktorka. Po tych wszystkich przejściach ostatnich dwóch dni postanowili w najbliższy weekend jednak wyjechać. Oboje potrzebowali odpoczynku z dala od firmy, od problemów. Marek postanowił podczas tego pobytu zrobić Uli niespodziankę. Już samo miejsce, które wybrał było niespodzianką. Ten weekend mieli spędzić tam gdzie już kiedyś byli a on sam już wiedział jak bardzo zakochał się w tej zwykłej i na wskroś dobrej kobiecie. Tak dokładnie zabierał ją do tego ich SPA pod Poznaniem.
Po dotarciu na miejsce Ula niemal piszczała z radości, że znów tu są. Mało tego teraz są jako oficjalna para.
Wieczorem Marek zabrał Ulę na spacer i gdy tylko dotarli do pomostu on nagle uklękną przed Ulą mówiąc
- Ula wiesz jak wiele dla mnie znaczysz, że jesteś moim powietrzem bez którego nie można żyć. Kocham cię bardziej niż własne życie. Więc jeśli ty mnie również kochasz to czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem i zgodzisz się zostać ze mną do końca moich dni i wyjdziesz za mnie - mówił a z kieszeni wyjął małe pudełeczko obszyte czerwonym atłasem. A w środku znajdował się przepiękny pierścionek z niewielkim kamieniem przypominającym kolor jej oczu 
Ona stała jak rażona piorunem nie wiedziała co się w tej chwili dzieje. Była szczęśliwa, a raczej pijana ze szczęścia. Gdy w końcu dotarły do niej słowa jakie wymówił Marek zdołała tylko wypowiedzieć
- Tak wyjdę za ciebie
On wsunął to cudo na jej palec, po czym zaczął namiętnie całować. Tego wieczoru jeszcze spacerowali chwilę nad brzegiem jeziora i podziwiali zachód słońca a Ula dodatkowo podziwiała pierścionek. Gdy wrócili do pokoju Ula zaniemówiła z wrażenia. Cały pokój tonął w płatkach róż 
a na stoliku stał szampan i truskawki
Z jej oczu popłynęły łzy. Lecz tym razem to nie były łzy bólu ani tęsknoty ale łzy radości i szczęścia. Ona już dawno przestała wierzyć a nawet marzyć, że jeszcze może być tak bardzo szczęśliwa.
Gdy była w Stanach i po tym jak straciła dziecko jej życie straciło sens, przestała wierzyć w powrót do kraju. Do bycia z człowiekiem, którego pokochała całą sobą. Dzięki pomocy przyjaciół, rodziny i Marka oraz tym wszystkim wydarzeniom jakie miały miejsce w ostatnim czasie zaczyna znów wierzyć w lepsze jutro, lepsze czasy. Sosnowski trafił za kratki i czeka go kilku jak nie kilkunastoletnia odsiadka a dziś Marek jej się oświadczył. Jej życie zaczyna wkraczać na właściwe tory.
Wieczór był piękny a noc pełna miłosnych uniesień, szczerych wyznań miłości.  Sen nadszedł gdy za oknem zaczynało świtać.
Do Warszawy wrócili w niedzielę wieczorem. Po drodze gdy wracali Ula chciała aby Marek podjechał do Rysiowa na cmentarz. Będąc na miejscu Ula poprosiła Marka aby zaczekał na nią w samochodzie. Przy bramie kupiła kilka zniczy i dwie doniczki chryzantem. Już będąc przy mogile swych rodziców najpierw ją uprzątnęła, ustawiła kwiaty, zapaliła znicze. Usiadła na ławeczce i zaczęła swój monolog, który zawsze prowadziła będąc tu
- Witajcie kochani, dziś mam dla was radosne nowiny. Od wczoraj jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi. To wszystko dzięki Markowi, on mi się wczoraj oświadczył. Przykro mi tylko, że żadne z was tego nie doczekało. Mimo wszystko jestem szczęśliwa. Później zmówiła modlitwę za nich, pożegnała i udała do samochodu. Marek w takich chwilach już czekał na nią przed samochodem. Aby mogła się do niego przytulić i wyciszyć. On strasznie nie lubił gdy ona płakała jakby tylko mógł to by ją zamknął w tych swych ramionach na zawsze aby już nigdy więcej nie widzieć jej łez.
Ona wciąż obwiniała się, że gdy Józef podupadł na zdrowiu jej przy nim nie było. I tylko w ramionach już teraz narzeczonego odnajdowała ukojenie. Te jego silne ramiona dawały jej bezpieczeństwo.
Marek nawet zauważył, że od sobotniego wieczoru jego ukochana Ula częściej się uśmiechała. Wiedział też, że przed nimi i tak jeszcze długa droga. Zdawał sobie sprawę, że Ula potrzebuje jeszcze czasu aby było tak jak dawniej. A on jest wstanie dać jej tyle czasu ile tylko będzie potrzeba.
Jego cierpliwość powoli już była wynagradzana przecież zaczynała się uśmiechać a w dodatku przyjęła jego oświadczyny.
CDN...

8 komentarzy:

  1. Czyżby opowiadanie zmierzało do końca? (mam nadzieję ,że nie). Piękne oświadczyny,Piotr w więzieniu dopadła go kara. Sprawiedliwości stała się zadość. Ula odzyskuje stopniowo radość życia przy boku ukochanego.W porównaniu do Sosnowskiego Marek jawi się jako ideał.Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jeszcze nie koniec tego opowiadania. Co do doktorka jest wina musi i być kara.
      Życie Uli powoli wkracza na właściwe tory.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. Znowu wychynął koszmar z przeszłości jak szczur ze swojej nory. Jakie to szczęście, że Ula posiada dowody potwierdzające winę Sosnowskiego. Jaką trzeba być kanalią, żeby wykonywać zawód lekarza i zapominać o pierwszej zasadzie, żeby w żaden sposób człowiekowi nie szkodzić i chronić każde życie. Takie bestie powinny dostawać dożywocie i gnić w pierdlu do końca swoich dni.
    Mam nadzieję, że doktorek dostanie surową karę i zostanie pozbawiony prawa do wykonywania zawodu na zawsze. Na przemoc nie ma żadnego usprawiedliwienia, a on w dodatku przyczynił się do straty przez Ulę dziecka. Z czasem zatrą się te przykre wspomnienia, jeszcze tylko muszą jakoś przeżyć rozprawę sądową, choć to na pewno nie będzie miłe. Jak skażą Piotra to i ona przestanie śnić te koszmary i wreszcie zacznie żyć pełnią życia. Świetna część.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację jeszcze przednimi dwie rozprawy ale po nich zacznie następować spokój. Coraz częściej Ula zacznie się uśmiechać a i te bezsenne noce zaczną odchodzić w zapomnienie. Co do straty dziecka Ula zacznie myśleć, że się z tym uporała lecz...
      Więcej nie mogę zdradzić.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Jakaś długa ta część czy mi się wydaje? Nie narzekam oczywiście. Wszystko pięknie Piotr zgnije w więzieniu Ula przyjęła oświadczyny Marka. Za jakiś czas zaczną planować ślub, jeszcze dziecko by się przydało. Ale niech się dzieje wszystko swoim rytmem. G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie na wszystko przyjdzie kolej. Najpierw zakończenie rozdziału pod tytułem "Piotr Sosnowski", a następnie planowanie ślubu, co do dziecka...
      Wszystko w swoim czasie.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Pięknie to napisałaś. Aż się po płakałam. Takiego narzyczonego jak Marek to ze świeczką szukać. Ja właśnie marzę i takim mężczyźnie jak Marek. Mam jeszcze pytanie;Ula nie była czasem żoną Sosnowskiego? Pozdrawiam serdecznie Klauduś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie w moim opowiadaniu nie była jego żoną. To u Justyny29 podobne opowiadanie.
      Wiesz powiadają, że jak czegoś bardzo pragniemy to się spełni. Nigdy nie przestawaj marzyć. Lecz z drugiej strony pamiętaj iż Marek to postać fikcyjna a rzeczywistość nie zawsze jest taka jak byśmy chcieli.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń