niedziela, 26 lutego 2023

NARZECZONA część VII

 Podeszła do młodej dziewczyny stojącej z drugiej strony lady recepcyjnej i z nie małym skrępowaniem przedstawiła się oraz wyłuszczyła w jakiej sprawie przybyła. 
- Tak, tak Marek mówił, że pani przyjdzie - usłyszała w odpowiedzi. Dziewczyna jeszcze chciała coś dodać jednak nie zdążyła. 
- Dzień dobry Aniu - usłyszały obie. Ula odwróciła się i ujrzała niesamowicie przystojnego mężczyznę. Próbowała sobie przypomnieć skąd zna tego człowieka.
- Witaj - odparła i dodała - Marek pani Urszula na ciebie czeka. 
- Dzień dobry pani - przywitał się - bardzo mi miło, że zgodziła się pani przyjść. 
- Dzień dobry - wydukała. W końcu przyszło olśnienie, przecież to ten sam facet co był na tym pokazie.
- W takim razie zapraszam do siebie - zwrócił się do Cieplak a następnie do Ani - Aniu jeśli możesz sprawdź czy przyszedł już Sebastian oraz jeśli to nie kłopot prosiłbym o dwie kawy - ta skinęła jedynie głową i już zabrała się za wykonanie tego co zlecił sam prezes. 
- Proszę - gestem ręki wskazał na otwarte drzwi od swojego biura - bardzo się cieszę, że będzie pani u nas pracować. Stanowisko jakie chciałbym pani zaproponować to asystentka prezesa. Czyli mówiąc dokładniej moją. Zapewne zauważyła pani dwa biurka przed gabinetem. Jeden będzie należał do ciebie. Przepraszam za taką formę zwracania się, ale tu wszyscy mówimy do siebie po imieniu. Z kilkoma wyjątkami, jednak myślę, że już nie długo - wyjaśnił swoje bezpośrednie przejście z formy pan - pani. Ula skinęła głową zgadzając się, następnie ten dalej kontynuował - drugie należy do Violetty, mojej sekretarki. Dzisiaj jej nie będzie. Ale myślę, że się obie polubicie - w pewnym momencie usłyszeli pukanie.
- Proszę - padło z ust Dobrzańskiego i ujrzeli dyrektora do spraw kadrowych. Marek przedstawił ich sobie po czym rzekł do kumpla - masz tę umowę? 
- Tak właśnie z tym przychodzę - odparł po czym zwrócił się już bezpośrednio do Uli - proszę przeczytać oraz podpisać. A i jeśli posiada pani jakieś zdjęcie to bardzo bym o nie prosił, musimy wyrobić pani kartę aby nie było problemów z wejściem. 
- Przepraszam, ale nie mam przy sobie - mówiła. 
- To nie szkodzi. Ja też nie pomyślałem, aby o tym pani wspomnieć podczas rozmowy. Jeszcze dzisiaj zgłosimy ochronie, że jutro pani wejdzie bez przepustki - kiedy skończył Ula zagłębiła się w treści dokumentu jaki został jej przedstawiony. Niemalże wszystko się zgadzało, poinformowała o zmianie adresu. 
- Adres jaki był podany w CV jest nieaktualny, bo mieszkam obecnie w Warszawie - rzekła i nagle jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki od filiżanek. 
- Czy wszystko w porządku? - odezwał się Marek. 
- Tu chyba jest pomyłka - odparła. Prezes spojrzał o czym mowa i z uśmiechem rzekł. 
- Tu nie ma żadnej pomyłki. Umowa opiewa na taką kwotę, bo takie są stawki na takim stanowisku - kiedy już skończyli wszelkie formalności związane z jej przyjęciem Marek wyjął z wazonu stojącego na biurku ogromny bukiet kwiatów. 



- Ula wiem, że tak po prawdzie to najpierw powinienem wręczyć ci ten bukiet kwiatów - widząc zdziwioną minę kobiety pospieszył z dalszą częścią wyjaśnień - bardzo chciałem ci podziękować za uratowanie mnie z tego nieszczęsnego wypadku po pokazie. Ale jednocześnie przeprosić, że tak późno to czynię. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to iż nie wiedziałem jak mam cię znaleźć - Ula nie bardzo wiedziała co ma w tym momencie począć. W jej mniemaniu nie zrobiła niczego szczególnego ani tym bardziej wyjątkowego. 
- Nie musisz mi dziękować. Po prostu zrobiłam to co chyba każdy z nas by zrobił - teraz to on był w szoku. Jednak już nic nie odpowiedział. 
Pracę Ula miała zacząć dopiero od następnego dnia. Po wyjściu z firmy zajrzała jeszcze do szpitala. Rodzeństwo tego dnia miało dla siebie wspólnie dobre wiadomości. Jasiek miał następnego dnia wyjść ze szpitala, a Ula pokazała mu swoją umowę i opowiedziała historię bukietu jaki przyniosła ze sobą, na widok, którego młody Cieplak żartował. 
- To dla mnie, jak miło siostra - a na słowa, że to nie dla niego zrobił minę zasmuconego. Jednak po tym co usłyszał rzekł jedynie - nieźle siostra. 

- Spóźniliście się kochani - mówił młody Dobrzański do swoich rodziców. 
- No trudno, podziękujemy pani Urszuli w innym dniu - odparła Helena. 
- Od jutra będziecie mieli taką okazję. Właśnie podpisała umowę o pracę i właśnie została moją asystentką. Ale mam pewne obawy. 
- Jakie synu? - odezwał się senior. 
- Wiecie, oni chyba faktycznie klepią straszną biedę. Nawet przez moment pomyślałem, aby może dać jakąś zaliczkę by mogła coś kupić bardziej stosownego. Jednak obawiam się, że odbierze to nie tak jak trzeba i poczuje się urażona. A po dzisiejszym dniu wywnioskowałem, że jest bardzo skromną osobą. Widziałem w jakie zakłopotanie ją wprowadziłem swoimi podziękowaniami oraz bukietem kwiatów. Nie jedna paplałaby o tym czego to nie dokonała a ona odparła, że niczego specjalnego nie zrobiła. Ze skromnością w głosie podziękowała za bukiet i tyle. Obawiam się czy nie padnie ofiarą głupich docinek i niewybrednych komentarzy na swój temat. 
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli na samym początku zostawić wszystko tak jak jest. Zobaczymy jak się rozwinie sprawa. I jeśli trzeba będzie interweniować to dopiero wtedy pomyślimy co i jak. 

Ula pracowała już od kilku dni cieszyła się z tego powodu. Praca w wymarzonym zawodzie, umowa na czas nieokreślony, wysokie zarobki. Oprócz Ali poznała jeszcze inne dziewczyny, z którymi nawet się polubiła również Violetta okazała się dobrą koleżanką. I ta ostatnia nawet była już w domu Uli, niby przypadkiem. Podobno przyjechała do kuzynki a tej nie zastała więc postanowiła wejść do koleżanki z pracy. Trochę to naciągane, ale Ula naprawdę lubiła tę nieco szaloną dziewczynę. Podczas tych nieco dziwnych odwiedzin Ula przekonała się jak bardzo panna Kubasińska lubi plotkować. 
- Musisz Ula szczególnie uważać na już byłą narzeczoną Marka Paulinę - zaczęła w pewnym momencie sekretarka. 
- Byłą? - zdziwiła się Cieplak.
- No byłą, byłą - potwierdziła dwukrotnie wymawiając słowo "byłą" - Marek rozstał się z nią podczas przyjęcia w  domu jego rodziców. To znaczy oficjalnie w tym konkretnym dniu, ale podobno zrobili to wcześniej - Violetta tę swoją opowieść o wspólnym ich życiu ciągnęła przez dłuższy czas, z małymi przerywnikami, kiedy to udało się coś wtrącić Cieplak. Z tej opowieści można było wyciągnąć różne wnioski na temat Marka oraz Pauliny. Lecz puenta może być tylko jedna ta dwójka za nic na świecie nie pasowała do siebie. Byli jak woda i ogień, jak słońce i deszcz. 
Jednak oprócz plusów jakie niosła za sobą ta praca były też i minusy. Ula codziennie starała się przychodzić do pracy jako jedna z pierwszych i wychodzić niemalże ostatnia. Jeśli to było możliwe to nie odchodziła od swojego biurka, starała się unikać ludzi. Wszystko spowodowane było częstymi docinkami na jej temat, zwłaszcza plotkowano a raczej wyśmiewano się z jej stroju, okularów. Zauważyła to w pewnym momencie sama Violetta i nie myśląc długo powędrowała z tym do Marka. Jeszcze początkowo sama próbowała interweniować kiedy słyszała uwagi na temat swojej nowej koleżanki. 
- Marek, ja już poległam - zaczęła dość tajemniczo po wejściu do gabinetu prezesa. 
- A możesz tak jakoś jaśniej? Bo wybacz, ale nie rozumiem w czym rzecz, z czym poległaś. Mówiłem ci abyś jeśli to możliwe to sprawy z pracą konsultowała z Ulą - mówił.
- Ale tu nie chodzi o moją pracę, ani o mnie samą. 
- Nie? To o co chodzi? 
- Nie o co a o kogo Mareczku - usłyszał, jednak wciąż nie rozumiał. Spojrzał na kobietę i sprowokował tym samym aby dalej mówiła - chodzi o Ulę. Nie wiem czy wy faceci macie klapki na oczach albo jakieś inne zasłonki - Dobrzański nie wdając się w dyskusję oraz nie poprawiając jej oczekiwał na dalsze wyjaśnienia - dzisiaj kolejny raz słyszałam jak dwie modelice wyśmiewały się z naszej Uli. Podejrzewam iż ta słyszała to, bo cudem udało mi się ją wysłać na lunch do bufetu. A takich sytuacji jest bardzo wiele. I obawiam się, że tak szybko się nie skończą. Dodatkowo jest jeszcze panna Febo, która na następny tydzień ma wrócić. Zapewne domyślasz się co może się wydarzyć - mówiła nie będąc nawet świadomą tego jak tak naprawdę zachowa się ta Włoska furiatka. 
- Może nie będzie aż tak źle jeśli chodzi o Paulinę - odparł w pierwszej kolejności na ostatnie zdania a potem na całą resztę - obiecuję porozmawiać z modelkami i wyjaśnić tę niemiłą sytuację. Powiem ci, że ja również zauważyłem, że Ula prawie wcale nie wychodzi na przerwach chociażby do bufetu. 
- No to trzeba coś z tym zrobić - zasugerowała Kubasińska. 
- Viola, ale co ja mogę? - rozłożył ręce w geście bezradności. 
- Ty Mareczku możesz bardzo dużo aby nie powiedzieć, że wszystko - padło z ust kobiety. 
- W porządku, daj mi czas do końca przyszłego tygodnia, spróbuję coś z tym zrobić. Najpierw załatwię sprawę z modelkami, tylko musisz mi powiedzieć które. A następnie zastanowię się nad resztą. I jeśli mogę cię o coś prosić... -
- proś o co tylko chcesz - weszła mu w słowo. 
- Miej wszystko na oku i w miarę możliwości informuj mnie. 
- Sie wie prezesie kochany - ta nie byłaby sobą jeśli nie powiedziała by czegoś takiego. Marek podziękował swojej sekretarce i każde zajęło się swoimi obowiązkami. Skończył przeglądać coś na laptopie i poszedł do pracowni mistrza. Wiedział, że to tam zastanie modelki wymienione przez Violettę. 
- Witaj Pshemko - przywitał się z mężczyzną siedzącym w wielkim czerwonym fotelu - chciałem porozmawiać z Domi, Patti oraz Klaudią - wyjaśnił swój powód przybycia. 
- Witaj Mareczku. Wszystkie trzy są w trakcie przymierzania sukien, ale za chwilę powinny się tu pokazać - ten skinął głową w geście zrozumienia. 
- W takim poczekam. Jeśli rzecz jasna pozwolisz. 
- Jak najbardziej mój  drogi - nie minęło wiele a obaj panowie ujrzeli całą trójkę pięknych kobiet w sukniach zaprojektowanych przez samego mistrza Pshemko. 
- Wyglądacie pięknie moje drogie panie - wyraził swój podziw Marek a zaraz dodał - po przymiarkach widzę was u mnie w gabinecie - najwyraźniej żadna nie przeczuwała o co może chodzić, gdyż jednogłośnie odparły. 
- Oczywiście panie prezesie. 
- Czyli tak jak myślałem nie będzie jej tu łatwo - zaczął rozmyślać junior - muszę coś wymyślić, bo inaczej ona odejdzie, bo nie wytrzyma takiego traktowania - spojrzał na zegarek ustawiony na biurku było kilka minut po czternastej kiedy kolejny raz już tego dnia rozległo się pukanie do jego gabinetu, po zaproszeniu ujrzał w drzwiach trójkę modelek. 
- Jesteśmy Mareczku, tak jak sobie życzyłeś - usłyszał. 
- Siadajcie - rzekł - mamy moje drogie panie do pogadania. 
- A o czym? - wyrwało się Patti.
- Już mówię. Doszły mnie słuchy, że szykanujecie jedną z pracownic - zaczął. 
- To ciekawe co mówisz - odezwała się Domi. 
- Uważasz to za coś ciekawego? - zwrócił się w formie pytania do modelki - to ja ci powiem, że nie jest to ani ciekawe, ani tym bardziej zabawne. Natomiast zapowiadam, że może zrobić się bardzo niemiło i niefajnie jeśli jeszcze raz się dowiem o takim waszym zachowaniu. 
- Ciekawe co nam możesz zrobić? 
- Na obecną chwilę wręczę waszej trójce te oto pisemka. To teraz są upomnienia, następnym razem będą to zerwane kontrakty - kobiety zrobiły wielkie oczy, nie sądziły aby Marek mógł posunąć do czegoś takiego - na dzisiaj to tyle. Żegnam panie. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. Brawo Marek 👏👏👏👏👏 modelice musiały mieć bardzo nieciekawe miny gdy dostały upomnienia. Ale trochę się obawiam czy nie nasilą swoich szykan w stosunku do Uli. A jeszcze dołączy Paula, która szybko się zorientuje co jest grane. Liczę, że Helena też wkroczy do akcji i Ula nie ucieknie Markowi z FD. Nie ukrywam, że już chętnie bym przeczytała kolejną część a tu czekaj człowieku cały tydzień 😉Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina już raz powiedziała co sądzi o Uli. A modelki były zbyt pewne swojej nietykalności i bardzo się przeliczyły.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. Ula wreszcie zaczęła przygodę z F&D. Marek dopiął swego i okazał się bardzo hojny, jeśli chodzi o zarobek. Okazał się też bardzo wrażliwy na inwektywy modelek dotyczące Uli. Postępowanie godne człowieka przez duże "C". Niczego nieświadoma Ula zyskała ofiarnego obrońcę. Violetta także czujna z zadatkami na dobrą koleżankę lub nawet przyjaciółkę. Jeszcze trochę i Ula się ogarnie. Przyjdą pierwsze pieniądze, to i wygląd się zmieni, może za sprawą Violi, która ma dobry gust?
    Dziękuję za tę część i serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek nie ocenia Uli po wyglądzie, ale po tym co potrafi oraz jest jej wdzięczny za uratowanie.
      Nie tylko Viola okaże się pomocna w doborze garderoby.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Fajnie, fajnie. Ula już we firmie, ale podobnie jak w serialu nie jest dobrze przyjęta. Dobrze że póki co nikt nie knuje, aby ją zniechęcić. Nadzieja w Wioletcie, że skoro jest już taka miła i przychylna coś zaradzi na jej wygląd.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viola, ale i nie tylko będzie pomocna w doborze garderoby. Ula zdaje sobie sprawę, że jest obiektem kpin, ale jej sytuacja nie jest najlepsza. Zaciska więc zęby i robi swoje.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
      Julita

      Usuń