Gdy tylko weszli do gabinetu dyrektora Marek usiadł na fotelu nadal nic nie mówiąc.
- Stary powiesz co się dzieje. Czy mam się domyślać. Chodzi o Ulkę - próbował się czegoś dowiedzieć Sebastian od Marka
- Poniekąd tak - odparł Dobrzański
- No to mi wyjaśniłeś. Nie ma co. Powiesz coś więcej. A może już zdążyliście się pokłócić - dopytywał dalej dyrektor
- Nie, nic z tych rzeczy. Ją ciągle męczą koszmary senne. O ile w ciągu dnia jest dobrze to noce bywają ciężkie. Ten sukinsyn doprowadził, że jej psychika jest na wyczerpaniu. A ja już nie wiem co robić. Nawet próbowałem jej delikatnie sugerować aby skorzystała z pomocy specjalisty - mówił Marek
- I co jak zareagowała? - pytał Sebastian
- Tylko się obraziła i teraz na dodatek ze mną nie rozmawia. Przy dzieciakach udaje twardą i twierdzi iż wszystko jest ok. A ja już nie wiem co jeszcze mogę zrobić - mówił rozkładając ręce na boki
- Ciężka sprawa. A może spróbuj jeszcze raz z nią porozmawiać, wyjaśnić jej, że się o nią martwisz. Albo wiesz co, a może byście gdzieś razem wyjechali, odpoczęli trochę. Może zmiana otoczenia coś pomoże - zaproponował Sebastian - tak wiem zbliża się pokaz, no ale po pokazie - dodał widząc, że Marek już chciał coś powiedzieć
- Wiesz co, to nawet niezły pomysł. Zastanowię się - odparł Marek po czym wstał z fotela i pożegnał się z przyjacielem mówiąc - Dzięki Seba dobry z ciebie przyjaciel, zawsze mogę na ciebie liczyć
- Nie ma za co. Od tego są przyjaciele - odparł Olszański
Po tej rozmowie Marek udał się do Uli z zamiarem rozmowy z nią. Mimo iż ta nadal się na niego gniewała. Choć czy słusznie, przecież on chce dla niej dobrze. On nie chciał tego odkładać na później bo to tylko pogorszy sytuację. Chciał ją przeprosić za to co jej sugerował. Zdawał sobie sprawę iż będzie trudno. Znał ją. Zauważył, że po tym powrocie ze stanów, jego ukochana Ula była jakaś inna. To nie była ta sama Ula co kiedyś. W pewnym sensie również sam czuł się winny temu, że ona jest taka. Ta intryga uknuta do spółki z Olszańskim była powodem iż się zaczęła zmieniać. Wiedział, że ona mu wybaczyła ale on sam sobie nadal nie potrafił. A w takich momentach gdy czuł się bezsilny i widział jak ona się męczy ta złość na siebie samego jeszcze bardziej się potęgowała. Chwilami łapał się na tym iż bardziej siebie obwiniał o to co się stało niż Sosnowskiego. Nie potrafił sobie z tym czasami poradzić. W takich momentach powtarzał sobie
- Dobrzański weź się w garść. Ula cię potrzebuje a ty roztkliwiasz się nad sobą
Ona częściej się złościła i dużo płakała. Martwił się o nią, czuł się bezradny w takich chwilach gdy była taka smutna. Często płakała w nocy, sądząc że ani Marek ani dzieciaki tego nie wiedzą. I jeśli chodzi o dzieciaki to miała rację oni o niczym nie mieli pojęcia, przy nich na twarz przybierała maskę i udawała iż wszystko jest w porządku. Ale co do Marka była w błędzie.
Wszedł do jej gabinetu a ona natychmiast próbowała przybrać na twarz maskę, ale nie tym razem, Marek jej na to nie pozwolił
- Ula chciałem z tobą porozmawiać i może poszlibyśmy na lunch - powiedział
- Ale ja mam dużo pracy - odparła chcąc się wymigać od rozmowy
- Praca nie zając nie ucieknie - rzekł - a ja tylko proszę abyś ze mną porozmawiała, czy to tak dużo - mówił spokojnym głosem. Wiedział, że tylko tak może ją namówić na wyjście
W końcu zgodziła się. Wyszli z firmy i udali się do parku na ich ławkę. Przez całą drogę milczeli i jak nigdy ta cisza im nie przeszkadzała tak tym razem była nie do zniesienia. Czuć było jakieś dziwne napięcie.
- To o czym chciałeś porozmawiać - odezwała się pierwsza przerywając tą ciszę
- Ula najpierw chciałem bardzo cię przeprosić, za to ci sugerowałem. Proszę nie gniewaj się już - mówił patrząc je prosto w oczy. I znów ta cisza. Lecz tym razem ona jej nie przerwała widząc jak Marek chcesz coś jeszcze powiedzieć ale nie wie jak. Tak prawdą było to iż nie wiedział jak ma z nią rozmawiać aby znów jej nie urazić.
- Ula, martwię się o ciebie bardzo. Wiem i widzę jak się męczysz, jak przy dzieciach udajesz zresztą przy mnie też, lecz ja nie jestem ślepy. Dobrze wiem, że po nocach płaczesz w poduszkę lub wymykasz się do łazienki i tam szlochasz. Ja to wiem skarbie. Tak dłużej się nie da, przecież ty się wykończysz. Znam twoje zdanie na temat wizyty u specjalisty i nie będę cię namawiał. Bardzo bym chciał ci pomóc ale nie wiem jak i chyba nie umiem. Jestem przy tobie i tak będzie zawsze. Dałbym Ula wiele a nawet wszystko co mam aby wróciła ta dawna Ula, i żebyś była szczęśliwa i zaczęła się uśmiechać tak jak ty potrafisz - mówił ze smutkiem w głosie cały czas patrząc jej w oczy - gdyby nie ta cholerna intryga ty byś nigdy nigdzie nie wyjechała i gdybym tylko wcześniej zrozumiał co do ciebie czuję. To teraz .... - mówił ale ona nie dała mu dokończyć
- Marek proszę nie obwiniaj się za to. Wiesz dobrze, że ci wybaczyłam i nie ma we mnie już żalu do ciebie. Proszę abyś przestał się obwiniać. Ja jestem szczęśliwa. Mam przy sobie dzieciaki, przyjaciół a przede wszystkim mam ciebie. Wiem, widzę jak się starasz abym zapomniała o tym co się działo w Bostonie. Lecz ja potrzebuję czasu - mówiła ze łzami w oczach.
- KOCHAM cię Marek i to się nie zmieni - powiedziała
- Ja ciebie też KOCHAM i to bardzo - odparł
- Dam ci tyle czasu ile tylko będziesz potrzebowała, ale proszę nie zamykaj się przede mną - rzekł - wiesz zjadłbym zapiekankę dawno nie jedliśmy co myślisz - mówił
- Pewnie, chodźmy - odparła
Ruszyli w stronę budki z zapiekankami. Szli objęci. Ona uwielbiała gdy Marek był blisko, jak ją obejmował, jak przytulał. Czuła się bezpieczna. Miała wrażenie, że w jego ramionach nic złego jej stać się nie może.
A on gdy tak ją przytulał, chciał w ten sposób uchronić przed całym złem tego świata.
Jedyne co ją męczyło i często nie dawało spokoju to, to że porównywała Marka do Piotra. Przez to często ganiła siebie samą
- Cieplak idiotko przestań ich porównywać ze sobą. Marek to Marek, ciepły, dobry, wspaniały człowiek a przede wszystkim kochający mnie i moją rodzinę i na którego zawsze mogę liczyć. Zmienił się dla mnie, jest taki opiekuńczy. A Piotr to drań, który skrzywdził nie tylko mnie ale również moją rodzinę oraz Marka. Tak jego również bo to przecież z jego winy umarło moje i Marka dziecko. Dziewczyno daj spokój i zapomnij o tym padalcu w ludzkiej skórze.
Z tych jej rozmyślań wyrwał ją Marek
- Ula słyszysz mnie, Ula - mówił
-Tak ,tak słucham cię. Po prostu się zamyśliłam - odparła
- Skarbie, co sądzisz o tym abyśmy gdzieś wyjechali na weekend. Odpoczęli. - pytał a w jego głowie układał się pewien plan
- Może to i dobry pomysł. Ale chyba nie damy rady teraz. Pokaz kolekcji już nie długo a i zebranie zarządu - odparła
- Proszę zgódź się. Przecież to tylko weekend. Proszę - mówił
- A co z Beti - dopytywała
- Poprosimy rodziców aby z małą zostali - odparł z błyskiem w oczach
- Ale Marek nie możemy jej tak ciągle podrzucać twoim rodzicom - rzekła
Ula miała wyrzuty sumienia, że rodzice Marka tak często zajmowali się jej siostrą. Lecz w takich razach słyszał, że nie ma czym się martwić, gdyż państwo Dobrzańscy uwielbiali tą małą dziewczynkę. Tłumaczyli iż Beti do ich domu wniosła mnóstwo radości, a i oni czują się młodsi i bardzo cieszy ich możliwość przebywania z tą małą damą. Tak miał w zwyczaju nazywać ją Krzysztof. Oboje z Heleną twierdzili, że uważają ją za swoją małą córeczkę. I to było widać na każdym kroku i w każdym geście z ich strony. Mała również ich uwielbiała. Prawdę mówiąc to seniorzy Dobrzańscy bardzo polubili a nawet pokochali całą trójkę Cieplaków. Nawet Jasiek gdy nie raz potrzebował jakiejkolwiek pomocy czy rady mógł się z tym zwrócić do rodziców Marka. Nigdy żadne z nich nie odczuło, że są gorsi od nich. Jaśka traktowali jak drugiego syna i nigdy nie odmówili pomocy. Jeśli zaś chodzi o Ulę liczyli, że w niedługim czasie zostanie ich upragnioną synową. Widzieli jak Marek kocha Ulę, jak się zmienił i stał się odpowiedzialnym człowiekiem. Nawet Krzysztof często mawiał jaki jest z niego dumny.
Owszem na samym początku jak Marek rozstał się z Pauliną Helena była zawiedziona tym faktem. Lecz gdy tylko Marek wszystko jej wyjaśnił, a ona sama zauważyła te wszystkie zmiany zrozumiała i przestała namawiać go do powrotu do Pauliny. I na obecną chwilę bardzo kibicuje temu związkowi, i już nie wyobraża sobie aby Ula nie została jej synową. Kiedyś nawet tak rzekła do Krzysztofa
- Wiesz Krzysiu, dziś już wiem jaki Marek był nieszczęśliwy z Pauliną. Widzę jak zachowuje się przy Uli. Ona jest prawdziwym aniołem, który pokochał naszego jedynego syna, miłością prawdziwą i szczerą
- Masz rację Helenko. Ula to wspaniała osoba - odpowiedział jej
Idąc parkiem i rozmawiając ktoś ich obserwował i nawet nie próbował się ukrywać. Liczył widocznie na to iż tych dwoje się zorientuje, że są obserwowani. Pierwsza ujrzała Ula
- Marek, spójrz tam - mówiła drżącym głosem, a dłonią wskazując kierunek
CDN....
Kurcze po raz kolejny ktoś ich obserwuje. Myślę że Ula się tej osoby boi. Oby to nie był Piotr już Bartek lepszy, chociaż żaden nie powinien się zbliżać do Uli za to co jej zrobili. Wyjazd na weekend może pozwoli Uli choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. G
OdpowiedzUsuńDokładnie widok tego kogoś wywołał w Uli strach. A kto to będzie wiadomo już za tydzień.
UsuńA ten wyjazd wraz z Markiem będzie zbawienny dla nich oboje. W dodatku Marek ma pewien plan co do tego wyjazdu.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Oświadczyny? Powinni jechać do SPA. G
UsuńDokładnie Marek zabierze Ulę do SPA.
UsuńPozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTa bostońska trauma siedzi w Uli bardzo głęboko i myślę, że tak szybko jej nie minie. Takie przeżycia na zawsze zostawiają w człowieku trwały ślad jak wytrawione kwasem i chociaż czas nie jest tu bez znaczenia i jej wspomnienia wraz z jego upływem zbledną i nieco zatrą się w pamięci, to jednak zawsze jakaś zadra w jej psychice pozostanie. Teraz chodzi o to, żeby ją wewnętrznie uspokoić, sprawić, by nie miewała koszmarów. To trudna sprawa, bo ona nie chce pomocy specjalisty, udaje przed rodziną, że wszystko z nią w porządku, a Marek, który dobrze ją zna coraz bardziej traci nadzieję, że ona kiedyś zdoła zapomnieć. Nie ma się co dziwić, że jest wobec tej ciężkiej sytuacji taki bezradny i nieco zagubiony.
Wyjazd to naprawdę dobry pomysł. Zmiana środowiska nawet na kilka dni potrafi zdziałać cuda. Może tak będzie i w tym przypadku?
Pozdrawiam pięknie. :)
P.S.
Znalazłam taki mały drobiażdżek i chyba powinnaś to poprawić.
- rozkwilasz nad sobą - roztkliwiasz się nad sobą
Trudne słowo muszę przyznać, ale czyż człowiek nie uczy się na błędach?
Dziękuję za czujność - błąd poprawiony.
UsuńTe wszystkie złe przeżycia i do tego strata ciąży są powodem tego jak ona się czuje. Marek czuje się bezsilny gdyż Ulka z tym wszystkim chce sobie sama poradzić i zamyka się w sobie. Na temat pomocy w postaci specjalisty nawet nie chce słyszeć. Przed wszystkimi próbuje udawać ale Marek ją zna i wie, że to tylko dobra mina do złej gry. Pewne wydarzenia oraz wyjazd zaczną przynosić poprawę. Ulka tak naprawdę nie zazna spokoju do chwili gdy nie zamknie za sobą przeszłości ale to już niebawem. Nadszedł czas aby wyjawić co kryje pewna teczka.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Ulka nie może sobie poradzić z przeszłością. I wcale jej się nie dziwię, po tym co przeszła w Bostonie. Jednak myślę, że z pomocą Marka wyjdzie na prostą. Bardziej martwi mnie ta osoba, która obserwuje Ulę i jej ukochanego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Andziok :)
To co wydarzy się w następnych częściach będzie początkiem zmian u Uli na lepsze.
UsuńWięcej nie mogę zdradzić.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Obserwator to ktoś kogo boi się Ula czyżby Piotr?Jeśli tak to czego ta menda od niej chce? Niech da jej spokój.Ona musi odzyskać równowagę psychiczną i być szczęśliwa z Markiem.Wyjazd jej z pewnością nie zaszkodzi ,a o może będzie miał na nią zbawienny wpływ? I coś czuję ,że będzie miała ,co wspominać po powrocie. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńUla ma bardzo złe wspomnienia związane z tym kimś. Lecz pojawienie się tej osoby jest konieczne aby Ula mogła zamknąć przeszłość i zacząć żyć.
UsuńMasz rację ten wyjazd będą oboje z Markiem wspominać jak najlepiej.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
hEJ Julita
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam Ciebie serdecznie pozdrowić. Masz bardzo fajnego bloga. Opowiadania są swietne. Biedna Ula strata ciazy to straszny bol. Mam nadzieje ze pozbiera się po tym a Marek bedzie ją wspierać :) .Moim zdaniem ani Piotr i Bartek nie powinni sie zbliżać do Uli.. Wyjazd jej dobrze zrobi.Marek się nią zajmie :) czekam na cd :)
dziękuję za dodanie mnie do linków
Ania (Anula27 z ofc FB :)
Witaj Aniu
UsuńCieszę się, że podoba ci się mój blog. Jest już w sumie napisanych i wstawionych 22 części a dziś wstawiłam nowe opowiadanie autorstwa jednej z moich stałych czytelniczek pt "na zawsze razem"
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita