sobota, 1 lipca 2017

NIGDY...częśćXVI

- Jak ona się czuje? - zapytał Maciek
- Nie jest dobrze. Ciągle jest smutna, zamyślona albo płacze. A i cały czas obwinia się o wszystko co się stało - odpowiedział Marek 
- I co teraz? - dalej dopytywał - A czy ona coś ci mówiła o tym całym pobycie w Bostonie, co się tam działo - dodał jeszcze Maciek 
- Tak mówiła, a i Aleks jak tam był to często dzwonił z informacjami co się tam dzieje. I to on zdecydował o wcześniejszym ich powrocie po tym co tam się stało. 
Wiesz Maciek... - zamyślił się na chwilę Dobrzański jakby próbował ułożyć sobie w głowie co chce powiedzieć - ja nigdy nie byłem święty, sam zachowałem się podle wobec niej. Lecz w życiu nie postąpił bym jak doktorek. Gdy zrozumiałem co do niej czuję i jakie to uczucie jest silne obiecałem zrobić wszystko aby ona była szczęśliwa 
- Boże Marek o czym ty mówisz co tam się działo. Ja wiem i widzę, że ją Kochasz i wierzę, że zrobisz wszystko aby tak było. Ale powiedz mi co wiesz, może wspólnie jej pomożemy - wszedł w słowo Maciek mając przerażony ton głosu
- Mogę powiedzieć, że ten dupek zrobił jej istne piekło na ziemi. Odciął ja od nas wszystkich. Wiesz rozumiem, że chciał ją odciągnąć ode mnie ale od rodziny to chore, w dodatku ukradł jej dokumenty i gdzieś je ukrył. Ona nie miała pojęcia o żadnej wiadomości wysłanej do jej ojca i do ciebie.  Pozbawił ją dostępu do internetu, zabrał jej telefon. Przez długi czas nie mogła sama nigdzie wychodzić. Nie raz nie dwa ją pobił. 
Maciek ona była ze mną w ciąży i nawet próbowała mnie poinformować ale tak ją pobił, że wylądowała w szpitalu i straciła dziecko. Wiem o tym iż ją zastraszył aby nie składała doniesienia na policję. 
Przypuszczam, że będzie chciała zobaczyć tą wiadomość to pokaż jej. A co dalej nie wiem - rozłożył bezradnie ręce i pokręcił głową - Jedyne co teraz mogę to być przy niej i ją wspierać. Może z czasem będzie lepiej. Musimy czekać - opowiedział Marek Szymczykowi, a w jego oczach pojawiła się słona ciecz. 
- Rany julek, jak ja bym dorwał drania we własne ręce - powiedział Maciek i zauważył jak ktoś ich obserwuje z drugiej strony ulicy
- Ty Marek spójrz, kogo my tu mamy - wskazał ruchem głowy
- No i jeszcze tych dwoje tu brakuje - pokręcił głową Dobrzański 
Obaj panowie postanowili dowiedzieć się czego ta dwójka chce
- Witamy - rzekł Szymczyk
- Co to za zbiegowisko, coś ciekawego stało się - zapytał Dobrzański
- Nie nic się nie stało, my razem z Bartusiem szliśmy na zakupy gdy dostrzegliśmy Ulę i chcieliśmy się  z nią przywitać i złożyć kondolencje z powodu śmierci Józefa - odparła korpulentnej budowy ciała kobieta
- Nie ma takiej potrzeby, a i jak mniemam Ula chyba już mówiła Bartkowi, że nie chce go widzieć. Prawda? - rzekł Marek
- Phi, jakie to wszystko zrobiło się ważne. Wielce zaczęli pracować i mieszkać w stolicy i wielkie państwo. Chodź synku nic tu po nas - rzekła Janina  Dąbrowska
- Boże i jeszcze jego tu brakowało i jego szurniętej mamuśki. Czy oni nie dadzą jej spokoju - mówił Maciek
- Spokojnie jak znam życie, to on za pewne lada moment i znów wyjedzie do Niemiec - powiedział Marek 
- Może i masz rację. Dobra chodźmy do domu bo obiad już zapewne za stole - powiedział Maciej
Gdy tylko weszli do domu Dobrzański widział znów podkrążone od płaczu jej oczy. Usiadł przy stole obok Cieplak przytulając do swego boku. Ula spojrzała na niego i posłała mu coś na kształt uśmiechu. Wspólnie z rodziną Szymczyków zjedli obiad. 
- Maciuś a możesz mi pokazać tą wiadomość - zapytała Ula gdy po obiedzie młodzi siedzieli w pokoju Maćka
- Jasne, nie ma problemu tylko uruchomię komputer - odparł
Po przeczytaniu tej wiadomości Ula tylko pokręciła głową i nie mogła zrozumieć dlaczego.
- Boże jak on mógł - zadawała pytanie, na które nikt nie znał odpowiedzi. Bo co można odpowiedzieć, że co...że tak ją kochał, przecież tak nie postępuje ktoś kto kocha.
- Ula spokojnie - mówił Maciek a ona znów zalewała się łzami
Posiedzieli jeszcze jakąś chwilę u Szymczyków. Mama Maćka nie chciała ich tak szybko wypuścić dopiero po złożonej przez nich obietnicy, że będą ich odwiedzać mogli opuścić ten gościnny dom.
Podczas tej wizyty w Rysiowie poruszony został również temat domu. 
- Ula a co z domem - zapytał pan Szymczyk
- Nie wiem, nie zastanawiałam się jeszcze, najpierw muszę porozmawiać z Jaśkiem - odparła
Gdy wracali do Warszawy ona znów gdzieś błądziła myślami. 
- Ula może podjedziemy  do sklepu - odezwał się Marek. Ale z jej strony nie było żadnej reakcji. 
- Ula słyszysz -powiedział znacznie głośniej, co spowodowało u niej lęk. Ten widząc co się dzieje zjechał na pobocze i przytulił ją mówiąc już na wpół ściszonym głosem
Spokojnie Kochanie, już nie będę  krzyczał. Przepraszam, że cię wystraszyłem
Jak tylko ta zaczęła się uspakajać postanowił ruszyć dalej.
- To co może pojedziemy do sklepu. No chyba, że chcesz abym zawiózł cię do domu a sam pojechał na zakupy - mówił
- Nie pojedziemy razem. Muszę kupić coś na jutro - odparła 
Następnego dnia odwiedzili ich Sebastian i Violetta
- Ula bardzo chciałem cię przeprosić za to co się stało - mówił Olszański gdy tylko skończyli się witać
- Sebastian było minęło, ja już dawno wam wybaczyłam i proszę nie wracajmy do tego. Żyjmy tym co tu i teraz - mówiła
Cały wieczór minął w bardzo miłej atmosferze. Cała czwórka przyjaciół wspominała i opowiadała różne ciekawostki ze swego życia, śmiali się i żartowali. Nawet tego wieczora uśmiechała się Ula co Marka bardzo cieszyło. Zazwyczaj Ula chodziła smutna i często płakała. On w takich chwilach zawsze był przy niej. Ona w takich razach mówiła
- Dziękuję, że tu jesteś, nie wiem jak bym sobie sama poradziła
- Jestem i już pozostanę - mówił do niej i jeszcze bardziej tuląc do siebie. 
Ktoś stojący z boku mógłby powiedzieć, że Marek chce ją w ten sposób odgrodzić od całego zła jakie może ją spotkać. Coś w tym jest ona  w jego ramionach czuła się bezpieczna. 
Nastała niedziela i pod wieczór z Mazur mieli wrócić seniorzy Dobrzańscy wraz z rodzeństwem Uli.
Ona z jednej strony cieszyła się z tego faktu. Nareszcie będzie mogła przytulić ich do siebie. Ale z drugiej strony bała się tego spotkania. Nie wiedziała co powiedzieć rodzeństwu, jak im to wytłumaczyć i jak potraktują ją jego rodzice. Te jej obawy próbował rozwiać Marek ale bezskutecznie. W pewnym momencie zamknęła się w łazience i płakała.
- Ula proszę otwórz te drzwi - prosił Marek już od dobrych kilku minut. Kiedy po raz kolejny nie reagowała na jego słowa nie wytrzymał i krzyknął
- Ulka do cholery, otwórz te drzwi bo je zaraz wyważę. Słyszysz?
To tylko spowodowało, że ona jeszcze bardziej zaczęła płakać siedząc skuloną na podłodze. Gdy tylko Marek usłyszał jak ona prawie zanosi się płaczem, zrozumiał swoje zachowanie. Bał się aby sobie czegoś nie zrobiła, ale nie miał pojęcia co zrobić aby wyszła z łazienki. Postanowił odczekać chwilę licząc, że ona w końcu wyjdzie. Tak też się stało, po kolejnych kilku minutach Ula wyszła i chciała udać się do sypialni. Lecz Marek zdążył chwycić ją za rękę i przyciągnąć do siebie.
- Ula, skarbie przepraszam nie powinienem krzyczeć. Ale martwię się o ciebie - mówił patrząc jej w oczy.
CDN....

12 komentarzy:

  1. Ula jest całkiem rozbita emocjonalnie i nic dziwnego, bo za dużo rzeczy zwaliło się na jej głowę. Jest lękliwa i wystraszona jakby w każdym facecie widziała tę kanalię Sosnowskiego. Taki stan może potrwać i niewykluczone, że sam Marek tutaj nie wystarczy a ona będzie potrzebowała terapii u psychologa.
    Rzeczywiście w połowie miałam rację typując Bartka Dąbrowskiego. Aż dziwne, że nie pomyślałam o jego pełnej uroku mamusi. Mam nadzieję, że nie dojdzie do spotkania Uli z nimi, bo wpędzą ją w jeszcze gorszą depresję. Oszczędź jej tego, bo już dość przeżyła.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O psychologu to Ula nawet nie będzie chciała słyszeć. Mimo iż jest na skraju załamania to tylko Marek będzie wstanie to zmienić już nie długo zacznie następować poprawa. Co do spotkania Uli z Dąbrowskimi to nie nastąpi lecz dojdzie do innego spotkania. Ale nic więcej nie zdradzę.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. Współczuję Uli. Jak ona to wszystko przeżywa, jest jej ciężko. Marek bardzo się stara ale czasem i on nie daje rady. Kiedy w końcu będzie lepiej z Ulą? G :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co ona przeszła w czasie tego roku jest powodem złego stanu jej zdrowia. Obiecuję iż już teraz zacznie być coraz lepiej. Wraca jej rodzeństwo jest Marek. A dla niej to najważniejsze osoby w życiu.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Krzyk może przynieść odwrotny skutek i pogorszyć stan psychiczny Uli.Może zamknąć się w sobie.Nie jestem pewna czy Marek będzie w stanie wyciągnąć ją z tego bez pomocy specjalisty. Zwłaszcza ,że jemu też puszczają już nerwy i czuje się bezsilny i może nawet trochę winny? Wsparcie bliskich jest bardzo ważne ,ale...Mam nadzieję ,że kolejny rozdział przekona mnie ,że rodzeństwo i Marek wystarczą ,aby Ulka wróciła do normalnego życia.Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę obiecać, że już w następnej części będzie lepiej ale w kolejnych na pewno. Masz rację Marek czuje się winny w pewnym stopniu.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Ula ma paranoje, ale nie ma się czemu dziwić. To co przeżyła u boku doktorka to istna masakra. Teraz przez dłuższy czas będzie miała wahania nastroju, poczucie lęku. marek musi dokonać wszelkich działań, aby wyszła z tego.
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek będzie robił wszystko aby Ula znów była pogodna a przede wszystkim szczęśliwa.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  5. Po różnych przejściach czas leczy rany...zawsze,zawsze.
    Przytulanki Marka zapewne dają bezpieczeństwo,uspokajają skołatane serducho..ale jej ciągła bojaźń o jutro,o byt i przyszłość jej i rodzeństwa...Jak na razie Marek nie wspomina Uli o wspólnych życiowych planach.
    Wewnętrzny niepokój Uli /podejrzewam/to bojaźń,iż może pojawić się maczo doktorek... Tak typ to zaraza...i oby nigdy nie doszło do pojawienia się jego na horyzoncie.
    Pytanko....kiedy cd,bo już świerzbi mnie do czytania następnych i następnych wejść...ochochoc...Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jeszcze nic nie wspomina bo jest za wcześnie. Co do doktora to jeszcze się pojawi ale nic więcej nie zdradzam. Następna część w sobotę lub niedzielę. Tak zawsze się staram publikować swoje opowiadania.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  6. Szkoda że w wakacje nie możesz pisać częściej twoje opowiadania są piękne i warte czytania. Zawsze czytam twoje opowiadania są śliczne. Ma pani do tego talent. Pozdrawiam serdecznie Klauduś:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Klauduś coś ostatnio cię nie było.
      Bardzo cieszy mnie fakt iż moje bazgroły się podobają.
      Wiesz ja mogę bez znaczenia czy to wakacje czy nie wstawiać kilka razy w tygodniu ale obawiam się szybkim znudzeniem moim blogiem a i wypaleniem. Dodatkowo dzięki temu iż wstawiam raz w tygodniu to mogę każdy z rozdziałów dopracować. Dodatkowo ja pracuję na trzy zmiany i to też trochę utrudnia dlatego są to soboty jeśli mam wolne bądź niedziele.
      Mam ogromną prośbę nie zwracaj się do mnie pani owszem mam jeszcze raz tyle lat co ty ale nie czuję się staro. I nie przepadam za tym określeniem. Pani to może być w urzędzie lub na poczcie.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń